Staram się odciąć, choć niestety mieszkamy bardzo blisko siebie i cały czas chodzę z obawą, ze gdzieś Go zobaczę z nią - na razie było mi oszczędzone na żywo tego widoku...
Myślę, że dla teściów może być odpowiednia, jeżeli nie będzie protestować przeciw ich zdaniu...
Nie wiem, czy się zmienił, jest dalej czuły tylko drobny szczegół dla innej.... Nie pojmę tego chyba nigdy, jak tak się da:(
Dom był budowany za pieniądze jego rodziców, jak już pisałam, także nie ma sie z czego rozliczać, włożonego serca i czasu nikt mi nie odda, zresztą nikt nie wpadł na to, że moge miec do niego jakiś sentyment czy coś -w koncu gospodaruje już tam inna, mi nie dane nawet było zobaczyć kuchni, którą wybierałam....
Ja też schudłam, tak jak już tez tu pisałam w kółko nasze obrazy przed oczami, w snach On, wszędzie wspomnienia i żal za marzeniami o przyszłości... i brak tego najlepszego Przyjaciela:(
A lat mam 27...
66 2011-09-13 20:02:43 Ostatnio edytowany przez agrafka (2011-09-13 20:03:10)
Marzenie...
Czas kochana zejść na ziemię niestety.
Ja mam strasznego stresa. Mój zerwał ze mną przez tel. jak się sama zapytałam. Myślał, że się wszystkiego domyślę i przez 3 mies. zapomniał mnie poinformować (dając mi dużą nadzieję), że między nami koniec.
Przyleciałam specjalnie do Pl, by z nim porozmawiać i usłyszeć to w oczy, by się więcej nie łudzić.
Też mieliśmy wielkie plany, tylko ja zeszłam na ziemię i stwierdziłam, że nasze plany były moimi planami, a On...
jutro się przekonam, ma przyjechać "po swoje rzeczy" (musiałam znaleźć pretekst).
Trzymajcie kciuki
Trzymaj się cieplutko i idź już do łóźeczka, włącz film i wypij ciepłe kakao
No tylko tu jednak były to nasze plany, chyba, ze sama miałam iść sobie do tego ślubu... Nie wiedziałam, ze to się psychicznie da, szykowac się do ślubu z jedną, a dwa miesiace później być z drugą, ze to nie powoduje jakiegoś konfliktu osobowosci, ze można rówocześnie przeżywac żal za jedną osobą i cieszyć się z bycia z druga...
No tylko tu jednak były to nasze plany, chyba, ze sama miałam iść sobie do tego ślubu... Nie wiedziałam, ze to się psychicznie da, szykowac się do ślubu z jedną, a dwa miesiace później być z drugą, ze to nie powoduje jakiegoś konfliktu osobowosci, ze można rówocześnie przeżywac żal za jedną osobą i cieszyć się z bycia z druga...
Chłopak zapewne ma jakiś problem. Nie pomyślałaś może, że np., jakiś wpływ mają na niego rodzice?
Jakie były relacje między Tobą a Twoimi potencjalnymi teściami?
A najbardziej wkurza mnie to ,że wszyscy namawiają mnie na wyjścia na poznanie kogos jak ja marzę żeby on wrócił codziennie mi się śni ,ze do mnie wraca my mieszkaliśmy razem 6 lat codziennie budzilismy sie koło siebie poranne śniadania filmy imprezki człowiek sie przyzwyczaja. Nie mogę patrzeć na innych facetów bleee
anhedonia a ile minęło juz czasu pd Twojego rozstania ,bo widzę ze jestes silna baba opowiedz mi o tym jak mozesz. Jak to zniosłas?
Minęło 2 lata w sierpniu.
Pierwszy rok przeżyłam w determinacji a wzięłam się w garść, bo uznałam, że CHCĘ, MOGĘ i POTRAFIĘ.
Bo uznałam, że zajęcie się pisaniem i obroną pracy dyplomowej oraz dziećmi jest więcej warte niż zajmowanie się pytaniem: DLACZEGO... Co to ma znaczenie dlaczego jeżeli NIC już nie można zmienić. Następne wakacje były koszmarem, bo po nawale roboty nastał zastój i przeżyłam POWTÓRKĘ z "rozrywki".
Od tego czasu jest tylko lepiej - bo mam ŚWIADOMOŚĆ samej siebie. Moje życie w moich rękach, ja ponoszę odpowiedzialność za jego jakość a nie jakiś palant. Trudno - trzeba żyć dalej, aby już żadnej jego cząstki nie zmarnować Rozczulanie się nad sobą nic nie zmienia na plus - przeciwnie, osłabia i niszczy resztki godności. Ot i cała tajemnica.
Nie można nad tym przejść obojętnie - człowiek nie głaz, ale można przekierować swoją uwagę na swoje życie i "odpępić" się od traumy.
...Nie wiedziałam, ze to się psychicznie da, szykowac się do ślubu z jedną, a dwa miesiace później być z drugą, ze to nie powoduje jakiegoś konfliktu osobowosci, ze można rówocześnie przeżywac żal za jedną osobą i cieszyć się z bycia z druga...
A nie uważasz droga agrafko, że to już NIE TWÓJ problem? Jego osobowość, jego zaburzenia.
Przestań myśleć o nim - zacznij myśleć o sobie i reszcie swego życia. Powodzenia
72 2011-09-13 20:48:46 Ostatnio edytowany przez staram_sie (2011-09-13 20:50:20)
A nie uważasz droga agrafko, że to już NIE TWÓJ problem? Jego osobowość, jego zaburzenia.
Przestań myśleć o nim - zacznij myśleć o sobie i reszcie swego życia. Powodzenia
A ja myślę (sama mając nadzieję na szybki detoks samej siebie po rozstaniu), że to musi przyjść TEN moment, TEN impuls i żadne rady nie pomogą! Wszystko w swoim czasie i czekam na TEN dzień i TĄ chwilę
Każda z nas musi wypłakać, przemyśleć, powspominać, by sama osiągnęła ten "orgazm", przeistoczyć się znowu w samą w siebie i wyzbycia się my na rzecz ja.
Potrzebowalas całego roku Anhedonio,wiec sama wiesz ,że stan w jakim obecnie jestes wymaga czasu, ale w jednym masz racje, to co sie z nim dzieje to juz tylko jego problem, nie agrafki.
Co do rodziców z cala pewnoscia mieli swój udzieł, szczegolnie gdy syn wrocil do domu z pierscionkiem, może to nawet oni wszystko odwołali i wspierali go by sie z Toba nie kontaktowal, jednak on na to pozwolił, gdyby nie chciał nic by nie zrobili.
No rodzice na pewno mają wpływ i to spory i ja dobrze o tym wiem! Niby nie wprost, ale myślę, że miedzy wierszami to sporo się tam działo... Bo to jest jego decyzja bla bla bla, ale czy rodzice doradzą zastanów się, zebyś nie żałował, ze sie ożeniłes a zastanów się, zebyś nie załował, ze się rozstałeś - niby jedno słowo, ale chyba różnica w radzie i inrencjach.... I mimo, ze On mówi, że gdyby między nami było dobrze to opinia rodziny by mu zwisała, to jednak dzięki tej opini było ileś kłótni między nami, a sączona drobnym strumyczkiem myśle jednak się nazbierała:((
Cieżko stwierdzić, ze nie mój problem, mój, bo ja Go kocham, to nadal mój ukochany człowiek, gdy myślę o jego oczach, jego włosach, ustach, twarzy, o każdym kawałku jego, o jego zwyczajach itp itd tak samo jak Domini nie mogę patrzec na innych facetó, nie umiem sobie nawet wyobrazić siebie, z któryms, najpierw muszę sobie jakoś wyobrazić swoją przyszłosć bez niego, a poza tym po co mi facet skoro z tego wszystkiego, co tu pisze musze byc szczesliwa sama dla siebie, a każdy moze sie znudzić po kilku latach i odejsc, nie dziekuje
Maju - na pewno wspierali i wspierają nadal - bo to przecież ich syn skrzywdzony przeze mnie, jeszcze kilka dni po tym wszystkim moja Mama spotkała jego ojca i mówi do niego, co te nasze dzieci robią, życie takie krótkie, a on na to, co było to było, oddała pierścionek to ma, życie musi iść dalej, każdy pilnuje swojego. Nie mam wątpliwości jakie miał wsparcie w domu - będzie Cię synku boleć, ale znajdziesz sobie fajniejszą itd, a ja mu mówiłam, ze co On myśli, ze miłość się tak na ulicy spotyka i co i wyszło na Jego, piąta dziewczyna z którą się spotkał okazała się być miłością, a ja naiwna myślałam, ze jestem kimś wyjątkowym dla Niego:((
76 2011-09-13 21:15:45 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-09-13 21:19:00)
Czyli juz wiesz o co poszlo? O zerwanie zareczyn, cos w nim peklo i oddal sie calkiem w rece rodziny, która zaraz odwołała slub i pokazała Ci Twoje miejsce, kuli żelazo poki gorące. Ciezko zyc z facetem tak bardzo zaleznym od rodziców.
Masz racje,to oni to nakręcaja a czy on traktuje tamta dziewczyne powaznie, czy tez jak klina to już jego sprawa.
Nie ma co tego rozstrzasac, stalo się, postaraj sie odciąć, czas i całkowity brak kontaktu- to jedyne lekarstwo.Trzymaj sie.
Potrzebowalas całego roku Anhedonio,wiec sama wiesz ,że stan w jakim obecnie jestes wymaga czasu, ale w jednym masz racje, to co sie z nim dzieje to juz tylko jego problem, nie agrafki.
Gdybym wówczas trafiła na forum pewnie trwało by to krócej. niestety nie znalazłam się w tej komfortowej sytuacji i musiałam radzić sobie sama. Można słuchać i korzystać z podpowiedzi tak samo doświadczonych - bo kolej rzeczy jest taka sama - te okresy niedowierzania, buntu, zaprzeczania, szukania winnych itp. - można jednak je skrócić dla własnego dobra i komfortu. Albo stać w miejscu...
...
Cieżko stwierdzić, ze nie mój problem, mój, bo ja Go kocham, to nadal mój ukochany człowiek, gdy myślę o jego oczach, jego włosach, ustach, twarzy, o każdym kawałku jego, o jego zwyczajach itp itd tak samo jak Domini nie mogę patrzec na innych facetó, nie umiem sobie nawet wyobrazić siebie, z któryms, najpierw muszę sobie jakoś wyobrazić swoją przyszłosć bez niego, a poza tym po co mi facet skoro z tego wszystkiego, co tu pisze musze byc szczesliwa sama dla siebie, a każdy moze sie znudzić po kilku latach i odejsc, nie dziekuje
Ty go kochasz a on to ma w d...żym poważaniu. To niby CO dla CIEBIE przyniesie pławienie się w jego życiu, dobrej i szczęśliwej zabawie z nową panią? CIEBIE uszczęśliwi?
Ja nie piszę o skakaniu z kwiatka na kwiatek i nigdzie nie padło słowo o innym facecie - TU chodzi o to byś swego życia nie uzależniała od życia przeszłością - bo to powinno być doświadczenie, BYŁO i nie wróci.
Ale jeżeli wolisz wciąż myśleć o NIM - myśl...
I tak nic TO myślenie nie zmieni...
Życzę sił
Na pewno traktuje poważnie, bo nie jest facetem, który świadomie chciałby kogoś skrzywdzic... Więc nawet, jeżeli psycholog by ocenił, ze to klin to z jego strony jest podejscie jak najbardziej serio..:(
Mój swoją nową panne poznał 17 lipca a 27 lipca juz był koniec powiedział ,ze mnie nie kocha i koniec 8 lat dla 10 dni nie mogę tego ogarnąć to mnie boli . A przed tym staraliśmy się o dzidziusia i co sie stało odkochał się te pytanie mnie zadreczą co zrobiłam źle ...czemu mnieto spotkało. Inne zdradzają i mają dobrze w zyciu a my chyba jestes takie cipki naiwne wpatrzone w jednego... ech szkoda słów.
80 2011-09-13 21:32:38 Ostatnio edytowany przez maja 84 (2011-09-13 21:54:33)
Skoro potrafil bez uzgodnienia z Toba odwołać slub,nie dając Ci najmniejszej szansy na naprawe,jest zdolny i do innych posunięć, nigdy tak naprawde nie poznamy drugiego czlowieka i nie wiemy jak sie zachowa w danej sytuacji, bylaś tak go pewna i co?
Rodzice to nakrecają, z pewnością fundują wakacje, to jeszcze calkiem niedojrzały facet i uplynie pare lat nim stanie na nogi, bo problemy dorosły facet roziwazuje sam a nie ucieka do mamusi i tatusia.
Anhedonio gdybys trafila na forum wcześniej to bys nas posluchala? To sa etapy, które jednak każdy przechodzi bo tak jest skonstruowana ludzka psychika,przyjmuje w danym momencie tyle ile jest w stanie uniesc Ty juzbylaś gotowa sie podniesć i sie podniosłas, forum to z pewnoscia przyspieszy, ale droga na skroty? Serce jednak troche stygnie.
Byłam Go strasznie pewna, od ponad miesiaca jest z tamtą, a ja dalej nie umiem tego przyjać do wiadomości, wszystko bym za Niego oddała, ale to chyba normalne, ze jak się z kims jest to ta osoba jest najważniejsza, wiadomo są wokół ludzie, ale każdy z nich ma swoje życie, a ja swoje budowałam z Nim:(( I to w Jego ramionach się chroniłam jak było źle, zawsze mniej bolało ze swiadomością, ze ktoś tak bardzo mnie kocha, tak mu na mnie zależy, a teraz jestem sama i największa raodśc dnia to włączenie kompa:( Jak to wszystko możliwe, że to się dzieje napwradę :(:(
Wierze ,że Cie kochał lecz niestety to nie byla już milosć z najwyzszej półki,z to jednak siedmioletni związek, jest i rutyna i wstrząsy a ona jest nowością, fruwają motylki, wasz zwiazek od dawna wymagał ratunku, jednak nie obwiniaj sie tak, oboje to przegapiliście.
Moim zdaniem jeżeli ktos tak szybko wchodzi w nowy związek to albo przestal całkiem kochać i sie zakochal albo to klin, nie wiem jak jest w tym wypadku ale moim zdaniem to coś za szybko
83 2011-09-13 22:29:04 Ostatnio edytowany przez modzia7 (2011-09-13 22:33:44)
mój chłopak po 5 latach ze mną, też od razu znalazł sobie dziewczynę... to jest za szybko... nie zdążył ochłonąć po jednym związku i wlazł od razu w drugi... moim zdaniem niczego go to rozstanie nie zdążyło nauczyć ( w przeciwieństwie do mnie ) a ten związek na szybko- zawsze kończy się niewypałem... wcześniej czy później ale tak będzie! bo w nim nic się nie zmieniło! nadal będzie w jego związku pojawiać się rutyna a on nie będzie jej dostrzegać, nie bedzie widziec swoich błędów aż znowu jego związek runie!
Jak tak można od razu wchodzić w inny związek... ja tego nigdy nie pojmę...
przynajmniej ja mam tą satysfakcję, że odbyłam żałobę po związku, wyciągnęłam wnioski i opłakałam!
Tak w ogóle to z czasem to właśnie my - p o r z u c e n i - będziemy w lepszej sytuacji! Bo po latach to nie my będziemy prowadzić rozkminki- co by było gdybym jednak się tak nie zachował? co by było gdybym nie odszedł...? Czy życie z nią byłoby lepsze?
a my? my nie mamy co gdybać! bo to my zostałyśmy w tej sytuacji bez prawa głosu, nic nie mogłyśmy na to poradzić...nie miałyśmy wyboru a nawet szansy zmienić jego decyzji....
DLATEGO TERAZ MUSIMY PIĘKNIE ŻYĆ!!! ŻEBY TO CO TERAZ OSIĄGNIEMY, JAKIMI SIĘ STANIEMY BYŁO DLA TYCH BYŁYCH NAJWIĘKSZĄ KARĄ! ŻEBY DO KOŃCA ŻYCIA ŻAŁOWALI ŻE STRACILI TAK WSPANIAŁĄ OSOBĘ!!!!!!!!!!!!!!!
według mnie to połączenie miłego z pożytecznym
uszy do góry!!! nie zadręczajcie się! mój były też był cudowny... miał wspaniałe zalety... też jest mi z tym ciężko! ale nie można go bronić ani usprawiedliwiać- mówię głownie do autorki posta- jeśli masz o nim mówić dobrze to wcale nie mów... nie mów ani dobrze ani źle, nie nakręcaj się w ten sposób, bo w tedy jest jeszcze ciężej....
Buziaki, bądź dzielna!!!!!!!! nawet jeśli miałoby to być tylko na złość jemu
domini, agrafka ja Wam powiem inaczej, już to zresztą kiedyś komuś mówiłam, jeśli na dzień dzisiejszy nie jesteście w stanie "wychodzić" do ludzi to tego nie róbcie i tyle, to samo kiedyś przyjdzie, ja na początku odcięłam się od wszystkich bo po prostu nie mogłam wytrzymać w towarzystwie ludzi; dziś jeszcze nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłabym być z jakimś innym facetem, ale wiem że i to nam przejdzie; jestem w tym samym wieku co agrafka i też to co mnie nakręcało w rozpaczy to m.in. to, że teraz nikt mi nie został, że będę sama, bo wszyscy porządni faceci są już zajęci, to i to że dalsze swoje życie widziało się od tak dawna tylko z tą jedną osobą bardzo człowieka podłamuje zanim znowu zacznie się życie tylko dla siebie, bo przecież też kiedyś dziewczyny byłyście szczęśliwe bez tych panów(czy wtedy powiedziałybyście, że Wasze szczęście jest uzależnione tylko od innej osoby a nie od Was samych? chyba nie), do tego można wrócić chociaż to wymaga czasu.
Mówisz domini, że nie masz apetytu, i mam wrażenie, że sama się nad sobą w tym względzie użalasz, jesteś już dorosłą kobietą a nie pięciolatką, widzisz i rozumiesz, że to jest złe dla Twojego organizmu więc walcz ze sobą dziewczyno, nikt za Ciebie tego nie zrobi, a tym bardziej nie będzie jadł, jeśli sądzisz gdzieś tam w podświadomości, że w ten sposób może on się nad Tobą zlituje bo zobaczy jak marnie wyglądasz, to zapomnij, sama sobie robisz krzywdę, a on będzie miał satysfakcje że był taki wspaniały, skoro tak bardzo cierpisz po jego stracie. Taka blokada jest tylko i wyłącznie wynikiem naszej podświadomości więc pracuj nad sobą, nie jesteś przecież bezwolną marionetką, którą ktoś musi kierować. Cierpienie cierpieniem, stres i nerwy potrafią zabrać trochę kilogramów, ale to nie oznacza, że trzeba zaraz popadać w jakiś jadłowstręt czy coś podobnego, bo rozpacz w końcu minie a zostanie Ci wyjałowiony organizm i szereg wizyt u lekarzy a nie wiem czy to jest to czego chcesz.
Droga ewelino ja walczę ze sobą pragnę jeść chcę tego bardzo, wciskam pokarmy na siłę nawet kupuje w aptece nutridrinki,które są bardzo drogie , ale to nic nie daje poprostu juz nie mam siły co zrobic z tym apetytem. Zablokowałam się ,przeszłam traumatyczne przeżycia , zostałam upokarzona,wyzwana ,zdradzona przy jego kolegach. Zmanipulowana przez dwa tygodnie krecił mną jak chciał. Niby się pogodził ze mną ,kupił kwiaty a potem znowu cios i znowu pojechał do niej i nie wrócił na noc.... To nie było normalne zerwanie ,ze koniec i kultura ,to była ogromna chamówa totalne upokorzenie i dlatego mój mózg nie moze tego wyprzeć . Wpadł w szał wyrzucił mi ciuchy z szafy . A ta kobieta go nakręca na mnie. On się tak zmienił , nie ma szacunku do tych 8 lat to mnie boli, bo inny facet zakończyłby z kultura powstrzymał sie od spotkań z nia zanim upora sie ze mną ,a on robił to centralnie ja ryczałam w domu ,a on jechał do niej i mówił mi,że sie zakochał w niej .ona jest starsza od niego ma 38 lat dwa razy się rozwodziła i wie jak postępowac jak wydrzec faceta ,a on sie dał poprostu,powiedziała mu parę miłych słówek poprostu był otwarty , a z nami była rutyna codzienność , dzień świstaka praca dom praca dom wekend i tak się zyło. A z ta panienką baluje ostro ma wszystko gdzieś kasę rozwala. Ja starałam się w mieszkanie jak najwięcej ładować ,pracowałam a on siłownia kolesie bary ,u nas w domu zawsze ktoś był ,mecze, konsola, muzyka.jego koledzy przychodzili do mnie jak mieli problemy ,zwierzali sie a teraz wszyscy wypieli się na mnie to mnie tez boli ,bo ja pomagałam im w potrzebie.
86 2011-09-14 16:29:58 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-09-14 16:50:08)
anhedonia a ile minęło juz czasu pd Twojego rozstania ,bo widzę ze jestes silna baba opowiedz mi o tym jak mozesz. Jak to zniosłas?
Odpowiedziałam szczerze na zadane mi pytanie.
Anhedonio gdybys trafila na forum wcześniej to bys nas posluchala? To sa etapy, które jednak każdy przechodzi bo tak jest skonstruowana ludzka psychika,przyjmuje w danym momencie tyle ile jest w stanie uniesc Ty juzbylaś gotowa sie podniesć i sie podniosłas, forum to z pewnoscia przyspieszy, ale droga na skroty? Serce jednak troche stygnie.
Gdybym trafiła wcześniej na forum to byłoby mi zwyczajnie łatwiej. Bo ja UMIEM i lubię słuchać innych. Posłuchałabym NA PEWNO Zazdrości, Niekochanej, marynarki...
Nie znasz mnie więc nie oceniaj na co byłam a na co nie byłam gotowa. Nad własna psychiką i osobowością też można pracować jeśli taka wola i chęć. Jeśli wasza wola jest inna, to nie ma sprawy. Myślałam, że nie chcecie marnować życia na bezcelowe rozmyślania o NICH. Bo ich się zmienić zwyczajnie nie da, ani ich uczuć. Więc chyba szkoda na to czasu. Ale każdemu wedle potrzeb. I tak życzę Wam powodzenia
Ps. może warto zapoznać się z wątkiem założonym przez mężczyznę: http://www.netkobiety.pl/t29661.html
Zgadzam sie w 100% z wypowiedziami Anhedonii; dlaczego zatruwacie sobie psychike mysalmi o nich, oni najwyraźniej o was nie myślą- wiem, ze to brzmi bardzo brutalnie, ale najwidoczniej tak jest; wasze wspólne plany oni wyrzucili do kosza- this is the end ostateczny.
Teraz musicie zawalczyc o siebie, tak by te zdarzenia was nie złamały, nie zniszczyły.
Ja nie miałam takich przeżyc, wiec konkretnie nie umiem wam pomóc , ale dla mnie to co pisze Anhedonia brzmi bardzo logicznie i zdroworozsądkowo.
"Nie oddawaj czci tym, którzy ci ją zabrali"
Stanisław Jerzy Lec
oj tak, tak, smutne to i zarazem prawdziwe - nie podoba mi się, nic do niej nie czuje i nie wiem czemu się z nią umówiłem - znam to,
trzymaj się powodzenia!