Wiatrwewlosach napisał/a:Lady Loka, a ma dla Ciebie znaczenie w poziomie irytacji na placz od dziecka jak jego opiekunowie probuja sobie radzic z sytuacja?
Bo ogolem mysle, ze dzieci sa rozne, to, ze jedno dziecko nie placze w samolocie nie znaczy, ze wszystkie tak sie beda zachowywac.
Ogolem, male dzieci przez placz/inne glosne zachowania daja znac, ze cos jest nie tak (i ten powod nie musi miec sensu dla doroslego).
Ogolem chodzi mi o to, ze nieakceptowalne jest dla mnie dopiero jak rodzice nie probuja temu dziecku pomoc/zajac sie nim, ale tak dlugo, jak kazdy robi co moze to to sa tylko dzieci.
Edit: A podrozy samochodem za granice ogolem nie polecam, uwazam, ze dziecko sie o wiele bardziej meczy jak jest przypiete do fotelika i jego ruchy sa ograniczone, tym bardziej w fotelikach skierowanych do kierunku jazdy, kiedy nawet nie moze zasnac wygodnie, bo glowa leci w dol.
Lepiej sie chyba przemeczyc w samolocie przez 3h, niz 12h+ w samochodzie.
Tak, duze znaczenie:) jezeli np. opiekun powie "przepraszam, marudny dzisiaj jest" i faktycznie podejmuje proby uspokojenia dziecka, to ja to rozumiem, bo rozne sie sytuacje zdarzaja. Natomiast nie bede ukrywac, ze z moich podrozy wiecej doswiadczenia mam z dziecmi, ktorym rodzice przyzwalaja na takie zachowanie, nie reaguja, a jeszcze maja pretensje, kiedy reaguja inni.
Moje ostatnie przyklady: 6h w pociagu. Zaczelismy z Baby Shark, skonczylismy na swince peppie
gdyby nie te bajki, nie wiedzialabym, ze kilka rzedow przede mna jedzie dziecko.
Sytuacja kolejna: 2h w pociagu przedwczoraj. W kolejce do wagonu przede mna masa starszych ludzi wracajacych z kurortow nadmorskich, w srodku my, za nami matka, ojciec i wrzeszczace dziecko, bo ono chce juz wsiasc. Wsiedlismy, ale byl straszny tlok w wagonie. Dziecko sie drze, ze chce isc dalej, a matka co? Drze sie razem z nim. Oberwalam po nerkach ze dwa razy, zostalam staranowana, bo dzieciak sie pchal i rzucal, zeby tylko przejsc, az wreszcie sie odwrocilam i powiedzialam matce, ze ja tez bardzo chcialabym isc do przodu, ale sie nie da, bo starsi ludzie zablokowali przejscie. Co zrobila matka? Zaczela wrzeszczec, zeby sie przesuneli, bo oni musza usiasc.
Potem zrobila awanture, zeby poprzesuwac walizki, bo jej sie nie miesci, a potem jeszcze okazalo sie, ze miala miejsce obok mnie xD tylko my sie zamienilismy, zeby usiasc razem, wiec wzrokiem mnie zabijala, jak ktos wsiadl na kolejnej stacji i zapytalam, czy moze zajac to moje wolne miejsce po drugiej stronie. Wzrokiem mnie zabijala, bo ona juz zdazyla rozlozyc sie z betami na obu miejscach i nie chciala tego zbierac (dziecko i maz siedzieli za nia). W srodku podrozy dziecko jeszcze zaczelo wymiotowac, to tez palcem nie ruszyla, zeby pomoc, ojciec ogarnial.
Takich dzieci nie trawie.
Wracalam juz w strefie ciszy, ale tez byly dzieci, ktore z wielkim wrzaskiem wbiegaly do wagonu, bo chcialy zobaczyc, co tam jest (bylismy w ostatnim wagonie), a rodzice zamiast wytlumaczyc dzieciom, na czym polega strefa ciszy, to radosnie dzieci prowadzili przez caly wagon zeby pokazac sam tyl pociagu.
A co do tej podrozy samochodem, to chodzilo mi o takie luzniejsze zaplanowanie takiego wyjazdu. Zamiast jechac na tempo, mozna na dojazd poswiecic nawet dwa dni z noclegiem w jakims miejscu posrodku i po drodze robic przerwy na zwiedzanie tego, co akurat mamy w okolicy. Tak znajomi robili i nie mieli z dzieckiem problemow:)