Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 58 ]

1 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-04-03 21:55:46)

Temat: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Witajcie,

na tym forum spotkałam sporo osób, które jak widzę podchodzą poważnie do tematu i problemów i chcą pomóc.

Więc proszę o pomoc. Moja wypowiedź może być trochę chaotyczna, ale pomimo kilku godzin od tego zdarzenia, wciąż nie potrafię się uspokoić.

Otóż byłam dzisiaj na terapii. Akurat byłam się zapisać na kolejny termin, a pani w okienku była przemiła. Nie było kolejki do okienka, więc mnie zagadała.
Mam donośny i bardzo wyraźny głos, jak u lektora, więc moją wypowiedź było słychać.
Odniosłam się w temacie do swojej wypowiedzi na temat uczniów, których uczyłam w poprzedniej pracy. Chodziło o maturzystów.

Nagle naskoczyła na mnie jakaś kobieta, która siedziała w poczekalni i słyszała rozmowę. Naskoczyła do mnie, czy dyrektor tej szkoły wiedział, że leczę się psychiatrycznie i jak ja mam w ogóle czelność pracować jako nauczyciel będąc osobą chorą psychicznie i lecząc się psychiatrycznie. Jestem nieodpowiedzialna, narażam dzieci, popełniam przestępstwo i mam podać szkołę, w której uczę, bo ona to zgłasza w trybie natychmiastowym do kuratorium. Czy rodzice wiedzą o mojej chorobie? Jak ja mam czelność z chorobą psychiczną kogoś uczyć i kształtować umysły młodych ludzi! Ta kobieta naskoczyła na mnie, jakbym co najmniej kogoś zamordowała. Wróciłam po tym incydencie roztrzęsiona, przepłakałam ponad 4 godziny, a w głowie mam mętlik.

Pragnę napisać, że w styczniu przeprowadziłam się i obecnie szukam pracy, nie pracuję teraz w szkole.
Sprawdziłam w Karcie Nauczyciela i w art 9 jest tylko wzmianka: "warunki zdrowotne niezbędne do wykonywania zawodu" nie ma dokładnie sprecyzowanej choroby, która uniemożliwiałaby pracę, ale z drugiej strony - choroba może stać na drodze.

Obecnie składam CV również w szkołach i mam problem, czy mówić dyrektorowi, że leczę się na zespół nerwicowy? Czy zatajenie tej choroby, a gdyby coś się wydarzyło w szkole, może być dla mnie karalne?

Jak Wy byście zareagowali, gdybyście się dowiedzieli, że nauczyciel Waszego dziecka leczy się psychiatrycznie lub psychologicznie?
Czy naprawdę aż tak ryzykuję próbując dostać taką pracę?
Jeżeli naprawdę robię źle, to trudno, ale płakać mi się chce, bo mam za sobą 10 lat studiów (studia, specjalizacje i cała masa, wszystko kierunkowe), a mam odłożyć te dyplomy na półkę?

Jak Wy na to się zapatrujecie? Praca w szkole, a problemy psychiczne?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Psychiatrzy tez się leczą psychicznie, zaźywaja leki i mimo tego prowadzą pacjentów...

3

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

O ile leczysz się i Twój stan zdrowia nie wpływa na zachowanie w pracy, to nie widzę problemu.

4

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Nagle naskoczyła na mnie jakaś kobieta, która siedziała w poczekalni i słyszała rozmowę. Naskoczyła do mnie, czy dyrektor tej szkoły wiedział, że leczę się psychiatrycznie i jak ja mam w ogóle czelność pracować jako nauczyciel będąc osobą chorą psychicznie i lecząc się psychiatrycznie. Jestem nieodpowiedzialna, narażam dzieci, popełniam przestępstwo i mam podać szkołę, w której uczę, bo ona to zgłasza w trybie natychmiastowym do kuratorium. Czy rodzice wiedzą o mojej chorobie? Jak ja mam czelność z chorobą psychiczną kogoś uczyć i kształtować umysły młodych ludzi! Ta kobieta naskoczyła na mnie, jakbym co najmniej kogoś zamordowała. Wróciłam po tym incydencie roztrzęsiona, przepłakałam ponad 4 godziny, a w głowie mam mętlik.



?

Kurcze, ale czemu tak zareagowałaś? A jakby Ci ktoś powiedział, że masz garba i twój ojciec był Chińczykiem to też byś się przejęła? Ta kobieta powiedziała dokładnie coś w tym styllu, tylko o Twojej nerwicy.
Pozatym niech sobie zgłasza do kuratorium. Tylko ją tam wyśmieją.
Aha też mam nerwicę, jakby co, więc wiem jak się czujesz. Ale mówię Ci olej ją. Szkoda, ze na mnie nie trafiła, miałabym ubaw. big_smile

5 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-04-03 23:27:00)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

Kurcze, ale czemu tak zareagowałaś? A jakby Ci ktoś powiedział, że masz garba i twój ojciec był Chińczykiem to też byś się przejęła? Ta kobieta powiedziała dokładnie coś w tym styllu, tylko o Twojej nerwicy.
Pozatym niech sobie zgłasza do kuratorium. Tylko ją tam wyśmieją.
Aha też mam nerwicę, jakby co, więc wiem jak się czujesz. Ale mówię Ci olej ją. Szkoda, ze na mnie nie trafiła, miałabym ubaw. big_smile

Bo panicznie boję się kłopotów.

Może opiszę wydarzenia z przeszłości. Otóż byłam opiekunem prawnym babci, która chorowała na Alzheimera. Babcia po 6 latach choroby została ubezwłasnowolniona, a ja zajęłam się jej opieką. Nie mogłam załatwić jej hospicjum - brak miejsc, długa kolejka, albo nie stać mnie było.

Babcia chorowała jeszcze przez 4 lata. Wszyscy sąsiedzi doskonale wiedzieli o jej chorobie i cyrkach, które działy się w moim domu.

Ale miałam sąsiadkę. Przez dwa lata babcia leżała w łóżku. Nie odróżniała dnia ani nocy. Kiedy zaczynały boleć ją odleżyny zaczynała wyć jak ranne zwierzę. Często było to w środku nocy.
Sąsiadka od razu dzwoniła na policję, że babcia jest maltretowana.
Kiedy przyszły do mnie koleżanki z uczelni i posiedziały dłużej - ona dzwoniła, że była libacja w domu.
Kiedy parę minut po 22 grał głośniej telewizor albo radio - dzwoniła po straż miejską, że zakłócam ciszę nocną, a ona nie może spać.

Wiele razy musiałam się tłumaczyć obcym ludziom w tym policjantom, że w moim domu nic się nie dzieje, a te odgłosy to po prostu choroba mojej babci. Przyłazili też różni ludzie sprawdzać warunki bytowe babci. Za każdym razem, jak ktoś dzwonił do drzwi to miałam serce w gardle, co tym razem.

Nie mówię o tym jakie plotki sąsiadka opowiadała o mnie i o mamie (która też miała kłopoty ze zdrowiem) na osiedlu. Niektórzy wierzyli, a inni nie.

Problemy z nerwicą pojawiły się u mnie zaraz po śmierci babci i zamieszkaniu z mężem.
W dzień jeszcze jakoś funkcjonowałam, ale noce były najgorsze. Noc to dla mnie był koszmar.

Prawie nic nie jadłam, miałam problemy żołądkowe, migreny, trzęsły mi się ręce. Nie mogłam spać dłużej nić dwie godziny. Zrywałam się zlana potem i chciałam biec i zmieniać opatrunki. Doszło do tego, że nie byłam w stanie utrzymać kubka z herbatą w ręce takie miałam drgawki ramion.
A jak ktoś zadzwonił do drzwi to serce wyskakiwało mi z piersi, kto tym razem i z czego będe się tłumaczyć. Ostatecznie zgłosiłam się do szpitala, bo nie widziałam dla siebie innego ratunku.

Stąd moje reakcje na tego typu ataki.
Powiem tylko, że i tak już jest lepiej niż było, ale noce nadal są dla mnie bardzo trudne.

Cyngli napisał/a:

O ile leczysz się i Twój stan zdrowia nie wpływa na zachowanie w pracy, to nie widzę problemu.

Ja bym nie miała problemu z posłaniem ucznia na lekcje do nauczyciela ze schizofrenią, jeżeli wiedziałabym, że traktuje swoją chorobę poważnie i cały czas się leczy.

Ale właśnie bardzo często jest problem z tą chorobą, że ludzie, kiedy zaczyna się poprawiać i normalnie funkcjonują zaczynają odstawiać leki, bo uważają, że nie są im już potrzebne. A potem jest nawrót choroby.

Ale gdybym wiedziała, że nauczyciel to tzw. solidna firma nie miałabym problemu z zatrudnieniem takiej osoby jako dyrektor, czy jako rodzic.

Z nerwicami też jest bardzo różnie, ale jak dla mnie nerwica może być przeszkodą najwyżej w pracy nie wiem policjanta, wojskowego, chociaż pewnie i wśród znajdą się osoby, które się na nią leczą.

Ja akurat przeszłam ostre załamanie nerwowe i ostrą nerwicę.

Niemniej rodzice widzą sprawę często inaczej, nauczyciel, który w ogóle chodzi do psychiatry, to jest coś nie do pomyślenia, pewnie jakiś psychopata, niezrównoważony i niebezpieczny człowiek, a każda ocena to nie braki ucznia w wiedzy, tylko choroba wykładowcy. A że nawet na nerwicę trzeba brać leki, których mi raczej z nieba w gratisie nie spadną, no to człowiek chodzi.

6

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Co poradzisz, zawsze jest możliwość, ze trafisz na takich ludzi. Dobrze, że teraz jak piszesz już masz lepiej. U mnie też już lepiej, ale całkiem dobrze jeszcze nie jest, w sumie nie wiem, czy kiedykolwiek będę w 100 % "zdrowa".  I tez tak jak u Ciebie wszystko mi się nasiliło po pewnych przeżyciach, i których już tu nie chcę pisać. W sumie nie da się tego opisać komuś, kto tego nigdy nie miał (to jest nerwicy), ale Ty zrozumiesz, bo tez to miałaś. Te objawy są okropnie męczące jak już się do człowieka doczepią. Ja miałam wrażenie, że są absurdalne, kiedy o nich komuś opowiadałam, ale i tak je czułam i to realnie - taki paradoks.
A jak mąż reaguje? Kiedy mu powiedziałaś? Bałaś się reakcji?

7

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

.
A jak mąż reaguje? Kiedy mu powiedziałaś? Bałaś się reakcji?

Właściwie on mnie wygonił do lekarza. Normalnie zareagował. Jego mama również leczyła się kilkanaście lat na nerwicę, ale z niej wyszła.
Uznał, że psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny, a jak trzeba chodzić, to trzeba.

Moja mama też kilkakrotnie lądowała z powodu ostrych ataków nerwicy w szpitalu, do tego stopnia było źle, że wszystkie leki musiała mieć w kroplówkach.
Zresztą u mnie było podobnie. Byłam tak wycieńczona, że dopiero po tygodniu zaczęłam wstawać na własnych nogach z łóżka, kiedy dostałam leki na sen (też w kroplówce), to spałam praktycznie trzy doby.
Najgorsze dla mnie były noce - bezsenność, kołatanie serca, uczucie duszności. A potem dzień to wegetacja, bo organizm był niewyspany, zmęczony. hmm

Rozumiem ludzi, którzy mają nerwicę, bo ona potrafi dać takiego samego kopa w cztery litery jak depresja.

8

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
rossanka napisał/a:

.
A jak mąż reaguje? Kiedy mu powiedziałaś? Bałaś się reakcji?

Właściwie on mnie wygonił do lekarza. Normalnie zareagował. Jego mama również leczyła się kilkanaście lat na nerwicę, ale z niej wyszła.
Uznał, że psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny, a jak trzeba chodzić, to trzeba.

Moja mama też kilkakrotnie lądowała z powodu ostrych ataków nerwicy w szpitalu, do tego stopnia było źle, że wszystkie leki musiała mieć w kroplówkach.
Zresztą u mnie było podobnie. Byłam tak wycieńczona, że dopiero po tygodniu zaczęłam wstawać na własnych nogach z łóżka, kiedy dostałam leki na sen (też w kroplówce), to spałam praktycznie trzy doby.
Najgorsze dla mnie były noce - bezsenność, kołatanie serca, uczucie duszności. A potem dzień to wegetacja, bo organizm był niewyspany, zmęczony. hmm

Rozumiem ludzi, którzy mają nerwicę, bo ona potrafi dać takiego samego kopa w cztery litery jak depresja.

To dobrze, że masz wsparcie. To bardzo ważne. Mówisz,  że jego mama też miała nerwice,  więc może i on był w stanie to zrozumieć.  Dla tego,  kto tego nie mial to istny kosmos, dobrze, że są leki i oczywiście terapia bo bez tego ani rusz.

9 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2018-04-03 23:48:55)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Morgana, jest mi strasznie przykro, że trafiłaś na tak prymitywne babsko w przychodni.


Moim zdaniem zawód, który wykonujesz, sam w sobie jest w chwili obecnej stresujący i część osób wykonujących go przypłaca go zszarganymi nerwami (piszę to również mając na uwadze inne zawody, gdzie stresu nie brakuje, ale nie o nich jest Twój wątek). Myślę, że część nauczycieli to sama chętnie by się zgłosiła do poradni z powodu nerwicy.


Jeśli Twoja nerwica nie ma wpływu na wykonywaną pracę, a Ty jesteś pod opieką lekarza, to ja nie widzę problemu, abyś ją wykonywała. Zresztą jest coś takiego jak "zdolność do pracy" wystawiana przez lekarza. Jeśli on uzna, że przeciwwskazań nie ma, to sprawa tym bardziej jest jasna.

10

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Problemy z nerwicą pojawiły się u mnie zaraz po śmierci babci i zamieszkaniu z mężem.
W dzień jeszcze jakoś funkcjonowałam, ale noce były najgorsze. Noc to dla mnie był koszmar.

Dobrze zrozumiałam, że nerwica była wynikiem tego okresu, kiedy opiekowałaś się babcią? Dlaczego w tamtym czasie nie mieszkałaś z mężem?

Morgana de Fay napisał/a:

Prawie nic nie jadłam, miałam problemy żołądkowe, migreny, trzęsły mi się ręce. Nie mogłam spać dłużej nić dwie godziny. Zrywałam się zlana potem i chciałam biec i zmieniać opatrunki. Doszło do tego, że nie byłam w stanie utrzymać kubka z herbatą w ręce takie miałam drgawki ramion.
A jak ktoś zadzwonił do drzwi to serce wyskakiwało mi z piersi, kto tym razem i z czego będe się tłumaczyć. Ostatecznie zgłosiłam się do szpitala, bo nie widziałam dla siebie innego ratunku.

Czy kiedykolwiek jakikolwiek psychiatra, psycholog czy inny specjalista dowiadując się w jakim pracujesz zawodzie choć wspomniał, że nie powinnaś pracować z młodzieżą? Jeśli nie, to wyraźnie takiego przeciwwskazania nie ma.
Myślałaś może o urlopie zdrowotnym, który pozwoliłby Ci dojść do równowagi? Moja koleżanka, która również jest nauczycielką, po stracie dziecka miała poważne problemy emocjonalne, zachorowała na depresję, na tle stresowym nabawiła się RZS, a choć od śmierci dziewczynki minęło już kilka lat, to dopiero w ubiegłym roku doszła do wniosku, że taka przerwa od pracy dobrze jej zrobi. I zrobiła.

Morgana de Fay napisał/a:

Jak Wy byście zareagowali, gdybyście się dowiedzieli, że nauczyciel Waszego dziecka leczy się psychiatrycznie lub psychologicznie?

Podeszłabym do tego tak samo, jak dowiadując się, że nauczyciel choruje na astmę czy jakąkolwiek inną chorobę ciała. Uważam bowiem, że zwykłą dojrzałością i odpowiedzialnością jest kiedy człowiek zamiast udawać, że problem nie istnieje, zgłasza się po pomoc. Oczywiście pod warunkiem, że swoją pracę wykonuje należycie, swoim zachowaniem rzeczywiście nie zagraża dzieciom, a lekcje przebiegają bez zakłóceń.

11 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-04 05:07:26)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Morgana de Fay, już ktoś tu napisał, ze zawód nauczyciela jest w sam sobie bardzo stresujący. Uważam, ze jeśli teraz na początku drogi zawodowej musisz poddać się terapii, to co będzie potem? Na razie przekreślasz studia, a potem po latach pracy, przekreślisz osiągnięcia w pracy pedagogicznej. Może teraz lepiej pomyśleć o zmianie zawodu?  Opinia kobiety w przychodni to jedna z wielu, którą usłyszysz w przyszłości i której będziesz musiała się oprzeć i z nią walczyć. Niektórzy  nauczyciele zmuszeni są  leczyć psychiatrycznie, ale mało się do tego przyznaje. To sprawa prywatna każdego pedagoga i dopóki nie wpływa na pracę, nie ma znaczenia.
Pytasz, jakbym zareagowała? Ależ zareagowałam, bo takie przypadki bywają, w których nauczyciel na lekach, nie pamięta uczniów z danej klasy i wydaje mu się, że uczeń podaje się za kogoś innego. Pomyśl o reakcji samych uczniów.

12

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Nie wiem jak bym zareagował na taki atak, ale wiem jak należało zareagować. Trzeba było pani zasugerować aby albo zmieniła leki, bo te które bierze jej nie pomagają, albo zwiększyła dawki, bo obecne są niewystarczające. Masz prawo leczyć się psychiatrycznie, o twojej zdolności do pracy decyduje lekarz medycyny pracy. Jeśli nie ma tam pytań o zdrowie psychiczne, to znaczy że nie masz czego się obawiać. Jak są, to on decyduje czy jeszcze możesz uczyć czy już nie.

A tak w ogóle, to czy kierowca autobusu może mieć nerwicę? A dekarz, informatyk, pielęgniarka, sprzątaczka? Jest jakaś lista zawodów?

13

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
troll napisał/a:

Nie wiem jak bym zareagował na taki atak, ale wiem jak należało zareagować. Trzeba było pani zasugerować aby albo zmieniła leki, bo te które bierze jej nie pomagają, albo zwiększyła dawki, bo obecne są niewystarczające. Masz prawo leczyć się psychiatrycznie, o twojej zdolności do pracy decyduje lekarz medycyny pracy. Jeśli nie ma tam pytań o zdrowie psychiczne, to znaczy że nie masz czego się obawiać. Jak są, to on decyduje czy jeszcze możesz uczyć czy już nie.

A tak w ogóle, to czy kierowca autobusu może mieć nerwicę? A dekarz, informatyk, pielęgniarka, sprzątaczka? Jest jakaś lista zawodów?

A ksiądz może mieć nerwicę?
Wszyscy mogą tylko jak to wpływa na pracę. Słusznie zwróciłeś uwagę, że o przydatności do zawodu  decydują badania o przydatności do zawodu. Ja tylko wspomniałam, ze  przydałyby się predyspozycje psychiczne, bo po co  po iluś latach rezygnować, kiedy łatwiej teraz, dopiero po studiach i kiedy się jest młodym, są większe możliwości zmiany zawodu.

14

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Jeśli nerwica nie wpływałaby na prowadzenie lekcji, na kontakt z młodzieżą i rodzicami, to nie miałabym nic przeciwko. Jednak-jak zauważono wcześniej-nauczyciel to stresujący zawód. Sam w sobie jest narażony na wzmożony stres. Co roku się słyszy, ze jakiś nauczyciel jest na urlopie zdrowotnym. Od koleżanki wiem (jej mama obraca się w szkolnym środowisku), że dużo nauczycieli leczy się psychiatrycznie właśnie z powodu stresu w pracy. Młodzież jest dziś rozbrykana, nie przebiera w słowach i czynach, nie cacka się. Rodzice tez są inni niż kiedyś...szybciej naskoczą na nauczyciela niż własne dziecko.
A jeśli w szkole jakiś rodzic będzie taki pyskaty jak ta baba z przychodni? Albo młody człowiek będzie gorszy od rodzica?
Nie możesz sobie w pracy pozwolić na przepłakanie 4 godzin, bo po przerwie, należy poprowadzić sprawnie kolejną lekcję. Absolutnie nie zniechęcam Cie, ale może za wcześnie, by się starać o pracę akurat w tym zawodzie. Moze faktycznie należy się postarać o urlop zdrowotny, podleczyć się i gdy poczujesz się stabilniejsza, to w tym kierunku zadziałać.
Pisze tak z własnego punktu widzenia. Mam prace biurową i lubię ją, ale ostatnimi laty panuje duży stres, króluje presja, a do tego klienci nerwowi, szef coraz bardziej wymagający, ja coraz słabsza psychicznie. Mimo, ze nic innego nie umiem i nie chcę wykonywać, szukam pracy, która będzie mniej stresująca...nawet kosztem niższych zarobków. Nie chcę przepłacić nerwicą, a tez wiem co to znaczy. Długo z niej wychodziłam, potem z depresji. Chcę pracę, która nie będzie az tak bardzo obciążająca psychicznie, ale związana z tym co lubię i umiem.
Dlatego uważam, ze tyle lat nauki nie musi zostać przekreślone. Masz z pewnością inne możliwości. Po danych studiach można wykonywać różne zawody.

15

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Sama jestem nauczycielką i wiem, o czym mówisz. Ostatnio na szkoleniu mówiono nam, że nerwica staje się chorobą zawodową. Nie martw się, jeżeli nie masz problemu z opanowaniem własnych emocji i z agresją, nie mówiłabym o tym.

16 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-04-04 15:10:24)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Olinka napisał/a:

Dobrze zrozumiałam, że nerwica była wynikiem tego okresu, kiedy opiekowałaś się babcią? Dlaczego w tamtym czasie nie mieszkałaś z mężem?
Czy kiedykolwiek jakikolwiek psychiatra, psycholog czy inny specjalista dowiadując się w jakim pracujesz zawodzie choć wspomniał, że nie powinnaś pracować z młodzieżą? Jeśli nie, to wyraźnie takiego przeciwwskazania nie ma.

Nie mieszkałam, ponieważ moja mama osteoporozę i też musiała się leczyć, ale jej praca nie wymaga pracy fizycznej - pracuje w banku.
Zostałam wtedy z mamą i babcią, bo rodzina cudownie stała się nagle obłożnie chora. Nawet w święta Bożego Narodzenia nikt z rodziny nie zajrzał. Przez 4 lata spędzałyśmy wszystkie święta same, na uroczystości rodzinne też nie byłyśmy zapraszane. Wszyscy zaczęli się odzywać dopiero po śmierci babci, kiedy z ubolewaniem mówili o naszym losie.

Tak, lekarz medycyny pracy w mojej miejscowości. Poszłam do niego i przyznałam się do pobytu w takim szpitalu. Zostałam skierowana na badania, miałam wszystkie orzeczenia pozytywne, ale lekarz nie podpisał mi zgody na powrót do pracy, bo uznał, że "może jednak lepiej po takim szpitalu nie ryzykować, może nich się pani postara o rentę".
Poszłam jeszcze na urlop, a potem mąż dostał świetną pracę w innym miejscu w Polsce i uznał, że to dobry moment, żeby zostawić tamto życie i zacząć od nowa. No to wysiedziałam do końca urlopu. Napisałam wymówienie.

Zresztą dyrektor nie chciał mojego odejścia, bo miałam świetne wyniki jako pedagog i szkoła na mnie bardzo zyskiwała. Na swoim Kole zainteresowań miałam zawsze tłumy uczniów. Uczniowie też liczyli na mój powrót.
Inaczej na sprawę patrzyli moi koledzy ze szkoły i rodzice. Moja koleżanka, o której pisałam w innym wątku, rozpowiedziała o moim pobycie. Nie kryła się nawet na zebraniach przy rodzicach. Teraz historia jest kompletna. I tak bym musiała odejść z tamtej pracy.

17

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Zresztą dyrektor nie chciał mojego odejścia, bo miałam świetne wyniki jako pedagog i szkoła na mnie bardzo zyskiwała. Na swoim Kole zainteresowań miałam zawsze tłumy uczniów. Uczniowie też liczyli na mój powrót.

No właśnie. Okazuje się, że pomimo nerwicy można być bardzo dobrym pracownikiem.


Morgana de Fay napisał/a:

Inaczej na sprawę patrzyli moi koledzy ze szkoły i rodzice. Moja koleżanka, o której pisałam w innym wątku, rozpowiedziała o moim pobycie. Nie kryła się nawet na zebraniach przy rodzicach. Teraz historia jest kompletna. I tak bym musiała odejść z tamtej pracy.

Franca. hmm

18

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Zresztą dyrektor nie chciał mojego odejścia, bo miałam świetne wyniki jako pedagog i szkoła na mnie bardzo zyskiwała. Na swoim Kole zainteresowań miałam zawsze tłumy uczniów. Uczniowie też liczyli na mój powrót.
Inaczej na sprawę patrzyli moi koledzy ze szkoły i rodzice. Moja koleżanka, o której pisałam w innym wątku, rozpowiedziała o moim pobycie. Nie kryła się nawet na zebraniach przy rodzicach. Teraz historia jest kompletna. I tak bym musiała odejść z tamtej pracy.

Teraz masz świetne wyniki, ale czy wytrzymałabyś po latach pracy presję ze strony koleżanek z pracy? To, co opisałaś, to jeszcze nic.

19 Ostatnio edytowany przez rossanka (2018-04-04 16:44:05)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Summerka napisał/a:
Morgana de Fay napisał/a:

Zresztą dyrektor nie chciał mojego odejścia, bo miałam świetne wyniki jako pedagog i szkoła na mnie bardzo zyskiwała. Na swoim Kole zainteresowań miałam zawsze tłumy uczniów. Uczniowie też liczyli na mój powrót.
Inaczej na sprawę patrzyli moi koledzy ze szkoły i rodzice. Moja koleżanka, o której pisałam w innym wątku, rozpowiedziała o moim pobycie. Nie kryła się nawet na zebraniach przy rodzicach. Teraz historia jest kompletna. I tak bym musiała odejść z tamtej pracy.

Teraz masz świetne wyniki, ale czy wytrzymałabyś po latach pracy presję ze strony koleżanek z pracy? To, co opisałaś, to jeszcze nic.

Milutka  ta koleżanka.
Swoją drogą,  w każdej pracy są stresy,  kasjerka ma stresy i nauczyciel. Policjant, lekarz,  budowlaniec....
Tu nie chodzi o rodzaj pracy, ale jak sobie radzić z długotrwałym stresem.
Renta? Obawiam się,  że na nerwice nie dają.  A może się myle?

20

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

Milutka  ta koleżanka.
Swoją drogą,  w każdej pracy są stresy,  kasjerka ma stresy i nauczyciel. Policjant, lekarz,  budowlaniec....
Tu nie chodzi o rodzaj pracy, ale jak sobie radzić z długotrwałym stresem.
Renta? Obawiam się,  że na nerwice nie dają.  A może się myle?

Wiesz, słyszałam od rodziców takie uwagi, że nie powinna zajmować się dziećmi, bo co jak dostanę ataku lękowego w szkole, na lekcji, na oczach przerażonych uczniów. Dzieci będą mieć traumę do końca życia.

A co jak jak jako kasjerka dostanę ataku na oczach dziecka, które kupuje ode mnie batonika?

Poza tym nerwica to nie jest atak psychozy, gdzie nie ma kontaktu z taką chorym. Osoba z atakiem nerwicowym panuje nad swoją świadomością, może po prostu wyjść z klasy i poprosić o zastępstwo na kilka minut dopóki się nie uspokoi. I miałam takie przypadki, poprosiłam woźną, aby przyszła na chwilę do sali, a sama wyszłam do łazienki, albo do pokoju nauczycielskiego, wzięłam coś na uspokojenie i wróciłam do klasy. Uczniowie nie byli świadkami moich nerwów.
Inna sprawa, że ja nie pracowałam w podstawówce, a w liceum, gdzie mam do czynienia z osobami prawie dorosłymi, o studentach już nie wspomnę.

A co renty? Nie, nie słyszałam, żeby z powodu nerwicy mieć rentę, może można, ale bardzo trudno dostać, a czegoś żyć trzeba i opłacać rachunki.

21 Ostatnio edytowany przez rossanka (2018-04-04 17:03:23)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
rossanka napisał/a:

Milutka  ta koleżanka.
Swoją drogą,  w każdej pracy są stresy,  kasjerka ma stresy i nauczyciel. Policjant, lekarz,  budowlaniec....
Tu nie chodzi o rodzaj pracy, ale jak sobie radzić z długotrwałym stresem.
Renta? Obawiam się,  że na nerwice nie dają.  A może się myle?

Wiesz, słyszałam od rodziców takie uwagi, że nie powinna zajmować się dziećmi, bo co jak dostanę ataku lękowego w szkole, na lekcji, na oczach przerażonych uczniów. Dzieci będą mieć traumę do końca życia.

A co jak jak jako kasjerka dostanę ataku na oczach dziecka, które kupuje ode mnie batonika?

Poza tym nerwica to nie jest atak psychozy, gdzie nie ma kontaktu z taką chorym. Osoba z atakiem nerwicowym panuje nad swoją świadomością, może po prostu wyjść z klasy i poprosić o zastępstwo na kilka minut dopóki się nie uspokoi. I miałam takie przypadki, poprosiłam woźną, aby przyszła na chwilę do sali, a sama wyszłam do łazienki, albo do pokoju nauczycielskiego, wzięłam coś na uspokojenie i wróciłam do klasy. Uczniowie nie byli świadkami moich nerwów.
Inna sprawa, że ja nie pracowałam w podstawówce, a w liceum, gdzie mam do czynienia z osobami prawie dorosłymi, o studentach już nie wspomnę.

A co renty? Nie, nie słyszałam, żeby z powodu nerwicy mieć rentę, może można, ale bardzo trudno dostać, a czegoś żyć trzeba i opłacać rachunki.

Koleżanka nauczycielka dostała parę lat temu ataku padaczki na korytarzu w czasie dyżuru.  Traumy nikt jakiś nie dostał.
Wytłumaczenie dzieciom wszystko i po krzyku.
Mam wrażenie,  że ostatnio wszystko idzie nie w tą stronę co trzeba. Za bardzo się cacka z tymi dziećmi w niektórych przypadkach.
Co do renty może to dobry pomysł,  skoro niektórzy uważają,  że osoba z nerwica nie nadaje się do takiej pracy.
Nie wiem jaka praca nie jest stresujące.  ChyBa tylko sprzątaczki.  A i to nie do konca,  bo ją z kolei stresuja brudzący petenci oraz niskie zarobki.

22 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2018-04-04 17:15:40)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Summerka napisał/a:

Teraz masz świetne wyniki, ale czy wytrzymałabyś po latach pracy presję ze strony koleżanek z pracy? To, co opisałaś, to jeszcze nic.

Dobrze, ale to było w dotychczasowym miejscu pracy. To, że trafiła na wredne współpracownice tam, nie oznacza z automatu, że wszystkie środowiska nauczycielskie są takie. W nowym miejscu pracy może trafić na fajne koleżanki, które akurat mogą okazać się wspierające.

Niemożliwy scenariusz?

----------------- EDIT

Summerka napisał/a:

takie przypadki bywają, w których nauczyciel na lekach, nie pamięta uczniów z danej klasy i wydaje mu się, że uczeń podaje się za kogoś innego.

Autorka nie cierpi na zaniki pamięci, demencję czy Alzheimera. Ona ma nerwicę.
Nie mylmy pojęć i chorób.

23

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Myślę, że w pracy nauczyciela bardziej niż twoja nerwica przeszkodą może być to, że nie lubisz kłopotów. Jak jest się nauczycielem trzeba mieć silny charakter. I uczniowie, i rodzice potrafią dokopać. A jak zobaczą, że kogoś to dotyka, że ktoś nie potrafi się obronić to taki nauczyciel już nie ma życia bo roszczeniowi uczniowie i ich rodzice będą domagać się cudów na patyku, a nawet jak spełnisz ich zachcianki to cię zaraz obgadają co to z ciebie za nauczycielka co to wszyscy tobą rządzą.
Praca nauczyciela to nieustanne kłopoty i nieustannie trzeba komuś składać wyjaśnienia, a najczęściej rodzicom.

24

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
I_see_beyond napisał/a:
Summerka napisał/a:

takie przypadki bywają, w których nauczyciel na lekach, nie pamięta uczniów z danej klasy i wydaje mu się, że uczeń podaje się za kogoś innego.

Autorka nie cierpi na zaniki pamięci, demencję czy Alzheimera. Ona ma nerwicę.
Nie mylmy pojęć i chorób.

Też mnie zdziwiły te zaniki pamięci.
a TO,że się komuś coś wydaje, że nie poznaje ucznw to podpada bo ja wiem pod schizofrenię albo pod jeszcze inną chorobę, a nie pod nerwicę.

25

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

Koleżanka nauczycielka dostała parę lat temu ataku padaczki na korytarzu w czasie dyżuru.  Traumy nikt jakiś nie dostał.
Wytłumaczenie dzieciom wszystko i po krzyku.
Mam wrażenie,  że ostatnio wszystko idzie nie w tą stronę co trzeba. Za bardzo się cacka z tymi dziećmi w niektórych przypadkach.
Co do renty może to dobry pomysł,  skoro niektórzy uważają,  że osoba z nerwica nie nadaje się do takiej pracy.
Nie wiem jaka praca nie jest stresujące.  ChyBa tylko sprzątaczki.  A i to nie do konca,  bo ją z kolei stresuja brudzący petenci oraz niskie zarobki.

Mój kolega doktorant dostał ataku padaczki w czasie wykładu dla uczniów liceum na oczach prawie 300 osób. Tego się nie przewidzi.

O rencie nawet nie chcę słyszeć, po pierwsze są bardzo małe szanse, żebym dostała przy tych rokowaniach, które mam, po drugie to mi zostaje w papierach, a po trzecie, boję się, że po rencie byłoby mi jeszcze ciężej zmobilizować się do szukania jakiejkolwiek pracy.

26 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 18:02:51)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Renta rentą, nie musisz o nią występować, ale czy z orzeczeniem o niepełnosprawności (bo to nie jest równoznaczne z otrzymaniem renty) - jeśli w ogóle by Ci przysługiwało - nie miałabyś łatwiej w poszukiwaniu pracy? Są różne ulgi przysługujące pracodawcom w związku z zatrudnieniem osoby niepełnosprawnej.
To oczywiście zależy - nie znam się na tym - czy gdybyś dostała, o ile w ogóle, czasowe orzeczenie o niepełnosprawności, to czy jednocześnie byłabyś według lekarzy zdolna do pracy w szkole... może zapytaj tam, gdzie chodzisz na terapię? Powinni się mniej więcej orientować. Zapytałabym też jakiegoś lekarza medycyny pracy, jak to od tej strony wygląda.

27

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
rossanka napisał/a:

Koleżanka nauczycielka dostała parę lat temu ataku padaczki na korytarzu w czasie dyżuru.  Traumy nikt jakiś nie dostał.
Wytłumaczenie dzieciom wszystko i po krzyku.
Mam wrażenie,  że ostatnio wszystko idzie nie w tą stronę co trzeba. Za bardzo się cacka z tymi dziećmi w niektórych przypadkach.
Co do renty może to dobry pomysł,  skoro niektórzy uważają,  że osoba z nerwica nie nadaje się do takiej pracy.
Nie wiem jaka praca nie jest stresujące.  ChyBa tylko sprzątaczki.  A i to nie do konca,  bo ją z kolei stresuja brudzący petenci oraz niskie zarobki.

Mój kolega doktorant dostał ataku padaczki w czasie wykładu dla uczniów liceum na oczach prawie 300 osób. Tego się nie przewidzi.

O rencie nawet nie chcę słyszeć, po pierwsze są bardzo małe szanse, żebym dostała przy tych rokowaniach, które mam, po drugie to mi zostaje w papierach, a po trzecie, boję się, że po rencie byłoby mi jeszcze ciężej zmobilizować się do szukania jakiejkolwiek pracy.

Wiem, że renty na to nie daja, musiałby już być całkiem skrajny przypadek. Tak tylko prowokacyjnie napisałam, skoro niektórzy uważają, ze przez tą chorobę nie można pracować, to przecież chory dostaje rentę, nieprawdaż?
Mówi się tu o szkole.  Stres ma też recepcjonistka w przychodni, która użera się z klientami, kierowca autobusu, który jest odpowiedzialny za pasażerów a ponadto często ma na składziepijaków,
stres ma też kasjerka w Realu, aby się nie pomylić, poza tym klienci bywają różni, również kłótliwi.
Przedszkolanka reż ma stres- bo odpowiada za małe dzieci, którym nie wiadomo co może strzelić do głowy. Architekci tez mają stresy, aby oddać na czas robotę i tak dalej.
Nie mówię już o policjantach, chirurgach, pilotach - ci na pewno mają jeszcze większy stres. Nie ma chyba teraz pracy, w której brak stresu.
Moim zdaniem trzeba znać siebie, jeśli uważasz, że jesteś dobra w nauczaniu i sobie poradzisz, to przecież Ty wiesz najlepiej, do czego się najbardziej nadajesz.

28

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

Renta rentą, nie musisz o nią występować, ale czy z orzeczeniem o niepełnosprawności (bo to nie jest równoznaczne z otrzymaniem renty) - jeśli w ogóle by Ci przysługiwało - nie miałabyś łatwiej w poszukiwaniu pracy? To oczywiście zależy - nie znam się na tym - czy gdybyś dostała, o ile w ogóle, czasowe orzeczenie o niepełnosprawności, to czy jednocześnie byłabyś według lekarzy zdolna do pracy w szkole... może zapytaj tam, gdzie chodzisz na terapię? Powinni się mniej więcej orientować.

To nie jest niepełnosprawność. Nic z tego. Z resztą Autorka nie chce renty, ona chce pracować i życ normalnie.

29 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 18:07:48)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Renta rentą, nie musisz o nią występować, ale czy z orzeczeniem o niepełnosprawności (bo to nie jest równoznaczne z otrzymaniem renty) - jeśli w ogóle by Ci przysługiwało - nie miałabyś łatwiej w poszukiwaniu pracy? To oczywiście zależy - nie znam się na tym - czy gdybyś dostała, o ile w ogóle, czasowe orzeczenie o niepełnosprawności, to czy jednocześnie byłabyś według lekarzy zdolna do pracy w szkole... może zapytaj tam, gdzie chodzisz na terapię? Powinni się mniej więcej orientować.

To nie jest niepełnosprawność. Nic z tego. Z resztą Autorka nie chce renty, ona chce pracować i życ normalnie.

Rossanko, jak już wspomniałam, orzeczenie o niepełnosprawności to nie jest otrzymanie renty, to dwie różne sprawy. A na nerwicę jak najbardziej orzeczenie czasowe można dostać, akurat mam w rodzinie taki przypadek - tylko że nie chodziło o osobę pracującą w szkole i nie miała ewentualnych wątpliwości, zależy to oczywiście też od nasilenia objawów i całej historii choroby, nie nam tu decydować, od tego są zespoły od orzekania o niepełnosprawności (które, jak chyba wszyscy wiemy, też pracują różnie, bo można nie mieć nogi i też nie być niepełnosprawnym big_smile )

A rentę ewentualnie osobie niepełnosprawnej wypłaca ZUS, jeśli się należy, bo tu trzeba spełnić parę warunków (okresy składkowe i takie tam) - ale nie ma obowiązku o nią występować, jeśli ktoś nie chce.

30

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:
rossanka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Renta rentą, nie musisz o nią występować, ale czy z orzeczeniem o niepełnosprawności (bo to nie jest równoznaczne z otrzymaniem renty) - jeśli w ogóle by Ci przysługiwało - nie miałabyś łatwiej w poszukiwaniu pracy? To oczywiście zależy - nie znam się na tym - czy gdybyś dostała, o ile w ogóle, czasowe orzeczenie o niepełnosprawności, to czy jednocześnie byłabyś według lekarzy zdolna do pracy w szkole... może zapytaj tam, gdzie chodzisz na terapię? Powinni się mniej więcej orientować.

To nie jest niepełnosprawność. Nic z tego. Z resztą Autorka nie chce renty, ona chce pracować i życ normalnie.

Rossanko, jak już wspomniałam, orzeczenie o niepełnosprawności to nie jest otrzymanie renty, to dwie różne sprawy. A na nerwicę jak najbardziej orzeczenie czasowe można dostać, akurat mam w rodzinie taki przypadek - tylko że nie chodziło o osobę pracującą w szkole i nie miała ewentualnych wątpliwości, zależy to oczywiście też od nasilenia objawów i całej historii choroby, nie nam tu decydować, od tego są zespoły od orzekania o niepełnosprawności (które, jak chyba wszyscy wiemy, też pracują różnie, bo można nie mieć nogi i też nie być niepełnosprawnym big_smile )

Ale co jej da orzeczenie czasowe?

31 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 18:11:18)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
rossanka napisał/a:

To nie jest niepełnosprawność. Nic z tego. Z resztą Autorka nie chce renty, ona chce pracować i życ normalnie.

Rossanko, jak już wspomniałam, orzeczenie o niepełnosprawności to nie jest otrzymanie renty, to dwie różne sprawy. A na nerwicę jak najbardziej orzeczenie czasowe można dostać, akurat mam w rodzinie taki przypadek - tylko że nie chodziło o osobę pracującą w szkole i nie miała ewentualnych wątpliwości, zależy to oczywiście też od nasilenia objawów i całej historii choroby, nie nam tu decydować, od tego są zespoły od orzekania o niepełnosprawności (które, jak chyba wszyscy wiemy, też pracują różnie, bo można nie mieć nogi i też nie być niepełnosprawnym big_smile )

Ale co jej da orzeczenie czasowe?

Już pisałam - czasem łatwiej znaleźć pracę, bo są dla pracodawców ulgi przy zatrudnianiu niepełnosprawnych. Np. dofinansowania do wynagrodzeń czy ulgi we wpłatach na PFRON itd. Korzystają z tego również szkoły i inne placówki budżetowe, a prywatne jeszcze częściej i gęściej. Tylko nie wiem, jak to wygląda w przypadku zatrudnienia nauczycieli - zapytałabym więc lekarza medycyny pracy, jak to z tej strony wygląda, czy osoba z takim orzeczeniem dostałaby zaświadczenie o zdolności do pracy, skoro w Karcie Nauczyciela jest tylko tyle, co Autorka napisała w pierwszym poście. I tyle.

32

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:
rossanka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Rossanko, jak już wspomniałam, orzeczenie o niepełnosprawności to nie jest otrzymanie renty, to dwie różne sprawy. A na nerwicę jak najbardziej orzeczenie czasowe można dostać, akurat mam w rodzinie taki przypadek - tylko że nie chodziło o osobę pracującą w szkole i nie miała ewentualnych wątpliwości, zależy to oczywiście też od nasilenia objawów i całej historii choroby, nie nam tu decydować, od tego są zespoły od orzekania o niepełnosprawności (które, jak chyba wszyscy wiemy, też pracują różnie, bo można nie mieć nogi i też nie być niepełnosprawnym big_smile )

Ale co jej da orzeczenie czasowe?

Już pisałam - czasem łatwiej znaleźć pracę, bo są dla pracodawców ulgi przy zatrudnianiu niepełnosprawnych. Np. dofinansowania do wynagrodzeń czy ulgi we wpłatach na PFRON itd. Korzystają z tego również szkoły i inne placówki budżetowe, a prywatne jeszcze częściej i gęściej. Tylko nie wiem, jak to wygląda w przypadku zatrudnienia nauczycieli - zapytałabym więc lekarza medycyny pracy, jak to z tej strony wygląda, czy osoba z takim orzeczeniem dostałaby zaświadczenie o zdolności do pracy. I tyle.

Szczerze, wątpię czy szkoła na to pójdzie, to specyficzne środowisko.
Moim zdaniem niech kontynuuje leczenie, terapię a jeśli sama będzie się czuła na siłach, to niech szuka pracy w zawodzie.

33

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

Już pisałam - czasem łatwiej znaleźć pracę, bo są dla pracodawców ulgi przy zatrudnianiu niepełnosprawnych. Np. dofinansowania do wynagrodzeń czy ulgi we wpłatach na PFRON itd. Korzystają z tego również szkoły i inne placówki budżetowe, a prywatne jeszcze częściej i gęściej. Tylko nie wiem, jak to wygląda w przypadku zatrudnienia nauczycieli - zapytałabym więc lekarza medycyny pracy, jak to z tej strony wygląda, czy osoba z takim orzeczeniem dostałaby zaświadczenie o zdolności do pracy, skoro w Karcie Nauczyciela jest tylko tyle, co Autorka napisała w pierwszym poście. I tyle.

Ofert na rynku pracy dla nauczycieli w takich miasta jak Poznań, Warszawa, Kraków, Gdańsk, czy Wrocław jest pełno. W samej Warszawie brakuje nauczycieli, jak się zatrudniać jako nauczyciel to w tym roku.

34

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Już pisałam - czasem łatwiej znaleźć pracę, bo są dla pracodawców ulgi przy zatrudnianiu niepełnosprawnych. Np. dofinansowania do wynagrodzeń czy ulgi we wpłatach na PFRON itd. Korzystają z tego również szkoły i inne placówki budżetowe, a prywatne jeszcze częściej i gęściej. Tylko nie wiem, jak to wygląda w przypadku zatrudnienia nauczycieli - zapytałabym więc lekarza medycyny pracy, jak to z tej strony wygląda, czy osoba z takim orzeczeniem dostałaby zaświadczenie o zdolności do pracy, skoro w Karcie Nauczyciela jest tylko tyle, co Autorka napisała w pierwszym poście. I tyle.

Ofert na rynku pracy dla nauczycieli w takich miasta jak Poznań, Warszawa, Kraków, Gdańsk, czy Wrocław jest pełno. W samej Warszawie brakuje nauczycieli, jak się zatrudniać jako nauczyciel to w tym roku.

Na ofertach pracy dla nauczycieli to ja się nie znam, ale chyba i nauczycieli poszukujących pracy jest mnóstwo smile

Natomiast wracając do Twojego zapytania w pierwszym poście, to powiem szczerze, że długo myślałam nad odpowiedzią i z mojej strony odpowiem jedynie, że do moich dzieci nauczyciel leczący się psychiatrycznie by się nie nadawał - ale nie dlatego, że coś mam do takich nauczycieli, tylko że chodzi o dzieci z ZA i autyzmem. Więc dużo też zależy od szkoły, w której szukasz pracy - ale nie od jej dyrekcji, tylko od samych uczniów... Liceum - być może ok, natomiast jakoś nie bardzo wyobrażam sobie nauczycielkę z nerwicą np. w technikum mechanicznym z 30 dorastającymi chłopakami? Ale nie wiem, nigdy się stanem zdrowia nauczycieli nie interesowałam jakoś szczególnie, być może ktoś taki i mnie uczył, być może się mylę i wcale to nie jest takie straszne - ani dla nauczyciela, ani dla uczniów?

35

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

. Liceum - być może ok, natomiast jakoś nie bardzo wyobrażam sobie nauczycielkę z nerwicą np. w technikum mechanicznym z 30 dorastającymi chłopakami? ?

Tu się nawet nie bardzo nadaje zdrowa psychicznie nauczycielka, ale na przykład jednocześnie nieśmiała czy niepewna siebie i cichutka.
Moja koleżanka sobie z taką klasą kiedyś nie poradziła, a zapewniam, ze nie miała nerwicy. Tylko była za miękka.

36

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

że chodzi o dzieci z ZA i autyzmem

Kiedy miałam zajęcia ze studentami miałam na swoich zajęciach dziewczynę z autyzmem i chłopaka z Aspergerem.
Teraz są na niektórych uczelniach takie kursy i szkolenia jak sobie radzić z takimi osobami, ale kiedy ja z nimi pracowałam 4 lata temu, jako nieopierzona doktorantka, to powiem Ci byłam zielona jak szczypiorek i musiałam z tymi osobami pracować na "czuja". Ale podreptałam do biblioteki, wypożyczyłam kilka mądrych książek z psychologii i takich tam i poczytałam, jak z takimi osobami pracować, czego unikać, a na co się nastawić i jakoś przez cały semestr z nimi poszło.

37 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 18:53:33)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

że chodzi o dzieci z ZA i autyzmem

Kiedy miałam zajęcia ze studentami miałam na swoich zajęciach dziewczynę z autyzmem i chłopaka z Aspergerem.
Teraz są na niektórych uczelniach takie kursy i szkolenia jak sobie radzić z takimi osobami, ale kiedy ja z nimi pracowałam 4 lata temu, jako nieopierzona doktorantka, to powiem Ci byłam zielona jak szczypiorek i musiałam z tymi osobami pracować na "czuja". Ale podreptałam do biblioteki, wypożyczyłam kilka mądrych książek z psychologii i takich tam i poczytałam, jak z takimi osobami pracować, czego unikać, a na co się nastawić i jakoś przez cały semestr z nimi poszło.

No, ok, wierzę, ale pozwól, że jednak ja jako matka miałabym prawo mieć wątpliwości smile Mimo wszystko, osoby z ZA i autyzmem są różne, czasem bardzo stresujące... Co absolutnie nie oznacza, że w razie gdyby dyrekcja szkoły zatrudniła nauczyciela z nerwicą, stałabym pod nią z transparentem i protestowała... Na pewno jakoś bardziej obserwowałabym dziecko, nauczyciela i ich kontakty, gdybym otrzymała taką informację (o ile w ogóle, bo przecież szkoła nie ma obowiązku informować rodziców o stanie zdrowia nauczycieli) - ale raczej staram się zapisywać dzieci do placówek, do których dyrekcji mam zaufanie wink No i jednak co innego student, w miarę już przystosowany do życia w społeczeństwie, a co innego uczeń, który dopiero się dostosowuje. Pytałaś o zdanie rodziców, to odpowiadam.

38 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-04-04 19:48:45)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

No, ok, wierzę, ale pozwól, że jednak ja jako matka miałabym prawo mieć wątpliwości smile Mimo wszystko, osoby z ZA i autyzmem są różne, czasem bardzo stresujące... Co absolutnie nie oznacza, że w razie gdyby dyrekcja szkoły zatrudniła nauczyciela z nerwicą, stałabym pod nią z transparentem i protestowała... Na pewno jakoś bardziej obserwowałabym dziecko, nauczyciela i ich kontakty, gdybym otrzymała taką informację (o ile w ogóle, bo przecież szkoła nie ma obowiązku informować rodziców o stanie zdrowia nauczycieli) - ale raczej staram się zapisywać dzieci do placówek, do których dyrekcji mam zaufanie wink No i jednak co innego student, w miarę już przystosowany do życia w społeczeństwie, a co innego uczeń, który dopiero się dostosowuje. Pytałaś o zdanie rodziców, to odpowiadam.

Wiesz ja pracowałam jak mówię liceum od klasy 1 do 3 i ze studentami. Ludzie niemalże dorośli, albo już dorośli.

Ja Cię rozumiem, zwłaszcza że dzieci takie jak Twoje wymagają specjalnej opieki. Ale w czystej ciekawości, czy Twoje pociechy chodzą do normalnych szkół, czy do specjalnych?
Bo chyba w tych specjalnych kryteria są do przyjmowania nauczycieli bardziej wyśrubowane, niż w zwykłych szkołach. Znaczy na pracę z takimi osobami trzeba mieć specjalne papiery - przynajmniej w szkołach podstawowych.
Nie wiem, jak to wygląda od strony psychologicznej, czy są jakieś testy.

Ale nerwica to choroba zawodowa nauczycieli, mam tego świadomość, co drugi nauczyciel powinien się leczyć na nerwicę i chodzić na terapię.
Chodzi mi bardziej o spojrzenie społeczeństwa na problem, bo z jednej szkoły narzeka się, że część nauczycieli ma problem z nerwami, a z drugiej strony, kiedy roznosi się wieść, że nauczyciel poszedł do psychiatry (bo leki ktoś przepisać musi, Święty Mikołaj nie przyniesie pod choinkę), albo wylądował na leczeniu, żeby podratować zdrowie, to część podnosi larum, że nauczyciel wariat.

39 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 20:12:17)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Ale w czystej ciekawości, czy Twoje pociechy chodzą do normalnych szkół, czy do specjalnych?
Bo chyba w tych specjalnych kryteria są do przyjmowania nauczycieli bardziej wyśrubowane, niż w zwykłych szkołach.

Starszy syn z ZA chodził do zwyczajnych szkół od podstawówki przez gimnazjum i liceum, obecnie normalnie studiuje. W zasadzie nie mieliśmy dla niego żadnego papierka o specjalnym traktowaniu w szkole, opierało się to na dobrej współpracy nas i rodziców, czasem wystarcza wink Ale wiem, że niektóre nauczycielki zainteresowały się dodatkowo. No, a niektóre nie, bo co je będzie jakiś tam rodzic pouczał, ale jakoś jednak daliśmy radę big_smile To było generalnie w czasach, kiedy wiedza o ZA nie była aż tak rozpowszechniona jak teraz - stąd prawdopodobnie traktowanie niektórych rzeczy jako "wymysłu roszczeniowych rodziców"...
Młodszy syn  uczęszcza do przedszkola specjalnego, obecnie mamy odroczenie obowiązku szkolnego, może się uda jeszcze nadrobić na tyle, żeby mógł chodzić do szkoły integracyjnej albo nawet i zwyczajnej - bo obecnie musielibyśmy "skazać" go na specjalną, a wszyscy widzimy w nim potencjał - ode mnie poprzez panie przedszkolanki aż do specjalistów wink W przedszkolu nauczycielki mają ukończone dodatkowe kursy i szkolenia na temat wychowania dzieci z autyzmem i wciąż się uczą - wszystkie, w sensie, że i od tych z normalnych oddziałów przedszkolnych jest to wymagane (tak dokładnie jest to przedszkole z oddziałami specjalnymi, czyli w sumie niby integracyjne, ale jednak niby nie;) ). Niektóre wysokofunkcjonujące dzieci przechodzą do zwykłych oddziałów po pobycie w grupach specjalnych (tak też ma przejść mój syn od września, ale to na razie plany), stąd te wymagania. O wymaganiach zdrowotnych nic mi nie wiadomo, no ale też trudno, żebym o takowych wiedziała big_smile Wydaje mi się, że od tego tematu są lekarze medycyny pracy i mogę ewentualnie przy okazji zapytać znajomą, jakby do tego podeszła jako lekarz - ale nie obiecuję, bo nie wiem, kiedy będę się z nią widzieć smile

No i tak jak już wspomniałam - nie miałabym problemu z kłopotami zdrowotnymi nauczyciela, chyba że przekładałoby się to na jego pracę. Ale na pewno nie tak "z założenia", że jak "psychiczny", to dzieciom krzywdę zrobi. Mnie swego czasu w szkole podstawowej uczyła czynna alkoholiczka - o czym wszyscy wiedzieli, rodzice również, czasem lekcje z powodu jej niedyspozycji się nie odbywały... a mimo to jednak nauczyć umiała, były tego efekty i chociaż zdarzały się wśród nas uczniów "podśmiechujki" z tego powodu, to myślę, że po latach doceniamy jej pracę.

40

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

No i tak jak już wspomniałam - nie miałabym problemu z kłopotami zdrowotnymi nauczyciela, chyba że przekładałoby się to na jego pracę. Ale na pewno nie tak "z założenia", że jak "psychiczny", to dzieciom krzywdę zrobi. Mnie swego czasu w szkole podstawowej uczyła czynna alkoholiczka - o czym wszyscy wiedzieli, rodzice również, czasem lekcje z powodu jej niedyspozycji się nie odbywały... a mimo to jednak nauczyć umiała, były tego efekty i chociaż zdarzały się wśród nas uczniów "podśmiechujki" z tego powodu, to myślę, że po latach doceniamy jej pracę.

Ale ona przychodziła pod wpływem alkoholu do pracy, czy piła na boku po weekendach?
Patrząc na metrykę: w czasach Twoich szkolnych może było inaczej, obecnie, stawienie się nauczyciela pod wpływem alkoholu w szkole skutkuje zwolnieniem dyscyplinarnym.
Niektórzy dyrektorzy nie chcą nawet z takim nauczycielem rozmawiać - wymówienie i już.
Jak nauczyciel jest naprawdę dobry, to gdyby była dyrektorem, to dałabym alternatywę: albo się leczysz, albo pakuj swoje rzeczy.

A co do lekarza medycyny pracy. To Ci odpowiem, ma prawo skierować Cię na dodatkowe badania u specjalisty, może, ale nie musi, może Ci podpisać bez tych badań.
Ale czasem lekarz medycyny pracy, kiedy słyszy słowo zakład psychiatryczny odmawia podpisania badań.
Ja tak miałam. Jak tylko usłyszał, że byłam hospitalizowana w szpitalu psychiatrycznym od razu mi powiedział: "Szpital psychiatryczny i praca w szkole, Pani raczy sobie żartować".

Ale ja na nim wręcz wymusiłam skierowanie mnie na badania do specjalisty. Dostałam pozytywną opinię, ale lekarz i tak mi nie podpisał tych papierów mówić, że jeszcze za wcześnie, to zbyt świeże, trzeba poczekać, a może będzie nawrót choroby, wie Pani.
Byłam miesiąc jeszcze na zwolnieniu.

Poszłam powtórnie do lekarza po miesiącu, był już inny. Uznał, że nie widzi żadnego problemu z powrotem do pracy i mi podpisał. Tylko, że ja już nie wróciłam. Słyszałam, że część moich kolegów jest wrogo nastawiona, że niektórzy rodzice sobie nie życzą. Nie chciałam konfrontacji, przyznałam im rację i na drugi dzień od lekarza poszłam do dyrektora z wypowiedzeniem. Dostałam dobrą rekomendację i wypowiedzenie za porozumieniem stron, chociaż dyrektor chciał mojego powrotu, to uznałam, że rezygnuję.

Dwa miesiące później przeprowadziłam się z mężem do innego miasta. I w sumie jestem już tutaj od hmm, listopad/grudzień 2017? Chyba jakoś tak.

41 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-04-04 20:52:04)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Co do tematu pani uczącej mnie - zdarzało się jej wypić w szkole, stąd te odwołane lekcje... oczywiście, że obecnie skutkuje to zwolnieniem dyscyplinarnym i ja o tym doskonale wiem, historia może i z "zamierzchłych czasów", ale chodziło mi o reakcje rodziców. W sumie to chyba wtedy też za to było zwolnienie - nie wiem, byłam dzieckiem i kompletnie mnie to nie interesowało. Pani nie prowadziła lekcji pod wpływem alkoholu, jakoś skutecznie to widocznie ukrywano. To była starsza pani, więc być może dano jej dotrwać do emerytury? Nie wiem, nie mam pojęcia, co się z nią działo dalej, na emeryturę przeszła, to wiem, kiedy skończyłam 7 klasę.

No właśnie, cały czas mówię, że medycyny pracy nie przeskoczysz. Jeśli otrzymasz zaświadczenie o zdolności do pracy, to nikt nie ma prawa robić Ci jakichś wtrętów. To lekarz decyduje, czy podpisze Ci tą sławetną "zdolność", czy nie. Z drugiej strony - nie powinnaś i nie możesz oszukiwać przy tym lekarza, że takie leczenie nie miało miejsca... Natomiast trochę trudno mi się wypowiadać o tym, czy powinnaś informować dyrekcję szkoły. Z jednej strony - badania wstępne do pracy wykonasz, jak już będą chcieli Cię przyjąć. A z drugiej - no, serio, nie umiem się określić, czy powinno to mieć wpływ na przyjęcie Cię do pracy...

42

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
santapietruszka napisał/a:

Z drugiej strony - nie powinnaś i nie możesz oszukiwać przy tym lekarza, że takie leczenie nie miało miejsca...

Z czystej ciekawości: ma to jakieś konsekwencje prawne? Znaczy zatajenie przed lekarzem medycyny pracy choroby? Pytam z czystej i tylko czystej ciekawości.

Nie, lekarza medycyny pracy nie oszukiwałam, w końcu to lekarz, a obecnie jest system, że można takie rzeczy sprawdzić.

43

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Z drugiej strony - nie powinnaś i nie możesz oszukiwać przy tym lekarza, że takie leczenie nie miało miejsca...

Z czystej ciekawości: ma to jakieś konsekwencje prawne? Znaczy zatajenie przed lekarzem medycyny pracy choroby? Pytam z czystej i tylko czystej ciekawości.

Nie, lekarza medycyny pracy nie oszukiwałam, w końcu to lekarz, a obecnie jest system, że można takie rzeczy sprawdzić.

Szczerze to nie mam pojęcia big_smile Mogę przy okazji zapytać big_smile Ale myślę, że konsekwencje mogłoby to mieć w przypadku właśnie jakiejś afery i sprawdzania, kto właściwie pozwolił Ci pracować big_smile

44 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-04 21:33:43)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
I_see_beyond napisał/a:
Summerka napisał/a:

Teraz masz świetne wyniki, ale czy wytrzymałabyś po latach pracy presję ze strony koleżanek z pracy? To, co opisałaś, to jeszcze nic.

Dobrze, ale to było w dotychczasowym miejscu pracy. To, że trafiła na wredne współpracownice tam, nie oznacza z automatu, że wszystkie środowiska nauczycielskie są takie. W nowym miejscu pracy może trafić na fajne koleżanki, które akurat mogą okazać się wspierające.

Niemożliwy scenariusz?

----------------- EDIT

Summerka napisał/a:

takie przypadki bywają, w których nauczyciel na lekach, nie pamięta uczniów z danej klasy i wydaje mu się, że uczeń podaje się za kogoś innego.

Autorka nie cierpi na zaniki pamięci, demencję czy Alzheimera. Ona ma nerwicę.
Nie mylmy pojęć i chorób.

  Ależ oczywiście, że może trafić na fajne koleżanki tak samo jak  i niefajne. Chodzi o to czy długotrwały stres  w tym drugim przypadku nie wpłynąłby na rozwój nerwicy.
Jeśli chodzi o mylenie pojęć, to rzeczywiście to tylko nerwica, jednak brałam pod uwagę konieczność zażywania  farmaceutyków, które wpływają na pamięć i koncentrację.

45

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Summerka napisał/a:

Jeśli chodzi o mylenie pojęć, to rzeczywiście to tylko nerwica, jednak brałam pod uwagę konieczność zażywania  farmaceutyków, które wpływają na pamięć i koncentrację.

Powiem tak, przy tego typu lekach nie można na pewno prowadzić samochodu. Jeździ mąż, ja się przerzuciłam na tramwaje/autobusy, wolę nie siadać za kółkiem.
Natomiast czy w wyraźny sposób otępiają?
Ja tego nie odczułam na sobie. Z tego co wiem leki na nerwicę i depresję teraz są tworzone tak, żeby te efekty uboczne otępienie/ospałość jak najbardziej minimalizować.
Natomiast inaczej jest w przypadku leków na schizofrenię, ale to jest zupełnie inna pula leków i półka, ale na tych lekach aż tak się nie znam, bo nigdy nie miałam z takowymi do czynienia i jakoś nie interesowałam się ich działaniem.

46

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Ja uważam, że osoby z tego typu chorobami charakteryzują się większą empatią i ze względu na doświadczenie z większym zrozumieniem podchodzą do uczniów.
Chodziłam do szkół, które ucznia traktowały w sposób mocno indywidualny- dzięki temu mieliśmy też osobisty kontakt z nauczycielami (btw nie były to płatne placówki). Myślę, że wielu z nich, swoją ponad przeciętną wrażliwość, przypłaciło psychicznie na różnych etapach swojego życia i nie uważam, żeby w jakikolwiek sposób miało to ich skreślać. Wręcz przeciwnie, dzięki temu są w stanie dużo lepiej pomagać uczniom. A jeżeli jeszcze przeszli psychoterapię, to już w ogóle szacun, bo wiedza psychologiczna nabyta w trakcie, przydałaby się wszystkim pedagogom (a z doświadczenia z regionowej podstawówki wiem, że ta mocno kuleje).

47

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Husky napisał/a:

Ja uważam, że osoby z tego typu chorobami charakteryzują się większą empatią i ze względu na doświadczenie z większym zrozumieniem podchodzą do uczniów.
Chodziłam do szkół, które ucznia traktowały w sposób mocno indywidualny- dzięki temu mieliśmy też osobisty kontakt z nauczycielami (btw nie były to płatne placówki). Myślę, że wielu z nich, swoją ponad przeciętną wrażliwość, przypłaciło psychicznie na różnych etapach swojego życia i nie uważam, żeby w jakikolwiek sposób miało to ich skreślać. Wręcz przeciwnie, dzięki temu są w stanie dużo lepiej pomagać uczniom. A jeżeli jeszcze przeszli psychoterapię, to już w ogóle szacun, bo wiedza psychologiczna nabyta w trakcie, przydałaby się wszystkim pedagogom (a z doświadczenia z regionowej podstawówki wiem, że ta mocno kuleje).

Husky, masz rację, ale takie osoby  szybko się wypalają.

48

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Husky napisał/a:

Ja uważam, że osoby z tego typu chorobami charakteryzują się większą empatią i ze względu na doświadczenie z większym zrozumieniem podchodzą do uczniów.
Chodziłam do szkół, które ucznia traktowały w sposób mocno indywidualny- dzięki temu mieliśmy też osobisty kontakt z nauczycielami (btw nie były to płatne placówki). Myślę, że wielu z nich, swoją ponad przeciętną wrażliwość, przypłaciło psychicznie na różnych etapach swojego życia i nie uważam, żeby w jakikolwiek sposób miało to ich skreślać. Wręcz przeciwnie, dzięki temu są w stanie dużo lepiej pomagać uczniom. A jeżeli jeszcze przeszli psychoterapię, to już w ogóle szacun, bo wiedza psychologiczna nabyta w trakcie, przydałaby się wszystkim pedagogom (a z doświadczenia z regionowej podstawówki wiem, że ta mocno kuleje).

Niekoniecznie, ja na przykład przeszłam etapy depresyjne (do tego stopnia, że wymagałam hospitalizacji) i obecnie duuuuuży stres w pracy znoszę lepiej, niż większośc moich wspópracowników, bo dzięki terapii wiem, jak radzić sobie ze słabościami swojego mózgu;) wydaje mi się, że w przypadku nerwicy może to działać podobnie.

49

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Husky napisał/a:

Niekoniecznie, ja na przykład przeszłam etapy depresyjne (do tego stopnia, że wymagałam hospitalizacji) i obecnie duuuuuży stres w pracy znoszę lepiej, niż większośc moich wspópracowników, bo dzięki terapii wiem, jak radzić sobie ze słabościami swojego mózgu;) wydaje mi się, że w przypadku nerwicy może to działać podobnie.

Podobnie. Zresztą często nerwica występuje jako dodatek do depresji.
Moja koleżanka miała tak, że lekarz jej zdiagnozował depresję i przepisał jej leki, które na nią bardzo negatywnie działały, poszła do dwóch innych lekarzy, którzy jej zdiagnozowali podobnie jak mi zespół nerwicowy i dostała leki z innej puli - znaczy nie z puli antydepresantów.

Czasami lekarze z góry diagnozują depresję, a potem wychodzi, że to jednak nerwica.
Ale bardzo często te choroby się na siebie nakładają.

50

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
Husky napisał/a:

Niekoniecznie, ja na przykład przeszłam etapy depresyjne (do tego stopnia, że wymagałam hospitalizacji) i obecnie duuuuuży stres w pracy znoszę lepiej, niż większośc moich wspópracowników, bo dzięki terapii wiem, jak radzić sobie ze słabościami swojego mózgu;) wydaje mi się, że w przypadku nerwicy może to działać podobnie.

Podobnie. Zresztą często nerwica występuje jako dodatek do depresji.
Moja koleżanka miała tak, że lekarz jej zdiagnozował depresję i przepisał jej leki, które na nią bardzo negatywnie działały, poszła do dwóch innych lekarzy, którzy jej zdiagnozowali podobnie jak mi zespół nerwicowy i dostała leki z innej puli - znaczy nie z puli antydepresantów.

Czasami lekarze z góry diagnozują depresję, a potem wychodzi, że to jednak nerwica.
Ale bardzo często te choroby się na siebie nakładają.

A ja miałam nerwice z domieszka depresji i dostałam antydepresanty. Ale świetnie się po nich czułam.

51 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-04-04 22:47:50)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Reakcje poszczególnych osób na leki SSRI to zagadka, której lekarze póki co niestety nie potrafią rozwiązać:P

52

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Husky, być może przeszłaś dobrą terapię i nie każdy ma takie możliwości  a także samoświadomość.  Jeśli autorka czuje się na siłach, może pracować w tym zawodzie,  nie chcę  tu o niczym wyrokować. Zwracam uwagę tylko, że czasem lepiej zmienić zawód na mniej stresujący pomimo studiów, a nie stracić zdrowia.

53

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Husky napisał/a:

Reakcje poszczególnych osób na leki SSRI to zagadka, której lekarze póki co niestety nie potrafią rozwiązać:P

Nie wiem co oni dodają do tych tabletek,  ale dla mnie to byl strzał w 10. Jak tak czują się osoby zdrowe, jak ja na tych lekach,  to uważam,  że będąc zdrowym, można w zasadzie wszystko.

54

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

Nie wiem co oni dodają do tych tabletek,  ale dla mnie to byl strzał w 10. Jak tak czują się osoby zdrowe, jak ja na tych lekach,  to uważam,  że będąc zdrowym, można w zasadzie wszystko.

Grzybki zwidki i śliwki szczęścia. Przepraszam za żart.
Substancje chemiczne, związki, a takie przykładowo cudeńka:

"Opipramol to lek z grupy trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych. Wykazuje działanie przeciwlękowe, uspokajające i poprawiające nastrój, ma natomiast słabsze właściwości przeciwdepresyjne. Podany w godzinach wieczornych ułatwia zasypianie. Wykazuje duże powinowactwo do receptorów sigma (typ 1 i 2), działa antagonistycznie wobec receptora H1. Powinowactwo do receptorów serotoninergicznych 5-HT2A, dopaminergicznych D2 i  -adrenergicznych jest mniejsze. W przeciwieństwie do większości trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych wykazuje małą aktywność antycholinergiczną i nie hamuje wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny. Po długotrwałym podawaniu zmniejsza wrażliwość receptorów ß-adrenergicznych w korze mózgowej (down-regulation). Działanie przeciwhistaminowe jest znaczne. Nie wywołuje uzależnienia."

Chyba najbardziej popularny lek na uspokojenie skołatanych nerwów - Pramolan.

55 Ostatnio edytowany przez Morgana de Fay (2018-04-04 23:03:13)

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Ups, przepraszam, zamiast edytuj wcisnęło mi się cytuj, ale żeby nie było dubla to sobie takie coś dodam: "Preparat jest wskazany w leczeniu zaburzeń lękowych uogólnionych i zaburzeń lękowych pod postacią somatyczną (objawiający się fizycznymi dolegliwościami)."
A nie można po nim prowadzić auta.
A to taki przykładzik podrzuciłam.

56

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nie wiem co oni dodają do tych tabletek,  ale dla mnie to byl strzał w 10. Jak tak czują się osoby zdrowe, jak ja na tych lekach,  to uważam,  że będąc zdrowym, można w zasadzie wszystko.

Grzybki zwidki i śliwki szczęścia. Przepraszam za żart.
Substancje chemiczne, związki, a takie przykładowo cudeńka:

"Opipramol to lek z grupy trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych. Wykazuje działanie przeciwlękowe, uspokajające i poprawiające nastrój, ma natomiast słabsze właściwości przeciwdepresyjne. Podany w godzinach wieczornych ułatwia zasypianie. Wykazuje duże powinowactwo do receptorów sigma (typ 1 i 2), działa antagonistycznie wobec receptora H1. Powinowactwo do receptorów serotoninergicznych 5-HT2A, dopaminergicznych D2 i  -adrenergicznych jest mniejsze. W przeciwieństwie do większości trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych wykazuje małą aktywność antycholinergiczną i nie hamuje wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny. Po długotrwałym podawaniu zmniejsza wrażliwość receptorów ß-adrenergicznych w korze mózgowej (down-regulation). Działanie przeciwhistaminowe jest znaczne. Nie wywołuje uzależnienia."

Chyba najbardziej popularny lek na uspokojenie skołatanych nerwów - Pramolan.

Popatrz a na mnie on akurat nie działał.
Wiem, że tam jest kupa chemii w tych pastylkach, ale jak dla mnie , to niektóre z nich jakis geniusz wymyślił,
Zero lęków,  spokój,  brak gonitwy myśli,  spadku nastroju i objawów somatycznych. Jedynie przytyłam po nich że 12 kilo albo lepiej, ale to nie był problem.

57

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
rossanka napisał/a:

Popatrz a na mnie on akurat nie działał.
Wiem, że tam jest kupa chemii w tych pastylkach, ale jak dla mnie , to niektóre z nich jakis geniusz wymyślił,
Zero lęków,  spokój,  brak gonitwy myśli,  spadku nastroju i objawów somatycznych. Jedynie przytyłam po nich że 12 kilo albo lepiej, ale to nie był problem.

Ja to mam w pakiecie do czterech innych leków, więc nawet nie wiem, które na mnie działają, a które nie.
A z problem z wagą: też mi się przytyło 15 kg, i z okazji wiosny podjęłam walkę z tych ustrojstwem, muszę schudną te 15 kg i to jest moje postanowienie poświąteczne.

58

Odp: Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?
Morgana de Fay napisał/a:

Poza tym nerwica to nie jest atak psychozy, gdzie nie ma kontaktu z taką chorym. Osoba z atakiem nerwicowym panuje nad swoją świadomością, może po prostu wyjść z klasy i poprosić o zastępstwo na kilka minut dopóki się nie uspokoi.

Wiesz... wszystko zależy od rodzaju nerwicy lub jej stadium. Np. moja mama ma nerwicę i nie umie pohamować swoich emocji. Ma świadomość, że zaraz wybuchnie, ale ją to paraliżuje i nie umie się powstrzymać. To ponoć silniejsze od niej. Uspokaja się w ciągu kilku godzin i nawet wzięcie leku nie jest w stanie jej wyciszyć natychmiast. I tak plącze jej się język, i tak się trzęsie... może już panuje nad krzykiem, ale nerwy widać i czuć... nic tego nie zmieni przez kilka godzin. Tak więc nie dziwmy się obawom rodziców. Każdy jest inny... jeden sobie radzi, drugi nie.
Rodzic się prostu niepokoi i martwi o dziecko. To zrozumiałe.

Dygresyjnie troszkę:
U mojej młodej w gimnazjum była taka nauczycielka, która moim zdaniem miała nerwicę do porządnego leczenia. Dziw bierze, ze jej nie posłano na urlop zdrowotny. Nie dogadywała się z uczniami, a ci potrafili dać do wiwatu... jak to w gimbazie bywa. Płakała na lekcji, zacinała się i sztywniała itp.  A gnojki jeździły wtedy po niej jak po szmacie mając ubaw. Strasznie smutne sad .

Z kolei mojej koleżanki mama jest pielęgniarką w szpitalu. Mówiła kiedyś, że zbierając wywiad od pacjenta i dowiedziawszy się, ze pacjent jest nauczycielem, ma się do niego inne podejście.  Inne...w sensie jak do osoby z problemami psychicznymi typu z depresja/nerwica. Z góry zakładają, że pacjent-nauczyciel ma tego typu problemy.

Posty [ 58 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Praca nauczyciela a nerwica. Co sądzicie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024