Jak definiujecie zaborczość? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak definiujecie zaborczość?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 52 ]

1

Temat: Jak definiujecie zaborczość?

Niekiedy mam wrażenie, że bywam nieco zaborczy. To fakt, zdarza mi się niepokoić, kiedy dziewczyna długo nie odpisuje na wiadomość, co już tutaj pisałem, ale raczej tego nie okazuję. Ale czy objawem zaborczości jest chęć trzymania się za rękę podczas przyjęcia? Moja dziewczyna uważała, że jestem doskonały. Żeby przekonać ją, że nie jestem (bo nie jest nikt), powiedziałem, że niekiedy mogę być nieco zachłanny - tzn. trudno mi się zaangażować emocjonalnie, ale kiedy już to zrobię, daję z siebie wszystko. Po wizycie u koleżanki, nagle mojej dziewczynie zaczęło wiele przeszkadzać, poczuła się stalkowana przeze mnie itd. Co byście doradziły, koleżanki?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-23 16:25:39)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Nie chciałabym, żeby mój facet trzymał mnie non stop za rękę. Nie lubię tego.

A gdyby wymagał ode mnie odpisywania od razu na każdą wiadomość, to bym pomyślała, że ma coś z głową i jest egoistą.

3

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Przestań ją męczyć jeśli nie chcesz by od Ciebie uciekła w popłochu. Człowiek nie jest niczyją własnością.

4

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Zaborczość to "obsesyjne uzależnienie się od drugiej osoby, przywiązanie się do niej, osaczenie jej sobą", co  "nie pozwala na prowadzenie normalnego życia, w którym jest miejsce na miłość, pracę, przyjaźń, czy chociażby hobby. (...) Zaborcza miłość czasem występuje u osób, które w domu rodzinnym były świadkami niezdrowych relacji między rodzicami oraz rodzicami a dziećmi.  "
"Osoba wychowująca się w takich warunkach dorasta w poczuciu braku własnej wartości, jest zaburzona emocjonalnie. Dopiero w dorosłym życiu, kiedy wyprowadza się z rodzinnego domu i ma poczucie, że wreszcie może decydować o swoim życiu i budować je na własnych zasadach, zaczyna od chorobliwego poszukiwania akceptacji. Chce, by partner potwierdził jej wartość jako człowieka, bo tego nigdy nie zaznała w rodzinnym domu. Brak miłości próbuje sobie zrekompensować.  "

Co bym doradziła? Trudną, żmudną pracę nad sobą. Nie ma innej drogi.

5

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Cyngli napisał/a:

Nie chciałabym, żeby mój facet trzymał mnie non stop za rękę.

Ok, a czy odróżniasz coś takiego, od np. przeglądania telefonu?

6

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nie chciałabym, żeby mój facet trzymał mnie non stop za rękę.

Ok, a czy odróżniasz coś takiego, od np. przeglądania telefonu?

W sensie, czy bym zaakceptowała, gdyby mi partner grzebał w telefonie?

Nigdy w życiu. Cenię sobie prywatności i choć nie mam nic do ukrycia, to nie życzę sobie, by mój partner grzebał w moim telefonie.

7

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Cyngli napisał/a:

Nigdy w życiu. Cenię sobie prywatności i choć nie mam nic do ukrycia, to nie życzę sobie, by mój partner grzebał w moim telefonie.

Dość łagodna odpowiedź, jak na Ciebie wink
Dla mnie grzebanie w telefonie jest oczywiste, chociażby ze względu na to, że oznacza permanentny brak zaufania. Dlatego postawiłem Ci to nieco retoryczne pytanie. Chodzi mi o sytuację, kiedy znajomość rozwija się szybko z inicjatywy obu stron i nagle jedna z nich dochodzi do wniosku, że czuje się osaczona, zwłaszcza kiedy autorem tego wniosku jest osoba trzecia.
Więc pytanie do Ciebie, czy za zaborczego faceta uznałabyś takiego, który robi Ci awantury, że nie przebywasz z nim 24/7 czy wystarczy że chciałby się spotkać 11 dni w miesiącu zamiast 10?

8 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-23 17:07:53)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Nigdy w życiu. Cenię sobie prywatności i choć nie mam nic do ukrycia, to nie życzę sobie, by mój partner grzebał w moim telefonie.

Dość łagodna odpowiedź, jak na Ciebie wink
Dla mnie grzebanie w telefonie jest oczywiste, chociażby ze względu na to, że oznacza permanentny brak zaufania. Dlatego postawiłem Ci to nieco retoryczne pytanie. Chodzi mi o sytuację, kiedy znajomość rozwija się szybko z inicjatywy obu stron i nagle jedna z nich dochodzi do wniosku, że czuje się osaczona, zwłaszcza kiedy autorem tego wniosku jest osoba trzecia.
Więc pytanie do Ciebie, czy za zaborczego faceta uznałabyś takiego, który robi Ci awantury, że nie przebywasz z nim 24/7 czy wystarczy że chciałby się spotkać 11 dni w miesiącu zamiast 10?

To wszystko zależy, czy te obie opcje naruszają moje dobre samopoczucie i jakąś tam granicę, którą sobie wyznaczyłam.

Jeśli tak, to rozmawiam i tłumaczę. Nie pomaga? To do widzenia.

9

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Cyngli napisał/a:

Jeśli tak, to rozmawiam i tłumaczę.

To fajnie, że zakładasz taką opcję. Ja żywię przekonanie, że naprawić można zaniedbanie, a nie przedobrzenie. (bo zaborczość jest przedobrzeniem)

10 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-23 17:34:36)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Zaborczość nie jest żadnym przedobrzeniem, tylko wielką wadą, doprowadzającą do rozpadu związków. Przedobrzyć to można, jak się za dużo czekoladek w prezencie kupi.

Szlag by mnie trafił, jakbym poszła na przyjęcie i zamiast normalnie z ludźmi pogadać czy coś pysznego zjeść, miałabym cały czas trzymać za rękę uwieszonego na mnie faceta, który zamiast również zająć się rozmową z innymi czy ogólnie sobą, musi całemu światu pokazać, że mnie ma na własność.

11

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
santapietruszka napisał/a:

cały czas

Tego nie napisałem.

12

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

W poprzednim wątku zastanawiałeś się nad tym, czy wybaczyć dziewczynie to, że nie odpowiedziała na Twą wieczorną wiadomość od razu, tylko zrobiła to następnego dnia rano. Teraz omawianym problemem jest trzymanie dziewczyny za rękę podczas trwania przyjęcia. Uważasz, iż nie jest to objaw zaborczości. Być może masz rację. Na pewno jednak jest objawem braku wychowania i brakiem umiejętności zachowania się w towarzystwie innych.
Twierdzisz, że to przedobrzenie (skądinąd ciekawe określenie tego zachowania). Wiedz, że kotka też można zagłaskać na śmierć.

Pytasz o radę. Stań się dojrzałym człowiekiem; do tego czasu nie twórz związku.

13

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Więc zakładając, że cała wina leży po mojej stronie - chociaż mojej dziewczynie zaczęło to przeszkadzać dopiero po rozmowie z koleżanką, co mi powiedziała wprost - widzicie szanse, żeby to ratować? Czy próba ratowania też nie zostanie odebrana jako zaborczość, przecież to wyście z inicjatywą. Dla mnie wina leży po obu stronach - jaka jest moja, to już wyjaśniłem, ale uważam, że w tej kwestii moja dziewczyna wykazała się całkowitym brakiem samodecyzyjności.

14

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Nie wiem, co Ci napisać. Nie znam Twojej dziewczyny.

15

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Moja dziewczyna uważała, że jestem doskonały. Żeby przekonać ją, że nie jestem (bo nie jest nikt), powiedziałem, że niekiedy mogę być nieco zachłanny - tzn. trudno mi się zaangażować emocjonalnie, ale kiedy już to zrobię, daję z siebie wszystko. Po wizycie u koleżanki, nagle mojej dziewczynie zaczęło wiele przeszkadzać, poczuła się stalkowana przeze mnie itd. Co byście doradziły, koleżanki?

Otrzymałeś już rady co TY powinieneś zrobić. Ja natomiast doradziłabym Twojej dziewczynie, aby ograniczyła z tobą kontakt. Dla mnie granica między zaborczością a osaczaniem jest bardzo cienka. A objawów jest wiele. Doświadczyłam zachowań podobnych do twoich. Odetchnęłam kiedy się od nich odcięłam.

Post #4 i zawarta w nim definicja są odpowiedzią na tytułowe pytanie i... jeśli posiadasz zdolność autorefleksji, powinna dać impuls do przyjrzenia się problemowi, z którym się borykasz.

16

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Powtarzam to w różnych wątkach od dawna: masz bezpośredni wpływ wyłącznie na swoje zachowanie.
Jesteś (bo jesteś) zaborczy, a zachowanie dziewczyny nie jest żadnym ani wytłumaczeniem, ani tym bardziej usprawiedliwieniem.
Albo uporasz się ze swą zaborczością i jej przyczynami, i tworzyć będziesz dobre związki, albo nic w swym myśleniu i traktowaniu innych nie zmienisz, i będziesz toksyczną osobą.Wybór należy do Ciebie:

17

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Więc zakładając, że cała wina leży po mojej stronie - chociaż mojej dziewczynie zaczęło to przeszkadzać dopiero po rozmowie z koleżanką, co mi powiedziała wprost - widzicie szanse, żeby to ratować? Czy próba ratowania też nie zostanie odebrana jako zaborczość, przecież to wyście z inicjatywą. Dla mnie wina leży po obu stronach - jaka jest moja, to już wyjaśniłem, ale uważam, że w tej kwestii moja dziewczyna wykazała się całkowitym brakiem samodecyzyjności.

Od kiedy to wychodzenie z inicjatywą jest oznaką zaborczosci?

Ty albo nie zozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć różnic i dlatego wykładasz się raz za razem.

18

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

(...) mojej dziewczynie zaczęło to przeszkadzać dopiero po rozmowie z koleżanką (...)
w tej kwestii moja dziewczyna wykazała się całkowitym brakiem samodecyzyjności.

Czasem uwaga innej osoby pomaga spojrzeć przytomnie na rzeczywistość i przywitać się z rozumem.

19

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Widzicie szanse, żeby to ratować? Czy próba ratowania też nie zostanie odebrana jako zaborczość, przecież to wyście z inicjatywą. Dla mnie wina leży po obu stronach - jaka jest moja, to już wyjaśniłem, ale uważam, że w tej kwestii moja dziewczyna wykazała się całkowitym brakiem samodecyzyjności.

Oczywiście! Ja napisałam w poprzednim moim poście. Długo i ciężko nad sobą pracować, nie ma inne drogi smile .
A dziewczyna moze przejrzała na oczy po rozmowie z koleżanka. Moze tkwiła w nieświadomości po prostu i nie ma to nic wspólnego z brakiem samodecyzyjnosci.

Przedobrzenie nie ma najmniejszego związku z Twoją sytuacją. Wyjście z inicjatywa jest wtedy gdy zaczynasz nad sobą pracować sam, albo zapisujesz się na terapię i wtenczas pokazujesz swoim zachowaniem, że się zmieniasz.

20

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Byłeś już upominany, dlatego po raz ostatni zwracam uwagę, że wszystkie problemy dotyczące tej samej relacji opisujemy w jednym wątku. Wynika to z 4 punktu Regulaminu Forum, do którego lektury Cię odsyłam. Wątku już nie zamknę, ale uprzedzam, że kolejnym razem otrzymasz ostrzeżenie.
Z pozdrowieniami, Olinka

21

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Więc pytanie do Ciebie, czy za zaborczego faceta uznałabyś takiego, który robi Ci awantury, że nie przebywasz z nim 24/7 czy wystarczy że chciałby się spotkać 11 dni w miesiącu zamiast 10?

Tak. Bardzo zaborczego.

Daj dziewczynie spokój. Niech ona ma możliwość i przestrzeń do własnej inicjatywy, a nie ciągle Ty i Ty i Ty.

22

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Więc zakładając, że cała wina leży po mojej stronie - chociaż mojej dziewczynie zaczęło to przeszkadzać dopiero po rozmowie z koleżanką, co mi powiedziała wprost - widzicie szanse, żeby to ratować? Czy próba ratowania też nie zostanie odebrana jako zaborczość, przecież to wyście z inicjatywą. Dla mnie wina leży po obu stronach - jaka jest moja, to już wyjaśniłem, ale uważam, że w tej kwestii moja dziewczyna wykazała się całkowitym brakiem samodecyzyjności.

Moim zdaniem to nie jest kwestia braku samodecyzyjności, a raczej tego, że patrząc z boku, czyli oceniając coś na chłodno, łatwiej jest zauważyć pewne cechy/zachowania/zagrożenia, których możemy nie dostrzegać, kiedy nasza czujność jest uśpiona, a tak dzieje się na etapie zauroczenia. Twoje zachowanie widocznie wskazywało na nadmierną potrzebę "zaznaczania terenu", dlatego koleżanka zdecydowała się Twojej dziewczynie to uświadomić. I o ile zainteresowanie w dużo za dużej ilości na początku związku może się komuś wydawać całkiem atrakcyjne, a nawet 'słodkie', o tyle z czasem niewątpliwie zaczyna męczyć, potem irytować, a na końcu wywoływać niechęć.

23

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Z tym trzymaniem za rękę to zależy od częstotliwości. Jeśli jestem na przyjęciu i nic nie mogę sama zrobić, z nikim porozmawiać, bo muszę trzymać za rączkę facecika, który sie boi, że mu ucieknę jak puści, to to jest chore. Ale przecież możemy się chwilę za rękę potrzymać - pod warunkiem, że możemy przestać się trzymać, kiedy chcemy.

Byłam kiedyś z kolesiem, który nalegał by np w pizzerii siadać obok, nie naprzeciw mnie - jeść się nie dało, wręcz musiałam mu mówić, by się przesiadł. Kretyńsko to wygląda i robi złe wrażenie - jakby się bał, że jak nie będzie pilnował, to ucieknę, albo ktoś inny się dosiadzie. hmm podobnie miał z trzymaniem sie za rękę, z nieustannym głaskaniem, nadmiernym okazywaniem. Moim zdaniem przez takie zachowania okazuje się brak pewności siebie i kompleksy większe niż planeta Ziemia, a nie przywiązanie i miłość. Udusić się można. Dodatkowo, w świetle Twojego poprzedniego wątku źle to wygląda.

24

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Grasse, zacytuję Ci coś z innego wątku i ciekawa jestem, co o tym powiesz:

Byłam 2 miesiące w związku z chłopakiem, który wciąż miał do mnie pretensje, jeżeli np. nie odpisywałam mu na smsy przez jakiś czas.
Ciągle dopominał się o nie, musiałam z nim pisać non stop. W końcu wpadłam w "psychozę" i ciągle się patrzyłam w telefon czy nie pisze.

[...]

Powiedział, że jestem dziwną dziewczyną i pierwszy raz się spotkał z takim podejściem, jakie ja mam ( chodziło o te smsy ) Ciągle oczekiwał konkretnych odpowiedzi, wspomniał coś o zamieszkaniu razem i zaręczynach, ale ja powiedziałam, że to za wcześnie, niby zrozumiał, ale nie był zadowolony.

[...]

Jednego dnia potrafiło być dobrze, drugiego fatalnie, gdy nie odpisywałam, obrażał się i pisał "nie chcesz to nie pisz". Nie byłam w stanie się uczyć, potrzebowałam spokoju, a po prostu się nie dało, bo wciąż o nim myślałam.

[...]

Gdy się widzieliśmy we czwartek, ja umówiłam się z koleżanką na niedzielę, miał o to pretensję, powiedział, ze zostawił dla mnie wszystkich kolegów, a wolę się spotkać z koleżanką

co byś powiedział o takiej relacji?
Pomyśl, że podobnie może to odczuwać Twoja dziewczyna.

25

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Olinka napisał/a:

Moim zdaniem to nie jest kwestia braku samodecyzyjności, a raczej tego, że patrząc z boku, czyli oceniając coś na chłodno, łatwiej jest zauważyć pewne cechy/zachowania/zagrożenia, których możemy nie dostrzegać, zwłaszcza kiedy nasza czujność jest uśpiona, a tak dzieje się na etapie zauroczenia. Twoje zachowanie widocznie wskazywało na nadmierną potrzebę "zaznaczania terenu", dlatego koleżanka zdecydowała się Twojej dziewczynie to uświadomić. I o ile zainteresowanie w dużo za dużej ilości na początku związku może się komuś wydawać całkiem atrakcyjne, a nawet 'słodkie', o tyle z czasem niewątpliwie zaczyna męczyć, potem irytować, a na końcu wywoływać niechęć.

Olinka, opinia koleżanki na mój temat pojawiła się przed trzymaniem za rękę.

26

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Ale ja nie miałam na myśli tego jednego zdarzenia, ale całokształt Twojego zachowania w tym związku. Z boku naprawdę widać o wiele więcej niż nam się może wydawać - tu wracam do ewentualnych spostrzeżeń koleżanki Twojej dziewczyny. W mojej ocenie pomogła mi też wiedza, jaką wyniosłam z Twoich pozostałych wątków, a tam widać jak a dłoni, że masz 'dar' do osaczania.

27

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Zgadzam się z Olinką.

Całe Twoje zachowanie wskazuje na niskie poczucie wartości, kompleksy i wynikającą z tego patologiczną zazdrość o dziewczynę. Nie wierzysz, że ktoś może Cię kochać dla samego Ciebie, więc uwieszasz się, szpiegujesz i naciskasz na całodobowy kontakt by tylko osaczyć partnerkę.

Powiem prosto- lecz się stary. Bez tego żaden z Twoich związków nie przetrwa.

28

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Czy to jest dziewczyna z tego tematu? :
http://www.netkobiety.pl/t111364.html

29 Ostatnio edytowany przez Grasse (2018-04-24 08:26:33)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
gojka102 napisał/a:

Czy to jest dziewczyna z tego tematu? :
http://www.netkobiety.pl/t111364.html

Nie. Gdyby chodziło o tą samą, pociągnąłbym ten sam wątek.

Od napisania ostatniego postu tutaj, rozmawiałem z dwojgiem przyjaciół. I oboje, niezależnie od siebie stwierdzili, że najbardziej zaborczą osobą w tym układzie jest koleżanka mojej dziewczyny, która faceta interpretuje jako zagrożenie dla swojej roli i ocenia człowieka nawet nie widząc go na oczy, chcąc się pozbyć konkurencji. Koleżanka, którą facet pomiata i nic nie wnosi do związku, każdego zaangażowanego mężczyznę będzie uważała za zaborczego. Proste - jeśli olewanie i przedmiotowe traktowanie partnerki jest czymś normalnym, to pewna forma nalegania jest zaborczością. I tak samo, jak ktoś ma bezpodstawnie zawyżone/wykołczowane , każdy kto obiektywnie ocenia swoje wady i zalety, będzie wydawać mu się zakompleksionym człowiekiem.

30

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:
gojka102 napisał/a:

Czy to jest dziewczyna z tego tematu? :
http://www.netkobiety.pl/t111364.html

Nie. Gdyby chodziło o tą samą, pociągnąłbym ten sam wątek.

Czyli że jeszcze miesiąc temu byłeś uczepiony do innej dziewczyny, fosząc się, że nie odpisała od razu na wiadomość, a teraz nagle jakaś inna jest już "Twoją dziewczyną" i najlepiej, żeby przestała kontaktować się z koleżanką, o której Ty uważasz, że jest zaborcza?

31 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-24 12:14:48)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:
gojka102 napisał/a:

Czy to jest dziewczyna z tego tematu? :
http://www.netkobiety.pl/t111364.html

Nie. Gdyby chodziło o tą samą, pociągnąłbym ten sam wątek.

Od napisania ostatniego postu tutaj, rozmawiałem z dwojgiem przyjaciół. I oboje, niezależnie od siebie stwierdzili, że najbardziej zaborczą osobą w tym układzie jest koleżanka mojej dziewczyny, która faceta interpretuje jako zagrożenie dla swojej roli i ocenia człowieka nawet nie widząc go na oczy, chcąc się pozbyć konkurencji. Koleżanka, którą facet pomiata i nic nie wnosi do związku, każdego zaangażowanego mężczyznę będzie uważała za zaborczego. Proste - jeśli olewanie i przedmiotowe traktowanie partnerki jest czymś normalnym, to pewna forma nalegania jest zaborczością. I tak samo, jak ktoś ma bezpodstawnie zawyżone/wykołczowane , każdy kto obiektywnie ocenia swoje wady i zalety, będzie wydawać mu się zakompleksionym człowiekiem.

Aha-czyli koleżanka rozwala Wasz związek?
Jest zakompleksiona,niedoceniania przez swego faceta,chce się pozbyćCiebie- czyli konkurencji.
Wiesz,w zestawieniu z tematem jak się foszysz na nieodpisanie natychmiastowo na smsa odnoszę wrażenie,że to co prezentujesz w psychologii nazywa się projekcją:
"Projekcja, jest nieświadomym mechanizmem obronnym, który polega na rzutowaniu „na innych ludzi swoich nie akceptowanych cech czy wad, a zarazem postaw czy poglądów”.Poprzez wykorzystywanie mechanizmu projekcji, jednostka interpretuje istniejące fakty – cechami własnej osobowości naznacza rzeczywistość."

32 Ostatnio edytowany przez Grasse (2018-04-24 11:59:18)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Może bym się i przejął tymi pomyjami, ale liczy się dla mnie opinia moich przyjaciół i fachowców, a nie osób które nie mają własnego życia i tylko przesiadują non stop na forach, w oczekiwaniu na możliwość odreagowania się smile I które wcale nie muszą być kobietami, jak się podają.

33

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Może bym się i przejął tymi pomyjami, ale liczy się dla mnie opinia moich przyjaciół i fachowców, a nie osób które nie mają własnego życia i tylko przesiadują non stop na forach, w oczekiwaniu na możliwość odreagowania się smile I które wcale nie muszą być kobietami, jak się podają.

Więc dlaczego przyszedłeś po poradę na forum? Przykre to trochę.

34 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-24 12:07:15)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Może bym się i przejął tymi pomyjami, ale liczy się dla mnie opinia moich przyjaciół i fachowców, a nie osób które nie mają własnego życia i tylko przesiadują non stop na forach, w oczekiwaniu na możliwość odreagowania się smile I które wcale nie muszą być kobietami, jak się podają.

Dziekuję za diagnozę.Nie wiedziałam,że siedzę non stop na forum i nie jestem kobietą i do tego chcę odreagowac moje ciężkie zycie big_smile
.No ale kto mógłby mnie lepiej zdiagnozować  smile ? Wraz z przyjaciómi i fachowcami oczywiście smile
Masz tu, na forum tych przyjaciól i fachowców? Bo  nie bardzo rozumiem po co tu wchodzisz i zakładasz tematy?
Na opinie -nie zawsze takie jak sobie życzysz-trzeba być przygotowanym zakładając temat na forum.
A jak chciałeś,żeby Cię po główce pogłaskać i przyznać Ci rację-tak to ta wredna przyjaciółka jest zaborcza i rozwala Wasz cudowny związek-to trzeba było tak od razu na początku napisać.

35

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

(...) A może jeszcze jest szansa na odbudowę związku, jeśli jakimś cudem uda mi się ją przekonać, że wyciągnąłem wnioski z popełnionych błędów? (...)
A jakbym pokazał jej, że potrafię to była by szansa? Pisała, że już nigdy nie ma szans, żebyśmy się zeszli, ale czy jest nadzieja, że zmieni zdanie? (...)
czy fakt, że postępuje tak jak opisałem mogę interpretować z korzyścią dla siebie? (...)
Kiedy odwzajemnię zainteresowanie jakiejś kobiecie, wtedy zazwyczaj traci swoje zainteresowanie mną, niekiedy nawet wpada w niechęć - zupełnie inaczej niż w przypadku, kiedy to ja jako pierwszy wykażę zainteresowanie. Co może być przyczyną? (...)
Nie wiem, czy jestem w tej kwestii osobliwy, czy też więcej osób ma tak jak ja, więc zapytam (...)
Co robić, żeby nic nie zepsuć? (...)
Chciałbym Was prosi o poradę, co zrobić, aby sobie pomóc? (...)
chodzi mi o porady w sytuacji, kiedy jeszcze nie ma związku, porady typu "czy dobrze odbieram jej zainteresowanie". (...)
Jak u Was wygląda podejście do nowych partnerów? Miałyście przypadki, że zostałyście obdarzone uczuciem ze względu na posiadanie dziecka? Dodam, że byłem wychowywany bez ojca  - tzn. kontakt mieliśmy, ale głównie na telefon. Możliwe, że powielam pewien schemat? (...)
Jakbyście się zachowały wobec nadmiernie zachowawczego mężczyzny, z którego postępowania wyraźnie wynika, że chce być całkowicie pewien, że kobieta, która wciągnie go do łóżka nie oskarży potem o gwałt? (...)
Zdarzało się Wam ulegać, kiedy mężczyzna długo się o starał? (...)
Czy uważacie, że początkowa sympatia (taka ogólno-międzyludzka) może być dobrą bazą wypadową na coś więcej, jeśli facet się stara. (...)
A co byś powiedziała o dużej wyrozumiałości wobec kiepskich umiejętności tanecznych? smile (...)
Myśleć jeszcze o tym na poważnie? (...)
A nie uznajesz tego za brak szacunku? (...)
Czy przesadzam? (...)
Dziękuję za rady, także te srogie i krytyczne. (...)
widzicie szanse, żeby to ratować? (...)
pytanie do Ciebie, czy za zaborczego faceta uznałabyś takiego, który robi Ci awantury, że nie przebywasz z nim 24/7 czy wystarczy że chciałby się spotkać 11 dni w miesiącu zamiast 10? (...)
Co byście doradziły, koleżanki?

vs

Grasse napisał/a:

(...) liczy się dla mnie opinia moich przyjaciół i fachowców (...)


[Konto zarejestrowane 2017-05-28, założonych 15 wątków.]
Niech żyje logika!

36

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
santapietruszka napisał/a:
Grasse napisał/a:
gojka102 napisał/a:

Czy to jest dziewczyna z tego tematu? :
http://www.netkobiety.pl/t111364.html

Nie. Gdyby chodziło o tą samą, pociągnąłbym ten sam wątek.

Czyli że jeszcze miesiąc temu byłeś uczepiony do innej dziewczyny, fosząc się, że nie odpisała od razu na wiadomość, a teraz nagle jakaś inna jest już "Twoją dziewczyną" i najlepiej, żeby przestała kontaktować się z koleżanką, o której Ty uważasz, że jest zaborcza?

Nie miesiąc-bo 4 kwietnia napisał w tamtym temacie,że wszystko idzie ku dobremu smile
Ciekawe co na to przyjaciele i fachowcy? big_smile

37

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Nie chce się kłócić, wiem tylko, że istnieje coś takiego (i nie wiem jak się to fachowo nazywa), że u innych najbardziej nienawidzimy tego, co uważamy za swoje wady. I jeśli jestem zaborczy w skali 3/10 to staję się naturalną ofiarą dla osoby zaborczej w skali 10/10. I tak jest w moim przypadku.

38 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-04-24 16:00:55)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Nie chce się kłócić, wiem tylko, że istnieje coś takiego (i nie wiem jak się to fachowo nazywa), że u innych najbardziej nienawidzimy tego, co uważamy za swoje wady. I jeśli jestem zaborczy w skali 3/10 to staję się naturalną ofiarą dla osoby zaborczej w skali 10/10. I tak jest w moim przypadku.

Jung to nazywał cieniem osobistym.Ale nic w teorii cienia nie ma o tym,że jak Ty jesteś mało zaborczy to stajesz się ofiarą dla osoby bardziej zaborczej.
Obawiam się,że próbujesz wymyślać  teorie by sobie tłumaczyć swoje nieakceptowalne zachowania.

39

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Popełniłem chyba jeszcze jeden poważny błąd, tak myślę. Jak byliśmy w teatrze, przed spektaklem, cały czas chciałem się z nią całować.

40

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Popełniłem chyba jeszcze jeden poważny błąd, tak myślę. Jak byliśmy w teatrze, przed spektaklem, cały czas chciałem się z nią całować.

I jak zareagowała?

41

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
I_see_beyond napisał/a:
Grasse napisał/a:

Popełniłem chyba jeszcze jeden poważny błąd, tak myślę. Jak byliśmy w teatrze, przed spektaklem, cały czas chciałem się z nią całować.

I jak zareagowała?

Uciekła wybijajac szybę i błagając o azyl ;p

42

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Popełniłem chyba jeszcze jeden poważny błąd, tak myślę. Jak byliśmy w teatrze, przed spektaklem, cały czas chciałem się z nią całować.

A czemu tak natarczywie chciałeś? Bałeś się, ze Ci w tym teatrze zniknie, że z niego ucieknie, czy też bałeś się, że ktoś Ci ją zabierze, więc zaznaczałeś śliną zdobycz?
Wiesz co to jest przestrzeń osobista?

43

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Ok, może uznacie to za trolling, ale musiałem zastosować taki wybieg. Sytuacja w teatrze wyglądała dokładnie na odwrót, ja tu byłem stroną bierną, chociaż ulegałem.

44

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Nieważne kto wyszedł z inicjatywą - dla mnie całowanie się w teatrze (nie mówię o dyskretnym buziaku) to jest ogromne faux passe.
A jeśli chodzi o główny temat, to zaborczość jest taką postawą wobec drugiej osoby, która powoduje, że ta osoba z czasem zaczyna zachowywać się tylko tak, żeby uniknąć niezadowolenia zaborczej strony związku. Osoba będąca przedmiotem zaborczości w końcu zaczyna spotykać się oraz komunikować z czlowiekiem zaborczym bez przyjemności i z przymusu, a nie z własnej inicjatywy. Jeśli potrzeba ciągłego trzymania za rękę, meldowania się smsami, i ogólnie pokazywania „ona jest moja, jesteśmy w związku” pojawia się u kogoś, kto nie jest w wieku nastoletnim, to już jest, moim zdaniem, zaburzenie.

45 Ostatnio edytowany przez Grasse (2018-04-27 14:17:24)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

@Makigi, na początku sama mi pisała co robi, gdzie i idzie. Pytałem, czy chce żebyśmy w naszym środowisku zadeklarowali, że jesteśmy razem - chciała, co było dla mnie nowostką, bo wszystkie nieszczere dziewczyny, jakie poznałem do tej pory kryły się z tym faktem przed wspólnymi znajomymi. Czułem, że naprawdę jest coś więcej między nami, więc pozwoliłem sobie na błyskawiczne tempo (emocjonalne, jesteśmy katolikami i z seksem chcemy czekać do ślubu). I nagle, jedna rozmowa z koleżanką uświadamia moją dziewczynę, że nasza relacja jest chora? Ok, może czasem wymagam zbyt dużo uwagi od dziewczyny, ale nigdy nie przekraczam ustalonych granic.

46 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-04-27 14:32:42)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

@Makigi, na początku sama mi pisała co robi, gdzie i idzie. Pytałem, czy chce żebyśmy w naszym środowisku zadeklarowali, że jesteśmy razem - chciała, co było dla mnie nowostką, bo wszystkie nieszczere dziewczyny, jakie poznałem do tej pory kryły się z tym faktem przed wspólnymi znajomymi. Czułem, że naprawdę jest coś więcej między nami, więc pozwoliłem sobie na błyskawiczne tempo (emocjonalne, jesteśmy katolikami i z seksem chcemy czekać do ślubu). I nagle, jedna rozmowa z koleżanką uświadamia moją dziewczynę, że nasza relacja jest chora? Ok, może czasem wymagam zbyt dużo uwagi od dziewczyny, ale nigdy nie przekraczam ustalonych granic.

Na początku wszystko jest zawsze pięknie. Dziewczyna mogła pomylić zaborczość z troską o nią, początkowo. A potem zaczęła czuć się niekomfortowo w tej relacji, choć nie potrafiła tego nazwać, dopóki koleżanka jej nie otworzyła oczu. Jak dla mnie, to przekraczasz granice na potęgę. Ciekawa jestem, ile dziewczyn musisz "przerobić", żeby zobaczyć, że to nie w kobietach tkwi problem, tylko w twojej potrzebie kontrolowania drugiej osoby.

47

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

Ok, może czasem wymagam zbyt dużo uwagi od dziewczyny, ale nigdy nie przekraczam ustalonych granic.

W jaki sposób domagałeś się jeszcze uwagi, oprócz tego zniecierpliwienia brakiem odp sms i nieustannym trzymaniem się za rękę?

Ja odnoszę wrażenie, ze skoro już znalazła się dziewczyna chcąca się z Tobą oficjalnie pokazać, to uznałeś, ze to skarb i trzeba go zatrzymać z wszystkich sił, bo się taki drugi może nie trafić. Coś w ten deseń wink . Osoby mające niskie poczucie wartości tak właśnie reagują, to się nazywa desperacja.
Moja znajoma w takiej desperacji się hajtnęła, a po roku była rozwiedziona tongue . Zamiast zachowywać się normalnie, to pewnie domagałeś się uwagi jak mały chłopczyk, którego mamusia nie docenia i nie zauważa. Nadal uważasz, ze to nie w Tobie tkwi problem?

48

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Dobrze by było, jakbyś patrzył na jej reakcje. Jeśli widzisz, że coś robisz takiego, że ona źle się z tym czuje, to przestań. No chyba, że Cię nie interesuje jak się druga osoba z Tobą czuje, albo chcesz rozwalić związek.

49

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Drogie koleżanki, desperacja o ile mi wiadomo, to chęć znalezienia sobie kogoś za wszelką cenę, a nie oddanie osobie, z którą już się jest. Na forum przedstawia się swoje dziwnostki (które ma każdy), w przekoloryzowany sposób, a przede wszystkim nie zdradza szczegółów, które mogą naprowadzić zainteresowaną osobę na trop. Nie uznaję pojęć niska/wysoka samoocena, a po prostu myślę że znam swoje wady i zalety, a osoby o zawyżonym ego uwielbiam sprowadzać do parteru. (mam takie dziwne hobby)

Ja nie mam parcia na związek. Nie lecę też na tyłeczek, ani cycuszki, bo dla mnie liczy się charakter, a nie struktura tłuszczowo-mięśniowa organizmu. Po prostu, kiedy już pokocham, wtedy oddaję się partnerce i liczę, że też jestem ważnym elementem w jej życiu. Dolary przeciwko orzechom, że gdybym miał z Wami porozmawiać poza forum gdzie nikt nie widzi niczyjej twarzy, rozmowa ta z pewnością wyglądała by inaczej.

Tak już jest, że jeśli związek jest zbudowany w oparciu o seks, wtedy nie ma mowy o wzajemnej trosce, a to właśnie ją tak często myli się z zaborczością. (trochę to tak, jakby defibrylator pomylić z krzesłem elektrycznym)

50 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-04-28 17:52:45)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Grasse, przyszedłeś po opinie i uzyskałeś wiele takich, z którymi się nie zgadzasz. Skoro uważasz, że nie jesteś zaborczy tylko troskliwy, to po co ten wątek? Dla mnie wygląda na to, że na prawdę chciałeś usprawiedliwić przed sobą twoje zachowania, których nie akceptują kobiety i złościsz się, że nikt nie popiera twoich tez.
Miałam pod koniec liceum chłopaka, który oczekiwał, że będę w stałym kontakcie smsowym (nie rzadziej niż co godzinę, a najlepiej co 5 minut), jeśli nie odpisałam w ciągu 2 minut, to wydzwaniał. Odprowadzał mnie do sklepu, do szkoły i ze szkoły. Nieśmiertelna argumentacja, że on się martwi, że ktoś mnie napadnie, albo coś się stanie. Nie mogłam sama się spotkać z koleżankami, bo był zazdrosny, musiałam go zabierać ze sobą. Chciał publicznie się całować - w szkole, w autobusie, na ulicy. W tym związku podobało mi się przez pierwsze tygodnie (i to tylko dlatego, że nie miałam doświadczenia), a potem zaczęłam coraz bardziej go nienawidzić, aż go rzuciłam. Do dziś się wstydzę, że dałam się wmanewrować w taką relację. Dużo dziewczyn przeszło podobne związki i unikają teraz takich "troskliwych" typków.

51 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2018-04-28 18:44:08)

Odp: Jak definiujecie zaborczość?
Grasse napisał/a:

desperacja o ile mi wiadomo, to chęć znalezienia sobie kogoś za wszelką cenę, a nie oddanie osobie, z którą już się jest. Na forum przedstawia się swoje dziwnostki (które ma każdy), w przekoloryzowany sposób, a przede wszystkim nie zdradza szczegółów, które mogą naprowadzić zainteresowaną osobę na trop. Nie uznaję pojęć niska/wysoka samoocena, a po prostu myślę że znam swoje wady i zalety,

Tak już jest, że jeśli związek jest zbudowany w oparciu o seks, wtedy nie ma mowy o wzajemnej trosce, a to właśnie ją tak często myli się z zaborczością. (trochę to tak, jakby defibrylator pomylić z krzesłem elektrycznym)

Desperacja ma rożne oblicza. Wg słownika to "nieobliczalność w działaniu, spowodowana znalezieniem się w ekstremalnej sytuacji".  Możesz mi zaraz odpisać, ze przecież nie byłeś w ekstremalnej sytuacji wink . Wyjaśnię więc, że słowo "ekstremalne" też ma różne znaczenie i można dopasować do wielu życiowych sytuacji.
Sprawiasz wrażenie kogoś kto za nic w świecie nie przyzna się do swoich wad... mimo, że twierdzisz co innego. W każdym razie desperacja może się objawiać także w ten sposób, że chcesz się dziewczyną pochwalić przed innymi, chcesz zaznaczyć i poczuć, ze jest tylko Twoja i wykonujesz ruchy, które nazywasz troską i oddaniem. Nie bez powodu zapytałam wcześniej czy wiesz co to jest przestrzeń osobista, ale chyba uznałeś to za pytanie retoryczne, bo nie otrzymałam odp.
Oddać się można gdy się chce być męczennikiem (trochę przesadne porównanie, ale celowe, by naświetlić temat). Całkowite poświęcenie się komuś i oczekiwanie tego samego od ukochanej, to działanie niszczące dla wolności i przestrzeni osobistej. Nawet będąc z kimś blisko, należy mieć własną przestrzeń nienaruszalną i szanować cudzą. Jest takie powiedzenie, że można kogoś zagłaskać na śmierć.
Możesz nie uznawać samooceny czy innych pierdół, ale nie oznacza, że takiego pojęcia nie ma wink .
Natomiast związek opierający się na seksie nie ma z zaborczością nic wspólnego. Zaborczość pojawia się tam, gdzie w grę wchodzą uczucia, gdy zaczyna zależeć, gdy się coś poważniejszego szykuje, a my sie boimy, ze to stracimy. Natomaist seksualny związek czegoś takiego nie ma.
Uważasz, że oczekiwanie na częste odpisywanie sms, nachalność w całowaniu w miejscu publicznym, to nie jest chęć podporządkowania sobie dziewczyny? Jeśli nie, to jaki to miało cel?

52

Odp: Jak definiujecie zaborczość?

Pan Grasse we wszystkich swoich wątkach usiłuje wszystkich przekonac, że jego zaborczość to troska, a jego desperacja - to ''zawyzone poczucie wartości'', ktore  sam lubi niszczyć u innych.       
 
( ironia). Normalni ludzie , mając kolo siebie kogos o "zawyzonym poczuciu własnej wartości" , omijają takich ludzi i starają się ograniczać kontakty z taką osobą, a nie walić w nich jak w bęben, by usilować wkopywać ich w ziemię, by samemu udowadniać sobie, że jest się lepszym od innych...
Straszny człowiek z pana, panie Grassse.  Przypomina mi pan jednego znajomego, z ktorym w koncu po 20 latach zona sie rozwiodła, bo miała dośc piekła , jakie urządził jej i ich dziecku ( nie mogła iść sama na spotkanie z koleżankami, ciągła kontrola , obserwacja, podsluchiwanie, kontrola telefonu, wspolne wizyty u rodziców, wylącznie wspólne, ciągała go ze soba jak garb. )  W koncu oddycha.

Posty [ 52 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Jak definiujecie zaborczość?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024