Witam, nie bede sie długo rozwodzić,jasno i klarownie nakresle swoją sytuację. Mam 26 lat, rocznego synka,męża i mieszkanie na kredyt. Po macierzyńskim przeszłam na kuroniowke gdyż brak osoby chetnej do zajęcia się małtm utrudnia mi podjecie pracy. Mąz-nie sprzata w domu wogole, ogranicza sie do mycia czasem naczyń i wyniesienia śmieci. Z zachowania jest bezdzietnym kawalerem. Wraca z pracy i reszte czasu spędza na komputerze. Ma ugotowane wyprane wyprasowane a i dziecko mu w relaksie nie przeszkadza gdyz siedzi ze mna by on mogl sie odawac swoim rozrywkom. W weekendy musi pospac dluzej by odespac prace. Z dzieckiem sie nie bawi nie spaceruje nie karmi nie usypia bo niby nie umie,nigdy tezmalego nie kapal ani dobrowolnie nie przewinal. Co do nas-10 lat temu gdy sie poznalismy bylo mnie 15kg mniej i o to slysze ciagle wyrzuty. Mam wrazenie ze w kazdej kwesti nasze zdania sa diametralnie różne co prowadzi do spin i klotni. Podczas kłótni mężowi puszczaja nerwy i slysze-szmato gruba suko [wulgaryzm] idiotko debilko smieciu psie brzudalu jestes zerem patrzec na ciebie nie moge nic nie umiesz zmarnowalas mi zycie chce sie rozejsc [wulgaryzm] itd. Po czym po kilku dniach kaja sie z przeprosinami. Niby szczerymi ale chyba jasne jest dlaczego po kilku dniach posuchy mezczyzna przeprasza kobiete...ja swieta nie jestem rowniez czasem prowokuje klotnie czepiam sie bez powodu ale nigdy tak nie wyzywam...mi poprostu puszczaja nerwy z bezsilnosci...gdy dziecko bylo chore ja plakalam razem z dzieckiem a on siedzial przy komputerze majac to w dupie o pytajac czy zrobie mu kolacje...kiedys bylismy idealna super dogaduhaca sie para...nie wiem co sie stalo...powiedzcie mi ze ludzie sie zmieniaja doceniaja bo ja juz chyba trace nadzieje...
2 2017-11-08 23:10:07 Ostatnio edytowany przez Excop (2017-11-08 23:11:18)
Co tutaj może być do oceniania?
Jesteś, według tego, co piszesz, pozostawiona samej sobie. Z całym bagażem problemów. Z wydłużeniem doby na czele.
Sprawdź własne możliwości, by podjąć, już teraz życie z dzieckiem we dwoje, bez jego ojca na codzień.
Niektóre sytuacje wymagają skalpela.
Witam, nie bede sie długo rozwodzić,jasno i klarownie nakresle swoją sytuację. Mam 26 lat, rocznego synka,męża i mieszkanie na kredyt. Po macierzyńskim przeszłam na kuroniowke gdyż brak osoby chetnej do zajęcia się małtm utrudnia mi podjecie pracy. Mąz-nie sprzata w domu wogole, ogranicza sie do mycia czasem naczyń i wyniesienia śmieci. Z zachowania jest bezdzietnym kawalerem. Wraca z pracy i reszte czasu spędza na komputerze. Ma ugotowane wyprane wyprasowane a i dziecko mu w relaksie nie przeszkadza gdyz siedzi ze mna by on mogl sie odawac swoim rozrywkom. W weekendy musi pospac dluzej by odespac prace. Z dzieckiem sie nie bawi nie spaceruje nie karmi nie usypia bo niby nie umie,nigdy tezmalego nie kapal ani dobrowolnie nie przewinal. Co do nas-10 lat temu gdy sie poznalismy bylo mnie 15kg mniej i o to slysze ciagle wyrzuty. Mam wrazenie ze w kazdej kwesti nasze zdania sa diametralnie różne co prowadzi do spin i klotni. Podczas kłótni mężowi puszczaja nerwy i slysze-szmato gruba suko [wulgaryzm] idiotko debilko smieciu psie brzudalu jestes zerem patrzec na ciebie nie moge nic nie umiesz zmarnowalas mi zycie chce sie rozejsc [wulgaryzm] itd. Po czym po kilku dniach kaja sie z przeprosinami. Niby szczerymi ale chyba jasne jest dlaczego po kilku dniach posuchy mezczyzna przeprasza kobiete...ja swieta nie jestem rowniez czasem prowokuje klotnie czepiam sie bez powodu ale nigdy tak nie wyzywam...mi poprostu puszczaja nerwy z bezsilnosci...gdy dziecko bylo chore ja plakalam razem z dzieckiem a on siedzial przy komputerze majac to w dupie o pytajac czy zrobie mu kolacje...kiedys bylismy idealna super dogaduhaca sie para...nie wiem co sie stalo...powiedzcie mi ze ludzie sie zmieniaja doceniaja bo ja juz chyba trace nadzieje...
Chcesz szacunku- to jest normalne- zacznij szanowac sama siebie. Zacznij wymagac.
Najlepiej gdy wyslesz mi e-mail to bede mogla przeslac Ci ksiazke Toksyczne Słowa.
Bez względu na to, co się stało on nie ma prawa tak się do ciebie zwracać. Ponieważ powtarza się to co jakiś czas to spowszedniało, jeśli dodatkowo wywołuje to twój płacz, to to go nakręca skoro i tak nie liczy się z twoimi uczuciami. Powiedziałaś mu kiedyś wprost na spokojnie kiedy wyzywał, że nie życzysz sobie tego?
Jak mozna dac soba pomiatac w taki sposob.Moja rada jest taka.Poszukaj sobie pracy i zabierz dziecko od tego tepaka bo inaczej nazwac go nie moge.
Dlaczego sobie to robisz i tkwisz w związku z kimś takim?
Uważasz się za bezwartościową, nie zasługującą na szacunek i miłość idiotkę? Nie sądzę, byś nią była.
Proszę, pokochaj siebie. Szanuj siebie.
Zwykła patologiczna rodzinka jakich wiele. Typowa Grażyna i Janusz. Najbardziej z tego wszystkiego szkoda dzieciaka...
Ani on ani Ty się nie zmienicie na lepsze będąc razem. Przewiduję w niedługim czasie alkoholizm po obu stronach. Rozejsc się jak najszybciej i dag synowi normalne życie
Zwykła patologiczna rodzinka jakich wiele. Typowa Grażyna i Janusz. Najbardziej z tego wszystkiego szkoda dzieciaka...
Ani on ani Ty się nie zmienicie na lepsze będąc razem. Przewiduję w niedługim czasie alkoholizm po obu stronach. Rozejsc się jak najszybciej i dag synowi normalne życie
Na jakiej podstawie wyciagasz wnioski o patologi i przewudujesz alkoholizm? Moze o jestem typowa grazyna, glupia kobieta ktora boi sie odejsc od faceta boi sie ze sobie nie poradzi i liczy ze on sie zmieni ale Ty jestes typowym polskim burakiem. Oceniasz z cieplutkiego fotela w domku, bo w oczy raczej nie umiesz. Nie zycze Ci takiej sytuacji w domu o braku wiary w siebie jak mam ja.
Recepta jest prosta - ucieczka z toksycznego związku. Stawiaj sprawę jasno, tu nie ma nad czym się zastanawiać.
Taki związek nie daje radości, a poza tym, że dodaje pieniędzy do domu - nie masz z tego nic...
poznaliscie się gdy miałaś 16 lat,inne potrzeby,inne spojrzenie.Może po 10latach znajomości nie przemyślawszy zrobilaś następny krok.Bo przyszła pora?
Jego niechęć do ogarnięcia swojego bałaganu ,objawiła się nagle?twoja /nad/waga to sposób by cię poniżyć,urazić ale przecież sama piszesz że masz wrażenie że w każdym temacie się nie dogadujecie.
Na jakiej podstawie uważasz że są szanse by się zmienił?skoro nie wymagasz,nie jesteś konsekwentna,jesteś /na własne życzenie/od niego finansowo zależna?Co mogłoby go zmienić,świat wirtualny ,w którego odbiorze mu przeszkadzasz?W nim nie ma problemów,niepotrzebnych żądań,wszystko się udaje a jak nie wystarczy zmienić stronkę.
Jesteś pewna że on się zmienił czy tylko Ty dopiero teraz otworzyłaś oczy?
dlaczego uważasz że nie poradzisz sobie bez jego chamskich odzywek i dupy przed kompem,skoro wszystko ogarniasz sama z wyjątkiem pracy zawodowej?
Jak wygląda sytuacja rodzinna?możesz liczyć na rodziców?
Bez robienia zdecydowanych kroków,wyjdź z domu,zostaw pod jego opieką dziecko i sprawdź co można zrobić z kredytem mieszkaniem,poszukaj pracy.
Na jakiej podstawie wyciagasz wnioski o patologi i przewudujesz alkoholizm? Moze o jestem typowa grazyna, glupia kobieta ktora boi sie odejsc od faceta boi sie ze sobie nie poradzi i liczy ze on sie zmieni ale Ty jestes typowym polskim burakiem. Oceniasz z cieplutkiego fotela w domku, bo w oczy raczej nie umiesz. Nie zycze Ci takiej sytuacji w domu o braku wiary w siebie jak mam ja.
zacznijmy od tego że w swojej oracy na żywo widziałem więcej tego typu sytuacji jak Ty kiedykolwiek o nich słyszałaś. Widziałem rodziny w których tak sie zaczynalo do których później jeździłem i było tylko gorzej. Tak to się zaczyna. Cały czas jest to samo. Zawsze jednak słucham obu wersji. Tutaj jest to oczywiście niemożliwe wiec czytam miedzy wierszami, doświadczenie wieloletnie. Nigdy na mnie łzy i przedstawianie drugiej strony jako jedynej złej nie waruszalo.
Widać że między Wami jest tragicznie. Jeżeli oboje nie będziecie tego chcieli to nic sie nie zmieni. Mezus już jest wygodnicki wiec to praktycznie niemożliwe. On niedługo zacznie pic bo parszywe życie, Ty zaraz potem. Standardowa sytuacja.
Maz źle Cię traktuje , ale dlaczego wymagasz od niego żeby sprzątał więcej niż sprząta?przecież zarabia na całą rodzinę a ty siedzisz w domu. Ma prawo sobie pospać w weekend jeśli zapyla cały tydzień do pracy. Ty zajmujesz się domem proste. Jeśli uważa ze jesteś gruba to zrób coś z tym zanim sobie kochankę znajdzie.
13 2017-11-11 19:13:24 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-11-11 19:14:49)
Wasze rady są kompletnie na nic.
Radzicie jej "odejdź". Przecież oczywiste że ona tego nie zrobi. I dobrze, bo to głupia rada. Po cholerę rozwalać rodzinę, która może jest do uratowania?
Gdyby jej mąż miał tu napisać post, brzmiałby on mniej więcej tak:
"Pracuję całymi dniami, moja żona nie. Wracam do domu i czekają tam na mnie tylko pretensje, kłótnie, awantury. Wszystko się zmieniło od kiedy urodziło się dziecko."
Ja go nie bronię, bo teksty, którymi wali do Ciebie są co najmniej chamskie i dla mnie niewyobrażalne. Ale próbuję zrozumieć też drugą stronę. On widzi to zupełnie inaczej niż Ty. Widzi Cie jako okropne, awanturujące się babsko. I sądzę że akurat Twoja nadwaga ma tu akurat mało do rzeczy. Facet chce pewnie wracać do bezpiecznej przystani, do spokojnego ciepłego miejsca i do uśmiechniętej kobiety. A wraca do miejsca, którego nienawidzi, bo wciąż na niego krzyczysz.
Spróbuj - TESTOWO - przez jeden tydzień być dla niego naprawdę miła. Witaj go z uśmiechem, dawaj buziaka na powitanie, mów mu miłe rzeczy. Nie gnoj go, nie wrzeszcz, nie wypominaj zupełnie nic. Ubieraj się w miarę ładnie także w domu, zadbaj by Twoje włosy były świeże a nie tłuste, i psiknij się jakimiś perfumami. Uprawiaj z nim przez ten czas seks bez marudzenia że głowa boli. Potrafisz tyle, prawda? W międzyczasie, gdy będziesz czegoś od niego chciała, mów to spokojnym, słodkim głosem, np "kotku, wynieś śmieci" i zaobserwuj czy zachodzą w nim jakieś zmiany.
Spróbuj tylko przez tydzień. Moim zdaniem jeśli Ty staniesz się dla niego kobietą jakiej on chce, on stanie się dla Ciebie mężczyzną jakiego Ty chcesz. Bo póki co jesteście wzajemnie nakręcającymi się spiralami.
Nie zmieni się, przeprosiny nie są szczere i nigdy z nim nie będzie lepiej. Tak, to najzupełniej wystarczające powody do rozwodu. Niepotrzebnie dalej z nim sypiasz. Rozwiedź się, a możesz być pewna, że po początkowym stresie poczujesz wielką ulgę.
Maz źle Cię traktuje , ale dlaczego wymagasz od niego żeby sprzątał więcej niż sprząta?przecież zarabia na całą rodzinę a ty siedzisz w domu. Ma prawo sobie pospać w weekend jeśli zapyla cały tydzień do pracy. Ty zajmujesz się domem proste. Jeśli uważa ze jesteś gruba to zrób coś z tym zanim sobie kochankę znajdzie.
Takie słabe trolle tu nie przechodzą Chyba że to nie troll, lecz sarkazm.
15 2017-11-11 19:24:32 Ostatnio edytowany przez Nana666 (2017-11-11 19:25:35)
Wasze rady są kompletnie na nic.
Radzicie jej "odejdź". Przecież oczywiste że ona tego nie zrobi. I dobrze, bo to głupia rada. Po cholerę rozwalać rodzinę, która może jest do uratowania?Gdyby jej mąż miał tu napisać post, brzmiałby on mniej więcej tak:
"Pracuję całymi dniami, moja żona nie. Wracam do domu i czekają tam na mnie tylko pretensje, kłótnie, awantury. Wszystko się zmieniło od kiedy urodziło się dziecko."Ja go nie bronię, bo teksty, którymi wali do Ciebie są co najmniej chamskie i dla mnie niewyobrażalne. Ale próbuję zrozumieć też drugą stronę. On widzi to zupełnie inaczej niż Ty. Widzi Cie jako okropne, awanturujące się babsko. I sądzę że akurat Twoja nadwaga ma tu akurat mało do rzeczy. Facet chce pewnie wracać do bezpiecznej przystani, do spokojnego ciepłego miejsca i do uśmiechniętej kobiety. A wraca do miejsca, którego nienawidzi, bo wciąż na niego krzyczysz.
Spróbuj - TESTOWO - przez jeden tydzień być dla niego naprawdę miła. Witaj go z uśmiechem, dawaj buziaka na powitanie, mów mu miłe rzeczy. Nie gnoj go, nie wrzeszcz, nie wypominaj zupełnie nic. Ubieraj się w miarę ładnie także w domu, zadbaj by Twoje włosy były świeże a nie tłuste, i psiknij się jakimiś perfumami. Uprawiaj z nim przez ten czas seks bez marudzenia że głowa boli. Potrafisz tyle, prawda? W międzyczasie, gdy będziesz czegoś od niego chciała, mów to spokojnym, słodkim głosem, np "kotku, wynieś śmieci" i zaobserwuj czy zachodzą w nim jakieś zmiany.
Spróbuj tylko przez tydzień. Moim zdaniem jeśli Ty staniesz się dla niego kobietą jakiej on chce, on stanie się dla Ciebie mężczyzną jakiego Ty chcesz. Bo póki co jesteście wzajemnie nakręcającymi się spiralami.
Ale on też może tę przystań budować, a nic nie wskazuje, by poza "szczerymi przeprosinami" to robił. Sorry, ale dla mnie związki z aż tak gigantycznym brakiem szacunku nie są do ratowania. Jeśli facet nie podchodzi do tego konstruktywnie, to ma jeszcze multum innych dróg emocjonalnej ucieczki (które mogłyby być właśnie sygnałem do zmian, a nie końca) poza słownym znęcaniem się, a skoro wybrał taką - to krzyżyk mu na drogę.
Ale on też może tę przystań budować, a nic nie wskazuje, by poza "szczerymi przeprosinami" to robił. Sorry, ale dla mnie związki z aż tak gigantycznym brakiem szacunku nie są do ratowania. Jeśli facet nie podchodzi do tego konstruktywnie, to ma jeszcze multum innych dróg emocjonalnej ucieczki (które mogłyby być właśnie sygnałem do zmian, a nie końca) poza słownym znęcaniem się, a skoro wybrał taką - to krzyżyk mu na drogę.
Ale to ona szuka rad, nie on.
Wypraszam sobie wyzywanie od trolli. On pracuje całymi dniami, a ona siedzi w domu , leni się i dziwi dlaczego on jej nie pomaga
Wypraszam sobie wyzywanie od trolli. On pracuje całymi dniami, a ona siedzi w domu , leni się i dziwi dlaczego on jej nie pomaga
Weź sobie testowo małe dziecko i zajmuj się nim cały dzień. To praca cięższa, bo nie masz przerw, po 8h nie wracasz do domu. Ona się nie leni tylko zajmuje dzieckiem. Ma całkowite prawo wymagać, aby mąż coś w domu zrobił.
Weź sobie testowo małe dziecko i zajmuj się nim cały dzień. To praca cięższa, bo nie masz przerw, po 8h nie wracasz do domu. Ona się nie leni tylko zajmuje dzieckiem. Ma całkowite prawo wymagać, aby mąż coś w domu zrobił.
Dodam od siebie, że ten brak poczucia współodpowiedzialności za dom i tak wydaje się tu mniej szkodliwym z zachowań tego człowieka.
20 2017-11-12 01:23:05 Ostatnio edytowany przez Olinka (2017-11-12 01:31:00)
Madoja co naprawiac w takim malzenstwie? Maz nie robi w domu praktycznie nic, obraza autorke, a to sa juz teksty takiego kalibru, ze nie ma mowy, by ja kochal i szanowal. Mozna powiedziec o jedno slowo za duzo w emocjach, ale nie tyle slow i nie takie... Ona ma go nauczyc szacunku do kobiet? No chyba ze to naprawianie na tej zasadzie, ze ona stanowczo powie, ze nie zyczy sobie takich tekstow, ze nie moze sama opiekowac sie dzieckiem, on tez musi sie wlaczyc itp. Jednak nie wierze w poprawe takiego faceta skoro jest na tyle bezczelny skoro zonie z chorym dzieckiem kaze sobie robic kanapke. Nie sadze tez by poszedl na terapie malzenska. Tacy faceci uwazaja, ze co jak co ale ze to oni maja racje. A na tym cierpi i autorka i dziecko.
Przeczytalam tez inny komentarz akurat nie Twoj madoja, ze autorka ma schudnac, bo on znajdzie inna. Widze ze wracamy do czasow, gdzie kobieta jest wszystkiemu winna, nie nalezy jej sie szacunek, a nie daj Boze przytyje! Wtedy najlepiej ja wymienic na inna... Gdzie tam wsparcie dla zony i dziecka, dziecko to moze samo sie zrobilo... Autorko pamietaj, ze nic niw usprawiedliwia tekstow Twojego meza do Ciebie. Trudno zebys schudla jak jest taka atmosfera i nie masz wsparcia a maz przy dziecku nic nie zrobi. Co innego jak facet cos zrobi przy dziecku, to powinien byc tez jego obowiazek, a ona ma wtedy czas dla siebie. Zreszta dziecko jest male. Co innego motywowac do schudniecia ale okazywac szacunek, brac odpowiedzialnosc ze kobiete i dziecko, a co innego ja wyzywac i traktowac ja kompletnie bez szacunku.
---------------
Dodam jeszcze, ze to wcale nie musi tak wygladac jak jest dziecko. Moja siostra ze swoim facetem maja polroczne dziecko. Ona jest z dzieckiem w domu, on pracuje jako informatyk, ale czasem ma tez szkolenia lub prowadzi wyklady. Ma wyksztalcenie i adekwatna do tego, dobra prace. Jednak oboje biora odpowiedzialnosc zarowno za mieszkanie jak i za dziecko. Moja siostra jest na macierzynskim, ale jej facet i tak wzial troche urlopu chyba tego tacierzynskiego, by tez zajac sie dzieckiem :-) Ona sprzata, on tez, nie ma w domu czegos czego by nie zrobil, wiem bo widzialam i jest pracowity. Zajmuje sie dzieckiem tak samo, ma z mala wiez i na pewno to zaprocentuje jezeli chodzi o jej rozwoj :-) No i to naprawde widac po mojej siostrze, bo dzieki pelnemu wsparciu nie jest az taka wymeczona, ma tez troche czasu dla siebie, mimo bycia mama daje rade na miare swoich mozliwosci o siebie zadbac. Dziecko jest dosc grzeczne i generalnie daje spac w nocy, ale sam ten przyklad pokazuje, ze wsparcie jest wazne i dojrzaly facet potrafi je dac.
-------------
Post został edytowany z powodu naruszenia Regulaminu Forum.
Nana666 napisał/a:Ale on też może tę przystań budować, a nic nie wskazuje, by poza "szczerymi przeprosinami" to robił. Sorry, ale dla mnie związki z aż tak gigantycznym brakiem szacunku nie są do ratowania. Jeśli facet nie podchodzi do tego konstruktywnie, to ma jeszcze multum innych dróg emocjonalnej ucieczki (które mogłyby być właśnie sygnałem do zmian, a nie końca) poza słownym znęcaniem się, a skoro wybrał taką - to krzyżyk mu na drogę.
Ale to ona szuka rad, nie on.
No to dostała rady - wiać od kogoś takiego.
Wypraszam sobie wyzywanie od trolli. On pracuje całymi dniami, a ona siedzi w domu , leni się i dziwi dlaczego on jej nie pomaga
Ależ nie wypraszaj sobie, bo trzeba być trollem, żeby napisać, że on robi, a ona "siedzi" i Pan Książę ma prawo być zmęczony tak, by przy własnym potomku nic nie robić
Madoja typowe myślenie kobiety. "Może się domysli o co mi chodzi", "może się zmieni".
I jeszcze to wszystko w tydzień czasu ...
Dla gościa ewidentnie ciąży fakt ze ona przytyla, ergo nie dość ze jeczy i marudzi to jeszcze nie jest już atrakcyjna (idę o zakład, ze w ciszy i po niej nie dbała o siebie i wyglądała jak flejtuch) a Ty twierdzisz, ze to nie ma znaczenia.... I Ty apelujesz o postawienie się w jego sytuacji?
Czynników mających wpływ na takie postępowanie jest wiele i wiele tu z pewnością nie zostało wspomnianych. Niech autorka wróci do swojego wyglądu i zachowania sprzed ciąży to może jest szansa że mąż "wróci" pytanie czy warto
Przecież zarabia zawodowo, a ona siedzi w domu. Do jej obowiązków należy sprzątanie. Jak się pracuje po kilkanaście godzin dziennie to trudno jeszcze wymagać pomocy od królewny, która nie zarabia zawodowo i jest na utrzymaniu męża. Zresztą nana pewnie jest jedną z takich kobiet i dlatego się oburza.
Przecież zarabia zawodowo, a ona siedzi w domu. Do jej obowiązków należy sprzątanie. Jak się pracuje po kilkanaście godzin dziennie to trudno jeszcze wymagać pomocy od królewny, która nie zarabia zawodowo i jest na utrzymaniu męża. Zresztą nana pewnie jest jedną z takich kobiet i dlatego się oburza.
A to ja proponuję, żeby mąż Autorki zapłacił za niańkę do własnego dziecka i sprzątaczkę do sprzątania własnego mieszkania, a Autorka spokojnie pójdzie sobie do pracy i przestanie na nim pasożytować.
Przecież zarabia zawodowo, a ona siedzi w domu. Do jej obowiązków należy sprzątanie. Jak się pracuje po kilkanaście godzin dziennie to trudno jeszcze wymagać pomocy od królewny, która nie zarabia zawodowo i jest na utrzymaniu męża. Zresztą nana pewnie jest jedną z takich kobiet i dlatego się oburza.
Jeśli dobrze rozumiem, to Twoim zdaniem jedyną wartość ma ta praca, za którą na konto wpływają pieniądze?
Znam kobietę która ma dwójkę małych dzieci i chodzi do pracy, jej mąż też i nie narzekają. A ta nie dosc, że siedzi w domu to jeszcze jęczy i tyje.
Znam kobietę która ma dwójkę małych dzieci i chodzi do pracy, jej mąż też i nie narzekają. A ta nie dosc, że siedzi w domu to jeszcze jęczy i tyje.
A kto się opiekuje dziećmi w czasie, gdy kobieta jest w pracy?
28 2017-11-12 14:36:51 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-11-12 14:37:33)
Dla gościa ewidentnie ciąży fakt ze ona przytyla, ergo nie dość ze jeczy i marudzi to jeszcze nie jest już atrakcyjna (idę o zakład, ze w ciszy i po niej nie dbała o siebie i wyglądała jak flejtuch) a Ty twierdzisz, ze to nie ma znaczenia.... I Ty apelujesz o postawienie się w jego sytuacji?
Hmmm... Masz rację. Po prostu posiłkowałam się przykładami kilku małżeństw gdzie kobieta przytyła (a jest to bardzo często spotykane po wielu latach wspólnego zycia), ale jako że jest dobrą i radosną kobieta, jej facet nadal ją kocha i nadal jest szczęśliwy. Postawiłam więc na to, że chodzi o wredny i marudny charakter autorki.
Być może jednak chodzi o wygląd, zwłaszcza gdy idzie on w parze z kłótniami.
Znam kobietę która ma dwójkę małych dzieci i chodzi do pracy, jej mąż też i nie narzekają. A ta nie dosc, że siedzi w domu to jeszcze jęczy i tyje.
A ja znam facetów, którzy dobrze traktują swoje kobiety, zajmują się własnymi (a niekiedy nawet "cudzymi"!) dziećmi i aktywnie wspierają swoje partnerki, żeby właśnie nie zostały zamęczonymi jęczybułami, tylko mogły zadbać o siebie i o swoją pracę, kiedy dzieci są już większe. I nie, nie oburzam się, tylko nie dowierzam, że dla kogoś dalej robienie w domu jest mniej wartościowe niż zarobkowe (że sobie "baba siedzi w domu"), zaś zajmowanie się WSPÓLNYMI potomkami zostaje jedynie na barkach kobiety
Dzieci są w tym czasie w żłobku. Ale nie może być tak że facet dba o wszystko, zarabia i jeszcze sprząta. Patrzy na żonę, która o siebie nie dba. Szczerze to ja mu się nie dziwię, chociaż nie powinien się tak odnosic
Dzieci są w tym czasie w żłobku. Ale nie może być tak że facet dba o wszystko, zarabia i jeszcze sprząta. Patrzy na żonę, która o siebie nie dba. Szczerze to ja mu się nie dziwię, chociaż nie powinien się tak odnosic
32 2017-11-12 15:03:22 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-11-12 15:03:44)
Dzieci są w tym czasie w żłobku.
Ale zdajesz sobie sprawę, że żłobki są dostępne nie w każdej miejscowości i w większości pierwszeństwo mają rodzice już pracujący, a nie dopiero szukający pracy?
I nie wiem, czego się uczepiłeś tego sprzątania. Mąż Autorki nawet własnym dzieckiem się nie zajmuje i nie potrafi sobie zrobić kanapki...
meggiq napisał/a:Dzieci są w tym czasie w żłobku.
Ale zdajesz sobie sprawę, że żłobki są dostępne nie w każdej miejscowości i w większości pierwszeństwo mają rodzice już pracujący, a nie dopiero szukający pracy?
I nie wiem, czego się uczepiłeś tego sprzątania. Mąż Autorki nawet własnym dzieckiem się nie zajmuje i nie potrafi sobie zrobić kanapki...
Najwyraźniej biedaczysko zużywa za wiele energii na wymyślanie nowych inwektyw
Nana żałosna jesteś, dlaczego mnie atakujesz skoro mam inne zdanie? To nie wymyślanie tylko fakty. Roczne dziecko to nie kula u nogi. Wielu rodziców ma malutkie dzieci, pracują i jeszcze potrafią we dwójkę jakos sobie dać radę. Jeżeli kobieta siedzi w domu to powinna sprzątać i gotować, bo mąż siedzi w pracy. Czy to takie trudne do zrozumienia? Siedzenie w domu jest proste i przyjemne, pracowanie zarobkowo już nie.
meggiq napisał/a:Wypraszam sobie wyzywanie od trolli. On pracuje całymi dniami, a ona siedzi w domu , leni się i dziwi dlaczego on jej nie pomaga
Weź sobie testowo małe dziecko i zajmuj się nim cały dzień. To praca cięższa, bo nie masz przerw, po 8h nie wracasz do domu. Ona się nie leni tylko zajmuje dzieckiem. Ma całkowite prawo wymagać, aby mąż coś w domu zrobił.
Czyli co dokładnie robi?
Idź do pracy na 9 godzin i potem sprzątaj gotuj i zajmuj się dzieckiem. Zajmowanie się dzieckiem w domu to czysta przyjemność, a nie obowiązek. To on ma pełne prawo do żądan, aby kobieta, która nie pracuje zajmowała się tym wszystkim.
Nana żałosna jesteś, dlaczego mnie atakujesz skoro mam inne zdanie? To nie wymyślanie tylko fakty. Roczne dziecko to nie kula u nogi. Wielu rodziców ma malutkie dzieci, pracują i jeszcze potrafią we dwójkę jakos sobie dać radę. Jeżeli kobieta siedzi w domu to powinna sprzątać i gotować, bo mąż siedzi w pracy. Czy to takie trudne do zrozumienia? Siedzenie w domu jest proste i przyjemne, pracowanie zarobkowo już nie.
Nie atakuję - na pewno nie bardziej niż "zaatakowałaś" autorkę Czasem to nie kula u nogi, a czasem właśnie totalna kula. I nie wiem, skąd pomysł, że zarobkowanie jest nieprzyjemne. Moje koleżanki kombinują, jak iść do pracy. I jak jeden mąż wszystkie wskazują jeden powód - żeby sobie ODPOCZĄĆ
Nikt też nie twierdzi, że skoro ona jest w domu z dzieckiem, to nie ma sprzątać czy gotować, ale że Pan Książę poza zarobkowaniem nie robi nic i jeszcze ją poniża - to już "kompletne nieporozumienie", nazywając to bardzo delikatnie.
W pracy się nie odpoczywa tylko pracuje. Nie trzeba wstawać na gwalt bo się do niej spoznisz. Czyli rozumiem, że do niego mają należeć prawie wszystkie obowiązki? Wydaje mi sie, że najważniejszy czyli utrzymywanie wszystkich zapewnia.
Jeżeli "prawie wszystkie obowiązki" to szacunek dla swojej kobiety, zrobienie wokół siebie totalnie podstawowych rzeczy typu kanapka czy odłożenie talerza do zlewu/zmywarki i zajęcie się po pracy trochę własnym dzieckiem - potulenie, pobujanie, niekiedy zmiana pieliuchy czy kąpiel - to tak, powinien się tym zająć. Pieniądze to nie wszystko - jeśli autorka odejdzie, to też jakieś dostanie, jej odpadnie ogarnianie jeszcze jego, a on dopiero dowie się, co to znaczy wrócić z pracy i mieć do zrobienia wszystko. Wtedy pewnie pożałuje, że ją mieszał z błotem, ale to już będzie jego problem.
Wydaje mi się , że to raczej ona pożałuje, że nie ma losia, który by na nią zarabiał. Wszystko jest zrobione? Weź nie przesadzaj, zrobienie obiadu i pilnowanie dziecka to żaden wyczyn.
41 2017-11-12 18:13:27 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2017-11-12 18:23:25)
Madoja typowe myślenie kobiety. "Może się domysli o co mi chodzi", "może się zmieni".
I jeszcze to wszystko w tydzień czasu ...
Dla gościa ewidentnie ciąży fakt ze ona przytyla, ergo nie dość ze jeczy i marudzi to jeszcze nie jest już atrakcyjna (idę o zakład, ze w ciszy i po niej nie dbała o siebie i wyglądała jak flejtuch) a Ty twierdzisz, ze to nie ma znaczenia.... I Ty apelujesz o postawienie się w jego sytuacji?
Czynników mających wpływ na takie postępowanie jest wiele i wiele tu z pewnością nie zostało wspomnianych. Niech autorka wróci do swojego wyglądu i zachowania sprzed ciąży to może jest szansa że mąż "wróci" pytanie czy warto
No wlasnie pytanie czy warto... Sama obserwuje i naprawde jak kobieta calkowicie sama zajmuje sie dzieckiem i domem to jest bardzo ciezko. Zupelnie inaczej jest jak inaczej sie zajmuja jak np u mojej siostry. On nie narzeka, ze ojej jaki jest zmeczony, choc tez na pewno jest, ale po prostu wlacza sie w obowiazki, bo to tez jego dziecko. Mojej siostrze tez dzieki temu o wiele latwiej o siebie zadbac. Wiadomo kobieta przy dziecku nie bedzie wygladac tez super elegancko i atrakcyjnie, bo liczy sie wygoda, a ubranie i tak moze sie latwo pobrudzic. Nic za to nie usprawiedliwia slow "szmato", "smieciu" i inne do swojej zony. On wydaje sie tylko wymagac, przy dziecku nic nie zrobic, zamiast wspolczuc zonie, ze pada z sil to jeszcze dziwic sie, ze nie wyglada pieknie!! No trudno zeby tak bylo, ale to tez jego dziecko i powinien brac odpowiedzialnosc.
Meggiq ani praca ani zajmowanie sie dzieckiem i domem to nic latwego. Wiadomo czasem dziecko jest grzeczne, czasem jest mniej sprzatania, ale to tez sa obowiazki i mecza. Jak dodatkowo np dziecko budzi w nowy wiadomo jak to bywa na poczatku, to oboje rodzicow czuje duze zmeczenie. No i nie chodzi o wielkie rzeczy ale np pomoc w kapieli, zmycie naczyn. Facet mojej siostry kapie z nia np dziecko, czesto tez ubiera, zmywa. Wiadomo nie robi wszystkiego, ale bez gadania wykonuje jakies obowiazki i obojgu jest latwiej. Zajmowanie sie domem to tez nie tylko zrobienie obiadu to tez zakupy, ktore moga zajac z dzieckiem wiecej czasu, sprzatanie, zmywanie i masa zajec przy dziecku i ciagla opieka nad nim w 4 scianach w sumie co tez meczy.
Śmiać mi sie chce jak czytam takie brednie. Ciężko to jest się opiekować dzieckiem niepepnosprawnym, to jest ciężkie. Sprzątanie i opieka nad jednym dzieckiem to żaden obowiązek jeżeli kobieta nie ma żadnych innych obowiązków i podkreślam siedzi w domu.
Śmiać mi sie chce jak czytam takie brednie. Ciężko to jest się opiekować dzieckiem niepepnosprawnym, to jest ciężkie. Sprzątanie i opieka nad jednym dzieckiem to żaden obowiązek jeżeli kobieta nie ma żadnych innych obowiązków i podkreślam siedzi w domu.
Ale to dziecko jest tylko kobiety, że facet nie może mu zmienić pampersa?
Pewnie że powinien, ale ona powinna go wspierać, a nie tylko narzekać, takie moje zdanie.
45 2017-11-12 18:51:34 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-11-12 18:56:11)
Pewnie że powinien, ale ona powinna go wspierać, a nie tylko narzekać, takie moje zdanie.
Z dzieckiem sie nie bawi nie spaceruje nie karmi nie usypia bo niby nie umie,nigdy tezmalego nie kapal ani dobrowolnie nie przewinal.
W czym wspierać? Nauczyć go? Nauczyć go spacerować z dzieckiem np.?
Masz trochę racji mówiąc, że jeśli ojciec pracuje zawodowo, to nie należy od niego wymagać, aby po przyjściu z pracy sprzątał cały dom i gotował. Ale bez przesady. Zrobienie sobie kanapki, kiedy dziecko jest chore czy pobawienie się chwilę z własnym dzieckiem to nie jest jakaś wielka filozofia ani męczarnia. Na seks siłę ma? To i na dziecko by znalazł, jakby chciał. Sęk w tym, że nie chce.
Śmiać mi sie chce jak czytam takie brednie. Ciężko to jest się opiekować dzieckiem niepepnosprawnym, to jest ciężkie. Sprzątanie i opieka nad jednym dzieckiem to żaden obowiązek jeżeli kobieta nie ma żadnych innych obowiązków i podkreślam siedzi w domu.
Może i nie jest to żaden wyczyn, ale... każdy czasem potrzebuje odpoczynku, a zajmowanie się małym dzieckiem i ogarnianie wszystkich domowych obowiązków, to jest monotonna, nużąca praca, która na dobrą sprawę nigdy się nie kończy. Jednym słowem to jest etat 24 h na dobę i 7 dni w tygodniu. On z kolei wraca do domu i ma pełen luz - obiadek pod nos, komputer do oporu, pewnie wolny weekend. Osobiście zdecydowanie wolałabym tę drugą opcję .
Edit:
Rozumiem, że Twoim zdaniem wspieranie również należne jest wyłącznie tej stronie związku, dzięki której kasa wpływa na konto? Jeśli tak, to dziwnie pokrętna to logika.
Hej meggiq, ty czasem nie z tych kobiet ktore tak bardzo podporzadkuja sie facetowi ze wlasnego zdania nie maja? sorry ale to co wygadujesz to kompletne glupoty.
Jezeli uwazasz ze maz autorki ma prawo nie zajmowac sie wlasnym dzieckiem (ktore jakos umial "zrobic") to wspolczuje twojej potencjalnej rodzinie. Aha i praca na etat nie jest ciezsza niz praca nad dzieckiem jezeli tak uwazasz to raczej nigdy tego nie przerabialas.
Wybacznie drogie forumowiczki jezeli ta wypowiedz jest zbyt agresywna ale krew mnie zalewa jak czytam takie opinie jak meggiq.
maggiq a ile Ty właściwie masz lat? i ile masz dzieci?
ja własnych nie mam, ale mam koleżanką z roczną córką i często je odwiedzam. To jest dziecko, które już sobie trochę tupta samo i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Bo tu coś ściągnie, tu pociągnie, tu chce się bawić, tutaj potrzebuje zmiany pieluchy. Takiego dziecka nie wsadzisz do łóżeczka i nie pójdziesz sprzątać, bo się zaryczy, bo już wcale w łóżeczku siedzieć nie chce. Jak już zaśnie to na 40 - 60min, potem się budzi, więc jasne, czas na zrobienie obiadu jest, ale to też taki czas z doglądaniem czy dziecko śpi czy nie. Jak sprzątanie to albo z dzieckiem na rękach, albo z dziekciem w tym samym pokoju z zabawkami plus patrzenie co chwilę czy takie dziecko gdzieś nie ucieka bo schody, czajnik, kant stołu. To nie jest zabawa. I taka kobieta wcale w tym domu nie odpoczywa. Praktycznie masz zero czasu na oglądnięcie serialu, poczytanie książki, a jak już sobie usiądziesz z kawą to na max 3min. Kawę najczęściej dopijasz zimną o ile o niej nie zapomnisz pilnując dziecka.
Tak wygląda siedzenie w domu. I ja wcale się nie dziwię, że kobieta chciałaby, żeby tatuś dziecka coś zrobił jak przyjdzie. Wbrew pozorom on ma więcej luzu, bo wychodząc do pracy nie musi się przejmować tym, czy dziecko nie uderzy się o stół, albo nie ściągnie na siebie czajnika z gorącą wodą.
Temat mnie zainteresował, ale to pieniactwo i dorabianie teorii w komentarzach jest po prostu poniżej krytyki... Żeby wysnuwać jakieś wnioski, trzeba z pewnością mieć więcej informacji niż autorka wątku początkowo podała. Na tej zasadzie można tylko dorabiać sobie całą historię, typu "autorka szuka uwagi, jest leniwą "jęczybułą" oskubującą biednego męża". Radzenie obcej osobie by pakowała się i zwiewała od męża też nie jest roztropne, jeśli nie wiadomo czy ma jakieś wsparcie emocjonalne w postaci rodziny/przyjaciół, ani czy poradziłaby sobie finansowo.
Rozumiem, że autorka szuka na forum innej perspektywy. Z pewnością szwankuje komunikacja między autorką i jej mężem, bo gdyby tak nie było, już dawno rozwiązaliby swój problem sami. Dla mnie fakt, że bliska osoba często kogoś poniża wskazuje na deficyty emocjonalne tej osoby (czyli brak umiejętności dojrzałego radzenia sobie z problemami, żalem, złością). Wydaje mi się, że tutaj pomoże tylko szczera, spokojna rozmowa między partnerami.
Wiele osób zarzuca autorce głupotę i nieudolność, skoro tkwi w takim związku, i jeszcze się roztyła (a to przecież zwalnia "kochającego" partnera z lojalności i może sobie szukać następczyni ) Po co komuś doradzić i pomóc, skoro można wylać na niego wiadro pomyj, prawda? Autorce radzę poszukać w Googlach informacji o DDA i DDD. Często osoby z takim "bagażem" podświadomie pakują się w toksyczne związki. To może być furtka, która pozwoli ci wziąć odpowiedzialność za przyszłość swoją i swojego dziecka, i w końcu zacząć żyć na własnych warunkach.
Jeśli ktoś ma chęć i na mnie wylewać pomyje, niech robi jak zechce. To jak traktujemy innych więcej mówi o nas niż o nich.
No tak ... Szczera sookojna rozmowa i nagle nastąpi zwrot o 180 stopni. Dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł ... Przecież wystarczy powiedzieć partnerowi, ze nie podoba nam się jego zachowanie a on to przemysłu, zrozumie i się zmieni ... Problem rozwiązany, temat można zamknąć.
P.s. Kobiety serio co jest z wami nie tak ? Skąd u Was to nielogiczne dążenie i wiara ze dacie rade kogoś zmienić ?
Moim zdaniem nie trzeba spieszyc się od razu z rozwodem tylko poszukac pracy, puscic dzieciaczka do przedszkola i wtedy wymagac od faceta współpracy. Postawic przed faktem dokonanym i zobaczyc jak sie wtedy bedzie zachowywał. Pokazac ze jest sie kobieta spełniona i usmiechniętą. Jesli wtedy dalej bedzie ublizal i podcinał skrzydła to zostawic drania. Ile mozna męczyć się z kimś takim.
No tak ... Szczera sookojna rozmowa i nagle nastąpi zwrot o 180 stopni. Dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł ... Przecież wystarczy powiedzieć partnerowi, ze nie podoba nam się jego zachowanie a on to przemysłu, zrozumie i się zmieni ... Problem rozwiązany, temat można zamknąć.
P.s. Kobiety serio co jest z wami nie tak ? Skąd u Was to nielogiczne dążenie i wiara ze dacie rade kogoś zmienić ?
Dokladnie. Przeciez ten facet to kompletny cham. Sorry ale nie da sie kochac i szanowac zony, a przy tym ranic ja takimi epitetami. On robi to celowo.
Nana żałosna jesteś, dlaczego mnie atakujesz skoro mam inne zdanie? To nie wymyślanie tylko fakty. Roczne dziecko to nie kula u nogi. Wielu rodziców ma malutkie dzieci, pracują i jeszcze potrafią we dwójkę jakos sobie dać radę. Jeżeli kobieta siedzi w domu to powinna sprzątać i gotować, bo mąż siedzi w pracy. Czy to takie trudne do zrozumienia? Siedzenie w domu jest proste i przyjemne, pracowanie zarobkowo już nie.
A ty siedzisz w domu i masz małe dziecko?
Wydaje mi się , że to raczej ona pożałuje, że nie ma losia, który by na nią zarabiał. Wszystko jest zrobione? Weź nie przesadzaj, zrobienie obiadu i pilnowanie dziecka to żaden wyczyn.
Po pierwsze to nie zycze sobie obrazania mnie. I juz Ci wyjasniam sytuacje. Jestem po studiach z kilkuletnim doswiadczeniem w bankowosci. Umowa mi sie niestety skonczyla podczas macierzyńskiego wiec mi jej nie przedluzyli. Mieli prawo. Na moje miejsce wskoczyl kto inny. Nie wiem czy wspominalam ale nie zalapalismy siy do zlobka. Nastepna szansa od wrzesnia. Wiec pytam szanownej kolezanki JAK mam pojsc do pracy mam sobie za przeproszeniem wsadzic dziecko ram skad wyszlo i isc?? Nie mam opcji pracy poki maly nie dostanie sie do zlobka.i tak jestem poki cojeczybula bo inaczej nie umiem juz. Maz nie ma wykształcenia i zapierdziela fizycznie a i tak potrafi wyzwac mnie od głupich wybrałam nue takie studia jakie wg niego powinnam. Dbac o siebie? Ok. Ale dla kogo? Czy zrobie makijaz i zaloze sukienkę czy chodze w oplutej przez dziecko koszulce z kolrunem na glowie- on nie widzi roznicy. W moim zwiaxku nigdy nie padlo-ladnie wygladasz,lubie jak zakladasz to czy tamto. Dalej nie rozumiesz? Ja trace przy nim kobiecosc. Staje sie jego matka,kura domowa...nie raz proponowalam podzial obowiazkow.nie podzialalo. Co do dziecka. Nie bawi sie z nim.nie tuli.nie daje mu siebie.
I tak juz calkiem dosadnie i chamsko-skoncz pierdolic, pochwal sie swoim zwiazkiem-moze sie czegos naucze
Bo Ty nie powinnaś proponować podziału obowiązków. Powinnaś jasno i wyraźnie zacząć mu mówić co ma zrobić. I nie robić nic za niego.
Kobieto nie chodzi o to, że masz iść do pracy i niczego takiego tu nie napisałam. Chodziło mi o to, że u was jest standardowy podział obowiązków, czyli ty zajmujesz się domem, a mąż zarabianiem. A to jak Cię traktuje to jest osobna kwestia i tego nie pochwalam.
Ty sobie takiego wybralas. Trzeba bylo już na starcie uciac relację. Już wtedy jednak liczyłas, ze się zmieni. Minęło parę lat i zmienił się na gorsze. Czego teraz chcesz od siebie od niego od zycia od tego forum ? To że on dalej się na lepsze nie zmieni to pewne w 100%. Ty sie wygadalas. Masz 2 rozwiązania. Dalej marudzisz i liczysz na cud. Jak to sie skonczy już Ci napisałem.
Próbujesz ułożyć sobie życie na nowo.
Ty sobie takiego wybralas. Trzeba bylo już na starcie uciac relację. Już wtedy jednak liczyłas, ze się zmieni. Minęło parę lat i zmienił się na gorsze. Czego teraz chcesz od siebie od niego od zycia od tego forum ? To że on dalej się na lepsze nie zmieni to pewne w 100%. Ty sie wygadalas. Masz 2 rozwiązania. Dalej marudzisz i liczysz na cud. Jak to sie skonczy już Ci napisałem.
Próbujesz ułożyć sobie życie na nowo.
Kolejna nic nie wnoszaca wypowiedz. Czego chce od tego forum? A czyz nie po to ono jest aby dyskutowac na pewne tematy? I tak, marudze i licze ze sie zmieni bo kocham go chyba bardziej niz siebie
Raczej kolejna odpowiedź, której nie chciałam uzyskać.
Macie wbite do tych swoich główek mechanizmy zmuszajace was do zmieniania otoczenia na wasza modłę za wszelką cenę. Oczekujesz wiec tutaj magicznego "abrakadabra i czary mary " które wypowiedziane zmieniły by twojego lubego.
Forum nie zastąpi specjalisty, forum nie zastąpi twoich czynów. Forum to jak rozmowa z psiapsiolkami, co najwyżej się wyzalisz.
Dostałaś rady mogące zmienić twoje życie na lepsze, bo rzekomo tego chcesz. Wystarczy się zastosować. Ty jednak chcesz porady jak zmienić jego. Póki sam nie będzie chciał to jest to niemożliwe. Koniec kropka.
Skoro to kochasz to przestań na sile to zmieniać
ja86 ma w tym totalną rację. Nie da się zmienić kogoś. Jeżeli to osoba, która ceni sobie Twoje zdanie i chce współpracować - to może się zmienić z własnej woli, niejako odpowiadając na Twoje nadzieje i sugestie.
Tylko wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że to NIE jest taka osoba. Bodźców do zmian też nie ma, bo i po co? Najwyraźniej mu to odpowiada, a że Ty sobie pobeczysz, pożalisz się - a potem wszystko wraca na swój zwykły tor.