HardBreaker napisał/a:Dla mnie nieśmieszne, sorry Olinko.
Oczywiście masz prawo, ale... no nie bądźmy już tacy całkiem na serio
.
Dominika17 napisał/a:Nie wymaga gotowania, chipsy i cola mu do życia wystarczą.
Ooo... tego to Ci zazdroszczę, bo odkąd pamiętam moje dziecię wciąż wołało "jeść!". Nieraz koledzy dziwili się jak to możliwe, że syn w szkole potrafi wtrąbić sześć kanapek, i to wcale nie byle jakich, a mimo to jęczeć, że jest głodny. I co jak co, ale ten apetyt to mu pozostał do dziś
.
bbasia napisał/a:He, he... myślę, że jeżeli chodzi o nastolatka, to niestety, ale raczej trzeba by było raczej dopłacić żeby ktoś chciał chociaż na jakiś czas przygarnąć dziecię...
Prawda?
Ten okres już za mną, ale ileż to ja razy powtarzałam, że oddam dziecię z prowiantem na cały rok, a i tak chętnych nie było
.
Zastanawiam się właśnie, jak mogłaby brzmieć moja ówczesna oferta. Może tak:
Sprzedam nastolatka.
Prawo własności potwierdzone aktem urodzenia.
Gwarantuję, że od chwili nabycia zapomnisz co to nuda i cisza.
Kosz na pranie sam będzie się zapełniać, lodówka opróżniać, nigdy też nie będzie snu z powiek spędzać problem co zrobić z nadwyżką na koncie.
W gratisie dodaję cały pakiet rozrywek: przekomarzania, zabawa w ciuciubabkę (udaję, że się uczę, ale gram dopóki mnie nie przyłapiesz), ćwiczenie refleksu (coraz to nowe pomysły, za którymi nie nadążysz), zabawa w rozdwojenie jaźni (jak mi się to opłaci, to jestem dzieckiem, ale jak mi to potrzebne, traktuj mnie jak dorosłego).
Interesują mnie tylko poważne oferty, zamiana w grę nie wchodzi.