Co myślicie?
Ja czuję, że naprawdę nie chcę, nie mam sił do dalszego życia. Nie znoszę siebie, wstydzę się tego jak wygląda moje życie, do czego doprowadziłam. Nie mam po co wstawać z łóżka, nie mam do kogo.
Mam 25 lat. Żadnych perspektyw. Zawaliłam studia, nie mam partnera, dobrej pracy. Jako tako się utrzymuję. Gdy widzę innych w moim wieku, którzy już tyle dokonali, mają zawód, partnerów, nawet dziecko, jest mi strasznie przykro, że ja nie mogłam tego dokonać.
Nie lubię swojego życia. Niemal codziennie budzę się ze łzami w oczach. Naprawdę nie chcę już żyć. Nie mam odwagi pokazywać swoje nieudolności. Chcę skończyć, ale się boję. Nie chcę stwarzać problemów dla bliskich, ze "sprzątaniem" po mnie. Nie chcę żeby już się nade mną sztucznie litowali, w głębi wiedząc że jestem nieudacznikiem.
Nie wiem czy to depresja. Co raz częściej myślę, że nie. Ja po prostu nie mam już chęci brać udziału w całym życiu, nie widzę dla siebie przyszłości.