Kochanie, schudnij! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kochanie, schudnij!

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 29 ]

1 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-25 23:00:20)

Temat: Kochanie, schudnij!

Pomóżcie! Jestem z moim facetem ponad rok czasu. Nasze początki z mojej strony nie były łatwe - widziałam, że on jest coraz bardziej zaangażowany, mi też nie był tak do końca obojętny, ale potrzebowałam jeszcze sporo czasu, żeby się do niego "przekonać". Jednym z tego powodów było to, że hmm... jest po prostu gruby.

Jestem osobą, która stara się dbać o sylwetkę - przede wszystkim dla siebie, własnego zdrowia i samopoczucia, ale zależy mi też na tym, by być atrakcyjną dla partnera. W moim typie nigdy nie byli mężczyźni "przy kości", ba, w pewien sposób gardzę osobami otyłymi, które są nimi na własne życzenie (czyt. żrą na potęgę co popadnie). Lekka nadwaga mi nie przeszkadza, ale mój mężczyzna przy wzroście 1,82 m waży 120 kg. Co dziwne, po pierwszych oporach przez pewien czas mi to specjalnie nie przeszkadzało, zresztą liczyłam może też na to, że weźmie się za siebie. Czasem gdy miał spadki wagi, to się tym chwalił, wspominał o siłowni, próbował regulować jedzenie - wszystko na nic, wciąż wracał do starych nawyków i jak gruby był, tak jest. A mi chyba zaczynają spadać te "magiczne klapki z oczu" i zaczynam irytować się na każde wspomnienie o tym, by zamówić śmieciowe żarcie (chociaż lodówka pełna jedzenia!), krzywo patrzę, gdy wcina kolejne kostki czekolady późnym wieczorem - krótko mówiąc zaczynam widzieć go jako grubasa, typu tych, do których czuję obrzydzenie.

Oprócz tego ma swoje wady i zalety jak każdy, ale ogólnie jest świetnym facetem i z tak błahego powodu nie chciałabym z niego rezygnować. Boję się tylko, że moje negatywne podejście do niego się nasili, zresztą martwię się też o jego zdrowie, gdy on osiągnął taką wagę nie mając jeszcze nawet 30 lat. No i gdy tak patrzę na jego fałdy, zaczyna mnie coraz mniej pociągać... To jest typ, który bardzo lubi jeść, a bardzo mało lubi sport.

Chciałabym, by wziął się za siebie, zrzucił te kilogramy, ale nie wiem jak to zrobić, by go nie urazić i by było skuteczne. Nigdy nie wspomniałam, że przeszkadza mi jego waga, a wręcz broniłam go przed atakami jego mamy w tej kwestii, więc on nawet nie jest świadom, jak ja to widzę. A chciałabym mu w końcu jakoś zasygnalizować problem, pytanie tylko jak? Macie jakieś pomysły, by w miarę taktownie dać do zrozumienia facetowi, że dobrze by było, gdyby schudł? A może jednak terapia szokowa byłaby lepszym pomysłem? wink

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kochanie, schudnij!
katarine93 napisał/a:

Pomóżcie! Jestem z moim facetem ponad rok czasu. Nasze początki z mojej strony nie były łatwe - widziałam, że on jest coraz bardziej zaangażowany, mi też nie był tak do końca obojętny, ale potrzebowałam jeszcze sporo czasu, żeby się do niego "przekonać". Jednym z tego powodów było to, że hmm... jest po prostu gruby.

Jestem osobą, która stara się dbać o sylwetkę - przede wszystkim dla siebie, własnego zdrowia i samopoczucia, ale zależy mi też na tym, by być atrakcyjną dla partnera. W moim typie nigdy nie byli mężczyźni "przy kości", ba, w pewien sposób gardzę osobami otyłymi, które są nimi na własne życzenie (czyt. żrą na potęgę co popadnie). Lekka nadwaga mi nie przeszkadza, ale mój mężczyzna przy wzroście 1,82 m waży 120 kg. Co dziwne, po pierwszych oporach przez pewien czas mi to specjalnie nie przeszkadzało, zresztą liczyłam może też na to, że weźmie się za siebie. Czasem gdy miał spadki wagi, to się tym chwalił, wspominał o siłowni, próbował regulować jedzenie - wszystko na nic, wciąż wracał do starych nawyków i jak gruby był, tak jest. A mi chyba zaczynają spadać te "magiczne klapki z oczu" i zaczynam irytować się na każde wspomnienie o tym, by zamówić śmieciowe żarcie (chociaż lodówka pełna jedzenia!), krzywo patrzę, gdy wcina kolejne kostki czekolady późnym wieczorem - krótko mówiąc zaczynam widzieć go jako grubasa, typu tych, do których czuję obrzydzenie.

Oprócz tego ma swoje wady i zalety jak każdy, ale ogólnie jest świetnym facetem i z tak błahego powodu nie chciałabym z niego rezygnować. Boję się tylko, że moje negatywne podejście do niego się nasili, zresztą martwię się też o jego zdrowie, gdy on osiągnął taką wagę nie mając jeszcze nawet 30 lat. No i gdy tak patrzę na jego fałdy, zaczyna mnie coraz mniej pociągać... To jest typ, który bardzo lubi jeść, a bardzo mało lubi sport.

Chciałabym, by wziął się za siebie, zrzucił te kilogramy, ale nie wiem jak to zrobić, by go nie urazić i by było skuteczne. Nigdy nie wspomniałam, że przeszkadza mi jego waga, a wręcz broniłam go przed atakami jego mamy w tej kwestii, więc on nawet nie jest świadom, jak ja to widzę. A chciałabym mu w końcu jakoś zasygnalizować problem, pytanie tylko jak? Macie jakieś pomysły, by w miarę taktownie dać do zrozumienia facetowi, że dobrze by było, gdyby schudł? A może jednak terapia szokowa byłaby lepszym pomysłem? wink

Aha, czyli wzięłaś sobie grubasa licząc na to, że zmieni się w sportowca? Na dodatek brałaś go wbrew samej sobie wręcz zmuszając się do tego, by się do niego przekonać, mimo, że od początku Ci się nie podobał.

Nie bardzo wiem, jakiej rady oczekujesz.

On lubi zjeść i nie lubi sportu - raczej wątpię, by to się zmieniło.

3 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-25 23:55:16)

Odp: Kochanie, schudnij!
CatLady napisał/a:

Aha, czyli wzięłaś sobie grubasa licząc na to, że zmieni się w sportowca? Na dodatek brałaś go wbrew samej sobie wręcz zmuszając się do tego, by się do niego przekonać, mimo, że od początku Ci się nie podobał.

Nie bardzo wiem, jakiej rady oczekujesz.

On lubi zjeść i nie lubi sportu - raczej wątpię, by to się zmieniło.

Nie liczę na to, że zmieni się w sportowca i to też nie było tak, że mi się całkiem nie podobał, bo jedynym mankamentem dla mnie jest ta tusza. Wiem, że widziały gały, co brały, ale początkowo przymykałam na to oko, bo nie szukam ideału, zresztą zauważałam u niego chęci zrzucenia tych kg, których przecież nie jest mało i nawet jeśli nie chodzi o wygląd, to o jego zdrowie. Poza tym sama widzę, że mu to przeszkadza, tylko ciężko mu się za to zabrać tak na poważnie albo nie wie jak. Myślę, że gdybym mu to jakoś zasygnalizowała, sprowokowała rozmowę, on miałby większą motywację, jakiś bodziec, by zacząć, a że jest to raczej drażliwy temat - nie wiem jak go ugryźć.

4

Odp: Kochanie, schudnij!

Moim zdaniem podstawowym błędem jaki popełniłaś jest wyrobienie w nim przekonania, że akceptujesz go takim jaki jest i nadmiar kilogramów zupełnie Ci nie przeszkadza. Teraz, kiedy nagle się okaże, że tak wcale nie jest, może poczuć się oszukany i w gruncie rzeczy będzie miał rację. Jednym słowem wpadłaś we własne sidła.

Jeśli twierdzisz, że poza tuszą wszystko Ci w nim odpowiada, a sama dbasz o sylwetkę, to nie mów o tym wprost, ale po prostu zachęć go do wspólnej aktywności. Powiedz, że byłoby Ci miło, gdybyście wspólnie zaczęli biegać, chodzić na siłownię czy co tam sobie wymyślisz, a czujesz, że mogłoby zagościć w Waszym grafiku na dłużej. Najważniejszy jest pierwszy krok, a potem można mieć nadzieję, że kiedy zacznie zauważać pierwsze efekty, a wraz z nimi pojawi się lepsza kondycja, samopoczucie, to połknie haczyk. Poza tym doceniaj wszelkie zmiany na plus - to powinno go dodatkowo motywować.

5

Odp: Kochanie, schudnij!

On jest bardzo delikatny? Czy twardy gość?

Jak to zniesie bez szwanku dla Waszego związku, to ja bym mu powiedział raczej wprost, ale delikatnie ... coś w stylu "Wiesz cooo... nie mam przeciwko nic panom z brzuszkiem, ale jak widzę że jesz to śmieciowe jedzenie, słodycze, nie ćwiczysz, to zamiast być misiem stajesz się otyły, tłusty. Przystopuj trochę. "

6

Odp: Kochanie, schudnij!

Skoro takiego wybrałaś to takiego teraz akceptuj. Możesz co prawda powiedzieć mu, że marzy Ci się aby stał się szczuplejszy bo taki by Cię bardziej podniecał.

7 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-26 00:35:16)

Odp: Kochanie, schudnij!
Olinka napisał/a:

Moim zdaniem podstawowym błędem jaki popełniłaś jest wyrobienie w nim przekonania, że akceptujesz go takim jaki jest i nadmiar kilogramów zupełnie Ci nie przeszkadza. Teraz, kiedy nagle się okaże, że tak wcale nie jest, może poczuć się oszukany i w gruncie rzeczy będzie miał rację. Jednym słowem wpadłaś we własne sidła.

Jeśli twierdzisz, że poza tuszą wszystko Ci w nim odpowiada, a sama dbasz o sylwetkę, to nie mów o tym wprost, ale po prostu zachęć go do wspólnej aktywności. Powiedz, że byłoby Ci miło, gdybyście wspólnie zaczęli biegać czy chodzić na siłownię. Najważniejszy jest pierwszy krok, a potem można mieć nadzieję, że kiedy zacznie zauważać pierwsze efekty, a wraz z nimi poprawi się lepsza kondycja, samopoczucie, to połknie haczyk. Poza tym doceniaj wszelkie zmiany na plus - to powinno go dodatkowo motywować.

Zdaję sobie z tego sprawę. Chociaż wiesz, nigdy nie dałam mu do zrozumienia ani że jego wygląd akceptuję, ani że nie akceptuję. Czasem jedyne co, to starałam się obracać uwagi jego mamy w żart, gdy przy mnie praktycznie za każdym razem wytykała mu, że jest gruby. A jeśli on wspominał, że chce zrobić coś, by schudnąć - nie negowałam, a zachęcałam. Jakoś nie potrafiłam mu wytknąć tej wagi wprost, wiem że to jeden z jego kompleksów. Zresztą do dziś nie potrafię - stąd ten temat wink

Próbowałam. Lubię jeździć na rowerze i kiedyś zaproponowałam mu wspólną przejażdżkę. Po zaledwie paru km miał dość, bo siodełko w rowerze było dla niego niewygodne. A jeszcze parę lat temu, zanim na dobre przesiadł się do samochodu, na tym samym rowerze podobno pokonywał tysiące km.
Kiedyś sam zaproponował wizyty na siłowni, bo miał okazję na niedrogą kartę multisport z pracy, gdy mu niedawno o tym przypomniałam i zapytałam kiedy idziemy, to popatrzył na mnie jak na kosmitę.
Proponowałam kilkukrotnie basen, ale on się wstydzi. Na siłownię zresztą jak mówił też by się wstydził, ale mimo to chciał spróbować.
Musiałabym zadziałać bardziej bezpośrednio, przede wszystkim dać do zrozumienia, że jednak warto na poważnie coś z tym zrobić.

Gary napisał/a:

On jest bardzo delikatny? Czy twardy gość?

Jak to zniesie bez szwanku dla Waszego związku, to ja bym mu powiedział raczej wprost, ale delikatnie ... coś w stylu "Wiesz cooo... nie mam przeciwko nic panom z brzuszkiem, ale jak widzę że jesz to śmieciowe jedzenie, słodycze, nie ćwiczysz, to zamiast być misiem stajesz się otyły, tłusty. Przystopuj trochę. "

To raczej delikatny typ pod grubą skorupą twardziela wink

No niestety "brzuszka" to on od dawna nie ma, a już jest mocno otyły. Myślę, że raczej mogłabym mu tak powiedzieć, gdyby faktycznie miał tylko "brzuszek", gdy go poznałam.

8

Odp: Kochanie, schudnij!
katarine93 napisał/a:

Musiałabym zadziałać bardziej bezpośrednio, przede wszystkim dać do zrozumienia, że jednak warto na poważnie coś z tym zrobić.

To wyślij go na badania i piszę to całkiem poważnie. Kiedy okaże się, że w tak młodym wieku wyniki ma kiepskie, a do tego otłuszczone narządy wewnętrzne, to Ty będziesz miała punkt zaczepienia, a on dodatkową motywację. Poza tym po Twojej stronie stanie także lekarz i jego mama smile.

I ja chyba nigdy nie zrozumiem tego mechanizmu, że otyli ludzie mają na tym tle ogromne kompleksy, a mimo to wstydzą się wszystkiego, dzięki czemu nie tylko mogliby się tego nadmiaru swoich kilogramów ostatecznie pozbyć, ale też poprawić jakość swojego życia. Przecież wstydem to jest się tak na własne życzenie zapuścić, a nie walczyć z tuszą.

9 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-26 00:51:12)

Odp: Kochanie, schudnij!
Olinka napisał/a:
katarine93 napisał/a:

Musiałabym zadziałać bardziej bezpośrednio, przede wszystkim dać do zrozumienia, że jednak warto na poważnie coś z tym zrobić.

To wyślij go na badania i piszę to całkiem poważnie. Kiedy okaże się, że w tak młodym wieku wyniki ma kiepskie, a do tego otłuszczone narządy wewnętrzne, to Ty będziesz miała punkt zaczepienia, a on dodatkową motywację. Poza tym po Twojej stronie stanie także lekarz i jego mama smile.

I ja chyba nigdy nie zrozumiem tego mechanizmu, że otyli ludzie mają na tym tle ogromne kompleksy, a mimo to wstydzą się wszystkiego, dzięki czemu nie tylko mogliby się tego nadmiaru swoich kilogramów ostatecznie pozbyć, ale też poprawić jakość swojego życia. Przecież wstydem to jest się tak na własne życzenie zapuścić, a nie walczyć z tuszą.

No właśnie miał ostatnio robione badania okresowe do pracy i też byłam niemal pewna, że będę mieć punkt zaczepienia wink Mówił, że wyniki wyszły mu bardzo dobre. Pytanie na ile te badania były rzetelne, ale w każdym razie pozbyłam się tej możliwości, by zacząć temat.

Zgadzam się, ale to jest dość powszechne. Sporo przypadków otyłości to są zaniedbania rodziców z dzieciństwa, mam na myśli dzieci, które "od zawsze są grube", bo rodzice/dziadkowie przekarmiali, niedopilnowywali co je dziecko itd. i takiej tuszy potem trudno się pozbyć. Mojego T. znam odkąd byliśmy nastolatkami, już wtedy nie należał do szczupłych. Mam dobrą koleżankę, którą znam niemal od kołyski, od zawsze była gruba głównie przez nadopiekuńczą babcię, niby nie jada dużo, też czasem próbowała ćwiczyć, ale z czasem coraz bardziej tyje. Zrzucić parę kilo to nie taki problem, ale jak się pomyśli, co czeka, gdy tych kg trzeba zrzucić z 30... To faktycznie się odechciewa.

10 Ostatnio edytowany przez Realista (2018-07-26 02:30:59)

Odp: Kochanie, schudnij!
katarine93 napisał/a:
Olinka napisał/a:
katarine93 napisał/a:

Musiałabym zadziałać bardziej bezpośrednio, przede wszystkim dać do zrozumienia, że jednak warto na poważnie coś z tym zrobić.

To wyślij go na badania i piszę to całkiem poważnie. Kiedy okaże się, że w tak młodym wieku wyniki ma kiepskie, a do tego otłuszczone narządy wewnętrzne, to Ty będziesz miała punkt zaczepienia, a on dodatkową motywację. Poza tym po Twojej stronie stanie także lekarz i jego mama smile.

I ja chyba nigdy nie zrozumiem tego mechanizmu, że otyli ludzie mają na tym tle ogromne kompleksy, a mimo to wstydzą się wszystkiego, dzięki czemu nie tylko mogliby się tego nadmiaru swoich kilogramów ostatecznie pozbyć, ale też poprawić jakość swojego życia. Przecież wstydem to jest się tak na własne życzenie zapuścić, a nie walczyć z tuszą.

Zgadzam się, ale to jest dość powszechne. Sporo przypadków otyłości to są zaniedbania rodziców z dzieciństwa, mam na myśli dzieci, które "od zawsze są grube", bo rodzice/dziadkowie przekarmiali, niedopilnowywali co je dziecko itd. i takiej tuszy potem trudno się pozbyć. Mojego T. znam odkąd byliśmy nastolatkami, już wtedy nie należał do szczupłych. Mam dobrą koleżankę, którą znam niemal od kołyski, od zawsze była gruba głównie przez nadopiekuńczą babcię, niby nie jada dużo, też czasem próbowała ćwiczyć, ale z czasem coraz bardziej tyje. Zrzucić parę kilo to nie taki problem, ale jak się pomyśli, co czeka, gdy tych kg trzeba zrzucić z 30... To faktycznie się odechciewa.


Nie ma co się zasłaniać rodzicami, jak człowiek jest dorosły to sam decyduje za siebie i co robi ze swoim życiem. Ludzie są w stanie zrzucić dużo więcej nawet niż te 30 kg. Szczerze jakby się wziął za siebie to w 10 miesięcy schudnie te 30 kg, bo 3 kg schudnąć w miesiąc to nie jest dużo, a nawet załóżmy w 12 miesięcy. Nawet nie musiałby ćwiczyć wystarczy zmienić nawyki żywieniowe by tyle schudnąć przy takiej nadwadze. To trzeba chcieć i to jest najważniejsze.

11

Odp: Kochanie, schudnij!
katarine93 napisał/a:

No właśnie miał ostatnio robione badania okresowe do pracy i też byłam niemal pewna, że będę mieć punkt zaczepienia wink Mówił, że wyniki wyszły mu bardzo dobre. Pytanie na ile te badania były rzetelne, ale w każdym razie pozbyłam się tej możliwości, by zacząć temat.

Nie wiem czym zajmuje się Twój chłopak, ale pracownicze badania okresowe zwykle są dosyć ogólne - podstawowa morfologia, wzrok, słuch, ewentualnie inne konieczne, by wykonywać pracę na danym stanowisku. W każdym razie nie przypuszczam, żeby ktoś zbadał mu trójglicerydy, cholesterol z rozbiciem na frakcje, a tym bardziej zrobił USG jamy brzusznej. Jednym słowem to, że TE badania niczego niekojącego nie wykazały, absolutnie nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Ponadto jeśli nawet dziś jest względnie zdrowy, to zauważmy, że jest młody, a za lat kilka może mieć poważne problemy z układem krążenia, stawami, może pojawić się cukrzyca i mnóstwo innych związanych z otyłością problemów. Tu już naprawdę nie chodzi tylko o estetykę.

Z drugiej strony, gdyby naprawdę chciał coś ze sobą zrobić, a wstydzi się chodzić na basen czy siłownię, to może przecież gdzieś na uboczu, choćby na mało uczęszczanych alejkach parku czy w lesie, uprawiać marszobiegi, nordic walking, a nawet ćwiczyć w domu i dopiero kiedy nabierze trochę kondycji i zrzuci kilka kilogramów kupić karnet i 'wyjść do ludzi'. Wszystko można, ale pod warunkiem, że się naprawdę chce, a nie tylko o tym mówi.

katarine93 napisał/a:

Sporo przypadków otyłości to są zaniedbania rodziców z dzieciństwa, mam na myśli dzieci, które "od zawsze są grube", bo rodzice/dziadkowie przekarmiali, niedopilnowywali co je dziecko itd. i takiej tuszy potem trudno się pozbyć.

Niestety tak jest. Raz 'wyhodowane' komórki tłuszczowe pozostają z nami przez całe życie i to dlatego osoby przekarmiane i pulchniutkie w dzieciństwie, w okresie nastoletnim, a potem w zasadzie w całym dorosłym życiu mają tak duży problem z tuszą lub utrzymaniem sylwetki, kiedy już uda im się schudnąć. Na szczęście to ostatnie jest możliwe, czego mam co najmniej kilka przykładów w swoim bliskim otoczeniu.
I naprawdę dziwię się tym rodzicom czy opiekunom, którzy za punkt honoru stawiają sobie, że bobas musi wyglądać jak Ludzik Michelin, w przeciwnym razie sami nie czują się z tym komfortowo, albo też zwyczajnie nie potrafią dziecku niczego odmówić. Wyraźnie brak tu nie tylko zdrowego rozsądku, ale i świadomości przyszłych konsekwencji.

12

Odp: Kochanie, schudnij!

Zrobiłaś błąd, że od samego początku nie byłaś z nim szczera w tym temacie.

Przykro mi, ale jakbyś tej rozmowy nie poprowadziła, on będzie się czuł oszukany i rozżalony.

Gdyby chciał schudnąć, schudnąłby. Ale on tego nie chce, Ty tego chcesz. Niestety, żeby zmiany były owocne, on musiałby tego chcieć.

Co może pomóc według mnie? Powiedz, że się o niego martwisz, zaproś do wspólnej aktywności. Może basen, rower, spacery z kijkami, dużo seksu.

Właściwie... Nie wiem, zmartwilo mnie jedno zdanie, które napisałaś, że zaczynasz czuć do niego obrzydzenie. Moim zdaniem, jeśli dzieje się coś takiego, to już po związku. Mój mąż też ma sporą nadwagę i brzuszek, ale nigdy w życiu bym nie pomyślała nawet, że mogłabym się go brzydzić.

Odp: Kochanie, schudnij!
Cyngli napisał/a:

Właściwie... Nie wiem, zmartwilo mnie jedno zdanie, które napisałaś, że zaczynasz czuć do niego obrzydzenie. Moim zdaniem, jeśli dzieje się coś takiego, to już po związku. Mój mąż też ma sporą nadwagę i brzuszek, ale nigdy w życiu bym nie pomyślała nawet, że mogłabym się go brzydzić.

Ona nie czuje do niego pożądania, nie ma motylków, chemii. Już sam fakt, że długo musiała się do niego przekonywać, świadczy o tym, że to chyba związek z rozsądku, lub desperacji, bo nikt inny nie pojawił się na horyzoncie.
Przepraszam Katarine, ale tak to wygląda.

14

Odp: Kochanie, schudnij!

Szczerze, to też wątpię w powodzenie tego związku.

15

Odp: Kochanie, schudnij!
katarine93 napisał/a:

Pomóżcie! Jestem z moim facetem ponad rok czasu. Nasze początki z mojej strony nie były łatwe - widziałam, że on jest coraz bardziej zaangażowany, mi też nie był tak do końca obojętny, ale potrzebowałam jeszcze sporo czasu, żeby się do niego "przekonać". Jednym z tego powodów było to, że hmm... jest po prostu gruby.

Jestem osobą, która stara się dbać o sylwetkę - przede wszystkim dla siebie, własnego zdrowia i samopoczucia, ale zależy mi też na tym, by być atrakcyjną dla partnera. W moim typie nigdy nie byli mężczyźni "przy kości", ba, w pewien sposób gardzę osobami otyłymi, które są nimi na własne życzenie (czyt. żrą na potęgę co popadnie). Lekka nadwaga mi nie przeszkadza, ale mój mężczyzna przy wzroście 1,82 m waży 120 kg. Co dziwne, po pierwszych oporach przez pewien czas mi to specjalnie nie przeszkadzało, zresztą liczyłam może też na to, że weźmie się za siebie. Czasem gdy miał spadki wagi, to się tym chwalił, wspominał o siłowni, próbował regulować jedzenie - wszystko na nic, wciąż wracał do starych nawyków i jak gruby był, tak jest. A mi chyba zaczynają spadać te "magiczne klapki z oczu" i zaczynam irytować się na każde wspomnienie o tym, by zamówić śmieciowe żarcie (chociaż lodówka pełna jedzenia!), krzywo patrzę, gdy wcina kolejne kostki czekolady późnym wieczorem - krótko mówiąc zaczynam widzieć go jako grubasa, typu tych, do których czuję obrzydzenie.

Oprócz tego ma swoje wady i zalety jak każdy, ale ogólnie jest świetnym facetem i z tak błahego powodu nie chciałabym z niego rezygnować. Boję się tylko, że moje negatywne podejście do niego się nasili, zresztą martwię się też o jego zdrowie, gdy on osiągnął taką wagę nie mając jeszcze nawet 30 lat. No i gdy tak patrzę na jego fałdy, zaczyna mnie coraz mniej pociągać... To jest typ, który bardzo lubi jeść, a bardzo mało lubi sport.

Chciałabym, by wziął się za siebie, zrzucił te kilogramy, ale nie wiem jak to zrobić, by go nie urazić i by było skuteczne. Nigdy nie wspomniałam, że przeszkadza mi jego waga, a wręcz broniłam go przed atakami jego mamy w tej kwestii, więc on nawet nie jest świadom, jak ja to widzę. A chciałabym mu w końcu jakoś zasygnalizować problem, pytanie tylko jak? Macie jakieś pomysły, by w miarę taktownie dać do zrozumienia facetowi, że dobrze by było, gdyby schudł? A może jednak terapia szokowa byłaby lepszym pomysłem? wink

Powiedz mu, że się martwisz o jego zdrowie, o cukrzycę, potencję, zawały itd. Że chcesz, by dzieci miały ojca jak będą nastolatkami, nie chcesz być wdową. itd

16

Odp: Kochanie, schudnij!

Napisałaś, ze nigdy nie dałaś mu do zrozumienia, że akceptujesz, lub, że nie akcpetujesz jego tuszy. Ale to nie prawda. Związalaś się z nim, jak był gruby i w ten sposób pokazałaś mu, że go akceptujesz w 100%. Sorry, ale sama jesteś sobie winna, a niestety to on bedzie cierpiał za Twoje eksperymenty związkowe. Ty chcialas sobie popróbować być z facetem super ekstra, ale grubym, bo może go przerobisz na swoją modłę, a to on niestety będzie miał złamane serce.
Szkoda faceta, on się nie prosił o taki związek, on nie poszedł na układ "będę z Tobą, jak schudniesz", tylko poznał fajną dziewczynę (tak myślał), która go zaakceptowała  i postanowił się z nią związać.

Jaka jest moja rada? albo się z nim rozstań, albo go zaakcpetuj, tak jak teraz udajesz, ze go akceptujesz. Osoba gruba, która jest gruba bo lubi jeść jest osobą uzależnioną od jedzenia, tak jak alkoholik nie można jej zmusić do diety/ odwyku. To musi być decyzja tylko tej osoby inaczej to się nie uda. Poza tym bez alkoholu, papierosów, narkotyków (najpopularniejszych uzależniaczy) mozna zyć, a bez jedzenia niestety nie można, dlatego osobom uzależnionym własnie od jedzenia jest o wiele trudniej wyjść z nałogu. Możesz go wspierać, jeżeli on podejmie decyzję o odchudzaniu, ale namowy raczej nic nie dadzą, skoro do tej pory nie dały

17

Odp: Kochanie, schudnij!

Byłam dokładnie w takiej sytuacji jak Ty. Co gorsze - zaczęłam nalegać i przez moje gadanie ponoć jeszcze przytył - potem zostało mi to wytknięte. Po naszym rozstaniu (jakiś rok) facet schudł 30 kg. Obecnie jest gdzieś pomiędzy najwyższą wagą i najniższą - szczupły to on na pewno nie jest, ale znalazł dziewczynę podobną do siebie i są szczęśliwi.
Też uważałam, że jest dobrym człowiekiem. Też myślałam, że nie można go skreślać przez tuszę.
Niestety tak się nie da. On już nie będzie Cię pociągał i prędzej czy później zaczniesz się mimowolnie oglądać za innymi, mając coraz gorszy stosunek do niego.

18 Ostatnio edytowany przez DisplayName (2018-07-26 11:47:42)

Odp: Kochanie, schudnij!

Podpinam się do wątku. Mam podobny problem z swoim partnerem i w sumie zmagam się z nim do dziś. Mój Ł od początku mi się podobał, dostrzegam jego urodę mimo że przy prawie 190 cm wraz niemal 130kg. Moja chęć walki z jego otyłością pojwiała się stopniowo. Im dłużej jesteśmy razem, im dalszą przyszłość planujemy, uważam, że jego zdrowie i jego kondycja będzie również miała wpływ na nasze wspólne życie, ale brak mi umiejętności i wiedzy jak MĄDRZE motywować.
Nie chcę robić z niego sportowca na siłę, chcę tylko aby jego stawom, sercu było lżej...

19

Odp: Kochanie, schudnij!

Rozumiem, że na początku związku można nie dostrzec jakiś cech charakteru, które nam później nie będą odpowiadać, ale wygląd to jest pierwsza rzecz, na którą zwracamy uwagę.

Bez znaczeniu jest to, w jaki sposób przekażesz mu, że powinien schudnąć. On sam musi poczuć taką potrzebę. Owszem, możecie być razem na diecie, wspólnie ćwiczyć, możesz go wspierać, ale on musi czuć potrzebę tego. W innym wypadku nadal będzie jadł śmieciowe jedzenie, kiedy Ty o tym nie wiesz. Z Twojego opisu wynika, że raczej "nie złapie bakcyla" na aktywność ruchową, aczkolwiek nic nie jest niemożliwe.

Może powinnaś wykorzystać argument, że już teraz się wstydzi pójść na basen, czy na siłownię, więc co będzie dalej przy jego trybie życia?

Ja też jestem zwolennikiem zdrowego jedzenia, natomiast mój mąż lubi wyciągnąć wieczorem coś słodkiego. Zawsze wtedy proponuję jakiś koktajl owocowy, zawsze staram się, aby w domu były jakieś świeże i słodkie owoce.
Teraz jest sezon, na maliny, borówki, śliwki może zachęcaj go do zjedzenie tego, zamiast czekolady. Ewentualnie można robić swoje wypieki, teraz jest mnóstwo przepisów na mało kaloryczne desery, ja polecam serowe rogaliki big_smile

Odp: Kochanie, schudnij!

no ja tez nie rozumiem po co  wiazac sie z kims kto sie nam ewidentnie nie podoba, ale z drugiej strony jak sie kogos kocha to chyba lepsza szczera rozmowa niz krywanie obrzydzenia. Pamietam jak w bylym zwiazku przytylam 8 kg bylo mi to wytykane i nie mam zalu a odwrotnie bo sie za siebie wzielam . Po co udawac , ze sie cos podoba jak sie NIE PODOBA smile To troche dziecinne nie uwazasz ?
Facet sobie mysli , ze jest wszystko w porzadku a Ty piszesz na forum ze zaczynaz czuc obrzydzenie. Powiedz mu o tym i niech cos z tym zrobi ...

21 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-27 22:32:03)

Odp: Kochanie, schudnij!
puchaty34 napisał/a:

Powiedz mu, że się martwisz o jego zdrowie, o cukrzycę, potencję, zawały itd. Że chcesz, by dzieci miały ojca jak będą nastolatkami, nie chcesz być wdową. itd

Lady Siggy napisał/a:

Może powinnaś wykorzystać argument, że już teraz się wstydzi pójść na basen, czy na siłownię, więc co będzie dalej przy jego trybie życia?

To jest już jakiś trop wink

Cyngli napisał/a:

Właściwie... Nie wiem, zmartwilo mnie jedno zdanie, które napisałaś, że zaczynasz czuć do niego obrzydzenie. Moim zdaniem, jeśli dzieje się coś takiego, to już po związku. Mój mąż też ma sporą nadwagę i brzuszek, ale nigdy w życiu bym nie pomyślała nawet, że mogłabym się go brzydzić.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

Ona nie czuje do niego pożądania, nie ma motylków, chemii. Już sam fakt, że długo musiała się do niego przekonywać, świadczy o tym, że to chyba związek z rozsądku, lub desperacji, bo nikt inny nie pojawił się na horyzoncie.
Przepraszam Katarine, ale tak to wygląda.

Nie nie nie, źle mnie zrozumiałyście. W kwestii obrzydzenia miałam na myśli podejście do jedzenia, gdy ma się już spore problemy z wagą. Chodzi mi o taki niesmak, gdy widzę, że ktoś je za dziesięciu, gdzie raczej powinien starać się zejść z wagi - to miałam na myśli. I to odbywa się już bardziej podświadomie. Jego absolutnie się nie brzydzę, chociaż ostatnio zaczęłam patrzeć na niego innym okiem (stąd ten temat), z pożądaniem nie mam problemów, jest wręcz przeciwnie - mnie facet kręci jako całość, nie sam jego wygląd, poza tym w zasadzie jak dla mnie jego jedynym mankamentem urody jest ta waga.
Co do związku z rozsądku/desperacji powiem tylko tyle, że mamy nieco zawiłą historię, ale nie był to związek z desperacji, choć przyznam, że szaleńczej miłości z mojej strony początkowo faktycznie nie było wink Ale to nawet i lepiej.

Brałam go w pakiecie, z wszystkimi zaletami i wadami, w tym tą nieszczęsną tuszą i dlatego z tak błahego przecież powodu nie będę się z nim rozstawać, na pewno. Ale chcę jednocześnie pewnym rzeczom zapobiec, zanim problem się pogłębi - zarówno z mojej, jak i jego strony. Czuję, że on potrzebuje takiego "kopniaka", żeby coś z tym zrobić, a jestem w stanie go wspierać w każdy możliwy sposób.

Poza tym mówicie, że powinnam zaakceptować to, że wygląda jak wygląda. Okej, gdyby miał lekką nadwagę, spoko - faktycznie znaczyłoby to, że się czepiam. Ale on ma poważny stopień otyłości, waży 120 kg i jak tak dalej pójdzie, waga będzie rosła! Jeśli nawet nie chodzi o moje "fanaberie", to o jego zdrowie - jak nie teraz, to w przyszłości. Czy to źle, że się tym martwię?

Nirvanka87 napisał/a:

Jaka jest moja rada? albo się z nim rozstań, albo go zaakcpetuj, tak jak teraz udajesz, ze go akceptujesz. Osoba gruba, która jest gruba bo lubi jeść jest osobą uzależnioną od jedzenia, tak jak alkoholik nie można jej zmusić do diety/ odwyku. To musi być decyzja tylko tej osoby inaczej to się nie uda. Poza tym bez alkoholu, papierosów, narkotyków (najpopularniejszych uzależniaczy) można zyć, a bez jedzenia niestety nie można, dlatego osobom uzależnionym własnie od jedzenia jest o wiele trudniej wyjść z nałogu. Możesz go wspierać, jeżeli on podejmie decyzję o odchudzaniu, ale namowy raczej nic nie dadzą, skoro do tej pory nie dały

No tak, papierosy już dla mnie/przeze mnie rzucił, po już ponad pół roku niepalenia jest bardzo zadowolony smile i twierdzi, że jakoś wcześniej nie miał większej motywacji, ale zaczęłam mu o tym truć i to był ten "kopniak". Waga to już inny kaliber, wymagający odpowiedniego podejścia.

22

Odp: Kochanie, schudnij!

A ja bym się nie bawiła wiele w jakieś ładne i delikatne sugestie, których pewne nawet nie zauważy. Co mogę zaproponować, to poniższe:

1. Słuchaj kochanie, sprawa wygląda tak, że nie jesteś już tym mężczyzną w jakim się zakochałam, więc chcę teraz zerwać. - Zdeklaruj na poważnie, spakuj walizki i wyjdź. Najwyżej wróci, gdy schudnie.
2. Idziecie gdzieś wyśmiewasz każdego grubasa i grubą babę. Jeśli coś powie, że on też taki jest, to odpowiedz coś w stylu "o, w końcu się zorientowałeś". -Tego typu przytyczki, to moze ruszy tyłek.
3. Usypiasz go raz w miesiącu i fundujesz mu odsysanie tłuszczu.

Ja bym zastosowała pkt 1, jako że jest to powiedzenie sobie wprost i z klasą o tym co boli. Tym bardziej, że już mu trułaś o odchudzaniu, a on to zbywał. I co ważniejsze - gdy się poznaliście był szczuplejszy oraz jeszcze wykazywał chęci do sportu - więc facet zmienił się fizycznie i mentalnie, a nie tak przecież się umawialiście. A ty sama, cóż, miałaś prawo się nabrać.

23

Odp: Kochanie, schudnij!
marakujka napisał/a:

A ja bym się nie bawiła wiele w jakieś ładne i delikatne sugestie, których pewne nawet nie zauważy. Co mogę zaproponować, to poniższe:

1. Słuchaj kochanie, sprawa wygląda tak, że nie jesteś już tym mężczyzną w jakim się zakochałam, więc chcę teraz zerwać. - Zdeklaruj na poważnie, spakuj walizki i wyjdź. Najwyżej wróci, gdy schudnie.
2. Idziecie gdzieś wyśmiewasz każdego grubasa i grubą babę. Jeśli coś powie, że on też taki jest, to odpowiedz coś w stylu "o, w końcu się zorientowałeś". -Tego typu przytyczki, to moze ruszy tyłek.
3. Usypiasz go raz w miesiącu i fundujesz mu odsysanie tłuszczu.

Ja bym zastosowała pkt 1, jako że jest to powiedzenie sobie wprost i z klasą o tym co boli. Tym bardziej, że już mu trułaś o odchudzaniu, a on to zbywał. I co ważniejsze - gdy się poznaliście był szczuplejszy oraz jeszcze wykazywał chęci do sportu - więc facet zmienił się fizycznie i mentalnie, a nie tak przecież się umawialiście. A ty sama, cóż, miałaś prawo się nabrać.


Czyli jak Autorce po karmieniu opadna cycki a na brzuchu zrobią się rozstępy to partner ma również spakować walizki, bo nie jest już kobietą z takimi cyckami,w jakiej sie zakochal?

Albo ja uśpić i zrobic operację plastyczną? big_smile

24

Odp: Kochanie, schudnij!
Lady Siggy napisał/a:
marakujka napisał/a:

A ja bym się nie bawiła wiele w jakieś ładne i delikatne sugestie, których pewne nawet nie zauważy. Co mogę zaproponować, to poniższe:

1. Słuchaj kochanie, sprawa wygląda tak, że nie jesteś już tym mężczyzną w jakim się zakochałam, więc chcę teraz zerwać. - Zdeklaruj na poważnie, spakuj walizki i wyjdź. Najwyżej wróci, gdy schudnie.
2. Idziecie gdzieś wyśmiewasz każdego grubasa i grubą babę. Jeśli coś powie, że on też taki jest, to odpowiedz coś w stylu "o, w końcu się zorientowałeś". -Tego typu przytyczki, to moze ruszy tyłek.
3. Usypiasz go raz w miesiącu i fundujesz mu odsysanie tłuszczu.

Ja bym zastosowała pkt 1, jako że jest to powiedzenie sobie wprost i z klasą o tym co boli. Tym bardziej, że już mu trułaś o odchudzaniu, a on to zbywał. I co ważniejsze - gdy się poznaliście był szczuplejszy oraz jeszcze wykazywał chęci do sportu - więc facet zmienił się fizycznie i mentalnie, a nie tak przecież się umawialiście. A ty sama, cóż, miałaś prawo się nabrać.


Czyli jak Autorce po karmieniu opadna cycki a na brzuchu zrobią się rozstępy to partner ma również spakować walizki, bo nie jest już kobietą z takimi cyckami,w jakiej sie zakochal?

Albo ja uśpić i zrobic operację plastyczną? big_smile

Dokladnie, masakra...

Poza tym, ona właśnie w takim facecie się zakochała, czyli w grubym. Tylko liczyła, że go zmieni...

25 Ostatnio edytowany przez marakujka (2018-07-28 15:38:23)

Odp: Kochanie, schudnij!
Lady Siggy napisał/a:

Czyli jak Autorce po karmieniu opadna cycki a na brzuchu zrobią się rozstępy to partner ma również spakować walizki, bo nie jest już kobietą z takimi cyckami,w jakiej sie zakochal?

Albo ja uśpić i zrobic operację plastyczną? big_smile

Myślta trochę. Czymś normalnym są padające cycki po karmieniu, ale już nie każda osoba robi z siebie tłuściocha na własne życzenie. Czyli, czyt. jeśli facet planuje z autorką dzieci, to dziwny byłby, gdyby nie zdawał sobie sprawy z dokonujących się zmian w kobiecie po porodzie/karmieniu.

I, żeby nie było wątpliwości, jej facet na początku mydlił jej oczy, że chce zrzucić wagę, więc tak - zmienił się fizycznie (gdy go poznała był szczuplejszy i zamiast jesczze schudnąć, jak obiecywał, to przytył) oraz mentalnie (wtedy chciał schudnąć, a teraz nie). Facet był kimś innym wtedy.

Ojp, ze takie rzeczy trza tłumaczyć, masakra. Żegnam.

26

Odp: Kochanie, schudnij!
marakujka napisał/a:

Ojp, ze takie rzeczy trza tłumaczyć, masakra. Żegnam.

Skoro tak Cię to męczy i nudzi, to nie tłumacz.

27 Ostatnio edytowany przez Lady Siggy (2018-07-28 15:56:32)

Odp: Kochanie, schudnij!
marakujka napisał/a:
Lady Siggy napisał/a:

Czyli jak Autorce po karmieniu opadna cycki a na brzuchu zrobią się rozstępy to partner ma również spakować walizki, bo nie jest już kobietą z takimi cyckami,w jakiej sie zakochal?

Albo ja uśpić i zrobic operację plastyczną? big_smile

Myślta trochę. Czymś normalnym są padające cycki po karmieniu, ale już nie każda osoba robi z siebie tłuściocha na własne życzenie. Czyli, czyt. jeśli facet planuje z autorką dzieci, to dziwny byłby, gdyby nie zdawał sobie sprawy z dokonujących się zmian w kobiecie po porodzie/karmieniu.

I, żeby nie było wątpliwości, jej facet na początku mydlił jej oczy, że chce zrzucić wagę, więc tak - zmienił się fizycznie (gdy go poznała był szczuplejszy i zamiast jesczze schudnąć, jak obiecywał, to przytył) oraz mentalnie (wtedy chciał schudnąć, a teraz nie). Facet był kimś innym wtedy.

Ojp, ze takie rzeczy trza tłumaczyć, masakra. Żegnam.


Autorka nie wybrała sobie kulturysty, który nagle się zapuścił. Nie można wymagać od kogoś, kto całe życie prowadził mniej aktywny tryb życia i lubił zjeść czasami niezdrowe jedzenie, żeby się zmienił. Owszem możemy go motywować, ale nie możemy zmusić.

Punktu drugiego  z Twoich rad nawet nie skomentuje, bo moim zdaniem kulturę osobistą i szacunek do innych ludzi należy mieć zawsze i wszędzie.

28 Ostatnio edytowany przez katarine93 (2018-07-28 17:01:49)

Odp: Kochanie, schudnij!

Kobity, tylko spokojnie wink
marakujka, sęk w tym, że on już był gruby. Czy przytył - nie wiem, bo go widuję często, a na wagę mu nie patrzę, ale możliwe, bo kilka osób z otoczenia zauważyło, że jest jeszcze większy niż wcześniej. Ja z czasem po prostu widzę, że co najwyżej będzie się robił coraz grubszy, bo ma fatalne nawyki żywieniowe. On po prostu o siebie nie dba - i w tym tkwi cały szkopuł.
Mój błąd, bo "takiego go poznałam, zaakceptowałam i nic nie mówiłam, że nie podoba mi się to, że jest gruby". Okej. Ale nie rozumiem, miałam mu powiedzieć, że będę z nim dopiero jak schudnie? Czy mimo że cała reszta była okej, miałam go olać, "bo jest gruby"?

marakujka napisał/a:

2. Idziecie gdzieś wyśmiewasz każdego grubasa i grubą babę. Jeśli coś powie, że on też taki jest, to odpowiedz coś w stylu "o, w końcu się zorientowałeś". -Tego typu przytyczki, to moze ruszy tyłek.

Twoje porady, przyznam, zakładają dosyć brutalne podejście do tematu wink Ale odnośnie tego punktu powiem tyle, że on zachowuje się w tej kwestii podle. Tzn. potrafi określić osobę, która ma co najwyżej nadwagę, jako grubą, wyśmiewa kobiety otyłe. Ostatnio biegł do mnie przez pół sklepu, bo zobaczył moją koleżankę z podstawówki i chciał mi koniecznie ją pokazać i powiedzieć, że "ma teraz du** jak szafa trzydrzwiowa, hehehe". Zaniemówiłam. Faktycznie, bardzo dużo przytyła i nie wygląda dobrze, no ale jemu do wyglądu modela również przecież wiele brakuje, może nawet więcej niż jej. Było jeszcze parę podobnych sytuacji i myślę, że może następnym razem odniosę się po prostu do jego wyglądu, bo to takie typowe przyganianie kotła garnkowi. I to raczej ja obawiam się, że on zacznie i mi docinać lub mnie zostawi, gdy przytyję, czy to podczas choroby, czy ciąży.

Lady Siggy napisał/a:

Czyli jak Autorce po karmieniu opadna cycki a na brzuchu zrobią się rozstępy to partner ma również spakować walizki, bo nie jest już kobietą z takimi cyckami,w jakiej sie zakochal?

Albo ja uśpić i zrobic operację plastyczną? big_smile

Mówiłam już to parę razy, ale powiem jeszcze raz - to, że on jest gruby to jedno. Pytanie skąd ta tusza. Jeżeli np. by na coś chorował i tyłby od leków czy coś podobnego, nie robiłabym problemu. Tym bardziej jeśli mimo to widziałabym, że on się z tym zmaga i próbuje coś z tym zrobić. Chodzi głównie o to, że on nie dba o siebie i ma totalnie wywalone w to, że brzuszysko rośnie mu jak na drożdżach.

Co do tego uśpienia, to nie taki zły pomysł big_smile Operacje plastyczne sporo kosztują, a ja nie dość, że miałabym ją za darmo, to jeszcze nieświadoma obudziłabym się piękniejsza. Ekstra deal!

29

Odp: Kochanie, schudnij!

Tak, jeżeli nie akceptujesz tego, że jest gruby to trzeba było nie tworzyć z nim relacji.
I dalej masz dokładnie ten sam wybór. Albo zaakceptować, że on taki jest, albo odejść.
Masz naprawdę małe szanse na to, że on nagle nabierze rozumu do głowy i schudnie.

Posty [ 29 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kochanie, schudnij!

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024