Witam,
Chciałbym podzielić się swoją historią i uzyskać jakieś porady, wskazówki co do mojego problemu.
Mam 22 lata i ostatnio staram się o pewną dziewczynę, podobam jej się, więc wszystko zmierza w wiadomym kierunku. Jest tylko jeden problem - nigdy tego nie robiłem, a ona jest bardzo doświadczona. Wiem, że bardzo lubi seks i nie wyobraża sobie bez niego życia. Ona nie wie że jestem prawiczkiem i się nie dowie - uważam, że tak jak nie powinno się mówić o swoich byłych, tak nie ma potrzeby "chwalenia się", że jest się nierozpakowanym. Stąd moje pytanie - czy można wypaść za pierwszym swoim razem na tyle dobrze, by partnerka nie zorientowała się, że nigdy tego nie robiłem? Mowa tutaj głównie o szybkim finiszu. Można się jakoś do tego przygotować, by wytrzymać dłużej? Alko odpada, masturbacja przed też, z powodu obaw, że w ogóle mi nie ruszy.
Sporo czytałem o odwlekaniu wytrysku, ale wszędzie piszą, że najlepiej ćwiczyć ze stałą partnerką, bo seks to co innego niż masturbacja i że nawet jak ktoś wyćwiczy mięśnie PC przy masturbacji, to w łóżku z dziewczyną i tak się szybko zleje.
Dla dopełnienia napiszę coś o sobie w kwestiach istotnych z punkt widzenia niedoświadczonego:
Porno:
Nigdy nie byłem uzależniony, średnia to 2-3 razy na miesiąc, więc w porównaniu do innych nie jest źle. Od 3 miesięcy w ogóle nie oglądam, poszedłem na odwyk, idzie nadzwyczaj łatwo, żadnej chcicy w tym kierunku, co udowadnia, że nie byłem uzależniony. Jednak swoje się naoglądałem i są obawy, że jak partnerka nie będzie tam atrakcyjna, to mi nie stanie.
Masturbacja:
Tutaj też tragedii nie ma w porównaniu z innymi, średnio raz na 3 dni, zaczynałem od raz w tygodniu, z czasem częściej, ale od czasu odstawienia porno również rękodzieło ograniczyłem i teraz jest to raz na tydzień, nigdy nie robiłem tego kilka razy dziennie, max to raz na 2 dni, potrzebuję dnia odpoczynku. Najczęściej jechałem z pamięci, od dłuższego czasu staram się to robić jak najdłużej, conajmniej kilkanaście minut, staram się wstrzymywać wytrysk, jak czuję że się zbliża to stopuję i czekam chwilke, jakoś to idzie i praktycznie zawsze kończę wtedy, kiedy już chcę. Ciężko więc powiedzieć, czy mój organizm przyzwyczaił się do ręki i będe "cierpiał" na dolegliwości jakie dotykają tych nadużywających masturbacji (problemy ze wzwodem, finiszem itp.)
Wiedza o seksie:
Od jakiegoś 15-16 roku życia regularnie czytam o seksie, artykuły, wypowiedzi, żale, pretensje, problemy kobiet na waszych babskich forach, generalnie teorię seksu mam opanowaną i wydaje mi się, że wiem bardzo dużo na temat tego, jak się nie zhańbić w łóżku. Oglądałem interaktywny poradnik miłosny, setki wypowiedzi i porad jak być dobrym w łóżku również przeczytane. Więc wydaje mi się, że teoria jako solidna baza jest. Praktyki tylko brak.
Zatem - czy można w trakcie swojego pierwszego razu wypaść dobrze i nie zlać się zbyt szybko? Można się do tego jakoś przygotować (ćwiczenie mięśni Kegla przy masturbacji) albo może znacie jakieś praktyczne wskazówki z własnego doświadczenia obcowania z niedoświadczonymi, np. najpierw seks oralny z finałem, a później penetracja i wtedy drugi wytrysk pojawi się później. Czy raczej każdy facet musi przejść przez etap "finał po 2 minutach: i to jest naturalne i nie da się nic z tym zrobić, tylko praktyka z partnerką pomoże? Co do orala to też mam obawy, bo jest on dla mnie bardzo podniecający i nie chciałbym zalać partnerki po minucie
PS Wolałbym uniknąć porad typu "porozmawiajcie, powiedz jej o tym o swoich wątpliwościach" bo nie takie jest moje pytanie. Moje pytanie brzmi - czy z punktu widzenia biologii seksu możliwe jest, by facet wytrzymał dość długo za swoim pierwszym razem, czy jest to fizycznie niemożliwe. Niestety mam chorą ambicję i chciałbym wypaść jak najlepiej stąd szukam wskazówek zamiast akceptować fakt, że jak inni szybko kończyli, to ja też muszę.
Pozdrawiam