Co do LCHF nie będę się przesadnie wypowiadać, bo za mało na ten temat wiem. Jednak myślę, że pogląd o szkodliwości tłuszczy przechodzi powoli do lamusa. Aktualnie diabłem wcielonym jest cukier. Do mnie osobiście przemawia teoria o szkodliwości cukru, który rozregulowuje poziom insuliny, ale czy za x lat nie pojawi się kolejna prawda objawiona tego nie wiem. Jedno co wiem to, że tłuszcze to przecież nie tylko tłuste mięsiska, ale również wszelkie oleje, oliwa, orzechy, ryby itp wiec diety wysokotłuszczowej chyba nie należy utożsamiać z golonką;-) Jednocześnie na dłuższą metę nie wyobrażam sobie całkowitego (lub prawie całkowitego) wyeliminowania węglowodanów, bo kocham ziemniaki, kasze, makaron i moje życie bez nich będzie smutne;-P
Myślę, że to co jem może mieć wpływ na kompulsywne zachowania w tej materii, ale upieram się przy tym, że jest to głębszy problem. Jeśli człowiek w swoim życiu każdą emocję kojarzy z jedzeniem, bez względu na to czy jest pozytywna, czy nie; jedzeniem się nagradza i jedzeniem się karze; je żeby się poczuć dobrze i żeby poczuć się źle, je z nudów, ze stresu, z radości, złości, smutku, żalu to nie jest wyłącznie kwestia tego, czy je sałatę, czy pączka.