Witam wszystkich na forum. Nie wiem jaki jest stosunek do takich postów, które jednak są w pewnym sensie wyżaleniem się ale może ktoś też mi pomoże zrozumieć tą relacje i jej dziwny koniec.
Około 2 miesiące temu poznałem na pewnym starym komunikatorze dziewczynę. Była młodsza, ja 24 lata, ona 19. Od początku było to coś czego nie doświadczyłem wcześniej, czyli po prostu tak dobrze się pisało. Wszystko ubarwione dokładnie takim samym poczuciem humoru. Doskonale się dogadywaliśmy. Jedynym problemem była jednak duża odległość, prawie 400 kilometrów między naszymi miastami. Oczywiście z czasem pojawiły się spięcia. Niby nic wielkiego ale raz miała gorszy humor i bez słowa usunęła swoje konto. Wtedy zostałem bez niczego. Następnego dnia je przywróciła, ponieważ nie chciała mnie stracić. Ja też wcześniej nie byłem zdecydowany co do sensu tej relacji i próbowałem zakończyć kontakt ale jednak zdecydowałem, że warto. Wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku jednak trzeba było w końcu się spotkać. Oczywiście to ja miałem do niej pojechać. Miałem dużo obaw, ze względu na obce miasto, ciężkie czasy i brak realnej znajomości. Ona bardzo nalegała i próbowała mnie namawiać na wyjazd. Kiedy w końcu się zdecydowałem wszystko wyglądało idealnie. Pisaliśmy właściwie cały dzień i nocy. Pisała o związku na odległości i regularnym widywaniu się, spędzaniu weekendu co 2 tygodnie. Dopytywała czy dałbym tak radę. Było dużo inicjatywy z jej strony, widziałem że bardzo mnie polubiła i sam też przez to trochę wpadłem...
Kiedy zbliżał się termin wyjazdu, pojawił się dodatkowy stres i wątpliwości o których chciałem z nią porozmawiać ale za każdym razem omijała temat lub odpowiadała żartami. Dla niej wszystko było idealnie zaplanowane i nie widziała żadnego problemu. W noc 2 dni przed wyjazdem znowu marudziłem, że nie wiem czy mi wystarczy odwagi... Rozmowę urwała i odpisała dopiero następnego dnia. Zapytałem się jej czy na pewno nie chce się wycofać. Odpowiedziała, że jak mam znowu tyle wątpliwości to możemy to przełożyć. Wtedy zauważyłem, że nie jest w zbyt dobrym nastroju więc tylko powiedziałem, że przyjadę bo już nawet kupiłem bilet. To była ostatnia wiadomość, ponieważ później usunęła konto. Z wyjazdu nic nie wyszło. Dopiero wieczorem zauważyłem, że jednak przywróciła konto ale niestety zostałem zablokowany i do teraz tak to wygląda. Nie rozumiem jej zachowania :(
Cały czas siedzą mi w głowie pytania. Wystraszyła się czy jednak obraziła bo pomyślała, że wcale nie chce jej poznać? Dla mnie to niedojrzałe zachowanie i nie potrafię nic z tego zrozumieć. Sam bardzo cierpię bo zależało mi na tej znajomości. Nie wiem jak sobie poradzić bo z nikim nigdy takiego dobrego kontaktu nie złapałem. Mam trochę wyrzutów sumienia czy to też nie moja wina. Minął jeden dzień dopiero. Odczekać bo mnie jeszcze odblokuje czy to jest definitywnie zakończone? :(