Witajcie Drogie Forumowiczki,
Postanowiłam założyć konto z racji tego, że potrzebuję obiektywnej opinii od Was - niestety każda osoba w moim środowisku będzie stronna.
Przechodąc do meritum - we Wrześniu 2017r. poznałam chłopaka, zakochałam się w nim od razu, nie przypominam sobie niczego w życiu tak żarliwego i bezinteresownego. Spotykaliśmy się końca stycznia 2018r. Podczas tych kilku miesięcy przeżyliśmy sporo - spontaniczne wycieczki weekendowe (masa przygód i rewelacyjnych wspomień), wypady na koncerty, poznaliśmy tuzin randomowych, super osób, wciąż uczyliśmy się nowych rzeczy.
Jest typem bardzo hermetycznym, ale szybko znaleźliśmy wspólny język, przy nim bardzo dorosłam, wciąż chciałam iść naprzód - bardzo motywował mnie do łamania swoich ograniczeń i słabości. Ja natomiast, powoli ale skutcznie, nauczyłam go wyrażać emocje. Były to pojedyńcze słowa, czasem zdania, ale jakże znaczące.
Spotykaliśmy się bardzo intensywnie, ale widziałam, że potrzebuje on momentami chwili wytchnienia.
Pod koniec związku, kiedy oznajmił mi, że nie potrafi się bardziej zaangażować, że nie jest mnie warty itp. przyznał się, że ma zalążki choroby typu borderline - wciągnał mnie dość ten temat i myślę, że poradziłabym sobie z tym - szczególnie jeśli miałabym go przy sobie.
Jak już wyżej napisałam, postanowiliśmy zerwać znajomość. Nie muszę chyba pisać, jak bardzo to przeżyłam. Jestem osobą, która niezwykle trudno znosi samotność i odrzucenie, więc jakoś po miesiącu postanowiłam zacząć spotkać się z innymi mężczyznami i nie ubolewać nad tym, nad czym nie ma się żadnej mocy sprawczej.
Tak poznałam swojego obecnego faceta (połowa lutego 2018, początki z mojej strony były bardzo trudne) - aktualnie (od dwóch tygodni) mieszkamy razem, wiem, że nieba by mi uchylił i zdjął gwiazdkę z nieba. Kocha mnie bezwarunkowo, ja również go kocham, ale to uczucie wydaje się być zupełnie inne - jest to miłość wyrozumiała, wiem, że trudno o takich mężczyzn (którzy tak oddają się drugiej osobie, są gotowi zrobić wszytsko dla drugiej osoby).
Wczoraj - po miesiącu nalegań ze strony wcześniejszego mojego mężczyzny, postanowiłam się z nim spotkać. Twierdził, że chce tylko porozmawiać nt. tego, co u mnie itp.
Od samego początku zauważyłam, że... bardzo zmienił zarówno swoje ogólne zachowanie jak i podejście do mnie. Jak nigdy prawił mi komplementy, wciąż przypominał mi rzeczy z przeszłości, o których ja już dawno zapomniałam.
Załamał się, kiedy usłyszał, że z Nim jestem i mieszkam. Zaproponował mi mieszakanie ze sobą, wciąż jak wariat powtarzał, że doznał życiowej klęski przez to, że mnie odrzucił.
Zmienił środowisko, zobaczył jak ludzie wspólnie żyją - młode pary. Sam nigdy nie był w poważnym związku. Zrozumiał, że stracił to, co kochał (! pierwszy raz wprost wyznał mi miłość).
Tłumaczył, że próbował się spotykać z innymi, ale nigdzie nie ma takiej drugiej jak ja.
Jest absolutnie zauroczony i złamany - kiedy pytam o to co zrobiłam źle, mówi mi, że wtedy może i by mi powiedział, ale aktualnie myśli, że to wszystko było godne pochwały i aprobaty, że był wtedy zwyczajnym idiotą.
Odrodziły się we mnbie dawne uczucia, najgorsze jest to, że (może zabrzmi to trywialnie) część moich uczuć do aktualnego mężczyzny spowrotem wróciła do byłego nadal bardzo go kocham i wyznam Wam, że z jednej strony ogromnie ucieszyły mnie jego słowa. Dodatkowo mam wrażenie jakbym go zdradziła, a przecież była to zwyczajna rozmowa.
ALE CO Z TYM TRZECIM?! Absolutnie nie zasłużył sobie na to! Nie mogę znieść tego ogromnego bólu, jaki mogłabym mu zadać, w żadnej mierze na to nie zasłużył...
I w tym cały szkopuł - nie rozumiem dlaczego ja mam ponieść konsekwencje całej tej sytuacji postawiono mnie przed wyborem...
Bardzo proszę Was o konstruktywną krytykę lub opinie na ten temat.
Może przytrafiło Wam się coś podobnego?
Najlepsze pozdrowienia dla Was,
M.