gojka102 napisał/a:Jeśli nad morze (wspomniałaś o tym nieszczęsnym Mielnie) to na pewno nie nad polskie. Mnie nie stać na wakacje w Polsce 
No właśnie trafiłaś w 10 co do kwestii finansowej związanej z polskim morzem - będąc w Gdańsku zeszłego roku nie mogłam uwierzyć , jakie zdzierstwo panuje nad naszym Bałtykiem. Na swoje szczęście nie lubie ryb czy gorfów i innych słodkości które co 5 metrów są zazwyczaj na promenadzie jednak 10 zł za gofra z plastrem ananasa i kapką bitej śmietany uważam za lekki ponos.
Mileno to jeszcze inna bajka...chodząc z koleżankami do lokalnego sklepiku do dziś pamiętam butelkę coca coli 0,5 l za 5,50 czy serek topiony 100 gram za jakieś 3,50 ;') dobrze że miałyśmy trochę zapasów kupionych wcześniej, bo inaczej byśmy zbankrutowały.
Bedąc we Włoszech placiłyśmy z koleżankami jakieś 8 czy 10 euro, w ramach tego dostawało sie wybranego drinka i można było jeśc wszytskie potrawy w ramach szwedzkiego stołu ile tylko dusza zapragnie - w dodatku wsyztsko swieże, kelner przemiły a na koniec właściciel restauracji z tekstem w stylu - czy smakowało wam ? bo jeśli nie smakowało czy uważaja panie że 8/10 euro to za dużo?jeśli tak to nic, nie musicie płacić" co nas kompletnie rozczuliło przy zapewnienaich,że nigdy w zyciu nie jadłyśmy takich dobrych potraw i rzecz jasna, opłaceniu wszystkiego
W Polsce mało kiedy ktokolwiek zapyta sie czy smakuje potrawa, czy podejdzie w miarę szybko zabrać talerze czy w ogóle podejdzie by złożyc zamówienie. Pamietam że raz będąc w Zakopanem wstąpiłam z siostra do jakiejś pizzeri by zjeśc obiad -nie dość że czekając przy stoliku dobre 15 minut nie doczekałyśmy się podejścia z menu do nas (mimo że obok stoliki były w miare szybko obsługiwane), to trudno, mówię - podejdę sama i poproszę o to -tak też zrobiłam. Minęły kolejne 10 minut ,zastanowiłyśmy się co jemy , poprosiłam kelnerkę na co ona oznajmia nam,że obsługują wycieczkę niespodziewaną i na zamówienie będziemy musiały czekać...uwaga...jakieś 2 godziny. W ten sposób straciłyśmy jakieś 25 minut, a straciłybyśmy więcej gdybym sama nie podeszła po to nieszczęsne menu czy bym jej nie zawołała. Jeszcze w Gdańsku pamiętam nieuprzejmość ze strony sprzedawców( na pytanie siostry z jakimi składnikami jest dana sałatka bo na karcie nie było zapisane kelnerka warknęła-przeczytać sobie na tablicy przed barem), na co odniecciało nam sie jedzenia w takim miejscu i postawiłyśmy na mc ;/).
A nie ukrywam, takie kwestie jak podejście do mnie jako do klienta są bardzo dla mnie istotne.
"Znudziłem się wam? Tak? Jesteście tylko zgrają snobistycznych snobów. Snobistycznych snobów, którzy się snobują. I tak was nie potrzebuję. Obejdę się i bez was. A kiedy odniosę sukces, wydam wielkie barbecue. I żadnego nie zaproszę. Pokażę wam. Jeszcze zobaczycie!"
Johnny Bravo !