Sugerowanie zmiany pracy w obecnej sytuacji oraz w stanie rozsypki emocjonalnej jest co najmniej nierozważne. Dlaczego autorka ma dorzucać sobie kolejny czynnik stresowy i destabilizować całe swoje życie przez kogoś, kto nawet nie jest tego wart?
Autorko wiem w jak fatalnej sytuacji się znalazłaś, ale nawet tak abstrakcyjna sytuacja jest do przejścia. Najgorsze będą pierwsze 3-4 miesiące, bo chwilami człowiek przechodzi na raz przez wszystkie stany emocjonalne, ale z każdym kolejnym tygodniem będzie coraz lepiej. Musisz dać sobie czas na użalanie się nad sobą (po godzinach pracy oczywiście), nie pozwalać sobą manipulować i być dla siebie wyrozumiałą. Aż któregoś pięknego dnia osiągniesz stan, w którym będziesz mówić mu "cześć" jak zwykłemu koledze i poczujesz się dumna, że dałaś radę przez to wszystko przejść. O ile Twój były tymczasowy nie jest socjopatą, który Ci grozi i niszczy życie, pracę rzucaj tylko po osiągnięciu względnej stabilizacji psychicznej, kiedy będziesz w stanie spojrzeć na całą sytuację z większym dystansem i swoje decyzje będziesz podejmować w pełni świadomie.