trawka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

Temat: trawka

Przepraszam, potrzebuję tylko się wygadać bo nie mam komu sad
Jak? Błagam niech ktoś mi powie jak to się stało, że byłam taka ślepa. Byłam w związku z facetem, który nigdy nie pił (w ciągu 3 lat, wypił 3 piwa, dwa wina, i parę kieliszków wódki na weselach) nie palił papierosów. Po paru miesiącach spotykania się przyznał mi się, że choruje na depresje, ale ma to pod kontrolą, żebym się nie martwiła, i zrozumiała, że czasem ma gorsze dni. Starałam się rozumieć, czasem bywało ciężko. Jego nerwowość tłumaczyłam stresem, związanym z awansem w pracy co wiązało się z dużą odpowiedzialnością. Brał leki codziennie przed snem - triticco.
Nie mieszkaliśmy razem. Raczej tak pomieszkiwaliśmy. Z czasem nie chciał zostawać u mnie na noc, tłumacząc to tym, że lepiej się u siebie czuje, a u mnie sie nie wysypia, bo jest głośno, zwłaszcza latem. To prawda, ja mimo przyzwyczajenia tez miałam z tym problem. A przed ciężkim dniem w pracy musi się wyspać. Mi to szczerze mówiąc pasowało, bo pracuję często wieczorami nad zleceniami. Mam małe mieszkanie i musiałam być bardzo cicho bo zasypiał około 22. Nikt nie miał o to pretensji. Snuliśmy plany by wynająć razem większe mieszkanie, gdzie miałabym dodatkowy pokoj na biuro lub zrobić remont u niego w domu - gdyż miał sporo pokoi wolnych ale nie wykończonych - gołe sciany, brak podłóg, ale przyszła pandemia, ja pracy 2 razy tyle. Jedna kwarantanna, druga kwarantanna. Postanowilśmy poczkać z tym aż sie uspokoi. Czas leciał, nie naciskałam na nic. Gdzieś podswiadomie czulam, że coś jest nie tak. Mysłalam, że może kogś poznał. Kłocił się ze mną coraz częściej o totalne bzdury. Po czym wracał do siebie do domu ale przed snem dzwonił, przepraszał, mówił, jestem cudwona, ze to tylko nerwy, że postara się to poprawić. Były okresy, że nie mogłam z nim sie dogadać przez cały tydzien, bo miał ciągle jakies pretensje do mnie - ogólnie, że go nie rozumiem. Starałam sie z nim rozmawiać. Nie mówił co czuje. Wręcz irytował gdy probowałam się dopytywać co się z nim dzieje. Mówił zazwyczaj tylko to, co powinnam zrobić żeby było lepiej. Zaczeło mnie to męczyć, czułam, że nie tak powinien wyglądać związek, że rano miał do mnie pretensje, wieczorem jestem cudowna, po czym znów rano pretensje, wieczór idealny. Oddalał się ode mnie coraz bardziej. Ale nie chcial rozstania, bo rozmawialismy ciagle, o tym jak i co poprawić by było lepiej. Zapewniał o wielkiej miłości do mnie. Nagle coś w nim pękło. Wpadł w mega dół. Miał myśli samobójcze. Siedziałam pilnowałam go cały tydzień zanim leki zaczną troche działać. Zaczełam chodzic do psychologa by sobie z tym poradzić. On tez zaczął w tym samym czasie swoją psychoterapię. Wcześniej potrzebował dużo bliskości, a nagle zaczał mnie dosłownie odpychać od siebie. Zaakceptowałam to, że tak bywa w ciężkiej depresji. Ciagle mnie przepraszał za siebie, bo nie był wstanie nawet pozwolić sobie na tyo bym cmokneła go w usta, lub wzieła za rękę. Zobaczyłam go w bardzo złym stanie, jak płakał, jak wił się w bólu. Wrocił do siebie do domu, bałam się bardzo, tego, ze nie mialam go na oku. Ale kontakt mielismy caly czas. Ja pracowałam on odpoczywał u siebie. Zrozumiałam, że ja tego człowieka kocham bardziej niż mi się wydawało. Chciałam mu pomóc z całego serca, wybaczyłam te wszystkie jego nerwy. Bo to przecież choroba. Gdy leki zaczeły działać, uspokoił się i przestał inicjować ze mną kontakt. Miał przeróżne wymówki, ze nie da rady, że chce byc sam itp. Dałam mu przestrzeń, której potrzebował. Jeden dzień, drugi dzień, trzeci dzien, w których mnie spławiał, gdy pytałam o jego sampoczucie. Siedziałam sie zamartwiałam o niego. A on jak poczuł się lepiej to spedzać zaczał czas z kumplami. Zabolało mnie to trochę, i zapytałam wprost co sie dzieje. Poprosiłam zeby był szczery. Prosił o czas. Mówił, ze nie był dla mnie dobry przez te nerwy, że sie oddalił ode mnie, ale nie chce niczego konczyc, prosił o czas. Zaakcpetowałam to. Mineły kolejne dni i cisza totalna cisza. Ja mysli milion, czy sobie nic nie zrobił. Co sie z nim dzieje. Nie odbierał, odpisywal po kilkunastu godzinach. Po czym poprosil o spotkanie i powiedzial, ze to nie ma sensu to co jest miedzy nami, żebym zaczeła życ i na niego nie czekała. Byłam zła, mega zła. Bo jeszcze tydzien wcześniej głaskałam go całą noc, gdy prosił bym mu pomogla i zabrała ten cały ból. Nastepnego dnia na spokojnie porozmawialismy. Od razu wypalił, że to jest jego wina, że on juz od pół roku nic do mnie nie czuł, że probował mnie pokochać na nowo, mówił "kocham Cię" głośno by sam mógł siebie do tego przekonać. Ale nie mógł. I , że jest uzależniony od trawki od 10 lat. Rozesmialam się, bo uznałam to za słaby żart. Ale nie. Codziennie przed snem palił. Ukrywa to tyle lat. Ja ani razu nic nie poczułam, nie zauważyłam. A czuje każdy zapach. Nerwy, żmeczęnie zwalałam na nawrót depresji i stres w pracy. Sam tak też się tłumaczył. Jak to było możliwe, ze nic nie zauważyłam:( Nie miał zazwyczaj apetytu. Mówiłl, że je bo wie, że musi. Był szczupły. Raczej częsciej nerwowy niz wyluzowany. Mam wielki żal do siebie, że nic nie widziałam sad Czasem nachodziły mnie myśli, że mam wrazenie jakbym rozmawiała czasem z2 innymi osobami. No ale leki na depresję mogą działać w ten sposob, że się zapomina czasem mało istotne rzeczy, typu o ktorej ma sie wizytę u fryzjera, lub by kupił po drodze olej.
Nagle w ciągu dosłownie tygodnia, dwóch, z wielkiego strachu o niego i przypływu większej ilości uczuć do niego, przewartosciowania (postanowilam mniej pracować, więcej czasu mu poswiecac - bo o to mnie prosił, ale też rozumiał, że muszę) musze o nim zapomnieć, bo mnie nie kocha i to pół roku bo bał się powiedzieć. A będąc u mnie ostatnio dostał większego doła, że mi to robi, że jestem taką dobrą osobą a on nic do mnie nie czuje i bedzie musiał mi to powiedzieć. Nie umiem sobie z tym poradzić. Bo ostatni miesiąć moje mysli były skupione na nim 24/24. Jak zapomniec? Co będzie mnie czekać potem? Czy mam sie przygotować na to, że bedzie chciał wrócic? Jak można się tak idelanie kryć tyle lat z nałogiem?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: trawka

Poszukaj sobie zdrowego faceta

3

Odp: trawka

spory koktajl emocjonalny, na zawsze to pozostanie z Tobą, ale zdecydowanie szukaj stabilizacji i normalności (o ile w tych czasach taka jest)

4 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-04-06 09:36:41)

Odp: trawka

Dziewczyno, nie szkoda ci życia? Nie masz normalnego związku, tylko jakąś jazdę na diabelskim młynie i to od samego właściwie początku, a ty jeszcze żałujesz że to się w końcu skończyło? Spróbuj sobie wyobrazić siebie za 5, 10 lat gdyby ten związek dalej trwał. Przecież byłabyś cieniem samej siebie.

Facet jest zwyczajnie uzależniony od narkotyków i nawet nie raczył wspomnieć, że ma problemy z używkami. Poświęcałaś się dla gościa przekonana, że ma problemy zdrowotne, a on zwyczajnie jest ćpunem. Nie wkurzyło cię to? Nie czujesz się oszukana, "oskubana" z kilku lat życia?
Zajmij się sobą, swoim zdrowiem, psychoterapią i nie pozwól temu człowiekowi więcej demolować swojego życia. I ciesz się, że nie macie wspólnego domu, dziecka itd.
Nie jesteś jego matką i nie jesteś za niego odpowiedzialna, on robi co chce ze sobą i dokonuje własnych wyborów. Nie byłaś dla niego na tyle ważna aby dla ciebie nawet spróbować przestać ćpać, mówi wyraźnie że cię nie kocha, więc pozwól mu żyć jak chce a ty zajmij się sobą i nie gódź się na żaden powrót. Masz szansę na normalny związek z kimś normalnym jedynie wtedy, gdy odetniesz się od tego gościa.
Trzymaj się.

5

Odp: trawka

"Nie umiem sobie z tym poradzić. Bo ostatni miesiąć moje mysli były skupione na nim 24/24. Jak zapomniec? Co będzie mnie czekać potem? Czy mam sie przygotować na to, że bedzie chciał wrócic? Jak można się tak idelanie kryć tyle lat z nałogiem?"

Tylko nie bierz go z powrotem. Pomyśl ile wkładałaś w to energii, ile nakłamał, namącił ci w głowie i w sercu, ile zabrał ci czasu, ile zajmowałaś się jego problemami. Nie jesteś wkurzona? On jak się czuje dobrze to nie potrzebuje Cię tak bardzo jak Ty jego. Nie chcesz chyba relacji, która opiera się na tym, że on Cię potrzebuje jak sobie nie radzi a Ty jesteś od pomagania.

6

Odp: trawka

Dziękuję za odpowiedzi. Owy pan, tak jak myslalam, mial przez chwilę pomysl by wszystko cofnąć. Powiedział mi, że na pewno chciałby cofnąć słowa o tym, ze nic do mnie nie czuje, ale to nie rozmowa na dziś a za kilka dni się odezwie. Odpowiedziałam mu wówczas, że poukładalam sobie w glowie, zaakceptowałam wszystko co powiedział i że mogę być jedynie przyjaciółką. Zasmucił się. I wiecej na ten temat nie rozmawialiśmy. Ale odzywał sie mimo to do mnie, sporadycznie raz dziennie, raz na dwa dni, pytając co u mnie, jak sie czuję, jakie plany na majówkę itp. Sama pierwsza nie pisalam do niego. Jedynie odpisywalam uprzejmnie, bo przeciez ma tą depresję i nie bedę go dobijała. Bo bylo mi go żal, ze jest chory po prostu. Az pewnego dnia napisal mi wiadomość, ze musi mi o czyms powiedzieć - że ma kogoś od ponad 3 miesiecy i że nie może juz mnie okłamywać, że chce być wobec mnie fair, że najgorsza prawda, jest lepsza itd.Że musi zerwać ze mną kontakt (który to niby ja nia nim wymuszałam?) Bardzo mnie to zdziwiło i wkurzylo na maksa. Raz, że po co mi to mówi? i tak nie jestesmy razem. Chcial mnie zranić? tak powiedziała moja psychoterapeutka. Dodała również, ze niepotrzebnie wierzę w to, że jest jakas dziewczyna. Ustawił status związku na fb. Od wczoraj wrzuca zdjęcia z nową dziewczyną. Okazało się, że jest to dziewczyna, która do niego dzwoniła gdy był ze mną (nie chcial odbierac), ale zarzekał się, że to klientka. I nie pytany o nią wiele razy się sam tlumaczył, że na prawde wobec mnie był fair do samego końca. Okazało się, ze mial nas dwie przez moze i ponad pół roku, jak nie dluzej. Zrobiło mi się slabo. Dobijał mnie na koniec tekstami, że ona wie o nim o wiele wiecej niz ja. Że ona wie o jego jaraniu, o tym ze zdradzał, o genezie powstania tatuażu (mi nie chcial powiedzieć).
Nie chce go w moim zyciu. Ale przeraża mnie fakt, że zmarnował mi lata, najlepsze lata. Oszukując od samego początku. Mam 32 lata, on 33. Boje się, że nie znajdę sobie już nikogo sensownego, że znów ktoś mnie tak bedzie oszukiwał. Sama sobie nie ufam, w to co wierzę i myslę na temat danej osoby. To jest przerażające.

7 Ostatnio edytowany przez kamiloo86 (2021-05-03 23:26:23)

Odp: trawka

wiek ma znaczenie głównie w głowie, każdy ma swoją przeszłość,

to co obecnie przeżywasz obecnie to uzależnienie adrenalinowe, najmocniej siedzą nam w głowie osoby generujące różne emocje,

nieważne ile straciłaś, ważne ile jeszcze mogłaś stracić, przeanalizuj to wszystko, poukładaj w głowie i wybacz w 1 kolejności sobie (nie da się kontrolować drugiej strony 24/7),

wszyscy się daliśmy nabrać komuś, niektórzy to urodzeni manipulatorzy a niektórzy z nas to bardzo naiwni ludzie, trzeba zaakceptować fakt że ludzie są i dobrze i źli, musimy być ostrożni i wyciągać lekcję

8

Odp: trawka

Znałam kiedyś faceta który dopiero po roku mi powiedział że jest uzależniony od trawki, tez przeżyłam szok, bo W ŻYCIU bym tego nie powiedziała. Kiedy on to robił, jak, gdzie?
Więc nie zamartwiaj się że nie zauważyłaś, ja też nie.

Szkoda że nie umiesz na sytuacje spojrzeć obiektywnie - bo ucieszyłabyś się że nie jesteś już z takim popaprańcem.

Dlaczego tak bardzo chcesz go ratować? To bez sensu.

9

Odp: trawka
madoja napisał/a:

Znałam kiedyś faceta który dopiero po roku mi powiedział że jest uzależniony od trawki, tez przeżyłam szok, bo W ŻYCIU bym tego nie powiedziała. Kiedy on to robił, jak, gdzie?
Więc nie zamartwiaj się że nie zauważyłaś, ja też nie.

Szkoda że nie umiesz na sytuacje spojrzeć obiektywnie - bo ucieszyłabyś się że nie jesteś już z takim popaprańcem.

Dlaczego tak bardzo chcesz go ratować? To bez sensu.

Cieszę się, cieszę smile bardziej boli mnie fakt, ze dałam się tak nabrać koncertowo. Zmarnowałam prawie 3 lata. Chodze juz drugi miesiąc na psychoterapię i wiem już, że zamiast sluchać i brać za pewnik czyjeś słowa i zapewnienia trzeba ufać swojej intuicji po prostu. Jednak ta potrzeba bycia kochaną racjonalizowała wszystkie czerwone lampki w związku, tym i każdym innym. Do tego Pana nigdy ale to nigdy chyba nawet cześć nie powiem jak spotkam. Zablokowałam go wszędzie. Nie jestem i nie chce być wybawicielką kogokolwiek. Mi po prostu było go żal, a on mnie obwiniał o jego samopoczucie i depresję więc trwałam przy nim bojąc się podjąć ten ostateczny krok. Staram się pocieszać, że uda mi się stworzyć jeszcze rodzinę, mieć super zdrowy związek.

10

Odp: trawka

Mineły chyba 2 tygodnie, a były z fakowego profilu zaczął do mnie pisać na instagramie. Jego pierwsze wiadomości to " sumienie mnie gryzie mocno, jak sie czujesz?". Odpisałam by się odwalił. Miałam nie odpisywać nic. Ale psycholog powiedziała, ze na tyle ile go poznała z moich opowieści, to jak napiszę do niego, że jest mi źle a nawet skłamię, że jestem po próbie samobójczej, to od razu da mi spokój. Nie dałam rady skłamać z tą próbą samobójczą, ale odpisałam mu, że jest mi ciężko, źle itp. Po tej wiadomości on mi pisał cały dzień wiadomości dlugie o tym, jak to wszystko zrozumial, że nie umie sobie wybaczyć, że mnie tak skrzywdził, że jestem ideałem kobiety, że tak źle mnie traktował bo był zagubiony, wyładowywał się na mnie. Szukał we mnie wad zamiast w sobie. Że porusza na terapii te tematy, że miał braki emocjonalne w wieku 0-3 lata. że wolał piękne kłastmwa niż szczerą ze mną rozmowę. Że pomylił wypalenie uczuć do mnie z depresją. Że miałam we wszystkim rację. Że zawsze mnie kochał, tylko depresja zabrała wszelkie uczucia nawet do siebie. Myślał, że jak mnie zostawi i zamieni na inną to bedzie szcześliwszy, a nie jest. Że stracił okazję życie, że gdyby tylko można było cofnąć czas zrobiłby to. Gdy zapytałam go, po co mi to pisze. Odpowiedział, że chce tylko bym wiedziała, że żaluje, że to on zawalił, nie ja, żebym siebie nie obwiniała. Podziękował mi, że byłam jego dziewczyną. Ma nadzieję, że ułożę sobie życie, a on nie będzie już potrzebował kilku związków jak to bylo dotychczas.

Cały dzień przepłakałam, bo było mi siebie tak żal. Że musiałam być tą dziewczyną, dzięki której zrozumiał jak postępuje, że zaczał pracować nad sobą, nad uzależnieniem, chorobą. Oddałam mu 3 lata życia, nie dostając w zamian nic. Tylko zmarnowany czas. Znajomi mówią, że te teksty świadczą o tym, że on chce do mnie wrócić. Być może mają rację. Bo następnego dnia zapytał jak mi mija wieczór.

Z jednej strony nie rozumiem, bo przeciez ma nowy związek, sam mi napisał wcześniej, że urywa kontakt. Już mnie przepraszał wielokrotnie. Nie potrzebuję tego więcej.
Z drugiej psycholog mi powiedziała coś takiego, że jak się jest rozczarowanym nowym związkiem, to się wraca do przeszłości. Więc pewnie mu się nie układa dobrze, pewnie ta dziewczyna nie daje z siebie tyle co dawałam ja.

Próbuję poznawać nowych ludzi, nie wychodzi mi to, tracę bardzo szybko zainteresowanie nowymi znajomościami. Powoli tracę siły i nadzieję, na to, że kiedy kolwiek uda mi się mieć normalną rodzinę własną.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024