Dzień dobry,
Jestem tu nowy, więc proszę o wyrozumiałość. Rozstałem się z dziewczyną prawie 3 miesiące temu i od tego czasu nasz kontakt jest mały, a ostatnimi czasy praktycznie go brak, co najwyżej grzecznościowy (Dzień Kobiet). Ogólnie nasz związek trwał prawie 3 lata, ona mnie kochała, latała za mną, starała się i była zazdrosna. Ja również starałem się dla niej i ją doceniałem. Od pół roku zaczęło się między nami psuć jak we większości tutaj historii.
Na 99% wiem, że raczej już do siebie nie wrócimy, ale jeszcze jak głupi się łudzę i tworzę nierealne scenariusze w swojej głowie. Ja odszedłem od niej z mieszkania i ja to zakończyłem, ale ona ewidentnie dążyła do tego, czyli brak czułości, olewała moje prośby, zaczęła więcej imprezować, a kiedy zapytałem, czy walczymy o nasz związek? To ona odpowiedziała: Ja już wcześniej walczyłam, dając do zrozumienia, że ma na to wywalone.
Oczywiście próbowałem po rozstaniu z nią rozmawiać emocjonalnie i logicznie i jak widać do siebie nie wróciliśmy... Pytałem o nas, to dostaje od niej odpowiedzi tego typu: dajmy temu czas, zobaczymy co czas przyniesie, ale nie rób sobie nadziei, potrzebuje czas, wytchnienia, nie chcę Ci nic obiecywać itp.). Gdy kobieta coś takiego mówi do swojego byłego, to w zasadzie na 99,9% nic z tego już nie będzie, bo już ją najzwyczajniej w świecie nie obchodzę, ale chcę tylko zapytać, czy jest jakaś możliwość, aby pokazać jej, że mi bardzo zależy i spróbować odbudować naszą relację, czy lepiej odpuścić?
Po rozstaniu dałem jej raz kwiaty, dawałem czas, proponowałem wyjazd w góry lub spotkanie, myślę o niej (pytałem jak się czuje) i o zwierzęciu, które razem wzięliśmy ze schroniska.
Czyli podsumowując, to ja się od niej wyprowadziłem, bo czułem w jakim to kierunku idzie, więc chciałem zachować resztki swojego honoru, ale parę dni później chciałem do niej wrócić, bo ją bardzo kocham i zrobiłbym dla niej wiele. Niestety ona mnie potem zablokowała i nie pozwala mi do siebie wrócić i jestem prawie pewien, że straciłem ją już na zawsze. Wątpię też, że mnie kocha, bo przecież tak się kobieta nie zachowuje. Potrafiła oczywiście całą winę za rozpad związku zwalić na mnie, ona czuje się całkowicie bez winy. Proszę jak można jeszcze pokazać, że mi zależy? Uszanować i dać jej dużo czasu? czy można jeszcze coś zrobić?
Pozdrawiam.