Witam,
Potrzebuję się wyspowiadać. Tytułowe wypalenie dotyczy mojego rozczarowania swoją osobą. Mam 32 lata, skończyłam studia humanistyczne, a jedyną "ambitną" pracą, była praca w call center, a poza tym cały czas praca w logistyce, bo gdzieś pracować musiałam. Dlaczego nic ambitniejszego? Bo w domu w którym sie wychowałam żyło się od 1go do 1go, rodzice bez ambicji, bez pasji, nawet bez prawa jazdy, zamknięci w domu przed tv - to cały ich świat. Alkohol, toksyczność - to już inny temat. Oczywiście nie traktuję tego jako usprawiedliwienia, jestem świadoma, że sama zawaliłam swój los. Pracowita jestem - cały czas miałam prace, utrzymywałam siebie, pomagałam rodzicom. Ale miałam lęk, brak wiary w siebie żeby spróbować czegoś ambitniejszego. Nie miałam też autorytetówm grunt żeby mieć co do gara włożyć i tyle. A teraz? nie mam siły. Jestem wkurzona, że nawet nie potrafię zrealizować jednego celu do końca - np nauki języka obcego, coś zaczynam i nie kończę. Efekt jest taki, że ryczę, bo nie posiadam większych kwalifikacji, tylko posiadam ambicje, bo chciałabym coś wiećej osiągnąć...no ale z czym? więc pretensje mogę mieć tylko do siebie. W czym problem? Nie potrafię już walczyć, mam taką blokadę, załamanie, że nic mnie już nie cieszy, nie wierzę że coś się zmieni na lepsze jeśli chodzi o pracę. Nie wierzę w siebie. Moje poczucie włąsnej wartości jest zerowe. Poza pracą, mam ukochanego narzeczonego, mamy dom, powinnam to docenić, a stałam się depresyjną, ryczącą trzydziechą, której nie chcę się nawet dbać o ten dom..
Witam,
Potrzebuję się wyspowiadać. Tytułowe wypalenie dotyczy mojego rozczarowania swoją osobą. Mam 32 lata, skończyłam studia humanistyczne, a jedyną "ambitną" pracą, była praca w call center, a poza tym cały czas praca w logistyce, bo gdzieś pracować musiałam. Dlaczego nic ambitniejszego? Bo w domu w którym sie wychowałam żyło się od 1go do 1go, rodzice bez ambicji, bez pasji, nawet bez prawa jazdy, zamknięci w domu przed tv - to cały ich świat. Alkohol, toksyczność - to już inny temat. Oczywiście nie traktuję tego jako usprawiedliwienia, jestem świadoma, że sama zawaliłam swój los. Pracowita jestem - cały czas miałam prace, utrzymywałam siebie, pomagałam rodzicom. Ale miałam lęk, brak wiary w siebie żeby spróbować czegoś ambitniejszego. Nie miałam też autorytetówm grunt żeby mieć co do gara włożyć i tyle. A teraz? nie mam siły. Jestem wkurzona, że nawet nie potrafię zrealizować jednego celu do końca - np nauki języka obcego, coś zaczynam i nie kończę. Efekt jest taki, że ryczę, bo nie posiadam większych kwalifikacji, tylko posiadam ambicje, bo chciałabym coś wiećej osiągnąć...no ale z czym? więc pretensje mogę mieć tylko do siebie. W czym problem? Nie potrafię już walczyć, mam taką blokadę, załamanie, że nic mnie już nie cieszy, nie wierzę że coś się zmieni na lepsze jeśli chodzi o pracę. Nie wierzę w siebie. Moje poczucie włąsnej wartości jest zerowe. Poza pracą, mam ukochanego narzeczonego, mamy dom, powinnam to docenić, a stałam się depresyjną, ryczącą trzydziechą, której nie chcę się nawet dbać o ten dom..
Naprawdę masz takie ambicje, czy wkręciłaś sobie, bo skończyłaś studia? Po studiach to ja chciałam być kierownikiem kierowników :-) A teraz marzę o pracy, w której mogę robić to, co lubię, za pensję większą niż minimalna :-)
Jestes ambitna i pracowita? Żądna ksriery? Przysiądz i naucz sie jezeka obcega, takiego poszukiwanego w biznesie ale nieobecnego w szkołach np. niderlandzki lub szwedzki (zakładam ze angielski lub niemiecki na poxiomie B2 lub C1 znasz). Pracowitejni zdeteminowanej osobie zajmie to ok. rok czasu a potem mozesz przebierac w ofertach pracy w firmch konsultingowo lub outsourceingu. Pensja zaczyna sie od 4000 netto z tymi jexykami.