Chciałem usłyszeć Wasze zdanie, co do postępowania mojego kolegi.
Wychowaliśmy się razem, choć on jest 3 lata ode mnie starszy.
Od 3 lat pracuje w dziale marketingu w jednej z większych firm w mieście.
Ja najpierw poszedłem do pracy, a potem przystąpiłem do studiów. On żadnej szkoły poza ogólniakiem nie kończył. Dostał pracę po znajomości.
Zmierzam do tego, że czuję się przez kolegę wykiwany.
W zeszłym roku zdobył jakiś awans. I od tej pory co jakiś czas pomagam mu w robocie.
Najpierw w grudniu była akcja promocyjna - wyprzedaż. Musiał zrobić ciekawy blok promocyjny. Nie wiedział jak się za to zabrać. Poprosił mnie o pomoc.
Przez tydzień czasu opowiadałem mu jak ja bym to zrobił. Wyszkolony przeze mnie pomyślnie przeszedł próbę. Z tej okazji po wypłacie premii kupił coś swojej dziewczynie, siostrze. A mi nawet za pomoc nie postawił piwa.
Potem w styczniu było wietrzenie magazynów. Znowu musiał wykonać projekt. Przychodził do mnie, wydzwaniał po kilka godzin dziennie. Ja mu układałem gotowy tekst. a on te hasła w kampanii wykorzystywał.
Pewnie głupio było mu to wtrącił - odwdzięczę się, tylko zapłacą mi za to premię, to Ci też skubnę nieco kasy
No i nawet piwa mi nie postawił.
Potem chciał od szefa podwyżki. Nie wiedział jak się na tę rozmowę przygotować. Przychodził i mnie się pytał, jak zacząć, co powiedzieć i jak zripostować pytania szefa. Wspólnie kilkanaście godzin przesiedzieliśmy, straciłem tylko czas, bo on i tę podwyżkę uzyskał, ale ja nic z tego nie miałem.
Teraz na fejsie widzę, że ma nowy telefon, lepszy aparat cyfrowy i wstawił zdjęcia z wycieczki z ciepłego kraju.
Zdobył premię i poza "dzięki", ja nic z tego nie mam. On woli wydawać pieniądze na własne przyjemności, niż mi tam kopsnąć nieco kasy.
Kiedy mu o tym wspomniałem, usłyszałem że jestem pazerny na kasę.
Co o tym myślicie?
Według mnie, skoro z moją pomocą uzyskał premię i podwyżkę, to powinien to piwo chociaż postawić.