Może to nie depresja? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 404 ]

66 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2018-10-20 18:30:24)

Odp: Może to nie depresja?

Nie musisz zmieniać terapeutów co chwila. Po pierwsze musisz trochę poczytać o tym wszystkim i po drugie wybrać coś najbliższego Tobie:) Nie zniechęcaj się, tylko po prostu zacznij walczyć ze sobą. Proszę masz tutaj namiar do mojej kuzynki, która mam nadzieję Ci pomoże i nie są to wizyty rzędu 130, a 70:) Proszę - nieregulaminowy link Trzymaj się maleńka!

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez RoxiFoxi (2018-10-21 15:37:46)

Odp: Może to nie depresja?

Twoje wypowiedzi wyglądają na napisane przez kogoś kto przechodzi epizod depresyjny. Twój wszechogarniający pesymizm, poczucie beznadziei, utrata zainteresowania otoczeniem i nieumiejętność cieszenia się kontaktami z innymi ludźmi wygląda mi na symptomy ciężkiej depresji.
Powinnaś niezwłocznie udać się do psychiatry i wspólnie przygotować plan leczenia. Na pewno leczenie farmakologiczne może diametralnie poprawić jakość Twojego życia i dać Ci siłę do wprowadzenia jakiś zmian w Twoim funkcjonowaniu.

Co do terapii to w Polsce jest naprawdę słabo, większość terapii refundowanych przez NFZ jest prowadzona w niemających naukowych podstaw nurcie psychodynamicznym i opiera się o miałkie założenia, że stworzenie "relacji terapeutycznej" i mechanizm przeniesienia uczuć na terapeute ma na nas dobroczynny wpływ, oraz wiarze, że psychopatologia wyrasta z doświadczeń wczesnego dzieciństwa; co nie ma żadnych naukowych podstaw.

Jeśli nie masz kasy na wizyty u psychologa to istnieje sporo dobrych książek do prowadzenia autoterapii depresji, w bardziej naukowym modelu (tzn poznawczo-behawioralnym ) zaproponowanym przez Becka, której skuteczność szacuje sie na ok.70-80% w przypadku depresji.

68

Odp: Może to nie depresja?

Przeczytaj raz jeszcze wątek Miss, czytałaś pobieżnie.

Nigdzie nie neguję sensu terapii, wręcz przeciwnie, uważam, że jeśli dobrze dobrana jest skutecznym środkiem terapeutycznym. Zauważ, że dr Beck również poleca leczenie terapią.

69

Odp: Może to nie depresja?

Ale psychodynamiczna(czyli to co nam oferuje aktualnie NFZ i większość terapeutów w Polszy) a behawioralna, oraz ich etymologia i założenia, to są zupełnie 2 różne metody wink Nie wrzucałabym wszystkiego do worka pt. "skuteczna terapia", bo dane temu przeczą

70

Odp: Może to nie depresja?

Szkół terapeutycznych jest mnóstwo, nie wrzucam wszystkich do jednego worka- dlatego piszę, że dobrze dobrana.

Miss- nie wiem, może sobie nie życzysz takich rad, ale na stronie z wyjazdami dla singli (wpiszesz w google- pojawi się ) jest propozycja wyjazdu do Twojego miasta na któryś weekend listopadowy. Miałam się już nie wypowiadać, ale nie mogłam się powstrzymać smile może Cię zainteresuje.

71

Odp: Może to nie depresja?

Mam pojechać na wyjazd do Gdańska? Ale ja mieszkam w Gdańsku.                                                Powtórzę, lecze się psychiatryczne od wielu lat. Mój lekarz nie ma już pomysłu na leki dla mnie. Próbowałam terapii behawioralnej. Nie dałam rady, babka zaganiala mnie do takiej aktywności, do której nie byłam zdolna. Zrezygnowałam.

72

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Mam pojechać na wyjazd do Gdańska? Ale ja mieszkam w Gdańsku.

Masz się zainteresować i spotkać z tymi, którzy tam przyjadą na ten wyjazd smile nikt Ci nie każe nigdzie jechać smile

73 Ostatnio edytowany przez RoxiFoxi (2018-10-21 21:34:07)

Odp: Może to nie depresja?

Może poszukaj innych psychiatrów? Sorry ale to głupota, że uczepiłaś się jednego i nie zmieniasz bo nie. Masz emeryturę, więc masz wizyty za friko, czyli możesz sobie co tydzień pójść do innego psychiatry i zebrać kilka różnych opinii. Możesz spróbować też Oddziału Dziennego Psychiatrycznego(nie musiałabyś zostawiać psiaków), albo bardziej intensywnej terapii (nie raz w tygodniu a np. codziennie, niektóre grupy wsparcia działają w takim trybie).

Może skoro tylko spacer z psami jest w stanie Cię zmotywować do wygrzebania się z łóżka, to porób coś w tym kierunku? Możesz zacząć wyprowadzać psy innych ludzi za drobne opłaty, albo jeśli Twoje psy mają predyspozycje w tym kierunku spróbować czegoś z podstawy agility z nimi.  Może przygarnięcie psa ze schroniska który wymaga resocjalizacji i duuuużo opieki by zaangażowało Cię na tyle, że nie miałabyś czasu na myślenie o rzeczach które Cie przytłaczają.

74 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-22 11:39:26)

Odp: Może to nie depresja?

Byłam u innych psychiatrów. Powiedzieli, że już brałam wszystkie dostępne na rynku leki  i nic innego nie zapisza, bo nie ma co. Byłam na oddziałach dziennych 6 razy, a ostatniego nie dałam rady skończyć. Byłam przytoczona ludźmi i intensywnymi zajęciami, gdzie trzeba było wychodzić na środek sali, brać udział w psychodramie i takie tam nie na moje siły. Potem jeszcze raz próbowałam i nie przyjęli mnie, bo już za dużo razy byłam. Boję się iść do nieznanych ludzi. Mam problemy w relacjach tak w ogole, a tu jeszcze iść w obce grono to nie dałabym rady. Wyprowadzalam już psy innym ludziom, ale zrezygnowałam, bo też nie dawałam rady długo chodzić z tymi psami. Trzeciego psa nie wezmę, bo raz, że nie mam warunków, a dwa, że to są koszty. Weterynarz, żarcie. Dwa to już duże obciążenie, a co dopiero trzeci pies.                                                    Chodzę na angielski, do dyskusyjnego klubu książki, na kółko filmowe, ale to nic nie pomaga.

75

Odp: Może to nie depresja?

A próbowałaś się diagnozować w kierunku innych chorób, które dają objawy zbliżone do depresji?

76 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-22 12:18:36)

Odp: Może to nie depresja?
RoxiFoxi napisał/a:

A próbowałaś się diagnozować w kierunku innych chorób, które dają objawy zbliżone do depresji?

Tak, mam anemie, ale regularnie robię badania krwi i jeśli poziom zawartości żelaza w organizmie spada, przyjmuje kroplowki, bo tabletek mój organizm nie przyswaja. Menopauzy na razie nie mam. Lecze się też na niedoczynność tarczycy, przyjmuje leki i jestem pod opieką endokrynologa. Nie mam pojęcia jakie inne jeszcze choroby mogłyby powodować takie objawy. Myślałam jeszcze o zaburzeniach osobowości, bo takie na jakimś oddziale dziennym mi kiedyś zdiagnozowano.  Może to osobowość depresyjna i nic na to się nie poradzi.

77

Odp: Może to nie depresja?

To może podziałaj w kierunku zamiany pozostałych lekarzy? Może to endokrynolog skopał sprawę? Masz dużo wolnego czasu i darmowy NFZ z racji emerytury, więc możesz zasięgnąć opinii kilku innych lekarzy nt. swojego stanu zdrowia i zdecydować się na przejście pod opiekę takiego który zaproponuje inne leczenie niż dotychczas(skoro i tak czujesz się g**wnianie, to nic nie ryzykujesz)

78

Odp: Może to nie depresja?

Mogę napisać z własnego doświadczenia (zdiagnozowana osobowość chwiejna emocjonalnie, typ impulsywny), że w moim przypadku praktycznie po paru dniach zażywania leków była ogromna poprawa, największą radość odczułam, gdy udało mi się przespać ciurkiem 6 godzin, bo wcześniej cierpiałam na bezsenność.

Drugą rzeczą, która mnie ożywiła, była terapia. Znalazłam psychoterapeutkę, która przyjmowała prywatnie. Bardzo mi pomogła. Psycholog na NFZ niestety o kant dupy potłuc.
Może nie trafiłaś po prostu na osobę, przed którą mogłabyś się totalnie otworzyć? Znasz metodę ''spokojnego miejsca'' i inne wyciszające, oraz te, które pomagają sobie radzić ze stresem?

Co obecnie przeszkadza Ci najbardziej w Twoim zachowaniu, samopoczuciu? Konkretnie. Co chciałabyś zmienić?

79

Odp: Może to nie depresja?

Chciałabym wstawać z łóżka bez przymusu, ubierać się bez narzucania sobie dyscypliny. Swobodnie wychodzić z domu, bez stresu rozmawiać z ludźmi, żeby coś mnie interesowało. I poczuć choć odrobinę radości i sensu w życiu.                                                            Do endokrynologa czeka się dwa lata w kolejce. Wiem bo rejestrowalam mamę ostatnio.

80

Odp: Może to nie depresja?

Jednym słowem potrzebujesz lekarstwa na te uczucie beznadziei, które nieustannie odczuwasz...
Moim zdaniem potrzebujesz dobrego terapeuty, któremu zaufasz.

81 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-22 14:31:32)

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:

Jednym słowem potrzebujesz lekarstwa na te uczucie beznadziei, które nieustannie odczuwasz...
Moim zdaniem potrzebujesz dobrego terapeuty, któremu zaufasz.

. Ale jak takiego znaleźć? Nie mam już siły szukać. Ta do której chodzę mówi, że nic nie poradzi, że tak się czuję.

82

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Jednym słowem potrzebujesz lekarstwa na te uczucie beznadziei, które nieustannie odczuwasz...
Moim zdaniem potrzebujesz dobrego terapeuty, któremu zaufasz.

.Ta do której chodzę mówi, że nic nie poradzi, że tak się czuję.

Bo to prawda. Twoje samopoczucie zależy od Ciebie.
Może zła terapeutka,  a może złe Twoje podejście.
Dałabym jeszcze trochę czasu, może będzie poprawa, a jak nie, to poszukałabym innego terapeuty.

83

Odp: Może to nie depresja?

Miss, ale Ty masz przecież wolę walki  ! Gdybyś się poddała nie byłoby Cię chociażby  tutaj na forum. Co daje Ci pisanie tutaj ?
Terapeuty szukałabym do skutku, aż poczułabym, że akurat temu mogę zaufać. Nie skreślałabym od razu terapii na NFZ- korzystałam z niej ponad 6 lat i wyniosłam z niej dużo pozytywnych zmian.

84

Odp: Może to nie depresja?

Czemu admin usuwa moje linki niby ? Bo to prawda. Twoje samopoczucie zależy od Ciebie.
Może zła terapeutka,  a może złe Twoje podejście.
Dałabym jeszcze trochę czasu, może będzie poprawa, a jak nie, to poszukałabym innego terapeuty.

85

Odp: Może to nie depresja?

Miss- na FB jest zamknięta grupa -zdrowa głowa- rozmowy, dyskusje wymiana doświadczeń. Sporo tam też specjalistów, nic nie stracisz, może ktoś spojrzy inaczej na Ciebie i Twój problem.

86

Odp: Może to nie depresja?

Ale jak takiego znaleźć?

1. Poczytaj o różnych nurtach terapii i wybierz taki który ma potwierdzoną skuteczność w zaburzeniach depresyjnych. Na temat każdego typu terapii można znaleźć statystyki to opisujące.
2. Kiedy znajdziesz terapeutę który może spełnić Twoje oczekiwania, sprawdź w internecie jakie ma doświadczenie, kwalifikacje, wykształcenie i jakie ma opinie na portalach typu znany lekarz.
3. Pójdź na pierwszą wizytę(jeśli nie masz ochoty płacić za nic, poinformuj terapeutę, że wolisz 15-20 min spotkanie wstępne na początek żeby go ocenić i zobaczyć co ma Ci do zaoferowania, a jeśli się na niego zdecydujesz dopiero przyjdziesz na pierwsza wizytę, ew. skorzystaj z oferty NFZ).
4. Podczas pierwszej/pierwszych wizyt omówcie plan leczenia, jego charakter i proponowany czas. Dobry specjalista powinien to umieć oszacować na podstawie swojego doświadczenia zawodowego. Chodzenie na wizyty "do skutku" to często niestety naciąganie pacjenta i wyraz niekompetencji, szczególnie w prywatnych działalnościach(działalnościach, bo w Polszy żeby zostać "terapeutą", wystarczy zgłosić własną działalność gospodarczą i nie jest to w żaden sposób kontrolowane, podobnie jak np. wróżki, czy astrologowie).

87

Odp: Może to nie depresja?

Tak właśnie zrobiłam przy drugiej terapeutce. Poczytałam o wynikach badań i najwięcej pozytywnych opinii miała terapia behawioralno poznawcza. Na początku terapeutka wydawała mi się ok. Kazała mi nawet wypełnić testy diagnostyczne. Potem kazała mi tylko notowac jak się czuje po każdej wykonanej czynności w skali od 1 do 10. Miałam też chodzić np 20 minut po ruchomej ulicy. Za wszelką cenę kazała mi zapisać się na siłownię, gdzie ja nie nawidze sportu. Nie dawałam rady, żeby iść się tam zapisać a potem jeszcze ćwiczyć. Nie byłam po prostu w stanie. Potem wymyśliła, że powinnam iść do pracy i zamieszkać sama. To już było dla mnie nie do wykonania w stanie jakim jestem obecnie. Dlatego zrezygnowałam, a na koniec powiedziała mi jeszcze, że ona też chciała zakończyć terapie że mną, bo nie widziała rezultatów czy coś. Chciała żebym rzuciła się na głębokie wody, kiedy ja rano mam problem żeby wstać z łóżka. Ta obecną też wybrałam z portalu znany lekarz, z kolei chciałam iść na terapię ericksonowska. Pierwsza wizyta bywa zupełnie nie adekwatna do podjęcia decyzji czy terapeuta odpowiada czy nie. Nie mam już pomysłu jaki nurt jest dobry, ani na jak wybrać tego odpowiedniego terapeute. Na portalu znany lekarz jest ich mnóstwo i są same pozytywne opinie, a jak ja rozpoczynam terapię to nic mi ona nie pomaga. Wręcz złości i frustruje jeszcze bardziej. Ostatnio próbowałam przytulać to wewnętrzne dziecko, jak zaleca obecna terapeutka i nic nie pomaga mi to. Ta zdrowa głowa obczaje, jeśli mnie przyjmą do grupy.

88

Odp: Może to nie depresja?

Ćwiczenia z wewnętrznym dzieckiem mogą być dla Ciebie na początku bardzo trudne. Mogą wyzwalać ogromne emocje, więc dobrze byłoby jednak być pod opieką terapeuty. Ale mają moc !
Terapeuta choćby mający najlepsze recenzje musi mieć jeszcze to coś, bliżej nie określonego co spowoduje, że łatwiej mu zaufasz...Czasem nie od razu to czujesz, ale jeśli z kolejnym spotkaniem tej chemii nie będzie, to już raczej nie będzie. Każdy z nas ma "nosa", intuicję czy jak to nazwać, nieistotne, wiesz o czym mówię smile
Myślę sobie, że wybór terapeuty to bardzo ale to bardzo ważna rzecz. Tak naprawdę podajesz mu całą siebie na tacy, a on ściąga z Ciebie kolejne warstwy tego czego Ty za cholerę ściągnąć nie chcesz..warto więc szukać aż do skutku.

89

Odp: Może to nie depresja?

Chce teraz spróbować hipnozy.

90

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Miałam też chodzić np 20 minut po ruchomej ulicy. Za wszelką cenę kazała mi zapisać się na siłownię, gdzie ja nie nawidze sportu.

Moim zdaniem, to była bardzo dobra rada. Ruch, wysiłek fizyczny powoduje wzrost serotoniny, czyli hormonu szczęścia. Nie trzeba koniecznie chodzić na siłownię. Spróbuj się raz chociaż zmusić do szybkiego chodu, zrobić paręnaście "brzuszków",przysiadów, podskoków itp. Tak, żeby się porządnie zadyszeć. I zobacz, czy po tym wysiłku nastrój choć przez chwilę Ci się nie poprawi. Tylko nie nastawiaj się z góry negatywnie, że to nic nie da. Po prostu ćwicz i skup się tylko na liczeniu tych czynności które będziesz robić. W końcu to nic nie kosztuje, najwyżej stracisz kilka minut czasu, którego z tego co piszesz i tam masz dużo.

91

Odp: Może to nie depresja?

Osobiście, po przeczytaniu Twoich pisów tutaj, wydaje mi sie, że odczuwasz złość i wkurzasz się na terapeutów, bo tak naprawdę opierasz się jakimkolwiek zmianom. Niby jest Ci źle od wielu lat, ale znasz swoje miejsce w tej dziurze w której jesteś i nie chcesz z niej wychodzić. Uparłaś sie na nie i tyle, oczekując, że do odmiany osobowości i nastroju dojdzie magicznie za machnięciem długopisu specjalisty. Podejrzewam też,że od zawsze żyjesz z toksyczną matką bluszczem.

92 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-22 21:16:59)

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Osobiście, po przeczytaniu Twoich pisów tutaj, wydaje mi sie, że odczuwasz złość i wkurzasz się na terapeutów, bo tak naprawdę opierasz się jakimkolwiek zmianom. Niby jest Ci źle od wielu lat, ale znasz swoje miejsce w tej dziurze w której jesteś i nie chcesz z niej wychodzić. Uparłaś sie na nie i tyle, oczekując, że do odmiany osobowości i nastroju dojdzie magicznie za machnięciem długopisu specjalisty. Podejrzewam też,że od zawsze żyjesz z toksyczną matką bluszczem.

To raczej ja jestem bluszczem, bo mieszkam w mamy mieszkaniu, a nie swoim. Mama cały czas mnie zachęca żebym zamieszkała w swoim mieszkaniu, a ja się boję sama tam iść a co dopiero mieszkać.                                            Robiłam marszobiegi kilka razy na jej polecenie i żadnych endorfin nie poczułam.                            To po co place terapeutce gruba kasę, skoro ona nie może mi pomóc, tylko mam zrobić to sama?

93

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

  To po co place terapeutce gruba kasę, skoro ona nie może mi pomóc, tylko mam zrobić to sama?

Bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Terapeuta jest od tego, żeby pokazać Ci sposób w jaki masz walczyć z depresją, ale nie stanie się Tobą i w cudowny sposób zmieni Cię w tryskająca radością i chęcią do życia osobę. Depresja jest chorobą na którą nie ma takich tabletek jak np. na grypę. Tu, tak samo jak w przypadku nałogów trzeba bardzo chcieć i włożyć mnóstwo pracy (swojej pracy) w wyjście z choroby.

94

Odp: Może to nie depresja?

Nie wystarczy zrobić marszobiegi parę razy, z przymusu. Trzeba sie przełamac do regularnej aktywności. Jeżeli nie lubisz biegać, to przecież mogłaś to powiedzieć terapeutce i znalazłybyście taki sport, który Ci by odpowiadał (joga, pilates, aerobik, siłownia). Wszystkie te zajęcia mozna robić samej w domu przy pomocy minimalnego sprzętu i filmów z Youtuba, więc odpada wymówka wstydu przed ludźmi i wydatków smile

95

Odp: Może to nie depresja?
bbasia napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

  To po co place terapeutce gruba kasę, skoro ona nie może mi pomóc, tylko mam zrobić to sama?

Bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Terapeuta jest od tego, żeby pokazać Ci sposób w jaki masz walczyć z depresją, ale nie stanie się Tobą i w cudowny sposób zmieni Cię w tryskająca radością i chęcią do życia osobę. Depresja jest chorobą na którą nie ma takich tabletek jak np. na grypę. Tu, tak samo jak w przypadku nałogów trzeba bardzo chcieć i włożyć mnóstwo pracy (swojej pracy) w wyjście z choroby.

.                                                       Ale właśnie mi nie pokazuje jak z niej wyjść.

96

Odp: Może to nie depresja?

Z podejściem roszczeniowym wobec terapeuty nic nie wypracujesz. Pisałaś że terapeuta dawał Ci wiele różnych rad i propozycji ćwiczeń, ale Ty większość (wszystkie??) odrzuciłas.

97

Odp: Może to nie depresja?

Zgodzę się też z tym że prawdopodobnie przyzwyczailas się do życia w beznadziei i marazmie i mimo cierpienia coś Ci to na poziomie emocji daje. To też do przerobienia na terapii.

98

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

Zgodzę się też z tym że prawdopodobnie przyzwyczailas się do życia w beznadziei i marazmie i mimo cierpienia coś Ci to na poziomie emocji daje. To też do przerobienia na terapii.

Nie odrzuciłam od razu, spacerowalam po ulicach, robiłam marszobiegi, zapisywalam stan zadowolenia, ale to nic nie pomagało. Przeważyla propozycja, że mam iść do pracy. Ja w obecnym stanie do pracy się nie nadaje. I właśnie wtedy zrezygnowałam z terapii. Zresztą faktycznie pozostaje mi tylko praca sprzątaczki albo na kasie. A taka praca nie odpowiada mi i raczej mój stan by pogorszyła, a nie poprawiła.

99

Odp: Może to nie depresja?

Myślałaś o wolontariacie? Schronisko, dom dziecka, hospicjum?
Może jakbyś zobaczyła, że inni mają gorzej i potrzebują pomocy, to coś by Ci to dało.

100

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:

Myślałaś o wolontariacie? Schronisko, dom dziecka, hospicjum?
Może jakbyś zobaczyła, że inni mają gorzej i potrzebują pomocy, to coś by Ci to dało.

Byłam na podobnym wolontariacie w telefonie zaufania. Wytrzymałam rok, ale byłam w lepszym stanie psychicznym niż teraz.

101 Ostatnio edytowany przez RoxiFoxi (2018-10-23 12:48:08)

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:
bbasia napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

  To po co place terapeutce gruba kasę, skoro ona nie może mi pomóc, tylko mam zrobić to sama?

Bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Terapeuta jest od tego, żeby pokazać Ci sposób w jaki masz walczyć z depresją, ale nie stanie się Tobą i w cudowny sposób zmieni Cię w tryskająca radością i chęcią do życia osobę. Depresja jest chorobą na którą nie ma takich tabletek jak np. na grypę. Tu, tak samo jak w przypadku nałogów trzeba bardzo chcieć i włożyć mnóstwo pracy (swojej pracy) w wyjście z choroby.

.                                                       Ale właśnie mi nie pokazuje jak z niej wyjść.

Ależ pokaże! Wydaje mi się że z tego co mówisz pani behawiorystka Ci dawała prace domowe typu pójdź tam, zrób to, opisz jak się czujesz i wróć do mnie to to omówimy, ale zrezygnowałaś. Teraz wybrałaś bardziej metafizyczne pojęcie i mniej zadaniowe i narzekasz że nie mówią Ci co masz robić.

Im dłużej z Tobą sie rozmawia tym bardziej wydaje mi się że to co masz to depresja urojeniowa albo choroba afektywna

102

Odp: Może to nie depresja?
RoxiFoxi napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:
bbasia napisał/a:

Bo nikt za Ciebie tego nie zrobi. Terapeuta jest od tego, żeby pokazać Ci sposób w jaki masz walczyć z depresją, ale nie stanie się Tobą i w cudowny sposób zmieni Cię w tryskająca radością i chęcią do życia osobę. Depresja jest chorobą na którą nie ma takich tabletek jak np. na grypę. Tu, tak samo jak w przypadku nałogów trzeba bardzo chcieć i włożyć mnóstwo pracy (swojej pracy) w wyjście z choroby.

.                                                       Ale właśnie mi nie pokazuje jak z niej wyjść.

Ależ pokaże! Wydaje mi się że z tego co mówisz pani behawiorystka Ci dawała prace domowe typu pójdź tam, zrób to, opisz jak się czujesz i wróć do mnie to to omówimy, ale zrezygnowałaś. Teraz wybrałaś bardziej metafizyczne pojęcie i mniej zadaniowe i narzekasz że nie mówią Ci co masz robić.

Im dłużej z Tobą sie rozmawia tym bardziej wydaje mi się że to co masz to depresja urojeniowa albo choroba afektywna

Dawała mi zadania bez ćwiczeń nad zmianą myślenia negatywistycznego, a na tym chyba polega terapia behawioralna. A co to jest depresja urojeniowa? Bo choroba afektywna jednobiegunowa to właśnie depresja.

103

Odp: Może to nie depresja?

Ale z Ciebie męczydusza.Dwa razy wyszłaś gdzieś, coś zrobiłaś, poddałaś się na starcie i jęczysz, że żadna terapia nie działa. Nie działa, bo nic nie robisz tak naprawdę. W nic nie włożyłas wysiłku.Terapeuta, jakiegokolwiek nurtu, to nie cudotwórca. Jak sama sie nie zaprzesz, to nici z tego zawsze będą.

Co Ty myślisz, jak się chce schudnąć, tak na przykład, to kilogramy same będą spadać od chodzenia na jakąś grupe czy nawet terapię? Otóż muszę Cię oświecić, by być szczuplejszą, trzeba samej zacząć lepiej planować posiłki i ćwiczyć. Podobnie jest z terapią psychologiczną. Czarną robotę odwala się samemu.

104

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Ale z Ciebie męczydusza.Dwa razy wyszłaś gdzieś, coś zrobiłaś, poddałaś się na starcie i jęczysz, że żadna terapia nie działa. Nie działa, bo nic nie robisz tak naprawdę. W nic nie włożyłas wysiłku.Terapeuta, jakiegokolwiek nurtu, to nie cudotwórca. Jak sama sie nie zaprzesz, to nici z tego zawsze będą.

Co Ty myślisz, jak się chce schudnąć, tak na przykład, to kilogramy same będą spadać od chodzenia na jakąś grupe czy nawet terapię? Otóż muszę Cię oświecić, by być szczuplejszą, trzeba samej zacząć lepiej planować posiłki i ćwiczyć. Podobnie jest z terapią psychologiczną. Czarną robotę odwala się samemu.

Pewnie jestem męczydusza i wszystko na nie. Ale ja naprawdę nie mam siły i energii ćwiczyć. Praktycznie codziennie wkładam mnóstwo wysiłku i energii żeby się umyć i ubrać. Zmuszam się do wyjścia z domu prawie codziennie i nic się nie poprawia. Każdego dnia jest tak samo. Wcale z upływem czasu nie jest mi ani trochę łatwiej. Nie wiem już co robić żeby to nie było takie energochlonne. To strasznie męczące jest takie życie kiedy podstawowe czynności to ciągła walka i zmagania się z sobą. W myśl terapii behawioralnej powinno być z czasem łatwiej, a tu to tak jakoś nie idzie. Do żadnej aktywności nie jestem w stanie już się zmusić po tych codziennych przepychankach z wejściem pod prysznic i ubraniem się. Jak można kogoś takiego jeszcze wysyłać do pracy?

105 Ostatnio edytowany przez RoxiFoxi (2018-10-23 16:15:22)

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:
RoxiFoxi napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

.                                                       Ale właśnie mi nie pokazuje jak z niej wyjść.

Ależ pokaże! Wydaje mi się że z tego co mówisz pani behawiorystka Ci dawała prace domowe typu pójdź tam, zrób to, opisz jak się czujesz i wróć do mnie to to omówimy, ale zrezygnowałaś. Teraz wybrałaś bardziej metafizyczne pojęcie i mniej zadaniowe i narzekasz że nie mówią Ci co masz robić.

Im dłużej z Tobą sie rozmawia tym bardziej wydaje mi się że to co masz to depresja urojeniowa albo choroba afektywna

Dawała mi zadania bez ćwiczeń nad zmianą myślenia negatywistycznego, a na tym chyba polega terapia behawioralna. A co to jest depresja urojeniowa? Bo choroba afektywna jednobiegunowa to właśnie depresja.

Chodziło mi o dwubiegunową wink bo jednak od czasu do czasu Ci się polepsza skoro masz siłę szukać nowych terapeutów, podejmować się prac dorywczych, czy ogólnie próbować jakiś zmian. Potem to zaniedbujesz, jak Ci się pogarsza, ale nie wiem bo nie znam szczgółów i tylko tak pobierznie przeczytałam Twoje posty.
Jeśli tyle różnych metod leczenia depresji zawiodło to może diagnoza była nietrafiona.

Jakie leki brałaś przez cały ten czas? Jakie dawki? Brałaś je systematycznie wg. zaleceń czy np. porzucałaś jak nie dawały pożądanych rezultatów?

106 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-23 16:40:13)

Odp: Może to nie depresja?

Powiem szczerze, że kiedyś nie było aż tak źle. Nigdy nie kipialam optymizmem, o czym świadczą moje stare wpisy tutaj, ale nie miałam problemów z myciem i ubieraniem się ani też z wychodzenie z domu. Wszystko zaczęło się jak ponad dwa lata temu weszłam w związek, który okazał się totalna katastrofa. Wtedy pomału wszystko zaczęło się tak jak jest reraz, chociaż od grudnia w tym związku nie pozostaje. Brałam już wszystkie leki z grupy SSRI, trijpuerscienne starej generacji, teraz biorę moklobemid w dużej dawce. Też lekarz próbował mnie leczyć na Chad, brałam między innymi lit, ale też nie pomogło. Teraz biorę nawet kwasy omega tłuszczowe i witaminę d i nic się nie poprawia. Przez te leki nie mogę spać, tak mnie pobudzają, a poprawy nastroju nie dają. Terapeutów szukam od czasu do czasu, jak mam już tak dosyć, że mam wrażenie, że już dłużej tego nie znose. Ale taki stan jak teraz trwa już blisko od prawie trzech lat. A wszystko przez to, że chłopa zachciało mi się szukać. I znalazłam popapranca.

107

Odp: Może to nie depresja?

A tak się spytam z ciekawości, co to za chłop był i dlaczego popaprany? Bo, że nie wyszło to widzę, ale nie wiem dlaczego?

108

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

A tak się spytam z ciekawości, co to za chłop był i dlaczego popaprany? Bo, że nie wyszło to widzę, ale nie wiem dlaczego?

Na pewno miało to wpływ na pogorszenie Twojego nastroju Miss.
Czy Ty masz poczucie wpływu na cokolwiek co dzieje się w Twoim życiu ? Ten brak energii może jest spowodowany innymi schorzeniami ? Pisałaś o tym, ale może warto przebadać się raz jeszcze dokładnie ??
Endokrynolog- skoro leczysz się u niego to chyba termin jest krótszy niż dwa lata ? Albo prywatnie.
Nie ma zupełnie NIC co sprawiało by Ci choćby najmniejszą przyjemność ??NIC ? To nie są pytania osądzające, nie oczekuję, że odpowiesz, ale jestem ciekawa co myślisz...

109 Ostatnio edytowany przez missnowegojorku (2018-10-23 18:51:10)

Odp: Może to nie depresja?

Dzisiaj nawet czuje się jakby lepiej. Chętnie odpisze. Lubię w kinie obejrzeć ciekawy film, przeczytać dobra książkę. I mam jedną koleżankę, z którą czasem się spotykam. Właśnie spotkania z nią sprawiają mi przyjemność. Ale to rzadko się zdaza ponieważ ona ma dużo różnych znajomych i lubi się spotykać raz z tym, innym razem z tamtym. Badania zrobię w grudniu, przed wizytą u endo. Chodzę do niego raz na ponad pół roku, ale on nie zleca mi badań więc muszę je zrobić prywatnie. Nie jest to dobry endo. Ale pisałam w kontekście zmiany lekarza, że do nowego czekałabym teraz dwa lata.

110

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

A tak się spytam z ciekawości, co to za chłop był i dlaczego popaprany? Bo, że nie wyszło to widzę, ale nie wiem dlaczego?

Chłop był z Sympatii, nie chciałam już nikogo szukać ale na terapii grupowej namówił mnie i spróbowałam. Miał ciężka sytuację rodzinną i materialna. Ojca chorego na raka i matkę z alzhaimerem. Ponadto po 10 latach nie picia na trzecim spotkaniu namówił mnie na alkohol. A ja jestem nie pijąca alkoholiczka. Złamałam z nim abstynencję. I potem coraz częściej sięgałam po alkohol. On też miał jakiś problem z alko, ale nie mnie oceniać czy jest uzależniony. Wiele razy przy mnie się upijal. Pożyczal ode mnie pieniądze, których potem nie oddawał, musiałam wielokrotnie opiekować się i sama zostawać z jego matka z alzhaimerem, a nie było to łatwe. I te ciągle jego problemy z pieniędzmi, życie ponad stan, długi i kredyty. Nigdy nie chciał podjąć dodatkowej pracy, tylko snul fantasmagoryczne plany własnych interesów. Do ich realizacji zresztą nigdy nie dochodziło. Nigdzie razem nie wychodzilismy bo on nigdy nie miał za co. Ewentualnie ja stawiałam. Dwa razy próbowaliśmy razem mieszkać. Raz z jego rodzicami, potem tylko z matką. On nie mógł ich zostawić. Dlatego też nigdzie nie wychodzilismy, bo matki nie można było zostawić samej. Właśnie wtedy u niego zaczęło się z tym nie myciem i nie ubieraniem. On nie widział żadnego problemu. Mówił. Ze nie powinnam brać leków. Zaczynałam coraz częściej pić alko. Od roku i ponad miesiąca jednak nie pije, zaznaczam to bo zaraz będzie, że od tego mam depresję, że pije. Tak więc od ponad roku nie miałam alkoholu w ustach. To moja mama uświadomiła mi, że to toksyczny związek. Ja mam osobowość zależna i tego nie za uważałam. Dopiero teraz z perspektywy czasu widzę, że to w tym związku zaczęła się depresja i że był on toksyczny.

111 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-10-23 21:20:46)

Odp: Może to nie depresja?

Szczerze, to nie wierzę co czytam hmm

Ten facet od początku był totalnym niewypałem i przegrywem, a Ty się w to pchałaś??? Pal tam sześć sytuację jego rodziców, ale jakbym była niepijącą alkoholiczka i ktoś by mnie na piwo namawiał, to wiałabym od niego gdzie pieprz rosnie. Pomijając, że facet, który by się przy mnie upijał, byłby spalony na wstępie. A już akcje z nieoddawaniem kasy, stawianiem mu wszystkiego i jeszcze namawianiem Cię do niebrania leków są tak horrendalne, że powala.

Po co Ty z nim byłaś dwa lata??? Co Ty z tego miałaś? Był niesamowicie przystojny i czarujący czy co?

112

Odp: Może to nie depresja?

Alkohol wpływa na leki antydepresyjne, więc go pijąc równie dobrze mogłabyś ich nie brać wink
Skoro nie pijesz od roku do od roku dopiero można oceniać efekt działania leków. Zanim zaczną działać i dobierze się optymalną dawkę, mija miesiąc dwa więc nie stosowałaś wszystkich leków a max 3-4 w ciągu tego roku niepicia, a więc może warto wrócić do tych wcześniejszych bo może któryś z nich byłby skuteczny bez alko?

113

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Szczerze, to nie wierzę co czytam hmm

Ten facet od początku był totalnym niewypałem i przegrywem, a Ty się w to pchałaś??? Pal tam sześć sytuację jego rodziców, ale jakbym była niepijącą alkoholiczka i ktoś by mnie na piwo namawiał, to wiałabym od niego gdzie pieprz rosnie. Pomijając, że facet, który by się przy mnie upijał, byłby spalony na wstępie. A już akcje z nieoddawaniem kasy, stawianiem mu wszystkiego i jeszcze namawianiem Cię do niebrania leków są tak horrendalne, że powala.

Po co Ty z nim byłaś dwa lata??? Co Ty z tego miałaś? Był niesamowicie przystojny i czarujący czy co?

Łatwo jest mówić komuś zdrowemu, bez problemów emocjonalnych. Po prostu tak długo byłam sama, nie chciałam bardzo kogoś mieć. Całe życie miałam nie udane związki i trafialam na niewłaściwe osoby. Nie mam innych doświadczeń. Nie wiem co więcej napisać. Wszystko jest takie proste jak się patrzy z tej drugiej strony.

114

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Łatwo jest mówić komuś zdrowemu, bez problemów emocjonalnych. Po prostu tak długo byłam sama, nie chciałam bardzo kogoś mieć. Całe życie miałam nie udane związki i trafialam na niewłaściwe osoby. Nie mam innych doświadczeń. Nie wiem co więcej napisać. Wszystko jest takie proste jak się patrzy z tej drugiej strony.

Poprawka. Nie, nie "trafiałaś" na niewłaściwe osoby, Wybierałaś takie osoby.

Właściwie Twoja oś myślenia opiera sie na tym, że wszystko musi dojść do Ciebie z zewnątrz, na nic nie masz wpływu, w niczym udziału. Masz bardzo niskie poczucie wartości i myślisz o sobie w jak najgorszych kategoriach, tak więc wybierasz ludzi, którzy potwierdzają tą opinię. Są to mężczyźni, którzy Cię wykorzystują, obrażają, poniżają, ciągną na dno- czyli dają sygnał, że jesteś takim nieudacznikiem za jakiego się masz. Pozornie jest to głupie, ale tak naprawdę w ten sposób nic nie musisz zmieniać w swoim życiu i w jakiś sposób jest to "bezpieczna", znana sytuacja. Inni mężczyźni- ci porządni, opiekuńczy, umiejący kochać- są niejako poza Twoim radarem, bo informacja jaką wysyłają do Ciebie (fajna kobieta) kłóci się z tym jak sama o sobie myślisz. I pojawia się wtedy dysonans poznawczy oraz panika. Uciekasz od nich.

Nie wiem czy dobrze to wszystko wyraziłam, ale takie mam odczucia.

115

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Łatwo jest mówić komuś zdrowemu, bez problemów emocjonalnych. Po prostu tak długo byłam sama, nie chciałam bardzo kogoś mieć. Całe życie miałam nie udane związki i trafialam na niewłaściwe osoby. Nie mam innych doświadczeń. Nie wiem co więcej napisać. Wszystko jest takie proste jak się patrzy z tej drugiej strony.

Poprawka. Nie, nie "trafiałaś" na niewłaściwe osoby, Wybierałaś takie osoby.

Właściwie Twoja oś myślenia opiera sie na tym, że wszystko musi dojść do Ciebie z zewnątrz, na nic nie masz wpływu, w niczym udziału. Masz bardzo niskie poczucie wartości i myślisz o sobie w jak najgorszych kategoriach, tak więc wybierasz ludzi, którzy potwierdzają tą opinię. Są to mężczyźni, którzy Cię wykorzystują, obrażają, poniżają, ciągną na dno- czyli dają sygnał, że jesteś takim nieudacznikiem za jakiego się masz. Pozornie jest to głupie, ale tak naprawdę w ten sposób nic nie musisz zmieniać w swoim życiu i w jakiś sposób jest to "bezpieczna", znana sytuacja. Inni mężczyźni- ci porządni, opiekuńczy, umiejący kochać- są niejako poza Twoim radarem, bo informacja jaką wysyłają do Ciebie (fajna kobieta) kłóci się z tym jak sama o sobie myślisz. I pojawia się wtedy dysonans poznawczy oraz panika. Uciekasz od nich.

Nie wiem czy dobrze to wszystko wyraziłam, ale takie mam odczucia.

niestety,  nikt inny się mną nie zainteresował.

116

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:
missnowegojorku napisał/a:

Łatwo jest mówić komuś zdrowemu, bez problemów emocjonalnych. Po prostu tak długo byłam sama, nie chciałam bardzo kogoś mieć. Całe życie miałam nie udane związki i trafialam na niewłaściwe osoby. Nie mam innych doświadczeń. Nie wiem co więcej napisać. Wszystko jest takie proste jak się patrzy z tej drugiej strony.

Poprawka. Nie, nie "trafiałaś" na niewłaściwe osoby, Wybierałaś takie osoby.

Właściwie Twoja oś myślenia opiera sie na tym, że wszystko musi dojść do Ciebie z zewnątrz, na nic nie masz wpływu, w niczym udziału. Masz bardzo niskie poczucie wartości i myślisz o sobie w jak najgorszych kategoriach, tak więc wybierasz ludzi, którzy potwierdzają tą opinię. Są to mężczyźni, którzy Cię wykorzystują, obrażają, poniżają, ciągną na dno- czyli dają sygnał, że jesteś takim nieudacznikiem za jakiego się masz. Pozornie jest to głupie, ale tak naprawdę w ten sposób nic nie musisz zmieniać w swoim życiu i w jakiś sposób jest to "bezpieczna", znana sytuacja. Inni mężczyźni- ci porządni, opiekuńczy, umiejący kochać- są niejako poza Twoim radarem, bo informacja jaką wysyłają do Ciebie (fajna kobieta) kłóci się z tym jak sama o sobie myślisz. I pojawia się wtedy dysonans poznawczy oraz panika. Uciekasz od nich.

Nie wiem czy dobrze to wszystko wyraziłam, ale takie mam odczucia.

No dokładnie. To jest popularny schemat, który pojawia się u kobiet z tak niską samooceną jak Twoja.

117

Odp: Może to nie depresja?

Nie zgodzę się. Fajni mężczyźni istnieją wkoło Ciebie i pewnie kilku wyraziło zainteresowanie, ale Ty ich po prostu nigdy nie dostrzegasz. Są dla Ciebie przezroczyści. Każdy objaw uśmiechu, zaciekawienia Twoją osobą odbierasz jako szyderstwo i nabijanie się z paszteta, bo masz tak skrzywione poczucie rzeczywistości. W efekcie oni się wycofują, bo nikt nie chce być traktowany z buta.

118

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Nie zgodzę się. Fajni mężczyźni istnieją wkoło Ciebie i pewnie kilku wyraziło zainteresowanie, ale Ty ich po prostu nigdy nie dostrzegasz. Są dla Ciebie przezroczyści. Każdy objaw uśmiechu, zaciekawienia Twoją osobą odbierasz jako szyderstwo i nabijanie się z paszteta, bo masz tak skrzywione poczucie rzeczywistości. W efekcie oni się wycofują, bo nikt nie chce być traktowany z buta.

Nie zgodzę się z tym. Na pewno bym kogoś takiego zauważyła. A tak poza tym obecnie nie otaczają mnie zadni mężczyźni. Zresztą ich już nawet nie szukam, po latach nieprzyjemnych doświadczeń stwierdzam, że to nie ma najmniejszego sensu.

119

Odp: Może to nie depresja?

OK, jeżeli tak sądzisz. Jednak mnie wydaje się dziwnym, że nikt nigdy z gatunku normalnego mężczyzny się Tobą nie zainteresował. Przecież nie spedziłaś życia w jaskini na pustelni i z ludźmi miałaś kontakt. Zakładam też, że nie jesteś zielonym gnomem, masz nogi ręce i glowę i potrafisz sie odzywać. Wybacz, ale mam wrażenie, że projektujesz wyobrażenia o sobie na innych ludzi, tj. jeżeli Ty myslisz o sobie w jak najgorszych kategoriach, oni muszą myśleć tak samo.

120

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

OK, jeżeli tak sądzisz. Jednak mnie wydaje się dziwnym, że nikt nigdy z gatunku normalnego mężczyzny się Tobą nie zainteresował. Przecież nie spedziłaś życia w jaskini na pustelni i z ludźmi miałaś kontakt. Zakładam też, że nie jesteś zielonym gnomem, masz nogi ręce i glowę i potrafisz sie odzywać. Wybacz, ale mam wrażenie, że projektujesz wyobrażenia o sobie na innych ludzi, tj. jeżeli Ty myslisz o sobie w jak najgorszych kategoriach, oni muszą myśleć tak samo.

Mam 48 lat, nie poznaje na metry nowych osób, gdzie mam spotykać tych zainteresowanych, wolnych facetów w zbliżonym wieku? Jedynych spotkałam dwa lata temu na randkach z Sympatii, tylko wyżej opisany się mną zainteresował. Tam gdzie chodzę tj na angielski i do dyskusyjnego klubu książki spotykam same kobiety.

121 Ostatnio edytowany przez luc (2018-10-24 19:49:42)

Odp: Może to nie depresja?

Dołożę swoje trzy grosze, bo widziałam Missnowegojorku na zdjęciu. Jest uroczą kobietą o młodzieńczym wyglądzie. Żaden tam pasztet.
To by było tyle jeśli chodzi o wygląd.
Problem zatem leży gdzie indziej.

122

Odp: Może to nie depresja?

Oj, Miss. Byś napisała wcześniej, to ja tam byłam u Ciebie na wakacjach i wszędzie łaziłam sama z dziećmi. A byśmy połaziły razem smile

123

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:

Mam 48 lat, nie poznaje na metry nowych osób, gdzie mam spotykać tych zainteresowanych, wolnych facetów w zbliżonym wieku? Jedynych spotkałam dwa lata temu na randkach z Sympatii, tylko wyżej opisany się mną zainteresował. Tam gdzie chodzę tj na angielski i do dyskusyjnego klubu książki spotykam same kobiety.

Poczytałam sobie niektóre Twoje posty sprzed kilku lat i brzmia one dokładnie tak samo. Oznacza to, że brak zainteresowania mężczyzn Twoją osobą wcale nie bierze się z Twojego wieku. Byłaś młodsza i też się żaliłaś, że nikt Cię nie chce. Pietruszka pisze, że z wyglądu jesteś niczego sobie, więc wątpię, że nikt nigdy nie zwrócił na Ciebie uwagi, bo trudno nie zauważyć ładnej kobiety. Do tego inteligentna z Ciebie osoba.

Co więc stoi na przeszkodzie zapoznania kogoś fajnego, jak nie sama Ty i Twoje postrzeganie siebie?

124

Odp: Może to nie depresja?
Beyondblackie napisał/a:

Pietruszka pisze, że z wyglądu jesteś niczego sobie

Nie ja smile Ja Miss nie widziałam, przeciwności losu takie akurat smile

125

Odp: Może to nie depresja?
santapietruszka napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Pietruszka pisze, że z wyglądu jesteś niczego sobie

Nie ja smile Ja Miss nie widziałam, przeciwności losu takie akurat smile

Sorry za pomyłkę. To Luc była big_smile

126

Odp: Może to nie depresja?

I co zrobisz Miss z tyloma pozytywnymi komentarzami smile ?

127

Odp: Może to nie depresja?
Mahika napisał/a:

I co zrobisz Miss z tyloma pozytywnymi komentarzami smile ?

Nic nie zrobi. Bo to jest jeszcze ten etap choroby, w którym żadna prawda do człowieka nie dociera.
Ja bym sugerowała zmianę lekarza psychiatry, oraz poszukania dobrego terapeuty.
Dobrze dobrane leki oraz kompetentnie prowadzona terapia plus CHĘCI osoby chorej do wyjścia z CHOROBY - to przepis na sukces.

128

Odp: Może to nie depresja?
Cyngli napisał/a:
Mahika napisał/a:

I co zrobisz Miss z tyloma pozytywnymi komentarzami smile ?

Nic nie zrobi. Bo to jest jeszcze ten etap choroby, w którym żadna prawda do człowieka nie dociera.
Ja bym sugerowała zmianę lekarza psychiatry, oraz poszukania dobrego terapeuty.
Dobrze dobrane leki oraz kompetentnie prowadzona terapia plus CHĘCI osoby chorej do wyjścia z CHOROBY - to przepis na sukces.

Chodzę na terapię ale nie rozumiem jak ona ma działać, nikt jakoś mi tego nie potrafi mi tego wytłumaczyć. Po co ja tam chodzę, jak to ma mnie zmieniać, co ja mam tam tak naprawdę robić? Psychiatre już kilka razy zmieniłam, ostatni kazał mi wrócić do pierwszego, bo powiedział, że ten pierwszy mnie dobrze leczy. Każdy mówi co innego, ja już nie wiem co jest prawdziwe.

129

Odp: Może to nie depresja?
missnowegojorku napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Mahika napisał/a:

I co zrobisz Miss z tyloma pozytywnymi komentarzami smile ?

Nic nie zrobi. Bo to jest jeszcze ten etap choroby, w którym żadna prawda do człowieka nie dociera.
Ja bym sugerowała zmianę lekarza psychiatry, oraz poszukania dobrego terapeuty.
Dobrze dobrane leki oraz kompetentnie prowadzona terapia plus CHĘCI osoby chorej do wyjścia z CHOROBY - to przepis na sukces.

Chodzę na terapię ale nie rozumiem jak ona ma działać, nikt jakoś mi tego nie potrafi mi tego wytłumaczyć. Po co ja tam chodzę, jak to ma mnie zmieniać, co ja mam tam tak naprawdę robić? Psychiatre już kilka razy zmieniłam, ostatni kazał mi wrócić do pierwszego, bo powiedział, że ten pierwszy mnie dobrze leczy. Każdy mówi co innego, ja już nie wiem co jest prawdziwe.

Miss, czy Ty w ogóle chcesz się wyleczyć?

130

Odp: Może to nie depresja?

Watpię w to, że tak inteligentna osoba nie wie jak terapia działa. Natomiast nie wątpię w to, że nawet inteligentna osoba potrafi okłamywać samą siebie i zamykać oczy na fakty. To, że nie chcesz się zmienić i unikasz jak ognia konfrontacji z własnymi uczuciami, jest boleśnie widoczne. Szukasz dziury w całym, krytykujesz, udajesz głupa by tylko pozostać w DOKŁADNIE tym samym miejscu. Jest to nędzny grajdołek, ale taki z którego łatwo mozna zwalac winę za swoje nieudane życie na los, pecha i zły świat, nic przy tym nie robiąc.

Współczuję Ci, bo mając pełną władzę nad zmianami w sobie, sama zawiązujesz sobie ręce.

Posty [ 66 do 130 z 404 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Może to nie depresja?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024