JimBeam napisał/a:
Możliwe, że dotarłem do takiego stadium w którym już nic nie da się zrobić i jedynym rozwiązaniem jest próba eliminacji symptomów. Tak nieśmiałość jest niesamowitym problemem i szczerze mówiąc już mnie wku*wia. Jeżeli chodzi o relacje z kobietami to jestem bardzo krytyczny wobec siebie i prawie zawsze jestem przekonany, że się nie uda. Że wyśmieje i będzie mnie miała za jakiegoś kretyna etc.
Ja nigdy nie zrozumiem tego podejścia. Ja byłam nieśmiała jak byłam dzieckiem, czy nastolatką. Byłam i potrafię być dziwna. W pewnym momencie jednak trzeba utwardzić dupę i powiedzieć sobie w duchu "no i chuj". Więc zaczęłam najpierw z ludźmi, z którymi wiem, że nie będę miała kontaktu i w najgorszym wypadku mogę faktycznie spierdolić ze wstydu na nogach i nikt, kogo znam nie będzie mnie widzieć. Tak więc wchodziłam do jakichś sklepów i pytałam o jakieś rzeczy, których nie chcę kupić, po to by dotrzeć do momentu, gdzie byłam w stanie rozmawiać o pogodzie. Raz wlazłam do sklepu z ubraniami dla ciężarnych próbowałam poczęstować ekspedientkę świeżo kupionymi malinami. Nie chciała. W parku raz ludzi częstowałam czekoladą. Nie chcieli. No i chuj. Potem, robiłam doświadczenie. Idę przez miasto i uśmiecham się do ludzi patrząc im w oczy, tym, którzy idą na przeciwko mnie. Wyniki: jesli się usmiechnie w odległości ok. 1,5 m od minięcia, to niemal 100% odwzajemnia uśmiech, około połowa się potem odwraca z wyrazem twarzy WTF. W dalszych odległościach to różnie, ale się potem zazwyczaj nie odwracają. Na jednej imprezie masowej podchodziłam do facetów z długimi włosami i pytałam "Cześć, czy ze względu na Twoje piękne długie włosy mogę Ci zrobić zdjęcie?". Większość się cieszyła. Jeden założył czapkę na włosy i twarz i wysprintował na drugi koniec pola. Bywa.
Tak czy siak - niektóre z tych rzeczy były głupie, dziwne, inne normalne. Nie za bardzo potrafiłam to odróżnić. Dopiero jak je zrobiłam, to mogłam oszacować - po reakcji ludzi, co jest a co nie jest akceptowalne. Reakcje zapamiętać jako cenne informacje.
Ja mogę dać Ci pełno informacji, gdzie są na tyle dziwni ludzie, że nic ich za bardzo nie zdziwi i nie wpadną na pomysł wyśmiania. Ale to bez sensu, bo masz się sam nauczyć, potknąć się, wstać. Albo iść pracować gdzieś z kontaktem z klientem, to też Ci się odwidzi nieśmiałość.
I powiem tak - nie gadaj o tym, że jesteś brzydki, to nikt nie zauważy.
Faceci i tak mają łatwiej jeśli chodzi o urodę, bo kobieta brzydka, to od razu skreślona. Jak ma 2/10, to na żadne inne kategorie się nie patrzy. Dopiero od 5/10 liczy się charakter. Facet brzydki 2/10, to się patrzy jaki humor, (9/10), na to jak o siebie dba, jaką ma otwartość, charyzmę i przy dobrych wiatrach wyciągnie na 6/10 ze wszystkich kategorii. Z wiekiem jeszcze więcej wartości mają inne kategorie związane z zawodem, to i 7/10 da się wyciągnąć z brzydala. Z czynników, na które samemu ma się wpływ! Kobieta też oczywiście ma wpływ na tyle, że 90% wyglądu to figura i zdrowy wygląd, więc jak jest brzydka, to zazwyczaj jest kwestia braku stylu i/lub bycia grubym, niewysportowanym i brak pewności siebie i jestem przekonana, że każda kobieta jest w stanie wyjść na przynajmniej 5/10 jeśli się postara. A wtedy już się zaczyna liczyć charakter i też jest wygrana.
Co do nieśmiałości jeszcze - co śmieszniejsze, mój narzeczony wpadł na podobny pomysł, żeby skończyć z nieśmiałością, jak miał ok. 20-21 lat. Przeczytał jakąś książkę typu jak podrywać kobiety i jakie mieć ćwiczenia, by pokonać niesmiałość i je po prostu zastosował. Co ciekawe, były zbieżne z tym, co ja sobie sama wymyśliłam - było tam np. idź do sklepu z ubraniami o poproś jakąś przechodzącą kobietę, żeby Ci doradziła, którą koszulę wybrać. Potem inne, żeby zdobyć numer. W internecie na pewno masę znajdziesz, jak wpiszesz 'jak pokonać nieśmiałość' w google. Grunt, żeby robić, a nie siedzieć i dumać. Bo od dumania nic się nigdy nie zrobiło.
Co do mnie - wydaje mi się, że byłam trochę za gruba i niezadbana, takie 5-6/10, a do tego byłam depresyjna i dziwna, więc charakter mi niewiele dawał i długo nie miałam szczęścia (a raczej - długo nie ogarnęłam warunków sukcesu), jeśli chodzi o facetów. Potem zdrowie mi padło i musiałam o nie zadbać, co dało skutek uboczny, że byłam dużo pewniejsza siebie, schudłam i miałam hm. weselszy wygląd. Myślę 7/10. Ale koncetrowałam się na innych aspektach życia, a jesli chodzi o facetów, to spotykałam się przez portale randkowe z jakimiś typami. 90% to były kompletne porażki. Większość z podobnym problemem - niesmiałość - takiego wyciągnąć z internetu to cud. Szybko zaczęłam pisać w pierwszej wiadomości "hej, w czwartek po 17 mam czas, chcesz się spotkać?", jak mi marudzili, że by chcieli ze mną popisać, to nawet nie odpisywałam, bo nie chce mi się marnować czasu na dumających i chcących przemyśleć, nie mając żadnych danych, zamiast skonfrontować się z danymi i wtedy przemyśleć. Było trochę lepiej po takiej selekcji. Ja byłam już sfrustrowana będąc dziewicą w wieku 22 lat i poza jedną 'przyjaźnią', na której się spaliłam nie mając większych doświadczeń. Na pierwszy raz zdecydowałam się z typem z internetu, który wydawał się być sensowny, na drugim spotkaniu. Po 2 kolejnych spotkaniach zrezygnowałam z niego. Powody były takie, że on nie chciał raczej nic więcej. Ze mnie trochę zeszło 'o nieee, jestem dziewicą, bo nikt mnie nie chce' oraz 'chcę oddać dziewictwo temu jedynemu' i raczej przeszło na 'o co tyle hałasu, dużo inaczej się nie czuję, moje życie magicznie się nie zmieniło za pomocą magicznej różdżki (:>)'. Więc stwierdziłam, że idę dalej, fajnie było zdobyć nowe doświadczenie. Pół roku później spotkałam mojego obecnego narzeczonego. Absolutnie nie widziałam w nim niczego piorunującego czy interesującego. On we mnie też nie. Zagadałam, bo się nudziłam. A poza tym tego dnia zwiał mi koleś, który był bardzo przystojny (rzecz ma miejsce na Woodstocku, gdzie można faktycznie wziąć nogi za pas i uciec). No i jakoś wyszło, że wkrótce wylądowaliśmy w namiocie razem. Generalnie tak - fajnie by było, gdybym miała pierwszy raz z moim narzeczonym. Ale gdybym wcześniej nie straciła dziewictwa z tamtym kolesiem z internetów, to na pewno nie straciłabym go na Woodstocku, gdzie to nie był mój dom, nie czułabym się pewnie przez to itd. Jesteśmy oboje pewni, że gdybyśmy się wówczas razem nie przespali, to byśmy nie spędzili razem kolejnego dnia Woodstocku i na pewno nie jechałby do mojego miasta ze mną, zamiast do swojego. Więc dobrze się stało, że nie miałam tej blokady.
Ja wiem, że moja historia jak na kobietę jest nietypowa, bo ja głównie 'poluję'. Tym bardziej jednak chciałam ją opisać, by przedstawić, że trzeba po prostu wypróbować dużo rzeczy, zanim się okaże, że coś działa. U mnie leżenie i pachnienie nic nie daje, a daje wielu kobietom. Nie mam do tego cierpliwości. I Tobie też radzę nie mieć. I w dupie mieć opinie tych, osób, które podczas Twoich prób Cię wyśmieją, uciekną, unikają rozmów, obiecają spotkanie, a potem się nie chcą spotykać itd. Iść dalej, kobiet jest dużo. Jak chcesz na początek łatwe zadania, to zagaduj takie, co Ci się nie za bardzo podobają, potem takie co średnio, a potem takie, co bardzo.