Cześć,
jestem osobą dość otwartą i pewną siebie.Jednak kilka lat temu zdarzyła się sytuacja, gdzie wszystko runęło w gruzach. Było to spowodowane zachowaniem najbliższych mi wtedy osób ( przyjaciół od bardzo wielu już lat).
Problem w tym, że zawsze dużo dawałam,pomagałam itp. Jest takie powiedzenie, że nie należy za bardzo pokazywać się z dobrej strony, ponieważ nawet sąsiad czy przyjaciel może okazać się Twoim wrogiem. Ludzie są zawistni i zamiast pomagać kopią pod Tobą dołki.
Spotkałam się z takim zachowaniem wiele razy, ale nigdy wcześniej nie wpłynęło na mnie tak jak 2.5 roku temu.
Zawsze dużo robiłam, dawałam, byłam skupiona na innych a w 2 kolejności na sobie.
Ludzie mnie lubili, byłam można powiedzieć 'ideałem'. Ładna, zgrabna, inteligentna, szukała chłopaka, na studiach, dobre staże itp, wyjazdy zagraniczne.
Miałam dużo koleżanek, które po mnie papugowały ale w swoich dziedzinach. Miałam koleżanki, ktorym pomagałam, i ta wzajemność wynosiła 1:1 , po równo.
Miałam też kilka osób ( teraz wiem), że z kompleksami. Znajome, które musiały się wybijać poprzez social media, imprezki, bycie na czasie ze swszystkim. Pokazywały swoje życie prywatne itp.
Dopiero później zauważyłam, że wiele ode mnie wzieły, szczególnie taka jedna. Nie miała oporów przed niczym, wczepiała się wszędzie pazurami, na siłę, na chama. I na uczelni, i w towarzystwa.
Mnie zawsze o dziwo wszystko szło gładko- nie wiem czy po prostu urodziłam się pod dobrą gwiazdą czy mam szczęście. NIE WIEM.
Później po skończeniu znajomości z takimi osobami wwychodziły o mnie zazdrosne plotki, gadanie za moimi plecami.
Najgorsze jest to, że ja plus osoby z mojego kręgu znajomych, osobe które coś osiągały, osoby, które działały, miały pomysl na życie, starały się być kreatorami wlasnych ścieżek, przyciągaliśmy zakompleksione osoby, które pod maską popularności same miały problem. BYł to problem głęboki.
Zastanawiam się jak to jest. Teraz już wiem, że mam uważać, nie mówię ludziom o sobie dużo, nie pokazuję dużo. Staram się być bardzo prywatna ale i tak odnoszę sukcesy.
Wcześniej byłam nieupieżonym ptakiem otwartym na znajomości, znajomych, Taka dobra dusza.
Dlaczego zawsze zakompleksieni cwaniacy żerują na takich ludziach, jak ja czy inni moi znajomi?
Dlaczego zawsze tak jest, że osoba która cięzko pracuje i np jest w cieniu i tak zostaje wyparta przez kogoś kto robi hałas, ma problemy atencyjne , bierze od Ciebie i nie daje w zamian?
Wiem,że moze bylam naiwna i głupia, wiem, że teraz jestem zupełnie innym czlowiekiem. Ale dlaczego nawet te 5-3 lata temu nawet najbliżsi znajomi moglli mi tak wejść za skórę? Ja wiem, ze na to pozwalałam, ale bylam omotana myslą przyjazni itp a oni bezpardonowo ode mnie brali.
Teraz jestem w zupełnie innym stadium rozwoju, świadoma bledów, nauczona po porażkach. Wyczuwam intuicyjnie osoby zakompleksione pragnące atencji, żerujące na innych.
Tylko dlaczego czlowiek nawet swojemu przyjacielowi moze wyrządzic szkodę?
Dzięki.