Zastanawiam się, czy warto ciągnąć swojego mężczyznę na porodówkę. Czy będzie on osobą pomocną i przydatną, a może wprost przeciwnie? Jak poród wpłynie na niego i na późniejsze spostrzeganie mnie jako kobiety? Co myślicie o tym?
A pytałaś się go, co o tym sądzi? Każdy inaczej będzie to odbierał.
Dla mnie to by było za dużo, dodatkowy stres, w takiej sytuacji wolałabym mieć obok siebie tylko towarzystwo ograniczone do niezbędnego personelu, ale rozuymiem, że dla niektórych to może być duże wsparcie.
Musisz poważnie porozmawiać o tym z partnerem czy on w ogóle chce. Jeśli chce to go brać ja ze swojej perspektywy Ci powiem , że chyba umarłabym bez męża. Był niesamowitym wsparciem dla mnie, ostoją.. pomagał mi jak mógł, miałam też psychiczne poczucie ulgi , że ktoś nade mną czuwa, sama czasem nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie pielęgniarki, mąż wszystko ogarniał. Przed samą porodówką pomógł mi też wejść pod prysznic, pomógł w umyciu się. JEstem mu dozgonnie wdzięczna.
U nas gdy tylko dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami pojawił się temat porodu, mąż stwierdził że chce być w chwili narodzin. Sprawa zamknięta. Myślę, że przyda ci się towarzystwo, rodzić razem jest raźniej .
Na początku myślałam, że poród najlepiej przechodzić samemu, ale z biegiem czasu i ciąży chcę z kimś dzielić to szczęście. Na towarzystwo w czasie porodu zwróciła mi uwagę położna, później potwierdzenie znalazłam również w internetowych szkołach rodzenia (fajna jest prenalen i rodzice). Mąż na początku miał wątpliwości, ale szybko mu minęły. Już za kilka miesiące zostaniemy rodzicami i wspólnie chcemy przywitać nasze maleństwo.