Odeszłam a właściwie uciekłam z trójką małych dzieci od męża po 15 latach małżeństwa.
Mąż był uzależniony od matki, jest do tej pory emocjonalnie, ekonomicznie, mamiony firmą którą mu przepisze.. słyszałam, że kiedy rozwiedzie się ze mną. Kochałam do granic możliwości. Mój wyśniony ideał. Bardziej z wyglądu. Nigdy nie znałam piękniejszego mężczyzny. Jego matka również wyhodowała narcyza. Usiłowali wspólnie mnie sobie podporządkować, miałam pracować u nich, a raczej u niej na jej warunkach.. nie chciałam otworzyłam swoją firmę, między czasie rodziłam dzieci. Od wybudował dom na działce, którą dostał od matki. Nie mieliśmy spokoju. We wszystko ingerowała. Nie radziłam sobie z tym. Krzyczałam, on zaczął pić. Przemoc. Agesja. Nie odeszłam. Kochałam mimo wszystko. Doszło do takiej granicy, że kazałam wybierać alkohol albo my. Przestał pić. Ale z dnia na dzień stawałam się dla niego wrogiem. Stałam na drodze do alkoholu.. do firmy ... buntowała go matka. Nie radziłam sobie ze sobą do dzieci wzięłam opiekunkę, chodziłam na grupy dla osób w związkach dysfunkcyjnych. Ratowało mnie to, bo od niego doznawałam tylko upokorzeń. Zaszłam w ciążę ..powiedział jak ja teraz rozwiodę się z tobą. Przy opiekunce mówił, że dzieciom trzeba matkę zmienić, że ja się nie nadaję do niczego, że go oszukałam bo miałam pracować z nim u matki a poszłam na swoje. Opiekunka przy nim stawała się zbyt pewna siebie, dotarło do mnie że nią manipulował, więc ją wyrzuciłam. Kiedy byłam w szpitalu przed porodem nie odwiedzał mnie, nawet rzeczy nie przywiózł. Za to w naszym domu zadomowiła się ta sama opiekunka w tajemnicy przede mną. Kiedy wróciłam z dzieckiem powiedział, że mnie nie kocha i nigdy kochał nie będzie , że nie jestem mu do niczego nie potrzebna i ... zaczął buntować dzieci przeciwko mnie...
Byłam tak słaba, że chciałam wziąść dziecko pod rękę torbę i jechać do rodziców. Dotarło do mnie, że nie będę miała do czego wracać i stracę dzieci.. Poszłam po rozum do głowy założyłam mu Niebieską Kartę wezwałam kuratora założyłam sprawę o zabezpieczenie opieki nad dziećmi i wyprowadziłąm się podczas jego nieobecności. Chcieli z mamusią odebrać mi dzieci i nie zdążyli. Bo sąd zabezpieczył mi dzieci. Ukrywaliśmy się jakieś 3 tygodnie. Teraz jesteśmy bezpieczni. Targają mnie tylko po komisariatach za kradzież mebli( faktury mam na moją firmę) piszą donosy, opowiadają o mnie straszne rzeczy. Co z opiekunką, nie wiem. Przede mną jeszcze wiele spraw. Boli mnie to bardzo co mi zrobili, momentami zastanawiam się czy dobrze zrobiłam ?????? Bo przecież otworzyłam tamtej drzwii do mojego domu, bo chyba o to chodziło ?? Co wy na to
3 2018-11-24 20:35:13 Ostatnio edytowany przez paslawek (2018-11-24 20:40:40)
Z tego co napisałaś wynika że jesteś bardzo dzielną odważną osobą i uważam że zrobiłaś dobrze dla siebie i dzieci .Dla męża zrobiłaś co mogłaś nie skorzystał z szansy i tylko przestał pić a to często za mało okazuje się.
Wątpliwości w komplecie z wiarą (bo wierzysz w siebie i to że będzie dobrze) to normalka po za tym to świeża sprawa pewnie jeszcze jakieś obawy lęki masz w sobie siłą rozpędu. Pan ładny to przeszłość sentymenty teraz to inny człowiek.
Nie przestawaj dbać o siebie i kontynuuj terapie czy udział w grupie wsparcia Znasz Al anon.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ci za wsparcie, myślę że jest mi potrzebne. Wiem, że dobrze zrobiłam. Wiem, że musiałam dla dzieci, w końcu.. Ale najtrudniej w mojej głowie odciąć się od męża. On żyje w mojej głowie nadal. A to nie dobrze.
Dziękuję Ci za wsparcie, myślę że jest mi potrzebne. Wiem, że dobrze zrobiłam. Wiem, że musiałam dla dzieci, w końcu.. Ale najtrudniej w mojej głowie odciąć się od męża. On żyje w mojej głowie nadal. A to nie dobrze.
Jak zadbasz o siebie to przejdzie wszystko mija , Ty byłaś i jesteś w porządku.Dasz radę już dajesz.
Trzymaj się ciepło i nie bądź sama.
Nic dziwnego że uciekłaś. Zrobiłaś ro dla dzieci. Twój mąż i jego mamusia to nie jest wasza rodzina, bo robią wszystko żeby was zniszczyć.
Nie mam pojecia jak bedą przebiegać widzenia z ojcem ale myślę że będzie próbował nastawiać dzieci przeciw tobie.
Wiem bo to zrobili nie przeszkadza im domagać się widzeń z dziećmi. W ośrodku sądowym został z nimi sam na sam 15 minut i tak ich zmanipulował, że chcieli wracać do dawnego domu. Na kolejnej rozprawie o opiekę nad dziećmi będą pewnie krzyczeć że bronię kontaktów z dziećmi. Wiem, że zrobią wszystko aby mi je odebrać.
Mieszkając tam nie miałabym szans. Odeszłabym, bo by mnie do tego zmusili swoim zachowaniem, ale bez dzieci. I myślę ze o to chodziło. TYlko jak tak można?????