Witam, jest to forum kobiet ale mam liczę na wasze wsparcie i pomoc. Mam 18 lat, Pół roku temu poznałem w internecie dziewczynę, która mi się Bardzo spodobała, ma 19 lat. Ona jest ze śląska, a ja z Podlasia. Minęło kilka dni i zaczęliśmy do siebie mówić z miętą. Trwało to praktycznie całe wakacje dopóki nie zaczęło mi odwalać z powodu zazdrości. Zdarzały się między nami kłótnie i w ogóle sprzeczki i takie tam. Ale po czasie potrafiliśmy sobie wszystko wyjaśnić i dalej ze sobą rozmawialiśmy. Bałem się jej wyznać Miłość ale po dwóch miesiącach znajomosci powiedziałem jej: Kocham cie. Ona mi odpowiedziała: Ja ciebie tez! Wiecie jaki to jest komfort dla psychiki kiedy ktoś ci to wyznaje. Jest to dziewczyna na której zależy mi na maxa, dziewczyna za którą bardzo tęsknie i chciałbym bardzo się z nią zobaczyć, dziewczyna której się zwierzałem i zwierzam, która mnie zawsze zrozumie jak najlepiej. Ona również mi to powiedziała, ale gdy powiedziala ze nie chce związku na odległość, załamałem się. Bardzo mnie to zabolało, ale z drugiej strony, te moje sceny zazdrości może rzeczywiście ją denerwowały i w ogóle, ale dobre w tym to że widzi, że zależy mi bardzo na niej. Wiele razy wyznawałem jej co do niej czuje, ale denerwowała się bo twierdziła że wyznaje jej miłość ,,Co 5 minut”. No faktycznie było tak bo po prostu chciałem to wydusić z siebie no i żeby wiedziała ze za nią bardzo mocno tęsknie i w ogóle. Ona mi tez od czasu do czasu wyznawała co czuje lecz ona to robiła co jakiś czas w porównaniu niż ja dla niej. Piszemy ze sobą codziennie, rozmawiamy i w ogóle wysyłamy sobie swoje zdjecia i takie tam. Problem polega na tym że ja jej nie potrafie do końca zaufać. Niedawno napisała że nie chce związku na odległość i ze nie jest gotowa na związek. Zabolało mnie to tak że aż się rozpłakałem. Tłumaczyłem jej wszystko ile dla mnie znaczy i ile bym poświęcił dla niej, jaką miłością ją darzę, lecz obawiam się se ona może znaleźć kogoś innego a wtedy będzie już koniec, a wtedy załamie się jeszcze bardziej i niewiem czy ja to będę w stanie przeżyć. Miała wyrzuty do mnie że jestem o nią zazdrosny i tak dalej, lecz od kilku dni staram się być obojętny i zapanować nad zazdrością, a przede wszystkim jej nie okazywać. Pisałem jej często że ona jest moim najcenniejszym skarbkiem w moim życiu i jej uczucia są dla mnie najwazniejsze, było tak i nadal tak jest. Lecz niewiem czy ona chce się spotkać ze mną, nie mam takiej pewności ale bardzo tego chciałbym bo cholernie mi jej brakuje. Zwracam się do was z pytaniem: W jaki sposób mogę ją bardziej w sobie rozkochać, jak zrobić żeby ona jednak chciała tego związku pomimo tak dużej odległości ? Powiedziała mi ze jeśli skończę szkole i zamieszkam blisko niej to wtedy może by się udało jeśli byłaby wolna. Nie umiałem się z tym pogodzić, i cały czas siedział we mnie ten ból. Chciałbym żeby to był związek i żebym mógł jej zaufać do takiego stopnia żebym juz nie musiał nic podejrzewać. Chciałbym jak najszybciej przeprowadzić się do niej, ale niewiem co zrobie ze szkołą i wszystkim co mam tutaj. Ja nie przeżyje tego jeśli ona będzie z kimś innym, to będzie mój koniec, wypłacze się na smierć. Błagam was, pomóżcie mi z tym, jak mam jej zaufać, w jaki sposób mam działać żeby to był związek i żeby ona okazywała mi swoje uczucia częściej ?
1 2020-01-07 03:56:26 Ostatnio edytowany przez Milosz251 (2020-01-07 10:20:19)
2 2020-01-07 09:41:48 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-07 10:23:59)
A ile Ty masz lat, Miłoszu?
Widzę, że edytowałeś i dopisałeś wiek :-)
Hm...to chyba Twoje pierwsze zauroczenie. Miałam już ich kilka w swoim życiu i uwierz mi, że obawy, które żywisz są normalnym efektem zakochania. Zakochanie zresztą w przeciwieństwie do miłości jest bardzo egoistyczne, bo zabiegamy o naszego wybranka właśnie po to, żeby czuć się na haju, potrzebujemy ukochanej osoby, bo wydaje nam się, że po jej utracie pogrążymy się w wiecznej rozpaczy i smutku, że będzie strasznie i nic dobrego nas już nie spotka. Na szczęście to mija. Albo okazuje się, że dana osoba po bliższym Poznaniu nie bardzo nam odpowiada i sami się wycofujemy z danej relacji. Albo coraz bardziej przekonujemy się, że ten człowiek nam odpowiada jako ewentualny partner i zaczyna być naszym świadomym wyborem a nie tylko potrzebą utrzymywania siebie na haju. A czasami okazuje się, że tamta osoba traci nami zainteresowanie i odchodzi a wtedy przez jakiś czas jest ból i cierpienie, ale to mija, jeśli zrozumiesz, że do tanga trzeba dwojga i nie będziesz hodować w sobie bólu i zranienia.
Nie wiem, czy coś z tego, co piszę zrozumiałeś, ale życzę Ci powodzenia :-)