nareszcie go zostawiłam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nareszcie go zostawiłam

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 179 z 179 ]

131 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-22 01:17:25)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dokładnie. Trzymał się Ciebie, bo nie chciał przeżywać bólu odrzucenia od kogoś, na kim mu zależało, a z Tobą czuł się bezpiecznie w tym sensie, że odrzucenie z Twojej strony by go nie zabolało, bo to Ty byłaś bardziej zaangażowana - RAZ w jego życiu ktoś inny był w nim nieszczęśliwie zakochany, a nie on w kimś wink

A teraz zobacz, to dość zabawne - jeśli tylko pozwolisz sobie na chwilę stanąć z boku tego wszystkiego i nie identyfikować się z 'bohaterami' tej historii: On zakochany w innej, Ona ma go w tyłku, Ty zakochana w nim - jemu nie zależy. Wcześniej pewnie też był w kimś zakochany bez wzajemności. Czyli wychodzi na to, że on czuł się tak samo beznadziejnie jak Ty, tylko nie potraficie oboje siebie zrozumieć.
Zresztą, ze zrozumienia tego patowego położenia nie wyszedłby wam związek, ale przynajmniej pośmialibyście się albo rozładowali tą napiętą jak baranie jaja sytuację wink

Czasem tak po prostu jest, że jedni poranieni ludzie tracą empatię i dostają jakiegoś zaćmienia mózgu, bo sami cierpią i wyładowują/odreagowują to cierpienie na innych, próbując zrobić z nich 'plasterek' albo odwracacz uwagi od źródła cierpienia.

Powtarzam Ci, że u mnie była niemal identyczna historia - on też był niby ze mną, a myślał o kobiecie z która mnie zdradzał. Akurat ona była starsza tongue, przynajmniej ładniejsza od ex po której tak płakał, więc nie było obciachu wink Gorzej jakby mnie z jakąś brzydulą zdradzał hihi, a tak to byłyśmy na podobnym poziomie, po prostu inny typ urody (przeciwieństwa).

A tak całkiem poważnie, nie było chemii więc nigdy się nie układało jak powinno, jedynie liczyłam, że mówi prawdę, że woli budować coś pomału, ale nie mówił smile za to ja nie wiedziałam co mówię wtedy! big_smile


Uwierz mi, że będziesz się z tego kiedyś śmiała z niedowierzaniem, w co się wpakowałaś.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-05-22 01:38:16)

Odp: nareszcie go zostawiłam

No masz rację.

Ale ja, przez to, że nic w tej historii nie znaczyłam dla niego - czuję się jak ostatnia frajerka, która najbardziej na tym cierpi, bo straciłam swój czas, energię, poczucie wartości, oj dużo mnie to kosztowało. A najbardziej żałosne jest to, że do tego wniosku, jak powyżej, doszłam już dawno temu, ale wolałam to ignorować licząc na cud. Boże, pluję sobie dziś w brodę, jak mogłam być taka durna, taka głupia, taka żałosna, ach, teraz to jestem zła na siebie naprawdę jestem wk***ona na siebie...

a tak przy okazji: podobno po tym jak tamta dała mu po raz ostatni kosza, zaraz przed tym jak się ponownie zeszliśmy, gdy on próbował namówić ją na bycie razem, jak bardzo starał się o jej szansę, ona odmówiła, tłumacząc, że nic do niego nie czuje, i że w przeszłości została mocno zraniona przez kogoś i dlatego ma blokadę przed wiązaniem się. Poza tym oni nie mieli ze sobą nic wspólnego. No ale on wielce urażony, podobno ją zwyzywał od zakompleksionych wariatek, i tak się pokłócili, ze ona nie chce go znać i mieć żadnego kontaktu - sama mi o tym mówiła. Poza tym później się jeszcze widzieli na jakiejś imprezie, o czym ja nawet nie wiedziałam, bo mi nie powiedział, i zachowywał się wobec niej bardzo grubiańsko - jak chłopczyk który tupnął nóżką, bo dostał kosza... To chyba też o czymś świadczy, a przecież taka wielka jego pierwsza miłość od lat, a zachował się wobec niej jak cham. A mi mówił, ze klapki mu z oczu spadły, bo ona taka nienormalna...

133

Odp: nareszcie go zostawiłam

No to się powkurviaj na siebie, aż poczujesz ulgę i znowu smile Tak niestety emocje będą przechodziły przez Ciebie  jeszcze wiele razy i to też normalne.

Myślisz, że ja nie byłam zła na siebie?
I to jak yikes
Ale w tamtym okresie dostałam jakiejś 'awarii systemu' i wmówiłam sobie, że coś ze mną musi być nie tak, skoro wszystkich zainteresowanych mną facetów odrzucam jak leci (ci którymi byłam zainteresowana to i tak nie dążyłam do żadnej relacji, bo niespecjalnie jestem osobą 'do związku', jestem samotnikiem) więc stwierdziłam, że jak już on się tak upiera, to ok spróbujemy.
No to spróbowaliśmy big_smile

A że jestem osobą dość lojalną i nie rzucam słów na wiatr, to jak już powiedziałam sama sobie - OK, niech to będzie taki spokojny związek, bez fajerwerków i dobrego seksu (no bo jak bez chemii? hmm), ale za to facet się chce starać (faktycznie próbował jakiś czas), to ja spróbuję jakoś to docenić.
Ale nie potrafiłam nawet się zmusić do namiętności podczas seksu z nim. ON to oczywiście wyczuł, wkurviał się o to i mi o tym mówił, ale miałam na to -przykro przyznać hmm - wywalone, więc ta jego zdrada to też trochę taki krzyk rozpaczy. Nie dziwota, że się zakochał, skoro tamta ochoczo mu przyjemność sprawiała wink
Ale , że jestem - byłam wtedy, osobą dość hmm.. przywiązaną do "Swoich" rzeczy/własności, to tę zdradę odczułam dość boleśnie, jako cios wymierzony we mnie, tymczasem on po prostu chciał się czuć pożądany, chciał seksu.
Ale wtedy byłam wściekła. Uderzyło to w moje ego i przyznam, że nawet przez sekundę sam fakt, że ktoś inny go pożądał, wywołał we mnie nutkę zazdrości i rodzaj takiego przewrotnego pożądania..na zasadzie - "oddawać mi moją własność! już ja Ci pokażę!" tongue wink
Ale wiadomo, to było tylko chwilowe.

Może u mnie bardziej skomplikowana historia, bo rzecz się rozbijała o seks -brak pożądania u mnie i niemożność sekszenia się z nim, u niego tego problemu nie było , ale z czasem i jemu się udzieliło, ale finał finałów też przeżyłam to.

134

Odp: nareszcie go zostawiłam

Właśnie po tym zauważyłam, ze on ma tendencje o wyzywania dziewczyn, w tym mnie, od,wariatek gdy tylko któraś powie o nim trochę prawdy, wtedy przyjmuje pozycje obronną i zwala odpowiedzialność na kogoś innego, żeby się wybielić.

135

Odp: nareszcie go zostawiłam
Elle88 napisał/a:

No to się powkurviaj na siebie, aż poczujesz ulgę i znowu smile Tak niestety emocje będą przechodziły przez Ciebie  jeszcze wiele razy i to też normalne.

Myślisz, że ja nie byłam zła na siebie?
I to jak yikes
Ale w tamtym okresie dostałam jakiejś 'awarii systemu' i wmówiłam sobie, że coś ze mną musi być nie tak, skoro wszystkich zainteresowanych mną facetów odrzucam jak leci (ci którymi byłam zainteresowana to i tak nie dążyłam do żadnej relacji, bo niespecjalnie jestem osobą 'do związku', jestem samotnikiem) więc stwierdziłam, że jak już on się tak upiera, to ok spróbujemy.
No to spróbowaliśmy big_smile

A że jestem osobą dość lojalną i nie rzucam słów na wiatr, to jak już powiedziałam sama sobie - OK, niech to będzie taki spokojny związek, bez fajerwerków i dobrego seksu (no bo jak bez chemii? hmm), ale za to facet się chce starać (faktycznie próbował jakiś czas), to ja spróbuję jakoś to docenić.
Ale nie potrafiłam nawet się zmusić do namiętności podczas seksu z nim. ON to oczywiście wyczuł, wkurviał się o to i mi o tym mówił, ale miałam na to -przykro przyznać hmm - wywalone, więc ta jego zdrada to też trochę taki krzyk rozpaczy. Nie dziwota, że się zakochał, skoro tamta ochoczo mu przyjemność sprawiała wink
Ale , że jestem - byłam wtedy, osobą dość hmm.. przywiązaną do "Swoich" rzeczy/własności, to tę zdradę odczułam dość boleśnie, jako cios wymierzony we mnie, tymczasem on po prostu chciał się czuć pożądany, chciał seksu.

Ale wtedy byłam wściekła. Uderzyło to w moje ego i przyznam, że nawet przez sekundę sam fakt, że ktoś inny go pożądał, wywołał we mnie nutkę zazdrości i rodzaj takiego przewrotnego pożądania..na zasadzie - "oddawać mi moją własność! już ja Ci pokażę!" tongue wink
Ale wiadomo, to było tylko chwilowe.

Może u mnie bardziej skomplikowana historia, bo rzecz się rozbijała o seks -brak pożądania u mnie i niemożność sekszenia się z nim, u niego tego problemu nie było , ale z czasem i jemu się udzieliło, ale finał finałów też przeżyłam to.

No to grubo. Cóż, ja sobie powiedziałam i zresztą zawsze to wiedziałam, ze związać się z kimś, do kogo nie czułabym pożądania, chemii, nie mogłabym, no bo jak. Tak się nie da. Hmm, u mnie było tak, ze to mi bardziej zależało na seksie, niż jemu, a jeśli już, to zawsze skupiał się na sobie, na własnej przyjemności, jaką ja mu miałam sprawiać - najczęściej lubił ręczną robotę w moim wykonaniu, bo tak wg niego było "bezpieczniej". Ach, dużo by odpowiadac, ale komu by się chciało. ja naprawde nie mam na to sił, słów i w ogole, ale dzięki takim wspomnieniom przynajmniej wiem jaki był że to była pomyłka.

136 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-05-22 01:56:11)

Odp: nareszcie go zostawiłam

He, no to u mnie odwrotnie - to ja byłam egoistką bardziej w tych kwestiach wink

ON owszem, lubił to i by mu to nie przeszkadzało, ale ja totalnie nie liczyłam się z jego potrzebami, nawet nie raz wprost mówiłam mu, że ma ileś tam sekund żeby sobie zwalić wink Wiem, okropne, ale nic nie czułam do niego, dlatego nie czułam, że jest mu przykro czy coś hmm
Wstyd mówić co jeszcze robiłam, więc daruję sobie.

Nie no, jakby mi kazał robić sobie dobrze to bym go wyśmiała chyba w tej sytuacji big_smile
Parę razy się 'zmusiłam', ale to było tak na odwal się, także bez większego poświęcenia z mojej strony.

Kurde tak myślę, faktycznie byłam okropna wink a i tak czułam wkurvienie. Nic zdrady nie usprawiedliwia i kropka.


Będzie dobrze, zobaczysz smile

137

Odp: nareszcie go zostawiłam
Elle88 napisał/a:

He, no to u mnie odwrotnie - to ja byłam egoistką bardziej w tych kwestiach wink

ON owszem, lubił to i by mu to nie przeszkadzało, ale ja totalnie nie liczyłam się z jego potrzebami, nawet nie raz wprost mówiłam mu, że ma ileś tam sekund żeby sobie zwalić wink Wiem, okropne, ale nic nie czułam do niego, dlatego nie czułam, że jest mu przykro czy coś hmm
Wstyd mówić co jeszcze robiłam, więc daruję sobie.

Nie no, jakby mi kazał robić sobie dobrze to bym go wyśmiała chyba w tej sytuacji big_smile
Parę razy się 'zmusiłam', ale to było tak na odwal się, także bez większego poświęcenia z mojej strony.

Kurde tak myślę, faktycznie byłam okropna wink a i tak czułam wkurvienie. Nic zdrady nie usprawiedliwia i kropka.


Będzie dobrze, zobaczysz smile

Hahahahaha, strasznie mnie ubawilas i kropka.

138 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-22 08:25:12)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Tak Misi wszystko jest w Twojej głowie. Tam jest Twoja moc.
Jeśli tak bardzo cierpisz to musisz do psychiatry po leki doraźne, a do psychologa zapisz się od razu w poniedziałek na dłuższe leczenie.

Misi uwierz, że z tego wyjdziesz silna i dumna z siebie że dałaś radę.
Powiem Ci, że mam tu na forum przyjaciółkę Pytajkę.
Była naprawdę na samym dnie, myślała o sobie najgorsze rzeczy, pozwoliła się bić, znęcać psychicznie nad sobą, zdradzać wielokrotnie podłemu typowi, który żył na Jej koszt w Jej mieszkaniu. Wysoką cenę za to zapłaciła, ale dziś jest KRÓLOWĄ której ja zazdroszczę miejsca do którego w sobie dotarła.

I Ty tak możesz Misi, każda z nas. Do tego jednak potrzeba wykonać ciężką pracę pod okiem psychologa.
Jej zajęło ok. 6 mcy zanim zebrała tyle siły, aby wyrzucić padalca ze swojego życia.
A teraz buduje swój świat na nowo, PIĘKNY ŚWIAT.
I Ty tak możesz Misi.

Misi takie poczucie niskiej wartości i to że pozwalałaś mu sobą poniewierać - nie bierze się znikąd.
To ma swoje źródło w dzieciństwie. Musisz do niego dotrzeć i wyleczyć to miejsce w duszy.

Dziś Misi wyjdź na słońce, niech jego ciepłe promienie ogrzeją Twoje serce.
Dziś połóż się na trawie i popatrz w błękit nieba, posłuchaj szelestu liści, smakuj truskawki i wsłuchuj się w siebie.
Po prostu bądź i delektuj się życiem.
Dziś zrób dzień wolny od wszelkich analiz.

Jestem z Toba Misisippi smile

139

Odp: nareszcie go zostawiłam

Boże ja naprawdę nie mogę sobie wybaczyć, ze nie skończyłam tego już dawno temu... Gdyby nie moje głupie nadzieje, gdyby ne strach przed samotnością, odeszłabym już dawno. Mam sobie za złe, ze nikogo nie słuchałam, ze byłam głucha i ślepa, że wypierałam z siebie prawdę i rzeczywistość...

Naprawdę jest mi ciężko. Rano obudziłam się z takim okropnym ściskiem w brzuchu, ciągle jestem zestresowana. Dlaczego nie czuję ulgi? Przecież po uwolnieniu się z toksycznej racji powinnam czuć ulgę. Na początku czułam, a potem popłynęłam... Nie wiem jak sobie poradzę, naprawdę nie wiem co robić. Psychiatra? Myślałam nad tym, a z psychologiem to raczej nie, przynajmniej na razie, nie mam teraz na to czasu, potem wyjeżdżam. Mam wsparcie najbliższych, ale dziś czuję taki wstyd, że nie potrafię spojrzeć sobie w twarz. Czuję złość na siebie, a żal w stosunku do niego, nie wiem czemu, chyba po prostu jest mi źle, z powodu jego braku uczuć do mnie. Wyszłam na frajerkę, której on nie chciał, podczas gdy do tej pory to jego nikt nie chciał... Samotność też robi swoje.

Chcę umrzeć sad

140

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi spokojnie. Każdy ma w życiu czas, że chce umrzeć. To zrozumiałe, teraz Ty to przeżywasz. Ale to minie.
Kiedy mnie to nachodziło to pomyślałam sobie, tak "teraz jest mi bardzo źle, ale wiem że potem znów będę szczęśliwa, bo zawsze tak jest więc i w moim przypadku będzie, muszę dotrwać do tego czasu". I Ty tak myśl kiedy masz kryzys.

Misi a dlaczego to sama siebie tak strasznie każesz. Pomyśl gdyby Twoja przyjaciółka zrobiła Ci coś bardzo złego, a potem przyszła, załowała i bardzo Cię przepraszała to nie wybaczyłabyś jej tego? Na pewno tak. Dlaczego więc dla siebie jesteś taka surowa.

Jesteśmy ludźmi, a ludzie nie są doskonali. Mamy prawo do błędów, mamy prawo uczyć się na nich.

Dlaczego żądasz od siebie niemożliwego, a mianowicie doskonałości.

Owszem pozwoliłaś siebie źle traktować, ale sama to zakończyłaś kiedy to zrozumiałaś. Chciałaś dobrze, ale nie wyszło. Teraz wyciągniesz wnioski, weźmiesz się za siebie i wyjdziesz tego z podniesioną głową.

Każdy ma w sobie moc powiedzieć TAK DAM RADĘ I BĘDĘ SZCZĘŚLIWA NA PRZEKÓR WSZYSTKIEMU, TAK KOCHAM SIEBIE I ZADBAM O SIEBIE BO JESTEM TEGO WARTA, TAK NAUCZĘ SIĘ MĄDRZE KOCHAĆ I BĘDĘ KOCHANA.

141 Ostatnio edytowany przez Ysera (2016-05-23 01:29:47)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misisippi, tak czytam sobie Twój wątek i postanowiłam napisać, bo widzę jak wielkie cierpienie przelewa się przez to, co piszesz. Postaram się napisać krótko i zwięźle.
Byłam w pewnym baaardzo toksycznym związku. Co prawda krócej niż Ty, ale czułam, że spędziłam z nim naprawie pół, jak nie więcej życia. Znałam faceta na wylot. Każdy jeden krok, każdą myśl.. przejrzałam go całego. Ale wrócę do tematu. Otóż ten mitoman i zdradzacz również tak jak Twój ex, miał konta na przeróżnych portalach randkowych będąc ze mną. Czasami się z tym ukrywał (zawieszał, a w nocy odwieszał i pisał do innych, jak i również swojej byłej), ale w większości nie ukrywał się z tym.
Swoim byłym dziewczynom pisał, że je kocha, że tęskni. Obrabiał mi 4 litery przy każdej swojej koleżance. W większości wypadków każda myślała, że jest wolny. Zresztą na forum opisałam swoją historię. A teraz dojdę do meritum.
Pisałaś, że on miał konta na przeróżnych portalach i znając życie do niejednej pisał i z niejedną się umówił. Takie przebrzydłe typy się NIE ZMIENIAJĄ. Uwierz mi.. jeżeli on z jakąkolwiek dziewczyną zacznie się spotykać, to będzie jej robić to samo co robił z Tobą! Będzie ją oszukiwać, wciąż będzie szukać innej. Kochana, ja to wiem z własnego doświadczenia. Z tym przebrzydłym kłamcą i zdradzaczem nie jestem niecałe 2 lata, może troszkę mniej.. i uwierz mi on nadal robi to samo! Miał już parę dziewczyn i każdą zdradzał, wciąż szukał innej, wciąż miał konta na portalach... mi się po prostu śmiać z niego chce.
Wyrzuć z głowy myśli, że on poświęci się dla innej, że inną pokocha. Takie przebrzydłe typy się nie zmieniają smile
A uwierz mi.. przeżyłam KOSZMAR.
Ściskam Ciebie mocno!

142

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ysera,
tak, tylko widzisz, że ja byłam plastrem, on był ze mną z rozsądku, nie czuł nic więcej poza jakąś tam w jego mniemaniu przyjaźnią, ale nawet przyjaciel z niego marny... Ja nie byłam tym czego on chciał, o czym marzył - dlatego szukał miłości i tego wszystkiego gdzieś indziej i jak już znajdzie to wtedy to będzie dla niego "to coś" i dla tej nowej partnerki będzie zupełnie inny, niż dla mnie, zmieni się, będzie jej okazywał uczucie i nie będzie szukał innej. Tak to widzę, poza tym wiem, ze on już sobie kogoś znalazł i bynajmniej nie zamierza jej traktować w kategoriach czysto przyjacielskich, w końcu znalazł to czego szukał...

Wczoraj było już lepiej. Po weekendzie spędzonym w domu, wyszłam do ludzi, na uczelnię, widziałam się z koleżankami. Przebywanie wśród ludzi pomaga. Ale wiadomo, ze nic jeszcze nie jest dobrze. Nie potrafię pogodzić się z tym, że wiedząc to wszystko, trwałam w tym. Ta złość na samą siebie jeszcze się we mnie tli. Tłumaczę sobie, że powinnam sobie wybaczyć, ze byłam naiwna, niedoświadczona, chciałam dobrze. Ale gdyby nie ta ułuda, nie straciłabym tyle czasu, nerwów, przede wszystkim nie zraziłabym go do siebie, bo mając do siebie szacunek, będąc konsekwentną  i odchodząc wcześniej, nie wyszłabym dziś przed nim na wariatkę. Ale czy warto się tym przejmować? Chyba nie. Ja wiem jak było, wiem co czułam i jakie emocje mną targały, wiem, ze zasługuję na coś lepszego, o wiele lepszego. Szkoda tylko, że pozwoliłam mu moim kosztem się dowartościować. Czasem myślę sobie, co by było gdybym została z nim, była miła i spokojna tak jak tego oczekiwał, nie kłóciła się i nie wypominała? Czy wzbudziłabym w nim w ten sposób uczucie? Wiem, wiem pewnie głupio myślę. Po co ja to wszystko analizuję? On już dawno ma mnie gdzieś...

Dziewczyny, kiedy to się skończy? Dziś czuję traumę. Naprawdę czuję się w pewnym sensie gorsza. Gdy widzę na ulicach dziewczyny w jego typie, to zalewa mnie krew. jak przestać się zadręczać? Nie da się nie myśleć, nie potrafię na razie. Dziś wstałam rano, i włączyła mi się złość połączona z bezsilnością. Wciąż wyczuwam intuicyjnie, że on teraz lata za nową miłością. Nie chcę smęcić, ale tego typu myśli mnie dobijają.

Za dwa tygodnie bronię dyplom, a potem czekają mnie egzaminy na II stopień. Muszę być silna. Nie ja jedna przechodziłam przez coś takiego, dlatego wierzę, że będzie dobrze. Muszę się z tym przemęczyć. Będę wytrwała.

143

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ale pamiętam też cały czas Twoje słowa Lilka, że nie mogłam żyć wbrew sobie. I to jest najświętsza prawda! tego będę się trzymała zawsze!

Muszę żyć własnymi ideałami, wartościami, oczekiwaniami, a nie na siłę starać się dopasować do oczekiwań kogoś innego -  a tak właśnie robiłam w jego przypadku. Starałam się spełniać jego oczekiwania, żeby zyskać w jego oczach... Dziś wiem, że tak nie można, że tak nie wolno, bo zatraciłam siebie. Jeśli coś nie jest tak bym tego oczekiwała, trzeba odejść, nie łudzić się - teraz to wiem.

144

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi możesz być z siebie dumna. Z tego co piszesz ewidentnie widać, że jesteś na dobrej drodze świetnie przepracować to rozstanie. To na tym forum jest dosyć rzadkie, Najgorsze są dwie rzeczy. Niewyciąganie wniosków z rozstania oraz przejaskrawienie traumy, które doprowadza do załamania życia. Ja byłem w podobnym momencie życiowym jak Ty przy ostatnim rozstaniu i o mało nie zawaliłem obrony licencjatu z tego powodu. Z perspektywy czasu wiem, że byłby to największy błąd w moim życiu. Dlatego pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj. Trzymam kciuki żeby Ci się wszystko udało. I tak jak dziewczyny pisały żyj dla siebie nie dla kogoś. Dla tego odpowiedniego faceta nie będziesz musiała zatracać siebie, mało trgo on Ci na to nie pozwoli.

145

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dzięki Jacenty. Myślę, że wyciągnęłam i w sumie nadal wyciągam wnioski z tego związku. Dziś wiele rozumiem. Ale na dzień dzisiejszy targają mną takie emocje, że nie umiem sobie z nim radzić - jedyne co mogę zrobić to jakoś to wypłakać z siebie i potem czuję ulgę. Rano czułam złość, zazdrość o jego nową dziewczynę, a teraz mam wyrzuty sumienia - obwiniam siebie za rozpad związku. To co przeżywam to istny rollercoaster. Ja też nie byłam jakaś super nieskazitelna, potrafiłam popsuć dobre chwile bo zaraz włączała mi się nieufność, wypominałam przeszłość itp. Przez skupienie się na tym związku, przez tę nieufność i popadanie w smutek, zaniedbałam też swoje sprawy na uczelni, dlatego teraz mam taki ciążki, napięty okres.

Ach, wciąż mam wrażenie, że się poniżyłam, wyszłam na wariatkę, idiotkę, frajerkę, jakiegoś bluszcza, który bał się, że Pan odejdzie, jak tylko mu się postawię. Czuję, że zostałam z niczym i dlatego cierpię, a jego nowe szczęście niestety nie pomaga mi poczuć ulgi.

W przyszłym tygodniu postaram się umówić do psychiatry. Już wcześniej próbowałam się umówić, ale odwołałam wizytę, tłumacząc sobie, że te emocje same ustąpią i ze w ogóle ze mną jest wszystko w porządku. Ale nie jest i czuję, że nie będzie lepiej od tak, tym bardziej, że moje stany depresyjne trwają już od ok. 2 lat.

146

Odp: nareszcie go zostawiłam

Witaj Misi

Znalazłam coś co będzie pomocne w Twojej sytuacji.
Zajrzyj tam.

http://emocje.pro/niebezpieczny-umysl-r … ietywanie/

147

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dzięki Lilka.

Dziś miałam trochę spokoju, dopóki nie wydarzyło się coś co mnie poraziło. Wyszłam niedawno wieczorem na spacer po starówce razem z tatą, który do mnie przyjechał. Pochodziliśmy chwilę, aż nagle zobaczyłam go z jego nową sympatią... Widziałam ich jak szli, ominęli nas, nie wiedziałam ich twarzy tylko od tyłu. Poznałam go. Nie odwrócił się ani razu, poszli przed siebie w tłumie ludzie. W tym momencie poraziło mnie, szok, totalny szok, strach, panika. Tata powstrzymał mnie przed tym żebym nie podbiegła do nich, nie zrobiła z siebie idiotki, bo gdyby nie on pewnie odstawiłabym scenę na rynku. To było straszne. Tata mnie uspokajał, potem zadzwoniłam do mamy, która też mnie uspokajała. Boże, to było okropne. Szedł z inną, poznaną przez portal, ręce w kieszeni, chyba nawet nie gadali ze sobą, nie patrzyli się na siebie. On nie ma i nigdy nie miał żadnych koleżanek, bo każdą poznaną w internecie dziewczynę traktuje potencjalne jako partnerkę...

Zabolał mnie ten widok, ale na szczęście nie czuję się zazdrosna o tę dziewczynę. Wiem, że jestem lepsza, bo gdzieś tam w środku znam swoją wartość, poza tym jestem ładniejsza, niż ona. Ale ten widok... To straszne. Panika, szok, ale powoli przeszło. Pogadałam z najbliższymi, uspokoiłam się. a teraz piszę do Was.
Cóż, utwierdziłam się z tym czego się domyślałam. Intuicja mnie nigdy nie zawodzi, tym bardziej, że gdy wychodziłam z domu, czułam, że mogę go spotkać - naprawdę to czułam.

Proszę pomóżcie mi to jakoś przetrawić...  sad

148

Odp: nareszcie go zostawiłam

Teraz nawet wiem, ze nie mam za czym tęsknić, nawet gdybym chciała. Rodzice mówią, mi że on mógł tak spotykać się z innymi, będąc jeszcze ze mną, tyle tylko że ja nic nie wiedziałam o tym. W końcu ukrywał przede mną te portale i maile już wcześniej... Rzygać mi się chce

149

Odp: nareszcie go zostawiłam

Z trudem powstrzymuję się żeby nie napisać mu smsa, bo znam jego numer na pamięć niestety. Ale nie mogę tego zrobić. Może być tak, że jeszcze nie raz go gdzieś zobaczę...

Jestem jeszcze pod wpływem adrenaliny. Czuję, że jeszcze się rozkleję...

150

Odp: nareszcie go zostawiłam

wolałabym tego nie widzieć, nic nie wiedzieć sad

151

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dobrze myślisz - nic do niego nie pisz.
On się tym nie dość, że nie przejmie, to jeszcze oleje smsa i dopiero wtedy się poczujesz zlana, jeszcze gorzej hmm

Wiem, że czujesz się paskudnie, ale taka wiadomość, nawet gdybyś mu 'pojechała' to marną byś miała z tego satysfakcję, bo jemu nie zależy, więc go nie zaboli. Tylko dasz mu argument, że dobrze zrobił, bo Ty taka zakochana a on wspaniałomyślny, bo już Cię nie krzywdzi swoją obojętnością.
Odpuść.

152

Odp: nareszcie go zostawiłam

Wiem, odpuszczam. Nic lepszego zrobić nie mogę. Tak tylko głupie myśli przychodzą mi do głowy. Ale ten widok, widok kogoś kogo się kocha mimo wszystko, u boku jakiejś panienki... Cios  w serce. Okropne sad

Rana została rozdrapana. Był spokój, aż do teraz...  A on chodzi z nią w miejsca, w które chodził ze mną... Tam było kino, które wyświetla filmy co piątek i tak pomyślałam, że może tam jest, czułam to...

Nie potrafię się uspokoić...

153

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi domyślam się jak to musiało Cię zaboleć. Dobrze, że tata był z Tobą. Dobrze że masz wsparcie rodziców.
I dobrze, że stosujesz zasadę zero kontaktu, zero sprawdzania. Teraz już wiesz dlaczego. To właśnie jest jak rozdrapywanie rany.
Jeszcze trochę Misi wytrzymaj. Czas płynie i dzień po dniu przybliża Cię do osiągnięcia stanu równowagi.
Misi szukaj pomocy dla siebie wszędzie gdzie się da.

154

Odp: nareszcie go zostawiłam

Lilka, było już dobrze, tzn. lepiej niż wcześniej. Ja jestem bardzo emocjonalną osobą, wrażliwą i czułą na krzywdę. Dlatego przeżywam wszystko bardzo gwałtownie, ale też dzięki temu mam w sobie dużo empatii w stosunku do innych i wielką intuicję, która jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Myślę, że dam radę. Teraz dzięki temu co dziś zobaczyłam, wiem że nie mam za kim tęsknić, bo wszystkie wspomnienia tego związku i jego to jakiś totalny absurd, abstrakcja. Tego nie było i nie ma. Pustka. Jego już nie ma i tak naprawdę nigdy nie było, nigdy nie był mój (w sensie że nie byłam jego wyborem, jego miłością, wiec nie był mój). Może to było mi potrzebne? Może to czemuś ma służyć, szybkiemu zapomnieniu, utwierdzeniu się w swojej intuicji? Nie wiem. Ale na pewno nie czuję się gorsza. Ona nie sprawiła, że czuję się brzydsza, gorsza. Nie. Znam swoją wartość. Nie potrzebuję psychiatry, poradzę sobie, tylko muszę się z tym zmierzyć. Nie ja pierwsza, nie ostatnia - i tak jak mówi Elle będę się jeszcze z tego śmiała.

155

Odp: nareszcie go zostawiłam

Wiem Misi. Rozumiem Twoją emocjonalność bardzo dobrze.
Psychiatrzy są od chorób i leków, a psycholodzy od pomocy w odzyskiwaniu siebie.
Oczywiście do wszystkiego trzeba dojrzeć, musi przyjść świadomość i chęć.
Tak myślę, że zmierzyć to się trzeba ze sobą a nie z tym co on robi.
Raczej poszukać odpowiedzi na to dlaczego się na takie traktowanie siebie zgadzałaś.
Oczywiście bez katowania siebie, bo to nic nie daje tylko bardzo szkodzi.
Co myślisz o tym co pisze w tym artykule, w linku?

156 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-05-28 12:13:50)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ten artykuł doskonale opisuje to co aktualnie przeżywam. To bezustanne analizowanie, rozpamiętywanie, zastanawianie się co by się stało gdybym postąpiła inaczej w różnych sytuacjach...

Dziś jest jednak ciężko. Płakać mi się chce. Z rodzicami temat mam przegadany aż zanadto, więc takie wałkowanie tego samego trochę ich męczy, bo oni uważają, że nie powinnam już sobie głowy tym zawracać tylko żyć dla siebie. Wiem, ze tak powinnam, ale dla mnie nie jest to takie proste. Boże, człowiek którego kochałam, z którym byłam, ta obojętność, nie mogę, to mnie dobija sad sad

Ten wczorajszy obraz wypalił w moim mózgu i sercu znamię... Znów chcę wyć, krzyczeć, ryczeć...

Mam wrażenie, że to jakiś koszmar i że powinnam się z niego obudzić, ale to się dzieje naprawdę... Nie wiem co ze mną będzie. gdyby nie obowiązki i zbliżający się obrona dyplomu, załamałabym się totalnie. Boję się, że gdy już będzie po wszystkim, po prostu będzie źle, gorzej...

Kochani, co ja mam zrobić? Jak to przezwyciężyć, jak się podnieść? Co mam zrobić jako pierwsze? Psycholog? Psychiatra? Boże jestem w rozpaczy. mam wrażenie, że wszystko się wali, jestem zbyt słaba na coś takiego... Nie pierwszy raz cierpię w życiu, nie tylko z powodu miłości, a teraz jeszcze to...

157

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi ja z Toba będę. Po prostu będę rozumiejąc Twój ból.
I Elle na pewno będzie, ona ma w tym temacie doświadczenie.

Misi idź po pomoc do psychologa. Każdy kto cierpi potrzebuje tego, a Ty cierpisz bardzo, bardzo.
A może da Ci jakieś dobrze dobrane łagodne leki, które pomogą ci teraz w tym najtrudniejszym momencie. Zresztą rodzinny może takie dobrać. Będzie szybciej.
jak czytam różne wpisy to wiem, że ludzie z tego korzystają i chwalą sobie, że dzięki temu mogli normalnie funkcjonować, chodzić do pracy, wyspać się.

Co do rodziców, to oni wspierają Cię na tyle na ile się znają na udzielaniu pomocy. Po prostu są z Tobą, słuchają, pocieszają i rozumieją.
Martwią się i stąd te ich nietrafione rady. Ludzie tak mówią bo nie wiedzą jak pomóc.

Misi może wyjdź na spacer, na słońce, poprzyglądaj się światu.
Poczytaj na tych emocjach.pro artykuły o uważności i inne.
Pomyśl o sobie, co możesz jeszcze dla siebie zrobić żeby poczuć się lepiej, zatroszcz się o siebie jak o dziecko które potrzebuje pocieszenia, o nim nie myśl wcale (na ile możesz odpędzaj myśli).

158

Odp: nareszcie go zostawiłam

Z doświadczeniami powiem Ci, że to co najbardziej pomaga to: po pierwsze czas (banalne, ale prawdziwe), po drugie jak najwięcej zajęć (żeby nie mieć czasu skupiać się na tym wszystkim), po trzecie rozmowa , po czwarte psycholog (raczej nie psychiatra, przynajmniej na razie), po piąte stawianie sobie celów na przyszłość, po szóste zmiany w życiu (nawet niewielkie ja np. zapuściłem włosy).

159

Odp: nareszcie go zostawiłam

Kochani,

minął ponad miesiąc od rozstania i powiem Wam, ze czuję się o wiele lepiej. Teraz skupiam się na sobie, jestem ja dla siebie. W poniedziałek mam obronę dyplomu. Nareszcie powoli zaczynam czuć że żyję. Lepiej wyglądam, czuję się atrakcyjna, wracam do dawnej szczęśliwej "ja". Przestaję już analizować, myśleć. Czasami mi się zdarzy, ale na pewno już nie tak intensywnie jak wcześniej. Dobrze jest mi samej póki co. Wiem jednak, że mój były nadal zamieszcza anonse, ma nową pocztę i wychodzi na to, ze z tą z którą go widziałam tydzień temu nie wyszło. Zdałam sobie sprawę, że to gnojek i frajer, a związek z nim to porażka totalna - niedojrzały dzieciak i narcyz. Taka jest prawda. Cieszę się, że nareszcie oddycham pełną piersią. Zaliczyłam sesję i czekam na obronę dyplomu. Staram sprawiać sobie przyjemności, robię wiele z myślą o sobie i niepotrzebny jest mi do tego facet. Na razie jest wszystko ok i wiem że jestem na   bardzo dobrej drodze, by było jeszcze lepiej smile

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, szczególnie Tobie Lilka i Elle, i wszystkim pozostałym. Jesteście wielcy smile

160

Odp: nareszcie go zostawiłam

Jeeej big_smile
http://i.imgur.com/zYbrkH4.gif

Nie, to Ty jesteś wielka!
Dajesz radę, Dziewczyno.

Załamki jeszcze będą i momenty gdy serducho odkleja się od klatki wink ale przerwy gdy będziesz czuła się dobrze będą coraz dłuższe i z czasem to dobre samopoczucie stanie się nawykiem tak jak do niedawna było nim cierpienie.

161 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-06-04 09:46:06)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Wspaniale Misi, że znów dostrzegasz uroki życia, że dbasz o siebie.
A jak będą nachodzić Cię złe myśli to przypomnij sobie to co napisałaś powyżej, on znowu pisze anonse i szuka dziewczyn i tak będzie już zawsze,
niestety jeszcze wiele skrzywdzi tak jak Ciebie. Taki człowiek nie da szczęścia żadnej dziewczynie.

Będę trzymać kciuki w poniedziałek za Ciebie smile

A jak już poukładasz sobie ważne sprawy pomyśl o wsparciu psychologicznym dla siebie.
Potraktuj to jako inwestycję w siebie na lepszy start w samodzielne dorosłe życie.

Ja też dziękuję Misisippi smile

162

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

czuję się o wiele lepiej. Nareszcie powoli zaczynam czuć że żyję. Lepiej wyglądam, czuję się atrakcyjna, wracam do dawnej szczęśliwej "ja". Cieszę się, że nareszcie oddycham pełną piersią. Staram sprawiać sobie przyjemności, robię wiele z myślą o sobie i niepotrzebny jest mi do tego facet. Na razie jest wszystko ok i wiem że jestem na bardzo dobrej drodze, by było jeszcze lepiej smile

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, szczególnie Tobie Lilka i Elle, i wszystkim pozostałym. Jesteście wielcy smile

Jak ja uwielbiam takie zakończenia, misisippi! smile Kiedy mądra, fajna dziewczyna odzyskuje radość życia, którą próbował odebrać swoją obecnością jakiś doopek wink

Wracaj do tego ostatniego postu - niech Ci przypomina, jakie życie może być piękne smile

Pamiętaj, że koniec może być początkiem czegoś zupełnie nowego - lepszego!

Szanse na to spore - obrona dyplomu to start w nowe miejsce w życiu. A wiele dobrych, cudownych rzeczy... lubi dziać się jednocześnie smile

W poniedziałek trzymam kciuki za Twoją obronę dyplomu smile I życzę wszystkiego dobrego.

Ja Tobie też dziękuję - nie założyłam własnego wątku, bo akurat swoją świeżą traumę porozstaniową udało mi się przeżyć 'realu' - tu zaś, "u Ciebie" ją między innymi "kończę". Mogłam tu opowiedzieć część swojej historii wink

I "żółwik", Kochana, jestem dumna z kobiet jak Ty!

163 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-06-06 17:23:45)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Obroniłam się na 4+ smile Cieszę się, że mam to już za sobą - zważywszy na to, że po rozstaniu, ostatni miesiąc wstecz był bardzo napięty i pracowity, udało mi się zrobić wszystko na czas i zdałam. jestem licencjatką smile Ale łezka w oku się kręci - tak sobie pomyślałam, że tak bardzo bym chciała podzielić się swoim małym sukcesem z nim, żeby wsparł mnie jakoś, a tak... Trochę mi się smutno robi jak o tym pomyślę - gdyby wszystko było inaczej, dziś świętowałabym z nim sad Tak sobie myślę - przecież wiedział o mojej obronie w tym roku, czy nie zastanawia się jak mi poszło? Nie jest ciekawy co i jak? To takie przykre... No cóż, w moim życiu w dość szybkim czasie zaszły poważne zmiany - skończyłam studia I stopnia, pozbyłam się chłopaka, którego kochałam - dzisiaj odczuwam skutki tej rewolucji, tym bardziej, że tak nagle zrobiło się spokojnie, bez stresu, no wiecie... Wszystko ok, ale tak czy owak zdałam sobie sprawę, ze jestem sama... No ale lepiej być samą, niż z kimś takim jak on. Sama jakoś to uczczę smile

164 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-06-06 17:41:32)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Gratuluję Misi świetnego wyniku. Wypiję dziś Twoje zdrowie.
Misi, teraz jest czas na to by poznać lepiej siebie samą, pobyć ze sobą, poobserwować co możesz dla siebie jeszcze zrobić, wykurować się, zagoić serducho.
Bo kiedy znów staniesz się tą rezolutną, pewną swego uroku Misisippi to z pewnością będziesz gotowa na to by znów kochać.
Obok takiej dziewczyny męskie oko nie pozostanie obojętne smile

165

Odp: nareszcie go zostawiłam

Gratuluję! smile

Co prawda, nie śledziłam wcześniej Twojego wątku, ale widać, że silna kobieta z Ciebie. Przydałoby się więcej takich wink

Teraz na pewno jest Ci nadal ciężko, skoro był dla Ciebie tak ważny, ale przybywam tu z piosenką, która mi pomogła w tych trudniejszych chwilach. Gdy pewnego dnia zrozumiałam, że w pełni się z nią identyfikuję, że już tak bardzo nie boli, że przestałam nienawidzić, odczuwać żal, ulga była niesamowita, a moja miłość do niej jeszcze bardziej wzrosła smile

166

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dziękuję Wam. Ale dziś, właśnie teraz dopadł mnie smutek - tak bardzo bym chciała znów z nim porozmawiać, zobaczyć go, przytulić - ja wiem, że to bez sensu, no ale zdaję sobie sprawę, że to tylko taka idealizacja - po prostu chciałabym go mieć takiego jakiego go sobie wyobraziłam, a jakim on wcale nie jest... taka głupia tęsknota za iluzją... W końcu tych ochłapów jego "miłosci" do mnie na pewno bym nie chciała...

Przetrwam to, wiem że dam radę, bo najgorsze już za mną - minął ledwo ponad miesiąc od naszego definitywnego rozstania, ale przez ten nawał pracy, mam wrażenie że minęła o wiele więcej... a on stał się mglistym wspomnieniem - nie mam ani jednego jego zdjęcia... Jego obraz zaczyna mi się zacierać w głowie. To niby dobrze, ale im więcej czasu upływa tym mam większe przeświadczenie że bezpowrotnie straciłam kogoś, kto jeszcze niedawno był dla mnie ważny i ta pustka z tym związana potęguje dziwne wrażenie...

167

Odp: nareszcie go zostawiłam

Hej Wam,

piszę żeby uaktualnić co dalej u mnie. Otóż z czasem jest coraz lepiej, bycie singielką bardzo mi służy. Tak jak pisałam wcześniej czuję się o wiele lepiej niż gdy byłam z nim. Kluczem do radości i nie wracania do tego co było są przede wszystkim chęci - trzeba CHCIEĆ się odciąć i zacząć wszystko od nowa. Ja tego chciałam i naprawdę mogę przyznać, że jestem z siebie dumna. Nie mam z nim żadnego kontaktu, ale i tak wiem, że nadal przesiaduje na portalu, on to robi non stop, to już jest uzależnienie, ale mam to gdzieś, skwituję to tylko i wyłącznie jednym zdaniem, które sama słyszałam często od niego: "to jego problem". To pokazuje mi tylko jaki z niego nieudacznik i głupiec. Gdy tylko dopada mnie czasem smutek zawsze sobie powtarzam, że nie będę dla tego drania psuła sobie nastroju, że on nie jest tego wart, że związek z nim nic mi nie dał, kompletnie nic. Ostatnio w księgarniach, w których miałam okazję bywać, natykałam się na książkę o narcyzach - gdy poczytałam sobie trochę, aż mi oczy wyszły na wierzch, bo większość z rzeczy tam opisanych idealnie pasuje do niego... Ale przecież nie będę się zajmować jego psychoanalizą. Niech spada, mam nadzieję, że już nigdy nie będę miała z nim żadnej styczności.

168 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-06-11 19:50:13)

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

Gdy tylko dopada mnie czasem smutek zawsze sobie powtarzam, że nie będę dla tego drania psuła sobie nastroju, że on nie jest tego wart, że związek z nim nic mi nie dał, kompletnie nic.

I super Misi!

Na przyszłość pamiętaj, żeby nie wikłać się w związek z narcyzami czy osobami z innym zaburzeniem, bo to niesie tylko ból i zniszczenie.
Partner nie jest w stanie im pomóc a i terapeuta nie zawsze.

Dbaj o siebie koleżanko smile

169 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-06-19 19:29:14)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Cześć,

u mnie bez zmian. No może trochę się zmieniło, ale chyba nie na lepsze... Otóż tak jak przeczuwałam, mój nastrój ostatnio się popsuł. Czułam, że gdy wszystkie ważne sprawy, które przez ostatnie 1,5 miesiąca miałam do załatwienia i które napędzały mnie do pracy i aktywności nareszcie się rozwiążą to pozostanie cicha pustka... Tak właśnie teraz się dzieje. Odczuwam poważnie skutki swojej samotności. Robi mi się przykro, znów po trochu zaczęłam myśleć, zastanawiam się co on robi, co się u niego dzieje... Mam wakacje i przez nadchodzący wolny czas dopadają mnie rozterki... Muszę się czymś zająć tak jak ostatnio, bo inaczej znów będę przeżywać. Oczywiście nie mam z nim kontaktu, on z tego co wiem przesiadywał jeszcze tydzień temu na portalu zamieszczając anonse. Cóż staram się jakoś żyć, miałam chwilę słabości, która kusiła mnie by się do niego odezwać - wiem to byłaby najgłupsza rzecz jaką mogłabym zrobić, ale po prawie 2 miesiącach (28 czerwca miną 2 miesiące od naszej ostatniej rozmowy) zaczęłam czuć się winna (?) Mam wyrzuty sumienia, tylko dlaczego ja? Dopada mnie myśl, że to ja popsułam nasz związek, że to przeze mnie szukał sobie innych, bo nie byłam dość dobra... Ostrzegałyście mnie przez nastrojową huśtawką, ale byłam pewna, że po tym fajnym okresie bycia samą, nie dopadną mnie te gorsze chwile... Co prawda popłakałam sobie, ale to bardziej myśli i znów ten ciężar w środku mnie przytłacza... On już o mnie zapomniał, a ja czuję pustkę. Głupio się łudzę, że on może coś jeszcze zrozumie, zatęskni, uświadomi sobie, że byłam kimś ważnym, ale wiem że to tylko iluzja i idiotyczne zachcianki... Ech, wychodzi na to, że za krótko jeszcze czasu minęło by się z tym wszystkim uporać...
Pocieszcie mnie

170

Odp: nareszcie go zostawiłam

To 'przejdź' przez te emocje, albo inaczej: pozwól im przez siebie przepływać.

I tak, nie byłaś "dość dobra", ale dla NIEGO - dla wielu innych facetów będziesz 'dość dobra', a dla kilku z nich ZAJEBISTA smile

Co złego w tym, że dla kogoś byłaś przeciętna i 'taka sobie'? Nigdy nie będziesz się wszystkim podobać, to niemożliwe.
Każdy ma swoje preferencje i nie we wszystkich się wpasujesz.
Poczujesz się wolna jak to zrozumiesz i poczujesz sens tych słów - ale nie rozumem, tylko tak 'w środku'.

Powtarzaj sobie: "Nie byłam dość dobra dla niego, ale będę zajebista dla kogoś innego. smile"

171

Odp: nareszcie go zostawiłam
Elle88 napisał/a:

To 'przejdź' przez te emocje, albo inaczej: pozwól im przez siebie przepływać.

I tak, nie byłaś "dość dobra", ale dla NIEGO - dla wielu innych facetów będziesz 'dość dobra', a dla kilku z nich ZAJEBISTA smile

Co złego w tym, że dla kogoś byłaś przeciętna i 'taka sobie'? Nigdy nie będziesz się wszystkim podobać, to niemożliwe.
Każdy ma swoje preferencje i nie we wszystkich się wpasujesz.
Poczujesz się wolna jak to zrozumiesz i poczujesz sens tych słów - ale nie rozumem, tylko tak 'w środku'.

Powtarzaj sobie: "Nie byłam dość dobra dla niego, ale będę zajebista dla kogoś innego. smile"

Ale ja wcale nie miałam tego na myśli.

172

Odp: nareszcie go zostawiłam

czego?

173

Odp: nareszcie go zostawiłam

dziewczyno, trzymaj sie, jestem z Toba. przechodze niemal to samo - wlasnie zerwalam toksyczny zwiazek.

to co moge poradzic to robienie CZEGOKOLWIEK. rob wszystko co sie da.
a najpierw polecam przeczytanie paru blogow:
szczury i wadery
efekt lustra
moje dwie glowy

wpisz te hasla w google, a znajdziesz te blogi.

masz czytania przynajmniej na miesiac.
czytaj i ucz sie jak dziala psychopata.

moj nadal mnie atakuje mailowo, teraz niby chce zabrac jeszcze jakies rzeczy ode mnie .. a taki uj!

najwazniejsza zasada: ZERO KONTAKTU

nie pisz, nie dzwon, nie odpowiadaj. a najlepiej ustaw wszedzie bloksdy, zeby nawet nie widziec, jak on bedzie pisal.

i nie daj sie.
wyjdziesz z tego smile)

174

Odp: nareszcie go zostawiłam

Cześć MisiACZKU smile
Dobrym rozwiązaniem będzie codzienna aktywność fizyczna.
To działa, wiele osób to stosuje w tym ciężkim czasie.
Bieganie, basen, zumba... co wybierasz?
Grupowe zajęcia są fajne, od razu raźniej się poczujesz.

175 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-06-21 20:42:47)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Kochani,

czuję się fatalnie. Nie przyjęli mnie na studia magisterskie. Co prawda zdałam egzamin wstępny, ale zabrakło punktów... Ta sytuacja mnie dobiła. Dosyć, że ledwo co zakończyłam toksyczny związek, jeszcze się po tym nie pozbierałam, to na dodatek los pokarał mnie nie przyjęciem na studia. Temat już co prawda przegadałam z rodziną, tłumaczą mi że nic takiego się nie stało, że zrobię rok przerwy, będę próbowała zdawać za rok, a przez ten wolny rok, który właśnie się szykuje będę mogła zrobić wiele dobrego dla siebie. Myślałam nad jakimiś kursami, poza tym będę przygotowywała się do egzaminów za rok i muszę dać z siebie wszystko. Pomyślałam też o psychologu -  w końcu będę miała na niego czas.

Ale wiecie, ta optymistyczna wizja to jedno, a drugie to poczucie porażki, wstydu, dół totalny. To porównywanie się... Moje studia były tymi wymarzonymi, chciałam je kontynuować, ale nie udało się, przynajmniej teraz. Niedawno cieszyłam się z obrony licencjatu, a dziś cała tę radość przyćmiło nie dostanie się dalej. Do tego jeszcze niewyleczona sprawa z eks, który podejrzewam, że jest teraz super szczęśliwy z nową laską, a ja... Dwie porażki w ciągu zaledwie 2 miesięcy. Czuję, że osiągnęłam jakieś dno, z którego teraz trzeba będzie się podnosić. sad

176

Odp: nareszcie go zostawiłam

To pierwsze - z tym eks-  to nie porażka ,a  Twoja wygrana. Co do szkoły - masz plan co dalej i widać, ze się nie poddajesz - więc głowa do góry smile
Jeszcze dwa miesiące temu zostałem bez firmy,pracy, domu,mieszkania,rodziny, dziewczyny no i bez kasy tongue
A dziś kończe remont nowego mieszkania - więc się nie łam - czasami trzeba trochę `sięgnąć dna`- żeby się obudzić i zaczac działać tak jak należy.

Będzie dobrze - jeśli będziesz konsekwentna smile

177

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi, jesteś taka młoda, rok to naprawdę nic!  Mówi Ci to starsza koleżanka z doświadczeniem życiowym. Masę moich znajomych po 40. roku życia całkiem zmienia swoje życie zawodowe. Moja 43-letnia koleżanka zaczęła właśnie studia na wydziale architektury :-)  Nie łam się. Całe życie przed Tobą. Za rok spróbujesz. A teraz rób inne rzeczy, może wyjedź popracować za granicą. Głowa do góry!

178

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misi przykro mi z powodu studiów. Może tak właśnie miało być, może jest w tym jakiś sens, a może trzeba jeszcze powalczyć, może próbować na innej uczelni.
Posłuchaj swojej intuicji. W każdym bądź razie dobrze wykorzystaj ten czas, cokolwiek miałoby to oznaczać.

179

Odp: nareszcie go zostawiłam

Hej,

A moze studia zaoczne na tym kierunku wchodza w gre,na tej lub nawet na innej uczelni-tak bys nie tracila roku I zaczela od pazdziernika nowy rok akademicki

Posty [ 131 do 179 z 179 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nareszcie go zostawiłam

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024