Witajcie. Mam nadzieję, że dobrze trafiłem pisząc tutaj. Chciałbym znaleźć tu pomoc bo sam już nie wiem na czym stoję.
Moja dziewczyna ma 25 lat. Kocham ją i ona mówi że kocha też mnie, niemniej bardzo często się kłócimy. Powody są moim zdaniem błahe ale powstaje wtedy naprawdę wielka awantura. Moja dziewczyna wg mnie bawi się ze mną w jakieś gierki, ale chciałbym żebyście mi pomogli to jakoś poukładać. Przykład. Piszemy codziennie smsy na różne tematy, zawsze podkreślamy w nich że się kochamy i że pociągamy się fizycznie, zapewniam moją kobietę, że jest najważniejsza i że ją kocham, natomiast co dwa trzy dni zaczyna się problem bo ja poznam po jej stylu pisania kiedy jej coś nie pasuje. Gdy się spotykamy to zaczyna mówić coś takiego: "nie adorujesz mnie już, przyzwyczajasz się do mnie, nie mówisz mi w oczy że jestem najważniejsza, że jestem piękna, mówisz tylko że kochasz i co mi z tego że tak mówisz? ". Ja odpowiadam, że przecież co najmniej kilka razy dziennie jej piszę, że jest najwazniejsza i że ją kocham a ona na to, że ja mam cały czas ją adorować na co dzień. Tylko, ze kiedy się spotykamy mówię jej jak bardzo ją kocham i kim dla mnie jest. Ona jakby nie umiała tego zanotować w glowie. Poza tym dla mnie nie jest to dojrzałe do końca aby domagać sie adorowania non stop. Jakoś ona mi nie potrafi mówić nic co mógłbym odebrać za jakieś dowartościowanie ale ja się nie domagam tego. Wiem, że mnie kocha, widze to i to wystarcza. A ona się obraża na mnie jeśli nie wpasuję się w jej słowa klucze w smsach czy w realu. Czy to jakieś durne gierki? wtedy ciśnie ze mną a ja broniąc się też mówię wtedy zbyt wiele negatywnych rzeczy. Ona uwielbia jak adorują ją obcy faceci na ulicy nawet i wtedy mi to wypomina. Każda kobieta pewnie to lubi ale jest myślę jakaś granica. Czy się mylę i to ma służyć jakiemuś celowi by mnie sprawdzić lub sprowokować?
kolejna sprawa jest taka, że raz mi mówi, że chce ze mną spędzić resztę życia a za chwilę mówi, ze nie wie czy nam się uda, nie wie czy pasujemy do siebie, by za pół godziny mówić że jestem najważniejszym facetem dla niej na całe życie. Co tu jest nie tak?
niekiedy dogaduje mi, że w sumie nigdy się jej nie podobałem ale teraz uważa, że jestem przystojny. Dodaje, że powinienem jako facet starać się o jej względy zawsze i wszędzie bo ona taka jest że chce to widzieć bo każdy facet się starał a ja jestem ciut inny. Tylko, ze ja robie dla niej wszystko, czasem chyba aż za wiele bo nigdy nie odmówię jej niczego a tamci jej byli faceci chcieli ją tylko przelecieć. Taka prawda. Ja wypruwam sobie dla niej żyły ale daje mi do zrozumienia że zawsze mogę lepiej jak się postaram, zawsze cos jest nie tak.
Jestem wyczerpany. Co mam zrobić dalej?