Sytuacja jakich wiele On czyli ja facet po 40, Ona czyli Ona dziewczyna przed 30 w sumie prawie 20 lat różnicy. Zaczęło się niewinnie od głupich sms’ów podwiezienia po pracy i w końcu ona mnie pocałowała … po paru tygodniach znajomości… Były emocje które oboje chcieliśmy zgasić i pozostać kumplami na poziomie profesjonalnym ale … nie wyszło. 3 miesiące później zaczęliśmy sypiać ze sobą i tak to trwa do teraz. W zasadzie poza tekstami z jej strony o uczuciach między nami jest tylko seks. Nie ma ochoty na kino, teatr, długie rozmowy, restauracje itp. Ona ma jakiegoś małolata którego kocha, choć podobno kocha mnie też, choć niczego nie jest pewna.
W zasadzie układ dla mnie jest idealny fajny seks, z bardzo zgrabną i zadbaną dziewczyną … niby bez zobowiązań. Martwi mnie tylko to niby jej zakochanie, choć tak jak patrzę na relację z jej małolatem ( też chłopak z siłowni - trener) wygląda że jest zakochana w nim po uszy, jest słodka milusińska itp. Mnie co prawda mówi że targają nią emocje itp. itd. Pytanie brzmi na ile jej gadanie o miłości, zastanawianiu się itp. jest tylko chęcią dobrego wyglądania przede mną, a na ile coś się dzieje i może skończyć się tym, że jego zostawi i stwierdzi że możemy być razem.
I nie wiem co zrobić lubię tą siłownię i takie love story trochę mnie przeraża. << to oczywiście sarkazm.
Na poważnie boję się że zaangażuję się w patologiczną relację