Zdrada=strata. A co z zyskiem? :) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 86 z 86 ]

66

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Memo jak tak czytam Twoja historie to jakos mi tak milo ze ktos przezyl cos podobnego tzn na pewno nie az tak ale zawsze to cos. Takie wnioski mi sie nasuwaja ze niezle sie mozna w ciula zrobic jak sie nie sprawdza meza.

big_smile widzisz, ja jestem zdania, że w trudnych chwilach nie należy nikogo "popychać", w żadną stronę smile Dobrze być towarzyszem "podróży". W "te dni" wink ja nie potrzebowałam reżysera mojego życia, a przyjaciela, którego znalazłam wśród obcych ludzi big_smile

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Ironia losu ze przyjaciel wbija Ci noz w plecy a obcy pomaga. Wiem cos o tym bo wtedy osoba z rodziny meza go wrecz do tego namawiala zeby sie "rozerwal". Osoba ktorej kiedys bardzo pomoglam i to zabolalo bardzo. Dla mnie dzisiaj jest kompletnie obca osoba. Zerwalam z nia calkowicie kontakt. Dzisiaj chyba jakbym ja spotkala to bym jej w twarz naplula. Chociaz szkoda mojej sliny dla takiego parcha jak ona. Nie rozumiem tylko jak mozna byc az tak falszywym. A Ty ta babe jeszcze widujesz?

68

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Ironia losu ze przyjaciel wbija Ci noz w plecy a obcy pomaga.

Chyba sobie wytatuuję big_smile
Nie, nie spotkałam jej, chociaż...i tu nie uwierzysz...mieszka ulicę dalej big_smile to dopiero jest chichot losu, nie? big_smile

69

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Zastanawiam sie tez jak zareagowalas jak go zobaczylas calujacego sie z nia. Ja jak sobie to dzisiaj przypomne to mysle sobie ze jak mi to mowil to powinnam go wyczaskac po ryju spakowac sie i isc w cholere i jeszcze zostawic go z tym dzieckiem zeby  poczul na wlasnej skorze jak to jest zostac samemu z dzieckiem. A nie zrobilam tego. Doslownie mnie zamurowalo i w pierwszej chwili nie zrobilam nic. Jakby mi mowe odjelo. Dopiero potem go blagalam zeby mnie nie zostawial. Wiem zalosne. Wstyd mi dzisiaj za siebie ze sie tak zachowywalam. No ale po jakims miesiacu to usiadlam wypilam calego cin-cina i emocje  juz mi tak narosly ze autentycznie nie wytrzymalam i mu wpierdolilam. Trudno mi dzisiaj w to uwierzyc jak to zrobilam bo jestem duzo nizsza od niego ale on byl tak zamurowany i bezsilny ze zaslanial sie tylko rekami a jak skonczylam to bez slowa wyszedl z domu. To byl jeden jedyny raz w moim zyciu ze pobilam chlopa.Czy miedzy nia a Twoim mezem bylo cos wiecej czy do dzisiaj tego nie wiesz? Ten telefon pod poduszka i w kiblu mi sie nie podoba .U mnie bylo to samo jak przyjechal i jeszcze nie wiedzialam. Jak sie z tego potem wyspowiadal to moge teraz powiedziec ze jest duzo na rzeczy w takich sytuacjach.. I nie ma na to zadnego usprawiedliwienia ze wychodzi z telefonem . jak wychodzi to znaczy tylko jedno pisze z kochanka

70

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Zastanawiam sie tez jak zareagowalas jak go zobaczylas calujacego sie z nia.

Ha, jestem mistrzynią dobrego wrażenia big_smile .Odwróciłam się na pięcie, zamknęłam dom na klucz. Mąż resztę nocy spędził w garażu big_smile . Pamiętam, że rano płakałam w łazience. Z żalu, straty, bezsilności, braku celu, końca marzeń.  Przyszedł do mnie mój Syn, z rozmazanym nosem i tragedią w oczach...to dobry powód do wyparcia...wszystkiego...

71

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Czyli Twoj biedny Syn wiedzial o wszystkim?Widzial to wszystko? Moj dokladnie nie wie co sie stalo ale wiedzial ze cos jest nie tak. Tyle co dalam rade to ukrywalam przed nim co sie dzieje ale wiadomo wszystkiego sie nie da. Do dzisiaj nieraz jak placze to staram sie zeby nie widzial. Szkoda mi go zeby cos tam przezywal. Biedne te dzieciaki w tym wszystkim.

72

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Czyli Twoj biedny Syn wiedzial o wszystkim?Widzial to wszystko? Moj dokladnie nie wie co sie stalo ale wiedzial ze cos jest nie tak. Tyle co dalam rade to ukrywalam przed nim co sie dzieje ale wiadomo wszystkiego sie nie da. Do dzisiaj nieraz jak placze to staram sie zeby nie widzial. Szkoda mi go zeby cos tam przezywal. Biedne te dzieciaki w tym wszystkim.

Widzisz, ja boję się, że widział dużo więcej, niż chciałabym sama zobaczyć hmm w całym tym szaleństwie bronił na przemian mnie i swojego ojca hmm nie miałam serca zabierać mu resztek iluzji... nawet kosztem siebie.. hmm

73

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Oj straszne to co piszesz. Biedny dzieciaczek. Szkoda dziecka ze mu tatus zafundowal takie doswiadczenie.Ja pamietam ten wstyd i upokozenie. Postaralam sie bardzo zeby nikt sie nie dowiedzial bo bylo mi tak potwornie wstyd. Zwlaszcza ze ja jakas taka porzadna jestem nie moglam tego zniesc ze taka patologia wkradla sie do mojego zycia. Ale mam wrazenie ze tesciowie cos podejrzewali i wiesz co zobaczylam na ich twarzach?Takie ironiczne usmieszki. Ludzi mam wrazenie bawi takie cos ze ktos kogos zdradza.Moja tesciowa to strasznie wredna baba mam wrazenie ze ona cos wie od tej osoby z meza rodziny i jak widze ta jej wredna gebe z tym ironicznym usmieszkiem jak mnie widzi to mam dosc. W obecnej sytuacji juz tam nie jezdze bo nie moge tego zniesc. Czy Ty tak wogole wiesz tak do konca co tam bylo czy juz Ci to wisi i zyjesz tylko swoim zyciem?

74

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Pociesze Cie tym moze ze moj maz zafundowalby mojemu synowi duzo gorsze doswiadczenie gdyby nas zostawil wtedy bez pieniedzy bo ta pani sobie tak zyczyla. Naprawde faceci to swinie.

75

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

A jaki tu zysk ? W moim przypadku po tym mam zmarnowane zycie zniszczone zdrowie i pokaleczona psychike. Z zysku to moze tylko to ze mi z glodu dziecko nie umarlo jak zatrzymalam zdradzacza ,przejrzalam na oczy i zaczelam myslec o sobie. Tyle.

Na pewno jest ciezko samej z dzieckiem zwlaszcza w Polsce jest trudno ogolnie. Jednak popatrz jak wiele zalezy od nastawienia i zawsze mozna pogonic te osobe, a kiedys trafoc na kogos lepszego. A poki nie to cieszyc sie odzyskana wolnoscia od tej osoby, w koncu odpoczac od tego stresu. Zaczac robic to czego sie chce i poswiecac czas najukochanszemu dziecku.

Jednak fakt, mysle, ze zdrada niestety pozostawia jakis slad. Sama bylam zdradzona, zostawiona dla innej, byl po prostu moim bylym chlopakiem, ale to tez boli. Jednak mysle, ze mimo wszystko dzieki temu paradoksalnie nauczylam sie bardziej czego chce od zycia, od zwiazku, bardziej polubilam siebie i zrozumialam czego nie moge zaakceptowac. Wiedzialam, ze zasluguje na kogos kto bedzie mnie dobrze traktowal. Teraz jestem szczesliwa z obecnym facetem. Oba te zwiazki sa bez porownania. A ponownie da sie zaufac, bo nie kazdy jest taki jak byly, a czyny tej osoby to najlepiej udowadnuaja i przy moim facecie czuje sie bezpiecznie.

76

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Memo przeczytalam co u Ciebie bylo jeszcze w czerwcu. Ta sytuacja ktora byla u Ciebie rzeczywiscie niezbyt ciekawa . Facet wyraznie chce zyc na 2 fronty. Przeraza mnie to ze On z nia pracuje. Bede szczera duzo moglo sie tam podziac w pracy. Kiedy moj maz zaczal byc ze mna szczery bo stwierdzil w ktoryms momencie ze nie chce przede mna niczego ukrywac to prawda okazala sie naprawde brutalna. Nie myslalam ze w tak krotkim czasie jak on tam przebywal za granica moze sie tyle podziac. Myslalam ze ktos sie spotyka chodzi na randki cos zaczyna a nie od razu mieszka z kims.I wlasnie tego balabym sie najbardziej ze gdyby to dzialo sie na miejscu to nie rozeszlibysmy sie tylko ja bym tkwila w jakis chorym ukladzie udajac ze czegos nie widze. Kiedys bym tego nie zrozumiala ale teraz wiem jakim sie jest zmiazdzonym psychicznie po takim czyms i chyba roznie mogloby byc. Mysle ze gdybys Ty to chciala jeszcze jakos uratowac to Twoj maz musialby dostac porzadnego kopa w dupe i silny wstrzas od Ciebie. O ile Ty wogole jeszcze chcesz cos ratowac bo nie wiem czy warto. No bo co bedziecie pozniej zyli dlugo i szczesliwie jakby nic sie nie stalo? Byc moze przyzwyczailas sie juz do tego chorego ukladu i po prostu zyjesz dla siebie. Jestem w stanie Cie zrozumiec nie oceniam juz ludzi po takich przezyciach bo wiem jak silne sa w tym wszystkim emocje.Czy to dalej tak wyglada jak w tym czerwcu?

77

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Ja co prawda przeżyłam zdradę emocjonalną, ale dla mnie to zdrada jak każda inna. Czy mam z niej jakiś zysk? Żadnego. Jakakolwiek zdrada to największe świństwo jakie człowiek może wyrządzić drugiemu człowiekowi. Ja po zdradzie stałam się bardzo nieufna, nie potrafiłam już spojrzeć na mojego chłopaka tak samo jak na początku, kiedy jeszcze na nic złego się nie zapowiadało. Próbowałam, dałam szansę, chciałam się przekonać, że będzie dobrze, ale nie było. Przestałam czuć się wyjątkowa i jedyna dla kogoś kogo kochałam, przestałam wierzyć w to co dobrego się między nami działo, bo zdradę odkryłam zupełnie przypadkiem, podczas gdy między mną, a moim chłopakiem było po prostu wszystko ok. Dlatego to był szok. Wszystko przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Dopiero do zdradzie związek zaczął się sypać, bo to ona była tego przyczyną, a nie skutkiem. Cały mój bezpieczny świat jaki tworzyłam w tamtym czasie z chłopakiem runął bezpowrotnie, a pełne zaufanie nie wróciło nigdy, tym bardziej, że chłopak szczególnie się o to nie starał, bo z czasem przestawało mu na mnie zależeć, ale tylko dlatego, że nie potrafiłam zapomnieć mu tej zdrady od tak za pstryknięciem palca. On nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo podkopał naszą relację, bo uważał, że to nic takiego. Według niego po prostu musiałam się z tym pogodzić. Ta zdrada stała się gwoździem do trumny, dlatego nie przyniosła mi nic dobrego, wręcz przeciwnie.

78

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Dzieki summerka za ta rade z psychologiem moze kiedys sprobuje skorzystac aczkolwiek jestem bardzo ostrozna w takich sprawach bo mam zle doswiadczenia z takimi.Mam bardzo bliska kolezanke (praktycznie przyjaciolke ale mam taka zasade ze juz nikogo nie nazywam przyjacielem od tego czasu jak zostalam tak perfidnie oszukana i choc Ci co judzili nie byli moimi przyjaciolmi to i tak jestem bardzo ostrozna w kontaktach miedzyludzkich). W kazdym razie do rzeczy ta kolezanka poszla do psychologa po tym jak bardzo bliski jej brat popelnil samobojstwo i babeczka ja wpedzila w taka depresje po tych wizytach ze sama chciala sie targnac na swoje zycie. Babka nawet probowala jej wmowic ze jest zaburzona bo mieszka z mama( jej mama byla w tym momencie kompletnym wrakiem po stracie dziecka). Wiec uwazam ze z psychologiem jak z lekarzem mozna trafic na takiego ktory nas skonczy. Mysle ze najbardziej to ja sama chyba musze sobie pomoc i dojsc do niektorych rzeczy choc wiem ze samej bedzie mi ciezko.Dlatego fajnie Was posluchac co wy macie do powiedzenia. Zastanawiam sie Summerka nad Toba. Duzo tu piszesz ale niewiele wiadomo o Tobie. Jestes po jakis przejsciach czy po prostu doradzasz innym?

Eni.lij, czuję, że jesteś dobrym człowiekiem. Nawet o mnie się zatroszczyłaś, chociaż sama masz mnóstwo swoich zmartwień, bólu i osamotnienia. To bardzo dobrze o tobie świadczy smile
Oczywiście, mam swoje doświadczenia, także bardzo bolesne. Mamy np. bardzo zbliżoną bigrafię wieku dziecięcego, która często determinuje nieświadome wybory już w dorosłym życiu. Z tego też powodu wiem, jak bardzo ważne, aby sobie uświadomić, co kiedyś się wydarzyło i jak to przekłada się na dziś. W tym może pomóc dobry terapeuta.
Masz dużo racji obawiając się o nieodpowiedni wybór terapeuty. Niestety ten zawód nie jest w PL uregulowany i jeśli nie zrobi się wcześniej dobrego rozeznania można trafić na kogoś po studiach psychologicznych, mającego się za wielkiego terapeutę. Dlatego lepiej abyś wybrała psychoterapeutę, który ma certyfikat odpowiedniej instytucji lub chociaż ukończył studia dla terapetów rekomendowane,przez PTP, bo psychologia to nauka a psychoterapia to sztuka.
Ja też długo opierałam się przed terapią i wiele przyczyn potrafiłam sobie znaleźć żeby nie trafić do specjalisty. Ta, którą ty podałaś i mnie towarzyszyła, ale to tylko pierwsz, najbardziej oczywista, bo obiegowa, z wszystkich, które pojawiły się na mojej liście. A prawda była taka, że NIE WIERZYŁAM, że ktokolwiek jest mnie w stanie poznać, zrozumieć i mi pomóc. Na szczęście myliłam się.
Myślę, że nie poznasz samej siebie, nie dowiesz się, co kieruje twoim życiem i będziesz żyła w ciągłym niedostatku w związku, w którym nie czujesz się szczęśliwa i wyjątkowa dla człowieka, z którym się związałaś, jeśli nie zdecydujesz się poszukać dla siebie konkretnej pomocy. Niemniej życzę tobie powodzenia, bo jesteś ciepła i wrażliwą chociaż bardzo zagubioną i osamotnioną - kobietą smile

79

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Ojejku Summerka ale mnie wzruszylas. Dzieki za cieplutkie slowka. No moze nie taki ze mnie jeszcze zly czlowiek po tych wszystkich przejsciach chociaz bol i zal czasem az ze mnie kipi.Fajnie ze Ty potrafilas sie pozbierac i odnalezc po swoich przejsciach. Zeby tak kazdy potrafil. Milo ze sa jeszcze porzadni ludzie na tym swiecie ktorzy potrafia pomoc i wesprzec. Nie ukrywam ze Twoje rady w duzej mierze mi pomogly nawet zaczelam sie zastanawiac czy masz cos wspolnego z psychologia.

80

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Czy Ty tak wogole wiesz tak do konca co tam bylo czy juz Ci to wisi i zyjesz tylko swoim zyciem?

Był taki czas, że chciałam. Ale szybko minął, bo i po co? Po tylu miesiącach to raczej pewne, że od niego prawdy nie usłyszę smile Zresztą, co ona wniesie...Wątpię, żeby doszło do "konsumpcji" (chociaż diabli wiedzą smile ), bo był to główny argument jego niewinności: nie przespał się = nie zdradził = niewinny big_smile . Sentyment do pani X wypalał żywym żelazem big_smile Zajęło mu to sporo czasu, bo pani X spodobała się taka adoracja i często o sobie przypominała. Zresztą robi to do dzisiejszego dnia big_smile. Czy sprawa nadal trwa? Tego się też rzetelnie nie dowiem big_smile Telefon leży na wierzchu, mąż pobyt w toalecie ogranicza do minimum big_smile. Fakt, widują się jeszcze w pracy, ale od pewnego momentu mam podejrzenia, że śpiący mąż pani X nareszcie doznał przebudzenia wink

81

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Memo alez Ty masz poczucie humoru. Zawsze mnie potrafisz rozbawic w tej nedznej naszej sytuacji.Satysfakcjonuje mnie to ze maz pani X wreszcie doznal olsnienia.Jak Ty to kochana znosisz ta dziwna przyjazn meza? Nie wyobrazam sobie zeby moj maz mial taka przyjaciolke chociaz mnie i tak spotkaly chyba gorsze doswiadczenia jeszcze jakby do tego doszla przyjaciolka to by mnie chyba skonczylo. Dziwna ta cala sytuacja jestem ciekawa dalszego jej ciagu. Skad Ty wiesz ze ta przyjazn nadal trwa. On Ci o tym mowi czy z innych zrodel? Co do tego co napisalas w innym watku to tez dochodze do wniosku ze mezczyzn robia wedlug jednego szablonu.

82

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Memo alez Ty masz poczucie humoru. Zawsze mnie potrafisz rozbawic w tej nedznej naszej sytuacji.Satysfakcjonuje mnie to ze maz pani X wreszcie doznal olsnienia.Jak Ty to kochana znosisz ta dziwna przyjazn meza? Nie wyobrazam sobie zeby moj maz mial taka przyjaciolke chociaz mnie i tak spotkaly chyba gorsze doswiadczenia jeszcze jakby do tego doszla przyjaciolka to by mnie chyba skonczylo. Dziwna ta cala sytuacja jestem ciekawa dalszego jej ciagu. Skad Ty wiesz ze ta przyjazn nadal trwa. On Ci o tym mowi czy z innych zrodel? Co do tego co napisalas w innym watku to tez dochodze do wniosku ze mezczyzn robia wedlug jednego szablonu.

big_smile A skąd wiesz, że dziecko będzie chore, zanim dostanie temperatury? big_smile. Ja po prostu umiem obserwować, poza tym znamy się zbyt wiele lat big_smile. Czy przyjaźń trwa? Tak, ale nie tak intensywnie jak wcześniej. Po pierwszym szoku ( trwającym jakiś...rok big_smile ) nagle przypomniałam sobie o jednej rzeczy: jestem zajebista...:D. Taką informację sprzedałam swojemu mężowi. I wiesz co? On w nią uwierzył big_smile

83

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Ale jak juz to badz dla siebie zajebista nie dla niego. Jestem bardzo ciekawa reakcji meza pani X. Co on wogole wie i co z tym ma zamiar zrobic? Skad wisz ze sie przebudzil?

84

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Dzieki summerka za ta rade z psychologiem moze kiedys sprobuje skorzystac aczkolwiek jestem bardzo ostrozna w takich sprawach bo mam zle doswiadczenia z takimi.Mam bardzo bliska kolezanke (praktycznie przyjaciolke ale mam taka zasade ze juz nikogo nie nazywam przyjacielem od tego czasu jak zostalam tak perfidnie oszukana i choc Ci co judzili nie byli moimi przyjaciolmi to i tak jestem bardzo ostrozna w kontaktach miedzyludzkich). W kazdym razie do rzeczy ta kolezanka poszla do psychologa po tym jak bardzo bliski jej brat popelnil samobojstwo i babeczka ja wpedzila w taka depresje po tych wizytach ze sama chciala sie targnac na swoje zycie. Babka nawet probowala jej wmowic ze jest zaburzona bo mieszka z mama( jej mama byla w tym momencie kompletnym wrakiem po stracie dziecka). Wiec uwazam ze z psychologiem jak z lekarzem mozna trafic na takiego ktory nas skonczy. Mysle ze najbardziej to ja sama chyba musze sobie pomoc i dojsc do niektorych rzeczy choc wiem ze samej bedzie mi ciezko.Dlatego fajnie Was posluchac co wy macie do powiedzenia. Zastanawiam sie Summerka nad Toba. Duzo tu piszesz ale niewiele wiadomo o Tobie. Jestes po jakis przejsciach czy po prostu doradzasz innym?

Musze zgodzic sie z Summerka - ja rowniez uwazam, ze powinnas spotkac sie z psychologiem.
W moim odczuciu, zbyt dlugo trwa Twoja trauma, abys byla w stanie sama sie z nia uporac.

Mialam podobne zdanie nt. psychologow do Twojego.
Skorzystalam jednak z pomocy psychologa po zdradzie mojego meza - I sama bylam zaskoczona jak bardzo mi to spotkanie pomoglo.
Bylismy razem z mezem I mam wrazenie, ze jemu tez pomoglo. Pomoglo mu zrozumiec moj stan po odkryciu zdrady I to, ze mam prawo sie tak czuc.

Nic nie szkodzi sprobowac:) Musisz sprobowac wszystkiego zeby SOBIE pomoc!!

85

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Dzieki Kasia-kicia ale wydaje mi sie ze mojego malzenstwa nie da sie juz uratowac. Coraz bardziej dochodze do wniosku ze jezeli to bedzie sie dalej ciaglo to mnie po prostu skonczy. Moze sama zdrade bym wybaczyla ale nie to ze ten czlowiek potraktowal mnie jak smiecia. Chcial mnie zostawic bez pieniedzy z dzieckiem. To swiadczy tylko o Nim ze jest niodpowiedzialnym dupkiem. Wlasciwie to poznalam go w biedzie. Przekonalam sie jak by sie zachowal w takiej sytuacji. I tego wlasnie nie da sie wybaczyc. Balabym sie juz nawet z nim dziecko miec. Wlasciwie to doszlam do wniosku ze ja nie tylko nie ufam ale ja wrecz boje sie tego czlowieka. Juz nie mam tego poczucia ze w razie czego zawsze bede mogla na niego liczyc. Po tym wszystkim zostaly juz tylko gruzy. Wiesz wyobrazilam sobie reszte swojego zycia w takim stanie i chyba niewiele by mi go juz zostalo. Ile mozna po tym uciekac z domu w prace palic jak smok plakac a czasem nawet pic? Dlugo tak nie pociagne.To nie jest zycie. Moze przyjdzie kiedys taki moment ze pogodze sie z tym ze bedzie zyl z kims innym. Wlasciwie to jeszcze tylko na to czekam. No chyba ze to on odejdzie wczesniej.

86

Odp: Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)
eni.lij napisał/a:

Ale jak juz to badz dla siebie zajebista nie dla niego. Jestem bardzo ciekawa reakcji meza pani X. Co on wogole wie i co z tym ma zamiar zrobic? Skad wisz ze sie przebudzil?

Wyobraź sobie, że mój mąż został wywalony ze znajomych na FB z konta pana X big_smile. A jednak: przebudzenie smile

Posty [ 66 do 86 z 86 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada=strata. A co z zyskiem? :)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024