Witam. 2 tygodnie temu zakończyłam znajomość a dalej tęsknię. Proszę powiedźcie że dobrze zrobiłam. Nie mam z kim pogadać. Ale od początku.
Poznaliśmy sie niedawno przez internet. Było super. Spędzaliśmy ze sobą praktycznie każdy weekend a jak zaczęła się praca zdalna to nawet 4 dni w tyg. Nieraz cały tydzień. Był cudownym facetem. On starszy ode mnie o 10 lat ale mi to nie przeszkadzało. Wykształcony, oczytany, inteligentny, pracowity, dobra praca. Ja też nie narzekam na to co mam bo niczego mi w życiu nie brakuje oprócz kochającego partnera.
Jak do mnie przyjeżdżał to zawsze kupował jakieś wino. Myślałam że to normalne. Wiadomo wieczorem film, wino, rozmowy. Potem były drinki. Zacząłam coś podejrzewać ale on powiedział że w domu w ogóle nie pije i nie ma nawet alkoholu. Potem coraz więcej pił. Wstawał rano i mówił że "musi walnąć klina". Już koło 12 był wstawiony. Nie był nigdy agresywny. Wręcz przeciwnie. Był czuły, mówił że mnie kocha że jestem dla niego ważna, że jestem jego kotusiem. Nigdy nie pamiętał tych rozmów. Tego co mi mówił jak pił. Z reguły jak miał dość picia to szedł spać. I tak codziennie. Potem poruszyłam temat tego picia jeszcze raz. Wyznał że 2 lata wcześniej był na odwyku. Prosiłam żeby nie pił ale on nie potrafił. Dopiero jak miał jechać do siebie do domu to potrafił odstawić alkohol. Miał pojechać na 4 dni bo miał spotkania służbowe i przyjechać przed świętami. W czwartek dzwonił że zrobił zakupy na święta ale po obiedzie mi napisał że przyjedzie dopiero w piątek. Potem wysłał kilka wiadomości i już podejrzewałam że pije. Zadzwoniłam. To nie była miła rozmowa. Był pijany. Powiedział że mnie nie kocha ale jestem ważna. Wcześniej zawsze mówił że kocha. I wyznał coś jeszcze. Że wolałby być z moją siostrą a ja że jestem nadopiekuńcza dla mojego syna ( mój syn z 1 małżeństwa). Kazałam mu wytrzeźwieć i przyjechać rano na rozmowę. Rano okazało się że on znowu pije. Kazałam wytrzeźwieć i przyjechać żeby porozmawiać. Ale po ok 3 godz napisałam mu że to koniec że nie chce być z alkoholikiem, a jego wyznanie zabiło moje uczucie do niego.
Od 2 tygodni chodzę jak struta. Myślę czy on mnie kochał czy nie. Czy wszystko co mówił to mówił on czy alkohol. Czy powinnam mu dać szansę. Czy powinnam z nim porozmawiać żeby przestał. Ale z drugiej strony wiem że dobrze zrobiłam bo jak ktoś pije to zawsze do tego wróci a ja z każdym miesiącem tej znajomości angażowałabym się coraz bardziej. Ale myślę czy aby nie za szybko podjęłam taką decyzję. Może on by się zmienił. Przestał pic?
Dodam jeszcze że to facet który jest uzależniony od zdobywania kobiet. Miał ich naprawdę wiele nieraz tylko na jedną noc. Kręci go samo zdobywanie. A ja chcę faceta który będzie dla mnie wsparciem, przyjacielem, który będzie mnie kochał i będę dla niego ważna.
Już samo to że to tu napisałam spowodowało że jest mi lepiej. Że patrzę na to z dystansem. Bo jakbym przeczytała to od innej kobiety to napisałabym jej że dobrze zrobiła. Ale i tak o nim myślę. Ja naprawdę się w nim zakochałam. Myślę że już znalazł sobie inną kobietę której mówi "mój kotuś" i to boli. Mogło być naprawdę pięknie bo niczego w życiu nam nie brakowało. A on tak spieprzył wszystko.
Dobrze zrobiłam?