Dokładnie. Trzymał się Ciebie, bo nie chciał przeżywać bólu odrzucenia od kogoś, na kim mu zależało, a z Tobą czuł się bezpiecznie w tym sensie, że odrzucenie z Twojej strony by go nie zabolało, bo to Ty byłaś bardziej zaangażowana - RAZ w jego życiu ktoś inny był w nim nieszczęśliwie zakochany, a nie on w kimś
A teraz zobacz, to dość zabawne - jeśli tylko pozwolisz sobie na chwilę stanąć z boku tego wszystkiego i nie identyfikować się z 'bohaterami' tej historii: On zakochany w innej, Ona ma go w tyłku, Ty zakochana w nim - jemu nie zależy. Wcześniej pewnie też był w kimś zakochany bez wzajemności. Czyli wychodzi na to, że on czuł się tak samo beznadziejnie jak Ty, tylko nie potraficie oboje siebie zrozumieć.
Zresztą, ze zrozumienia tego patowego położenia nie wyszedłby wam związek, ale przynajmniej pośmialibyście się albo rozładowali tą napiętą jak baranie jaja sytuację
Czasem tak po prostu jest, że jedni poranieni ludzie tracą empatię i dostają jakiegoś zaćmienia mózgu, bo sami cierpią i wyładowują/odreagowują to cierpienie na innych, próbując zrobić z nich 'plasterek' albo odwracacz uwagi od źródła cierpienia.
Powtarzam Ci, że u mnie była niemal identyczna historia - on też był niby ze mną, a myślał o kobiecie z która mnie zdradzał. Akurat ona była starsza , przynajmniej ładniejsza od ex po której tak płakał, więc nie było obciachu
Gorzej jakby mnie z jakąś brzydulą zdradzał hihi, a tak to byłyśmy na podobnym poziomie, po prostu inny typ urody (przeciwieństwa).
A tak całkiem poważnie, nie było chemii więc nigdy się nie układało jak powinno, jedynie liczyłam, że mówi prawdę, że woli budować coś pomału, ale nie mówił za to ja nie wiedziałam co mówię wtedy!
Uwierz mi, że będziesz się z tego kiedyś śmiała z niedowierzaniem, w co się wpakowałaś.