Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 55 ]

Temat: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Może to zabrzmi głupio i szczeniacko, ale dla mnie to jest problem, bo jestem zżyta z rodzicami
Niedawno skończyłam 21 lat. Niby jestem dorosła, niby powinnam się odciąć od rodziców, ale nie do końca potrafię się odciąć od ich zdania.
Nie tak dawno przekłułam sobie uszy. Zrobiłam 2 dodatkowe kolczyki koło standardowego przekłucia i oczywiście rodzice to zauważyli. Mama trochę zmartwiona odparła "kto ci to robił? Boże żebyś się nie zaraziła jakimś WZW..." ja odpowiedziałam, że u piercera, wszystko było sterylnie, ale mama odparła zmartwionym głosem "ale nie zamierzasz sobie robić już w żadnych wargach, pępku, brwi czy innych częściach ciała czy mamy się bardziej martwić?" ja odparłam, że nie aczkolwiek bardzo mnie to zasmuciło, bo rok temu zrobiłam sobie kolczyk w pępku, mam w planach tatuaż....od zawsze bardzo szanowałam zdanie rodziców, dlatego każda krytyka  choćby lekka z ich strony sprawia, że mam po prostu wyrzuty sumienia chociaż wiem, że zarówno kolczyki jak i przyszły tatuaż są przemyślane od dawna i wymarzone i nie zamierzam się bez nich obchodzić. Tylko z rodzicami zazwyczaj żyłam w zgodzie, nie buntowałam się za młodu i teraz są tego efekty....czuję się z tym dobrze, ale im to odpowiada. Wiem, że to moje ciało, moja decyzja, ale te ich niepozorna krytyka budzi u mnie wyrzuty sumienia
Co zrobić?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Dorosnąć.


Dopóki emocjonalnie jesteś od nich uzależniona, dopóki będziesz czuła się dzieckiem i będziesz czuła wyrzuty sumienia, że to małe dziecko "zasmuciło mamusię, bo zrobiło coś, co jej się nie podoba". Albo jesteś dorosła i sama siebie uważasz za osobę dojrzałą, gotową do tego, żeby podejmować przemyślane decyzje, nawet jeśli nie najlepsze, to ze świadomością, że są twoje i sama poniesiesz ich konsekwencje bez wyrzutów sumienia, albo nie jesteś dorosła, więc potrzebujesz aprobaty rodziców, żeby podejmować decyzje i z nimi żyć. Teraz jesteś w opcji drugiej. Niby podjęłaś decyzję, ale chyba jednak nie jesteś do niej przekonana, nie wierzysz sobie i w swoją zdolność do podjęcia dobrej, skoro czyjeś słowa są w stanie sprawić, że czujesz wyrzuty sumienia.

3

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Rób co robisz. Dorastaj. Przesuwaj granice. Jak słusznie zauważyłaś- robisz to samo co dzieci/nastolatki tylko z paroletnim opóźnieniem wink
Masz ten komfort że faktycznie jesteś już dorosła i możesz to wszystko robić legalnie:P
Dojrzałe też będzie pogadanie z rodzicami-że jakby nie zauważyli to masz 21 lat i masz prawo o sobie decydować.

4

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Monoceros napisał/a:

Dorosnąć.


Dopóki emocjonalnie jesteś od nich uzależniona, dopóki będziesz czuła się dzieckiem i będziesz czuła wyrzuty sumienia, że to małe dziecko "zasmuciło mamusię, bo zrobiło coś, co jej się nie podoba". Albo jesteś dorosła i sama siebie uważasz za osobę dojrzałą, gotową do tego, żeby podejmować przemyślane decyzje, nawet jeśli nie najlepsze, to ze świadomością, że są twoje i sama poniesiesz ich konsekwencje bez wyrzutów sumienia, albo nie jesteś dorosła, więc potrzebujesz aprobaty rodziców, żeby podejmować decyzje i z nimi żyć. Teraz jesteś w opcji drugiej. Niby podjęłaś decyzję, ale chyba jednak nie jesteś do niej przekonana, nie wierzysz sobie i w swoją zdolność do podjęcia dobrej, skoro czyjeś słowa są w stanie sprawić, że czujesz wyrzuty sumienia.

Zgadzam się z tobą w 100 procentach, ale tak już jest. Wiele nastolatków się buntuje, chodzi na imprezy, wraca po nocach do domu, jest w ciąży a ja wtedy byłam grzeczna i teraz im się wydaje, że to co robię jest złe, bo nie znają gorszego. Moi rodzice wprost mi powiedzieli, że boją się, że zarażę się czymś. Mało tego, moja mama pracuje w branży, gdzie zajmuje się sterylizacją od lat i teraz ma wobec mnie taki argument. Ja rozmawiałam z rodzicami i tłumaczyłam, że piercer miał wszystko sterylne, sama widziałam znaczek sterylizacji na opakowaniu, poza tym to jeden z lepszych piercerów w Polsce, wszystko miał sterylne, bo nie tylko kolczyki, ale też rękawiczki wyjął z tego specjalnego woreczka (jałowe rękawiczki) plus inny sprzęt wspomagający przekłucie też był po sterylizacji. Więc rodzice potraktowali mnie z góry, że ja się na tym nie znam, że nie mogę mieć pewności, czy wszystko było sterylne i czy się czymś nie zarażę. Tylko moja mama to hipokrytka bo sama tak mówi a jak miałam 14 lat to na przekłucie standardowe uszu zabrała mnie do kosmetyczki, która przekłuła mi uszy pistoletem (a kto się interesuje piercingiem ten wie, że igłę da się wysterylizować, pistoletu już nie, co najwyżej zdezynfekować oraz kolczyki są wykonane u kosmetyczki nie z tytanu, który jest dobry na gojenie, ale z jakiegoś metalu zawierającego nikiel, na które jest uczulone sporo osób) oraz jak już byłam w liceum właśnie mama zabrałam mnie do swojej koleżanki dentystki, która....nie miała żadnych rękawiczek! Żadnych nawet tych z pudełka! Co prawda nie robiła mi za dużo w buzi, ale ja też czułam się źle, bo jakaś obca baba gołymi rękoma jeździ mi po zębach.
Próbowałam wytłumaczyć rodzicom, że piercer miał wszystko sterylnie, ale oni tylko, że nie mogę mieć pewności, że się niczym nie zaraziłam (a piercer przekłuwał już tysiące osób). Na to pada argument, że oni na sterylizacji znają się lepiej, bo mama ma autoklaw w pracy. Najlepsze jest to, że jak om powiedziałam, że nie tylko oni jedyni na świecie korzystają z autoklawu to tylko się popukali po czole
O kolczyku w pępku im nie mówiłam i aż się boję, choć w lato raczej zauważą
A chciałabym mieć jeszcze tatuaż, w widocznym miejscu niestety i już nie wiem, co czynić
Ja wiem, że jestem dorosła, ale ich zdanie od zawsze było dla mnie ważne. I to przez to, bo nie chcę, żeby się o mnie martwili
Dodatkowo znam przykład koleżanki niestety. Moja koleżanka z klasy studiuje tam gdzie ja i znalazła chłopaka, którego nie akceptują jej rodzice i zagrozili, że jeśli z nim nie zerwie to odetną jej pieniądze. Boję się, że u mnie będzie to samo a nie mam czasu godzić studiów i pracy (kierunek mi na to nie pozwala)
To głupi wiek, bo niby człowiek dorosły, ale jest zależny od rodziców
Mi się podobają wszystkie kolczyki, które sobie zrobiłam, ani jednego nie żałuję a przez rodzinę mam wyrzuty (prócz siostry, bo jej się to bardzo podoba). Bo dla mnie te kolczyki są też odskocznią tak jakby, patrzę na nie i mam lepszy humor, ale rodzice tego nie rozumieją. Dla nich to niebezpieczna tandeta
Ale raczej ich nie przekonam
Z tatuażem będzie raczej jeszcze gorzej...

5

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
sosenek napisał/a:

Rób co robisz. Dorastaj. Przesuwaj granice. Jak słusznie zauważyłaś- robisz to samo co dzieci/nastolatki tylko z paroletnim opóźnieniem wink
Masz ten komfort że faktycznie jesteś już dorosła i możesz to wszystko robić legalnie:P
Dojrzałe też będzie pogadanie z rodzicami-że jakby nie zauważyli to masz 21 lat i masz prawo o sobie decydować.

Właśnie to jest najlepsze- ja kolczyki robiłam legalnie, chciałabym mieć tatuaż i też legalnie co więcej 21 lat to już mogę powiedzieć, że trochę oleju w głowie mam i wszystkie decyzje, które podejmuję są bardzo przemyślane (szczególnie jeśli chodzi o moje ciało)
Ja sama uważam, że jak 14-latka chce sobie zrobić kolczyk w pępku czy tatuaż dla "szpanu" to jestem bardzo bardzo przeciwna (znam takie osoby), ale ja już mam ponad 20 lat i jednak to co innego. Ja robię kolczyki i tatuaż dla siebie, nie dla szpanu
Najgorsze jest to, że ja w rodzinie będę 1 osobą z takimi modyfikacjami (szczególnie tatuażem, bo kuzynka ucho miała przekłute 2 razy) i dlatego trudno im będzie się przyzwyczaić
Ja wiem, że mam prawo decydować o sobie, ale żeby się nie powtarzać to tylko powiem, że dokładniej sytuację opisałam wyżej do odpowiedzi Monoceros
Macie rację dziewczyny, ale na prawdę mi jest trudno
Moi rodzice po prostu są starodawni i to dlatego

6 Ostatnio edytowany przez kwadrad (2018-04-01 19:52:21)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

W miarę możliwości nie robić buntu dla buntu.
Logiczne argumenty rodziców wynikają często z ich oczekiwań ale zawierają tez sensowną argumentacje.

Wnuczka L Millera nie słuchała rodziców i teraz wygląda jak wygląda.

Z samymi zakupami to może być tak , że teraz sie chce to a po paru tygodniach coś innego  a potem jeszcze coś innego.
Finalnie miał być jeden dobry tatuaż a jest 5 bazgrołów ...

Może lepiej poczekać i ustalić jedną pewną wersje zakupu , czegoś co się naprawdę podoba.
Szukanie dobrego wzoru i zakładu  może potrwać naprawdę długo.

7

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
kwadrad napisał/a:

W miarę możliwości nie robić buntu dla buntu.
Logiczne argumenty rodziców wynikają często z ich oczekiwań ale zawierają tez sensowną argumentacje.

Wnuczka L Millera nie słuchała rodziców i teraz wygląda jak wygląda.

Z samymi zakupami to może być tak , że teraz sie chce to a po paru tygodniach coś innego  a potem jeszcze coś innego.
Finalnie miał być jeden dobry tatuaż a jest 5 bazgrołów ...

Może lepiej poczekać i ustalić jedną pewną wersje zakupu , czegoś co się naprawdę podoba.
Szukanie dobrego wzoru i zakładu  może potrwać naprawdę długo.

Nie chcę nic mówić, ale trochę nie na temat

8

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

(...) To głupi wiek, bo niby człowiek dorosły, ale jest zależny od rodziców (...)

Dylemat trzylatka: jak zjeść ciastko i mieć ciastko.

9 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2018-04-02 18:52:50)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Chciałam zauważyć, ze to nie jest głupi wiek! Głupi wiek był 14-16 lat. Mam wrażenie, ze Ty się po prostu na tym etapie zatrzymałaś.
Najgorsze, że nie bardzo wiesz jak z tego wybrnąć.
Poza tym ... wypowiedź kwadrata wcale nie jest nie na temat wink. Ja zrozumiałam przesłanie smile .

Rodzice się troszczą i to jest zrozumiałe. Gdyby dziecko moje będzie chciało sobie przekłuć uszy, to nie sprzeciwie się, ale jeśli chciałoby się całe poprzekłuwać... to już inna sprawa. Podobnie z tatuażem. Co innego jeden mały motylek/delfinek, a co innego duza kolorowa czacha...potem inne nieestetyczne obrazki.
Do tego dochodzi kłamstwo i brak szczerości. Okłamałaś mamę i to chyba Cie najbardziej boli. Niestety w ten sposób rodzice tracą do Ciebie zaufanie, nie tyle przez kolczyki, co przez oszukanie ich.
Rodzice nie przecięli pępowiny i to tez ich problem, ale w tej sytuacji postaraj się im pomóc. Nie radzę więcej oszukiwać i okłamywać. Przyznaj się szczerze do błędu, że ze strachu się nie przyznałaś, ale zrobiłaś kolczyk i chciałabyś więcej. Przyznaj się co planujesz, zaznacz, że nie chcesz im sprawiać przykrości. Wszystko powinno się odbyć z miłością, czułością, a nie z krzykiem, buntem i obrazą majestatu.
Odcinaj pępowinę małymi krokami, nie wszystko na raz, bo będzie to dla nich szokiem. Weź ich zdanie pod uwagę, oni nie chcą źle. Maja prawo wypowiedzieć własne zdanie.
Tylko dopóki sama nie dojrzejesz mentalnie, będzie Ci trudno. Dorośnij sama, bo na razie nie masz przekonania, że dobrze robisz.
Mam wrażenie, że chcesz postawić na swoim za wszelką cenę...bo mi się podoba tyle kolczyków i już, bo ja chce tatuaż i już. Tylko się mamusi boję, bo będzie na mnie zła. Tak się nie zachowuje 21 latka wink. Zastanów się dlaczego to Cie tak kreci, co chcesz przez to przekazać, czy ma to jakiś cel, jak będziesz wyglądać za 10 lat, czy to ma w ogóle sens, co w ten sposób zdziałasz i czy tym zrobisz coś dobrego dla ludzkości wink ? Cos w tym stylu w każdym razie tongue .

10

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

ja tam mojej matce zafundowalam szok, bo delikatne załatwianie sprawy nie dzialalo.
u mnie byly płacze i emocjonalny szantaz pt. wpedzisz mnie do grobu.
nie dalam sie na to nabrać. szczerze mowiac zadziałało.

11 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-04-02 19:21:28)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Czy to jest czas na działanie szokowe? Chyba nie, bo jak autorka zauważyła, finansowo jest zależna od rodziców. Dopóki jesteś zależna od rodziców, to musisz się z ich zdaniem liczyć. Dopóki zależy Ci przede wszystkim na tym, żeby ich nie ranić i nie martwić (a nie na własnej niezależności), to musisz robić, to co mówią. Wielokropek słusznie zauważyła, że chcesz mieć jedno i drugie - i totalną swobodę i całkowitą akceptację. Nie każdy rodzic jest w stanie to dać i ja pogodziłam się z tym, że do tej pory nawet zupełnie niegroźne moje decyzje spotykają się z oporem, wyśmianiem, skrytykowaniem i próbą wpędzenia w poczucie winy. Więc z rodzicami już nie gadam, nie informuję ani o planach, ani o przeszłych wydarzeniach, rozmawiamy głównie na neutralne tematy i nie mają pojęcia, co się dzieje w moim życiu. Mam niezależność, akceptacji nie mam. Ty masz drugie - bo zachowujesz się grzecznie, to masz akceptację, ale niezależności już nie.

Co z tym zrobić? Nie wiem, na ile jesteś w stanie zmienić podejście rodziców i dać im odczuć, że jesteś dorosła - skoro ci nie ufają, to widać taki typ ludzi, co lubią mieć rację i lubią mieć kontrolę. Być może nigdy akceptacji nie będziesz miała, nawet jeśli będziesz podejmować wszelkie działania profilaktyczne.
Możesz nazywać zachowanie rodziców - "to co mówicie, to jest brak zaufania, boli mnie ten brak zaufania", "kiedy to mówisz, słyszę, że mi nie wierzysz", "traktujesz mnie z góry i bardzo mi się to nie podoba". Rozmowy na spokojnie, opowiadanie o tym, czego chcesz, czego oczekujesz zamiast tego co robią, "chciałabym, żebyś zauważyła, że mam 20+ lat i że zachowuję się odpowiedzialnie", "chciałabym, żebyś zauważyła, że to jest moje ciało, i że o nie dbam i nie podejmuję pochopnych decyzji". Warto też zauważyć ich obawy - "wiem, że się martwisz, że obawiasz się o mnie". Tyle, bez żadnego "ale...". Kto wie, może twoi rodzice będą na to podatni, może ta relacja nie musi przejść przez trudny bunt.


Podejście "a mogłam się zachowywać gorzej, inni mają trudniejsze nastolatki" jest dziecinne smile

12

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

W Twojej relacji z rodzicami problem leży po obu stronach - Ty nie dorosłaś, a rodzice nie pozwolili Ci dorosnąć.
Przyznam, że strasznie nie lubię argumentu "dopóki cię utrzymujemy, powinnaś zachowywać się tak, jak tego od ciebie oczekujemy". Ja sama chyba nigdy takiego nie usłyszałam, a na pewno sobie tego nie przypominam, ani nie użyłam, a mój syn ma dokładnie tyle lat co Ty, jest na naszym utrzymaniu (studiuje) i od czasu do czasu miewa jakieś 'dziwne' pomysły. Moim zdaniem rodzic powinien wychowywać, rozmawiać, starać się rozumieć, a nie oczekiwać ślepego posłuszeństwa zmuszając do niego głównie poprzez zależność finansową.

Ty musisz teraz pokazać, że rodziców zdanie jest dla Ciebie ważne i bierzesz je pod uwagę, ale ostateczna decyzja i tak należy do Ciebie. Powinnaś przy tym pamiętać, że dorosłość polega także na tym, że ponosi się konsekwencje własnych wyborów.

13

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
tajemnicza75 napisał/a:

Chciałam zauważyć, ze to nie jest głupi wiek! Głupi wiek był 14-16 lat. Mam wrażenie, ze Ty się po prostu na tym etapie zatrzymałaś.
Najgorsze, że nie bardzo wiesz jak z tego wybrnąć.
Poza tym ... wypowiedź kwadrata wcale nie jest nie na temat wink. Ja zrozumiałam przesłanie smile .

Rodzice się troszczą i to jest zrozumiałe. Gdyby dziecko moje będzie chciało sobie przekłuć uszy, to nie sprzeciwie się, ale jeśli chciałoby się całe poprzekłuwać... to już inna sprawa. Podobnie z tatuażem. Co innego jeden mały motylek/delfinek, a co innego duza kolorowa czacha...potem inne nieestetyczne obrazki.
Do tego dochodzi kłamstwo i brak szczerości. Okłamałaś mamę i to chyba Cie najbardziej boli. Niestety w ten sposób rodzice tracą do Ciebie zaufanie, nie tyle przez kolczyki, co przez oszukanie ich.
Rodzice nie przecięli pępowiny i to tez ich problem, ale w tej sytuacji postaraj się im pomóc. Nie radzę więcej oszukiwać i okłamywać. Przyznaj się szczerze do błędu, że ze strachu się nie przyznałaś, ale zrobiłaś kolczyk i chciałabyś więcej. Przyznaj się co planujesz, zaznacz, że nie chcesz im sprawiać przykrości. Wszystko powinno się odbyć z miłością, czułością, a nie z krzykiem, buntem i obrazą majestatu.
Odcinaj pępowinę małymi krokami, nie wszystko na raz, bo będzie to dla nich szokiem. Weź ich zdanie pod uwagę, oni nie chcą źle. Maja prawo wypowiedzieć własne zdanie.
Tylko dopóki sama nie dojrzejesz mentalnie, będzie Ci trudno. Dorośnij sama, bo na razie nie masz przekonania, że dobrze robisz.
Mam wrażenie, że chcesz postawić na swoim za wszelką cenę...bo mi się podoba tyle kolczyków i już, bo ja chce tatuaż i już. Tylko się mamusi boję, bo będzie na mnie zła. Tak się nie zachowuje 21 latka wink. Zastanów się dlaczego to Cie tak kreci, co chcesz przez to przekazać, czy ma to jakiś cel, jak będziesz wyglądać za 10 lat, czy to ma w ogóle sens, co w ten sposób zdziałasz i czy tym zrobisz coś dobrego dla ludzkości wink ? Cos w tym stylu w każdym razie tongue .

Dziękuję za pełną odpowiedź
Jeśli chodzi o zachowanie to tak, zatrzymałam się na etapie mniej więcej liceum i tam stoję. Niestety byłam trzymana krótko i uważam, że to przez to. Inni chodzili na imprezy, ja to robiłam bardzo rzadko a jeśli już to wracałam do domu wcześnie. Gdy wychodziłam to pomimo że byłam już pełnoletnia musiałam mówić do kogo, zostawić adres spotkania telefon znajomego i jego rodzica. Ja rozumiem, że się o mnie troszczyli, ale przez to ja teraz zatrzymałam się w rozwoju normalnie
Sama jestem przeciwniczką wielkich modyfikacji, ja zrobiłam tylko ucho, pępek i chcę 1 mały tatuaż, całe zmodyfikowane ciało już nie bardzo, ale nawet gdyby to jako osoba pełnoletnia mogłabym to legalnie zrobić.
Zabolały mnie słowa rodziców "Dlaczego to zrobiłaś? Tyle dziewczyn ma coś takiego?" a ja zarówno o kolczykach jak i o tatuażu myślę od dobrych kilku lat, więc to decyzja przemyślana na maksa. Boję się też, że mi nie ufają. Otwarcie się przyznali, że boją się, że czymś się zarażę. Ja im wytłumaczyłam, że byłam u jednego z najlepszych piercerow w kraju, miał sterylne narzędzia, które wyjmował przy mnie, dał mi instrukcję pielęgnacji przekłucia. Ale oni jak takie uparte dzieci, nie dali sobie przetłumaczyć tylko "a skąd wiesz, że jest sterylne, to że ma znaczek to nic nie oznacza". No a mama sama zabrała mnie jak byłam młodsza do kosmetyczki, która przekłuwała uszy pistoletem, którego nie da się wysterylizować. Tylko do nich te argumenty nie docierają
Nie boli mnie to, że okłamałam mamę, bo jej nie okłamałam. Nie zamierzam niczego już przebijać, nie przyznałam się tylko do tego, że mam pępek przebity i patrząc po ich zachowaniu nie będę mogła na balkon wyjść w bikini, żeby zaś coś nie zaczęli mówić.
Staram się postawić w sytuacji rodzica, ale zachowanie moich rodziców już jest po prostu męczące. Oni myślą, że wszyscy piercerzy i tatuatorzy gotują igły w garnkach. Nie da im się przetłumaczyć, że większość dzisiejszych salonów ma warunki nierzadko bardziej sterylne niż niejedna placówka medyczna: przykładowo mój dentysta ma rękawiczki wyjmowane z dużego pudełka, gdzie piercer wyjął mi wyjałowione; dentysta ma wiertła w jakimś plastikowym pojemniczku po nie wiem czym hurtowo wszystkie wrzucone a mój piercer miał wszystkie przyrządy zapakowane w te woreczki charakterystyczne dla sterylizacji, ale moi rodzice mają tylko ten stereotypowy obraz salonu tatuażu przed oczami i to mnie denerwuje, że osądzają a sami nie wiedzą

14

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
_v_ napisał/a:

ja tam mojej matce zafundowalam szok, bo delikatne załatwianie sprawy nie dzialalo.
u mnie byly płacze i emocjonalny szantaz pt. wpedzisz mnie do grobu.
nie dalam sie na to nabrać. szczerze mowiac zadziałało.

A to też w sprawie tatuaży i kolczyków

15

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Monoceros napisał/a:

Czy to jest czas na działanie szokowe? Chyba nie, bo jak autorka zauważyła, finansowo jest zależna od rodziców. Dopóki jesteś zależna od rodziców, to musisz się z ich zdaniem liczyć. Dopóki zależy Ci przede wszystkim na tym, żeby ich nie ranić i nie martwić (a nie na własnej niezależności), to musisz robić, to co mówią. Wielokropek słusznie zauważyła, że chcesz mieć jedno i drugie - i totalną swobodę i całkowitą akceptację. Nie każdy rodzic jest w stanie to dać i ja pogodziłam się z tym, że do tej pory nawet zupełnie niegroźne moje decyzje spotykają się z oporem, wyśmianiem, skrytykowaniem i próbą wpędzenia w poczucie winy. Więc z rodzicami już nie gadam, nie informuję ani o planach, ani o przeszłych wydarzeniach, rozmawiamy głównie na neutralne tematy i nie mają pojęcia, co się dzieje w moim życiu. Mam niezależność, akceptacji nie mam. Ty masz drugie - bo zachowujesz się grzecznie, to masz akceptację, ale niezależności już nie.

Co z tym zrobić? Nie wiem, na ile jesteś w stanie zmienić podejście rodziców i dać im odczuć, że jesteś dorosła - skoro ci nie ufają, to widać taki typ ludzi, co lubią mieć rację i lubią mieć kontrolę. Być może nigdy akceptacji nie będziesz miała, nawet jeśli będziesz podejmować wszelkie działania profilaktyczne.
Możesz nazywać zachowanie rodziców - "to co mówicie, to jest brak zaufania, boli mnie ten brak zaufania", "kiedy to mówisz, słyszę, że mi nie wierzysz", "traktujesz mnie z góry i bardzo mi się to nie podoba". Rozmowy na spokojnie, opowiadanie o tym, czego chcesz, czego oczekujesz zamiast tego co robią, "chciałabym, żebyś zauważyła, że mam 20+ lat i że zachowuję się odpowiedzialnie", "chciałabym, żebyś zauważyła, że to jest moje ciało, i że o nie dbam i nie podejmuję pochopnych decyzji". Warto też zauważyć ich obawy - "wiem, że się martwisz, że obawiasz się o mnie". Tyle, bez żadnego "ale...". Kto wie, może twoi rodzice będą na to podatni, może ta relacja nie musi przejść przez trudny bunt.


Podejście "a mogłam się zachowywać gorzej, inni mają trudniejsze nastolatki" jest dziecinne smile

Właśnie to jest najgorsze- moi rodzice myślą, że są najmądrzejsi i zawsze mają rację
Moja koleżanka ma tyle lat co ja, zrobiła sobie tatuaż 2 miesiące temu. Nie mówiła o tym mamie, ale zrobiła na nadgarstku i ta musiała to zauważyć i pochwaliła nawet, że ładny, że wzór ciekawy i spytała tylko, czy robiony w odpowiednich warunkach. No ale to jest normalne, bo dziewczyna jest dorosła
A to, że mi rodzice coś dyktują nie jest normalne, bo nie jestem już dzieckiem
Denerwuje mnie to, że musi być coś zrobione zawsze ich sposobem
Nie ufają mi a nie mają do tego powodów. I właśnie z chęcią powiedziałabym o uszach, o kolczyku w pępku i o planach na tatuaż, ale wiem, że zrobią wszystko, by mnie odwieźć od tego planu i to co piszesz- nie mówię ich o swoich planach. Sama nigdy bym nie pozwoliła na taką sytuację, jakbym miała dziecko. Ja zawsze czułam się trzymana pod pantoflem rodziców, przeszkadzało mi to odkąd tylko jestem pełnoletnia. Rozumiem zostawianie telefonu koleżanki, z którą idę się spotkać na wypadek jakiegoś zdarzenia (opisałam to kilka postów wcześniej), ale jak robię coś co jest przemyślane, robione profesjonalnie to denerwuje mnie ta ich nieufność. Ja nawet jak idę na zmianę fryzury do fryzjera to myślę nad tym kilka miesięcy, więc nie wiem, skąd ta nieufność, bo większość rzeczy jak dotąd zawsze robiłam po ich myśli i to chyba błąd, bo się nauczyli, że nie umiem stawiać na swoim i mogą to wykorzystać

16

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Olinka napisał/a:

W Twojej relacji z rodzicami problem leży po obu stronach - Ty nie dorosłaś, a rodzice nie pozwolili Ci dorosnąć.
Przyznam, że strasznie nie lubię argumentu "dopóki cię utrzymujemy, powinnaś zachowywać się tak, jak tego od ciebie oczekujemy". Ja sama chyba nigdy takiego nie usłyszałam, a na pewno sobie tego nie przypominam, ani nie użyłam, a mój syn ma dokładnie tyle lat co Ty, jest na naszym utrzymaniu (studiuje) i od czasu do czasu miewa jakieś 'dziwne' pomysły. Moim zdaniem rodzic powinien wychowywać, rozmawiać, starać się rozumieć, a nie oczekiwać ślepego posłuszeństwa zmuszając do niego głównie poprzez zależność finansową.

Ty musisz teraz pokazać, że rodziców zdanie jest dla Ciebie ważne i bierzesz je pod uwagę, ale ostateczna decyzja i tak należy do Ciebie. Powinnaś przy tym pamiętać, że dorosłość polega także na tym, że ponosi się konsekwencje własnych wyborów.

Olinko dziękuję również Tobie za wsparcie smile
Jesteś z pewnością bardzo dobrą matką z tego co widzę.
Ja niestety byłam trzymana dosyć krótko i zawsze byłam grzecznym dzieckiem, żadnego buntu itp. Nie chodziłam za czasów szkolnych za dużo na imprezy, ze znajomymi po szkole widywałam się raz na czas. Zawsze nauka była na 1 miejscu. Zawsze też byłam posłuszna i przystawałam na ich propozycje, mogę nawet rzec, że to oni podejmowali za mnie wiele decyzji. I wiem teraz, że to duży błąd, ale z miłości do mnie. Chciałam iść do liceum do większego miasta, gdzie to liceum miało całkiem dobrą renomę, ale rodzice twierdzili "Po co będziesz się męczyć z tak dalekimi dojazdami, chodź do naszego lokalnego liceum, wszędzie jest to samo" i tu niestety pomylili się bardzo, bo po liceum miałam dosłownie traumę. Chciałam iść na psychologię, nie dostałam się, więc stwierdziłam, że pójdę na turystykę i rekreację, ale zaś było "Co ty dziewczyno idź na prawo, bo więcej pieniędzy i praca będzie a turystykę to nawet Marcin skończył" (Marcin to syn sąsiadki, wyjątkowo leniwy i robi wszystko, żeby nie iść do pracy a skończył turystykę). Jestem na prawie i nie jest to bardzo łatwy kierunek, miałam chwile załamania, ale cieszę się, że rodzice mi to podpowiedzieli, ale to była ich sugestia, to oni mnie wypchnęli, nie ja o tym decydowałam. Teraz na 1 roku studiów kończę 4 semestr technika, bo miałam rok przerwy od szkoły, poprawiałam maturę, więc poszłam na technika zaocznego, nie chciałam go kontynuować, ale było zdanie "No ale będziesz mieć zawsze papierek" i to też nie była w pełni moja wola
I tak ich chyba nauczyłam, że mogą sobie mną sterować a pierwszy raz od dawna zrobiłam coś dla siebie i już jest źle. Tak jak mówisz- trzeba ponosić konsekwencje i nikt się nie nauczy inaczej, niż na własnych błędach. Ja tłumaczyłam rodzicom, że byłam u jednego z najlepszych piercerów w kraju, wszystko było sterylne, ale oni się uparli, że wiedz lepiej
I w tym wieku raczej ich nie oduczę
Ale na prawdę chciałabym im powiedzieć o kolczyku w pępku czy o planach na tatuaż, ale nie mogę jak widać, bo będą próbowali mnie odwieźć od planu zamiast coś poradzić i pomóc.
Ja teraz już tego nie słyszę, ale jak byłam w liceum to mówiłam, ze chciałabym iść na imprezę do koleżanki a oni się z jakiegoś powodu nie zgadzali (nie ważne z jakiego) i powiedziałam, że mam skończone 18 lat i to też moja decyzja i słyszałam wiele razy "Póki jesteś na naszym utrzymaniu to my decydujemy" albo "Co z tego, że jesteś dorosła, skoro konsekwencje twoich czynów będziemy ponosić my"
I dlatego właśnie wolę teraz postawić ich przed faktem dokonanym, bo już nic wicej nie powiedzą
Wiem, że to niezbyt dobra relacja, ale nie mam na to wpływu

17

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

Właśnie to jest najgorsze- moi rodzice myślą, że są najmądrzejsi i zawsze mają rację
Moja koleżanka ma tyle lat co ja, zrobiła sobie tatuaż 2 miesiące temu. Nie mówiła o tym mamie, ale zrobiła na nadgarstku i ta musiała to zauważyć i pochwaliła nawet, że ładny, że wzór ciekawy i spytała tylko, czy robiony w odpowiednich warunkach. No ale to jest normalne, bo dziewczyna jest dorosła
A to, że mi rodzice coś dyktują nie jest normalne, bo nie jestem już dzieckiem
Denerwuje mnie to, że musi być coś zrobione zawsze ich sposobem
Nie ufają mi a nie mają do tego powodów. I właśnie z chęcią powiedziałabym o uszach, o kolczyku w pępku i o planach na tatuaż, ale wiem, że zrobią wszystko, by mnie odwieźć od tego planu i to co piszesz- nie mówię ich o swoich planach. Sama nigdy bym nie pozwoliła na taką sytuację, jakbym miała dziecko. Ja zawsze czułam się trzymana pod pantoflem rodziców, przeszkadzało mi to odkąd tylko jestem pełnoletnia. Rozumiem zostawianie telefonu koleżanki, z którą idę się spotkać na wypadek jakiegoś zdarzenia (opisałam to kilka postów wcześniej), ale jak robię coś co jest przemyślane, robione profesjonalnie to denerwuje mnie ta ich nieufność. Ja nawet jak idę na zmianę fryzury do fryzjera to myślę nad tym kilka miesięcy, więc nie wiem, skąd ta nieufność, bo większość rzeczy jak dotąd zawsze robiłam po ich myśli i to chyba błąd, bo się nauczyli, że nie umiem stawiać na swoim i mogą to wykorzystać

A ty również musisz uważać, że są najmądrzejsi i zawsze mają rację, skoro nie jesteś w stanie przyjąć, że oni nie mają racji, postąpiłaś właściwie i skoro im się to nie podoba, to ich błąd i trudno. Ty się czujesz urażona, że ktoś najmądrzejszy, mający zawsze rację, nie przyznaję tobie racji.

Tym się różni dziecko od dorosłego, że dziecko potrzebuje aprobaty rodzica do szczęścia, dorosły nie. W świetle tego, co piszesz, jesteś dzieckiem.

Nie ufają ci, mimo że nie dałaś im powodu. No to jest ich problem. Trudno. Ja rozumiem, że chcesz to zaufanie mieć, chcesz mieć aprobatę rodziców jak tamta koleżanka. Ale ich nie masz. Co zrobisz, skoro ich nie masz? Wyciągniesz siłą? No nie da rady. Nie zmienisz ich zachowania i ich podejścia. Więc pozostaje ci tylko wyłącznie wybór między uległością (i wynikającą z niej aprobatą rodziców) lub niezależnością (i wiążącą się z tym dezaprobatą rodziców).
I paradoksalnie, jeśli w końcu zaczniesz podejmować własne decyzji, nie oglądając się na ich opinie, nie polegając już na nich, pokażesz, że radzisz sobie sama, i że twoje decyzje nie kończą się katastrofą - to może nawet spowodować, że będą ci bardziej ufać.
Jeśli nie będziesz stawiać na swoim (łagodnie, ale stanowczo), to nadal będą traktować cię jak dziecko i to się nigdy nie zmieni. Taki stan może trwać w nieskończoność- wiem, bo moi rodzice traktują tak mojego 40 letniego brata. Zapisują go do lekarza, wypełniają za niego pity, matka robi mu pranie, bo nie wierzy, że sobie z tym poradzi...

Masz wpływ tylko i wyłącznie na swoje zachowanie - powtarzam - nie sprawisz, żeby oni się zmienili i nagle zaczęli ci ufać i wszystko akceptować. Tacy są - nie musisz tego rozumieć, skąd ich nieufność, lęk. Możesz jedynie zmienić siebie.

18

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Do 25 roku życia dawałam swojej mamie wchdozić na mnie, iedy się jej coś nie pdoobało. Zawsze musiała wyrazić swoje zdanie, krytykwoać mnie, co mi się nie podobało. Teraz kiedy już od dawna mieszkam z mężem wszystko się zmieniło. Stopniowo zaczęłam stawiać granice, kiedy on mnie uczył, ze moje zdanie tez sie liczy. Nie dalam sie manipulowac fochami. Mi nie bylo z tym latwo, ale dalam rade. Mysle ze najlepsze rozwiazanie to wyprowadzka z domu, o ile to  w ogole mozliwe. Albo proba rozmow - powtarzanie jak zdarta plywa swoich racji i argumentow wink

19

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Monoceros napisał/a:
advokatova napisał/a:

Właśnie to jest najgorsze- moi rodzice myślą, że są najmądrzejsi i zawsze mają rację
Moja koleżanka ma tyle lat co ja, zrobiła sobie tatuaż 2 miesiące temu. Nie mówiła o tym mamie, ale zrobiła na nadgarstku i ta musiała to zauważyć i pochwaliła nawet, że ładny, że wzór ciekawy i spytała tylko, czy robiony w odpowiednich warunkach. No ale to jest normalne, bo dziewczyna jest dorosła
A to, że mi rodzice coś dyktują nie jest normalne, bo nie jestem już dzieckiem
Denerwuje mnie to, że musi być coś zrobione zawsze ich sposobem
Nie ufają mi a nie mają do tego powodów. I właśnie z chęcią powiedziałabym o uszach, o kolczyku w pępku i o planach na tatuaż, ale wiem, że zrobią wszystko, by mnie odwieźć od tego planu i to co piszesz- nie mówię ich o swoich planach. Sama nigdy bym nie pozwoliła na taką sytuację, jakbym miała dziecko. Ja zawsze czułam się trzymana pod pantoflem rodziców, przeszkadzało mi to odkąd tylko jestem pełnoletnia. Rozumiem zostawianie telefonu koleżanki, z którą idę się spotkać na wypadek jakiegoś zdarzenia (opisałam to kilka postów wcześniej), ale jak robię coś co jest przemyślane, robione profesjonalnie to denerwuje mnie ta ich nieufność. Ja nawet jak idę na zmianę fryzury do fryzjera to myślę nad tym kilka miesięcy, więc nie wiem, skąd ta nieufność, bo większość rzeczy jak dotąd zawsze robiłam po ich myśli i to chyba błąd, bo się nauczyli, że nie umiem stawiać na swoim i mogą to wykorzystać

A ty również musisz uważać, że są najmądrzejsi i zawsze mają rację, skoro nie jesteś w stanie przyjąć, że oni nie mają racji, postąpiłaś właściwie i skoro im się to nie podoba, to ich błąd i trudno. Ty się czujesz urażona, że ktoś najmądrzejszy, mający zawsze rację, nie przyznaję tobie racji.

Tym się różni dziecko od dorosłego, że dziecko potrzebuje aprobaty rodzica do szczęścia, dorosły nie. W świetle tego, co piszesz, jesteś dzieckiem.

Nie ufają ci, mimo że nie dałaś im powodu. No to jest ich problem. Trudno. Ja rozumiem, że chcesz to zaufanie mieć, chcesz mieć aprobatę rodziców jak tamta koleżanka. Ale ich nie masz. Co zrobisz, skoro ich nie masz? Wyciągniesz siłą? No nie da rady. Nie zmienisz ich zachowania i ich podejścia. Więc pozostaje ci tylko wyłącznie wybór między uległością (i wynikającą z niej aprobatą rodziców) lub niezależnością (i wiążącą się z tym dezaprobatą rodziców).
I paradoksalnie, jeśli w końcu zaczniesz podejmować własne decyzji, nie oglądając się na ich opinie, nie polegając już na nich, pokażesz, że radzisz sobie sama, i że twoje decyzje nie kończą się katastrofą - to może nawet spowodować, że będą ci bardziej ufać.
Jeśli nie będziesz stawiać na swoim (łagodnie, ale stanowczo), to nadal będą traktować cię jak dziecko i to się nigdy nie zmieni. Taki stan może trwać w nieskończoność- wiem, bo moi rodzice traktują tak mojego 40 letniego brata. Zapisują go do lekarza, wypełniają za niego pity, matka robi mu pranie, bo nie wierzy, że sobie z tym poradzi...

Masz wpływ tylko i wyłącznie na swoje zachowanie - powtarzam - nie sprawisz, żeby oni się zmienili i nagle zaczęli ci ufać i wszystko akceptować. Tacy są - nie musisz tego rozumieć, skąd ich nieufność, lęk. Możesz jedynie zmienić siebie.

"W świetle tego jesteś dzieckiem...."- tak to prawda, ale nigdy nie znosiłam się kłócić z rodzicami. Generalnie nie lubię się kłócić z bliskimi. Co innego, gdyby rodzice powiedzieli "Nie podoba nam się to, ale jeśli robiłaś u odpowiedniej osoby i tobie się podoba to rób jak chcesz". A oni od razu powiedzieli, że martwią się, żebym się czymś nie zaraziła, że nie mogę być pewna, że narzędzia były sterylne (a mama zabrała mnie do kosmetyczki na przekłucie ucha, gdzie pani nie robiła sterylną igłą, tylko pistoletem, którego nie da się wysterylizować) . I denerwuje mnie to, że oni mają mnie za nieodpowiedzialną i sugerują, że poszłam się kłuć do pierwszej lepszej osoby i na pewno czymś się zaraziłam. I żadne argumenty tu nie trafiają
I widzisz, najgorsze jest to, że jestem na ich utrzymaniu, jak większość studentów niestety i oni uważają, że jeszcze nie jestem dorosłą osobą, bo osoba dorosła to taka, która utrzymuje się sama

20

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
patgaw3 napisał/a:

Do 25 roku życia dawałam swojej mamie wchdozić na mnie, iedy się jej coś nie pdoobało. Zawsze musiała wyrazić swoje zdanie, krytykwoać mnie, co mi się nie podobało. Teraz kiedy już od dawna mieszkam z mężem wszystko się zmieniło. Stopniowo zaczęłam stawiać granice, kiedy on mnie uczył, ze moje zdanie tez sie liczy. Nie dalam sie manipulowac fochami. Mi nie bylo z tym latwo, ale dalam rade. Mysle ze najlepsze rozwiazanie to wyprowadzka z domu, o ile to  w ogole mozliwe. Albo proba rozmow - powtarzanie jak zdarta plywa swoich racji i argumentow wink

To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam i tak jak te uszy przekłute- oni to zauważyli
Na wakacje też do nich wracam
Niby tatuaż od wielu lat był moim marzeniem, ale boję się reakcji
Rodzice na mnie nie krzyczą, ale będą się martwić. Mama sama powiedziała "Będziesz przekłuwać coś jeszcze czy mogę przestać się martwić?"- no ludzie, ja nie wiem, co z tym zrobić

21

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

(...) boję się reakcji (...)

Reakcji, czyli czego? Co Tobie/z Tobą może się stać w jej efekcie?


(...) Rodzice na mnie nie krzyczą, ale będą się martwić. Mama sama powiedziała "Będziesz przekłuwać coś jeszcze czy mogę przestać się martwić?"- no ludzie, ja nie wiem, co z tym zrobić

Z jej/ich martwieniem się? Nic.

22

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Wielokropek napisał/a:
advokatova napisał/a:

(...) boję się reakcji (...)

Reakcji, czyli czego? Co Tobie/z Tobą może się stać w jej efekcie?


(...) Rodzice na mnie nie krzyczą, ale będą się martwić. Mama sama powiedziała "Będziesz przekłuwać coś jeszcze czy mogę przestać się martwić?"- no ludzie, ja nie wiem, co z tym zrobić

Z jej/ich martwieniem się? Nic.

No wiesz.... moja koleżanka ma chłopaka, którego nie akceptują jej rodzice i grożą jej regularnie obcięciem pieniędzy a na pracę na studiach dziennych nie ma z dużo czasu
Nic mi się nie stanie, ale nie lubię się kłócić z rodzicami, zawsze żyłam z nimi w zgodzie

23

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

No wiesz.... moja koleżanka ma chłopaka, którego nie akceptują jej rodzice i grożą jej regularnie obcięciem pieniędzy a na pracę na studiach dziennych nie ma z dużo czasu (...)

Często ten, kto daje pieniądze, stawia wymagania. Można, choć to takie w niektórych kręgach niepopularne, stać się osobą samodzielną finansowo nawet będąc na studiach dziennych.

(...) nie lubię się kłócić z rodzicami, zawsze żyłam z nimi w zgodzie

A ktoś do kłótni z nimi Cię namawia? Może pora na to, byś przestała kucać?

24

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

i powiedziałam, że mam skończone 18 lat i to też moja decyzja i słyszałam wiele razy "Póki jesteś na naszym utrzymaniu to my decydujemy" albo "Co z tego, że jesteś dorosła, skoro konsekwencje twoich czynów będziemy ponosić my"

Olinka napisał/a:

Przyznam, że strasznie nie lubię argumentu "dopóki cię utrzymujemy, powinnaś zachowywać się tak, jak tego od ciebie oczekujemy". Ja sama chyba nigdy takiego nie usłyszałam,

Też nie lubię, ale właśnie dlatego, że go często słyszałam wink . Któregoś dnia oznajmiłam, że się wyprowadzam i był lament/płacz. Bo podobno mama wcale tego nie chciała, chodziło jej jedynie o to, bym jej słuchała i robiła co chce. Do tej pory mama mi to wypomina, bardzo ją to zabolało. Z kolei dla mnie jej słowa brzmiały jak szantaż, dlatego nigdy go nie użyje wobec własnego dziecka. A wystarczyło liczyć się z moim zdaniem, a nie despotycznie rządzić wink . Tak to widzę z perspektywy czasu.

advokatova napisał/a:

Ja niestety byłam trzymana dosyć krótko i zawsze byłam grzecznym dzieckiem, żadnego buntu itp. Nie chodziłam za czasów szkolnych za dużo na imprezy, ze znajomymi po szkole widywałam się raz na czas. Zawsze nauka była na 1 miejscu. Zawsze też byłam posłuszna....

I tak ich chyba nauczyłam, że mogą sobie mną sterować

Wiem, że to niezbyt dobra relacja, ale nie mam na to wpływu

Wiesz... moja córka tez jest grzeczna i posłuszna, nauka na 1 miejscu, nie mamy z nią żadnych problemów, ale mamy inny model wychowawczy. Pozwalamy na samodzielne podejmowanie decyzji, wspieramy, dużo rozmawiamy, bez narzucania swojej woli, ale zna naszą opinię. Tak więc forma wychowania ( w przypadku Twoich rodziców chyba nadopiekuńczość) nie musi być powodem.

To prawda, sama ich tego nauczyłaś. Teraz trudno Ci będzie z tego wybrnąć, ale nie oznacza, ze niemożliwe. Może to trwać latami i jedynie spokojem, konsekwencją, cierpliwością ... uda Ci się odciąć im pępowinę.
Sądzę jednak, ze jakiś wpływ masz, ale wygodniej jest się poddać lub/i włączyć tryb ataku. Zaczniesz z nimi walczyć, będzie jeszcze gorzej. Proponuję spokojnie rozmawiać, cierpliwie tłumaczyć logicznie argumentując, pozwalać na rzeczową wymianę zdań, zawsze zapewniać o miłości wobec nich i przeczytać jakiś poradnik o nadopiekuńczych rodzicach wink .

advokatova napisał/a:

"ale nie zamierzasz sobie robić już w żadnych wargach, pępku, brwi czy innych częściach ciała czy mamy się bardziej martwić?" ja odparłam, że nie aczkolwiek bardzo mnie to zasmuciło, bo rok temu zrobiłam sobie kolczyk w pępku, mam w planach tatuaż....

Jednak skłamałaś. Po pierwsze coś tam jeszcze planujesz, a po drugie ukryłaś już istniejący fakt, a to jest inna forma kłamstwa... czyli oszustwo.
Nadal uważam, ze kłamstwo ma krótkie nogi i lepiej powiedzieć prawdę zanim odkryją ja sami i stracą do Ciebie resztę zaufania. Mówię Ci to jako matka nastolatki. Do końca życia chcesz ukrywać ten pępek?

advokatova napisał/a:

Generalnie nie lubię się kłócić z bliskimi. Co innego, gdyby rodzice powiedzieli "Nie podoba nam się to, ale jeśli robiłaś u odpowiedniej osoby i tobie się podoba to rób jak chcesz".

Powiedz im to. Jeśli mówiłaś raz... powiedz drugi i dziesiąty, ale z szacunkiem. Denerwuje Cię to i tamto, a oni czują Twoja irytację. Dorosły ( w założeniu dojrzały) człowiek po prostu rozmawia, a nie krzyczy, nie unosi się, nie denerwuje na każde niewygodne zdanie. Skoro nigdy nie było kłótni, to nadal ich nie będzie, nie musisz się obawiać, ale pod warunkiem, że zamiast denerwowania będzie rzeczowa rozmowa dorosłych osób. Martwią się, to moze zabierz ich raz ze sobą i niech zobaczą jak to wygląda, niech zapytają fachowca o co chcą. Nie buntuj się jak nastolatka, przestań się bać jak dziecko, tylko argumentuj i postępuj jak dorosła. Z czasem się uda.

25

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Wielokropek napisał/a:

(...) nie lubię się kłócić z rodzicami, zawsze żyłam z nimi w zgodzie

A ktoś do kłótni z nimi Cię namawia? Może pora na to, byś przestała kucać?

Mam wrażenie, że advokatova poprzez słowo "kłótnia" rozumie sprzeciwienie się woli rodziców. Natomiast asertywność, a kłótnia to dwie różne sprawy.

26

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Wielokropek napisał/a:
advokatova napisał/a:

No wiesz.... moja koleżanka ma chłopaka, którego nie akceptują jej rodzice i grożą jej regularnie obcięciem pieniędzy a na pracę na studiach dziennych nie ma z dużo czasu (...)

Często ten, kto daje pieniądze, stawia wymagania. Można, choć to takie w niektórych kręgach niepopularne, stać się osobą samodzielną finansowo nawet będąc na studiach dziennych.

(...) nie lubię się kłócić z rodzicami, zawsze żyłam z nimi w zgodzie

A ktoś do kłótni z nimi Cię namawia? Może pora na to, byś przestała kucać?

No właśnie jeśli chodzi o tą dziewczynę to nie byłaby w stanie pracować i na siebie zarobić, bo nie ma na to czasu. W weekend ewentualnie, ale to tylko na drobne wydatki. Samo mieszkanie w dużym mieście kosztuje ją z 600 zł plus jedzenie i inne rzeczy
Niby nie trzeba żyć z rodzicami w zgodzie, ale można

27

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
tajemnicza75 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

(...) nie lubię się kłócić z rodzicami, zawsze żyłam z nimi w zgodzie

A ktoś do kłótni z nimi Cię namawia? Może pora na to, byś przestała kucać?

Mam wrażenie, że advokatova poprzez słowo "kłótnia" rozumie sprzeciwienie się woli rodziców. Natomiast asertywność, a kłótnia to dwie różne sprawy.

To taki łańcuch
Nie lubiłam się kłócić, więc mam problem z asertywnością przez to
Co do posta wyżej- tłumaczyłam im już, że robione było sterylnie, u profesjonalisty itp., ale oni pozjadali wszystkie rozumy i myślą, że wiedzą najlepiej.
O pępku się dowiedzą, ale lepiej poczekać, bo jak teraz im wszystko naraz wrzucę to tylko się niepotrzebnie zdenerwują, a teraz były uszy, potem pępek, lepiej jest postawić rodziców przed faktem dokonanym, bo już nic się z tym nie zrobi. Gdybym powiedziała "chcę tatuaż, mam przemyślany od wielu lat, marzę o tym" to poleciałaby fala argumentów, żeby tego nie robić. Jestem pewna. Moja koleżanka natomiast wprost powiedziała, że lubi tatuaże, mama jej przyznała rację, kolczyki w różnych miejscach w uszach ma i też nic jej z tego nie robią a ja mam wrażenie, że rodzice są z innej epoki i argumenty do nich nie docierają, bo oni przecież wiedzą najlepiej

28

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:
patgaw3 napisał/a:

Do 25 roku życia dawałam swojej mamie wchdozić na mnie, iedy się jej coś nie pdoobało. Zawsze musiała wyrazić swoje zdanie, krytykwoać mnie, co mi się nie podobało. Teraz kiedy już od dawna mieszkam z mężem wszystko się zmieniło. Stopniowo zaczęłam stawiać granice, kiedy on mnie uczył, ze moje zdanie tez sie liczy. Nie dalam sie manipulowac fochami. Mi nie bylo z tym latwo, ale dalam rade. Mysle ze najlepsze rozwiazanie to wyprowadzka z domu, o ile to  w ogole mozliwe. Albo proba rozmow - powtarzanie jak zdarta plywa swoich racji i argumentow wink

To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam i tak jak te uszy przekłute- oni to zauważyli
Na wakacje też do nich wracam
Niby tatuaż od wielu lat był moim marzeniem, ale boję się reakcji
Rodzice na mnie nie krzyczą, ale będą się martwić. Mama sama powiedziała "Będziesz przekłuwać coś jeszcze czy mogę przestać się martwić?"- no ludzie, ja nie wiem, co z tym zrobić

Tez bylam "grzeczna". Wyprowadzilam sie z domu po maturze. Pojechalam za granice, jako au-pair. Wczesniej to w zasadzie mama decydowala o wszystkim. Po moim pierwszym powrocie po 3 miesiacach nagle sie zmienilo. Kiedys musialam sie tlumaczyc z kazdego wyjscia - potem juz nie. Po dwoch latach wrocilam do kraju, studia, kredyt studencki oraz pozniej stypendia naukowe - wiec za swoje. Nikt sie nie wtracal. Wszystkie wakacje na studiach przepracowane w restauracjach. Dopiero potem docelowa praca. Slub. Rozwod. Zafundowam wiele mamie. Ale od momentu kiedy sie wynioslam i ona zobaczyla, ze daje rade (choc nie byla to i nie jest droga uslana rozami) odpuscila. Mamy teraz lepszy kontakt niz kiedykolwiek.
Dzis tez mam tatuaz, nawet ona chce sobie zrobic. A gdybys tak w nastepne wakacje nie wracala? Moze staz? Dla nich jestes wciaz dzieckiem a chcesz sama decydowac. I ja to rozumiem. Tylko pewnie patrzac z ich perspektywy jestes nastolatka, ktora trzeba chronic bo zrobi cos glupiego. Pokaz im dojrzalosc. Ze chcesz o siebie sama dbac. Np. biorac sprawy w swoje rece i idac na staz. Po pierwsze przyda Ci sie do CV a po drugie pokazesz im, ze nie tylko te kolczyki i tatuaze w glowie, ale tez myslisz powaznie o przyszlosci i juz teraz probujesz zadbac o swoja doroslosc.

29

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
hanna1234 napisał/a:
advokatova napisał/a:
patgaw3 napisał/a:

Do 25 roku życia dawałam swojej mamie wchdozić na mnie, iedy się jej coś nie pdoobało. Zawsze musiała wyrazić swoje zdanie, krytykwoać mnie, co mi się nie podobało. Teraz kiedy już od dawna mieszkam z mężem wszystko się zmieniło. Stopniowo zaczęłam stawiać granice, kiedy on mnie uczył, ze moje zdanie tez sie liczy. Nie dalam sie manipulowac fochami. Mi nie bylo z tym latwo, ale dalam rade. Mysle ze najlepsze rozwiazanie to wyprowadzka z domu, o ile to  w ogole mozliwe. Albo proba rozmow - powtarzanie jak zdarta plywa swoich racji i argumentow wink

To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam i tak jak te uszy przekłute- oni to zauważyli
Na wakacje też do nich wracam
Niby tatuaż od wielu lat był moim marzeniem, ale boję się reakcji
Rodzice na mnie nie krzyczą, ale będą się martwić. Mama sama powiedziała "Będziesz przekłuwać coś jeszcze czy mogę przestać się martwić?"- no ludzie, ja nie wiem, co z tym zrobić

Tez bylam "grzeczna". Wyprowadzilam sie z domu po maturze. Pojechalam za granice, jako au-pair. Wczesniej to w zasadzie mama decydowala o wszystkim. Po moim pierwszym powrocie po 3 miesiacach nagle sie zmienilo. Kiedys musialam sie tlumaczyc z kazdego wyjscia - potem juz nie. Po dwoch latach wrocilam do kraju, studia, kredyt studencki oraz pozniej stypendia naukowe - wiec za swoje. Nikt sie nie wtracal. Wszystkie wakacje na studiach przepracowane w restauracjach. Dopiero potem docelowa praca. Slub. Rozwod. Zafundowam wiele mamie. Ale od momentu kiedy sie wynioslam i ona zobaczyla, ze daje rade (choc nie byla to i nie jest droga uslana rozami) odpuscila. Mamy teraz lepszy kontakt niz kiedykolwiek.
Dzis tez mam tatuaz, nawet ona chce sobie zrobic. A gdybys tak w nastepne wakacje nie wracala? Moze staz? Dla nich jestes wciaz dzieckiem a chcesz sama decydowac. I ja to rozumiem. Tylko pewnie patrzac z ich perspektywy jestes nastolatka, ktora trzeba chronic bo zrobi cos glupiego. Pokaz im dojrzalosc. Ze chcesz o siebie sama dbac. Np. biorac sprawy w swoje rece i idac na staz. Po pierwsze przyda Ci sie do CV a po drugie pokazesz im, ze nie tylko te kolczyki i tatuaze w glowie, ale tez myslisz powaznie o przyszlosci i juz teraz probujesz zadbac o swoja doroslosc.

Dziękuję za odpowiedź
Ja niestety praktyk w te wakacje nie mam. Zrobiłam papiery na instruktora fitnes, ale z pracą wcale tak łatwo nie jest. Rodzice by mnie nawet chcieli do takiej pracy wypchnąć, ale co mam zrobić, jeśli szukam ogłoszeń w necie i nie ma ich za dużo?

30

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

advokatova, ja tam w postawie Twoich rodzicow nie widze nic dziwnego - po prostu martwią sie o Ciebie, czemu zreszta dali wyraz, mowiac ci o tym. To nie jet tak, ze gdy czlowiek staje sie dorosly, to jego rodzicow juz nic nie moze martwic, ani oni nie moga powiedziec swojego zdania.
Przychylam sie do zdania, ze przechodzisz nieco opozniony bunt nastolatka, czyli chcesz decydowac o sobie. I ok. Ale kazda decyzja to rowniez wzięcie na siebie konsekwencji z nia zwiazanych.

Chcialas tych kolczykow czy tatuazu, zrobilas go, czyli zadecydowalas o sobie, wiec teoretycznie nie powinno byc problemu. Ale rodzice moga wyrazic swoja opinie w tym temacie.
Temat mnie zainteresowal, bo sama mam corki wchodzace z okres dojrzewania. Czasem sa naprawde rozne sytuacje, i zastanawiam sie, co moge powiedziec, a czego nie, zeby bylo dobrze..

31

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Advokatova, kręcisz się w kółko. Rozumiem to dobrze, bo jak gadam z przyjaciółką o moim stosunku do rodziców to się też łapią za głowę. Niektórzy nie mają tego wpojonego od młodości poczucia, że trzeba zadowolić rodziców (czasem za wszelką cenę). Mimo że odseparowałam się fizycznie jakieś 8 lat temu, finansowo 3, to emocjonalnie udało mi się dopiero w zeszłym roku po terapii. Długo przychodziło mi zrozumienie, że nie jestem odpowiedzialna za stan emocjonalny rodziców. Skoro im jest przykro, że ty podejmujesz decyzje niezgodne z ich życzeniem, to IM jest przykro - i te ich uczucia nie są twoją odpowiedzialnością. Skoro oni są niezadowoleni, to jest ICH niezadowolenie i nie musisz, a nawet nie powinnaś brać na siebie ciężaru sprawienia, żeby byli zadowoleni.

Nie wiem, czy trafiam w to co czujesz, ale mam wrażenie, że masz podobnie jak ja.

Często się sprzeczam z matką - wysyła mi pieniądze, gdy jej mówię, "nie rób tego, kiedy wysyłasz mi pieniądze, czuje się, jakbyś mi mówiła, że nie wierzysz, że sobie radzę". No i nie dociera, wysyła dalej, więc jej odsyłam, a ona jest oburzona i jest jej przykro, że dziecku nie może wysłać prezentu. Więc mówię jej, że prezent, owszem, ale pieniędzy nie chcę. Ona tego nie przyjmuje i jest jej przykro. No trudno. To ona robi coś wbrew mnie, doskonale wiedząc, jakie wywołuje to we mnie uczucia, sama sobie tę przykrość sprawia.

A gdybyś tak na serio poszukała pracy? Choćby dorywczej, albo jakiegokolwiek stażu - na portalu "pracuj" jest dużo ofert dla studentów, praktyk czy staży na wakacje. Mam wrażenie, że trochę chcesz, a trochę jednak nie. Masz jednak czas smile

Na kwestie rodziców odpowiadaj tak samo, zdarta płyta: widzę, że się troszczysz, widzę, że się martwisz, rozumiem, że boisz się o mnie; przemyślałam tę decyzję, podjęłam tę decyzję świadomie, wiem jakie są konsekwencje; albo chociaż - w takim razie pomóż mi znaleźć dobre miejsce do wykonania tatuażu, bo ja go zrobię, ale tak możesz mi pomóc w podjęciu dobrej decyzji. Im więcej będziesz podejmować samodzielnych decyzji, tym bardziej będą widzieć cię jak dorosłą.
Ale niestety niektórzy rodzice są niereformowalni - moi tacy są i sprowadzili mojego brata do takiego stanu, że sam nie potrafi się do lekarza zapisać...
Mam nadzieje, że twoi są bardziej otwarci, a ty bardziej zdeterminowana


Co do tego, co mówić dorastającym dzieciom - polecam serdecznie książkę "jak mówić, żeby dzieci nas słuchały". Serio! Sama jestem mega sceptyczna co do poradników, ale ten bije wszystko na głowę. Wykorzystuję to w pracy z ludźmi, z dziećmi, w życiu codziennym i nic mi tak życia nie ułatwia jak to.

32

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Monoceros napisał/a:

Advokatova, kręcisz się w kółko. Rozumiem to dobrze, bo jak gadam z przyjaciółką o moim stosunku do rodziców to się też łapią za głowę. Niektórzy nie mają tego wpojonego od młodości poczucia, że trzeba zadowolić rodziców (czasem za wszelką cenę). Mimo że odseparowałam się fizycznie jakieś 8 lat temu, finansowo 3, to emocjonalnie udało mi się dopiero w zeszłym roku po terapii. Długo przychodziło mi zrozumienie, że nie jestem odpowiedzialna za stan emocjonalny rodziców. Skoro im jest przykro, że ty podejmujesz decyzje niezgodne z ich życzeniem, to IM jest przykro - i te ich uczucia nie są twoją odpowiedzialnością. Skoro oni są niezadowoleni, to jest ICH niezadowolenie i nie musisz, a nawet nie powinnaś brać na siebie ciężaru sprawienia, żeby byli zadowoleni.

Nie wiem, czy trafiam w to co czujesz, ale mam wrażenie, że masz podobnie jak ja.

Często się sprzeczam z matką - wysyła mi pieniądze, gdy jej mówię, "nie rób tego, kiedy wysyłasz mi pieniądze, czuje się, jakbyś mi mówiła, że nie wierzysz, że sobie radzę". No i nie dociera, wysyła dalej, więc jej odsyłam, a ona jest oburzona i jest jej przykro, że dziecku nie może wysłać prezentu. Więc mówię jej, że prezent, owszem, ale pieniędzy nie chcę. Ona tego nie przyjmuje i jest jej przykro. No trudno. To ona robi coś wbrew mnie, doskonale wiedząc, jakie wywołuje to we mnie uczucia, sama sobie tę przykrość sprawia.

A gdybyś tak na serio poszukała pracy? Choćby dorywczej, albo jakiegokolwiek stażu - na portalu "pracuj" jest dużo ofert dla studentów, praktyk czy staży na wakacje. Mam wrażenie, że trochę chcesz, a trochę jednak nie. Masz jednak czas smile

Na kwestie rodziców odpowiadaj tak samo, zdarta płyta: widzę, że się troszczysz, widzę, że się martwisz, rozumiem, że boisz się o mnie; przemyślałam tę decyzję, podjęłam tę decyzję świadomie, wiem jakie są konsekwencje; albo chociaż - w takim razie pomóż mi znaleźć dobre miejsce do wykonania tatuażu, bo ja go zrobię, ale tak możesz mi pomóc w podjęciu dobrej decyzji. Im więcej będziesz podejmować samodzielnych decyzji, tym bardziej będą widzieć cię jak dorosłą.
Ale niestety niektórzy rodzice są niereformowalni - moi tacy są i sprowadzili mojego brata do takiego stanu, że sam nie potrafi się do lekarza zapisać...
Mam nadzieje, że twoi są bardziej otwarci, a ty bardziej zdeterminowana


Co do tego, co mówić dorastającym dzieciom - polecam serdecznie książkę "jak mówić, żeby dzieci nas słuchały". Serio! Sama jestem mega sceptyczna co do poradników, ale ten bije wszystko na głowę. Wykorzystuję to w pracy z ludźmi, z dziećmi, w życiu codziennym i nic mi tak życia nie ułatwia jak to.

W samo sedno- masz jak najbardziej rację
To co oni czują to ich sprawa
Szkoda tylko, że oni nie potrafią tego uszanować

33 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2018-05-06 18:36:45)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

A już się ucieszyłam po dwóch pierwszych zdaniach, że zrozumiałaś, a potem trzecie - to samo co zwykle.
Rozumiem, stare nawyki. Nowym nawykiem będzie powiedzieć zamiast "szkoda, że oni nie potrafią tego uszanować" (tak bardzo bym chciała, żeby oni się zmienili, oni powinni zrozumieć), to rzec sobie stanowczo: "to co oni czują to ich sprawa, jest im przykro? Trudno." I wzruszyć ramionami. I zająć się sobą.

34

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Zgadzam się z wami - oczywiście, że TO ONI MAJĄ PROBLEM, nie ty. Musisz to zrozumieć.

35 Ostatnio edytowany przez MuseHudson (2018-06-09 14:04:44)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Twoi rodzice z tego co czytam są dosyć racjonalni.
Dobrze Ci doradzili przy wyborze studiów(z tego co rozumiem mimo że miałaś opory na początku to jesteś ostatecznie zadowolona?), ich obawy co do tatuaży i piercingu też są uzasadnione(piercing długo się goi, może pojawić się sporo powikłań, wszelkie migracje, ziarnice, reakcje alergiczne; tatuaż może powodować bliznowce, infekcje, albo zwyczajnie być słaby-mam kolegę który planował pół roku taki zabieg, a teraz jest bardzo niezadowolony bo tatuaż po prostu nie spełnił jego oczekiwań estetycznych które się zmieniły się z wiekiem smile ). Sama żałuję kolczyka w pępku bo goi się ponad pół roku i nadal mu daleko do ideału, a noszenie go cały czas jest po prostu upierdliwe wink. Mylnie zakładasz że jak postawisz na swoim to na pewno będziesz zadowolona i z efektu i z wykonania, podczas gdy Twoi rodzice słusznie myślą o długofalowych konsekwencjach.

To trochę dziecinne: z jednej strony nie umiesz podjąć decyzji o studiach samodzielnie, z drugiej chcesz kolczyków, tatuaży.
Wydaje mi się że swoją niezależność w tym wieku powinnaś realizować na polu edukacji, wyboru studiów, kształtowania kariery a nie eksperymentowania z wyglądem. Trochę masz dylematy nieadekwatne do wieku(chyba okres buntowniczego looku to 14-18), teraz się pora skupić na budowaniu samodzielności w innych sferach życia.

Swoją drogą jako przyszły prawnik jesteś pewna, że w topowych kancelariach widoczne tatuaże nie łamią dress-codu? nie wiem w czym się chcesz specjalizować, ale znam osoby które miały problemy z tym buntowniczym lookiem w dorosłości, same doszły do wniosku że to głupota była i te tatuaże potem usuwały(auć, to jest bardzo bolesna sprawa).

Czy nie jest czasem tak, że brak samodzielności finansowej/edukacyjnej sobie rekompensujesz fantazjowaniem o wyglądzie rebela?

Inna sprawa to to że tatuaże budzą dość jednoznaczne skojarzenia(wiem, wiem wszyscy powinni być tolerancyjni, mieć otwarte umysły i nie oceniać zanim kogoś poznają, ale niestety większość ludzi/pracodawców których spotkasz w życiu aż taka emocjonalnie rozwinięta nie jest.) czy na serio chcesz na każdej imprezie na którą pójdziesz do końca życia musieć odpowiadać na pytanie: co to oznacz? skąd ten pomysł? bolało kiedy sobie robiłaś? co to symbolizuje? a co jak się zestarzejesz? niby głupota, ale tak będzie, wielu ludzi to zaczyna wkurzać tak po 2,3 latach big_smile .

36

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

"...z jednej strony nie umiesz podjąć decyzji o studiach samodzielnie, z drugiej chcesz kolczyków, tatuaży"- no widzisz a jednak podjęłam decyzję o studiach smile
"Wydaje mi się że swoją niezależność w tym wieku powinnaś realizować na polu edukacji, wyboru studiów, kształtowania kariery a nie eksperymentowania z wyglądem. Trochę masz dylematy nieadekwatne do wieku(chyba okres buntowniczego looku to 14-18), teraz się pora skupić na budowaniu samodzielności w innych sferach życia. "- wszystko rozumiem i popieram w 100%. Młody człowiek, student uczy się, jak wejść w dorosłe życie. Jednak nie mam bladego pojęcia co do samodzielności ma wygląd??? Nie chodzę do kosmetyczki, gdzie sporo dziewczyn korzysta z ich usług, więc co, jestem bardziej dojrzała od nich? Nie, nie uważam tak. Co innego samodzielność w codziennym życiu, odnajdowanie pasji i zainteresowań a co innego wygląd, który uważam, że jest naszą wizytówką i jedną z ważniejszych cech człowieka, dzięki której wyrażamy siebie. W krajach na zachodzie np. Hiszpania i Portugalia większość osób młodszych i starszych ma tatuaże i nie jest to nic dziwnego, tylko u nas jest to traktowane jak patologia, albo od wielu osób na forach słyszałam, że chcę tatuaż, bo to okres buntu wieku 13-18, co jest absurdem i mnie śmieszy, bo jakby mówić o każdym 40-50 latku, że przechodzi młodzieńczy bunt, bo zrobił sobie tatuaż to umarłby ze śmiechu, tak samo jak ci, którzy uważają, że tatuaż to forma sztuki a nie buntu. Niektórzy to nie wiedzą, czym w ogóle jest bunt młodzieńczy

"Swoją drogą jako przyszły prawnik jesteś pewna, że w topowych kancelariach widoczne tatuaże nie łamią dress-codu? nie wiem w czym się chcesz specjalizować, ale znam osoby które miały problemy z tym buntowniczym lookiem w dorosłości, same doszły do wniosku że to głupota była i te tatuaże potem usuwały(auć, to jest bardzo bolesna sprawa)."- tak w kancelarii obowiązuje dress-code, więc to bez różnicy, bo i tak będę mieć uniform zakrywający to wszystko, więc o ile nie będę wyglądać jak Popek to będzie dobrze. Mój znajomy jest lekarzem, ma cały rękaw, ale do pracy nosi fartuch, więc mu to różnicy nie robi. Pod spódniczkę raczej też mi nikt nie będzie zaglądać smile

"Czy nie jest czasem tak, że brak samodzielności finansowej/edukacyjnej sobie rekompensujesz fantazjowaniem o wyglądzie rebela"- tak, bo tylko ludzie niezależni finansowo i edukacyjnie robią sobie tatuaże big_smile Analogicznie tatuaże powinna mieć większość studentów, bo oni też są zależni finansowo i edukacyjnie od innych a jednak nie, sporo osób ma tatuaże, ale nie wszyscy. Tak samo dorośli- wyżej wspomniany kolega jest lekarzem i zrobił sobie rękaw i jak myślisz? Czy on też jest taki zależny od kogoś? Nie sądzę, a tatuaże ma. Z resztą sądzisz, że wszyscy dorośli ludzie, pracujący, mający dzieci robią sobie tatuaże, żeby być buntownikami? Smutne to trochę sad

Poza tym tatuaże to forma sztuki. Jedni mają na ścianach inni na rękach/nogach...

"Inna sprawa to to że tatuaże budzą dość jednoznaczne skojarzenia(wiem, wiem wszyscy powinni być tolerancyjni, mieć otwarte umysły i nie oceniać zanim kogoś poznają, ale niestety większość ludzi/pracodawców których spotkasz w życiu aż taka emocjonalnie rozwinięta nie jest.) czy na serio chcesz na każdej imprezie na którą pójdziesz do końca życia musieć odpowiadać na pytanie: co to oznacz? skąd ten pomysł? bolało kiedy sobie robiłaś? co to symbolizuje? a co jak się zestarzejesz? niby głupota, ale tak będzie, wielu ludzi to zaczyna wkurzać tak po 2,3 latach"- praktycznie każdy wytatuowany takie rzeczy słyszy, trzeba się nauczyć asertywności. A myślisz, że jak tysiące osób się mnie pyta "a trudne masz studia?" albo "A dużo masz poprawek?" podczas gdy ja padam z przemęczenia od nauki jest fajne? To taka sprawa z tatuażami to przy tym nic, na serio. A co do oceny przez innych....to mam to gdzieś serio. Mam koleżankę, dziewczyna bardzo ładna, wysportowana, figura wysportowana i jak każdy pyta, jaki sport uprawia, że ma taką figurę, ona odpowiada, że pole dance (taniec akrobatyczny na rurze) to nagle wszyscy robią wielkie oczy i pada stwierdzenie "Ale jak to! To jak  prostytutka w klubie nocnym!". A najlepsze jest to, że dziewczyna studiuje farmację i bardzo dobrze  sobie radzi na studiach, więc pozory zawsze mylą. Ona to olewa i tańczy dalej, bo lubi, chodzi na zajęcia 2 razy w tygodniu i ma z tego frajdę

37 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-11-13 15:11:38)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Witam mala-duza dziewczynko.....

Ja najmniejszy problem widze w tatuazach, bo bez nich mozna zyc.
One tu urosly do pewnego symbolu wolnosci, doroslosci i samodecyzji.
Nie jestem przeciwiczka, lubie tatuaze i sama posiadam dwa piekne malunki, ktorych nie zaluje.

Jak dla mnie problem tkwi w waszej relacji, ktora (juz) nie jest zdrowa.
Ty masz 21 lat. Ja w twoim wieku bylam matka, studiowalam (gdzie chcialam), sama sie utrzymywalam. DALAM RADE BO CHCIALAM.

Ty nie chcesz, bo ci jest wygodnie-takie jest moje zdanie. Bycie doroslym i samodzielnym to odpwiedzialnosc. A ty jej nie ponoscisz. Nie musisz: Masz sie beztrosko i fajnie.

Bardzo podejrzewam, ze rodzice z tej wielkiej milosci beda ci wybierac partnera, potem beda ci dawac rozne sterylne porady, jak sterylnie przejsc ciaze, potem jak  BARDZO STERYLNIE urodzic i oczywiscie jak supersterylnie pielegnowac noworodka. I tak dalej....brrrrr..... Az mi ciarki przechodza na mysl, co cie w tym przekochanym domu byc moze czeka.

Twoi rodzice wyrzadzili ci krzywde. Owszem, zadbali o ciebie pod jednym wzgledem.
Ale pod innym zawiedli.
I jesli ktos tu pisal, ze tak zachowuja sie z troski o ciebie, to ja powiem: to jest malpia troska, ktora wyrzydza ci wiecej krzywdy, niz korzysci.
Nie przystosowali cie do zycia. Twoje teksty to infantylna  pisanina 14 latki. A ty powinnas byc doroslejsza.

Umiesz gotowac? sprzatac? dalabys sobie rade sama? Bardzo podejrzewam, ze nie.

Gotujesz czasami w domu obiady? sprzatasz caly dom? Myjesz okna? Robisz samodzielnie zakupy dla calej rodziny? Umiesz zaplacic rachunki? bylas sama, bez rodzicow na urlopie?

Nie opowiadaj, ze nie mozesz pracowac, bo to nieprawda.

Ja mialam dziecko, studiowalam, pracowalam i mialam tez 21 -22 lata.
Ale mnie poprowadzono tak, ze bylam samodzielna.

Rada?

Odbyc z rodzicami dluga, szczera rozmowe.

Temat rozmowy: mamo, tato ja jestem dorosla.

38

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Autorko, na litość niebieską, jest jakaś pośrednia droga pomiędzy buntowaniem się, niewracaniem na noc i spaniem we własnych rzygowinach a słuchaniem swoich rodziców w każdej najdrobniejszej sprawie typu kolczyk. Większość ludzi po prostu w pewnym momencie dorasta i zaczyna decydować za siebie. Twoi rodzice traktują Cię jak dziecko, ale problem jest taki, że Ty sama tak siebie traktujesz. Z postów wyziera infantylność. Domyślam się, że w innych kwestiach też zachowujesz się jak dziecko, wymagasz opieki, więc nie dziw się, że w przypadku kolczyka czy tatuażu jest podobnie. Jeśli zachowujesz się jak 14-latka, będziesz traktowana jak 14-latka.

39

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

"...z jednej strony nie umiesz podjąć decyzji o studiach samodzielnie, z drugiej chcesz kolczyków, tatuaży"- no widzisz a jednak podjęłam decyzję o studiach smile
"Wydaje mi się że swoją niezależność w tym wieku powinnaś realizować na polu edukacji, wyboru studiów, kształtowania kariery a nie eksperymentowania z wyglądem. Trochę masz dylematy nieadekwatne do wieku(chyba okres buntowniczego looku to 14-18), teraz się pora skupić na budowaniu samodzielności w innych sferach życia. "- wszystko rozumiem i popieram w 100%. Młody człowiek, student uczy się, jak wejść w dorosłe życie. Jednak nie mam bladego pojęcia co do samodzielności ma wygląd??? Nie chodzę do kosmetyczki, gdzie sporo dziewczyn korzysta z ich usług, więc co, jestem bardziej dojrzała od nich? Nie, nie uważam tak. Co innego samodzielność w codziennym życiu, odnajdowanie pasji i zainteresowań a co innego wygląd, który uważam, że jest naszą wizytówką i jedną z ważniejszych cech człowieka, dzięki której wyrażamy siebie. W krajach na zachodzie np. Hiszpania i Portugalia większość osób młodszych i starszych ma tatuaże i nie jest to nic dziwnego, tylko u nas jest to traktowane jak patologia, albo od wielu osób na forach słyszałam, że chcę tatuaż, bo to okres buntu wieku 13-18, co jest absurdem i mnie śmieszy, bo jakby mówić o każdym 40-50 latku, że przechodzi młodzieńczy bunt, bo zrobił sobie tatuaż to umarłby ze śmiechu, tak samo jak ci, którzy uważają, że tatuaż to forma sztuki a nie buntu. Niektórzy to nie wiedzą, czym w ogóle jest bunt młodzieńczy

"Swoją drogą jako przyszły prawnik jesteś pewna, że w topowych kancelariach widoczne tatuaże nie łamią dress-codu? nie wiem w czym się chcesz specjalizować, ale znam osoby które miały problemy z tym buntowniczym lookiem w dorosłości, same doszły do wniosku że to głupota była i te tatuaże potem usuwały(auć, to jest bardzo bolesna sprawa)."- tak w kancelarii obowiązuje dress-code, więc to bez różnicy, bo i tak będę mieć uniform zakrywający to wszystko, więc o ile nie będę wyglądać jak Popek to będzie dobrze. Mój znajomy jest lekarzem, ma cały rękaw, ale do pracy nosi fartuch, więc mu to różnicy nie robi. Pod spódniczkę raczej też mi nikt nie będzie zaglądać smile

"Czy nie jest czasem tak, że brak samodzielności finansowej/edukacyjnej sobie rekompensujesz fantazjowaniem o wyglądzie rebela"- tak, bo tylko ludzie niezależni finansowo i edukacyjnie robią sobie tatuaże big_smile Analogicznie tatuaże powinna mieć większość studentów, bo oni też są zależni finansowo i edukacyjnie od innych a jednak nie, sporo osób ma tatuaże, ale nie wszyscy. Tak samo dorośli- wyżej wspomniany kolega jest lekarzem i zrobił sobie rękaw i jak myślisz? Czy on też jest taki zależny od kogoś? Nie sądzę, a tatuaże ma. Z resztą sądzisz, że wszyscy dorośli ludzie, pracujący, mający dzieci robią sobie tatuaże, żeby być buntownikami? Smutne to trochę sad

Poza tym tatuaże to forma sztuki. Jedni mają na ścianach inni na rękach/nogach...

"Inna sprawa to to że tatuaże budzą dość jednoznaczne skojarzenia(wiem, wiem wszyscy powinni być tolerancyjni, mieć otwarte umysły i nie oceniać zanim kogoś poznają, ale niestety większość ludzi/pracodawców których spotkasz w życiu aż taka emocjonalnie rozwinięta nie jest.) czy na serio chcesz na każdej imprezie na którą pójdziesz do końca życia musieć odpowiadać na pytanie: co to oznacz? skąd ten pomysł? bolało kiedy sobie robiłaś? co to symbolizuje? a co jak się zestarzejesz? niby głupota, ale tak będzie, wielu ludzi to zaczyna wkurzać tak po 2,3 latach"- praktycznie każdy wytatuowany takie rzeczy słyszy, trzeba się nauczyć asertywności. A myślisz, że jak tysiące osób się mnie pyta "a trudne masz studia?" albo "A dużo masz poprawek?" podczas gdy ja padam z przemęczenia od nauki jest fajne? To taka sprawa z tatuażami to przy tym nic, na serio. A co do oceny przez innych....to mam to gdzieś serio. Mam koleżankę, dziewczyna bardzo ładna, wysportowana, figura wysportowana i jak każdy pyta, jaki sport uprawia, że ma taką figurę, ona odpowiada, że pole dance (taniec akrobatyczny na rurze) to nagle wszyscy robią wielkie oczy i pada stwierdzenie "Ale jak to! To jak  prostytutka w klubie nocnym!". A najlepsze jest to, że dziewczyna studiuje farmację i bardzo dobrze  sobie radzi na studiach, więc pozory zawsze mylą. Ona to olewa i tańczy dalej, bo lubi, chodzi na zajęcia 2 razy w tygodniu i ma z tego frajdę

Jest różnica między tańcem na rurze a tatuażem. A Ty moja droga jesteś żywym potwierdzeniem tego że kobiety dziarają się są albo infantylne albo mają co innego nie tak pod kopułą.

Jeśliby mi dziecko wydziarało się będąc na moim utrzymaniu to obciąłbym fundusze na zasadzie: widać masz za dużo pieniędzy skoro wydajesz na głupoty.

40

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Entropia- wiele osób mi pisało już, że przez to, że nie przechodziłam buntu w wieku dojrzewania rodzice myślą, że mogą mną kierować. Kiedyś było jeszcze gorzej. Dopiero moje młodsze rodzeństwo ich trochę ustawiło, bo okres buntu się pojawił i to oni dostawali ochrzan a nie na odwrót. Ja przez to, że byłam spokojnym dzieckiem mam też taką opinię u nich

Gosia1962:
"Jak dla mnie problem tkwi w waszej relacji, ktora (juz) nie jest zdrowa.
Ty masz 21 lat. Ja w twoim wieku bylam matka, studiowalam (gdzie chcialam), sama sie utrzymywalam. DALAM RADE BO CHCIALAM."- na prawdę nie ma się czym chwalić, że się tak młodo urodziło dziecko, poszło do pracy. Ja zawsze stawiałam na wykształcenie, edukację i samorozwój, chłopaka miałam jednego (i to niedawno w dodatku), zabezpieczaliśmy się, więc dziecka nie mamy.
Też bym mogła iść do pracy, bez problemu, co za problem iść na zaoczne studia a dziennie do pracy i utrzymywać się samemu? To jest dużo łatwiejsze niż studia dzienne na wymagających kierunkach studiów. Spytaj się takiego studenta medycyny, farmacji, prawa, informatyki czy studiują i pracują jednocześnie to Cię wyśmieją, bo w sobotę rano wstajesz, siadasz do biurka i się uczysz, w piątek ewentualnie możesz odpocząć, od książek, ale na imprezy nawet nie masz siły.
Myślisz, że ja nie wolałabym iść choćby na kasę do marketu i przepracować 8 godzin i dostać jeszcze za to kasę niż siedzieć i wkuwać cały czas materiał do nauki, nie mając czasu dla siebie, gdzie nie mam pewności, że to w ogóle zdam?
Ale co ja tam wiem, przecież ja taka "leniwa" jestem i tylko bym sobie studiowała, bo to takie fajne, wygodne, nic nie robię i mam mnóstwo czasu dla siebie
"Twoje teksty to infantylna  pisanina 14 latki. A ty powinnas byc doroslejsza."- już wystarczy, że Ty jesteś taka dorosła smile
"Umiesz gotowac? sprzatac? dalabys sobie rade sama? Bardzo podejrzewam, ze nie."- nie nie potrafię, w akademiku zatrudniam kucharza, sprzątaczkę i panią od robienia zakupów. A to można inaczej?
"Gotujesz czasami w domu obiady? sprzatasz caly dom? Myjesz okna? Robisz samodzielnie zakupy dla calej rodziny? Umiesz zaplacic rachunki? bylas sama, bez rodzicow na urlopie?"- nie, nie gotuję, umieram z głodu, nie sprzątam domu, bo mam mieszkanie; nie myję okien, mieszkam w bunkrze bez okien; w bunkrze za rachunki się nie płaci; na urlopy z rodzicami nie jeżdżę od jakiegoś czasu, ale nie widzę nic złego, żeby spędzać czas z rodziną i współczuję tym niedojrzałym osobom, które myślą, że dorosłość polega na olaniu swojej rodziny i niejechanie z nimi na wakacje. Współczuję rodzicom takiego dziecka, które najpierw się wychowuje a to potem kopnie w tyłek i stwierdzi, że jest "zbyt dorosłe", żeby spędzać czas z rodziną- według mnie to nietakt w stronę rodziny i jak tylko mogę gdzieś z nimi jechać to jadę, szczególnie że studiuję 350 km od domu i rzadko widuję teraz rodzinę
"Nie opowiadaj, ze nie mozesz pracowac, bo to nieprawda."- a skąd wiesz, że nie pracuję? Miałam w wakacje miesiąc praktyk, pracowałam ciężko i jeszcze mi za to nie zapłacili, potem kolejny miesiąc pracowałam w firmie rodziców, ale co ja tam wiem o pracy....
"Ja mialam dziecko, studiowalam, pracowalam i mialam tez 21 -22 lata.
Ale mnie poprowadzono tak, ze bylam samodzielna."- samodzielność nie polega na tym, że urodzi się dziecko w bardzo młodym wieku, pójdzie się do pracy i je utrzyma- okej to jeszcze ujdzie, studia- no okej też można zrobić, ale prestiżowych kierunków z pracą nie pogodzisz. Jak dla mnie sukces to konkretne wykształcenie (co się wiąże z konkretną pracą), oddany partner życiowy i dziecko w wieku dorosłym (czyli najpierw wykształcenie i praca a potem dziecko, nie na odwrót)

41 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-11-15 06:53:37)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

advokatova, skoro taka zdolna i lepsza od wszystkich jesteś to zacznij używać funkcji "cytuj".

Chcesz się usamodzielnić to się usamodzielnij zamiast wyszukiwać argumenty przeciw.
A Ty nie chcesz. Bo z rodzicami jest Ci dobrze, gdyby tylko jeszcze przestali się Ciebie czepiać, prawda? Ale prawda jest taka, żę tak długo jak jesteś na ich garnuszku to czepiać się będą.

A wyrzucanie komuś, że to źle, że urodził wcześnie dziecko jest nie na miejscu. Różne rzeczy ludzie w życiu robią i pojęcia nie masz, czy to dziecko było planowane czy nie. Wykształcenie nie jest sukcesem. Możesz mieć super wykształcenie, a brak umiejętności życia w społeczeństwie i w efekcie i tak ani pracy ani pieniędzy ani sukcesów. Twój wcześniejszy post nie brzmi tak, jakbyś Ty te umiejętności posiadała.

42 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-11-15 12:02:51)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Ferrus...mam 2 przepiekne tatuaze i wyobraz sobie, ze mam dobrze pod kopula, nie narzekam, czego i Tobie zycze. Nie operuj tu stereotypami, bo takie myslenie swiadczy zle o Tobie. OK?

Do Autorki:
nie unos sie. Przyjmij krytyke na klate, nie tylko na mnie wywarlas wrazenie infantylnej dziewczynki. Jestes pyskata cwaniura, to niepotrzebne. Tracisz energie.

W poscie nie chodzi o moja osobe, ale mimo tego nawiaze:
Tak, studiowalam bardzo  prestizowy kierunek.
Nie, oznaka doroslosci nie jest ciaza w mlodym wieku, ale na pewno fakt, JAK SOBIE Z TYM PORADZILAM.
Do wiadomosci: z ojcem dziecka dzis juz baaaardzo duzego (i jakze samodzielnego) jestem dalej w dobrym w malzenstwie, w zawodzie, ktory wtedy studiowalam pracuje do dnia dzisiejszego. Fakt, bylo na odwrot, ale podolalismy. Rowniez dlatego, ze bylismy samodzielni...

Warczysz, bo....na zlodzieju czapka gore.
Zapytalas w tytule, co masz zrobic, by nie przejmowac sie zdaniem rodzicow: DOROSNAC.
Bo do tego ci jeszcze baaaardzo daleczko...

43

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

advokatova niestety Twój post nie udowodnił dojrzałości, raczej coś przeciwnego. Ujawnił niedojrzałą osobę z przerostem ego, która patrzy na innych z góry, choć w sumie nie ma do tego podstaw.

Większość ludzi, których znam, nie przechodziło buntu w sensie darcia japy na rodziców, a dało radę dorosnąć. I tak, studenci prawa czy farmacji też czasem pracują, bo nie wszyscy dostają pieniądze od rodziców. Życie serio różnie się układa.

To taka choroba studentów pierwszych lat pewnych kierunków, że zaczynają patrzeć na innych z góry i uważają się za Bóg wie co. Większości z wiekiem przechodzi, jak im trochę przybędzie oleju w głowie i życie zweryfikuje pewne kwestie.

44

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

No coz.....mloda sie uniosla, bo sama czuje, ze cos jest nie tak.

Znam zycie i wiem, ze rozni sa ludzie. Tu w tym temacie bardzo sie to potwierdzilo.

Dla jednych tatuaze (=chodzi mi o piekny, profesjonalny i artystycznie wykonany) to patologia.
Patologia to stan odbiegajacy od normalnosci. Gdyby wszyscy, ktorzy maja tatuaze byli nienormalni, to swiat skladal by sie z wielu wariatow....

Dla mnie np. myslenie stareotypami to wielka patologia...ale to wszystko na marginesie.

Dziewuszka jest niedorosla i prycha na tych, ktorzy jej to wytykaja.
Tez tak mialam.

W wieku 12 lat.

45

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Patrząc na to obiektywnie -

mówisz, że rodzice traktują Cię jak dziecko, bo nigdy się nie buntowałaś, zawsze byłaś grzeczna, nigdy nie stawiałaś żadnych granic, to nie trać czasu, tylko krok po kroku twórz te granice : )

Rodzice mają prawo się martwić. W wielu przypadkach mogą też mieć rację, ALE to Twoje życie, to czy się z nimi zgadzasz czy nie - Twój wybór.

46

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Moje kochane, czy wiecie, że pisząc tutaj, jaka jestem zła, niedobra i dziecinna sami siebie pogrążacie? Zamiast jako dorosłe kobiety dać młodszym dobry przykład, jakieś rady to tylko hejt, bluźnierstwo i upokarzanie drugiej osoby. Czy czerpiecie z tego satysfakcję? Nie wiem, ale patrząc po niektórych ludziach TAK, sprawianie komuś przykrości jest na topie. Dokładnie ten sam temat dodałam z ciekawości na portal dla młodzieży i nie spodziewałam się tam żadnych sensownych odpowiedzi, liczyłam tutaj na pomoc, a tymczasem było na odwrót: na tamtym portalu mi poradzili, żeby na spokojnie pogadać z rodzicami, wytłumaczyć wszystko a tu hejt:"buuuu jesteś dziecko, że boisz się własnych rodziców" albo "buuu jesteś niedojrzała, bo powinnaś pracować mimo że padasz na twarz"- no tak, to jest bardzo dorosłe, żeby uczącemu się studentowi, który pada na twarz z przepracowania wytykać jeszcze, że nie chce mu się iść do pracy na etat i utrzymywać.
Ten wątek jest stary. Rodzice owszem, nie byli zadowoleni, ale za radami na tamtym forum młodzieżowym wytłumaczyłam im, że robiłam u jednego z najlepszych piercerów w kraju, wszystko było sterylnie, kolczyk z tytanu i mama sama przyznała, że źle zrobiła prowadząc mnie do kosmetyczki, ale nie miała tej wiedzy kiedyś. Powiedziałam im o kolczyku w pępku i przyjęli już to na spokojnie. I co drogie panie? Nie wstyd Wam, że te "infantylne", "niedojrzałe" i "leniwe" studiujące 20-latki poradziły mi lepiej niż niejeden dorosły człowiek? Mnie by było na Waszym miejscu wstyd. Oskarżać i krytykować każdego można bardzo łatwo, to potrafi każdy, ale żeby komuś dać dobrą radę, ciepłe słowo, to potrafiły te- według was- "dzieci" a Wy nie moje drogie panie. Niektórych moje argumenty tak rozzłościły, że zaczęły pisać, żebym się nie unosiła, gdzie one same piszą tak dlatego, że wiedzą, iż nie mają racji, bo ja jestem bardzo spokojna smile
Kiepscy z was psycholodzy jak widać, ale nie mam tego nikomu za złe, tylko proszę Was, nie obrażajcie nikogo, nie wiecie jakie ktoś ma problemy w życiu, jaki ma uraz z młodych lat. Tak sami jak "... wyrzucanie komuś, że to źle, że urodził wcześnie dziecko jest nie na miejscu..."- tak samo nie na miejscu jest mówienie komuś, że jest infantylny czy dziecinny. Nie znacie czyjejś historii. Nie mam żadnej traumy z dzieciństwa, ale uwierzcie mi, że hejty i bluźnierstwa nawet anonimowo przez internet mogą człowieka zaboleć, więc proszę Was, nie róbcie tego. Pomóżcie lepiej takiej osobie, dajcie mu jakąś radę, którą uważacie za dobrą. Oczywiście gusta są różne: dla jednego tatuaż to oznaka, że ktoś ma "coś nie tak pod kopułą" a dla drugiego będzie arcydziełem. To, że Wy macie inne zdanie niż ktoś inny nie znaczy, że Wasze zdanie zawsze jest to lepsze.
Moi rodzice się na początku zdenerwowali nie dlatego, że uważają mnie za dziecko i mam być pod ich komendę, jak większość tutaj pisze, tylko sami przyznali się, że się martwią o mnie, bo mają dużą wiedzę o HIVie czy WZW i innymi chorobami, którymi można się zarazić przez tego typu sprzęt, ale jak im to spokojnie wytłumaczyłam to zrozumieli i przyznali mi nawet rację, że lepszy jest piercer. Ale po co mnie spytać jak było, lepiej napisać, że jestem dziecinna i samemu się wściekać na konstruktywne argumenty- to jest za to bardzo dorosłe

Ja za to życzę wszystkim miłego wieczoru big_smile

47

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
advokatova napisał/a:

Moje kochane, czy wiecie, że pisząc tutaj, jaka jestem zła, niedobra i dziecinna sami siebie pogrążacie? Zamiast jako dorosłe kobiety dać młodszym dobry przykład, jakieś rady to tylko hejt, bluźnierstwo i upokarzanie drugiej osoby. Czy czerpiecie z tego satysfakcję? Nie wiem, ale patrząc po niektórych ludziach TAK, sprawianie komuś przykrości jest na topie. Dokładnie ten sam temat dodałam z ciekawości na portal dla młodzieży i nie spodziewałam się tam żadnych sensownych odpowiedzi, liczyłam tutaj na pomoc, a tymczasem było na odwrót: na tamtym portalu mi poradzili, żeby na spokojnie pogadać z rodzicami, wytłumaczyć wszystko a tu hejt:"buuuu jesteś dziecko, że boisz się własnych rodziców" albo "buuu jesteś niedojrzała, bo powinnaś pracować mimo że padasz na twarz"- no tak, to jest bardzo dorosłe, żeby uczącemu się studentowi, który pada na twarz z przepracowania wytykać jeszcze, że nie chce mu się iść do pracy na etat i utrzymywać.
Ten wątek jest stary. Rodzice owszem, nie byli zadowoleni, ale za radami na tamtym forum młodzieżowym wytłumaczyłam im, że robiłam u jednego z najlepszych piercerów w kraju, wszystko było sterylnie, kolczyk z tytanu i mama sama przyznała, że źle zrobiła prowadząc mnie do kosmetyczki, ale nie miała tej wiedzy kiedyś. Powiedziałam im o kolczyku w pępku i przyjęli już to na spokojnie. I co drogie panie? Nie wstyd Wam, że te "infantylne", "niedojrzałe" i "leniwe" studiujące 20-latki poradziły mi lepiej niż niejeden dorosły człowiek? Mnie by było na Waszym miejscu wstyd. Oskarżać i krytykować każdego można bardzo łatwo, to potrafi każdy, ale żeby komuś dać dobrą radę, ciepłe słowo, to potrafiły te- według was- "dzieci" a Wy nie moje drogie panie. Niektórych moje argumenty tak rozzłościły, że zaczęły pisać, żebym się nie unosiła, gdzie one same piszą tak dlatego, że wiedzą, iż nie mają racji, bo ja jestem bardzo spokojna smile
Kiepscy z was psycholodzy jak widać, ale nie mam tego nikomu za złe, tylko proszę Was, nie obrażajcie nikogo, nie wiecie jakie ktoś ma problemy w życiu, jaki ma uraz z młodych lat. Tak sami jak "... wyrzucanie komuś, że to źle, że urodził wcześnie dziecko jest nie na miejscu..."- tak samo nie na miejscu jest mówienie komuś, że jest infantylny czy dziecinny. Nie znacie czyjejś historii. Nie mam żadnej traumy z dzieciństwa, ale uwierzcie mi, że hejty i bluźnierstwa nawet anonimowo przez internet mogą człowieka zaboleć, więc proszę Was, nie róbcie tego. Pomóżcie lepiej takiej osobie, dajcie mu jakąś radę, którą uważacie za dobrą. Oczywiście gusta są różne: dla jednego tatuaż to oznaka, że ktoś ma "coś nie tak pod kopułą" a dla drugiego będzie arcydziełem. To, że Wy macie inne zdanie niż ktoś inny nie znaczy, że Wasze zdanie zawsze jest to lepsze.
Moi rodzice się na początku zdenerwowali nie dlatego, że uważają mnie za dziecko i mam być pod ich komendę, jak większość tutaj pisze, tylko sami przyznali się, że się martwią o mnie, bo mają dużą wiedzę o HIVie czy WZW i innymi chorobami, którymi można się zarazić przez tego typu sprzęt, ale jak im to spokojnie wytłumaczyłam to zrozumieli i przyznali mi nawet rację, że lepszy jest piercer. Ale po co mnie spytać jak było, lepiej napisać, że jestem dziecinna i samemu się wściekać na konstruktywne argumenty- to jest za to bardzo dorosłe

Ja za to życzę wszystkim miłego wieczoru big_smile

No i to się nazywa klasa!
Szczerze mówiąc ja osobiście nigdzie nie widziałam infantylności w wypowiedziach autorki, w przeciwieństwie do tych, którzy jej tak ubliżali. Na prawdę pisać komuś, że jest mentalnym dzieckiem, bo jest na utrzymaniu rodziców to śmiech na sali. Większość osób uczących się jest na utrzymaniu rodziców. Ja jestem na studiach medycznych, które są bardzo wymagające, do pracy nie poszłam nawet w wakacje, bo miałam 1,5 miesiąca praktyk a kolejne 2 tygodnie uczyłam się do sesji poprawkowej.
Rozumiem, że panie wyżej nie chodzą leczyć się do lekarza, nie radzą się farmaceutów w sprawie leków, nie mają pytań prawnych, proszą kumpli o rozrysowanie planu budowy swoich domów zamiast architektów? Bo to są właśnie te wszystkie ówczesne "dzieci", które były na utrzymaniu rodziców na studiach.
Tak w ogóle to moderatorka zwracała wielokrotnie uwagę ludziom, żeby nie obrażać innych użytkowników i nie odbiegać od tematu posta, bo będzie ban a tutaj nie dość, że jeden więcej krzyczy i obraża drugiego na wyścigi to z tematem autorki nie ma to nic wspólnego
Niby dorośli ludzie, ale czytając ich wypowiedzi odniosłam inne wrażenie. To, że ktoś się sam utrzymuje z dzieckiem na studiach nie czyni go z automatu dorosłym jak widać, tak samo to, że kogoś utrzymują rodzice, żeby student mógł zdobyć wykształcenie, że student jeździ na wakacje z rodzicami albo nie umie sam gotować nie czyni go od razu dzieckiem. Brutalna prawda niestety. W sumie autorka posta nie napisała nic, co by wskazywało na jej dziecinność, więc albo ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem albo chce wyleczyć kompleksy obrażając kogoś, ewentualnie oba na raz

48

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Oj autorko, autorko. Problem jest taki, że bierzesz za atak rzeczy, które atakiem nie są. Zapytano Cię o sprzątanie i gotowanie, bo ogarnianie takich rzeczy jest wyznacznikiem samodzielności. Osobę, po której trzeba sprzątać zwykle traktuje się jak dziecko. Stąd to pytanie. A Ty się obraziłaś. Zapytano Cię, czy pracujesz, bo wielu rodziców uważa, że dokąd płaci na dziecko, dotąd ma praw decydować, co to dziecko z tymi pieniędzmi robi. A Ty się obraziłaś, że przecież masz super hiper trudny kierunek, nie jakiś łatwiutki, jak osoby, które Cię zapytały(i przy okazji pojechałaś pytającym).  Z taką nadwrażliwością nie będzie Ci w życiu łatwo.

49

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Entropia, problem autorki polega na tym, że nie czuje się traktowana poważnie przez rodziców. Po czym przychodzi na forum prosząc o radę i proszę - nie jest traktowana poważnie przez forumowiczów, którzy pytają ją czy sprząta w domu.

Moim zdaniem Pani Gosia niepotrzebnie prowokuje autorkę tekstami niezwiązanymi z problemem, a później jeszcze próbuje wmówić, że na złodzieju czapka gore, serio?
Przecież jeśli rodzice są nadopiekuńczy, a pępowina nieoderwana to autorka mogłaby mieć i własny dom, męża, dziecko, prace, kredyt i psa, a rodzice by i tak mówili "dziecko drogie i po co ci taki szybki i drogi samochód, rozbijesz się zaraz, zabijesz siebie i bliskich" -taki głupi przykład, ale uważam, że to tu tkwi problem, a nie w tym czy autorka potrafi się sama utrzymać czy nie (pomijając fakt, że wspólczenie to zupełnie normalne że w okolicach 20stki jest się na utrzymaniu rodziców zwłaszcza  studiując medycynę)

50

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

sosenek ale my właśnie nie wiemy, jak to jest z tymi rodzicami. Fakt, że są nadopiekuńczy. Ale z czego to wynika? Czy oni po prostu tak mają, czy jednak autorka trochę im w tym pomaga. Dlatego pytanie o to, jak zachowuje się autorka w domu wydaje mi się zasadne. Bo jeśli autorka na przykład toleruje taką sytuację, że mama robi jej pranie i podkłada jedzenie pod nos, to siłą rzeczy sama wycofuje się na pozycję dziecka, którym trzeba się zająć. To czy ktoś jest samoobsługowy czy nie, niesie ze sobą duży efekt psychologiczny. Jeśli więc autorka całkowicie samodzielnie dba o swoje codzienne sprawy, to może rzeczywiście wina leży bardziej po stronie rodziców. Ale jeśli nie, to może powinna zacząć, żeby pokazać rodzicom, że nie jest dzieckiem. Samodzielność i dorosłość młody człowiek buduje właśnie takimi małymi kroczkami (a wcale nie, jak tu padło, darciem japy i buntem, bo to drugie raczej świadczyłoby o niedojrzałości). Jeśli małe kroczki nie pomagają, trzeba wyraźniej stawiać granicę.

Utrzymywanie przez rodziców na studiach też obiektywnie nie jest niczym złym, to dość komfortowa sytuacja, bo można skupić się na nauce. Ale ten komfort ma swoją cenę, na przykład taką, że rodzice mają prawdo wtrącać się do tego, na co idą ich pieniądze.

Mnie osobiście styl pisania autorki też się wydał mocno infantylny, w sumie nie wiem czemu. Prawdopodobne chodzi o tę hiperemocjonalność bardzo charakterystyczną dla nastolatków. Dlatego założyłam, że wina leży tam po obu stronach i to nie tak, że rodzice są nadopiekuńczy, bo po prostu są.

51

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Entropia, ale autorka wyraźnie napisała, że
"To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam (...)Na wakacje też do nich wracam".
- Ergo, nawet jeśli za 'hajs rodziców baluje' to raczej wynika z tego, ze jest samodzielna na codzien (sprzata, gotuje itp).
moim zdaniem problem jest tu raczej z głowami - autorki i jej rodziców i nieoderwaną pępowiną emocjonalną.

52

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
sosenek napisał/a:

Entropia, ale autorka wyraźnie napisała, że
"To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam (...)Na wakacje też do nich wracam".
- Ergo, nawet jeśli za 'hajs rodziców baluje' to raczej wynika z tego, ze jest samodzielna na codzien (sprzata, gotuje itp).
moim zdaniem problem jest tu raczej z głowami - autorki i jej rodziców i nieoderwaną pępowiną emocjonalną.

To, że kiedy jest daleko, ogarnia swoje podstawowe potrzeby jest oczywiste. Pytanie było, jak jest w domu i jak było, jak jeszcze tam mieszkała. Czy jak przyjeżdża do tego domu, to nie wchodzi automatycznie w buty dziecka.

53

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?
Entropia napisał/a:
sosenek napisał/a:

Entropia, ale autorka wyraźnie napisała, że
"To znaczy ja się wyprowadziłam z domu, studiuję kilkaset kilometrów od domu, no ale czy na święta czy na wakacje wracam (...)Na wakacje też do nich wracam".
- Ergo, nawet jeśli za 'hajs rodziców baluje' to raczej wynika z tego, ze jest samodzielna na codzien (sprzata, gotuje itp).
moim zdaniem problem jest tu raczej z głowami - autorki i jej rodziców i nieoderwaną pępowiną emocjonalną.

To, że kiedy jest daleko, ogarnia swoje podstawowe potrzeby jest oczywiste. Pytanie było, jak jest w domu i jak było, jak jeszcze tam mieszkała. Czy jak przyjeżdża do tego domu, to nie wchodzi automatycznie w buty dziecka.

Rozumiem, ale mimo to wątpię żeby to byla geneza problemu autorki.
Ja sama studiowałam w innym mieście niż mieszkałam i wpadałam do domu z doskoku. Byłam traktowana raczej jako gość niż mieszkaniec i można powiedzieć, że wchodziłam w buty dziecka (nie sprzątalam w domu, choć gotowałam i jakiś tam inne rzeczy robiłam).
Mimo tego nigdy nie byłam traktowana jak dziecko w stopniu takim jak autorka. Choć z drugiej strony ja byłam niezależna finansowo.

54

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Kobietki moje drogie! To ja autorka, ale piszę z telefonu, bo musiałam dzisiaj rano oddać komputer do naprawy, a miałam tam zapamiętane hasło, którego niestety nie pamiętam więc muszę napisać z tego konta, ale mam nadzieję, że mi wybaczcie

No więc Entropio przykro mi, jeśli moje wypowiedzi wydały ci się zbyt infantylne. Mogło to być spowodowane tym, że zeszły tydzień byłam po prostu zmęczona, bo codziennie musiałam pisać jakieś kolokwium i teraz sobie odpoczelam i mi troszkę lepiej, ale mogłam działać emocjonalnie, nie przeczę. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej
Tutaj nie chodzi o to, że się obraziłam,  ale no pytanie o sprzątanie wydało mi się niedorzeczne, bo przecież napisałam, że mieszkam poza domem rodzinnym, więc choćbym chciała to nie ma mi kto nawet pomoc w tym. To nie jest tak, że moje super hiper trudne studia są najgorsze na świecie. Każdy ma jakieś trudności, jednak ja tylko stwierdziłam fakt, że studiuję dziennie i nie mam czasu na pracę, na co Pani Gosia się  obraziła. Przykładowo w zeszłym tygodniu wracałam codziennie o godzinie 18 z zajęć i musiałam się uczyć na następne, więc jak ktoś napisał mi, że ja to taki dzieciuch, bo nic nie robię tylko leżę i pachnę a ludzie w moim wieku mają dzieci i się sami utrzymują to nie byłam zła, byl o mi zwyczajnie smutno, bo sama codziennie nie śpię przez stres związany ze studiami.
Ja ambitnie pracowałam w tym roku akademickim przez 3 tygodnie, po czym musiałam zrezygnować, bo zawaliłam 2 ważne kolokwia i teraz już mam trochę więcej czasu. Ja tylko w tym kontekście to mówiłam a nie że jaką ja biedna, bo mam dużo nauki. Nieee są ludzie co mają gorzej (mojankolezankanz roku dodatkowo ma dziecko- tak da się, ale bardzo jej rodzice pomagają)

Co do reszty wątku to pozwolicie,  że się odniosę.
No więc praktycznie od liceum. Mama wstawiala pranie, ja je potem rozwieszałam i zdejmowałam. Ale to były rzeczy rodzinki, swoimi zajmowała się w całości sama, lubiłam to robić
Tak samo zaczęłam prasować od 2 klasy liceum z czego były to rzeczy rodziców i rodzeństwa. Swoich nie prasowałam,  bo już mi siły i czasu nie starczało, a prasowanie ciuchów dla 3 osób to nie jest mało. Wiele godzin mi to zajmowało
Zakupy też robiłam normalnie
Z.gotowaniem był jedynie problem, bo moja mama zawsze bardzo dobrze gotowała, zawsze wynajdowała jakieś nowe przepisy. Ja nie lubiłam nigdy tego i nie umiałam, dlatego zajmowałam się podstawowymi rzeczami jak ziemniaki, makaron, sosy i surówki no tak po studencku. Ostatnio dostałam cały obiad pod nos, bo wróciłam przed 1 listopada w tym roku o godzinie 22 więc tutaj mama mi wszystko podała, ale byłam po 7 godzinnej podróży więc może jest to jakieś usprawiedliwienie
Ja zawsze lubiłam pomagać.
W wakacje "dorabiałam " sobie u rodziców. Piszę to w "", bo nie dostałam za to pieniędzy, ale mama ma firmę, to ja na terenie budynku, sprzątałam,  zajmowałam się ogrodem, malowałam bramę, pomagałem w remoncie. No może nie jest to dużo, ale zawsze te kilka stów do przodu
Dodatkowo źle oceniłam rodziców. Myślałam właśnie, że traktują mniej jak dziecko, ale porozmawiałam z nimi i powiedzieli mi, że się boją, że zarażę się jakimś dziadostwem, bo oni są z tych roczników, gdzie piercerzy i tatuatorzy to nie artyści tylko kryminaliści, którzy posługują się igłą ugotowaną w garnku. Wytlumaczylam im wszystko dokładnie i porownałam nawet jak to wygląda w warunkach szpitalnych przy operacji i posłuchali mnie a jak ostatnio kuzynka przekłuła sobienuszy u kosmetyczki to mama zaczęła jej tłumaczyć to o czym mówiłam, więc  biorą moje zdanie pod uwagę. Wtedy się zdenerwowałam,  ale oni nie byli źli, że ja sobie to zrobiłam tylko że się czymś zarażę
Kolczyki zrobiłam za moje oszczędności
Co do pieniędzy na studiach to moje konto jest podpięte pod konto rodziców i to nie dlatego, e chcą mieć kontrolę cal czas tylko tata chce wiedzieć, czy nie brakuje mi środków na np jedzenie. Nie sprawdza go za często i nigdy mi rodzice nie robili wyrzutów z tego powodu.
Mam nadzieję, że teraz udało mi się wyjaśnić te kwestie
Pozdrawiam ciepło

55 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-11-17 20:28:55)

Odp: Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

@advocatova... Nie czytałem całego wątku, tylko pierwszy post. Rodzice mają swoją wizję Ciebie i jak robisz inaczej niż oni sobie wymarzyli, to czują dyskomfort. Robią źle oczywiście, bo Ty też jesteś człowiekiem i masz prawo do decydowania o sobie i zamiast zrzędzić powinni rozmawiać i tłumaczyć.   Możesz  z tego wyjść małymi kroczkami. Tłumacząc rodzicom swoje postępowanie w racjonalny sposób. Chyba się za bardzo spinasz i przejmujesz tym co mówią inni, a czujesz że robisz dobrze i odpowiedzialnie.

Co do piercingu.. .no tak... możesz się zarazić i umrzeć. Możesz zginąć pod autem, albo pośliznąć się na schodach i resztę życia spędzić na wózku, u dentysty złapać AIDS, a w autobusie opryszczkę od poręczy. Różnie może być... smile smile. Ale chrzanić to -- jak zachorujesz to bęedzisz leczyć. Pewnie nie zachorujesz.


PS> zauważyłem teraz że zbanowana... sorki... ale nie skasuję bo może inna małolata będzie to czytać.

Posty [ 55 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Jak przestać się przejmować zdaniem rodziców?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024