Cześć jestem nowa na forum, od dawna Was czytam i od dawna noszę się z zamiarem napisania tutaj .. więc do rzeczy.
To będzie długa opowieść .
Historia zaczyna się 5 lat temu..
Jestem w związku, szczęśliwym od 12 lat.
Pewnego dnia poznałam nazwijmy go M.
Od razu zaznaczę że nikogo nie szukałam, to był przypadek.
On M. niesamowicie przystojny mężczyzna, żonaty, 2 dzieci.
Między nami zaiskrzyło od razu.
Oboje nas ciągnęło do siebie, mega chemia i dobre porozumienie.
Pierwszy rok byliśmy w kontakcie 24/h
( Opiszę to w skrócie)
Był czas kiedy on wyznał mi co czuje , ja wtedy czułam tylko pożądanie a tak przynajmniej myślałam. Zraniłam go. Nie odwzajemniłam jego uczuć, będę szczera.
W tamtym czasie w moim związku nie było najlepiej , myślałam że rozstanie to kwestia czasu więc do znajomości z M. Podeszłam na zimno , na luzie .
Po 2 miesiącach naszego częstego kontaktu powiedział mi o tym że ma żonę i rodzinę.
Nie chciałam od niego miłości więc.. flirtowalam w najlepsze.
Nie odwzajemniłam tych uczuć, po czym on zdystansował się, unikał mnie ponad rok.
Ale nadal utrzymywalismy kontakt SMS.
Czas sprawił że nasze relacje z trudem ale zeszły na relacje koleżeńskie. I tak jest do dziś.
Zero podtekstów czy aluzji .
Widujemy się, tzn przez ostatnie 6 miesięcy nie ma go w miejscu jego pracy w którym się poznaliśmy. Może mnie unika?
Za każdym jednak razem kiedy się widzimy jest ta magia.
Jest jedno pytanie na które nie mam odpowiedzi a jego też nie zapytam.
A więc rok temu zaprzestałam się do niego odzywać; stwierdziłam że to do nikąd nie zmierza a jedynie miesza mi w życiu.
Za to on raz lub 2 razy w tyg się odzywa, zawsze zagaduje o coś związanego z miejscem w którym się poznaliśmy; korzystam z jego usług. Następnie temat schodzi na poboczne tematy, co u mnie itp.
Chce i odbieram to jako koleżeńskie relacje Ale będąc w zeszły weekend u siostry i jej męża, rozmiawiałam z nimi o tym ( znają ta historię) i mąż siostry jako mężczyzna mowi że facet bez powodu nie utrzymuje tyle lat kontakt z kimś do kogo czuł coś więcej .
Przyznam , nie wiem co o tym myśleć i dlatego jestem tutaj by zapytać Was o zdanie
Sama myślę tyle , że gdyby chciał to już dawno mógł wykorzystać okazję by zbliżyć się jak tylko się da . Wtedy, kiedy byłam jeszcze podatna na jego osobę.
Znajomość z nim, to była/ jest lekcja życia dla mnie, wyciągnęłam wnioski.
Niczego od niego nie chce, temat zamknięty
Jednak ten kontakt od 5 już lat jest zastanawiający.
Co myślicie?
Pozdrawiam
Do tej pory poprowadziłas wzorzowo kontakt z facetem którym się zauroczylas.
Dlaczego teraz chcesz to spiepszyć ?
Człowiek w ciągu swojego życia może się kilka razy zauroczyć innymi osobami.
Sztuka polega na tym, żeby będąc w związku uciąć taki kontakt w zarodku.
Nawet kosztem zarażenia do siebie takiej osoby.
Teraz zaczynasz wpuszczać do głowy rozmyślanie nad tym facetem.
Po co ?
To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?
Może ktoś spotkał się z takim zachowaniem w takiej sytuacji.
Jest tak jak piszesz.
Ucięłam w zarodku, nawet pamiętam że dokładnie takimi słowami na początku mu jasno komunikowałam że tak trzeba.
Z perspektywy czasu wiem że postąpiłam dobrze, mimo że wiele łez mnie to kosztowało.
To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?
Może ktoś spotkał się z takim zachowaniem w takiej sytuacji.
Jest tak jak piszesz.
Ucięłam w zarodku, nawet pamiętam że dokładnie takimi słowami na początku mu jasno komunikowałam że tak trzeba.
Z perspektywy czasu wiem że postąpiłam dobrze, mimo że wiele łez mnie to kosztowało.
Nie miałam oczywiście identycznej sytuacji ale podobną.Moja miłość szczeniacka ciągła się z mną latami wiecznie jakieś zagadywania niby nic a jednak coś tam było ...ale szczerze teraz z perspektywy czasu myślę ,że tacy faceci nigdy się nie zdecydują na nic bo sami są mało dojrzali a my babeczki wierzymy w te romantyczne chwile itp a dla nich to raczej tylko zabawa odskocznia od codzienności w tym przypadku z żoną.Pozdrawiam
jeśli jesteś w związku, a rozmyślasz o innym tzn, że coś do niego czujesz i jak nie zerwiesz kontaktu to prędzej czy później skonczy sie na czymś wiecej.
jeśli jesteś w związku, a rozmyślasz o innym tzn, że coś do niego czujesz i jak nie zerwiesz kontaktu to prędzej czy później skonczy sie na czymś wiecej.
Niekoniecznie .... zauroczenia się zdarzają zarówno facetom jak i kobietom nie musi się to kończyć czymś więcej.
Niektórzy faceci tak mają.... Nawet po latach, nie odpuszczają
Skąd wiesz, że jestes jedna jedyna, z którą pisze te SMS-y? Zejdź na Ziemię Polecam. Upadek na .... z takiej wysokości, zwykle nieźle boli
To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?.
A po co Ci ta wiedza ?
Do czego potrzebna ?
Kto go tam wie, po co utrzymuje ten kontakt.
Może liczy , że kiedyś będziesz miała kryzys - w związku , w pracy, i wtedy Ciebie zaliczy, może z nudów pisze te SMS, może lubi z Tobą rozmawiać , a może płonie do Ciebie namiętna niespełniona miłością .
Czy którykolwiek z powyższych powodów lub każdy inny, cokolwiek zmienia w Twoim nastawieniu do relacji z tym facetem ?
9 2018-08-07 00:30:20 Ostatnio edytowany przez Excop (2018-08-07 00:41:19)
To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?
Może ktoś spotkał się z takim zachowaniem w takiej sytuacji.
Jest tak jak piszesz.
Ucięłam w zarodku, nawet pamiętam że dokładnie takimi słowami na początku mu jasno komunikowałam że tak trzeba.
Z perspektywy czasu wiem że postąpiłam dobrze, mimo że wiele łez mnie to kosztowało.
Moim zdaniem, to nie był/nie jest niedoszły, ale kochanek - bez przymiotników.
Fakt, że nie doszło do fizycznej konsumpcji niczego nie zmienia. Odlot emocjonalny. To gwóźdź.
I to, co piszesz, że miłości od niego nie chciałaś, może i prawdą jest, w co ja akurat, nie wierzę, ale co z tego, skoro i tak 24/h w kontakcie byliście, z pożądaniem z Twojej strony.
Teraz "koleżeństwo", "przyjaźń"?
W cuda nie wierzę.
Ktoś gra tu na przetrzymanie.
Moim zdaniem - Ty, Autorko. Bo coś po macoszemu potraktowałaś to "ucięcie w zarodku".
O partnerze nie wspominam, bo i sama o nim nic praktycznie nie powiedziałaś. Pomińmy to milczeniem. Biorąc pod uwagę owe 5 lat...
Autorko, zamiast się zastanawiać, dlaczego on utrzymuje kontakt, to zadaj takie pytanie samej sobie - po co TY utrzymujesz z nim kontakt?
Moim zdaniem nic tu nie zostało ucięte w zarodku. To taka trochę znajomość niespełniona, ciągnie Was do siebie nadal i jeśli nic nie zmienisz, to duże prawdopodobieństwo, że w bliższej lub dalszej przyszłości znajomość zostanie skonsumowana i dopiero wtedy będzie płacz.
Często faceci , wchodzą w takie flirty aby dowartościować swoje EGO i tylko dla tego. Myśl, że mógłby Ciebie mieć i spełniać swoje erotyczne fantazje jest dla niego rozrywką ale tylko w sferach marzeń.... Dla niego logiczna kalkulacja, potwierdza, że zdrada i rozwód nie jest opłacalny. Na końcu dodam , że na pewno nie jesteś jedyną z którą pisze.... facet to zdobywca, więc pewnie pisze z wieloma.... Ot cała filozofia...a Ty się doszukujesz jakiś górnolotnych podtekstów bo Ci ZALEŻY na nim.
Niektórzy faceci tak mają.... Nawet po latach, nie odpuszczają
Skąd wiesz, że jestes jedna jedyna, z którą pisze te SMS-y? Zejdź na Ziemię Polecam. Upadek na .... z takiej wysokości, zwykle nieźle boli
Nie wiem czy jestem jedyną .
Na tyle ile go znam, nie podejrzewałabym go o liczniejsze kontakty.
Upadek na ziemię już zaliczony
Bolesny to prawda.
W momencie kiedy doszło do mnie ze to nie tylko samo pożądanie, zaczęłam to wszytko dokładnie analizować o wtedy zaliczylam upadek.
To było zderzenie z rzeczywistością.
Często faceci , wchodzą w takie flirty aby dowartościować swoje EGO i tylko dla tego. Myśl, że mógłby Ciebie mieć i spełniać swoje erotyczne fantazje jest dla niego rozrywką ale tylko w sferach marzeń.... Dla niego logiczna kalkulacja, potwierdza, że zdrada i rozwód nie jest opłacalny. Na końcu dodam , że na pewno nie jesteś jedyną z którą pisze.... facet to zdobywca, więc pewnie pisze z wieloma.... Ot cała filozofia...a Ty się doszukujesz jakiś górnolotnych podtekstów bo Ci ZALEŻY na nim.
EGO.
Na pewno jest dużo racji w tym dowartosciowaniu siebie.
Myślałam też o czystej kalkulacji i myślę że w takich znajomościach, każdy, prędzej czy później je robi. To zrozumiałe.
Ja się już niczego nie doszukuję I już mi nie zależy, śmiało mogę to napisać.
Autorko, zamiast się zastanawiać, dlaczego on utrzymuje kontakt, to zadaj takie pytanie samej sobie - po co TY utrzymujesz z nim kontakt?
Moim zdaniem nic tu nie zostało ucięte w zarodku. To taka trochę znajomość niespełniona, ciągnie Was do siebie nadal i jeśli nic nie zmienisz, to duże prawdopodobieństwo, że w bliższej lub dalszej przyszłości znajomość zostanie skonsumowana i dopiero wtedy będzie płacz.
Zależy jak patrzymy na moje utrzymywanie kontaktu.
To wygląda tak że ja korzystam z jego usług, nic więcej. Chodzę do miejsca w którym poznałam masę fajnych ludzi,mam tam znajomych.
To pytanie dawno temu sobie zadawałam i właśnie dlatego zaprzestałam do niego pisać.
Wcześniej tak było, że napisał raz on , raz ja i tak upłynął długi czas. W tym czasie przeanalizowałam wszystko co możliwe ale też nie pytałam nikogo z boku o to jak to widzą ( oprócz siostry i jej męża) .
Zgadzam się z tym niespełnionym chyba uczuciem mogę to nazwać ale naprawdę wątpię w kontynuację tej znajomości na bliższym poziomie.
Nikt do tego nie dąży.
Nie wiem czy jestem jedyną .
Na tyle ile go znam, nie podejrzewałabym go o liczniejsze kontakty.
.
Hahahaha żona zna go dłużej i też pewnie nie podejrzewa niczego.... błagam pomyśl czasem..... i połącz pewne fakty....
Teczowakredka_30 napisał/a:To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?
Może ktoś spotkał się z takim zachowaniem w takiej sytuacji.
Jest tak jak piszesz.
Ucięłam w zarodku, nawet pamiętam że dokładnie takimi słowami na początku mu jasno komunikowałam że tak trzeba.
Z perspektywy czasu wiem że postąpiłam dobrze, mimo że wiele łez mnie to kosztowało.Moim zdaniem, to nie był/nie jest niedoszły, ale kochanek - bez przymiotników.
Fakt, że nie doszło do fizycznej konsumpcji niczego nie zmienia. Odlot emocjonalny. To gwóźdź.
I to, co piszesz, że miłości od niego nie chciałaś, może i prawdą jest, w co ja akurat, nie wierzę, ale co z tego, skoro i tak 24/h w kontakcie byliście, z pożądaniem z Twojej strony.
Teraz "koleżeństwo", "przyjaźń"?
W cuda nie wierzę.
Ktoś gra tu na przetrzymanie.
Moim zdaniem - Ty, Autorko. Bo coś po macoszemu potraktowałaś to "ucięcie w zarodku".
O partnerze nie wspominam, bo i sama o nim nic praktycznie nie powiedziałaś. Pomińmy to milczeniem. Biorąc pod uwagę owe 5 lat...
Początek naszej znajomości to Tylko i wyłącznie pożądanie z mojej strony na pewno .
Będąc wtedy w związku który chyli się ku końcowi flirtowałam bo miałam na to ochotę.
W momencie wyznania z jego strony ja zrobiłam odwrót po czym on zdystansował się na długi czas. Wtedy dopiero do mnie doszło że coś chyba czuje i mam problem bo nie brałam tego pod uwagę. Byłam wręcz pewna że to tylko będzie flirt, on ma żonę,nic z tego nie będzie- tak wówczas myślałam.
W międzyczasie pisaliśmy i wtedy właśnie napisałam mu że trzeba to uciąć w zarodku bo do niczego to dobrego nie doprowadzi, on stwierdził że nic złego nie robimy, to tylko niewinne pisanie. Dziś wiem że to romans tyle że emocjonalny. Mając wtedy 25 lat nie słyszałam za dużo o romansach, jak one wyglądają od środka, jakie one są schematyczne..
Czas też sprawił że zaczęłam porównywać mojego partnera z nim.
I po wielu przepłakanych nocach , po wyciągnięciu wniosków chciałam dac nam szansę. Wiedziałam że z tym, który się pojawił nic mnie nigdy nie będzie łączyć a nawet gdyby to nie mam żadnej gwarancji że kochał by mnie tak , jak kocha mój obecny.
Dziś wszystko jest tak jak być powinno, niestety w czasie kiedy u nas był kryzys pojawił się ktoś inny co przedłużyło go w czasie.
Teczowakredka_30 napisał/a:Nie wiem czy jestem jedyną .
Na tyle ile go znam, nie podejrzewałabym go o liczniejsze kontakty.
.Hahahaha żona zna go dłużej i też pewnie nie podejrzewa niczego.... błagam pomyśl czasem..... i połącz pewne fakty....
Łącze, dlatego piszę że nie wiem.
Dziś wszystko jest tak jak być powinno, niestety w czasie kiedy u nas był kryzys pojawił się ktoś inny co przedłużyło go w czasie.
Nie miej złudzeń a właściwie to nie ściemniaj, winną przedłużonego kryzysu w związku jesteś Ty a nie 3 sobą którą dopuściłaś do Waszego małżeństwa.
A tak z ciekawości jak teraz układa się Wam w małżeństwie i z czego wynikał kryzys?
Dziś wszystko jest tak jak być powinno, niestety w czasie kiedy u nas był kryzys pojawił się ktoś inny co przedłużyło go w czasie.
Nie miej złudzeń a właściwie to nie ściemniaj, winną przedłużonego kryzysu w związku jesteś Ty a nie 3 sobą którą dopuściłaś do Waszego małżeństwa.
A tak z ciekawości jak teraz układa się Wam w małżeństwie i z czego wynikał kryzys?
Tak ja też przyczyniłam się do przedłużenia naszego kryzysu Ale był on wynikiem zwyczajnej monotonii; nie potrafilismy w tamtym czasie ze sobą rozmawiać bez kłótni. On nastąpił zanim pojawił się M.
Na dzień dzisiejszy jesteśmy szczęśliwi
Jest harmonia i pełne porozumienie .
Staram się bardzo wiedząc że nie grałam fer, nie mam nic na swoją obronę no może tylko tyle że byłam przekonana że to kwestia czasu, a nasz związek zostanie zakończony.
Ta syt miała też mały pozytyw, zrozumiałam kto jest mi naprawdę bliski.
Oddzieliłam rzeczywistość od fikcji / iluzji.
Małe sprostowanie: nie jestem w związku małżeńskim.
Teczowakredka_30 napisał/a:To nie tak że rozmyślam godzinami o nim Ale rozmowa z siostry mężem pokazała mi inny punkt widzenia.
I zaczęłam się zastanawiać po co on ten kontakt podtrzymuję?.A po co Ci ta wiedza ?
Do czego potrzebna ?Kto go tam wie, po co utrzymuje ten kontakt.
Może liczy , że kiedyś będziesz miała kryzys - w związku , w pracy, i wtedy Ciebie zaliczy, może z nudów pisze te SMS, może lubi z Tobą rozmawiać , a może płonie do Ciebie namiętna niespełniona miłością .Czy którykolwiek z powyższych powodów lub każdy inny, cokolwiek zmienia w Twoim nastawieniu do relacji z tym facetem ?
W sumie sama nie wiem po co .
Po prostu mnie ciekawi.
Zazwyczaj to jest tak , że mężczyzna potrafi wykorzystać kobietę kiedy ona ma do niego słabość - tutaj on do tego nie dążył.
Siostry mąż powiedział mi dokładnie to samo :
Że kiedyś w obliczu kryzysu może chcieć wykorzystać sytuacje.
Myślę też że on lubi do mnie napisać tak zwyczajnie. Sympatia między nami była i jest do dziś i to akurat jest fajne, że nie pozostał niesmak.
Żaden z tych powodów nie zmieni już nic w relacji między nami.
Żaden z tych powodów nie zmieni już nic w relacji między nami.
Uważasz że jeśli Twój partner dowie się o Twoim romansie to się nic nie zmieni?
Jestem w związku, szczęśliwym od 12 lat.
Gdyby tak byłi nie doszło by do zdrady z Twojej strony.
do znajomości z M. Podeszłam na zimno , na luzie .
Na luzie? tak, na zimno? nie - przecież to miał być gorący fizyczny romans - słowem miałaś sobie dogodzić
On M. niesamowicie przystojny mężczyzna, żonaty, 2 dzieci.
Między nami zaiskrzyło od razu.
Oboje nas ciągnęło do siebie, mega chemia i dobre porozumienie
I pewnie byłaś zadowolona
W tamtym czasie w moim związku nie było najlepiej , myślałam że rozstanie to kwestia czasu
I tym siebie rozgrzeszasz? Kryzys i hoop i romans? Coś lekko do tego podeszłaś.
Twierdzisz że chciałaś zerwać kontakt ale utrzymywałaś go przez 5 lat, dowartościowywałaś się w ten sposób? czy lubisz taki stan napięcia? a może liczysz że partner się dowie?
Dlaczego on do tej pory utrzymuje kontakt? może liczy na to że znowu mu ulegniesz, może się nudzi? każda odpowiedź będzie dobra.
Twierdzisz ze on Ciebie kochał? i tak na słowo uwierzyłaś? oj łatwa z Ciebie kobieta.
Autorko, tak na marginesie nie powinno Ciebie interesować dlaczego owy Pan do Ciebie pisze.... skoro niby jesteś w związku to urywasz temat i masz go w dupie, a nie analizujesz poco ten kontakt itp... jak jesteś szczęśliwa to się na tym skup a nie na chłopie na boku... Bo szczęśliwe osoby w związku nie szukają szczęścia na boku.
Żaden z tych powodów nie zmieni już nic w relacji między nami.
Uważasz że jeśli Twój partner dowie się o Twoim romansie to się nic nie zmieni?
Jestem w związku, szczęśliwym od 12 lat.
Gdyby tak byłi nie doszło by do zdrady z Twojej strony.
do znajomości z M. Podeszłam na zimno , na luzie .
Na luzie? tak, na zimno? nie - przecież to miał być gorący fizyczny romans - słowem miałaś sobie dogodzić
On M. niesamowicie przystojny mężczyzna, żonaty, 2 dzieci.
Między nami zaiskrzyło od razu.
Oboje nas ciągnęło do siebie, mega chemia i dobre porozumienieI pewnie byłaś zadowolona
W tamtym czasie w moim związku nie było najlepiej , myślałam że rozstanie to kwestia czasu
I tym siebie rozgrzeszasz? Kryzys i hoop i romans? Coś lekko do tego podeszłaś.
Twierdzisz że chciałaś zerwać kontakt ale utrzymywałaś go przez 5 lat, dowartościowywałaś się w ten sposób? czy lubisz taki stan napięcia? a może liczysz że partner się dowie?
Dlaczego on do tej pory utrzymuje kontakt? może liczy na to że znowu mu ulegniesz, może się nudzi? każda odpowiedź będzie dobra.
Twierdzisz ze on Ciebie kochał? i tak na słowo uwierzyłaś? oj łatwa z Ciebie kobieta.
Jasne że gdyby się dowiedział to .. Nie było by łatwo. Aczkolwiek tamta odpowiedź dot. tego, że nic nie zmieni między mną a M.
Wiesz, nie zakladałam że to będzie jakikolwiek romans. Tym bardziej że byłam w związku więc to był flirt, później okazało się że to coś więcej.
Tak, było mi miło że podobam mu się tak samo jak on mi - co w tym złego?
Jeśli chodzi o to, że w obliczu tego kryzysu weszłam w ta znajomość to masz rację, tylko te 5 lat temu, moje rozumowanie znacznie odbiegało od dzisiejszego. Ta znajomość sprawiła że szybko poznałam siebie i
dojrzałam.
Nie twierdzę. Miłość to coś więcej niż jakikolwiek romans. To były jego wyznania, zakochał się ( to nie miłość jeszcze).
Tak, było mi miło że podobam mu się tak samo jak on mi - co w tym złego?
Co w tym złego? Ty tak na poważnie pytasz?
-byłaś w związku
-miałaś partnera
-wdałaś się w romans
-zdradziłaś
I pytasz co w tym złego? A gdyby tak postąpił Twój partner? zamiast budować związek, to znalazłby sobie "pocieszycielkę" bo przecież związek i tak się sypnie? więc czemu nie? Czy zarzuciłabyś mu że źle postąpił czy dobrze?
Twierdzisz że chciałaś zakończyć a ciągniesz to już 5 lat, co będzie gdy w 6 roku jego żona się dowie?
Przyznaj że nadal Tobie schlebia że taaaaaki facet nadal się Tobą interesuje.
Tak, było mi miło że podobam mu się tak samo jak on mi - co w tym złego?
Co w tym złego? Ty tak na poważnie pytasz?
-byłaś w związku
-miałaś partnera
-wdałaś się w romans
-zdradziłaś
I pytasz co w tym złego? A gdyby tak postąpił Twój partner? zamiast budować związek, to znalazłby sobie "pocieszycielkę" bo przecież związek i tak się sypnie? więc czemu nie? Czy zarzuciłabyś mu że źle postąpił czy dobrze?
Twierdzisz że chciałaś zakończyć a ciągniesz to już 5 lat, co będzie gdy w 6 roku jego żona się dowie?
Przyznaj że nadal Tobie schlebia że taaaaaki facet nadal się Tobą interesuje.
Tak na poważnie.
Nie widzę nic złego w tym że mogę się komuś podobać a ktoś mi .
Przecież poznając drugiego człowieka nawet o tym nie rozmawiając takie rzeczy się wie.
To co działo się dalej , tak to nie było ok.
Taaaki facet trochę zabawnie to brzmi.
Już mi nie schlebia, to już za mną- on mnie nie adoruję. To było naprawdę dawno temu.
Niczego nie ciagne, nie pisze do niego właśnie z tego powodu że chce ta znajomość zakończyć. Myślałam że kiedy przestanę, to będzie mu głupio? I on też zaprzestanie tego kontaktu- jak widać tak się nie stało.
Od września mnie nie będzie w miejscu w którym się poznaliśmy.
Szkoda mi co prawda tego że mam tam znajomych i lubię to miejsce ale wiem też, że to najlepszy moment by odejść i zakończyć ta znajomość. Jak by nie patrzeć nie jest normalnym tak długo być w kontakcie z kimś kto kiedyś był bliżej.
Myślę, że on tak z dnia na dzień nie przestanie się odzywać, pewnie minie trochę czasu.
Ale chce wykorzystać ta szansę że jego tam nie ma od pół roku.
Już napomiałam i skłamałam przy okazji.. że z powodów zdrowotnych nie mogę korzystać z tych usług. Na co on że trzyma kciuki żeby wszystko było ok i żebym wróciła.
Ja kilkukrotnie w ciągu tego czasu odchodziłam z tego miejca, za każdym razem bez skutku. Pisał nieustannie i przekonywał, pisali znajomi, dowiedzali mnie w pracy I namawiali bym do nich wróciła.
Tym razem musi być inaczej.
Tym razem musi być inaczej.
Żeby to zrobić musisz tego chcieć ale tak na poważnie, dziwna ta wasza relacja. Niby kończysz ale tego nie robisz, cały czas masz go w głowie i co z tego ze do niego nie piszesz ale myślisz. Nawet to pytanie siostry o niego, po co Ci to? Wystarczyło zblokować w telefonie.
Ja kilkukrotnie w ciągu tego czasu odchodziłam z tego miejca, za każdym razem bez skutku. Pisał nieustannie i przekonywał, pisali znajomi, dowiedzali mnie w pracy smile I namawiali bym do nich wróciła.
To jakaś sekta czy jak?
Tym razem musi być inaczej.
Żeby to zrobić musisz tego chcieć ale tak na poważnie, dziwna ta wasza relacja. Niby kończysz ale tego nie robisz, cały czas masz go w głowie i co z tego ze do niego nie piszesz ale myślisz. Nawet to pytanie siostry o niego, po co Ci to? Wystarczyło zblokować w telefonie.
Ja kilkukrotnie w ciągu tego czasu odchodziłam z tego miejca, za każdym razem bez skutku. Pisał nieustannie i przekonywał, pisali znajomi, dowiedzali mnie w pracy smile I namawiali bym do nich wróciła.
To jakaś sekta czy jak?
U siostry były tematy podobne akurat i zapytała czy między nami to już koniec bo jednak w tym miejscu bywam. I tak rozmowa się toczyła.
Nie to nie sekta, nie chce na forum pisać jakie to miejsce ( świat jest mały) Ale jest to miejsce gdzie uczęszcza wiele osób, fajnych ludzi
Przez ten czas stworzyliśmy fajną grupę. I jak kogoś dłużej nie ma to jest reakcja
Ale to prawda z tym, że dziwna ta znajomość.
Mogę przyznać że oboje kiedyś stwierdziliśmy że gdyby nie okoliczności w jakich się poznaliśmy to mogło by się to potoczyć dalej.
To jest coś co miało piękny początek Ale też nie miało końca. Myślę czasem że zabrakło rozmowy która zamknęła by ten temat raz na zawsze.