Poród naturalny też niesie ze sobą poważne konsekwencje, tak dla matki jak i dla dziecka.
I wydaje mi się, że chyba lepiej jest żeby matka się przez całą ciążę nie stresowała naturalnym porodem, tylko w odpowiednim momencie poszła pod nóż - na pewno to korzystniej wpłynie na płód niż ciągłe panikowanie na myśl o porodzie siłami natury.
sama rodzić nie zamierzam, ale czytam z ciekawości zawsze wszystkie opinie pań rodzących naturalnie i przez cc.
Zdania i opinie rozkładają się mniej więcej na pół.
ale to, co mi się rzuciło w oczy to to, że najwieksze problemy po cesarce mają kobiety, które wczesniej na siłę próbowano zmusić do porodu sn np. przez kilkanaście lub kilkadziesiąt godzin (choć mialy wskazania do cc). Jak ma organizm poradzić sobie z tą operacją, jesli jest wymęczony np. 19 godzinnym porodem?
Poza tym powiedzmy sobie szczerze: sztuczna oksytocyna, sztuczne wywoływanie porodu, kleszcze, wyciskanie dziecka z brzucha siłą kilku osób, nacięcia krocza (swoją drogą w większości przypadków w ogóle nie potrzebne, a niektóre doule mówią, że w ogóle - można sobie z tym poradzić w naturalny sposób)), niedotlenienie dzieci, połamane kości i inne uszkodzenia zewnętrzne i wewnętrzne dzieci - to nie jest takie hop siup.
Pamiętacie sprawę małżeństwa Bonków. Takich historii jest bardzo dużo i jak się nie jest sławnym rodzicem, to się zostaje z tym samemu, czyli z poranionym dzieckiem, które nieraz wymaga rehabilitacji lub mają trwałe uszkodzenia. Podobne, trwałe uszkodzenia mają potem kobiety.
Gdyby poród naturalny był taki super i idealny, to nie byłoby tylu przypadków śmierci matek i noworodków przed obecnym rozwojem medycyny.
Uważam, że przymuszanie kobiety w takiej sytuacji do rodzenia naturalnego jest niehumanitarne.
Podobnie jak mówienie: ródź naturalnie, ja rodziłam i było ok.