Mija prawie rok od rozwodu i 1,5 roku po rozstaniu, a ja nie umiem sobie z tym rozstaniem poradzić. Byliśmy 10 lat w związku, ślub był w tamtym roku, a 1,5 miesiąca po ślubie mąż oznajmił mi, że mnie nie kocha i chce się rozstać. Wtedy to był straszny szok, zwłaszcza, że chorowałam, nagle mój poukładany świat legł w gruzach i musiałam zacząć wszystko od początku. Wzięłam się w garść, dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół, wynajęłam pokój, uciekałam w pracę, powoli ustabilizowało mi się zdrowie i próbowałam zapomnieć. W międzyczasie okazało się, że przyczyną tak drastycznej decyzji mojego eks była koleżanka z pracy. W ciągu ostatniego roku przewinęło się u niego kilka dziewczyn, a on mnie do końca zwodził i brał na litość, byle tylko żebym nie robiła problemów z rozwodem. Nie robiłam, zgodziłam się na wszystko.
Mam różne huśtawki czasem nienawidzę go z całego serca, a czasem bardzo za nim tęsknię. Teraz znowu zaczynam tęsknić, pomimo tego jak bardzo mnie skrzywdził i oszukał. Czasem potrafię się odciąć od tego wszystkiego, ale ciężko jest wymazać kogoś z pamięci kto był tak dużą częścią mojego życia.
Mam 27 lat i nie mówię, że jestem singlem, bo uważam, że singlem się jest z wyboru, a ja nie chcę być sama. Z drugiej strony ciężko jest mi zaufać i tracę wiarę, że mogłabym kogoś znaleźć. Moją pasją jest taniec oraz od kilku miesięcy zaczęłam intensywnie trenować crossfit, ale i tak nie umiem znaleźć szczęścia w tych rzeczach, które kiedyś sprawiały mi przyjemność. Czuję, że czas zaczyna mi strasznie szybko uciekać i nie wiem jak sobie poukładać życie.
Moi bliscy uważają mnie za bardzo silną osobę, ale ja tylko tak gram, bo nie chcę, żeby się o mnie martwili. Powoli zaczyna brakować mi sił.
Witaj.Moim zdaniem musisz sobie pomoc z pomocą fachowców.Jestem na to dowodem.Chodzę regularnie do psychologa i uwierz mi to naprawde pomaga.Życzę Ci żebyś taka pomoc znalazła bo tam zdejmiesz maskę i będziesz sobą.Pozdrawiam cieplutko.
Nie ma potrzeby aby mieszać do tego psychologów aby włazili z butami do Twojej głowy. To nie jest skrajny przypadek. To Ty sama musisz rozwiązać ten problem. Sporo minęło od rozstania tak więc jeśli masz możliwość to po prostu musisz wyrzucić wszystko co jego przypomina i zero kontaktów. Jeżeli to jest spełnione a mimo to wraca to po prostu trzeba uświadomić sobie, że jakiś rozdział w Twoim życiu się zamknął i należy się z tym pogodzić i otworzyć inne drzwi...dla kogoś innego. A co zrobisz z tymi nowymi otwartymi drzwiami o ile je otworzysz zależy od Ciebie. Należy również mieć możliwość wyżalenia się przed kimś, rozładować te emocje. Z czasem to minie. Wszyscy się podnoszą, jeden po miesiącu drugi po 3 latach. Zależy od tego, w którym momencie zaczynamy siebie cenić bardziej niż kiedykolwiek.
Peter35 widzisz twoje zdanie jest inne niż moje.I to rozumiem.Ale proszę Cię nie mów o pomocy psychologicznej jako o skrajnym przypadku.Ty sam sibie radzisz i chwała Ci za to.Ale to ze mi psycholog wszedł w głowę z butami nie zauważyłam.Natomiast pomógł mi i z chęcią idę na kolejne spotkanie.Nie wszyscy umieją sobie sami radzić.A autorka prosi o radę i po to jest to forum żeby każdy mógł wyrazić swoje zdanie i ja tak zrobiłam nie oceniając przy tym nikogo.A Ty z góry wiesz ,ze psycholog nie pomoże.Pozdrawiam serdecznie
Z pamięci chyba nie jesteśmy w stanie czegoś wymazać, jedynie możemy starać się zapomnieć i wyciągnąć wnioski z danej sytuacji. Pomyśl o tym, że nic nie dzieje się na darmo i bez przyczyny. Każda akcja powoduje reakcję...
Spróbuj znaleźć jakieś dobre strony po tym co zaistniało, może jest coś do czego doszłaś dopiero po rozstaniu
współczuję Ci zwłaszcza, że ja chyba jestem na początku tej drogi. Wiem, że jest trudno i rozumiem Cię. Ja jak u mnie tyleby to trwało to chyba jednak bym poszła po pomoc do psychologa. A co sprawia, że go sobie przypominasz?
Byłam u psychologa, tam rzeczywiście zdjęłam maskę i się otworzyłam, ale po kilku spotkaniach stwierdziłam, że nie czuję potrzeby żeby tam chodzic. Na początku psycholog bardzo mi pomogła, bo wyszłam z sytuacji kryzysowej, później do niej wróciłam, ale tylko po to żeby się wygadać przed kimś neutralnym.
współczuję Ci zwłaszcza, że ja chyba jestem na początku tej drogi. Wiem, że jest trudno i rozumiem Cię. Ja jak u mnie tyleby to trwało to chyba jednak bym poszła po pomoc do psychologa. A co sprawia, że go sobie przypominasz?
Mnóstwo sytuacji mi przypomina o nim, chociażby rodzinne spotkania, gdzie czuję się strasznie samotna i ich unikam. Wczoraj robiłam porządki i na starej karcie pamięci znalazłam zdjęcia z okresu tuż po ślubie, gdzie jeszcze wszystko sie wydawało, że jest cudownie. Poza tym jesteśmy w trakcie unieważnienia ślubu kościelnego. Na razie miałam jedno przesłuchanie, ale było to dla mnie bardzo ciężkie żeby wszystko odtworzyć i poczułam, że przeżywam to wszystko na nowo.
Macie rację, że muszę zamknąć ten rozdział w moim życiu, ale na prawdę nie wiem jak
Po pierwsze nie wolno się zamykać na innych ludzi, nie można patrzeć na innych przez pryzmat ostatnich wydarzeń. Czasami wystarczy właśnie dialog aby poczuć się ciut lepiej. Najważniejsze to aby sobie obrać cel i do niego dążyć.
Wcale się nie dziwię ze nie dajesz rady bo twój rozwód się nie zakończył.On się ciągnie za Tobą i rozumiem ze rozgrzebywanie ran do przyjemnych nie należy.Musisz się wziąć w garść spróbuj zająć swój czas czymś co lubisz robic masz piękna pasję taniec może właśnie to Ci pomoże.Ja zaczynam żyć tak jak żyłam przed związkiem napewno trochę inaczej ale mam postawiony cel i mam zamiar go osiągnąć.Nie można stać w miejscu i wracać do tego co było.To przeszłość.Spróbuj żyć tu i teraz .Nie bój się wyjść do ludzi.Jest tyle fajnych rzeczy do zrobienia,ze człowiek nie ma czasu na myślenie o tym co bylo.Szczęście znajdziemy jak pokochamy siebie i wtedy takie małe rzeczy jak uśmiech staną się tym ze warto żyć .Wiem to bo pomimo wszystko to tylko od nas zależy jak nasze życie będzie wyglądać.Twoi znajomi i rodzina widzą silną kobietę ale sama piszesz ze zakładasz maskę.Zdejmij tą maskę bądź sobą .Poczuj się wolna bo życie to nie teatr kochana.Zrób sobie plan postaw cel i do przodu,glowa do góry.Uda się bądź tego pewna.Pozdrawiam milutko.
Dziękuję za słowa wsparcia muszę się jakoś wziąć w garść, bo czuję, że ostatni rok zmarnowałam.
Dziękuję za słowa wsparcia muszę się jakoś wziąć w garść, bo czuję, że ostatni rok zmarnowałam.