Nowa Huta to dla mnie dalej niż zagranica ;D Mieszkam w Krakowie od matury z przerwą trzyletnią, czyli piąty rok mi tu leci i jeszcze w tamte regiony się nie zapuszczałem. Jestem przyjezdnym i oprócz akademika wynajmowałem kilka razy mieszkania w różnych dzielnicach, ale zawsze trzymałem się z dala od NH. Wiem, że aż takiej niebezpiecznej dżungli tam nie ma i ludzie tam żyją, ale pamiętam jak mnie nastraszono kiedy pierwszy raz przyjechałem do rodu Kraka - od razu chciałem wracać kiedy usłyszałem historię o jakimś psycholu, który w specyficzny sposób śrubkami uśmiercał swoje ofiary... Mając 19 lat i trafiając z odizolowanego (choć wcale nie takiego małego) miasteczka do takiego duuuuziego city można w różne rzeczy uwierzyć 
W Krakowie jest wiele fajnych miejsc i dlatego nie żałuję, że nie jestem zmotoryzowany
Komunikacja nie jest tragiczna, ale najlepiej po prostu łazić i żyć tym miastem. W ten sposób można czasami wiele fajnych miejsc odkryć, zupełnie przypadkiem.
Na studiach mieliśmy plany wyjazdu na Węgry i na planach się skończyło...:/ A po studiach jak wyżej napisała Moni255, towarzystwo się rozjechało, rozkruszyło. Ludzie siedzą w necie 
Nie żebym biadolił nad samotnością, bo na brak zajęć nie narzekam, wręcz przeciwnie. Jednak też zauważam, że z rocznika na rocznik ludzie coraz bardziej zamykają się w wirtualnej rzeczywistości.