Cześć Dziewczyny! (i Chłopaki (jeśli jesteście))
Pisze dzisiaj tego post'a bo chciałbym poznać Wasz punkt widzenia na pewną sprawe. Licze na Wasze opinie/konstruktywną krytyke.
Żona kłóci sie ze mną o każdą "pierdółkę" już od prawie 11-tu lat. Przy prawie każdej kłótni straszy mnie rozwodem. Męczy mnie to już od dawna i musze coś z tym zrobić.
Opisze dzisiaj pewną sytuacje i poprosze Was o jakieś komentarze/opinie.
Środa, 10.05.2017
Wstajemy rano, żona przygotowuje dzieci do szkoły, ja je zawoże do tej szkoły. Wracam.
Jedziemy z żoną pograć w tenisa. Wszystko jest OK. Od razu po tenisie jedziemy do szkoły odebrac syna. Żona czeka w samochodzie, ja ide. Spotykam znajomą (żona sie z nią już wcześniej pokłóciła o dzieci). W drodze do samochodu gadamy. Wsiadam do samochodu. Żona pyta o czym gadałem z tą ... .
Mówie, że poskarżyła sie na naszą córke (później rozmawiałem z córką i przyznała sie, faktycznie postąpiła źle). I tu sie zaczyna "jazda". Żona zaczyna na mnie krzyczeć. Wyzywa mnie od pizd i ciot. Mówi, że powinienem bronić córki za wszelką cene. Mówi, że z taką pizdą to ona nie może być i dalej ... straszy rozwodem.
Nastepny dzień, Czwartek, 11.05.2017
Dzwonią do mnie nasi wspólni znajomii i zapraszają nas na "pępkowe". Zgadzam sie. Mówie, że będziemy.
Ale żona na ten sam termin zaplanowała nam wycieczke nad wode. Wyjazd samochodem, który można przełożyć na każdy inny dzień.
Miałem do wyboru wyjazd z żoną, która wyzywa mnie od pizd i ciot (do dzisiaj nie przeprosiła) lub wyjazd na pępkowe do ludzi, których lubie i którzy lubią mnie. Dla mnie wybór był oczywisty.
Żona powiedziała, że nie jedzie więc postanowiłem, że pojade sam. Dzieci powiedziały, że chcą jechać ze mną. Zgodziłem sie. Przed samym wyjazdem żona próbowała jeszcze przekupić dzieci wyjazdem na basem ale dzieci powiedziały, że nie chcą i pojechały ze mną. Żona została w domu.
Oczywiście awantura. Straszenie rozwodem. Powiedziała, że jestem chamem i że nie może ze mną być bo nie licze sie z jej zdaniem. Że nawet nie zapytałem jej o zdanie. Ale czy powinienem pytać o zdanie kogoś kto chce sie ze mną rozwieść, wyzywał mnie od pizd i ciot i do dzisiaj nie przeprosił?
To by było na tyle. Chciałbym poznać Waszą opinie na ten temat.
Generalnie chodzi o to, żeby ustalić kto zawinił, kto ma racje, kto powinien przeprosić, czy powinienem solidarnie z żoną pokłócić sie z tą znajomą o dzieci czy może dobrze zrobiłem rozmawiając z córką i tłumacząc, że zrobiła źle? Itp...
Wydaje mi sie, że znam odpowiedzi na powyższe pytania ale może Kobiety widzą to inaczej?
Żona uważa, że nie zrobiła nic złego i nie musi mnie przepraszać.
Dzieki za (ewentualne) komentarze
Pozdrawiam
Andrzej