Cześć,
piszę bo szukam porady.
Może zacznę od początku, jeśli ktoś przebrnie przez moją historię i się wypowie co sądzi, to będzie mi bardzo miło
Otóż od najmłodszych szkolnych lat, miałam dwa ukochane przedmioty: j.polski i biologię. Nauka obu sprawiała mi dużo frajdy i - co tu kryć - naprawdę mnie to ciekawiło. Od kiedy nauczyłam się czytać, "pochłaniałam" masowo książki, dlatego ortografia była dla mnie pestką. Pisanie wypracowań także dobrze mi szło. Z kolei biologia mnie po prostu ciekawiła i lubiłam się jej uczyć. Prowadziłam różne zielniki i bardzo mnie to cieszyło. Moja polonistka nieustannie wmawiała mi, że muszę iść do liceum o profilu humanistycznym. Widziała we mnie przyszłą nauczycielkę. Gdy skończyłam gimnazjum, stanęłam przed wyborem: biol-chem czy pol-hist? Chemia była moją piętą achillesową, z kolei za historią nie przepadałam. Ponieważ jednak bycie nastolatką, wiąże się z buntem i różnymi takimi nadwrażliwościami, czułam się wówczas uduchowiona, pisywałam wiersze i w ogóle. W przypływie natchnienia wybrałam profil humanistyczny (poza tym doszłam do wniosku, że łatwiej będzie mi nadrobić historię niż chemię) i potem - spełniając marzenia nauczycielki - rozpoczęłam polonistykę.
Aktualnie od paru lat mam już tytuł magistra i mam pracę " w książkach" - jak to się mówi. Jednak nudzi mnie to. Wróciły dawne zainteresowania. Marzy mi się przebranżowienie na jakiś kierunek medyczny. Zdaję sobie sprawę, że na medycynę jest za późno. Jestem za stara i nie zdawałam ani chemii, ani ukochanej biologii na maturze (bo nie była potrzebna na polonistyce! głupia ja!), więc pewnie ma droga jest zamknięta.
Ale... no właśnie: "ale". Sądzicie, że warto z 30 na karku gonić za marzeniami? Boję się, że włożę dużo wysiłku a i tak mi się to znudzi za jakiś czas - tak jak polonistyka.
No i drugie pytanie: gdybym jednak wbrew przeciwnościom się zdecydowała, to czy jest dla mnie jakaś nadzieja? Czy mając zdany na maturze j.polski, angielski, historię i geografię mam szansę gdzieś się dostać?
I trzecie jeszcze mi sie nasuwa; jeśli nie medycyna, to co? Nie chcę być pielęgniarką. Najbardziej mnie ciekawi wpływ ziół na nasze zdrowie, "chemia" zawarta w pożywieniu i kosmetykach i wpływ tejże "chemii" na nasze zdrowie. Czy da się z takich zainteresowań coś wykombinować tzn uczynić z tego realny zawód?
Pozdrawiam wszystkich, którzy zechcą pomóc!