Jestem tu nowa, mam tylko 20 lat i malo wiem o swiecie, nie rozumiem ludzi, czasami nawet siebie Ale mam wazne dla mnie pytanie i zastanawiam sie co Wy o tym myslicie.
Zauwazylam, ze duzo ludzi ma problemy w zwiazkach (zadne nowe odkrycie nagrody za to nie dostane ) Wiekszosc kobiet i mezczyzn szuka wsparcia i pocieszania u boku innej/go. Pojawia sie wlasnie kwestia rozmowy, szczerej glebokiej rozmowy. Przewaznie Ci ludzie nie potrafia rozmawiac ze swoim partnerem/ka. Wymyslaja powody dla ktorych wlasnie ta kwestia wypadla z planu. ,,Bo nie da sie z nim rozmawiac", ,,bo sie denerwuje jak o tym wspominam", ,,bo cos tam i cos tam"
Czy tylko dla mnie sa to smieszne wymowki? Wiem, ze sa rozne sytuacje do ktorych kazdy podchodzi po swojemi i indywidualnie.
Ale i tak zapytam, bo u mnie w zwiazku to norma jak wisi nad nami burza.
Czy napawde we wspolczesnych zwazkach rozmowa ktora porusza wszystko co nas boli, co czujemy, co nam sie nie podoba to jakas kosmiczna technologia i nie mozemy jej wdrazyc w nasze zycie?
Czekam na oswiecenie. Milego dnia zycze wszystkim