samotna ciąża - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » CIĄŻA I PORÓD » samotna ciąża

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 4 ]

Temat: samotna ciąża

Witam Wszystkich smile

Wiem że wiele jest podobnych wątków, natomiast postanowiłam opisać Wam moją historię i prosić o pomoc, bo kiedyś to forum uratowało mnie.

Dla wielu czytelników sprawa jest oczywista, tak jak i dla mnie albo przynajmniej mi się wydawało...proszę nie oceniajcie mnie z góry, wiem że to obsesja już chyba ale wierzę że znajdę tu pomoc i wreszcie stanę psychicznie na nogi.

ostrzegam będzie długo z góry przepraszam za błędy.


Mam na imię Kasia mam 25 lat, jestem w 7 miesiącu ciąży. Zostałam sama partner R (36l) zostawił mnie w ok 7/8 tyg ciąży. na początku myślałam że się przestraszył i uciekł bardzo to przeżywałam, dużo płakałam nie umiałam normalnie funkcjonować...prawda okazała się brutalniejsza, zostawił mnie dla ukrainki(42lata)bo stwierdził że się zakochał w co nie wierze, ale od początku.

byliśmy ze sobą ponad 6 lat, poznałam go przypadkiem zaczepił mnie kiedyś i zagadał tak się wszystko zaczeło... zaczeliśmy sie spotykać, dużo mi opowidał o swojej przeszłosci min. że jest po rozwodzie bo żona taka zła i nie dobra, że ma córkę, która teraz ma 14 lat i mamy dobry kontakt ze sobą. Ogólnie wszystko było be a on taki biedy i poszkodowany przez życie, teraz wiem że robi z siebie ofiare jak może.
mówi że przez byłą małżonkę zaczął ćpać heroine i tym podobne, co skończyło się więzieniem, tak siedział nie raz....a ja młoda głupia i naiwna sixa wierzyłam we wszystko co mówił i nawet mu współczułam. mieszkał z babcią w moim miesicie bo ponoć musiał ze śląska skąd pochodzi uciekać bo go rodzice(matka alkoholiczka i ojczym) wyrzucili. Pracował u jakiegoś gościa który zajmował sie budowlanką pałcił mu po ok 400zł/msc reszte babcia dawała.ja przynosiłam mu jedzenie, byłam w klasie maturalnej dorabiałam w sklepach i kupowałam mu jedzenie. Było mi go po prostu żal. Po krótkim czasie zaczeły wychodzić rózne kłamstwa, a to że jest na śląsku a był w moim miescie tylko tak pijany w korku że nie mógł sie spotkać, znikał nie dawał znaku życia, kiedy przyszłam do niego kiedyś i złapałam jego telefon złamał go na moich oczach. Coż nic nie widziałam bo byłam ślepa. W końcu zaczeliśmy pracować w jednym zakładzie pracy z tym że ja pracowałam tylko od rana a on na 3 zmiany. Tego dnia nie zapomnę do końca życia. byłam w pracy godziny przed popołudniowe, zadzwonił do mnie i powiedział zebym sie nie denerwowała i ze przyszła po niego policja, odwiesili mu wyrok bo miał kuratora na śląsku, którego nawet nie powiadomił gdzie przebywa. więc na własne życzenie tak skończył. Czekałam na niego ponad 2 lata bo kochałam bo to bo tamto i tak tysiąc wymówek. nie było łatwo ale jakoś to wytrzymałam. jeździłam  do jego babci płaciłam jej rachunki siedziałam z nią. w końcu on wyszedł na wolność wróciliśmy do domu jego babci ok 3 nad ranem okazało się ze jej nie ma, znalazła się w szpitalu ze złamanym biodrem. opiekowaliśmy się nią obydwoje, pracowaliśmy na zmiany żeby zawsze ktoś z nią był, niestety 2 miesiące poźniej zmarła. ja pracowałam w sowim zakładzie a on w innym i tu się zaczyna moja ślepa miłość. R zawsze miał gadki bardzo dobre po czasie okazało się ze pisze z jakąś dziewczyna ze sie z nią nawet spotyka a ja nic nie wiedziałam oczywiście wierzyłam mu we wszystko co powiedział, niby kontakt się urwał miedzy nimi ale swoje wypłakałam. Było coraz gorzej zaczełam go kontrolować sprawdzać telefon itp. żyliśmy niby wszystko ok. komornik mu wszedł na pensje a za mieszkanie trzeba było płacić więc zaczełam brać kredyty(on nie mógł bo był wszędzie zadłużony) jedne drugi i kolejny nawet je przestałam już pózniej liczyć, ważne że je spłacałam. Tu ważne też że mieszkanie po jego babci jest moje, ponieważ ona i on mieli komorników a była okazja żeby je po kosztach wykupić więc zapłąciłam pare tyś ale zeby mnie nikt nie oszukał zostało zapisane na mnie i to był jego pomysł . w końcu mieliśmy być na zawsze. Po czasie zaczął pić alkohol, jak przestał to wpadł w leki brał tramal (nawet do ok 30 taletek dziennie), potrafił mnie uderzyć, po lekach nie był sobą włączał gaz w kuchence albo pustą pralkę na pranie i do niej mówił. jak wypił to potrafił stanąć na parapecie na 4p. i krzyczał ze skacze, trwało to ok 2 lat. Wierzcie mi chciałam odejść bo miałam dość ale nie potrafiłam. był na detoksie pare dni tam poznał dziewczynę, której żalił sie jak ze mna mu jest źle ona mu wysłała nagie fotki a ja nadal byłam ślepa i wierzyłam we wszystko. była sytuacja że ja poszłam na l4 a on myślał że jestem w pracy na zmianie od 17-1, miałam przeczucie i wórciłam wcześniej do domu, a on otworzył mi nago drzwi, a w domu siedziała jakaś kobieta po 40. wpadłam w szał wyrzuciłam ją a z nim tak się pokłuciłam ze dostałam zapasci i byłam w szpitalu. Oczywiście tłumaczenie że nic nie było a ja dalej ślepa byłam.... życie się toczyło, wystarczyło jedno jego słowo a ja zrobiłabym wszystko dla niego, nieba bym mu przychyliła bo tak go kochałam. chciał zegarek nowy telefon nie ma pieniedzy, ale można wziąć na raty. proszę bardzo. Zawsze powtarzał że mnie kocha że będziemy razem że chce rodzine ze mną mieć, a ja wierzyłam nawet było dobrze, myślałam że się zmienił. R napierał na dziecko ale okazało się ze mam coś z jajnikami i lekarz powiedział że nie wiadomo czy terapia hormonalna mi pomoże, że musze sie z tym pogodzić. załamałam się bo pragnełam mieć dzieci, ale już nie poszłam do ginekologa pogodziłam się z tym. minęło parę długich miesięcy żyło się raz lepiej raz gorzej. R znikał mi na tydzień wyłączał telefon nie dawał znaku życia, a później wracał i potrafił mnie udobruchać. Wszyscy mi mówili żebym go zostawiła że mnie zdradza, niszczy, z domu nie wychodziłam jak on był bo bałam się ze coś się stanie. Doszło do tego że klucze mu zabrałam od mieszkania żeby wchodził tylko pod moją obecność i tak czekałam na niego. miałam dość płakałam obiecywałam sobie że koniec i nie potrafiłam. Jak przyszedł pijany do domu i nie chciałam go wpuścić  rozwalił mi drzwi wejściowe. Policja go zabrała na izbe po czym na drugi dzień i tak go wpuściłam bo było mi go żal. do tej pory pytam Boga gdzie ja miałam oczy i rozum i co mną kierowało. W maju przypadkiem miałam przeczucie i zrobiłam test ciążowy, był pozytywny cieszyłam się jak dziecko, R niby też ale czułam że coś jest nie tak. poszłam do ginekologa, musiałam leżeć w szpitalu. Wyszłam po tygodniu i parę dni poźniej, R powiedział że nie możemy być razem że tak bedzie lepiej. Wyprowadził się ,byłam załamana płakałam nie chciałam żyć, w końcu on tak bardzo chciał dziecka, a to cud że zaszłam w ciąże. Po ponad miesiącu błagania i proszenia wrócił, powiedział że kłamał mówiąc że nie kocha, że nie mógł by Nas zostawić. Cieszyłam się, moja rodzina nic nie widziała bo by chyba szału dostała. w miedzy czasie za jego namową  wzięłam kolejny kredyt łacznie mam ich 9. R pił codziennie nawet po 8/10 piw. godziłam się na to sama nie wiem czemu. Dowiedziałam się że mieszkał u tej ukrainki(niby wynajmował pokój. Pojechał odebrać rzeczy sam, wrócił pijany ja starałam się nie wracać do tematu. ona u mnie była zapytać czy jestem w ciąży i czy mam jakieś dowody na to. Pokazałam jej kartę ciąży, usg. udawała jego przyjaciółkę, a ja nic nie widziałam. Cieszyłam się że on jest ale nie ufałam mu do tego stopnia że jeździłam po niego do pracy itp. Sama się czasem zastanawiałam co ja wyprawiam, bałam się chyba samotności i się na wszystko godziłam. W końcu pod koniec września czyli po miesiącu jego powrotu, oznajmił mi że mnie nie kocha i że kocha ją że nie możemy być razem, dużo gorzkich słów usłyszałam. Odszedł... i jestem sama z kredytami, z mieszkaniem rozwalonym, bo remont się przeciąga, bez pracy bez perspektyw. Gdyby nie moi rodzice to bym na śmietniku już była. Mam żal do siebie samej że pozwoliłam na takie życie, i że wszystkie moje myśli skupiają sie na nim a nie na dziecku, którego tak bardzo pragnęłam. jego była żona mi powiedziała że miała taką samą sytuacje albo i gorszą i że nie ździwiła by się gdyby w razie jakich kolwiek problemów chciał wrócić bo potrafi. według niej to człowiek nie obliczalny. Wiem, że jest materialistą i gadżeciarzem. Zabrałam mu telefon i zegarek za, które spłacam kredyty bo czemu ja mam za to płacić skoro on mi nie daje pieniedzy. Swoją nową Panią jak ją określa tak omamił że wzieła mu po 2 miesiącach mieszkania razem nowy telefon na raty i jakieś rzeczy pokupowała. Boli mnie to że nie zadzwoni i nie zapyta o dziecko nawet,kiedy raz się spotkaliśmy był pijany mówił że mnie kocha i chciał mnie pocałować i wtedy ona się pojawiła nie wiadomo skąd. jego zmiana o 360s. Pamiętam jej słowa że nie mam z nim o czym rozmawiać bo dziecko jeszcze się nie urodziło a jak się urodzi to oni przyjdą RAZEM albo wcale. byłam wściekła, ledwo nad sobą zapanowałam. Gdy zadzwoniłam do niego po czasie to powiedział mi że on nie che ze mną rozmawiać ani się spotykać bo dziecka jeszcze nie ma i że przyjdzie, wtedy kiedy urodze. Traktuje mnie jak głowno jak śmeica i tak sie czuje nic nie warta. Boli mnie to że on chodzi sobie na imprezy, jeździ z nią do jej syna, który studiuje w innym mieście, centra handlowe, kanjpy. A ja zostałam z tym sama. Jest We mnie tyle żalu do niego a jej nienawidze. Bo wiedziała od początku że R jest ze mną bo sama mi o tym powiedziała, wiedzała o ciąży a mimo to tak postąpiła i śmie się wtrącać w to wszystko. Nie wiem jak mam się od tego wszystkiego uwolnić, próbowałam już nie kontaktować się, wizyt u psychologa i nic. Czuje się winna, cały czas szukam odpowiedzi czemu tak się stało, czemu akurat teraz Bóg zesłał mi to dziecko, moja przyjaciółka mówi mi że nic sie nie dzieje bez przyczyny. Zawsze byłam silna psychicznie, ambitna, radosna, taka dusza towarzystwa a teraz jestem wrakiem człowieka. Ja święta nie jestem bo też mam charakter ciężki i zawsze mówię to co myślę, czasami się nie zastanawiam co mówie. Ale ja zawsze byłam przy nim kiedy były problemy nawet jak miałam dość, a on z dnia na dzień zostawił mnie i już tak jak byśmy się nie znali. Zawsze mówił że zrobiłam dla niego tyle dobrego i będzie mi wdzięczny do końca życia, że zawsze będziemy razem. Ja wierzyłam do końca że on się zmieni. byłam z nim najdłużej. Sam jego brat z którym rozmawiałam powiedzaił  że on się nigdy nie zmieni, zawsze ponoć wykorzystywał innych i szukał korzyści a z siebie robi tylko ofiare . Dla mnie odszedł ponieważ wiedział że więcej już kredytów nikt mi nie da nie będzie na jego zachcianki, buntowałam się odkąd byłam w ciązy żeby sie postawił do pionu bo tak żyć nie można, a wiadomo bo dziecko to obowiązek.Poszedł tam kolejną omamić i mieć korzyści. Nie żałuje że jestem w ciąży bo kocham to dziecko nad życie. Żałuje że jestem taką idiotką że do tego dopuściłam i byłam aż tak ślepa. Nie pochodzę z patologicznej rodziny. Nie wiem co mam ze sobą zrobić nie umiem się od niego uwolnić, to jest jak uzależnienie. Proszę nie hejtujcie mnie, ja wiem jak to wygląda z boku ale ja sobie już rady nie daje. Gdyby nie to dzięciątko już dawno bym ze sobą skończyła. Dlatego piszę tu z prośbą o pomoc. Chciałabym doczekać dnia żeby zobaczyć go u progu moich drzwi błagającego o wybaczenie i siebie na tyle silną żeby nawet na niego nie spojrzeć. Nie powinnam tak mówić ale chce żeby cierpiał tak jak ja. Przepraszam że tak długo ale musiałam to z siebie wyrzucić.

Pozdrawiam Was -życiowy śmieć

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: samotna ciąża

Nie będę pisać nic złego na Twój temat tylko dlatego że jesteś w ciąży i prosisz o to.
Nie wieże w to co czytam i mam szczękę przy samej podłodze.
Czego ty od nas oczekujesz?wyżalenia, pomocy jak do niego wrócić?bo chyba Ci o powrót do niego chodzi.
Nie zrobiłaś nic by się ten człowiek w Tobie zakochał i zmienił, choć uważam ,że takiego osobnika nie da się zmienić. Niby dlaczego miałby się o ciebie starać?bo wybaczysz mu zdrady, bicie, poniżanie, weźmiesz dla niego kredyty.W sumie żyć nie umierać ale z jakiegoś powodu miał dość tej troski i twojego płaszczenia.
Rozumiem młoda nastolatka niedoświadczona ale rok temu zanim zaszłaś w ciąże i po tym jak Cię zdradzał to miałaś 23 lata więc jak można być aż tak zaślepionym.
Jedyne co Ci można radzić to nie odcięcie się bo dziecko będzie was łączyć, alimenty i te sprawy tylko pójście na terapie . Nie wiem jak to nazwać coś jak detoks uzależnienia od partnera bo jak sama widzisz on jest ważniejszy niż dziecko.

3

Odp: samotna ciąża

Dzięki za Twoją opinie, natomiast wiem że komuś trudno to zrozumieć kto nie miał podobnej sytuacji. Łatwo się mówi ale z wykonaniem jest też inaczej. Chciałam to z siebie wyrzucić. Nie moge się zgodzić z jednym skoro miał dość mojego płaszczenia i troski to po co tyle lat ze mną był i sam o nią prosił? ja nie wiem co mu w głowie siedzi. Owszem jest mi ciężko i staram się jak mogę żyć normalnie. Ale są chwile słabości kiedy płacze z tej bezsilności.

4

Odp: samotna ciąża
kasi3177 napisał/a:

Dzięki za Twoją opinie, natomiast wiem że komuś trudno to zrozumieć kto nie miał podobnej sytuacji. Łatwo się mówi ale z wykonaniem jest też inaczej. Chciałam to z siebie wyrzucić. Nie moge się zgodzić z jednym skoro miał dość mojego płaszczenia i troski to po co tyle lat ze mną był i sam o nią prosił? ja nie wiem co mu w głowie siedzi. Owszem jest mi ciężko i staram się jak mogę żyć normalnie. Ale są chwile słabości kiedy płacze z tej bezsilności.

Bo mu tak było wygodnie . Widocznie znalazł wygodniejsze gniazdko a kobieta z dzieckiem to już dla niego za dużo obowiązków.
Nie lepiej było popłakać te 6 lat temu niż teraz z dzieckiem w drodze?Być może gdyby szybciej Cię zostawił to nie przeżywałabyś takiego dramatu teraz ani tylu lat poniżenia przez niego.
Musisz wybrać się po pomoc do specjalisty, poszukać porady wśród przyjaciół i w nich mieć oparcie. Twoje poczucie wartości jest mniej niż 0 ot to co z Tobą zrobił Twój luby. Musisz walczyć o swoją godność, o godne życie dla dziecka. Z tym du...żylibyście w patologi. Szczerze powiedziawszy gdybyś na końcu nie napisała ,że z patologi się nie wywodzisz to po całym opisie stwierdziłabym ,że jesteście obydwoje patologiczni a tak on jest patologiczny a ty toksyczna bo nie możesz się od niego uwolnić.Pomyśl jakie życie stworzyłabyś z nim swojemu dziecku?nawet nie myśl ,że on by się zmienił -tacy ludzie się nie zmieniają chyba ,że na gorsze.
Mam pytanie czy ciąża była planowana?czy może myślałaś ,że dziecko go przy Tobie zatrzyma i scali związek?

Posty [ 4 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » CIĄŻA I PORÓD » samotna ciąża

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024