Hej,
Jakiś czas temu poznałam mężczyznę - byłam szczęśliwa. Doszło do pierwszego spotkania i zarówno optycznie jak i intelektualnie przypadliśmy sobie do gustu. Po pierwszym spotkaniu napisał dziwnego smsa "i co teraz ju się do mnie nie odezwiesz?". Byłam w szoku bo oboje okazywaliśmy sobie zainteresowanie i nie kryliśmy się z tym że druga strona wpadła nam w oko. Odpisałam "czemu miałabym się nie odezwać? Po prostu dałam Ci okazję się wykazać". On stwierdził że oboje musimy się starać i tak pisaliśmy że sobą dalej. Po 4 dniach od pierwszego spotkania spotkaliśmy się po raz kolejny i wylądowaliśmy w łóżku. Liczyłam się z tym że teraz nastąpi koniec relacji i zaczęłam być ciut na dystans po sexie a on przeżywał że nie było ohh ahow i wgl i że od sexu jestem inna kobieta i czemu tak i wgl a ja ze wszystko ok i jakoś znajomość się toczyła dalej ale co chwilę o coś była afera bo on chciał bym go odwiedziła a mi dojazd zajął y 8 godzin w obie strony abo tak jeżdżą pociągi a jemu tylko 2 godziny bo jeździ autem. Mogłabym mu nawet płacić za paliwo byleby tylko on jeździł bo wtedy mielibyśmy więcej czasu dla siebie ale nie. No i po 2 tygodniach od kiedy nie byłam w stanie go odwiedzić bo mam w domu babcie po udarze on przestał się odzywać napisał że nie chce dalej w tym trwać i że jestem zwyczajnie leniwa i mi nie zależy i ma to w 5 literach... Pisałam ale nic. Wczoraj był dzień kobiet liczyłam na smsa z tekstem wszystkiego naj ale się przeliczyłem zapytałam czy jest pewny swojej decyzji ale nie odpowiedział nic. Więc to chyba koniec. Zaprosiłam go na koncert ale stwierdził że nie pójdzie że mną bo go nie odwiedziłam a jak mu powiedziałam że pójdę z innym kolega to wpadł w szał. Co ja mogę w tej sytuacji zrobić?