Witajcie,
tak wariuje że musiałam się zarejestrować i podzielić się tym z Wami moim „problemem” bo jak się komuś nie wygadam to nie ręczę za siebie.
Od roku jestem zaręczona, niedługo wychodzę za mąż. Kocham tego swojego, wkurza mnie jak nikt inny, ale jednak jesteśmy już ze sobą tyle czasu, że znamy się jak łyse konie.
Jakiś czas temu wyszłam z koleżanką na miasto, ot takie babskie pogaduchy. Gdybym wiedziała że tak to się skończy siedziałabym w domu pod kocem i oglądała seriale ..
Poszłyśmy do klubu napić się jakiegoś drinka. W naszym mieście stacjonują amerykańscy żołnierze, pełno ich na mieście i w klubach. Nigdy nie zwracałam na nich uwagi, nie miałam takiej potrzeby.
Przy barze zagadał nas jeden z nich, że chętnie postawi nam drinka. Jako biedne studentki chętnie na to przystałyśmy. Zaprosił nas do swojego stolika i wtedy go zobaczyłam. Wysoki, Afroamerykanin, piękne brązowe oczy, wspaniała sylwetka. Przepadłam. Wspaniale nam się rozmawiało, tak jakbyśmy znali się od lat. Od razu zauważył, że jestem zaręczona i trzymał właściwy dystans. Wymieniliśmy się namiarami na siebie i mamy ze sobą kontakt , niezobowiązująco oczywiście.
W sobote ich oddział wylatuje do Afganistanu, a ja nie mogę przestać o nim myśleć.
Czy to jest normalne? Zadurzyć się w człowieku, którego widziało się tylko raz!!?? Mam wrażenie, że zwariowałam. Dodatkowo martwię się o niego, tą całą misje w Afganistanie, a totalnie nie powinnam. Postawcie mnie do pionu, bo czuje że wystarczy mi tylko jeden impuls i zostawie wszystko co budowałam tyle lat dla człowieka, którego kompletnie nie znam.
Temat: Amerykański żołnierz
Odp: Amerykański żołnierz
Leć z nim do Afganistanu...