Jak to przebrnąć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to przebrnąć?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 8 ]

Temat: Jak to przebrnąć?

Witam, zarejestrowałam się na forum by ktoś inny mógł odnieść się do sytuacji.
Nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać, a nie potrafię sobie poradzic normalnie z emocjami.
Poznaliśmy się kilka lat temu, wielki uczucie, takie boom. Było rożnie, ale trwaliśmy w tym wszystkim. Już wtedy pojawiły się kłamstwa z jego strony i agresja, które z czasem narastały. Po 3 latach postanowiłam to zakończyć. Miałam dość poniżania mnie psychicznie i agresji fizycznej, nie mogłam na niego liczyć, nie pomagał mi w niczym. Nie byliśmy razem kilka miesięcy.
Po tym czasie wróciliśmy do siebie - miało być inaczej,  wydawało się że się ogarnął.
Ale stopniowo była powtórka... Wyzwiska, oczernianie. Agresja.
Kłamałam że spadłam  z drabiny, uśmiechałam się słysząc kolejne obelgi. Czas leciał, on nie pracował. Ja za to w kilku miejscach, żeby były pieniądze na wszystko. Mówiłam, tłumaczyłam, wkurzałam się, prosiłam, ale nie przynosiło to nic. Byłam jak taka jęcząca baba.
Potem połamany nos i kości koło oka, bo mu się coś nie spodobało po alkoholu. Przepraszał a ja dalej w tym tkwiłam. Spał całymi dniami, nocami siedział w telefonie a ja ciągle w pracy. W końcu  mały bodziec sprawił ze wymieniłam zamki i nie wpuściłam go już do domu.
To jest taki zarys sytuacji. Ja oczywiście też nie jestem bez winy. Chciałam mu matkować, ustawiać go. Twierdził że nie daje mu być sobą. A ja chciałam tylko żebyśmy byli normalną rodziną, a nie czymś takim.
Minęło 3 tygodnie.
Mam wyrzuty sumienia że tak zrobiłam, nie mogę przestać myśleć o tym, co robi, gdzie jest. Wydaje mi się że ma kogoś. Ciągle mnie obraża, wyzywa. Wczoraj zablokowałam jego numer telefonu.
Jak mam w tym wytrwać?
Był dla mnie okropny, nie mogłam na niego liczyć od dłuższego czasu a za nic nie mogę się od niego uwolnić. Rani mnie na każdym kroku, a jedno co bym chciała to żeby był. To jest jakieś chore. Nie mogę normalnie myśleć. Nie mogę normalnie funkcjonować. Jestem płaczliwa, nerwowa, mam takie odczucia jakby nic mnie miało w życiu już nie spotkać...
Nie wiem czego tak naprawdę oczekuję. Słowa poparcia że to co robie jest dobrą drogą?
Nie chce dalej tak żyć....

2

Odp: Jak to przebrnąć?
malgo85w napisał/a:

Witam, zarejestrowałam się na forum by ktoś inny mógł odnieść się do sytuacji.
Nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać, a nie potrafię sobie poradzic normalnie z emocjami.
Poznaliśmy się kilka lat temu, wielki uczucie, takie boom. Było rożnie, ale trwaliśmy w tym wszystkim. Już wtedy pojawiły się kłamstwa z jego strony i agresja, które z czasem narastały. Po 3 latach postanowiłam to zakończyć. Miałam dość poniżania mnie psychicznie i agresji fizycznej, nie mogłam na niego liczyć, nie pomagał mi w niczym. Nie byliśmy razem kilka miesięcy.
Po tym czasie wróciliśmy do siebie - miało być inaczej,  wydawało się że się ogarnął.
Ale stopniowo była powtórka... Wyzwiska, oczernianie. Agresja.
Kłamałam że spadłam  z drabiny, uśmiechałam się słysząc kolejne obelgi. Czas leciał, on nie pracował. Ja za to w kilku miejscach, żeby były pieniądze na wszystko. Mówiłam, tłumaczyłam, wkurzałam się, prosiłam, ale nie przynosiło to nic. Byłam jak taka jęcząca baba.
Potem połamany nos i kości koło oka, bo mu się coś nie spodobało po alkoholu. Przepraszał a ja dalej w tym tkwiłam. Spał całymi dniami, nocami siedział w telefonie a ja ciągle w pracy. W końcu  mały bodziec sprawił ze wymieniłam zamki i nie wpuściłam go już do domu.
To jest taki zarys sytuacji. Ja oczywiście też nie jestem bez winy. Chciałam mu matkować, ustawiać go. Twierdził że nie daje mu być sobą. A ja chciałam tylko żebyśmy byli normalną rodziną, a nie czymś takim.
Minęło 3 tygodnie.
Mam wyrzuty sumienia że tak zrobiłam, nie mogę przestać myśleć o tym, co robi, gdzie jest. Wydaje mi się że ma kogoś. Ciągle mnie obraża, wyzywa. Wczoraj zablokowałam jego numer telefonu.
Jak mam w tym wytrwać?
Był dla mnie okropny, nie mogłam na niego liczyć od dłuższego czasu a za nic nie mogę się od niego uwolnić. Rani mnie na każdym kroku, a jedno co bym chciała to żeby był. To jest jakieś chore. Nie mogę normalnie myśleć. Nie mogę normalnie funkcjonować. Jestem płaczliwa, nerwowa, mam takie odczucia jakby nic mnie miało w życiu już nie spotkać...
Nie wiem czego tak naprawdę oczekuję. Słowa poparcia że to co robie jest dobrą drogą?
Nie chce dalej tak żyć....

Dziewczyno, to nie miłość, to uzależnienie. Przeczytaj to, co napisałaś i pomyśl jak o obcej osobie, co byś jej doradziła?
Jesteś współuzależniona od niego i jego problemu z alkoholem i przemocą. Ratuj siebie. Z nim nie stworzysz normalnej rodziny, nie łudź się. Dobrze, że odeszłaś, zanim zatłucze Cię na dobre. Niczego z nim nie żałuj, on się nie zmieni. Ty go nie zmienisz. Najlepszy będzie brak kontaktu, więc dobrze, że zablokowałaś jego numer. Dostarczał Ci wielu emocji, więc nic dziwnego, że o nim myślisz. Dbaj teraz o siebie, o swoje zdrowie, także psychiczne. Nie wahaj się w razie czego kontaktować z psychiatrą on w razie potrzeby pokieruje Cię do psychologa. Bierz kąpiele w pianie, suplementuj witaminy, bądź dla siebie dobra.
Polecam książkę "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie.

3

Odp: Jak to przebrnąć?
Symbi napisał/a:
malgo85w napisał/a:

Witam, zarejestrowałam się na forum by ktoś inny mógł odnieść się do sytuacji.
Nie mam z kim o tym wszystkim porozmawiać, a nie potrafię sobie poradzic normalnie z emocjami.
Poznaliśmy się kilka lat temu, wielki uczucie, takie boom. Było rożnie, ale trwaliśmy w tym wszystkim. Już wtedy pojawiły się kłamstwa z jego strony i agresja, które z czasem narastały. Po 3 latach postanowiłam to zakończyć. Miałam dość poniżania mnie psychicznie i agresji fizycznej, nie mogłam na niego liczyć, nie pomagał mi w niczym. Nie byliśmy razem kilka miesięcy.
Po tym czasie wróciliśmy do siebie - miało być inaczej,  wydawało się że się ogarnął.
Ale stopniowo była powtórka... Wyzwiska, oczernianie. Agresja.
Kłamałam że spadłam  z drabiny, uśmiechałam się słysząc kolejne obelgi. Czas leciał, on nie pracował. Ja za to w kilku miejscach, żeby były pieniądze na wszystko. Mówiłam, tłumaczyłam, wkurzałam się, prosiłam, ale nie przynosiło to nic. Byłam jak taka jęcząca baba.
Potem połamany nos i kości koło oka, bo mu się coś nie spodobało po alkoholu. Przepraszał a ja dalej w tym tkwiłam. Spał całymi dniami, nocami siedział w telefonie a ja ciągle w pracy. W końcu  mały bodziec sprawił ze wymieniłam zamki i nie wpuściłam go już do domu.
To jest taki zarys sytuacji. Ja oczywiście też nie jestem bez winy. Chciałam mu matkować, ustawiać go. Twierdził że nie daje mu być sobą. A ja chciałam tylko żebyśmy byli normalną rodziną, a nie czymś takim.
Minęło 3 tygodnie.
Mam wyrzuty sumienia że tak zrobiłam, nie mogę przestać myśleć o tym, co robi, gdzie jest. Wydaje mi się że ma kogoś. Ciągle mnie obraża, wyzywa. Wczoraj zablokowałam jego numer telefonu.
Jak mam w tym wytrwać?
Był dla mnie okropny, nie mogłam na niego liczyć od dłuższego czasu a za nic nie mogę się od niego uwolnić. Rani mnie na każdym kroku, a jedno co bym chciała to żeby był. To jest jakieś chore. Nie mogę normalnie myśleć. Nie mogę normalnie funkcjonować. Jestem płaczliwa, nerwowa, mam takie odczucia jakby nic mnie miało w życiu już nie spotkać...
Nie wiem czego tak naprawdę oczekuję. Słowa poparcia że to co robie jest dobrą drogą?
Nie chce dalej tak żyć....

Dziewczyno, to nie miłość, to uzależnienie. Przeczytaj to, co napisałaś i pomyśl jak o obcej osobie, co byś jej doradziła?
Jesteś współuzależniona od niego i jego problemu z alkoholem i przemocą. Ratuj siebie. Z nim nie stworzysz normalnej rodziny, nie łudź się. Dobrze, że odeszłaś, zanim zatłucze Cię na dobre. Niczego z nim nie żałuj, on się nie zmieni. Ty go nie zmienisz. Najlepszy będzie brak kontaktu, więc dobrze, że zablokowałaś jego numer. Dostarczał Ci wielu emocji, więc nic dziwnego, że o nim myślisz. Dbaj teraz o siebie, o swoje zdrowie, także psychiczne. Nie wahaj się w razie czego kontaktować z psychiatrą on w razie potrzeby pokieruje Cię do psychologa. Bierz kąpiele w pianie, suplementuj witaminy, bądź dla siebie dobra.
Polecam książkę "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie.


Dziękuje Ci za odpowiedz. Jedyne chyba czego teraz szukam to potwierdzenia ze droga która idę jest dobra. Tłumaczyłam go tyle czasu. Ze może jest zmeczony, ze może ma zły humor, ze może coś mu się nie układa w pracy jak już poszedł do pracy.
Ciagle tłumaczyłam jego zachowania a sama coraz bardziej nie chciałam wracać do domu. Nie potrafię tego zrozumieć, bo tyle złych rzeczy od niego dostałam a jedno co bym chciała teraz wykrzyczeć to poprostu „wróć” i bądź.
I jest mi go szkoda... to jakieś chore co odczuwam.
Z drugiej strony jak myśle o tych złych i smutnych rzeczach, które mi robił jest mi cholernie przykro. Jak nie mogłam na niego liczyć albo pierwszy lepszy przykład ostatniej wigilii jak poprosru się upił i poszedł spac. Czułam się wtedy strasznie.
Myśle o tym co robiłam złe ze tak to wszystko się potoczyło bo na początku to był inny człowiek. A może tylko mi się wydawało ze taki byl?
Nie wiem. Może za dużo od niego wymagałam? Może byłam zbyt zaborcza?
Tyle myśli mam w głowie. Zablokowałam ten numer a i tak czekam...
poszukam tej książki.
Do psychiatry się umówiłam. Nie wiem czy dobrze, ale szukam jakiś dróg ratunku

4

Odp: Jak to przebrnąć?

Są też inne tytuły: "Kobiety, które kochają za bardzo" Norwood Robin czy "Toksyczna miłość" Pia Melody.
Upewniam Cię, że dobrze robisz. Idziesz właściwą drogą. Czekasz, bo jesteś uzależniona,; jak z każdego uzależnienia, musisz się z niego wyleczyć.
Psychiatry się nie bój, co czwarty Polak obecnie ma problem ze zdrowiem psychicznym. Może dostaniesz leki, które pozwolą Ci się wyciszyć i spać o tej porze, słowem normalniej funkcjonować. Może skieruje Cię do psychologa, może nawet zaleci terapię.

Nic w tym złego, że mu trochę matkowałaś - kobieta w związku musi znaleźć proporcje między byciem kochanką, przyjaciółką a trochę matką. Wierzę, że chciałaś dobrze, ale to nie typ człowieka, który by to docenił. Teraz Ty bądź dla siebie najważniejsza.

5 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-11-05 16:55:49)

Odp: Jak to przebrnąć?

Małgo

Dobrze Ci tu piszą, że masz kłopoty. Ja teraz przechodzę rozstanie, więc trochę Cię rozumiem, chociaż moja historia jest inna.
Myślę, że sama możesz tego nie udźwignąć. Ja sięgnęła po rady psychologa. No ale wiadomo- nie każdego stać,  a NFZ, to sama wiesz...
Znalazłam grupę na FB. Jest tam mnóstwo dobrych ludzi, którzy,między innymi ofiarują pomoc w różnych kwestiach. Znalazłam psychologa, i ona mi pomaga. Gratis. Serio. Sesje on line, raz w tygodniu.
Grupa nazywa się "spam". Nie sugeruj się nazwą, dołącz, i poszukaj w zakładce "samopomoc spam"  postów o pomocy psychologicznej.
To działa!
Można tam spotkać wyjątkowych ludzi, z sercem na dłoni.
Powodzenia!

6

Odp: Jak to przebrnąć?

Przeniesione z kolejnego wątku autorki:

malgo85w napisał/a:

Cześć
Chciałabym prosić o pomoc, radę jak przetrwać ten czas i jak poukładać sobie w głowie żeby moc normalnie funkcjonować.
Wydaje mi się ze nie potrafię..
jestem w trakcie świeżego rozstania. Niezwykle trudnego.
Nasz związek był trudny od samego początku. Mój mąż był zawsze wybuchowy, porywczy. Z jego strony doświadczyłam przemocy fizycznej niejednokrotnie.
Ale miał tez dobre strony mimo wszystko, był pomocny, można było na niego liczyć a wszystkie złe rzeczy tłumaczyłam jego charakterem. I tak tkwiłam w tym, bo a to miał zły humor, a to faktycznie może się złe zachowałam - każdy powód był dobry żeby moc mnie obrazac i wyzywać.
Czas mijał, ja pracowałam coraz więcej, mój mąż nie pracował bo każda praca była nieodpowiednia, zaczął pic coraz więcej.
Wtedy coś we mnie pękło, rozstaliśmy się. Wyprowadził się z domu, przez pol roku nie byliśmy ze sobą.
Po tym czasie wróciliśmy do siebie. Deklarował zmianę. Podjął prace. Początkowo było naprawdę dobrze.
Z czasem okazało się ze jest uzależniony od amfetaminy. Mówiłam prosiłam, gadałam, nic to nie dawało. Ukrywał się z tym, myślał ze ja nie widzę tego. Przestał pomagać w domu, przestał czymkolwiek się interesować, mnie zaczął traktować jak powietrze poza momentami gdy mnie wyzywał, obrazal bo każdy powód jest dobry. Dwa lata nie dokładał się do opłat, nie interesowało go nic. Ja uciekałam w prace coraz bardziej. Doszło do tego ze pracowałam po 350 godz w miesiącu. W międzyczasie połamał mi nos, podbił oczy, i inne ...
zaczął okłamywać mnie w każdej kwestii, robił mi straszna huśtawkę emocjonalna, raz dzwonił z pretensjami ze się nie odzywam, raz ze znowu do niego pisze czy dzwonie, rozmawialiśmy o czym a potem wypierał się ze takiej rozmowy nie było bo jestem wariatka i sobie to wymyśliłam.
Kiedyś użyłam jego komputera i znalazłam jego profil na portalu erotycznym.. umawiał się z kobietami i facetami na seks. Zrobiłam awanturę, mówiłam a on się wypierał a ja? Zaczęłam wierzyć ze to prawda. Kolejne kłamstwa. Dziwne wiadomości o różnych porach, przesiadywanie w toalecie pol nocy, wychodzenie pod byle pretekstem. Jak spałam to wzięłam jego telefon, pisał z jakimiś dziewczynami, które zaczepiał w sklepie itd. Kolejne ciosy. Dla mnie jest zimny od ponad roku, nie pamietam żeby odezwał się do mnie normalnym słowem, a ja jak ta mucha lgnęłam i prosiłam się o najmniejszy okruch dobroci , pozniej już jakiejkolwiek normalności.
Ta sytuacja trwała i trwała a ja zaczęłam mieć przekonanie ze to faktycznie ja jestem zła, niedobra, ze wszystko co się dzieje jest przeze mnie, ze to ja mam chore wymagania, ze to ja się czepiam i chce niewiadomo czego. Zaczęłam zyc w przekonaniu ze to naprawdę tak jest. Poczucie winy ze jestem tak słaba i niewystarczająca mnie tak przygniotło ze nie potrafię normalnie funkcjonować.
Już nie chce tak żyć, chce żyć normalnie, w spokoju, bez awantur, bez wyzwisk i ciągłych kłamstw. Bez ignorowania mnie i nie szanowania,nie chce żyć z kimś kto jest dla mnie taki.
Nie wiem skąd wzięłam sile ale jak wyszedł do pracy zmieniłam zamki, bo to jest moje mieszkanie.

Nie wiem jak mam teraz funkcjowac. Czuje się tak jakbym bez niego obok nie potrafiła żyć, mimo ze nic dobrego od ponad roku od niego nie dostałam. Czułam tylko złość, nienawiśc i zimno.
Przestałam w końcu odzywac się w jakimkolwiek temacie.
Prosiłabym o radę kogoś kto przechodził już coś takiego jak w tym wytrwać. Nie chce wracać do tego, bo wierze ze można żyć inaczej.
Mam wrażenie ze życie  jest bez sensu, jestem cały czas przygnębiona , bez energii, nie moje jeść bo jestem zdenerwowana, ciezko mi się skupić.
Mam wyrzuty sumienia ze go wyrzuciłam bo „kiedyś „ był dobry...
Poszłam do psychoterapeuty, jestem po dwóch sesjach, mam do niej przychodzić na ten moment co tydzień.
Blokuje go i odblokowuje, jak się odzywa to mnie tylko oczernia, jak się nie odzywa to jestem zła ze jest cisza. Nie potrafię odnaleźć się w tym wszystkim .
Wiem ze to co napisałam może być bardzo chaotyczne. Nie mal 15 lat, a czuje się tak jakbym miala.
Jak to przetrwać?

7

Odp: Jak to przebrnąć?

Dziękuje za połączenie wątków.

Dziękuje za rady.
Wiem ze zrobiłam błąd pozwalając na to by wrocil bo pewnie ten czas już by zmienił moje myślenie.
Nie wiem tylko jak ten czas przetrwać.
Boje się samotności, mimo ze cały czas byłam sama, czuje się rozżalona. Rozgoryczona.
Wydaje mi się ze nie potrafię skupić myśli na niczym innym tylko na tym ze się rozstaliśmy i jakbym nie umiała funkcjonować bez niego obok.
To jest wszystko tak surealisyyczne a sama pozwoliłam by nabrało na mocy bo wierzyłam ze tym razem będzie inaczej.
Było. Jeszcze gorzej.

8 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-04-03 17:37:39)

Odp: Jak to przebrnąć?

W tak, jak uważam, toksycznej relacji całkowite zerwanie kontaktów to najlepsze rozwiązanie na początek. Jeśli nie macie wspólnych dzieci i nie będziesz musiała z nim rozmawiać albo w razie potrzeby (np. załatwienia spraw majątkowych) zawsze możesz kontaktować się z nim pisemnie (np. przez maila) lub w ekstremalnym wypadku przez pełnomocnika. Po zablokowaniu można zawsze usunąć całą konwersację SMSową, wykaz połączeń telefonicznych i numer (żeby nie kusiło). Sprawdź, czy masz w telefonie opcję, by informacja o tym, kto próbował się z Tobą połączyć lub wysłać SMSa z zablokowanego numeru, nie pojawiała się na ekranie.
Terapii nie zarzucaj.
Polecam książkę "Koniec współuzależnienia" Melody Beattie jeszcze raz, wyjaśni mechanizmy, które Cię z nim łączą i etapy żałoby po rozstaniu, przez które przechodzisz.
Będzie dojmująca samotność, na pewno, z tym zmaga się każdy po rozstaniu, zwłaszcza, jak w grę wchodziły tak wyniszczające relacje. Terapia jest tylko wskazówką, całą drogę musisz przebyć na własną rękę. Powodzenia. Zapewniam, że nie masz o kogo "walczyć".
Mnie polecono pisanie listów bo byłego, w których miałam wywalać swoje emocje. Oczywiście nigdy żaden z nich do niego nie trafił. Możesz taki list potem rytualnie spuszczać w ubikacji podarty na kawałki lub palić. Kontaktowanie się z nim i wzajemne obwinianie do niczego dobrego nie prowadzi, na pewno nie uleczy rozżalenia na życie.

Posty [ 8 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to przebrnąć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024