10 lat samotności - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » 10 lat samotności

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5 ]

1 Ostatnio edytowany przez slimak1990 (2019-09-08 23:35:08)

Temat: 10 lat samotności

Cześć,

Od 10 lat jestem sam - brzmi strasznie, szczególnie, gdy wypowiadam to na głos. Ostatni raz byłem w związku w liceum. Rozstałem się z moją dziewczyną krótko po maturze.

Obecnie mam 29 lat. Większość moich znajomych w podobnym wieku ma już żony, często też i dzieci. Coraz częściej zastanawiam się, co jest ze mną nie tak.

Jestem zaradny życiowo, mam dobrą pracę, skonczone studia, hobby. Nie jestem brzydki, wygladam dość młodo jak na moj wiek. Nie mam wrednego charakteru (a przynajmniej mam taką nadzieję smile). Mimo tego, nie mogę sobie nikogo znaleźć. W moim otoczeniu znajdują się praktycznie sami mężczyzni, nie mam zbyt wielu okazji, zeby poznać dziewczynę (a jak już spotkam, to zwykle okazuje się zajęta). Nie mam zaufania do aplikacji randkowych pokroju Tindera - jestem dość konserwatywny obyczajowo, nie sądzę, żebym znalazł tam drugą połówkę. Podobnie ma sie z imprezami - zawsze byłem typem domatora. Myslalem, zeby zapisać sie do jakiejś oazy/wspolnoty "przykościelnej", ale z drugiej strony angażowane sie w wspolnotę w celu znalezienia sobie kogos wydaje mi sie nieco niemoralne.

Parę lat temu - jeszcze na studiach - moja "przedłużająca się samotność" nieco mnie martwiła. Wówczas jednak starałem sie pocieszać, że przecież jestem jeszcze młody i na pewno prędzej czy pozniej na kogoś trafię..  Teraz - gdy za parę miesięcy stuknie mi trzydziestka - poważnie zaczynam sie obawiać, co dalej.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: 10 lat samotności

Bardzo ogólnie odpisałeś o sobie. Czy Twój problem dotyczy tylko relacji z kobietami? Czy kolegów też nie masz? Jeśli dotyczy tylko kobiet to nr możesz związać się z kobietą na dłużej? Czy też wyzwaniem dla Ciebie jest zamienić parę słów z jaką kolwiek kobieta?

Ale tak czy siak nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Znajomości to proces w którym uczestniczą i są odpowiedzialne dwie strony. Jeśli nie zauważasz prób nawiązania kojtsktuyz Tobą przez innych to są dwie kwestie. Albo tego nie zauważasz bo masz problem natury mentalnej, albo jakaś część Ciebie przekazuje niewerhalnie informacje, że nie warto się z Tobą zadawać.
PS. Też jestem w podobnym wieku i też mam podobnie jak Ty.

3 Ostatnio edytowany przez slimak1990 (2019-09-09 07:29:58)

Odp: 10 lat samotności
Pavel2019 napisał/a:

Czy Twój problem dotyczy tylko relacji z kobietami? Czy kolegów też nie masz? Jeśli dotyczy tylko kobiet to nr możesz związać się z kobietą na dłużej? Czy też wyzwaniem dla Ciebie jest zamienić parę słów z jaką kolwiek kobieta?

To jest trochę dziwna sytuacja. Nigdy nie miałem problemów z rozmową z kobietami; w czasach gimnazjum i liceum miałem znacznie więcej koleżanek niż kolegów. Potem poszedłem na studia techniczne - gdzie nie było zbyt wiele dziewczyn.
Zmiana otoczenia dość negatywnie na mnie wpłynęła. Zacząłem nieco izolować sie od ludzi; ciągle byłem zajęty robotą albo zmęczony. Gdy miałem wolne, wolalem grać albo czytać ksiązki. Gdy ktoś znajomy wyciągał mnie z domu, szukałem wymówki, żeby nie wychodzić.

Obecnie nie mam wielu znajomych - większość kontaktów ze starymi się urwała, a z kolegami z pracy mam raczej powierzchowne relacje.

Co parę miesięcy/lat wpadam na pomysł, żeby ogarnąć się i wrócić do normalnego życia, ale prędzej czy później wracam do zamulania.

Przykładowo - dwa lata temu zagadałem do pewnej dziewczyny, (nazwijmy ją Marta), którą dość często widywalem w autobusie w drodze do pracy. Okazało się, że ona pracuje niedaleko i codziennie pokonujemy tą samą trasę. Od tego czasu gawędziliśmy dzień w dzień, a jako, że Marta była dośc gadatliwa, to rozmowa całkiem dobrze nam szła. Niby okej, ale... Po paru tygodniach zaczęły mnie te rozmowy niebywale męczyć. Nie wiem jak to wytłumaczyć - po prostu nie chciało mi się gadać. Wołem siedzieć sam z własnymi myślalami, czytać ksiażkę, słuchać muzyki...ale nie rozmawiać. Mimowolnie zacząłem jej unikać - jeździlem do pracy wcześniejszym autobusem albo siadałem gdzieś z tyłu w nadziei, że mnie nie zauważy. Ale Marta była dośc spostrzegawcza i jak mnie tylko zobaczyła, sama podchodziła i zagadywała.

Inny przykład -  na studiach miałem dobrą znajomą (nazwijmy ją Aga), z którą pracowalem przy różnych projektach. Na studiach mieliśmy swietny kontakt, potem relacje nieco się rozluźnily. Mimo to, Aga co jakiś czas dzwoniła do mnie, aby pogadać. A mnie po prostu się nie chciało. Zwykle dzwoniła akurat wtedy, gdy miałem coś innego do roboty i nawijała przez telefon przez godzinę. Zawsze kończyla rozmowe prosba, zebym ja sie czasem odezwał, ale prawie nigdy nie wykonałem do niej telefonu. Wreszcie Aga przestała dzwonić.

Odp: 10 lat samotności

W sumie jak przeczytałem Twój drugi post to stwierdzam, że ja mam bardzo podobnie smile
Też np. lubię spotkać się ze swoimi znajomymi ale maksimum 1 raz na cały tydzień - częstsze spotkania cholernie mnie męczą i sama myśl ponownego spotkania w krótkim czasie mnie osłabia.
Mam podobnie jak piszę z jakąś dziewczyną przez internet, na początku jest fajnie ale potem jestem już zmęczony, wystarczy mi jakaś krótka konwersacja (max. 30 minut) raz albo dwa razy na tydzień, częściej już nie mam siły.
Raz na jakiś czas mam nawet tak, że np. jestem gdzieś ze znajomymi i w połowie wychodzę do domu bo po prostu czuję się jakbym był padnięty na maksa.
Nie wiem dlaczego ale kontakty z ludźmi mnie strasznie męczą, dlatego ja zawsze marzyłem o związku z kobietą w systemie weekendowym.
Czyli, że w tygodniu każdy zajmuje się swoimi sprawami, ew. jakiś jeden czy dwa SMS na dzień a spotykamy się tylko w sobotę i niedzielę.
Dla mnie byłby to balans wręcz idealny ale mało która kobieta by poszła na coś takiego.
P.S. Ja nawet nigdy w życiu nie trzymałem kobiety za rękę big_smile

5 Ostatnio edytowany przez slimak1990 (2019-09-10 20:27:56)

Odp: 10 lat samotności
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Mam podobnie jak piszę z jakąś dziewczyną przez internet, na początku jest fajnie ale potem jestem już zmęczony, wystarczy mi jakaś krótka konwersacja (max. 30 minut) raz albo dwa razy na tydzień, częściej już nie mam siły.
Raz na jakiś czas mam nawet tak, że np. jestem gdzieś ze znajomymi i w połowie wychodzę do domu bo po prostu czuję się jakbym był padnięty na maksa.

Obecnie mam tak samo. Z tymże w moim przypadku nie zawsze tak było.
Kiedy miałem 16-18 lat, utrzymywałem kontakty z garścią osob z sieci, których nigdy w życiu nie spotkałem na żywo - gadaliśmy na forach, blogach, naszej-klasie, gadu-gadu. I  to w czasach kiedy internet nie był nawet w połowie tak łatwodostępny jak teraz - nie każdy miał szerokopasmowe łącze, a internet w telefonie to w ogóle był kosmos smile
Dzisiaj wydaje mi się to wręcz niemożliwe - o czym ja mogłem z tym ludźmi tak dużo gadac?!  Także rozmowy przez internet praktycznie porzuciłem.

W liceum (rzadziej na studiach) zdarzały mi się rozmowy po świt, dzisiaj sobie tego też nie wyobrażam.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Nie wiem dlaczego ale kontakty z ludźmi mnie strasznie męczą, dlatego ja zawsze marzyłem o związku z kobietą w systemie weekendowym.
Czyli, że w tygodniu każdy zajmuje się swoimi sprawami, ew. jakiś jeden czy dwa SMS na dzień a spotykamy się tylko w sobotę i niedziel. Dla mnie byłby to balans wręcz idealny ale mało która kobieta by poszła na coś takiego.

Czasem łapię się na podobnych pomysłach, ale mam świadomość, że to nieuczciwe - druga strona też chce się przecież czasem wygadać, nie można jej ograniczać do jednego sms-a albo odwlekać rozmowy do weekendu.


Przez to wszystko trochę boję się zaangażować w nową znajmość, poznawać nowych ludźmi - bo co jeśli mi się "znudzą" po paru tygodniach? Zniknę bez sladu? Juz takie "akcje" mi się zdarzały sad
O ile jeszcze brak znajomych byłbym w stanie przeżyć, o tyle przeraża mnie świadomosć niemożności znalezienia kobiety i założenia rodziny. Jakby nie patrzeć - udało się to wszystkim moim przodkom, tylko nie mnie neutral

Posty [ 5 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » 10 lat samotności

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024