od jakiegoś czasu zastanawiam się nad najgorszym. Nie widzę sensu by dalej żyć. Moje życie to jedna wielka katastrofa i wieczna walka, a mam dopiero 26 lat. Pochodzę z patologicznej rodziny. Dzieciństwo o którym nie chce się pisać. Leżeć na podłodze i płakać, a Twój wielki ojciec kopie Cię jak śmiecia, bo za głośno się śmiałaś. Dzieci to samo robią na podwórku z Tobą, bo jak być ofiarą to dla wszystkich. Potem dorosłość, do tej pory nie wiem jakim cudem poszłam na studia, Wyprowadziłam się, wynajęłam pokój nie mając grosza. Ciężko było, ale dałam radę. Byłam mądra, szybko znalazłam pracę, nikt mi nigdy nic nie dał. Każda najdrobniejszą rzeczy kupiłam sobie sama, samiusieńka. Pod koniec studiów przyjeżdżam do domu, a mama dostaje udaru, staje się z fajnej babeczki, babcią demencyjną, nie pamiętającą połowy rzeczy. Ale był tato, który się nią opiekował. W ten sam dzień umiera Twoja babcia, a po 4 latach ojciec. Dokładnie 2 miesiące temu trafił do szpitala z zatruciem żołądkowym, okazuje się, że to śmierć. Chora matka, rodzeństwo, które ma wszystko, ale się mną nie interesuje. Mój brat biznesmen: dom, 2 mieszkania. Siostra: 2 mieszkania. A ja... a ja według nich powinnam wynająć mieszkanie za sumę większą niż moja pensja i wziąć do siebie matkę. Zajmować się nią. Nękają mnie cały czas tą historią. Obarczają opieką nad nią. Do tego kpiąc ze mnie, próbując manipulować każdego dnia moi życiem. Nie mam rodziny, nie mam przyjaciół, bo ludzie nie chcą być blisko osób, które całe życie mają problemy. Które się borykają, walczą. Co kogoś znajdę to się odsuwa. Nie wiem. Trzyma mnie praca, bo tam jestem tak zajęta, że nie mam czasu o tym myśleć. I czasem ktoś się ze mną pośmieje i pozwoli zapomnieć. Nie ma chyba sensu się borykać z tym światem. Nie mam nic do stracenia, do zyskania też nie, bo z roku na rok co raz gorzej... a to dopiero początek.
Zazdroszczę tym co mają to szczęście być szczęśliwym.
Bardzo Tobie wspolczuje tej sytuacji.Fajnie, że tu napisałaś i potrafisz to wyrzucic z siebie a napewno nie bylo to łatwe.Rodzina nie powinna Tobą manipulować ani kpić.Powinna Cie wspierać.Działać razem.Może warto zastanowić sie czy taka relacja jest Tobie potrzebna.Zajmij sie swoim zyciem jestes mloda.Wiele osob chce żyć i walczą o to życie a ty chcesz tak poprostu je sobie odebrać? może lepiej wyjechac gdzies,odciąć się.Zrobić cos... cokolwiek.Jeżeli chcesz odpowiedz mozemy popisać
Na pewno nie masz lekko.
Jeżeli Twoje rodzeństwo jest lepiej sytuowane finansowo to niech się zastanowi nad wynajęciem pomocy do opieki nad mamą. Dobrze by było wszystko przedyskutować. Opieką nie można obarczyć tylko jednej osoby. Ale rozumiem, że ciężko będzie Ci się z nimi dogadać. Niemniej walcz o siebie. Życie to dar i nie pozwól go sobie odebrać. Musisz dbać o siebie, bo nikt Ciebie w tym nie wyręczy. Musisz pracować na siebie. A może jakoś rotacyjnie dalo by sie sprawować opiekę nad mamą? Trudno proponować konkretne rozwiązania bo dość ogólnie opisałaś sytuację.
Dobrze, że odezwałaś się na forum.
Zawsze też możesz zdecydować się na rozmowę z psychologiem, który pomoże Ci z boku spojrzeć na sytuację. Zawsze będzie Twoim sojusznikiem.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś najbardziej odpowiedzialna i odpowiednia do pilnowania mamy. Jest to taki sam obowiązek pozostałego rodzeństwa i nie ma znaczenia czy żyją sami czy mają rodziny.
Życzę dużo sił
4 2017-10-08 21:09:33 Ostatnio edytowany przez troll (2017-10-08 21:12:29)
Pół roku temu narzekałaś na swoje życie w Niemczech, bo nie mogłaś znaleźć pracy i pół roku utrzymywał cię twój przemiły partner. Teraz narzekasz na brak zdrowych relacji towarzyskich/społecznych i to że nikt nigdy ci nic nie dał. A twój facet który pół roku temu cię utrzymywał? http://www.netkobiety.pl/t102078.html
Czegoś mi z tym wszystkim brakuje. Może lepiej było kontynuować swoją historię, pominąć wstępy i bardziej się skupić na istocie obecnych problemów. Jesteś z tamtym facetem w Niemczech i tam pracujesz/zostawił cię i to dokłada ci zmartwień/zostawiłaś go bo coś tam. Ktoś cię będzie pocieszał z powodu śmierci tatusia psychopaty, a ty może masz depresję po rozstaniu ze swoim Niemcem. Skoro opieka nad matką cię przerasta, to może zamiast się zabijać, oddaj ją do domu opieki?
A może to kolejny znudzony troll, który robi sobie polewkę z ludzi którzy mają dość empatii żeby przejąć się jego historią?
5 2017-10-08 22:26:54 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-10-08 22:33:55)
Jeśli jest trojka dzieci, tontrojka sie zajmuje matka chora, a nie Ty sama. End.
Jesli wszystko zawdzieczasz sobie, to badz z siebie dumna zamiast myśleć o najgorszym. Co do samego samobojstwa, powiem krotko: po kiego h... przyspieszac to, co i tak sie zdarzy? Bog Cie kiedyś powola, a skoro jeszcze nie nadszedl ten czas, to znaczy, ze jeszcze masz cos do zrobienia. Nie wiem, co, ale widocznie jeszcze musisz zyc. Wyjdz z takiego założenia, dziekuj Bogu, ze jesteś zdrowa, samodzielna i dziekuj mu kazdego dnia, a dobro samo do Ciebie przyjdzie. Wdzięczność zmienia optyke na bardziej pozytywną.
Zacznij liczyc łaski zamiast rozdrapywac przeszle rany i wpedzac sie niepotrzebnie w depresje, ktora żadnego pozytku Ci nie przynosi. Bądź praktyczna- zamartwianie sie na zapas to strata czasu, zmarszczki na czole i ograbianie siebie samej z radosci życia.
Praca Cię trzyma? Wiem doskonale, jak to jest. Jesli jesteś dobra w tym, co robisz, to znajdz w tym zrodlo dumy i radości.
Kazdy ma chwile lepsze i gorsze. Ale pamietaj- skoro dane jest Ci żyć, to zrob z tego użytek. Pamietaj, ze w jakims miejscu na świecie sa ludzie, ktorzy prawdopodobnie modla sie o połowę tego, co masz. O czysta wodę, elektryczność, bycie samodzielna. ...
Dzisiejszy swiat, szczegolnie zachodni, bierze pewne rzeczy za oczywiste. I wpada w miliony śmiesznych depresji. A ja dziekuje Bogu za brak trzęsień ziemi w IRL, niski poziom przestępczości tu, dach nad głową, paliwo w aucie, kochajacego męża i psa.... i caly czas Bog mi pokazuje, , ze jeszcze mam cos do zrobienia i daje mi się wykazać. I na pewno nie bede przyspieszać tego, co nieuniknione. Co ma byc, to będzie.
Trzymam za Ciebie kciuki. Ja tez jestem "wiecznym żołnierzem". Rozumiem Cię doskonale. Nie rób glupot, a ja Ci chetnie pokibicuje w tej Twojej walce:-).
Nie odpisywałam i nie wchodziłam tu, bo bałam się co przeczytam. Ostatnimi ciągle się boje... wszystko przysparza mi ból, cierpienie i niepokój.
Jestem już tak zmęczona, że nie mam siły wchodzić po schodach. Ten weekend znów potwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam na zawsze zerwać kontakt z rodziną. Ciesze się, że mam mężczyznę obok mnie, który wspiera mnie we wszystkim. Który nie pozwala mi cierpieć. To jedyna osoba, którą mam. W ten weekend moja matka pokazała mi, że jest niewdzięczną Manipulantką, mimo choroby dobrze wie jak manipulować ludźmi. Kupiłam jej prezent, ciasto na urodziny chciałam z nią świętować, a ona zero wdzięczności. Potem manipulacja, płacz, że się zabije bo nie obcięłam jej paznokci. Nie zabrakło mojego brata, który zadzwonił i stwierdził malide musi Tobie mamo otworzyć nowe konto. Nie zabrało siostry, która zadzwoniła i mówi malide musi sprzedać motor i pieniądze przeznaczyć na pomnik. Tak jak zawsze wszystko muszę, i jestem najgorsza na świecie bo przecież to moja wina, że były korki na autostradzie i matka się spóźniła 3 godziny. Po blokowałam wszystkie numery i od dzisiaj urywam kontakt z moją toksyczną rodziną. Nie chce ich znać, tylko w taki sposób mogę być szczęśliwa.
Nie odpisywałam i nie wchodziłam tu, bo bałam się co przeczytam. Ostatnimi ciągle się boje... wszystko przysparza mi ból, cierpienie i niepokój.
Jestem już tak zmęczona, że nie mam siły wchodzić po schodach. Ten weekend znów potwierdził mnie w przekonaniu, że powinnam na zawsze zerwać kontakt z rodziną. Ciesze się, że mam mężczyznę obok mnie, który wspiera mnie we wszystkim. Który nie pozwala mi cierpieć. To jedyna osoba, którą mam. W ten weekend moja matka pokazała mi, że jest niewdzięczną Manipulantką, mimo choroby dobrze wie jak manipulować ludźmi. Kupiłam jej prezent, ciasto na urodziny chciałam z nią świętować, a ona zero wdzięczności. Potem manipulacja, płacz, że się zabije bo nie obcięłam jej paznokci. Nie zabrakło mojego brata, który zadzwonił i stwierdził malide musi Tobie mamo otworzyć nowe konto. Nie zabrało siostry, która zadzwoniła i mówi malide musi sprzedać motor i pieniądze przeznaczyć na pomnik. Tak jak zawsze wszystko muszę, i jestem najgorsza na świecie bo przecież to moja wina, że były korki na autostradzie i matka się spóźniła 3 godziny. Po blokowałam wszystkie numery i od dzisiaj urywam kontakt z moją toksyczną rodziną. Nie chce ich znać, tylko w taki sposób mogę być szczęśliwa.
To brzmi jak jakis koszmar. Jezeli masz kogos, kto Cie wspiera, to sie go trzymaj. Masz racje co do blokowania numerow. Skup sie na sobie, mezczyznie, ktory Cie wspiera, a reszte olej sikiem prostym.