Witam wszystkich.
Niemalże od urodzenia jestem astmatykiem. Dzieciństwo spędziłem u lekarzy, itd. W 1997 roku. przyznano mi lekki stopień niepełnosprawności. Oczywiście, tylko stopień bo astma to przecież nic wielkiego według niektórych. Dzięki niemu podjąłem pracę (dla pracodawców liczyło się tylko to że mają za mnie pieniądze) i tak było przez dwadzieścia lat. Co kilka lat komisja orzekała stopień bo nigdy nie był przyznany na stałe.
Nie ukrywam że zdrowie dopisuje. Nie mam ataków duszności a leki biorę doraźnie. Wyniki spirometrii, testów alergicznych też niezłe. Szybko się męczę i nie mogę biegać a większy wysiłek nie jest wskazany. Pracuję 11 lat w tej samej firmie. Ma ona status zakładu pracy chronionej. Proporcje ludzi zdrowych do niepełnosprawnych są skrupulatnie przestrzegane. Ogólnie, trzyma się ludzi bo są za nich pieniądze.
Stanąłem na komisji w ubiegły piątek. Dziś odebrałem decyzję w której stopień został odebrany. Pracodawca czeka na wynik odwołania bo takowe muszę napisać. Mieszkam sam, utrzymuję się jakoś ale w przypadku utraty pracy momentalnie staję się bezdomny bo mam dość wysoki czynsz (1000 zł, umowa najmu w Tbs) i płacę alimenty na syna na zasadzie porozumienia z byłą żoną. Nie chcę renty, pieniędzy a tylko otrzymać jeden papierek. Z astmy i tak się nie wyleczę bo się nie da. Podcięło mi to trochę skrzydła. Nie mam atutów w ręku i ani jednego asa w rękawie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić.
Pozdrawiam.