Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. Mam 23 lata i ogromny żal do mojej rodziny. Żal o to, ze nie interesowali sie moja edukacja, posłali do zwykłego rejonowego liceum,mimo, ze uczyłam sie dobrze i zawsze chciałam zdwajać na stomatologię. Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił. Nie wysyłali mnie na żadne wyjazdy. Przez to teraz kiedy mam 23 lata czuje sie jakbym straciła juz najlepsze lata. Ostatnio nawet pokłóciłam sie o to z matka. Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. Czuje, ze za wsyzyskie moje niepowodzenia sa odpowiedzialni rodzice: mimo, ze nigdy nie brakowało pieniędzy, ograniczali mnie i moj rozwój. Przez nich mam mało prestiżowe studia i prace. Zawsze miała wyższe cele. Boli mnie to zwłaszcza teraz kiedy poznałam fajnego chłopaka, ktory jest lekarzem. Przy nie czuje sie nikim. Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Hm, rodzicow sie nie wybiera - nie ma niczego, za co moglabys im byc wdzięczna?
Jestes mloda, wiele rzeczy mozesz zmienic. Studia, itd.
Nie, na ten moment mam tylko ogromny żal. I nie zgodzę sie, ze mozna tak sobie o wszytsko zmienic. W pewnym wieku nie jest to juz możliwe
No na pewno nie wszystko i nie naraz, ale na wiele rzeczy masz wplyw. A przede wszystkim popracowac nad poczuciem wlasnej wartosci, zapytac siebie, czemu czujesz sie niepewnie w związku. Chlopak daje ci jakos odczuc, ze jestes gorsza?
Nie jesteśmy parą. Myslalam, że moze cos z tego bedzie, ale on nie zrobił żadnego zdecydowanego kroku. Zreszta nie wiem jakbym sie czuła będąc w związku z kimś kto mnie przewyższa intelektualnie.
To, że facet jest lekarzem nie oznacza z marszu, że przewyższa Cię intelektualnie. Poza tym, prestiżowe studia nie gwarantują od razu wysokiej samooceny, to błędne myślenie. Można nie mieć żadnych studiów ani żadnych tego typu osiągnięć a mieć wysoką samoocenę i zdrowe poczucie własnej wartości.
Moja matka zawsze chciała, żebym została lekarzem, co miało zapewne odwrócić uwagę od tego jaka patologia panuje w naszej rodzinie. W sumie dopiero niedawno sobie to uświadomiłam. To też miało zapewne służyć podbudowaniu jej samooceny, żeby mogła postrzegać się jako dobrą matkę, mimo wszystko.
Ty też chyba myślisz, że gdybyś studiowała tę stomę to czułabyś się fajnie ze sobą, ale to tak nie działa. Myślę, że tutaj pomóc może terapia.
Gdyby dostała sie na stome, robiłabym to co kocham. Teraz tez pracuje w branży medyczne jest Ok, ale to dla mnie jednak za mało. Za małe pieniądze, za mały prestiż. A tego juz teraz nie nadrobię. Nie pojde na 5letnie studia, bo nie bede miała z czego zyc nie pracując. Taka jest prawda, a najbardziej wkurza mnie jak ktos mi mówi, ze jeszcze mogę wszystko nadrobić. Nie mogę. I dlatego, ze mam takie a nie inne wykształcenie, pewne kręgi towarzyskie sa dla mnie zamknięte. Tak właśnie jest z tym chłopakiem. Nie zrobił nic bo pewnie uważał, ze stać go na dziewczynę, ktora ma lepsza pozycje niż ja.
8 2018-05-06 18:19:02 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-05-06 18:21:31)
(...) Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. (...)
Współczuję Tobie Twego myślenia. Myślenia o tym, że godne życie polega na "byciu i widzeniu". Myślenia o tym, iż musiałaś udawać, współczuję tego, że wstydzisz się tego, jaka jesteś i tego, że w kontaktach z innymi szczerą nie byłaś.
(...) Przy nie czuje sie nikim. (...)
Przy nim? W innym Twym wątku rozwiewasz tę wątpliwość
(...) Czuje sie beznadziejna (...)
(...) nie zgodzę sie, ze mozna tak sobie o wszytsko zmienic. (...)
Fakt. Nie można zmienić (pomijam użycie soczewek) koloru oczu, ale kolor włosów już tak. Nie można zmienić wzrostu, choć kobiety mogą chodzić w butach na wysokich obcasach (mężczyźni też mogą, choć nie jest to popularne
).
Stwierdzenie
(...) W pewnym wieku nie jest to juz możliwe (...)
sugeruje, że uważasz się za staruszkę stojącą nad swym grobem, która lada moment zejdzie z tego świata. Cóż... można i tak. Rzeczywistość jest jednak inna. Masz 23 lata. W tym wieku możesz, ale nie musisz, zmienić swój sposób myślenia o sobie. Pytanie, na które sobie odpowiedz brzmi: "Czy na to, tzn. na zmianę sposobu myślenia, się decydujesz?". Jeśli tak, to do roboty. I zapewniam Cię; da się, ale efekty same do Ciebie nie przypełzną.
Tylko jak to zrobić? Jeśli chodzi o tego faceta to on ma bardzo fajny charakter, jest dobry. Jedna z fajniejszych osób jakaą ostatnio poznałam. No ale juz nic z tego nie bedzie. Pewnie przy nim miałabym jeszcse większe kompleksy jak teraz. On obiektywnie ma wszytsko, a ja niekoniecznie.
Tylko jak to zrobić? (...)
Odpłakać to, że nie miałaś takiego dzieciństwa i wieku nastoletniego, jaki chciałaś mieć. Po odpłakaniu często ujawnia się złość (ona zresztą juz pokazała pazury - dzięki niej powiedziałaś mamie to, co zacytowałas wyżej), więc porządnie odzłościć się. Z całego serca radzę, byś zrobiła to nie używając do tego rodziców ani nikogo z rodziny. Złość można wyładować na przedmiotach i z dala od kogokolwiek.
Później zaś zacząć zauważać swe zalety, pomocnym w tym jest wyrugowanie wiecznego krytyka twierdzącego, że nie jesteś np. punktualną, bo w ciągu swego życia spóźniłaś się kilkukrotnie. I zbierać te zalety i je doceniać. Przydatnym jest zmiana sposobu patrzenia na rzeczywistość. Są osoby, które widząc szklankę z wodą twierdzą, że jest do połowy pusta, inni patrząc na tę samą szklankę uważają, że jest do połowy pełna. Ta sama szklanka, a jednak różni ludzie na co innego nastawiają swe radary.
11 2018-05-06 18:42:22 Ostatnio edytowany przez Mirirale (2018-05-06 18:42:51)
Nie pojde na 5letnie studia, bo nie bede miała z czego zyc nie pracując. Taka jest prawda, a najbardziej wkurza mnie jak ktos mi mówi, ze jeszcze mogę wszystko nadrobić. Nie mogę.
Nie możesz, bo wolisz siedzieć i jęczeć, i płakać nad swoim losem. Bardzo możliwe, że Twoi rodzice za bardzo nad Tobą skakali, że teraz zamiast wziąć się w garść, wolisz narzekać jacy to oni nie są źli. Jest wiele kursów/karier, które możesz podjąć, aby pracę dopasować do siebie i zarabiać na tyle fajnie, że spokojnie wyżyjesz na studiach, zwłaszcza w dobie internetu. Wystarczy, że w czasie kiedy sobie współczujesz, zamiast tego usiądziesz, pomyślisz i sporządzisz plan działania.
Teraz tez pracuje w branży medyczne jest Ok, ale to dla mnie jednak za mało. Za małe pieniądze, za mały prestiż.
Spróbuj docenić to co już masz. Ludzie latami mają problemy ze znalezieniem pracy a w naszym kraju mało kto zarabia kokosy. Ciesz się, że możesz być niezależna finansowo i w razie czego poradzisz sobie w życiu. Serio ten prestiż jest dla Ciebie aż tak ważny?
Nie zrobił nic bo pewnie uważał, ze stać go na dziewczynę, ktora ma lepsza pozycje niż ja.
A co do tego chłopaka to może czekał aż Ty mu okażesz jakieś zainteresowanie? A jak się nie doczekał to odpuścił, bywa.
Twój post mnie strasznie wkurzył.
Miałaś oboje rodziców, którzy wychowali Cię najlepiej jak mogli. Nie każdy miał takie szczęście, powinnaś to docenić.
Maturę pisałaś w wieku lat 18-19. Byłaś pełnoletnia mogłaś sama wybrać studia. Zabrakło jaj do podjęcia decyzji, więc teraz zwalasz na rodziców? Wyobraź sobie, że mnie matka nie zapewniła nic, w klasie maturalnej już mieszkałam i utrzymywałam się sama. Zmień tą roszczeniową postawę, bo jest obrzydliwa.
Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle. Na osobę niepewna siebie, przepraszającą, że żyje, uczynna i pomocna dla innych. Zawsze mi wbijali do głowy, ze mam byc dobra, pomocna dla innych. No i byłam. Ale szkoda, ze nigdy nie otrzymywałam tego samego w zamian. Ludzie mieli mnie w dupie. Takich osób sie nie szanuje, sa potrzebne tylko kiedy jest źle.
Cyngli, oczywiście mogłam sama wybrać studia. Tylko co wielkiego mogłam osiągnąć będąc w kiepskim liceum? Nie interesowało ich to, ze mając takie świetne oceny mogłabym pójść do szkoły rankingowej i mieć lepszy start w przyszłość. O to mam teraz do nich żal.
Daj spokój. Są ludzie, co wychodzą z wiochy zabitej dechami i robią kariery.
Nieważne, do jakiego liceum chodziłaś. Jak człowiek chce, to może wiele osiągnąć. Moim zdaniem byłaś leniwa i niezbyt ambitna. Tyle.
Jesteś dorosła. Nie masz wpływu na to, jak zostałaś wychowana, ale masz wpływ na to, co dzieje się z Tobą TERAZ.
Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle. (...)
Wychowali Cię tak, jak wychowali. Teraz decyzja o Twym życiu należy do Ciebie. Co zrobisz?
Nie znasz mnie, więc daruj sobie komentarze o lenistwie i braku ambicji. Ambicje mam i to bardzo duże. Tylko straconych lat juz raczej nie cofnę. I wierz mi, jakis niewielki procent ludzi dostaje sie na takie studia bez dodatkowych lekcji, czy kursów. Chyba nie za bardzo znasz to środowisko.
zaubermann22 napisał/a:Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle. (...)
Wychowali Cię tak, jak wychowali. Teraz decyzja o Twym życiu należy do Ciebie. Co zrobisz?
Nie wiem co zrobie. Pewnie troche jeszcze sobie popłacze, po drodze rozwale kolejna fajnie zapowiadająca sie znajomość W sumie to jest mi przykro, wiem, że nigdy nie poczuje sie spełniona w życiu.
(...) rozwale kolejna fajnie zapowiadająca sie znajomość
W sumie to jest mi przykro, wiem, że nigdy nie poczuje sie spełniona w życiu.
Podjęłaś decyzję o życiu i byciu zgorzkniałą i mającą "za złe". Nie ma obowiązku bycia szczęśliwym.
Uwierzyłam, po raz kolejny, że prośba napisana w pierwszym poście jest prawdziwa i szczera.
zaubermann22 napisał/a:(...) rozwale kolejna fajnie zapowiadająca sie znajomość ;) W sumie to jest mi przykro, wiem, że nigdy nie poczuje sie spełniona w życiu.
Podjęłaś decyzję o życiu i byciu zgorzkniałą i mającą "za złe". Nie ma obowiązku bycia szczęśliwym.
Ja bardzo bym chciała aby tak nie było, ale boje sie, ze zawsze gdzieś z tylu głowy bede miała te myśl, ze mogłam osiągając wiecej.
Uwierzyłam, po raz kolejny, że prośba napisana w pierwszym poście jest prawdziwa i szczera.
Teraz to od Ciebie zależy to, co będziesz miała z tyłu głowy lub w całej głowie.
Możesz układać sobie życie po swojemu, możesz do końca swych dni karmić się żalem do rodziców. I jeden, i drugi wybór ma swe wady i zalety.
Po prostu martwię sie tym, ze gdzieś zawsze bedzie to z tylu głowy, ze mogłam osiągnąć wiecej. Czasami łapałam sie na tym, jak zazdroszczę temu chłopakowi, ze jemu sie udało i jest spełniony w tym co robi.
Proponuję, byś raz jeszcze przeczytała posty skierowane do Ciebie. Tym razem ze zrozumieniem.
24 2018-05-06 20:12:56 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-06 20:13:55)
Nie znasz mnie, więc daruj sobie komentarze o lenistwie i braku ambicji. Ambicje mam i to bardzo duże. Tylko straconych lat juz raczej nie cofnę. I wierz mi, jakis niewielki procent ludzi dostaje sie na takie studia bez dodatkowych lekcji, czy kursów. Chyba nie za bardzo znasz to środowisko.
Dla mnie chcę = mogę.
Ty marudzisz, zamiast działać i za swoje niepowodzenia obwiniasz innych.
Sorry, dla mnie mega nieciekawa osobowość. Pewnie dlatego nie zaiskrzyło z tamtym chłopakiem, to nie wina wykształcenia.
A komentować będę, bo to publiczne forum i mogę.
25 2018-05-06 20:14:09 Ostatnio edytowany przez Mirirale (2018-05-06 20:16:02)
Sama decydujesz o tym co chcesz robić ze swoim życiem. Jesteś młoda, możesz się spełnić w wymarzonym zawodzie. Ale wolisz być zgorzkniała i obwiniać o swoje niepowodzenia wszystkich po za sobą. Wszyscy Ci powtarzają, że możesz coś zmienić w swoim życiu, a Ty ciągle próbujesz nas przekonać, że Ty masz w życiu najgorzej, a Twoi rodzice to zło wcielone. Więc powiedz mi czego oczekiwałaś po założeniu tego tematu? Że potwierdzimy, że Twoi rodzice są źli? Ewidentnie nie wiesz co to złe wychowanie. Jakby nie było, jesteś osobą dorosłą i sama podejmujesz decyzje. Pretensje możesz mieć tylko do siebie.
26 2018-05-06 20:22:01 Ostatnio edytowany przez zaubermann22 (2018-05-06 20:37:22)
Dlaczego nieciekawa osobowość?
Dlaczego nieciekawa osobowość?
Przeczytaj jeszcze raz mój ostatni post. Tam wszystko jest.
Studiuję stomę, mam w grupie dziewczynę która zaczęła w wieku 23 lat właśnie, jak dla mnie to zamiast obwiniać rodziców powinnaś wziąć się w garść i poprawić maturę. Tak, to możliwe.
Ja też jestem ze słabego liceum, dostałam się za drugim razem bo mi zależało.
Mam wrażenie że jesteś niezadowolona z życia i próbujesz znaleźć kogoś na kogo możesz zwalić winę za niepowodzenia, ale prawda jest taka że zostało ci jeszcze 50-60 lat i możesz albo użalać się nad sobą albo w końcu wziąć sprawy w swoje ręce.
@zaubermann22
Pozdrawiam serdecznie
30 2018-05-06 22:08:31 Ostatnio edytowany przez CatLady (2018-05-06 22:12:32)
Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. Mam 23 lata i ogromny żal do mojej rodziny. Żal o to, ze nie interesowali sie moja edukacja, posłali do zwykłego rejonowego liceum,mimo, ze uczyłam sie dobrze i zawsze chciałam zdwajać na stomatologię. Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił. Nie wysyłali mnie na żadne wyjazdy. Przez to teraz kiedy mam 23 lata czuje sie jakbym straciła juz najlepsze lata. Ostatnio nawet pokłóciłam sie o to z matka. Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. Czuje, ze za wsyzyskie moje niepowodzenia sa odpowiedzialni rodzice: mimo, ze nigdy nie brakowało pieniędzy, ograniczali mnie i moj rozwój. Przez nich mam mało prestiżowe studia i prace. Zawsze miała wyższe cele. Boli mnie to zwłaszcza teraz kiedy poznałam fajnego chłopaka, ktory jest lekarzem. Przy nie czuje sie nikim. Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Przeczytałam jeden Twój post i od razu Cię znielubiłam.
Po pierwsze, wątpię, że wszyscy na stomatologii są tam po prestiżowych liceach. Może jednak nie uczyłaś się aż tak dobrze?
Po drugie, niczego nie musiałaś udawać. Nie rozumiem, po co to robiłaś. Jesteś sztuczna, chciałaś sie wydawać fajniejsza przez to?
Brzmisz dla mnie jak pusta lala. Będąc w liceum, nawet takiem przecietnym mogłaś dużo dla siebie zrobić, by podciągnąć poziom. Masz niegodne życie, bo nigdzie nie wyjechałaś i "musiałaś" kłąmać przed znajomymi? A jakbyś mieszkała w patologicznej rodzinie i była niemal w ogóle bez szans na edukację, to jakbyś to nazwała? Twoi rodzice zapewnili Ci normalny dom, normalny rozwój. Nie masz ani lepiej ani gorzej niz większość. To że masz pretensje, świadczy o tym, że strasznie z Ciebie pretensjonalna i rozpieszczona dziewczynka.
Do tego popracuj nad samooceną - jesteś wykształcona, a czujesz się nikim, bo chłopak to "pan doktor". Czyli wychodzi, że jak ktoś nie jest lekarzem to od razu jest nikim? Czy moze ta reguła dotyczy tylko Ciebie?
Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle.
Owszem, na rozkapryszoną niewdzięczną pannicę.
Zastanawiałaś się czy może pan doktor się zmył nie z powodu Twojego wykształcenia, ale z powodu charakteru?
Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. Mam 23 lata i ogromny żal do mojej rodziny. Żal o to, ze nie interesowali sie moja edukacja, posłali do zwykłego rejonowego liceum,mimo, ze uczyłam sie dobrze i zawsze chciałam zdwajać na stomatologię. Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił. Nie wysyłali mnie na żadne wyjazdy. Przez to teraz kiedy mam 23 lata czuje sie jakbym straciła juz najlepsze lata. Ostatnio nawet pokłóciłam sie o to z matka. Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. Czuje, ze za wsyzyskie moje niepowodzenia sa odpowiedzialni rodzice: mimo, ze nigdy nie brakowało pieniędzy, ograniczali mnie i moj rozwój. Przez nich mam mało prestiżowe studia i prace. Zawsze miała wyższe cele. Boli mnie to zwłaszcza teraz kiedy poznałam fajnego chłopaka, ktory jest lekarzem. Przy nie czuje sie nikim. Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Poniekąd cię rozumiem. Ale na litość wszystko możesz sama zmienić. To, że jesteś niesamodzielna i brak ci życiowej odwagi, to nie znaczy, że nie możesz spełnić własnych marzeń.
Rodzice wychowali cię tak jak umieli i nie ma co trwać w żalu, bo niczego tym nie zmienisz. Stwórz własny biznesplan na życie, nie oglądając się na rodziców i chłopaka. Potrafisz?
Generalnie to chyba mnie po lekturze lekko przytkało... pomijam fakt, że złość wylewa się z Ciebie autorko strumieniami, to Twoje parcie na ten pseudo prestiż jest dla zdrowego emocjonalnie człowieka zwyczajnie śmieszne. Prestiżowe studia, prestiżowa praca, pewne kręgi towarzyskie, zwykłe rejonowe liceum... ewidentnie umiłowanie splendoru odbiera Ci rozum. Zamiast wieszać przysłowiowe psy na rodziców, zastanów się lepiej skąd u Ciebie, ta niezdrowa potrzeba społecznego uznania ?
Aspiracje faktycznie masz niczego sobie, tylko zaangażowania i samozaparcia zwyczajnie Ci brak. Nie ma co kryć, że większość z nas lubi sobie poprawić samopoczucie zrzucając winę za swoje niepowodzenia na różnego rodzaju czynniki zewnętrzne. Niestety obwinianie innych, to ślepa uliczka. Możesz użalać się nad swoim losem, możesz też spróbować zawalczyć o swoje marzenia. Nie jest prawdą, że na realizację tych planów jest już za późno.
zaubermann22 napisał/a:Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. Mam 23 lata i ogromny żal do mojej rodziny. Żal o to, ze nie interesowali sie moja edukacja, posłali do zwykłego rejonowego liceum,mimo, ze uczyłam sie dobrze i zawsze chciałam zdwajać na stomatologię. Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił. Nie wysyłali mnie na żadne wyjazdy. Przez to teraz kiedy mam 23 lata czuje sie jakbym straciła juz najlepsze lata. Ostatnio nawet pokłóciłam sie o to z matka. Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. Czuje, ze za wsyzyskie moje niepowodzenia sa odpowiedzialni rodzice: mimo, ze nigdy nie brakowało pieniędzy, ograniczali mnie i moj rozwój. Przez nich mam mało prestiżowe studia i prace. Zawsze miała wyższe cele. Boli mnie to zwłaszcza teraz kiedy poznałam fajnego chłopaka, ktory jest lekarzem. Przy nie czuje sie nikim. Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Przeczytałam jeden Twój post i od razu Cię znielubiłam.
Po pierwsze, wątpię, że wszyscy na stomatologii są tam po prestiżowych liceach. Może jednak nie uczyłaś się aż tak dobrze?
Po drugie, niczego nie musiałaś udawać. Nie rozumiem, po co to robiłaś. Jesteś sztuczna, chciałaś sie wydawać fajniejsza przez to?
Brzmisz dla mnie jak pusta lala. Będąc w liceum, nawet takiem przecietnym mogłaś dużo dla siebie zrobić, by podciągnąć poziom. Masz niegodne życie, bo nigdzie nie wyjechałaś i "musiałaś" kłąmać przed znajomymi? A jakbyś mieszkała w patologicznej rodzinie i była niemal w ogóle bez szans na edukację, to jakbyś to nazwała? Twoi rodzice zapewnili Ci normalny dom, normalny rozwój. Nie masz ani lepiej ani gorzej niz większość. To że masz pretensje, świadczy o tym, że strasznie z Ciebie pretensjonalna i rozpieszczona dziewczynka.
Do tego popracuj nad samooceną - jesteś wykształcona, a czujesz się nikim, bo chłopak to "pan doktor". Czyli wychodzi, że jak ktoś nie jest lekarzem to od razu jest nikim? Czy moze ta reguła dotyczy tylko Ciebie?
Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle.
Owszem, na rozkapryszoną niewdzięczną pannicę.
Zastanawiałaś się czy może pan doktor się zmył nie z powodu Twojego wykształcenia, ale z powodu charakteru?
Nie powiedziałabym, że to on sie zmył, wykazywał większe zainteresowanie niż ja ;]
I tak, uwazam, ze jesli ktos nie ma dobrze płatnej pracy i nie podróżuje duzo to jest nikim. Obserwuje duzo takich ludzi w szpitalu i jedyne czego sie boje to to, ze podzielę ich los.
34 2018-05-07 04:19:16 Ostatnio edytowany przez zaubermann22 (2018-05-07 04:19:45)
Nie chodzi o to, ze musiałam kłamać przez znajomymi. W czasie studiów zaczęłam juz bardzo duzo podróżować i bywać w fajnych miejscach. Ale musiałam to finansować sama. Rodzice mieli pieniądze, ale dla nich takie rzeczy jak podróże i rozwój nie były nigdy ważne.
35 2018-05-07 05:43:18 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-05-07 05:43:45)
Nie chodzi o to, ze musiałam kłamać przez znajomymi. W czasie studiów zaczęłam juz bardzo duzo podróżować i bywać w fajnych miejscach. Ale musiałam to finansować sama. Rodzice mieli pieniądze, ale dla nich takie rzeczy jak podróże i rozwój nie były nigdy ważne.
Bo rodzice mają obowiązek finansować Twoje podróże i bywanie w fajnych miejscach? Zejdź na ziemię, bo nosem o chmury zahaczasz
@zaubermann22
Pozdrawiam serdecznie
Tak maja, a przynajmniej powinni mieć tak obowiązek. Kiedy ja bede miała dziecko to z pewnością bede sie starała, aby zobaczyło jak najwiecej miejsc i rozwijało sie.
(...)I tak, uwazam, ze jesli ktos nie ma dobrze płatnej pracy i nie podróżuje duzo to jest nikim. (...)
Zdanie, które rozwiało me wątpliwości.
39 2018-05-07 08:31:29 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-05-07 08:32:19)
CatLady napisał/a:zaubermann22 napisał/a:Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. Mam 23 lata i ogromny żal do mojej rodziny. Żal o to, ze nie interesowali sie moja edukacja, posłali do zwykłego rejonowego liceum,mimo, ze uczyłam sie dobrze i zawsze chciałam zdwajać na stomatologię. Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił. Nie wysyłali mnie na żadne wyjazdy. Przez to teraz kiedy mam 23 lata czuje sie jakbym straciła juz najlepsze lata. Ostatnio nawet pokłóciłam sie o to z matka. Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia. Całe studia musiałam udawać, gdzie nie byłam, czego nie widziałam. Czuje, ze za wsyzyskie moje niepowodzenia sa odpowiedzialni rodzice: mimo, ze nigdy nie brakowało pieniędzy, ograniczali mnie i moj rozwój. Przez nich mam mało prestiżowe studia i prace. Zawsze miała wyższe cele. Boli mnie to zwłaszcza teraz kiedy poznałam fajnego chłopaka, ktory jest lekarzem. Przy nie czuje sie nikim. Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Przeczytałam jeden Twój post i od razu Cię znielubiłam.
Po pierwsze, wątpię, że wszyscy na stomatologii są tam po prestiżowych liceach. Może jednak nie uczyłaś się aż tak dobrze?
Po drugie, niczego nie musiałaś udawać. Nie rozumiem, po co to robiłaś. Jesteś sztuczna, chciałaś sie wydawać fajniejsza przez to?
Brzmisz dla mnie jak pusta lala. Będąc w liceum, nawet takiem przecietnym mogłaś dużo dla siebie zrobić, by podciągnąć poziom. Masz niegodne życie, bo nigdzie nie wyjechałaś i "musiałaś" kłąmać przed znajomymi? A jakbyś mieszkała w patologicznej rodzinie i była niemal w ogóle bez szans na edukację, to jakbyś to nazwała? Twoi rodzice zapewnili Ci normalny dom, normalny rozwój. Nie masz ani lepiej ani gorzej niz większość. To że masz pretensje, świadczy o tym, że strasznie z Ciebie pretensjonalna i rozpieszczona dziewczynka.
Do tego popracuj nad samooceną - jesteś wykształcona, a czujesz się nikim, bo chłopak to "pan doktor". Czyli wychodzi, że jak ktoś nie jest lekarzem to od razu jest nikim? Czy moze ta reguła dotyczy tylko Ciebie?
Właśnie ja czuje, ze wychowali mnie bardzo zle.
Owszem, na rozkapryszoną niewdzięczną pannicę.
Zastanawiałaś się czy może pan doktor się zmył nie z powodu Twojego wykształcenia, ale z powodu charakteru?
I tak, uwazam, ze jesli ktos nie ma dobrze płatnej pracy i nie podróżuje duzo to jest nikim. Obserwuje duzo takich ludzi w szpitalu i jedyne czego sie boje to to, ze podzielę ich los.
Sorry, ale... Aż brakuje słów. Masakra. Od takich ludzi z daleka.
No ja wiem, ze zaraz napiszecie, ze jestem cyniczna, wyrachowana itp. Tak właśnie taka jestem, ale to zycie mnie do tego zmusiło. Zycie i ludzie, którzy czepiali sie mnie mimo, ze byłam dobra i oddana.
O jesu wymagania jak u księżniczki, a własnej pracy i zaangażowania zero.
,, Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił,,
brat mojego dziadka (94 lata) wyjechal do warszawy z malutkiej wioski (20 domów) na podkarpaciu do warszawy i został cenionym adwokatem
widać nie jesteś taka zdolna i pracowita jak ci się wydaje
jedynie ego masz wielkie
,, Poziom nauki w tym liceum wszytsko zaprzepaścił,,
brat mojego dziadka (94 lata) wyjechal do warszawy z malutkiej wioski (20 domów) na podkarpaciu do warszawy i został cenionym adwokatem
widać nie jesteś taka zdolna i pracowita jak ci się wydaje
jedynie ego masz wielkie
'
W mojej rodzinie była podobna historia, chłopak ze wsi. Po wojnie zaparł się i został profesorem. A wioska dosłownie na 10 czy 20 domów.
Zawód stomatolog to taki splendor? Dla mnie normalny, jak każdy inny. Ot ludzie od dziur w gębie.
Poza tym co to za zdolna kobieta co pisze w temacie ,,rodizna,,:)
,,Powiedziałam, ze takie osoby nie powinny zakładać rodziny, jesli nie sa w stanie zapewnić dzieciom godnego życia.,,
rozkapryszona niewdzięczna gówniara
Co takiego przeszłaś w życiu ze potrafisz być taka niewdzięczna dla matki?
Masz 23 lata od kilku lat jesteś pełnoletnia? Zarabiasz sama na siebie? Co osiągnęłaś w życiu?
46 2018-05-07 09:07:13 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-05-07 09:08:19)
No ja wiem, ze zaraz napiszecie, ze jestem cyniczna, wyrachowana itp. Tak właśnie taka jestem, ale to zycie mnie do tego zmusiło. Zycie i ludzie, którzy czepiali sie mnie mimo, ze byłam dobra i oddana.
Wiele ludzi żeruje na tych dobrych i oddanych, a dowcip polega na tym, że to ty wybierasz komu chcesz pomagać. Nie wierzę, ze jesteś cyniczna. Moze leniwa?
47 2018-05-07 09:10:37 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-05-07 09:17:10)
Jest cyniczna bo nie szanuje matki i ojca za to, że ją kochali, że o nią dbali, a wysuwa wydumane oskarżenia pod ich adresem. Dla niej nie liczy się rodzina, czy to jakim kto jest człowiekiem a status społeczny, wykonywany zawód, wyjazdy i cała materialna otoczka.
Jest cyniczna bo nie szanuje matki i ojca za to, że ją kochali, że o nią dbali, a wysuwa wydumane oskarżenia pod ich adresem. Dla niej nie liczy się rodzina, czy to jakim kto jest człowiekiem a status społeczny, wykonywany zawód, wyjazdy i cała materialna otoczka.
Autorka nie czuje się dość kochana przez rodziców, uważa, że skoro była posłuszną córką, to należy jej się więcej, tak została wychowana i z tym się akurat zgadzam. Rodzice niczego nie wymagali i jej się po prostu nic nie chce. Jest w takim wieku, że powinna szybko zdecydować co chce w życiu i jako dorosła dziewczyna stwierdza, że nie miała właściwego startu i niewiele może osiągnąć. Skoro wyjazdy są atrakcyjne, to niech o nie sama zadba. Nie tylko lekarze wyjeżdżają. Chce statusu społecznego, to niech się sama postara.
Tak utrzymuje sie sama. Odkąd wyjechałam na studia tak właśnie było. Pracowałam aby moc pozwolić sobie na cokolwiek. Teraz to ja pomagam czasem finansowo mamie. Nie widze w tym problemu. Czasami tylko jak mam gorszy dzien jak wczoraj to jestem po prostu wściekła.
Probowalam poprawić literówkę w temacie, niestety nie ma takiej możliwości.
Skoro tak Ci zależało na stomatologii, to trzeba było zakuwać, w wakacje pracować aby zarobić na korepetycje a nie biadolić na rodziców.
Tak utrzymuje sie sama. Odkąd wyjechałam na studia tak właśnie było. Pracowałam aby moc pozwolić sobie na cokolwiek. Teraz to ja pomagam czasem finansowo mamie. Nie widze w tym problemu. Czasami tylko jak mam gorszy dzien jak wczoraj to jestem po prostu wściekła.
Jeśli pomagasz mamie finansowo, to znaczy, że rodzice też nie mieli za dużo pieniędzy na twoje wykształcenie?
Trzeba zacząć od tego, że rzeczywiście rodzice bardzo często wychowują dziecko na ofiarę losu i nagle gdy oni uważaja, że dziecko powinno się usamodzielnić rzucają je na wielką wodę mówiąc- jesteś już dorosły bo : skończyłes studia/ zacząłeś pracę/ napisałes maturę idź i żyj. Tylko zę do tego wcześniej nie przygotowują.
Ale... jest też druga strona medalu, jak ktoś bardzo chce to może wszystko, a przynajmniej bardzo dużo. Moja mama też mnie wychowała na taką grzeczną pierdołę, która bała się wszystkiego w sensie pójścia i zawalczenia o swoje. Studia wybierałam od czapy, najpierw myśląc, ze się nie dostanę bo przecież jestem beznadziejna, wiec poszłam na inne, na których odpadłam, potem poszłam jednak na te które chciałam, a finalnie przez przypadek uzupełniłam je jeszcze innymi, po których w pracy najlepiej się odnalazłam. Ale przez lata też sobie mówiąłm: dlaczego moje życie jest do dupy, przecież jestem mądrzejsza od wielu osób, a wiedzie mi się gorzej, ogólnie podnosiłam w myślach swoją ocenę, ale na zasadzie porównań, nie robiłam żadnego kroku do przodu, zeby potwierdzić tę swoją siłę- zaradność, chęć zmian. Aż w końcu się przełamałam i zaczęłam żyć tak jak chcę, pracować gdzie chcę, mieć znajomych takich jak chcę, czyli takich z którymi dobrze się czuję itp. To co ma Autorka to już nie są ambicje to są marzenia, ona marzy i nic z tym nie robi, ambicje to zupełnie inna bajka, dzięki ambicjom dążysz do rozwoju i do zmiany swojego życia.
Mój znajomy po marnym liceum w pipidówie, z biednej rodziny(pracował przez całe LO) chciał być lekarzem. zdawał chyba z 3 razzy i zawsze coś tutaj jednego punktu zabrakło, tutaj niby zdał, ale miejsc juz brak (wiadomo dostawali sie synusiowie i córunie lekarzy) aż w końcu się zawziął i studiuje medycynę w końcu za kórymś razem mu się udało i miał napewno więcej niż 23 lata. To są ambicje.
zaubermann22 napisał/a:[
I tak, uwazam, ze jesli ktos nie ma dobrze płatnej pracy i nie podróżuje duzo to jest nikim. Obserwuje duzo takich ludzi w szpitalu i jedyne czego sie boje to to, ze podzielę ich los.
Sorry, ale... Aż brakuje słów. Masakra. Od takich ludzi z daleka.
Znałam w życiu jedną taką osobę - i cieszę się, że już jej w moim życiu nie ma. Zrobię też wszystko, by nigdy nikt taki nie miał do mojego życia wstępu.
Słowem, śmieszne to jest, bo męczysz sie z tym, autorko, tylko Ty. Tylko Ciebie boli, że nie zwiedzałaś, że nie chodziłas do prestiżowej szkoły, że nie złapałaś na męża pana doktora i że w sumie czujesz się nikim. To, że myślisz tak o innych, w tym i pewnie o mnie, bo z Twojego punktu widzenia jestem nikim, ani mnie ani innych nie boli. Za to boli Ciebie, bo sama myślisz tak o sobie. Jesteś za dobra - w swoim mniemaniu - na przyjaźnie z pewnymi osobami, a z drugiej strony nie czujesz się dość wartosciowa na przyjaźń z tymi, z którymi byś chciała, bo to za wysokie progi dla Ciebie. W efekcie zostajesz z niczym. Smutne to - taka młoda dziewczyna, a już tak zblazowana.
Dajcie dziewczynie spokoj - co to, juz nie mozna napisac o swoich rozterkach? Wy nie zalujecie niczego w swoim zyciu, wszystko takie poukladane?
ja jakis czas tez mialam rozne zale do rodzicow, troche to o czym pisala Sammerka, tez o wiele rzeczy ( w moim wychowaniu im zarzucalam). Czasami tak jest, ze trzeba to z siebie wyrzucic.
Dajcie dziewczynie spokoj - co to, juz nie mozna napisac o swoich rozterkach? Wy nie zalujecie niczego w swoim zyciu, wszystko takie poukladane?
ja jakis czas tez mialam rozne zale do rodzicow, troche to o czym pisala Sammerka, tez o wiele rzeczy ( w moim wychowaniu im zarzucalam). Czasami tak jest, ze trzeba to z siebie wyrzucic.
Benita, żal do rodziców to jedno, a jej podejście pełne wyższości do innych - pozorowane, by ukryć własne kompleksy, to drugie. Wymyśliła sobie problem, że jest gorsza bo nie podróżowała i nie chodziła do prestiżowego liceum i wszyscy inni, któzy tego nie robili też są gorsi - i taka jest biedna, że teraz musi być na tej gorszej półce, a mogła byćz tymi prestiżowymi... Do tego zero własnego wkładu. Stomatologia to nie jest żaden prestiżowy kierunek - jakby była taka mądra i zdolna za jaką się uważa, to by się dostała. Ona nie dostała od rodziców za mało - ona dostała za dużo, za łatwo miała, nie widać, by o cokolwiek musiała starać się sama. Tylko: mama mi nie dała, nie posłała, nie kupiła wakacji... A trzeba było sie lepiej uczyć, zmienić liceum, brać korki, dodatkowe lekcje, włożyć trochę pracy i dostać się na studia. Popracować w weekendy, odłożyć pieniądze, to by na wakacje pojechała. A ona ma pretensje, że nie dostała na srebrnej tacy.
Nie mam nic poukładane. Jakbym ja napisała jak wyglądała moja ścieżka edukacji to byś się zdziwiła. Ale dało się, studia ukończyłam. I też nigdzie nie jeździłam i nie mam o to pretensji do rodziców - oni mi dali to, co mogli i jestem pewna, że tak samo było w przypadku autorki. To, co mogli to dali. Daj palec, a weźmie całą rękę - taka jest postawa autorki. Do tego ta rezygnacja, że dla niej w wieku 23 lat jest za późno, to zgorzknienie...
gdybyś nie była tak zdolna jak mniemasz o sobie, gdybyś sobie po prost nie radziła w szkole, a rodzice cisnęliby cię, abyś najlepiej się uczyła, chodziła do nalepszego LO, zorganizowliby ci każdą minutę dnia, tak ż nie miałabyś chwili dla siebie, byłabyś szczęśliwa z jakąś deprechą, zaniżoną samooceną, (pomimo ogromej pracy, słaby efekt)? byłabyś dumna, że zniszczyli ci życie w imię ich chorych ambicji?
Skoro rodzice uczyli cię, abyś była dobrym człowiekiem, czemu wybiersz bycie obłudną osobą. Komuś zaimponowałaś bajeczkami, gdzie to nie byłaś, czego to nie widziałaś?
Obwinianie rodziców za własne wady, nie świadczy zbyt dobrze o tobie.
CatLady, byc moze ja autorke jakos inaczej odbieram, ale nie zauwazylam, zeby sie jakos szczegolnie wywyzszala, przeciwnie, wspolczuje jej tego, ze czuje sie w jakis sposob gorsza - to jest bardzo destrukcyjne (dla samego siebie) uczucie, ciezko sie z tym zyje i cięzko z tym sie uporac.
Ma zal do rodzicow, bo odkrywa, ze moglo byc inaczej, ze nie byli idealni, ze ona przez to cos stracila. Wiele osob przez to przechodzi.
Poza tym przyszla na forum zaledwie wczoraj (chyba?), wiec trudno oczekiwac, ze nagle, w 5min zmieni sposob myslenia i nastawienie do siebie, - na razie zrzucila z siebie to, co ją bolalo.
Refleksje (byc moze) przyjda pozniej. Moze za mocno zareagowalam w poprzednim poscie, ale chcialam tylko zwrocic Waszą uwage na to, ze taka krytyka, ocenianie, moze jeszcze bardziej kogos dolowac, a nie pomagac.
CatLady, byc moze ja autorke jakos inaczej odbieram, ale nie zauwazylam, zeby sie jakos szczegolnie wywyzszala, przeciwnie, wspolczuje jej tego, ze czuje sie w jakis sposob gorsza - to jest bardzo destrukcyjne (dla samego siebie) uczucie, ciezko sie z tym zyje i cięzko z tym sie uporac.
Ma zal do rodzicow, bo odkrywa, ze moglo byc inaczej, ze nie byli idealni, ze ona przez to cos stracila. Wiele osob przez to przechodzi.
Poza tym przyszla na forum zaledwie wczoraj (chyba?), wiec trudno oczekiwac, ze nagle, w 5min zmieni sposob myslenia i nastawienie do siebie, - na razie zrzucila z siebie to, co ją bolalo.
Refleksje (byc moze) przyjda pozniej. Moze za mocno zareagowalam w poprzednim poscie, ale chcialam tylko zwrocic Waszą uwage na to, ze taka krytyka, ocenianie, moze jeszcze bardziej kogos dolowac, a nie pomagac.
Forum nie jest znane z głaskania po głowie.
Ja zaproponowałabym zaubermann22, żeby zaczęła inwestować we własny rozwój, z czasem będzie dumna z tego, co sama osiągnęła i nie patrzyła na tych, którym wszystko przyszło z łatwością.
Autorka swój pierwszy post rozpoczęła i zakończyła tak:
Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. (...) Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Rad dostała po kokardę, wsparcia - także. Tyle tylko, że wbrew swym słowom nie oczekiwała ani jednego, ani drugiego. Za to w przypływie szczerości wyznała, że
...)I tak, uwazam, ze jesli ktos nie ma dobrze płatnej pracy i nie podróżuje duzo to jest nikim. Obserwuje duzo takich ludzi w szpitalu i jedyne czego sie boje to to, ze podzielę ich los.
Jeśli wątek nie jest prowokacją, to jak zareagować na przytoczoną opinię, byś nie oceniła tego jako krytyki i... oceniania? [Pytanie retoryczne.]
Autorka swój pierwszy post rozpoczęła i zakończyła tak:
zaubermann22 napisał/a:Potrzebuje chyba obiektywnego spojrzenia na moja sytuacje. (...) Macie dla mnie jakaś poradę? Moze przesadzam?
Rad dostała po kokardę, wsparcia - także. Tyle tylko, że wbrew swym słowom nie oczekiwała ani jednego, ani drugiego.
Widocznie dostała "złe" rady, nie takie jakich autorka by sobie życzyła.
...analogicznie do złego wychowania ze strony rodziców nie takiego sobie życzyła
Zawód stomatolog to taki splendor? Dla mnie normalny, jak każdy inny. Ot ludzie od dziur w gębie.
Ha ha też mnie to zdziwiło. Co kto lubi oczywiście.
Wiele osob idzie na stomatologię dla kasy zwyczajnie, szczerze to nie znam ani jednej, która z pasji lubi borować zęby .
Splendor to może mieć artysta, polityk, wybitny chirurg ale stomatolog? Mało kto ich lubi
Ja nie podróżuje bo nie lubię a mnie stać. Czy to znaczy, że prowadzę życie miernoty?
wielokropku, Averyl, ja widze to tak, ze do zrozumienia potrzeba czasu, - w pierwszym odruchu czlowiek zawsze sie broni (przed niewygodną prawdą czy zarzutami).
65 2018-05-08 13:41:55 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-05-08 14:15:01)
wielokropku, Averyl, ja widze to tak, ze do zrozumienia potrzeba czasu (...)
Do zrozumienia potrzeba decyzji o tym, bo bywa i tak (i jak wynika z wielu forumowych wątków wcale nierzadko), iż mimo upływu czasu decyzja jest jedna nie dopuszczę prawdy o sobie do siebie.
(...) w pierwszym odruchu czlowiek zawsze sie broni (przed niewygodną prawdą czy zarzutami).
Zawsze? Myślę inaczej. Zawsze jednak osoba broni się (przy okazji atakując swych adwersarzy, których przecież prosiła o pomoc) wtedy, gdy to co słyszy/czyta jest zbieżne z tym, co sama przed sobą usiłuje ukryć, a prośba o pomoc jest pozorna. Faktycznie to próba usprawiedliwienia swego zachowania i traktowania innych, prośba o współczucie (rozumiane jako użalanie się nad nią) i potwierdzenie swego sposobu myślenia o sobie jako ofierze wstrętnych i wrogich jej ludzi. Towarzyszy temu pogarda i deprecjonowanie innych, bo łatwo wówczas 'odczłowieczyć' tych 'wrogich' i wylewać na nich pomyje.
Bento72, szkoda wyważać otwarte drzwi. Proszę, przeczytaj, post nr 10 tego wątku, napisałam w nim to, co teraz usiłujesz mi wytłumaczyć.