nareszcie go zostawiłam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nareszcie go zostawiłam

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 179 ]

Temat: nareszcie go zostawiłam

Cześć,

jestem tu nowa, ale już wcześniej czytałam wiele wątków, dzięki którym udało mi się zrozumieć sytuację w moim związku. Decyzja, którą podjęłam była tak naprawdę spontaniczna i nieplanowana, ale wydaje mi się, że w moim przypadku to najlepsze co mogłam zrobić, bo inaczej przestałabym być sobą, zatraciłabym swoją godność i dumę, które i tak już nieco nadszarpnęłam hmm Nie potrafiłam już wytrzymać.

Rozstałam się z chłopakiem podczas awantury o 3 w nocy. Rozmawialiśmy dość burzliwe, aż w końcu słów, których wypowiedział nie mogłam już więcej tolerować. Spoliczkowałam go i kazałam mu się wynosić. I tak oto zakończył się nie niewarty związek. 

Jaka była tego przyczyna? Mój chłopak dopuścił się tzw. zdrady emocjonalnej. Ostatnio dość dużo o niej czytałam i jestem w szoku, że mnie też ona spotkała. Mój były już chłopak nigdy mnie nie darzył szczególnym uczuciem o czym na początku w ogóle nie wiedziałam, nic na to nie wskazywało. Dziś jednak wiem, że był ze mną z braku laku, tak naprawdę spotykając się ze mną cały czas był niepogodzony z odrzuceniem przez inną dziewczynę, o której względy non stop się starał, wykorzystując jednocześnie moją nieświadomość. Z czasem jednak czułam, że coś jest nie tak, pozbierałam fakty do kupy, wszystkie dziwne zachowania, zbiegi okoliczności etc. Byłam tylko poczekalnią. I choć rozstaliśmy się raz, wróciłam do niego, żeby zacząć wszystko od nowa. Ale nie udało się. Nie potrafiłam. Moje serce nie radziło sobie ze strawieniem bolesnej przeszłości. Poniżyłam się wobec siebie, wobec niego i wobec każdego, kto wiedział o moim nieszczęściu. On mówił, że z tamtą nic nigdy nie będzie, że się zawiódł, że już nic nigdy. Wierzyłam, ale nie długo. Przeszłość siedziała mi w głowie. Jego kłamstwa, dwulicowość, obłuda - taki właśnie był. Nie potrafiła zrozumieć mojego cierpienia. On chciał, żebym to ja zrozumiała jego... tamtej nocy powiedział, że gdyby nie moja wścibskość nie dowiedziałabym się o niczym... Dostał w twarz, wyrzuciłam go z domu. Nie wytrzymałam. O miłości do tamtej zawsze, o miłości do mnie nigdy...

I choć ten ból przerobiłam już dawno, po tym rozstaniu, które miało miejsce z piątku na sobotę, nie czuję się już słaba. Boję się jednak, że żal i cierpienie jeszcze się pojawią, jeszcze ścisną moje serce. Tylko o to się boję. Dlatego chciałabym odnaleźć trochę wsparcia wśród Was, potwierdzenia, że zrobiłam dobrze, że nie mam czego żałować. Teraz jest mi to bardzo potrzebne. Na razie się trzymam, ale chciałam tylko wyrzucić z siebie to okropne uczucie.

Pozdrawiam wszystkich.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: nareszcie go zostawiłam

Bardzo dobrze zrobiłaś. Z czasem czułabys się przy nim coraz gorzej, coraz mniej warta jako kobieta. Nie zasłużyłas sobie, żeby być zapchajdziurą po jakiejś niespełnionej miłości. Jeszcze spotkasz kogoś, dla kogo będziesz priorytetem a nie gorszą alternatywą.

3

Odp: nareszcie go zostawiłam

Masz w sobie miłość która czeka na właściwego mężczyznę, takiego który to doceni.
On nie docenił, biega za cieniem przeszłości. Niech biega, ale i tak nei wybiega, a Tobie zostanie HONOR.

Nie można być z kimś, kto marnotrawi naszą miłość, kto na to nei zasługuje. Po prostu nie można.

4

Odp: nareszcie go zostawiłam

Mnie też była już dziewczyna zdradziła emocjonalnie, będąc ze mną zaczęła randkować z innym. Wtedy tego nie rozumiałem i walczyłem o nią, teraz po długiem czasie od rozstania wiem że w sumie tylko ja kochałem a ona niszczyła mnie swoją obojętnością. Mam nadzieję że i u cb po czasie złe emocje opadną i znajdziesz kogoś naprawdę wartościowego wink kto doceni !!!!

5 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-04-17 23:43:51)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Wiem, że macie rację, ale mimo wszystko to bardzo trudne. O dziwo nie płaczę po nim, swoje już dawno wypłakałam. Nie ukrywam, że po tym jak go wyrzuciłam z domu poczułam się dumna z siebie i swojej postawy, choć uderzenie osoby, którą się tak czy siak kocha, nie było przyjemne...
Po naszym ponownym zejściu się jakieś pół roku temu,wydawało mi się, że jest i będzie dobrze. Nie narzekam na to, że nie spędzaliśmy czasu razem, że nie okazywał mi czułości. To wszystko było, ale sami wiecie, że jeśli ktoś nie kocha prawdziwie, to wszystko to nie jest do końca takie jak powinno być, to się po prostu czuje. Poza tym ta straszna nieufność... Czułam się w tym wszystkim źle, co prawda robiłam dobrą minę do złej gry, często tłumiłam w sobie swoje nieusatysfakcjonowanie, niespełnienie tą relacją. Przez cały ten ostatni czas żyłam świadomością, że on jest ze mną tylko dlatego, że ona go nie chce, że to jest jedyny powód, dla którego przychodził do mnie, spędzał ze mną czas...
Z pozoru były fajne, miłe chwile, ale zaraz po nich przeszłość nie dawała mi spokoju. To poczucie bycia tą drugą, tą mniej ważną, tą którą się tylko lubi, a nie pożąda, kocha, pragnie, dla której traci się głowę... To bolało i boli do dziś, do teraz. Myślę, że byłabym z nim szczęśliwsza, gdyby to co było należało do dalekiej przeszłości, gdyby zapomniał raz na zawsze o tamtej. Ale to, że będąc ze mną wciąż o niej myślał i nie dawał za wygraną, przekreśla go w moich oczach... Ten brak szacunku w stosunku do mnie jest po prostu niewybaczalny. Szkoda, że na to pozwalałam przez jakiś czas, choć nie znałam do końca całej prawdy, a raczej opierałam się na domysłach, które on non stop podważał. Ale sami wiecie, że w obliczu miłości, człowiek jest w stanie pozornie wybaczyć, łudzić się, że pokocha z czasem. Wystarczyłoby, że ona kiwnęłaby palcem, a on zostawiłby mnie dla niej bez mrugnięcia okiem...
Ech, dlaczego mnie to spotkało?

6

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dziś się z nim widziałam. Oddał mi książkę, którą dla mnie zamówił jeszcze przed rozstaniem. Był taki pogodny, głupio się uśmiechał... W ogóle zero żalu, jakichś przeprosin... Pytał się co słychać...

Nie mogę. Gdy wróciłam do domu, załamałam się. Jest ciężko. Znowu. Ta jego obojętność, tak jakby nic się nie stało... Płaczę, bo nie mogę znieść świadomości, że on ma moje cierpienie w dupie, on w ogóle tego nie rozumie... Czy on myśli, że będziemy utrzymywać stosunki koleżeńskie? Myli się... Nie rozumiem, jak ktoś kogo kocham, tak się zachowuje, tak obojętnie na wszystko...

7

Odp: nareszcie go zostawiłam

Też doświadczyłam zdrady emocjonalnej. Ktoś spotykał się ze mną, a myślał o kimś innym... Też nie byłam w stanie tego kontynuować.
Nie warto, to uczucie że jest się tylko opcją mnie wykańczało i fizycznie i psychicznie. Moim zdaniem należy kończyć takie znajomości, żeby
zrobić miejsce dla kogoś dla kogo będziemy naprawdę ważni i wyjątkowi smile

8

Odp: nareszcie go zostawiłam

Bardzo dobrze zrobiłaś Autorko - jedyna słuszna decyzja, jaką w tej sytuacji mogłaś podjąć.
Takie odrzucone "miśki" mają to do siebie, że są tak skupieni na sobie, że cel uświęca im środki.

Pytasz czy można być tak obojętnym na ranienie kogoś, z kim spotykało się z braku laku i widoków na zejście z tamtą?
Niestety można. Wręcz jest to bardzo proste kiedy emocjonalnie jest się w zupełnie innym miejscu..

Dla egoistów zasada empatii nie obowiązuje, pamiętaj smile

9

Odp: nareszcie go zostawiłam

To co czujesz jest normalne w takiej sytuacji i bedzie pewnie wracac do Ciebie przez jakis czas. Pogratuluj sobie postawy bo zasluzylas sobie na to. Zachowalas sie bardzo madrze, olej tego goscia bo on nie jest Ciebie wart. Moglo dosc do tego, ze on zerwalby pierwszy i wtedy dopiero czulabys sie podle. Wygralas moja droga, winning is winning. W ogole to trzeba miec troche klasy zeby nie ciagnac takich ukladow, dla mnie obecnie niewyobrazalna rzecz. Facet czy kobieta to wciaz czlowiek, ma swoje uczucia i w ten sposob postepowac nie mozna. Gratki dziewczyno, glowa do gory, wypieta piers i jazda do przodu.

10 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-04-26 12:57:51)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Wiem, że ja w niczym nie zawiniłam i dlatego nie mam sobie nic do zarzucenia. To, że nie potrafiłam się z tym pogodzić, że "wybaczyłam" ale nie zapomniałam było czymś normalnym i to nie ja powinnam się starać, tylko chłopak gdyby naprawdę mu na mnie zależało... Poza tym jeszcze przed rozstaniem miało miejsce pewne zdarzenie. Gdy któregoś wieczora przyjechał do mnie, zmęczony położył się spać i zostawił telefon na biurku. Moja permanentna nieufność nie pozwoliła mi nie zajrzeć - odkryłam, że logował się na nieznaną mi pocztę. Nabrałam podejrzeń, że znowu coś ukrywa, znowu robi coś za moimi plecami. Oczywiscie wygarnęłam mu co to za poczta, on na początku zaprzeczył, ze w ogóle ją ma, ale i tak w konsekwencji to ja oberwałam, za to że grzebię mu w telefonie... Przeprosiłam go za to i temat był skończony... do dziś. Nasze rozstanie było oficjalnie nazwane przez nas przerwą - postanowiłam, że potrzebuję czasu itp. i powiedziałam mu, ze to jest czas dla nas, że nie oznacza jeszcze definitywnego końca. Zgodził się z tym i obiecał, że nie zrobi nic za moimi plecami... Ale moja kobieca intuicja nie dawała za wygraną. Wiedziałam, że mój były chłopak wchodził często na pewien portal i nawet się z tym nie krył. Lubił przeglądać anonse towarzyskie. Chcąc go sprawdzić podszyłam się wczoraj za pewną wymyśloną przeze mnie dziewczynę, wrzuciłam nawet przypadkowe zdjęcie z internetu ładnej buźki, a on niedługo potem napisał wiadomość do tej "panny", którą w realu byłam ja... Serce mi zaczęło walić jak młot. Dodał nawet swoje zdjęcie i proponował spotkanie. Napisałam mu, że jest sk***synem, zdrajcą, kłamcą i że nie zobaczy mnie już nigdy więcej. I tak dwuletni związek oparty na kłamstwie, obłudzie, bez miłości zakończył się przez maila. Nie odezwał się już, a ja czuję się wrak. Jak mogłam kochać kogoś takiego, kogoś kto zawsze miał mnie w dupie...

11

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misisippi ciesz się, że dałaś radę zostawić tego oszusta. Nie każdy jest taki silny. Niektórzy bujają się z tym tematem latami, niszcząc sobie życie.
Jesteś młoda, ładna, silna dziewczyna. Najlepsze wciąż przed Tobą.
A to doświadczenie potraktuj jako życiową lekcję, odrobioną na 5.

Jak poczytasz wątki zdradzonych kobiet i mężczyzn, to sama się przekonasz, jaką dobrą decyzję podjęłaś dla swojej przyszłości i zdrowia psychicznego.
Tylko nie bądź tu zbyt długo, bo forum uzależnia.
Pozdrawiam.

12

Odp: nareszcie go zostawiłam

Też jestem zdania, że zrobiłaś bardzo dobrze kończąc tę relację. Przeczytałam dokładnie Twoje posty, mimo młodego wieku (tak mniemam, bo piszesz o chłopaku, nie mężu) - postąpiłaś bardzo dojrzale.

Powiem Ci - nie ma co się łudzić. Są kobiety, które wybaczają zdradę z różnych powodów. Ja na początku też miałam dylematy, przechodziłam przez wszystkie etapy opisywane w setkach historii na tym forum, zastanawiałam się, czy dobrze robię czy nie, może jegomość zasługuje na szansę, może ja jestem za mało wyrozumiała... Dziś odpowiedź mam jednoznaczną. Byłam i jestem zbyt wyrozumiała, a gość nie zasługuje na szansę, bo dalej po cichu ciągnie ten swój żałosny romansik i kłamie w żywe oczy.

Dziś mam dowody w ręku, że moja decyzja o zakończeniu kilkunastoletniego związku jest właściwa.

I pamiętaj - jak cięcie, to cięcie, najlepsze takie chirurgiczne, a nie babranie się w ranie. Żadnej stopy koleżeńskiej! Jego obecność będzie Cię wyprowadzać z równowagi - a Ty, kochana, masz się odciąć od źródła swojego cierpienia, żeby zacząć nowy etap. Przez dłuuugi czas zachowywał się jak świnia i na sam koniec przekonałaś się, że Twoja kobieca intuicja nie zawiodła Cię co do intencji na przyszłość jegomościa. Smutne, ale jakże prawdziwe: "Kontrola podstawą zaufania" po zdradzie...

Potraktuj to doświadczenie jako - "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni", choć wiem, że szczególnie na początku boli niemiłosiernie.

Lilka787 ma rację, forum uzależnia tongue, ale wpadaj tak często, jak poczujesz się źle, poczytaj historie zdradzonych kobiet i mężczyzn... Zdrada boli. I nic po niej nie jest takie samo. A najgorszy jest brak zaufania - on wykańcza nie jego, ale Ciebie. Powodzenia smile

13 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-04-26 19:15:25)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Wielkie dzięki za podbudowujące słowa, teraz jest mi to bardzo potrzebne. Cały czas jednak czuję taki dziwny ścisk w żołądku, nie potrafię się nad niczym skupić. Nie mogę uwierzyć, że to się tak skończyło, tak byle jak, beznadziejnie, tak ohydnie, 2 lata razem... Wiem, że postąpiłam dobrze, ileż jeszcze miałam to wszystko wytrzymywać. Boli mnie ta cała sytuacja, kochałam go, chciałam dla nas jak najlepiej, ale on był strasznym egoistą i nie liczyło się dla niego moje samopoczucie, nie zrobił nic szczególnego, żeby mnie przekonać do siebie, uskrzydlić, zapewnić, ze jestem ważna. Od wiecznie wmawiał mi, że ja na nim wymuszam wszystko, a on tak nie potrafi, bo tego nie znosi. Każdy "skok w bok" czy próby zwrócenia uwagi tamtej jego niespełnionej miłości sprzed lat, tłumaczył sobie moim negatywnym nastawieniem, moim złym zachowaniem, bo ja wszystko psułam swoją nieufnością, wymuszaniem... Głupia wymówka, żeby wpędzić mnie w poczucie winy. Ale ja i tak wiedziałam swoje, zawsze! On sobie nawet nie zdawał sprawy jak krzywdzi swoją "szczerością", swoim egoizmem, brakiem szacunku do mojej osoby... On tego kompletnie nie widzi. To dla mnie chore. Jak można być takim samolubem, nie wiedzieć krzywdy jaka się komuś wyrządza i jeszcze bezczelnie podsumowując to wszystko słowami "to twój problem", "jak ci jest tak źle, to po co ze mną jesteś?", "jesteś wariatką".
Macie rację, ze gdybym tak bezustannie tkwiła w tym wszystkim, w końcu stałabym się cieniem własnej siebie... Ale mimo odejścia, czuje wielki żal, niesprawiedliwość, że jak on mógł mnie tak potraktować, nie docenić... To boli sad

Nie chciał powiedzieć, że mnie kocha, ale też nie chciał powiedzieć, że nie kocha - tłumaczył mi, że dla mnie jest wszystko albo czarne albo białe, a dla niego tak nie jest. To mnie wykańczało.

14 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-04-26 20:33:27)

Odp: nareszcie go zostawiłam

To co czujesz teraz minie, tym szybciej im bardziej usuniesz wszystkie jego ślady tzn. zero kontaktu, blokada na FB, wykasowany numer tel. itp. Jak to zrobisz, szybko zapomnisz i poczujesz się wolna. Brak tych czynności oznacza zawsze większy ból.
Jego wymówki były typowe i stare jak świat. I oni kłamią w żywe oczy.
Misisippi jak poczytasz wątki o zdradach to zobaczysz, że oni tak zawsze, robią niewiarygodne świństwa, po których zachowują się jakby nic się nie stało. Zdradzacze nie mają litości ani współczucia. Nie widzą nic poza własną przyjemnością.
W niewyobrażalny sposób ranią najbliższych, żony, mężów, partnerów, dzieci i nic sobie z tego nie robią. Dla mnie to niepojęte jest. Trzeba być zaburzonym człowiekiem, żeby nie mieć krzty empatii dla swoich najbliższych.
Nie chciał powiedzieć że nie kocha, bo trzymał Cię w rezerwie. Typowe.

Trzymaj się. Od teraz będzie tylko lepiej.

15

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

Cały czas jednak czuję taki dziwny ścisk w żołądku, nie potrafię się nad niczym skupić. Nie mogę uwierzyć, że to się tak skończyło, tak byle jak, beznadziejnie, tak ohydnie (...)

Tak jeszcze przez jakiś czas będzie, Twoje ciało też to odreaguje prędzej czy później sad Ścisk żołądka, gardła, fizyczny ból serca - to standard. Tym bardziej, jak czytam pozostałą część Twojej wypowiedzi, to od dawna byłaś w stresie - zachowanie Twojego partnera dla mnie jest skrajnie niedojrzałe i wiem, że boli, bo miałam identycznie. I z doświadczenia powiem Ci, że z takiej mąki to chleba by nie było! Ja też żyłam z gościem, który:

misisippi napisał/a:

Od wiecznie wmawiał mi, że ja na nim wymuszam wszystko, a on tak nie potrafi, bo tego nie znosi. Każdy "skok w bok" czy próby zwrócenia uwagi tamtej jego niespełnionej miłości sprzed lat, tłumaczył sobie moim negatywnym nastawieniem, moim złym zachowaniem, bo ja wszystko psułam swoją nieufnością, wymuszaniem... Głupia wymówka, żeby wpędzić mnie w poczucie winy.

Droga Misisippi, z takim typem żyć się długo nie da! Przecież to chory facet! Dobrze, że masz świadomość jego techniki manipulacyjnej - wpędzanie w poczucie winy. No bo jak się je z kimś dzieli, to lżej robić to co się robi - tak to działa!

misisippi napisał/a:

"to twój problem", "jak ci jest tak źle, to po co ze mną jesteś?", "jesteś wariatką".

Jak bym słyszała swojego prawie-byłego-męża. Identyczne hasła!  I dopiero jak przeczytałam te teksty w Twoim poście, to się puknęłam w czoło, dlaczego sama jak mnie pierwszy raz nazwał wariatką, nie wywaliłam od razu za drzwi, jak to miało miejsce trochę później. tongue Wstyd mi za siebie, bom z tych silnych tongue Ale człowiek, który kocha, jest zaangażowany uczuciowo, ma na oczach pewien filtr, nadzieję, że to chwilowe i wspomnienia z początków znajomości, kiedy to wszystko widzi się przez różowe okulary.

Misisippi, Ty wiesz, że postąpiłaś dobrze. Co najwyżej chcesz temat przegadać i tyle, co jest naturalne w takiej sytuacji. Czuję, że dasz radę. Jak będzie ciężko - pisz. To pomaga rozładować te wszystkie ciężkie emocje.

16

Odp: nareszcie go zostawiłam

I Lilka787 dobrze Ci radzi to co ja - zerwij wszelkie formy kontaktu z nim!

Lilka787 napisał/a:

Jego wymówki były typowe i stare jak świat.
I oni kłamią w żywe oczy. (...)
Oni tak zawsze, robią niewiarygodne świństwa, po których zachowują się jakby nic się nie stało.

Nie chciał powiedzieć że nie kocha, bo trzymał Cię w rezerwie. Typowe.

Podpisuję się, bo znam to z autopsji.

Liluś Kochana, dzięki. Własnie tego określenia trzymanie w rezerwie brakowało mi na określenie tego, co mi zafundował jaśnie wielmożny w ostatnich miesiącach. Merci sad

Tylko jego plan B, rezerwa właśnie, nie wypaliła tak jak myślał. Za to wypaliła strzelba lol, której się nie spodziewał.

17

Odp: nareszcie go zostawiłam

Cały czas biję się z myślami, o niczym innym nie myślę, tylko o tym, że to się skończyło i to w taki sposób. Nawet się nie odezwał, nie wyjaśnił, nie przeprosił, po tej akcji z fałszywą laską z portalu... Nic. Cisza. Czuję niepokój w środku. Czy dobrze zrobiłam, że nazwałam go sk***synem? Zrobiłam to w emocjach, a teraz jakby tego żałuję, że za ostro. Pewnie się za to obraził, bo on nigdy nie tolerował przekleństw ze strony dziewczyny. W końcu go kocham, jakby nie było, ale wybaczyć bym nie potrafiła i nie potrafię. Nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć. Zawsze udawało mu się wzbudzać we mnie poczucie winy i teraz nie wiem czemu też czuję się winna. Ale dlaczego? Czemu tak ciężko jest się odciąć? Na dodatek jakieś głupie miłe wspomnienia wracają.

18

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misisipi - niby go zostawiłaś.. a jednak wcale nie.
Po co logujesz się na portalach, podszywasz pod inne laski, wyzywasz go? Wychodzisz na desperatkę, niestety. Odciąć się to oznacza, że świadomie rezygnujesz całkowicie z jakiejkolwiek formy kontaktu z nim, ponieważ jest to osoba toksyczna.
Wracasz do dobrych wspomnień, często ak jest, że się po prostu były związek idealizuje.
Skoro przez 2 lata nie potrafił określić się, czy Cię kocha i kim dla niego jesteś, czułaś się jak przystawka, czekadełko przed głównym daniem - da sobie spokój.
Żeby ktoś chciał Cię przeprosić, to najpierw musi mieć świadomość własnych błędów, Twojej krzywdy w związku z tym, musi czuć się winny.
On tak nie czuje!!!
Przecież z tego , co piszesz, człowiek nie nadaje się do normalnego związku, sam żyje wspomnieniami, nie daje sobie z nimi rady i ma w dupie, że po drodze niszczy życie innym osobom.
Daj sobie spokój. Będzie przykro, będzie bolało przez jakiś czas. Na pewno wiesz, że zasługujesz na tyle, ile sama dajesz, prawda?
dlaczego chcesz być z kimś, kto Ciebie nie chce? Dziewczyno... życie czeka.

19

Odp: nareszcie go zostawiłam

I_see_beyond

Gdybym kiedykolwiek została zdradzona, chciałabym wyjść z tej próby ognia tak zwycięsko jak Ty.
Jesteś dla mnie wzorem. Myślę, że inne kobiety powinny brać z Ciebie przykład jak pozostać sobą mimo, że wszystko wokół runęło.
Jak uwolnić się ze związku po zdradzie, po którym zostają tylko zgliszcza.

Ja też jestem silna, długo szłam pod górkę, ale nigdy nie odpuściłam, nigdy nie szłam na łatwiznę, gdy mi sił brakowało to mąż pchał nasz wózek, gdy on wątpił ja szłam na czele. To ja wyznaczam cele, ale i realizuję to czego on chce, dzięki mnie oboje zaszliśmy daleko, ale też dzięki Niemu ja staję się lepszym człowiekiem. Jemu moja siła nigdy nie przeszkadza, podziwia mnie za nią. Jego rodzina też na początku uważała, że nie pasuję do Niego i do Nich bo jestem lepsza. Ja nigdy tak nie uważałam. To nie wykształcenie, pochodzenie czy stan konta świadczą o wielkości człowieka. Tylko wartości jakie wyznaje i jakich się trzyma. Ci którzy o Ty nie pamiętają zawsze gorzko się zawodzą. Jego rodzice szybko zrozumieli i zobaczyli, że bardzo się kochamy i żadna przeszkoda nie jest w stanie nas rozdzielić. A ja zawsze doceniam życiową mądrość ludzi których spotykam. Jego mama zastąpiła mi moją. Wiem, że kocha mnie jak swoją córkę.

Tak więc argument, że kobieta jest zbyt silna i dlatego facet odchodzi nie ma racji bytu.
Dla kogoś kto zna swoją wartość, druga strona nigdy nie będzie zagrożeniem.
Tylko słabeusz nie doceni silnej kobiety, a słabeuszy kobiety nie potrzebują i nie pożądają smile

20

Odp: nareszcie go zostawiłam
Lilka787 napisał/a:

Gdybym kiedykolwiek została zdradzona, chciałabym wyjść z tej próby ognia tak zwycięsko jak Ty.
Jesteś dla mnie wzorem. Myślę, że inne kobiety powinny brać z Ciebie przykład jak pozostać sobą mimo, że wszystko wokół runęło.

Lilka787 napisał/a:

Tak więc argument, że kobieta jest zbyt silna i dlatego facet odchodzi nie ma racji bytu.
Dla kogoś kto zna swoją wartość, druga strona nigdy nie będzie zagrożeniem.
Tylko słabeusz nie doceni silnej kobiety, a słabeuszy kobiety nie potrzebują i nie pożądają smile

Dziękuję, Lilka787 smile Ja po pierwszym szoku postanowiłam, że się nie dam tongue. Moja śp prababcia przeżyła dwie wojny światowe, powiedziałam sobie, że takie dziedzictwo zobowiązuje tongue Ja przeżyję zdradę dupka i jego lafiryndę - nie ja pierwsza i nie ostatnia :-)

Teraz piszę o tym lekko, bo najgorszy etap - uderzenie w głowę obuchem, mam już za sobą. Jestem teraz na etapie czystej radości życia. Potraktowałam ten kryzys życiowy jako ....szansę na rozwój - i podziałało! Włożyłam mnóstwo pracy w odzyskanie poczucia własnej wartości, ale też spotkałam mnóstwo dobrych i mądrych ludzi w tych trudnych chwilach, których słowa i czyny bardzo mnie wzmocniły. Między innymi tu, na tym forum, kiedy jeszcze nie pisałam, ale czytałam i ... wyciągałam wnioski. I odżyłam! I pielęgnuję w sobie poczucie wdzięczności, za wszystkie te małe i duże przejawy ludzkiej dobroci i życzliwości.

Zgodzę się z Tobą, bo subskrybujemy kilka wspólnych wątków, że zdrada, to jedno z najdotkliwszych i najmroczniejszych doświadczeń, jakie mogą człowieka spotkać. Jak już prawda wyszła na jaw, ja w kilka godzin po nie mogłam po prostu oddychać - otworzyłam okno, by zaczerpnąć świeżego powietrza - dosłownie!

Ja rozumiem, że mój-prawie-były-mąż mógł mieć wiele powodów, by mnie zostawić, ale na Boga, mógł się wybrać się z kumplami zdobywać Everest, a nie tak banalnie i nisko - uciec ode mnie do szparki-sekretarki tongue.

I zgodzę się, że zawsze, ale to zawsze, warto kierować się żelazną zasadą w życiu - nie krzywdź drugiego człowieka.

Postanowiłam, że mój mąż i jego lafirynda nie odbiorą mi jednego, co dla mnie jest też wartością nadrzędną - godności.

Lilka787 napisał/a:

Tak więc argument, że kobieta jest zbyt silna i dlatego facet odchodzi nie ma racji bytu.
Dla kogoś kto zna swoją wartość, druga strona nigdy nie będzie zagrożeniem.
Tylko słabeusz nie doceni silnej kobiety, a słabeuszy kobiety nie potrzebują i nie pożądają smile

I tu posumowałaś to, co ja sama myślę. W tym potoku kłamstw, półprawd i przemilczeń faktów, mój mąż powiedział jedną prawdziwą rzecz - jemu przeszkadzała moja siła. I on czuł się słaby przy mnie. Tu doceniam jego szczerość, bo otworzyło mi to oczy, dlaczego mój związek się rozsypał. Ale nie rozumiał, że to poczucie własnej wartości płynie właśnie z wnętrza, nie otoczenia. On potrzebował drugiego człowieka, by przejrzeć się w jego (czyt. jej) oczach i poczuć "męsko". Dziewczyny, mówię Wam, odbyłam z lafiryndą po potwierdzeniu zdrady, jedną jedyną rozmowę telefoniczną - pod koniec, zaczęłam się niemal serdecznie śmiać z tej laski, że jest tak dziecinna i głupia. I przy takiej właśnie słaby wreszcie czuje się macho, bo się nie musi wysilać. Prawdziwy turbo-lover smile

Próbuję sobie odpowiedzieć uczciwie na pytanie, jak ja postrzegałam przez ostatni czas mojego męża. Pobraliśmy się, kiedy ja byłam młodziutką dziewczyną. Nie myślałam o nim jak o słabeuszu. On o sobie tak - i na zasadzie samosprawdzającej przepowiedni stało się w końcu, iż spojrzałam na niego tak ja on na siebie. Okazało się w pewnym momencie, że ...ja potrzebowałam partnera, mężczyzny, a nie chłopca, bo nie jestem jego matką! I ponieważ jestem szczera, chyba ten problem z pożądaniem zaczął się ode mnie... Trudno iść do łóżka z synkiem, prawda? tongue

Ja miałam to szczęście, że wyszłam za mąż z miłości, kochałam i byłam kochana. Tego nie zapomnę nigdy i jestem losowi wdzięczna, że tego doświadczyłam. Ale wiem też, że oboje się zmieniliśmy, może nasze drogi też tak naturalnie trochę się rozeszły...

No i ja jestem silna, natury nie zmienię, a związek polega na akceptacji drugiego człowieka takiego, jakim jest. Nie umiałabym udawać słodkiej idiotki, którą nie jestem - nie wytrzymałabym z taką cukrową sobą i wtedy to ja nie mogłabym patrzeć w lustro hi hi tongue Że wszystkich oszukuję tongue

Lilka787 napisał/a:

Jak uwolnić się ze związku po zdradzie, po którym zostają tylko zgliszcza.

I to prawda, że po zdradzie nic nie jest takie samo. Ja utraciłam bezpowrotnie zaufanie do mojego-prawie-byłego-męża. Gość cały czas tkwi w kłamstwie mad

I taki mały szczegół - choć czuję się silna i często słyszę takie określenie w stosunku do siebie, to ... nie wyrosły mi wąsy i nie zaczęłam nosić spodni. Wręcz odwrotnie tongue

Czasem sobie popłaczę (płacz oczyszcza), czasem się boję (przede mną wiele wyzwań), ale powtarzam i w myślach i na głos: "Dam radę!" smile Wszystko zaczyna się w głowie tongue

21

Odp: nareszcie go zostawiłam

Hej, dużo się dziś dowiedziałam. Teraz wiem, że moja decyzja była w 100% słuszna. Mój były zdzwonił dzisiaj, żeby "wyjaśnić" ostatnie zajście. Nie chciałam go słuchać, bo takie wyjaśnienia może sobie schować głęboko... Powiedziałam, ze mnie skrzywdził, że okłamywał, że ma więcej nie dzwonić - typowy monolog, ale stanowczy i zakończony moim rozłączeniem. Dzwonił jeszcze raz, ale powiedziałam, że ma więcej nie dzwonić. Ale co się okazało - nigdy bym go o to nie podejrzewała ale te mail, który odkryłam w jego telefonie, był użyty rzez niego do rejestracji na trzech albo i więcej znanych portalach randkowych. Czyli zdradzał mnie emocjonalnie nie tylko rozpamiętując dawną miłość, ale i szukając nowych wrażeń, "świeżego mięska". Nie mam słów. Po tym czego się dowiedziałam, wyrzuty sumienia, żal zniknął, teraz jest tylko pożałowanie dla niego i ulga. Wielka ulga, bo nie chcę mieć już z nim nic wspólnego!

22 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-04-27 23:01:35)

Odp: nareszcie go zostawiłam

I tak trzymaj Misisippi. Świetnie poprowadziłaś tę rozmowę. Niech wie co czujesz. Niech wie, że Ty wiesz co zrobił. Robił świństwa a w Twoich oczach chciał być niewiniątkiem.
Brawo Misisippi.

23 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-04-28 13:59:10)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Nie wiem po co ale zajrzałam na jeden z jego profili, który był widoczny dla wszystkich - to co on tam pisał, kogo szuka, jaki jest to wszystko to jedna wielka ściema, ale jakże bolesna. Gdy to przeczytałam miałam odruchy wymiotne, nie mogłam oddychać, chciało mi się wyć na całą kamienicę... To straszne, że ktoś kogo kochałam, miał tak mroczne sekrety, ze kłamał, że oszukiwał... W dodatku pełny dostęp do tych profili na tych portalach jest bardzo utrudniony, trzeba wypleniać jakieś testy charakterologiczne, a w innym przypadku wykupić pakiet. Nie mogę uwierzyć, ze on to wszystko przeszedł, że był tak zdeterminowany, by mieć dostęp do wszystkiego i szukać... nie mogę pojąć jak można traktować tak drugą osobę, dlaczego uczciwie nie odszedł, tylko kłamał? Trzymał w rezerwie, udawał, ze wszystko jest ok, a to ciągnęło się miesiącami... I oczywiscie zero poczucia wyrządzanej krzywdy... Moja mama powiedziała, że taki ktoś nie znajdzie sobie nikogo, gdyby tak było to dawno by mnie zostawił, ale z jego egoistycznym charakterem, brakiem empatii żadna normalna dziewczyna się nie zwiąże z kimś takim. W końcu nie bez powodu tylko ja z nim byłam. Uspokoiłam się już, ale prawda jest potwornie bolesna. Gdybym miała okazję jeszcze raz bym mu przywaliła tym razem z lewego sierpowego...

24

Odp: nareszcie go zostawiłam

O tak lewy sierpowy nie zaszkodzi za takie chamstwo big_smile

Misisippi dobrze, że dałaś radę wywalić z życia tego oszusta. Intuicja nigdy nas nie zawodzi. Trzeba jej słuchać.
Pomyśl co by było później, gdybyś za niego wyszła i miała dzieci. Tacy jak on potrafią świetnie udawać latami, manipulować i wpędzać w poczucie winy.
Druga strona stara się coraz bardziej, a na końcu zostaje ze zmarnowanym życiem. Wiele tu takich historii. Dobrze, że w porę to ucięłaś.
Zero kontaktu i olać gościa. Wtedy szybko zapomnisz i odzyskasz równowagę psychiczną.
Całe życie przed Tobą, a bogatsza o tą lekcję, drugi raz nie dasz się oszukać.

25

Odp: nareszcie go zostawiłam

Właśnie usunęłam wszystkie maile od niego, zablokowałam maila i nr telefonu. Zablokowałam wszystkie strony z nim związane. Usunęłam wszystko co było możliwe. Nie chcę go znać. Szkoda tylko, że przez takiego dupka straciłam kompletnie zaufanie do ludzi, do facetów...

26

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misisippi z tym usunięciem śladów Jego istnienia to jest bardzo ważne Twoje osiągnięcie.
Niektórzy na tym forum byli zbyt słabi, żeby to zrobić i powiem Ci, że to pociągnęło ich na samo dno.
Zmienili się we wrak człowieka, dlatego dobrze, że tego nie zbagatelizowałaś.
Dzięki temu szybciutko dojdziesz do siebie.
Jesteś silna dziewczyna.

Co do mężczyzn to oczywiście nie wszyscy tacy są. Stopniowo odzyskasz zaufanie do ludzi, chociaż sama uważam, że tak bezwarunkowo ufać to można naprawdę bardzo nielicznym osobom. Niektórzy ludzie są słabi i czasami zawodzą, trzeba brać to pod uwagę, by uniknąć gorzkich rozczarowań.

Współczuję każdej następnej dziewczynie tego kolesia z którym byłaś. Oszustwo wchodzi w krew i kolejne dziewczyny też będzie oszukiwał.

27

Odp: nareszcie go zostawiłam

Zuch dziewczyna - na moje wprawne oko tongue - konkretna, silna babeczka smile Dobrze zrobiłaś, że odcięłaś te wszystkie źródła kontaktu. Im szybciej, tym lepiej.

Jesteś fajną, młodą dziewczyną - i to taką z klasą, co się nie dała dupkowi wdeptać w ziemię.

Wszystko przed Tobą, będziesz jeszcze miała chwile zwątpień, być może ten oszust będzie próbował sztuczek, podchodów i będziesz miała mętlik w głowie, ale trzymaj się tej drogi, którą obrałaś.

Jesteś zbyt młoda i nie masz z nim ważnych zobowiązań - idź do przodu, kochana!

28

Odp: nareszcie go zostawiłam

Zacząłem czytać ten temat i jestem pełen podziwu dla autorki. Czapki z głów dla tej panienki. Obyś tylko nie zeszła z obranej drogi. Trzymam kciuki.

29

Odp: nareszcie go zostawiłam

Nie czuję się silna, ale dziękuję za miłe słowa. Czuje się raczej marnie, o wielu rzeczach wiedziałam już wcześniej, godziłam się na to jaki ma do mnie stosunek, ale te oszustwa i kłamstwa, raniące słowa, te portale mnie przerosły... Nie wytrzymałam po prostu. Czuję wielką pustkę i niesprawiedliwość, bo ta ja teraz cierpię, nie on. Po nim to wszystko spłynęło, a mnie zbiera na wymioty, boli mnie głowa, nic nie jem, jestem zestresowana i taka jakaś rozkojarzona... Nie mogę przeboleć takiego potraktowania mnie. Czuję, że część mojego świata, którą on był, zawaliła się, zrujnowała. Nie zależało mu, a jeśli już to tylko na jego warunkach, bo ja przecież byłam w rezerwie. Przykre to wszystko, jest mi ciężko. Bardzo ciężko. Dziś czuję do niego tylko wstręt, żal i obrzydzenie. Sposób w jaki to wszystko się rozegrało jest okropny, choć gdyby nie moja "wścibskość" jak to kiedyś określił, nie wiedziała bym o niczym i jeszcze się obwiniała. Tak czy siak, popadłam w jakąś chorobę porozstaniową.

30

Odp: nareszcie go zostawiłam

Jesteś naprawdę bardzo silna, wiele kobiet latami tkwi świadomie w takiej pseudorelacji, bo nie jest w stanie przezwyciężyć strachu przed samotnością i nie ma wystarczająco siły, żeby podjąć jakikolwiek krok do przodu. A Tobie się udało, nie dałaś dalej deptać Twojej godności. Daj sobie czas na przeżywanie tego rozstania. Może to banalnie zabrzmi, ale naprawdę czas leczy rany. Pisz tutaj, wtedy kiedy będziesz tego potrzebowała, ja z przyjemnością będę czytał dalszy ciąg Twojej walki.

31

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

to ja teraz cierpię, nie on. Po nim to wszystko spłynęło, a mnie zbiera na wymioty, boli mnie głowa, nic nie jem, jestem zestresowana i taka jakaś rozkojarzona... (...)Nie zależało mu, a jeśli już to tylko na jego warunkach, bo ja przecież byłam w rezerwie. (...) choć gdyby nie moja "wścibskość" jak to kiedyś określił, nie wiedziała bym o niczym i jeszcze się obwiniała.

To nie choroba porozstaniowa, ale naturalna reakcja psychiki i ciała na podłe potraktowanie przez tego faceta. Każde kłamstwo boli, a tu była zwielokrotniona akcja.

Taki stan będzie się jeszcze jakiś czas utrzymywał - standardowo po zdradzie dochodzi się około roku, ale mówię tu o 100% wyzdrowieniu.

I to prawda - po nim spłynęło, bo ten typ tak ma, od początku nie wykazał cienia empatii, refleksji, że robi źle i Cię krzywdzi.

Cały ten syf natomiast dźwigasz Ty - bo masz zasady, Ty byś postąpiła zupełnie inaczej.

Mówię Ci, gość ma nierówno pod sufitem. Co to znaczy, że Twoja wścibskość doprowadziła do takiego stanu rzeczy? Nie, to co on wyprawiał?

Dziewczyno, mówię Ci, nogi za pas i wiej od gościa tak szybko jak się da. Zdaje się, że on ćwiczy się regularnie we wpędzaniu ludzi w poczucie winy za coś, czego nie zrobili. To jedna z cech psychopatycznych. Bo psychopata, to nie koniecznie musi być taki, który jak na filmie biega z nożem za ofiarą po ciemnym lesie.

I pisz tu, będziemy Cię z koleżankami i kolegami tongue podtrzymywać na duchu. Na początku trzeba się wygadać, wypłakać, potem jest tylko lepiej. smile

32

Odp: nareszcie go zostawiłam

Tak Misisippi, te emocje które czujesz są naturalne. Pozwól sobie na nie, niech przepłyną przez Ciebie i odejdą. Taki jest proces zdrowienia.
Czytałam o tym w książce "Koniec współuzależnienia". Masz prawo do błędnych decyzji (np. trwanie z nim mimo złego traktowania), nie jesteśmy przecież  ideałami, maszynami tylko ludźmi. Trzeba dobrze siebie traktować, słuchać siebie, swoich potrzeb, respektując oczywiście prawa innych. Ty nie zgodziłaś się na dalsze Ciebie takie traktowanie i słusznie, bo postępując wbrew sobie zniszczyłabyś siebie. A że jesteś dobrym i wrażliwym człowiekiem, że masz serce to i nie spływa to wszystko po tobie. On jak widać nie ma uczuć wyższych. Szkoda tylko jego następnych ofiar, bo zrobi z nimi to co z Tobą, a nie wiadomo czy będą miały siłę się podnieść.
Dajesz radę Misisippi.
Pisz o swoich uczuciach, to pomaga.

33

Odp: nareszcie go zostawiłam

Przeżywam to bardzo. On jest obojętny, odciął się i z pewnością mnie obwinia za taki rozwój sytuacji. Znam go i wiem, że pewnie ten policzek, który mu wymierzyłam był dla niego poniżający i uznał mnie po raz kolejny za wariatkę. Jest mi ciężko, bo on teraz chce zacząć wszystko od nowa, z czystą kartą, chce poznać kogoś nowego, a wszystko to co przy nim doświadczyłam, to że uganiał się za swoją niespełnioną miłością odbyło się moim kosztem, bo przez cały nasz związek myślał o tamtej i dopiero jak przekonał się, że nici z tego, to łaskawie skupił się na mnie, ale nie długo, bo przecież zaczęłam robić problemy, czepiać się, bo to ja jestem tą wścibską wariatką, która nie mogła przymknąć na to oko, tylko się czepiała i rozpamiętywała zamiast się z tym pogodzić. Jak sobie pomyślę, że jego nowa potencjalna dziewczyna miałaby o tym wszystkim nie wiedzieć, a on miałby oddać się jej w 100% to aż mnie ściska w środku. To niesprawiedliwe. Czuję wielką niesprawiedliwość i jest mi z tym okropnie źle.

34 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-04-29 20:57:22)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Zauważ, że to czy "jesteś wariatką" zależy od punktu odniesienia.

Jeśli za punkt odniesienia przyjmiesz tego żałosnego gościa to patrzysz na siebie jego oczami. Uważasz, że on miał dobry 'wzrok'? wink
Jak spojrzysz z WŁASNEJ perspektywy, to nikt z zewnątrz nie ma mocy zdefiniować jaka jesteś oprócz Ciebie. A tak szczerze, sama ze sobą - uważasz się za wariatkę?

35

Odp: nareszcie go zostawiłam

Zresztą nie ważne, że on chce być z kimś innym, ważne że ja już nie chcę być z nim. W końcu nie kochał mnie, trzymał w rezerwie, a za innymi zawsze rozglądał się w Internecie, bo w realu nigdy nie miał powodzenia. Zawsze siedział na portalach towarzyskich, nie krył się z tym, że tam wchodzi, tłumaczył że z nudów albo ciekawości.

36

Odp: nareszcie go zostawiłam
Elle88 napisał/a:

Zauważ, że to czy "jesteś wariatką" zależy od punktu odniesienia.

Jeśli za punkt odniesienia przyjmiesz tego żałosnego gościa to patrzysz na siebie jego oczami. Uważasz, że on miał dobry 'wzrok'? wink
Jak spojrzysz z WŁASNEJ perspektywy, to nikt z zewnątrz nie ma mocy zdefiniować jaka jesteś oprócz Ciebie. A tak szczerze, sama ze sobą - uważasz się za wariatkę?

Nie, nie jestem wariatką, nie uważam się za wariatkę. Uważam siebie raczej za dziewczynę mocno zranioną przez niego, która straciła zaufanie i nie mogła się pogodzić z traktowaniem mnie jak rezerwy. Moim błędem było tylko to, że próbowałam zaakceptować, że jest tak a nie inaczej.

37

Odp: nareszcie go zostawiłam

Pozwolę odnieść się do wątku Spensa. Ja jestem taką żoną Spensa, tyle tylko że ja przymknęłam oko na jego zdradę emocjonalną, ale w głębi serca nie potrafiłam pogodzić się z tym wszystkim, dlatego często okazywałam swój żal, niepogodzenie i złość, bo po prostu sobie z tum nie radziłam. Aż w końcu on uznał że jestem niestabilna,że go atakuję, sprawdzam i sam odpuścił, zamiast zrobić coś, bym mogła mu ufać. Ale prawda jest też taka,że on od początku traktował mnie tak letnio, nie zakochał się i stąd ten brak lojalności wobec mnie, bo inne dziewczyny, które wzbudzały w nim większe emocje odwracały jego uwagę ode mnie. Pytanie tylko, dlaczego ze mną był, po co ta rezerwa?

38

Odp: nareszcie go zostawiłam

Misisippi nie można żyć wbrew sobie, nikt by w końcu tego nie wytrzymał. To zniszczyło by Ciebie. Dobrze, że miałaś siłę skończyć z tym na czas.
Wasz związek i tak by nie przetrwał, wystarczyło by że ta która się mu podobała kiwnie na niego palcem, a już by za nią poleciał nie oglądając się na Ciebie (patrz Spens).
Straciłaś co prawda trochę czasu, ale za  to odrobiłaś porządnie tę życiową lekcję.

Zasługujesz na miłość i bycie tą jedyną, na zawsze. Zasługujesz na mężczyznę, którego serce będzie biło tylko dla Ciebie.
Zobaczysz jakie to wspaniałe jest kochać ze wzajemnością. Wtedy wszystko można, pokonać największe przeciwności losu.

Każda z nas na to zasługuje. I dla tego nie wolno nam rozmieniać się na drobne.

A co do trzymania kogoś w rezerwie, to typowe dla słabych kobiet i mężczyzn. Często się to zdarza.
Najgorzej jest wtedy gdy z braku laku, facet przenosi kobietę do roli żony i matki, wtedy straty są o wiele większe. To powolne umieranie każdego dnia.

Dałaś radę Misisippi i to się liczy. Wybacz sobie, chciałaś dobrze, nie mogłaś wiedzieć wszystkiego z racji młodego wieku i braku doświadczenia, a ponadto uczucia na początku przysłaniają nam rozum. Niedługo osiągniesz stan obojętności na niego, to będzie znaczyło, że jesteś już zdrowa i wolna.

39 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-04-30 13:28:30)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Skasował mi się post. Ech, chciałam tylko powiedzieć, że związek z nim wyssał ze mnie energię i pozbawił radości i poczucia wartości.

40

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ciągle ściska mnie w środku, ten stres, te myśli, że on przesiaduje na tych portalach, umawia się z innymi, a na mnie się wypiął... Wciąż jestem w szoku, że to się tak po prostu urwało, jaki by nie był ten związek, to jednak był, znaliśmy się, spędzaliśmy czas wiec chociaż przez wzgląd na to powinien na koniec okazać mi jakiś szacunek, nie wiem. To wszystko to jakiś nienormalny sen, chciałaby się obudzić i żyć normalnie...

41

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

związek z nim wyssał ze mnie energię i pozbawił radości i poczucia wartości.

I dobrze,  że się już skończył. Im dłużej trwałabyś w tej toksycznej relacji, tym gorzej skończyłoby się to dla Ciebie.

42

Odp: nareszcie go zostawiłam
I_see_beyond napisał/a:
misisippi napisał/a:

związek z nim wyssał ze mnie energię i pozbawił radości i poczucia wartości.

I dobrze,  że się już skończył. Im dłużej trwałabyś w tej toksycznej relacji, tym gorzej skończyłoby się to dla Ciebie.

Wiem. Ale swoje muszę odchorować. Nic nie sprawia mi radości na dzień dzisiejszy, a przecież tyle rzeczy mam na głowie, egzaminy za miesiąc... Trudno mi się teraz odnaleźć w rzeczywistości, głowę mam zapchaną głupimi myślami. Najchętniej spałabym całymi dniami, nawet płakać mi się już nie chce, nie mam na to siły.

43

Odp: nareszcie go zostawiłam

Tak. Rozumiem to. Ma się w tych początkowych etapach takie poczucie "odrealnienia". Wiesz, że masz obowiązki, musisz się skupić - a tu ... nic z tego,  bo skoncentrować najzwyczajniej w  świecie się nie da.
Ja jestem rzetelną osobą, bardzo oddaną swojej pracy, którą uwielbiam, ale w początkowych stadiach nie byłam w stanie pracować. Poszłam po prostu na kilka tygodni na L4 - mogłam akurat sobie na to pozwolić.

A mimo to po powrocie do pracy, ten stan "niemożności" trwał jeszcze ze 3 miesiące.

Co musisz zrobić, bo jest absolutnie konieczne, zrób. Resztę, jak się da, odłóż na później, lub powiedz,  że nie możesz czegoś zrobić, bo źle się czujesz. Chodzi o to, abyś dała swojemu ciału i umysłowi możliwość regeneracji.

Wysypiaj się ile się da! Twoje ciało wie doskonale, czego Ci potrzeba.

Rozmawiaj z zaufanymi ludźmi lub anonimowo tutaj.

Na początku działa adrenalina - stąd tyle energii w Tobie do załatwienia sprawy z tym facetem (jak widzisz, właściwie, o czym  świadczą wszystkie pozytywne wpisy). Ale taki stan pobudzenia nie będzie trwał wiecznie. Potem przychodzą jeszcze fale smutku, na przemian z euforią.

Poczytaj sobie o etapach przechodzenia przez proces żałoby (=straty kogoś lub czegoś cennego). Jest ich pięć. Pomoże Ci to lepiej zrozumieć, co się wtedy z nami dzieje. Ja traumę straty (różne) przechodziłam 3 razy. Za każdym razem przez 5 etapów. Dziś, dzięki Bogu, we wszystkich 3 sprawach osiągnęłam level 5 - akceptację, a tym samym spokój.

Powodzenia, misisippi tongue

44

Odp: nareszcie go zostawiłam

Na portalu ogłoszeniowym zamieścił właśnie swoje ogłoszenie, rozpisał się jaki to nie jest i kogo szuka, podał zupełnie nowej maila. Znowu chce mi się rzygać. On to robił cały czas,
dowartościowywuje się. Przesiadywanie na takich stronach, szukanie kogoś to jego żywioł, tylko że to jako jest naprawdę wiem tylko ja... Macie rację to chory człowiek, nigdy ale to nigdy nie chcę mieć z nim nic do czynienia.

45 Ostatnio edytowany przez koko_12345 (2016-05-01 02:05:50)

Odp: nareszcie go zostawiłam

To co zrobiłaś powinno być cytowane we wszystkich poradnikach dla kobiet w artykułach pt "jak się nie dać biednemu, skrzywdzonemu frajerowi"
Miałam podobną sytuację. Trochę dłużej to ciągnęłam niż Ty. Mój Pan bardziej się krył i utwierdzał mnie w przekonaniu, że mnie kocha. Ba, jeszcze próbował zrobić ze mnie wariatkę. Później przejrzałam na oczy, jak Ty i to zakończyłam. Dlatego uważam, że zrobiłaś najlepsze co mogłaś. W czym straciłaś dumę? W tym, że dałaś mu szanse a doopek tego nie docenił? smile


Oczywiście, nie żałuje swojej decyzji. Tęsknota dopada, ale ilekroć mnie dopada zadaje sobie pytanie- Co mi dawał ten związek? I wiesz co? NIC- tęsknota przechodzi.

46 Ostatnio edytowany przez misisippi (2016-05-01 12:13:31)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ko Te jego anonse, portale jeszcze bardziej mnie dołują. On nie potrafi być sam, zawsze musi sobie kogoś szukać, mieć w zanadrzu. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, ale jak mogę być obojętna na czyny chłopaka, którego uważałam za swoją drugą połowę. To mnie przerasta. Dlaczego ja muszę przeżywać takie chore sytuacje? Kiedyś zanim go poznałam, też niestety przez Internet, pisałam z innym chłopakiem, który obnażał się na portalach i też pisał anonse tyle że na niezobowiązujący seks. Potem poznałam swojego byłego, myślałam że jest inny, taki elokwentny introwertyk, potrafi czarować słowami, a jaki się okazał? Brak mi słów. Przez cały nasz związek przesiadywał na portalu, na którym się poznaliśmy i na innych. Nie skończył z tym. Kiedyś na początku wydawał się być we mnie zakochany, ale potem przypomniał sobie o dawnej miłości, ta zdrada emocjonalna i cała reszta... Dziś ja czuję się jak wrak a on obrasta w piórka dzięki nowym flirtom... Nie mogę tego przełknąć

47

Odp: nareszcie go zostawiłam
misisippi napisał/a:

Ko Te jego anonse, portale jeszcze bardziej mnie dołują. On nie potrafi być sam, zawsze musi sobie kogoś szukać, mieć w zanadrzu. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, ale jak mogę być obojętna na czyny chłopaka, którego uważałam za swoją drugą połowę. To mnie przerasta. Dlaczego ja muszę przeżywać takie chore sytuacje? Kiedyś zanim go poznałam, też niestety przez Internet, pisałam z innym chłopakiem, który obnażał się na portalach i też pisał anonse tyle że na niezobowiązujący seks. Potem poznałam swojego byłego, myślałam że jest inny, taki elokwentny introwertyk, potrafi czarować słowami, a jaki się okazał? Brak mi słów. Przez cały nasz związek przesiadywał na portalu, na którym się poznaliśmy i na innych. Nie skończył z tym. Kiedyś na początku wydawał się być we mnie zakochany, ale potem przypomniał sobie o dawnej miłości, ta zdrada emocjonalna i cała reszta... Dziś ja czuję się jak wrak a on obrasta w piórka dzięki nowym flirtom... Nie mogę tego przełknąć


Tacy ludzie są jak słabe psychicznie pasożyty.

Zje, będzie syty, a wręcz przejedzony, wszystko strawi i zostanie pusty. Wróci, napisze, odezwie się do Ciebie po czasie (tak przypuszczam)- jak się pobawi i będzie pusty, albo dostanie kosza od jakieś piękności. To wieczne zakompleksione, dziecko, które będzie szukało nieustannie potwierdzenia swojego "męstwa" na portalach społecznościowych, łowiąc kolejne rybki.
Na uj Ci taki facet? Niech sobie idzie i doopy niech Ci nie zawraca. Myślałaś kiedyś jakby wyglądała z nim przyszłość?

Wyobraź sobie, że są twoje urodziny. Oczywiście, ma być impreza urodzinowa, znajomi etc i wiesz jak ja to widzę?
Twój facet albo będzie się kleił i będzie czarujący dla 80% kobiet na tej imprezie, ale nie dla Ciebie. On będzie w centrum uwagi, a ty podpierasz w tym czasie ściany- mimo że to twoje urodziny. Druga opcja- twojego faceta nie będzie na tej imprezie, bo zadzwoni do niego cudowna Pani z internetu w sprawie spotkania.

Dziewczyno, ogarnij ! Czy naprawdę nie zasługujesz na gościa, który pójdzie Ci do sklepu po leku, kiedy będziesz chora albo który będzie Cię traktował z szacunkiem? Po kij Ci taki babiarz, który musi stawiać sobie co chwilę wyzwania.

48 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-01 13:57:17)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Koko świetnie podsumowałaś tego faceta - pasożyta.

Misisippi słusznie zauważyłaś, że on wyssał Ci energię życiową. Piszą o tym w książkach o psychologii człowieka. A ja całe życie zastanawiałam się co się stało z moją energią życiową. Jednego czego zazdrościłam ludziom, to tego, że się im chce coś robić. Myślałam, że tacy się urodzili, a ja bez energii. Ja robiłam wszystko z wielkim wysiłkiem psychicznym i fizycznym. Dziś wiem, że wszyscy rodzimy się z zapałem, tylko niestety czasami swoją energię zużywamy na walkę o zupełnie bezsensowne cele. Dopiero teraz chce mi się żyć. Czuję jakby dopiero teraz moje życie się zaczęło.

Druga sprawa to ten facet jak widać jest uzależniony od flirtów na tych portalach, to daje mu emocjonalny haj i nic innego się nie liczy. I to się Misisippi nie zmieni. On się stoczy jeszcze bardziej i będzie ranił następne osoby.
Teraz cierpisz, ale wkrótce będziesz wolna. Wtedy pomyślisz co ja w nim widziałam. I będziesz z siebie dumna, że dałaś radę.
Warto czekać na prawdziwą miłość, nie rozmieniając się w tym czasie na drobne. Nie wiem czy portale to dobry pomysł do zawierania znajomości. W moich czasach było inaczej. Liczył się kontakt face to face. Myślę, że wtedy lepiej można poznać drugiego zanim się zaangażujemy emocjonalnie.
Koko dobrze radzi, ten kto jest z Tobą w chorobie, ten kto Cię przytula gdy płaczesz, ten którego twarz rozpromienia się gdy się śmiejesz, ten który jest dumny z Twoich sukcesów, ten który cierpliwie czeka aż będziesz gotowa TEN KOCHA NAPRAWDĘ I TEN JEST TWOIM PRZYJACIELEM.

49

Odp: nareszcie go zostawiłam
Lilka787 napisał/a:

Koko dobrze radzi, ten kto jest z Tobą w chorobie, ten kto Cię przytula gdy płaczesz, ten którego twarz rozpromienia się gdy się śmiejesz, ten który jest dumny z Twoich sukcesów, ten który cierpliwie czeka aż będziesz gotowa TEN KOCHA NAPRAWDĘ I TEN JEST TWOIM PRZYJACIELEM.

... i często kończy się tym, że zostaje tym "przyjacielem" na zawsze, ew. słyszy od dziewczyny "Odchodzę od ciebie, bo jesteś dla mnie za dobry, a będąc dalej z tobą tylko bym cię krzywdziła.", a na pytanie "dlaczego?" usłyszy od niej "przestań mnie męczyć tym pytaniem, nie chcę o tym mówić, tylko rozstańmy się jak cywilizowani ludzie" itp. itd. A potem, za jakiś czas zauważa ją w ramionach byłego, bądź nowego "egoistycznego pasożyta". wink
Niestety, przypadki udokumentowane...

-------------------------

A co do tego tematu, to wszyscy tu tak chwalą tą dziewczynę, że dobrze zrobiła itp... i słusznie, wcale nie zaprzeczam.

Tylko że jakby pojawił się bardzo podobny bądź identyczny temat tylko założony przez faceta analogicznie tak potraktowanego przez dziewczynę to podejrzewam że mogłyby się pojawić takie odpowiedzi jak:

"Kolejny egoistyczny prawiczek, który chce by wszystko się kręciło wokół niego"

"Współczuję twojej dziewczynie że trafiła na tak chamskiego frustrata jak ty. Widać nie bez powodu kochała i nadal kocha swego byłego faceta zamiast ciebie."

"Skoro nie rozumiesz, że nikt nie chce być sam, a do miłości i odkochania nie da się nikogo zmusić to jesteś egoistycznym, niedojrzałym dzieciakiem nie zasługującym nawet na to, by jakakolwiek była z tobą z "braku laku". I ty jeszcze chcesz by cię kochała?!"

"Tak mi szkoda tej dziewczyny, że nie może być z tamtym facetem. Ale lepiej ją zostaw, zrobisz jej tylko przysługę. Jak można wymagać od kogoś by kochał?!"

itp.

Tak, widziałem kiedyś takie odpowiedzi na portalach typu Kaffeteria, a nawet na katolickich. big_smile

50 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-01 18:40:56)

Odp: nareszcie go zostawiłam

X77
Napisałam ze swojego doświadczenia. Mój mąż właśnie tak mnie kocha od 20 lat i nadal mi się podoba tak jak wtedy gdy Go poznałam. Nie wszyscy faceci to dranie a kobiety dziwki.
Jeśli kobieta odchodzi od normalnego mężczyzny w poszukiwaniu wrażeń, to może być tak, że jest w jakiś sposób zaburzona i nie jest w stanie stworzyć normalnego związku. I odwrotnie.
Jest tu na forum też wiele wątków kobiet/mężczyzn chcących normalnego życia, tylko że ta druga strona zdradziła.
Ja w swoich wpisach nie jestem tendecyjna co do płci. Dla mnie zdrada nie ma płci. Dla przykładu pocztaj wątek Polskiegopolaka. To jest przykład jak można zniszczyć siebie nie mając siły zakończyć toksycznego związku ze zdradzaczem.
Jeśli pytasz o to czy wierzę w Boga, to tak, z całego serca. Jednak gdyby mój mąż mnie zdradził, zostałby wyautowany na zawsze, bo zdrada oznacza koniec miłości, a poza tym nie mam obowiązku deptania swojej godności i dokładania sobie samej cierpień żyjąc ze zdradzaczem.
Zdrada zawsze jest złem. Przynosi tylko ból, rozpacz i destrukcję. I żadne usprawiedliwienia nie zmienią tego.

51

Odp: nareszcie go zostawiłam
Lilka787 napisał/a:

X77
Napisałam ze swojego doświadczenia. Mój mąż właśnie tak mnie kocha od 20 lat i nadal mi się podoba tak jak wtedy gdy Go poznałam. Nie wszyscy faceci to dranie a kobiety dziwki.
Jeśli kobieta odchodzi od normalnego mężczyzny w poszukiwaniu wrażeń, to może być tak, że jest w jakiś sposób zaburzona i nie jest w stanie stworzyć normalnego związku. I odwrotnie.
Jest tu na forum też wiele wątków kobiet/mężczyzn chcących normalnego życia, tylko że ta druga strona zdradziła.

Problem jest w tym, że dana kobieta odchodzi od normalnego faceta do drania(bo dostarcza wrażenia) i jednocześnie liczy na to, że będzie miała normalne życie. Ba, nawet wiedząc o tym ile on kobiet skrzywdził w przeszłości, to nadal wierzy że "on się dla niej zmieni" mimo iż jasno widać że on nawet nie ma najmniejszego zamiaru się zmieniać. Zresztą, podejrzewam, że jakby się rzeczywiście zmienił i stał się normalnym facetem, to ta by go zostawiła dla innego. Tak samo kobiety-hipokrytki które wybierają drani, a kłamią o tym jak to chcą normalnego faceta.

Ale tu muszę przyznać Ci rację: Są zaburzone. Tylko że to dotyczy większość obecnych kobiet. Takich, które rzeczywiście wybierają normalnych facetów, tak jak mówią, jest mniejszość.
A ta zakłamana większość powoduje, że nigdy nie uwierzę w kobiece słowa(czy to mówione czy pisane) dopóki nie zobaczę ich czynów.
Zresztą, mi np. już nie zależy na związku i angażowaniu się uczuciowym - nie jestem masochistą.

Lilka787 napisał/a:

Ja w swoich wpisach nie jestem tendecyjna co do płci. Dla mnie zdrada nie ma płci. Dla przykładu pocztaj wątek Polskiegopolaka. To jest przykład jak można zniszczyć siebie nie mając siły zakończyć toksycznego związku ze zdradzaczem.
Jeśli pytasz o to czy wierzę w Boga, to tak, z całego serca. Jednak gdyby mój mąż mnie zdradził, zostałby wyautowany na zawsze, bo zdrada oznacza koniec miłości, a poza tym nie mam obowiązku deptania swojej godności i dokładania sobie samej cierpień żyjąc ze zdradzaczem.
Zdrada zawsze jest złem. Przynosi tylko ból, rozpacz i destrukcję. I żadne usprawiedliwienia nie zmienią tego.

Masz rację w tym, że zdrada nie zależy od płci.
Tylko pytanie, czy mówiąc że "wierzysz w Boga" jesteś katoliczką czy chrześcijanką? A może masz innego boga? wink

Bo jak jesteś chrześcijanką to powinnaś wiedzieć, że nie będziesz mogła ułożyć sobie już z nikim innym życia, dopóki ten, od którego odeszłaś jeszcze żyje na tym świecie.

Ja na szczęście jestem już nie wierzący... a przynajmniej nie wierzę w żadne religie, więc tego typu problemy mnie już nie dotyczą.

52

Odp: nareszcie go zostawiłam
X77 napisał/a:
Lilka787 napisał/a:

X77
Napisałam ze swojego doświadczenia. Mój mąż właśnie tak mnie kocha od 20 lat i nadal mi się podoba tak jak wtedy gdy Go poznałam. Nie wszyscy faceci to dranie a kobiety dziwki.
Jeśli kobieta odchodzi od normalnego mężczyzny w poszukiwaniu wrażeń, to może być tak, że jest w jakiś sposób zaburzona i nie jest w stanie stworzyć normalnego związku. I odwrotnie.
Jest tu na forum też wiele wątków kobiet/mężczyzn chcących normalnego życia, tylko że ta druga strona zdradziła.

Problem jest w tym, że dana kobieta odchodzi od normalnego faceta do drania(bo dostarcza wrażenia) i jednocześnie liczy na to, że będzie miała normalne życie. Ba, nawet wiedząc o tym ile on kobiet skrzywdził w przeszłości, to nadal wierzy że "on się dla niej zmieni" mimo iż jasno widać że on nawet nie ma najmniejszego zamiaru się zmieniać. Zresztą, podejrzewam, że jakby się rzeczywiście zmienił i stał się normalnym facetem, to ta by go zostawiła dla innego. Tak samo kobiety-hipokrytki które wybierają drani, a kłamią o tym jak to chcą normalnego faceta.

Ale tu muszę przyznać Ci rację: Są zaburzone. Tylko że to dotyczy większość obecnych kobiet. Takich, które rzeczywiście wybierają normalnych facetów, tak jak mówią, jest mniejszość.
A ta zakłamana większość powoduje, że nigdy nie uwierzę w kobiece słowa(czy to mówione czy pisane) dopóki nie zobaczę ich czynów.
Zresztą, mi np. już nie zależy na związku i angażowaniu się uczuciowym - nie jestem masochistą.

Lilka787 napisał/a:

Ja w swoich wpisach nie jestem tendecyjna co do płci. Dla mnie zdrada nie ma płci. Dla przykładu pocztaj wątek Polskiegopolaka. To jest przykład jak można zniszczyć siebie nie mając siły zakończyć toksycznego związku ze zdradzaczem.
Jeśli pytasz o to czy wierzę w Boga, to tak, z całego serca. Jednak gdyby mój mąż mnie zdradził, zostałby wyautowany na zawsze, bo zdrada oznacza koniec miłości, a poza tym nie mam obowiązku deptania swojej godności i dokładania sobie samej cierpień żyjąc ze zdradzaczem.
Zdrada zawsze jest złem. Przynosi tylko ból, rozpacz i destrukcję. I żadne usprawiedliwienia nie zmienią tego.

Masz rację w tym, że zdrada nie zależy od płci.
Tylko pytanie, czy mówiąc że "wierzysz w Boga" jesteś katoliczką czy chrześcijanką? A może masz innego boga? wink

Bo jak jesteś chrześcijanką to powinnaś wiedzieć, że nie będziesz mogła ułożyć sobie już z nikim innym życia, dopóki ten, od którego odeszłaś jeszcze żyje na tym świecie.

Ja na szczęście jestem już nie wierzący... a przynajmniej nie wierzę w żadne religie, więc tego typu problemy mnie już nie dotyczą.

X77 jeśli już wypowiadasz się w jakiejś sprawie to rób to rzetelnie. Większość kościołów chrześcijańskich dopuszcza ponowne małżeństwo. No i między katoliczką i chrześcijanką to nie jest wybór, bo można być i tym i tym jednocześnie.

53 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-02 18:22:11)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Jestem katoliczką a więc i chrześcijanką. Dopóki nie trafiłam na to forum nie wiedziałam co dla człowieka znaczy zostać zdradzonym.
Pojęcie zdrady nie istniało w moim życiu. Pierwszym wątkiem jaki przeczytałam był "Dramat" MoniCo. W obliczu tak wielkiego cierpienia jakie niesie zdrada, zmieniłam zdanie co do rygorów jakie narzuca Kościół katolicki. Nikt nie powinien tak cierpieć. Nie wiem co ja bym zrobiła. Pewnie uznałabym, że skoro nawet mój mąż jest do tego zdolny to i każdy facet, więc po co pakować się w związek drugi raz. Nie zaufałabym już nikomu. Tak mi się zdaje znając mój charakter, że bez ofiar by się nie obeszło.
Jeśli chodzi o przysięgę, to jeśli zdradzacz ją złamie i odejdzie a miał zostać do śmierci, to gdzie tu wina zdradzonego. On przecież nie odszedł. Przysięgi nie złamał. A na trzeciego do wyrka przecież nie będzie się pchał. I popatrz, już zaczyna się rozluźniać temat życia po rozwodzie. Już dokument wydany jest, że to proboszcz ma oceniać sytuację. Ja nie mówię, że nie należy dać szansy na normalne życie osobom zdradzonym. Jak najbardziej. Tylko dla mnie to znaczy tyle, że skoro przedtem coś był grzechem a za chwilę nie będzie, to jaka to jest prawda. Za chwilę okaże się, że ludzie którzy mimo zdrady pozostali wierni, męczyli się na darmo. Chciałabym wiedzieć co Bóg myśli na ten temat, a skoro nie wiem to przyjmuję, że dobrze robię gdy nie krzywdzę ani innych ani siebie.

54 Ostatnio edytowany przez zyfika (2016-05-02 16:46:57)

Odp: nareszcie go zostawiłam

missisipi bardzo dobrze zrobiłaś. Ja to nazywam odcięciem ręki. Natychmiast! Palę posty, zostają zgliszcza. To wymaga dużej siły ale cierpi się tylko dwa tygodnie, a później czujesz wolność, ulgę i radość.
Zerwałam jakieś 3 tygodnie temu z kimś kogo kochałam. Cierpiałam dwa tygodnie, chodziłam smutna i bez życia, nic mi się nie chciało, zupełnie nic. Po prostu musisz sięgnąć dna, pozwól sobie na to. Sięgnij dna, pozwól sobie na największy ból i pogódź się z nim, zaakceptuj ten ból. Jak dobijesz do dna, to wtedy się odbijesz się do góry z wielką radością i ulgą. Zrób tak! Nie potrwa to długo i niedługo będziesz chodzić wesoła i radosna po świecie :-) Ale odetnij się całkowicie od niego, zero kontaktu! Po dwóch tygodniach  żałoby dojdziesz do wniosku, że albo za chwilę umrzesz z bólu albo coś wreszcie musisz zrobić ze sobą bo już dłużej tak nie można się umartwiać i zwariujesz big_smile Zaczniesz robić fajne rzeczy dla siebie, umawiać się ze znajomymi a nawet może na randki. Ja jedną wczoraj zaliczyłam big_smile Powodzenia!

55

Odp: nareszcie go zostawiłam
X77 napisał/a:
Lilka787 napisał/a:

Koko dobrze radzi, ten kto jest z Tobą w chorobie, ten kto Cię przytula gdy płaczesz, ten którego twarz rozpromienia się gdy się śmiejesz, ten który jest dumny z Twoich sukcesów, ten który cierpliwie czeka aż będziesz gotowa TEN KOCHA NAPRAWDĘ I TEN JEST TWOIM PRZYJACIELEM.

... i często kończy się tym, że zostaje tym "przyjacielem" na zawsze, ew. słyszy od dziewczyny "Odchodzę od ciebie, bo jesteś dla mnie za dobry, a będąc dalej z tobą tylko bym cię krzywdziła.", a na pytanie "dlaczego?" usłyszy od niej "przestań mnie męczyć tym pytaniem, nie chcę o tym mówić, tylko rozstańmy się jak cywilizowani ludzie" itp. itd. A potem, za jakiś czas zauważa ją w ramionach byłego, bądź nowego "egoistycznego pasożyta". wink
Niestety, przypadki udokumentowane...

Ja chyba wiem, o co Ci chodzi, X77. Obecna "druga połowa" mojego męża (mająca swojego, bardzo, ale to bardzo oddanego męża, ojca dwójki dzieci), właśnie tak potraktowała swojego małżonka - był dla niej za dobry, za opiekuńczy, "złota rączka w domu" i ... tak mu podziękowała, jak to właśnie X77 opisujesz. Czuła się "bombardowana nadmiarem miłości, dlatego była taka NIESZCZĘŚLIWA w swoim małżeństwie" (cytat z bzdurnika autorstwa mojego-prawie-byłego-męża) i szukała ZROZUMIENIA I POCIESZENIA, tego świeżego oddechu poza tym "duszącym małżeństwem".

Nie trudno się domyślić, że mój prawie-ex jest przeciwieństwem tego rodzinnego, fajnego faceta... Taki szalony, taki romantyczny, fantasta, czaruś, z gadką-szmatką, że ach-jej tongue No a adrenalina podczas "ukradkowych" spotkań dodatkowo tę aurę wyjątkowości podkręcała.

Ludzie to się chyba naprawdę przyciągają na zasadzie podobieństw - mnie to się zawsze marzył taki fajny, oddany, odpowiedzialny mąż - na pierwszym miejscu PRZYJACIEL właśnie, bo jak włos siwizna przyprószy, i te słynne motyle odfruną i tężyzna fizyczna do akrobacji sypialnianych nie ta - to właśnie przyjaźń, szacunek między dwojgiem ludzi jest tym spoiwem.

Ja też zostałam poproszona o "rozstanie jak cywilizowani ludzie" - co za durna fraza roll

Gość odchodzi ode mnie w najbardziej prymitywny sposób, zdradzając mnie i oszukując - rozumiem, że ta prośba o "cywilizowane zachowanie" dotyczy wyłącznie mnie, bo może jeszcze zaczęłabym płakać z bólu i upokorzenia, a przecież "on odchodzi dla mojego dobra" tongue

Tak więc drogi X77, to działa w dwie strony - niezależnie od płci. tongue

To prawda, co pisze Lilka787:

Lilka787 napisał/a:

Nie wszyscy faceci to dranie a kobiety dziwki.

I w to muszę wierzyć, choć po moich doświadczeniach ciężko z zaufaniem. Jestem nieufna słowom, dałam się omotać nimi jako młodziutka dziewczyna... Dziś, jak X77, żądam czynów tongue

No ale pech chciał, że akurat mój prawie-już-były mąż zaczął pracować vis-a-vis dziwki tongue

X77 napisał/a:

A ta zakłamana większość powoduje, że nigdy nie uwierzę w kobiece słowa(czy to mówione czy pisane) dopóki nie zobaczę ich czynów.

To pisze facet, który coś niedobrego niedawno przeszedł... Zgadza się?

56 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-05-02 16:51:50)

Odp: nareszcie go zostawiłam

A ten cytat, który X77 ma w stopce, to powinien przeczytać każdy, komu współmałżonek wciska kit o spotkaniach z "koleżanką" lub "kolegą" przeciwnej płci tongue Ku przestrodze tongue

Prawdziwa przyjaźń damsko-męska istnieje tylko między bratem i siostrą oraz między gejem i lesbijską.

57

Odp: nareszcie go zostawiłam

Też tak uważam, co do tej stopki, a liczne przykłady na forum tylko to potwierdzają.
W ogóle przyjaźń to ryzykowna sprawa (patrz przyjaciółka Miśkapuszystego).

58

Odp: nareszcie go zostawiłam

Lilka787, podrzuć mi link do tej przyjaciółki Miśkapuszystego, proszę. Chętnie poczytam tongue

59 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-02 19:47:29)

Odp: nareszcie go zostawiłam

Chodzi o Miśkapuszystego z wątku "Moja przyjaciółka i mój mąż mają romans". Byłaś tam. Ja dziś przeczytałam do końca.
Naprawdę serce pęka. Ten Jej mąż to musi być jakiś chory na umyśle gość, jak można tak krzywdzić swoich najbliższych, no jak?
Myślę, że Miśka nadal cierpi. Wytłumaczyła sobie, że faceci to samce i po prostu muszą, że jak kobieta zaproponuje  sex to przecież nie są w stanie odmówić.
Tak sobie usprawiedliwiła męża i tak żyje w zakłamaniu. Widocznie bez tego mechanizmu obronnego nie dała by rady przetrwać w tym małżeństwie.

Może ma to swoje źródło w traumatycznych przeżyciach Miśki w dzieciństwie i młodości.

60

Odp: nareszcie go zostawiłam

OK, teraz sobie przypominam!

Ci, którzy zadają takie cierpienie innym są w jakimś amoku - jakby zupełnie, ale ktoś im wyłączył mózgi, a przede wszystkim ... serca sad

61

Odp: nareszcie go zostawiłam
X77 napisał/a:
Lilka787 napisał/a:

Koko dobrze radzi, ten kto jest z Tobą w chorobie, ten kto Cię przytula gdy płaczesz, ten którego twarz rozpromienia się gdy się śmiejesz, ten który jest dumny z Twoich sukcesów, ten który cierpliwie czeka aż będziesz gotowa TEN KOCHA NAPRAWDĘ I TEN JEST TWOIM PRZYJACIELEM.

... i często kończy się tym, że zostaje tym "przyjacielem" na zawsze, ew. słyszy od dziewczyny "Odchodzę od ciebie, bo jesteś dla mnie za dobry, a będąc dalej z tobą tylko bym cię krzywdziła.", a na pytanie "dlaczego?" usłyszy od niej "przestań mnie męczyć tym pytaniem, nie chcę o tym mówić, tylko rozstańmy się jak cywilizowani ludzie" itp. itd. A potem, za jakiś czas zauważa ją w ramionach byłego, bądź nowego "egoistycznego pasożyta". wink
Niestety, przypadki udokumentowane...

-------------------------

A co do tego tematu, to wszyscy tu tak chwalą tą dziewczynę, że dobrze zrobiła itp... i słusznie, wcale nie zaprzeczam.

Tylko że jakby pojawił się bardzo podobny bądź identyczny temat tylko założony przez faceta analogicznie tak potraktowanego przez dziewczynę to podejrzewam że mogłyby się pojawić takie odpowiedzi jak:

"Kolejny egoistyczny prawiczek, który chce by wszystko się kręciło wokół niego"

"Współczuję twojej dziewczynie że trafiła na tak chamskiego frustrata jak ty. Widać nie bez powodu kochała i nadal kocha swego byłego faceta zamiast ciebie."

"Skoro nie rozumiesz, że nikt nie chce być sam, a do miłości i odkochania nie da się nikogo zmusić to jesteś egoistycznym, niedojrzałym dzieciakiem nie zasługującym nawet na to, by jakakolwiek była z tobą z "braku laku". I ty jeszcze chcesz by cię kochała?!"

"Tak mi szkoda tej dziewczyny, że nie może być z tamtym facetem. Ale lepiej ją zostaw, zrobisz jej tylko przysługę. Jak można wymagać od kogoś by kochał?!"

itp.

Tak, widziałem kiedyś takie odpowiedzi na portalach typu Kaffeteria, a nawet na katolickich. big_smile


Po prostu trafiłeś na dziewczyny niedojrzałe emocjonalnie, które mylą prawdziwą miłość z huśtawką emocjonalna, "BEZ CIERPIENIA NIE MA MIŁOŚCI"- mądrości ludowe rodem z telenowel brazylijskich  i które mylą uczucia ze słabością. Kochanie z słabym charakterem. Przypadki takich facetów też są udokumentowane.

62

Odp: nareszcie go zostawiłam
Jacenty89 napisał/a:
X77 napisał/a:
Lilka787 napisał/a:

Ja w swoich wpisach nie jestem tendecyjna co do płci. Dla mnie zdrada nie ma płci. Dla przykładu pocztaj wątek Polskiegopolaka. To jest przykład jak można zniszczyć siebie nie mając siły zakończyć toksycznego związku ze zdradzaczem.
Jeśli pytasz o to czy wierzę w Boga, to tak, z całego serca. Jednak gdyby mój mąż mnie zdradził, zostałby wyautowany na zawsze, bo zdrada oznacza koniec miłości, a poza tym nie mam obowiązku deptania swojej godności i dokładania sobie samej cierpień żyjąc ze zdradzaczem.
Zdrada zawsze jest złem. Przynosi tylko ból, rozpacz i destrukcję. I żadne usprawiedliwienia nie zmienią tego.

Masz rację w tym, że zdrada nie zależy od płci.
Tylko pytanie, czy mówiąc że "wierzysz w Boga" jesteś katoliczką czy chrześcijanką? A może masz innego boga? wink

Bo jak jesteś chrześcijanką to powinnaś wiedzieć, że nie będziesz mogła ułożyć sobie już z nikim innym życia, dopóki ten, od którego odeszłaś jeszcze żyje na tym świecie.

Ja na szczęście jestem już nie wierzący... a przynajmniej nie wierzę w żadne religie, więc tego typu problemy mnie już nie dotyczą.

X77 jeśli już wypowiadasz się w jakiejś sprawie to rób to rzetelnie. Większość kościołów chrześcijańskich dopuszcza ponowne małżeństwo. No i między katoliczką i chrześcijanką to nie jest wybór, bo można być i tym i tym jednocześnie.

No to bardzo mało wiesz nt. chrześcijaństwa. Zamiast słuchać przekrętów KK to zacznij czytać biblię by zrozumieć jak wiele jest sprzeczności z tym co naucza chrześcijaństwo a co głosi KK.
Jeżeli miało miejsce współżycie, to chrześcijaństwo nie dopuszcza ponownego związku małżeńskiego(jak i związku w ogóle), wedle tego, co mówił Jezus: "Kto niewinnie porzuca żonę i bierze inną, ten dopuszcza się cudzołóstwa względem niej. A kto bierze kobietę oddaloną przez męża, cudzołoży". Jezus nie ustanawiał też żadnych tzw. "sakramentów". Ten tzw. ślub to tylko umowa dająca jednak prawo do złączenia się dwojga osób - kobiety i mężczyzny w "jedno ciało", gdzie właśnie przez to następowało prawdziwe, duchowe złączenie, przez co młoda para dosłownie stawali się mężem i żoną... czyli przez współżycie.
Ale to następowało zawsze - nawet bez umowy, bez błogosławieństwa ojca panny młodej(co było wolą bożą), gdzie współżycie powodowało grzech wszeteszeństwa/rozwiązłości, ale w konsekwencji i tak łączące dwoje w jedno. Tego już nie dało się rozerwać przez żadną pokutę czy żal, dopiero śmierć jednego ze współmałżonków mogła to rozerwać. Nawet podczas przygodnego seksu "z nierządnicą" następowało owe złączenie "dwojga w jedno" o czym ostrzegał Paweł apostoł w liście do Koryntian.
Chłopak, który uwiódł dziewczynę i z nią współżył, już miał prawa i obowiązki wobec niej, jako żony. Co może być szokujące, podobnie było w przypadku gwałciciela, na co mógł się nie zgodzić ojciec tej dziewczyny.
Tak głosi prawdziwe chrześcijaństwo, a prawdziwym źródłem dla chrześcijanina jest przede wszystkim biblia chrześcijańska.

Ja, choć jestem niewierzący to uważam i uznaję biblię za oryginalne źródło wiedzy o prawdziwym chrześcijaństwie i to do niej będę odsyłał każdego zainteresowanego.

-------------------------------------
Co do KK to jego nauki wobec chrześcijaństwa są tyle samo warte co nauki ŚJ. I jedni i drudzy zakłamują i przekręcają prawdziwy przekaz z biblii.
KK nie powstało w wyniku jego założenia przez Jezusa(jak sami głoszą), lecz w Rzymie, ok 300 lat po śmieci Jezusa. Stało się zbrodniczą sektą, na czele której przez lata zasiadali przywódcy-guru, którzy fałszywie podawali się za następców Piotra apostoła, dopuszczali się licznych aktów bałwochwalstwa do którego pociągali za sobą całe rzesze swoich wyznawców. Cała ta "najstarsza mafia świata" na przestrzeni wieków dorobiła się na swoim koncie porządnej liczny zbrodni takich morderstwa, kradzieże, wyłudzenia, najróżniejsze afery, gwałty, korupcje itp. zaś ich kapłani wręcz słyną z cudzołóstw oraz pedofilii.
Mordowali, bądź okrutnie prześladowali nie tylko niewierzących, bądź innowierców, ale też i wszystkich tych, którzy czytali bądź choćby tylko posiadali księgi biblijne i wierzyli inaczej niż nakazywał im "jedyny prawowierny kościół". W podobny sposób bezpośrednio hamowali też wszelkie przejawy postępu nauki i odkryć, żeby nikt im nie przeszkadzał w utrzymywaniu społeczeństwa w stanie ogłupienia, przez co mogliby stracił władzę. Zdzierali też dziesięcinę z ciężko pracujących ludzi, ogłupiali ich fałszywymi naukami i zastraszali że bez nich zbawienia nie dostąpią. Ilość ofiar tej sekty najprawdopodobniej przewyższa nawet ilość ofiar Hitlera i Stalina razem wziętych. Nietrudno nawet się domyślić, biorąc pod uwagę choćby to, że wystarczyło pochopne podejrzenie kobiety o "czary" bądź jej zbyt ponętny wygląd, by spalić ją na stosie.
W niczym nie byli lepsi od obecnych ekstermistów islamskich.

A ten tzw. "Jan Paweł II"? No cóż... pomijając to, że fałszywie podawał się za namiestnika Jezusa na ziemi, że prowadził wielu ludzi do bałwochwalstwa oraz to, że za jego kadencji nawet nie można było wspominać o jakichkolwiek przejawach pedofilii księży... to dokonał pewnego sławnego czynu: w 1980 roku beatyfikował zbrodniarza, pewnego jezuitę, którzy był odpowiedzialny za masowe morderstwa Indian(nie oszczędzał nawet kobiety i dzieci) i który twierdził że "miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". JPII, beatyfikując go, nazwał go "Apostołem Brazylii, wzorem do naśladowania dla każdego jak i dla samego siebie". Są też inne "osiągnięcia" "papieża-polaka" o których nie ma sensu tutaj pisać.

Na zakończenie i dopełnienie wystarczy nawet wpisać w Google "KOŚCIÓŁ KATOLICKI JEST SEKTĄ I DESTRUKCYJNYM KULTEM", aby z pierwszym bądź drugim wyniku wyszukiwania dowiedzieć się jak wiele jest sprzeczności KK z prawdziwym chrześcijaństwem.

63 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-03 10:41:35)

Odp: nareszcie go zostawiłam

X77

Uznaję Twoje argumenty, to znaczy że Biblia jest tą właściwą nauką Jezusa.
Ale jak właściwie ją interpretować? Skąd mam wiedzieć co myśli Bóg i czego chce od człowieka?
Czy pozostaje nam tylko wierzyć w Jego miłosierdzie, ale jak skoro grzesząc w nadziei miłosierdzia bożego popełniamy grzech śmiertelny przeciw Duchowi Świętemu, a jak wiemy te nie są odpuszczane, a może to tylko kłamstwo?
Jak dotrzeć do prawdy? A może skoro to niemożliwe to i nieistotne dla Boga? Może wystarczy dobrze postępować?

I jeszcze jedno, skoro KK jest zły to dlaczego Bóg objawiając się w Jego świętych mówi wyraźnie o tym że Kościół jest święty, jest Jego ciałem i winni jesteśmy mu posłuszeństwo. Dla mnie to jest sprzeczność.

To źródło o beatyfikacji tego "apostoła" Brazylii to wiarygodne jest?

Czytałeś naszą dyskusję na temat istnienia Boga na wątku "Co za chore i zepsute czasy"?

64

Odp: nareszcie go zostawiłam

"Metodzie ewangelizacji prowadzonej przez jezuitów stawiano zarzut stosowania przymusu w katechizacji. Wobec tak sformułowanego oskarżenia trzeba stanowczo stwierdzić, że brak jest dokumentów twierdzących, że Indian siłą trzymano w wioskach przeznaczonych dla katechumenów. Wręcz przeciwnie, znajdujemy wzmianki o Indianach, którzy zniechęcili się na drodze do wiary i odeszli do niewierzących. Indian przyciągała do nowej nauki nie siła, a świadomość, że jezuici stają w obronie ich prawa do wolności. Oni jedyni sprzeciwiali się porywaniu Indian do niewoli, która to stanowiła coraz poważniejsze zagrożenie dla nich. Próbą obrony Indian miała być także papieska bulla "Veritas ipsa" wydana 2 VI 1537 r. przez Pawła III, gdzie papież występował w niej przeciw braniu Indian do niewoli. Niestety, papieskie zakazy wskutek fałszywej interpretacji omijano aż nadto skutecznie, dlatego jezuici byli jedyną szansą ochrony dla tubylców. Indianie pozostawali z nimi nie tylko dobrowolnie, lecz nawet ryzykowali swe życie w obronie wiary, tej wiary przyniesionej z Europy, która stała się ich własną. Przykładem są walki w obronie gubernatorów Men de Sá oraz Estácio de Sá oraz wydarzenia, jakie miały miejsce w czasie walk o twierdzę Villegaignon w Rio de Janeiro czy o kolegium Sao Paulo położonym na płaskowyżu Piratininga, jakie toczono z Kalwinami."   To tyle o apostole Brazylii i oskarżeniach wobec niego.
P.S. Nie jestem katolikiem. Czym dla Ciebie jest prawdziwe chrześcijaństwo?  Bo Twoja propaganda pachnie mi jakąś sektą .

65

Odp: nareszcie go zostawiłam

Ekhm ... Isn't it a little off-top?

To dział ROZSTANIE-FLIRT-ZDRADA-ROZWÓD... Missisippi dzieli się tu rozterkami sercowymi...

Jacenty89, czy zaatakujesz mnie za uprzejmą prośbę przeniesienia polemiki na tle religijnym i rzekomej sekciarskiej propagandy Lilki787 w inne miejsce?

Tak się tu jakoś ... nieprzyjemnie zrobiło, a miałeś tu zaglądać aby wpierać autorkę, remember?

Posty [ 1 do 65 z 179 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nareszcie go zostawiłam

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024