Dokładnie chodzi o strach przed pająkami. Nie wiem czy to tylko niewinny strach czy już arachnofobia. Moje wątpliwości wynikają z tego, że moja znajoma cierpiąca na arachnofobię nie znosi żadnego pająka, nie może nawet patrzeć na zdjęcia pająków bo od razu serce jej zaczyna walić. Ze mną jest inaczej. Od zawsze nie lubiłam pająków, ale te takie co są w każdym domu i są prawie niewidoczne mi nie przeszkadzają. Tym bardziej zdjęcia pająków nie wywołują u mnie panicznego lęku. Problem zaczyna się przy ciut większych i "bardziej widocznych" pająkach. Ostatnio w domu znalazłam dwa większe pająki...i sparaliżował mnie strach. Jeden był w zlewie, tańcowałam nad nim przez 45 minut i nie byłam w stanie go ubić bo tak mi się trzęsły ręce. A że byłam sama w domu to postawiłam na nim szklankę i poczekałam aż ktoś wróci i mnie "uratuje". Drugi chodził po ścianie i to zbliżał się w moim kierunku więc złapałam klapka i go uderzyłam. Problem w tym, że jak już to zrobiłam to łzy mi zaczęły same napływać do oczu, ręce i nogi mi się trzęsły, a na dodatek tak się bałam że przez 2 godziny nie ruszyłam się z łóżka. Potem przez pół dnia bałam się każdego cienia, który się poruszał no od razu miałam wrażenie że to kolejny pająk. Taka reakcja nie wydaje mi się czymś normalnym, cały czas mam wrażenie że to jakiś irracjonalny lęk. Przecież wiem że ten pająk mnie nie zje, nie żyjemy w Australii więc raczej też nie zabije xD. Mimo to na widok ciut większego pająka tracę panowanie nad sobą i włącza mi się tryb paniki. Z drugiej strony nie zachowuje się jak moja znajoma, która nawet na zdjęcie pająka spojrzeć nie może. Nie wiem jak sobie poradzić z tym moim strachem, czy szukać już jakiejś pomocy z zewnątrz czy narazie walczyć z tym samemu.
Witaj w klubie
Mam tak samo na widok pająka co twoja znajoma umnie nawet widok pająka na zdjęciu czy w tv sprawia że mam "zawał serca".
3 2020-08-06 07:55:38 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-08-06 07:58:11)
Mnie pająki tak przerażają, że nie byłam w stanie normalnie przeczytać tego tekstu. Tylko przeleciałam wzrokiem.
Tez nie umiem zabić pająka i wcale nie z miłości do zwierząt, ale dlatego że boję się do niego podejść. Ktoś podrzucił pomysł żeby polać go wrzątkiem, on wtedy zwija się w kulkę i dopiero wtedy go zabić, ale to nie działa. Pająk ucieka.
Zaznaczam że mam na myśli te wielkie biegające pająki! Bo te mniejsze na pajęczynach albo kątniki siedzące w kątach w mieszkaniach i praktycznie się nie ruszające - nie są takie straszne.
W domu więc krzyczę do męża żeby zabił.
W pracy wciągam odkurzaczem (stojąc daleko i mrużąc oczy żeby nie widzieć pająka za dokładnie), po czym zaklejam rurę taśmą, żeby pająk przypadkiem nie wyszedł. Worek też opróżnia mąż gdy akurat jest.
Przez kilka lat wynajmowaliśmy dom. Teraz mieszkamy w swoim mieszkaniu, ale parę lat był to dom otoczony drzewami.
Ten dom był koszmarem. Przynajmniej raz dziennie spotykałam wielkiego pająka. One do tego tak szybko zapieprzają... To chyba jest najstraszniejsze. Bo te powolne nie są takie złe.
No więc... te pająki były wszędzie, w butach, na ścianach, raz jeden był na moim ręczniku - wyszłam spod prysznica, owinęłam się się ręcznikiem i zobaczyłam że spada z niego coś dużego i czarnego i ucieka.
Z pająkami mam mnóstwo historii...
Generalnie jednak to ogromny strach, momentalnie oblewa mnie pot, jest mi niedobrze, serce wali, chcę płakać. O ile ten pając jest w neutralnym miejscu to pół biedy, ale jeśli znajdę go w okolicy łóżka... Wręcz mam myśli o śmierci, że nie chcę tak żyć, nie umiem, nie czuję się bezpieczna. Potem parę godzin przerażona się rozglądam.
Mnie nawet wyraz "pająk" brzydzi - to "ą" jest jak jego łapy... (kto ma tę fobię to zrozumie).
Mam koleżankę z IDENTYCZNYM podejściem.
Zastanawiałam się kiedyś nad terapią, ale gdy przeczytałam że polega ona na bezpośrednim kontakcie z pająkami, a na niektórych terapiach jest to działanie szokowe (np. rzucają pająki na twarz), to... nie, dziękuję.
Moja rada: zamieszkać w bloku, a zwłaszcza na wysokim piętrze. W blokach jest bardzo mało pająków.
Druga rada: załatwić sobie chlopa Mój poziom życia gdy byłam sama i musiałam radzić sobie z tymi potworami, a gdy mam męża i on to załatwia - to jak różnica między piekłem a niebem.
Wydaje mi się że to nie arachnofobia skoro przy małych możesz normalnie funkcjonować, wiele osób nie lubi pająków i tyle, ja się nie boję żadnego ale i tak jak mam go zabrać i zabi/wypuścić to też trochę tańcuję zupełnie normalne to jest