O starosci słow kilka - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: O starosci słow kilka

Do zalozenia watku zainspirowala mnie poniekad moja historia. Ktos pomysli- a co 27-latka moze wiedziec o starosci? Bardzo wiele. Znam ja od tej najgorszej, jak i najlepszej strony (o ile o takiej mozna w ogole mowic). Byc moze opisze tu blizej moja historie, jesli watek sie rozwinie. Tymczasem chcialabym podyskutowac z Wami o tym, co sadzicie o starosci jako takiej? Czy to moze byc fajny czas? Czy tylko juz rozaniec, kapcie, leki, pampersy i samotnosc? Czy nie uwazcie, ze kazdy ma taka starosc, jaka sobie sam ''zorganizowal''. Oczywiscie nie chodzi mi tutaj o ludzi obloznie chorych. Czy w Polsce nie jest przypadkiem tak, ze rodzice od malego wpajaja swoim dzieciom, ze te maja sie nimi zajac na starosc? Zamiast sami zadbac o swoja przyszlosc, to postepuja nieco egoistycznie i wygodnicko, robiac sobie z najblizszej rodziny opiekunow? Ja uwazam, ze troche tak jest. Starsi ludzie zyja w przekonaniu, ze to dzieci maja sie nimi zajac i po prostu osiadaja na laurach. Nie chce im sie juz nic. Zyc, wychodzic do ludzi, martwic sie sami o siebie, no bo przeciez dzieci zrobia, zalatwia, pomoga, bo to ich obowiazek. W koncu po to wychowywalem/lam dziecko. Pisze z perspektywy mieszkania na wsi. Byc moze w miastach seniorzy maja inna mentalnosc, nie wiem. Uwazam tez, ze rodzice zbyt czesto zyja zyciem swoich dzieci, nawet wtedy, gdy juz te dorosna. Potem maja predyspozycje to twierdzenia, ze ''przeciez Ci sie poswiecilam, musisz sie mna zajac, laski nie robisz''. Zamiast w koncu zaczac zyc, odetchnac od trudow wychowania, ci ludzie wola myslec o tym, co robia, gdzie sa, ile zarabiaja ich dzieci. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? A moze macie jakies doswiadczenia z ludzmi starszymi i chcecie sie nimi podzielic?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-10-13 17:35:35)

Odp: O starosci słow kilka

chyba w zdrowej, normalnej rodzinie to jest jakies naturalne, że dzieci nie pozostawiają starych rodziców samym sobie. Tam, gdzie nie ma jakichś glębszych więzi, każdy myśli o sobie. Patrzę tak sobie na swoją teściówkę, ktora ma trzech synów i dla nich to jest nie do pomyślenia, żeby zostawić matkę bez opieki, zainteresowania. Ona absolutnie nigdy nie wymagała tego od nich, nic nie chciała, dla nich to jest po prostu naturalna kolej rzeczy, że ona opiekowała się nimi i otaczała ich troską, gdy byli dziećmi a teraz oni otaczają ją, bo to jest ich matka, stara i nieporadna jak dziecko, ktorą kochają i dla ktorej chcą jak najlepiej. I ona dla nich nie jest przykrym obowiązkiem podobnie jak oni nie byli dla niej. Patrzę z podziwem na ich więź, na szacunek jakim się darzą, bo ja nie mam takiej ze swoją matką ani ojcem. Szczerze powiedziawszy, żadnej nie mam. Ojcem się co prawda zajmuję, ale z obowiązku i to przykrego obowiązku, bo to nieodpowiedzialny półgłówek i moczymorda a wlaściwie alkoholik, ktoremu wydzielam kasę na wódkę, robię zakupy/gotuję i piorę. Bo inaczej by porósł mchem i długami.

3

Odp: O starosci słow kilka

Czy nie uwazcie, ze kazdy ma taka starosc, jaka sobie sam ''zorganizowal''

Po troszę tak. Mieszkam w UK i widzę różnicę miedzy starością w Pl a w UK. Polscy seniorzy są mało aktywni. W UK udzielają się w wolontariatach, wychodzą, spotykają się z ludźmi w kółkach zainteresowań - i nie są to kółka różańcowe, ale też chodzą do kawiarni, klubów. Nie jest dziwny widok 60-latki w klubie. A w Polsce jeśli już to tylko "moher" - różańce, cmentarze i tego typu "spotkania towarzyskie. Widać taką niechęć do życia, jakby wszystko, co najlepsze było już za nimi. Jak tak patrzę na nich, to przyznam, że starosć mnie przeraża.

Wiadomo, czasem znajdzie się żwawa staruszka, która jest wesoła, energiczna, aż miło popatrzeć i to trochę przywraca mi wiarę. Albo taki pan Aleksander Doba - słów brak, by wyrazić podziw. Ale to są jednostki.

W sumie w starości najbardziej przeraża mnie niedołęstwo, kalectwo, choroby.

Nie wiem, czy seniorzy tak bardzo ineteresują się dziećmi, co przeciwnie - to dzieci mają wymagania typu: babcia powinna zajmować się wnukami. Mam znajomą po 60. - tu w UK - którą to wkurza jak jej córka wmusza opiekę nad wnukiem, bo ona mówi, że wolałaby sobie gdzieś wyjsć z koleżankami, na imprezę, czy do pubu, a tu cóka juz w poniedziałek wmanewrowuje ją w weekendowy babysitting tongue A w Pl to niemal oczywiste, że babcia siedzi z wnuczkiem i piecze ciasteczka.

Odp: O starosci słow kilka

“Nie wiem, czy seniorzy tak bardzo ineteresują się dziećmi, co przeciwnie - to dzieci mają wymagania typu: babcia powinna zajmować się wnukami. Mam znajomą po 60. - tu w UK - którą to wkurza jak jej córka wmusza opiekę nad wnukiem, bo ona mówi, że wolałaby sobie gdzieś wyjsć z koleżankami, na imprezę, czy do pubu, a tu cóka juz w poniedziałek wmanewrowuje ją w weekendowy babysitting  A w Pl to niemal oczywiste, że babcia siedzi z wnuczkiem i piecze ciasteczka. “

CatLady, ja tez widze ta roznice. To samo jest w IRL. Mam kolezanke, ktora wlasna corka tez czesto wmanewrowywala w opieke nad dzieckiem, do bolu przez ostatnie 3 lata, az w koncu wyprowadzila sie od mamusi do chlopaka, oczywiscie razem z dzieckiem. Moja kumpela zycia nie miala. 45 lat, chcialaby troche zycia uzyc, a tu kazde popoludnie po rzyjsciu z pracy z wnuczkiem, corka szla do pracy na popoludnie do 22 ( how convienient) plus pracowala w weekendy. Zabilabym chyba za cos takiego.

Ja ostatnio tez wlasnej corce tlumaczylam, ze miedzy innymi wyjechalam za granice dlatego, zeby nie byc nikomu ciezarem na starosc. Nie mam ochoty dolaczyc do grona staruszek zebrajacych w okolicy jakiegokolwiek dworca w Polsce. A przy obecnym systemie emerytalnym taka by mnie czekala emerytura. A tutaj leca mi skladki na irlandzka emeryture, z ktora pozniej gdziekolwiek da sie zyc.  Napisalam tez corce, ze nie wyobrazam sobie sytuacji, zeby ja prosic o pieniadze, gdy bede stara. Rodzice moga dziecku zycie ulatwiac, ale w taki sposob, by wychowac dzieci na istoty samodzielne, a nie wiecznie polegajace na rodzicach, w tym w opiece nad dzieckiem. Rodzic tez ma prawo do normalnego zycia.

5

Odp: O starosci słow kilka

Moja mama w tym roku skończyła 70 lat, ale nigdy nie myślę o niej w kategoriach "starsza pani". Jest sprawna, energiczna, codziennie dba o to, aby choć 15 minut poświęcić na gimnastykę, spotyka się ze znajomymi, wychodzi do kawiarni, jest zawsze starannie i gustownie ubrana, ma zrobiony delikatny makijaż, zafarbowane i ułożone włosy. Jest życzliwa, a przy tym w stosunku do innych nie ma absolutnie żadnych oczekiwań. Gdyby nie traumatyczne przeżycia związane z niedawną stratą syna, byłaby chyba najpogodniejszą kobietą pod słońcem.

Mogę zatem powiedzieć, że obserwując moją mamę, jej siostry i znajome - naprawdę życzyłabym sobie takiej starości, bo ona nijak się ma do panujących u nas stereotypów. Trzeba jednak przyznać, że zarówno mama, jak i ciotki, od zawsze nauczone są życia w ruchu, bo jak nie praca w ogródku, to przecież w domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia, a spacer, wyjście po zakupy czy choćby pomalowanie pokoju, to żadne wyzwanie. Być może dlatego są tak sprawne i pełne sił witalnych, bo nawet jeśli oglądają te swoje seriale czy odpoczywają popijając kawkę, to zajmuje im to tylko ułamek życia, a resztę dnia spędzają aktywnie.

Ja sama nie mam poczucia, że wychowuję syna, aby miał kto zająć się mną na starość. Mało tego, uważam, że jest to zwykły egoizm. Z drugiej strony oczekuję, że jeśli kiedyś będzie miał własne dzieci, to odpowiedzialnie, czyli będzie potrafił zapewnić im taką opiekę, aby nie musieć uznawać za oczywiste, że to babcie są od codziennego zajmowania się wnukami. Jestem przekonana, że na punkcie wnuków oszaleję, ale... to naprawdę nie jest tożsame z chęcią poświęcenia im tej swobody, którą w końcu na powrót odzyskuję. Co prawda nie wykluczam, że kiedyś zmienię zdanie i zajmę się nimi z przyjemnością, na pewno jednak nie zdecyduję się na to kosztem siebie samej, czyli rezygnacji z własnych potrzeb.

Mama Emigrantka napisał/a:

Mam kolezanke, ktora wlasna corka tez czesto wmanewrowywala w opieke nad dzieckiem, do bolu przez ostatnie 3 lata, az w koncu wyprowadzila sie od mamusi do chlopaka, oczywiscie razem z dzieckiem. Moja kumpela zycia nie miala. 45 lat, chcialaby troche zycia uzyc, a tu kazde popoludnie po rzyjsciu z pracy z wnuczkiem, corka szla do pracy na popoludnie do 22 ( how convienient) plus pracowala w weekendy. Zabilabym chyba za cos takiego.

Czegoś takiego zupełnie nie rozumiem. Albo się na coś zgadzam i nie narzekam, albo się nie zgadzam i potem nie mam potrzeby wylewania żali. Bo co to tak naprawdę znaczy wmanewrowała? Nie ma takiej siły, która może drugą osobę zmusić do czegoś, co jest wyłącznie jej dobrą wolą, ale nie obowiązkiem. W końcu każdy ma prawo do własnego życia, a babcia swój trud wychowania zakończyła z chwilą "wypuszczenia" w świat swoich dzieci, teraz przyszła pora na kolejne pokolenie.

6 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-10-22 21:42:42)

Odp: O starosci słow kilka

Trudny, ale ciekawy temat. Zasadniczo fajnie by było, gdyby każdy miał takich krewnych jak opisała powyżej Olinka - aktywnych, potrafiących sobie zorganizować czas także samemu. Z moich dość skromnych co prawda doświadczeń ale jednoznacznie wynika, że jest to raczej rzadkość. Wielu starszyć ludzi w Polsce "wisi" na swojej rodzinie, traktując jako coś oczywistego, że w pewnym momencie dzieci przejmą opiekę nad nimi, a ci będą mogli "żyć ich życiem", często wtrącając się w kwestie, które okazują się punktami zapalnymi życia rodzinnego.

Z drugiej strony oczywiście jest to, że rodzicom należy się opieka za trud włożony w wychowanie. Zdecydowanie nie sądzę, żeby rodzice mieli obowiązek zajmowania sie dziećmi swoich dzieci i nie podoba mi się takie wykorzystywanie (a i to widziałam w wykonaniu mojej kuzynki, która bezwstydnie wykorzystuje własną matkę do opieki nad wnukami, a tej brak asertywności by odmówić). Sądzę, że starość to powinien być okres "zbierania owoców", dobrze zasłużonego odpoczynku, a nie bycia bezpłatną służącą dla własnych dzieci.

Z trzeciej z kolei strony, rodzic rodzicowi nierówny. Są rodzice, którzy włożyli trud w wychowanie dzieci, poświęcali im uwagę i starali się aby ich dzieciństwo było szczęśliwe. Ale są także rodzice, którzy tak ne robili. Nad wieloma znanymi mi rodzinami wisi widno alkoholizmu. Sama miałabym mieszane uczucia względem opieki nad takimi osobami i nie dziwię się, że np. dzieci ojców alkoholików niekoniecznie muszą się do tego palić. Charakter rodzica też odgrywa tu znaczącą rolę, nie sam fakt, że dał życie. Podobnie jak kwestia alimentów na rodziców, którzy opuścili swoje dzieci - czemu np. miałabym płacić alimenty na rodzica, którego nie widziałam przez całe życie?

No i w końcu ostatnia rzecz: stan takiej osoby. Wiadomo, że kiedy np. rodzic jest całkowicie sparaliżowany, opieka nad nim pochłania wiele energii i wymaga niemal całkowitego zaangażowania przynajmniej jednej osoby. Czy rzeczywiście naganną rzeczą byłoby oddanie takiej osoby do domu opieki? Zwłaszcza, że nie są to instytucje tak ponure jak to opisują; ciągnie się za nimi negatywny stereotyp, ale często w tych domach nie tylko opieka i generalnie standardy są na wysokim poziomie, ale także rodzic ma towarzystwo - osób w swoim wieku, z którymi może mieć więcej tematów niż np. z nielubianą synową.

Ciężkie, ciężkie dylematy.

7

Odp: O starosci słow kilka

W przypadku starszych ludzi z mojego otoczenia jest inaczej :-) To sa osoby okolo 70-75 lat w dobrym stanie, same praktycznie wszystko zalatwiajace i nie chcialyby opieki. Moj tata ma 48 lat, wiec daleku mu do tego akurat. Jednak sam dba o swoja przyszlosc, to moge powiedziec. Uwaza ze samemu trzeba o siebie zadbac. No a te starsze osoby co znam sa samodzielne. Oczywiscie pozniej w przypadku powazniejszych chorob moze byc inaczej, ale staraja sie jak najdluzej byc sprawne, a dobre zdrowie im w tym pomaga. Znam tez takie jak piszesz, ale chyba mniej. No i fakt mieszkam w miescie. Nie wyobrazam sobie zostawic taty kiedys w potrzebie, choc rozumiem ludzi, ze sa rozne sytuacje zyciowe. No ale pomoc musi wyjsc od drugiej strony a nie na zasadzie szantazu.

Znam sporo starszych osob lubiacych siedziec w domu lub siedzacych dlatego, ze moze boja sie ze im sie juz nic od zycia nie nalezy co jest smutne. Znam tez za to takie, ktore odwiedzaja czesto znajomych, jezdza i korzystaja z zycia :-) Takze nie ma reguly.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024