To i ja sie dolacze bo smiech to samo zdrowie a i na frasunek pomoze 
***
Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki?
- Ładnie wyglądam?
Co mówi mężczyzna po wyjściu z łazienki?
- Na razie tam nie wchodź.
***
Warszawa. Śródmieście. Chłopiec umówił się z dziewczyną w knajpce na Marszałkowskiej. Zajeżdża wypasioną furką przed lokal... k*a, nie ma miejsca parkingowego! A on nie może się spóźnić.
Zaczyna krążyć i kląć!
W końcu przestaje przeklinać i zaczyna się modlić:
"Panie Boże, spraw żeby się znalazło miejsce. A ja przestanę pić, rzucę miękkie narkotyki oraz rozpocznę regularnie chodzić w niedzielę do kościoła..."
I nagle, jeeeeest! Wyjeżdża autko i się robi miejsce. Gościu szybko wznosi wzrok ku górze i mówi:
"Sorry, Boże, już nic nie rób. Znalazło się!"
***
Środek nocy. Do domu powraca zmęczony nocnymi libacjami, kompletnie zalany mężczyzna. Otwiera drzwi, cichutko, delikatnie skrada sie w przedpokoju,
żeby tylko nie obudzić żony, bo awantura gwarantowana.
Nagle słychać zgrzyt zegara, wysuwa sie kukułka i kuka 3 razy.
"O k*!" - myśli przerażony mężczyzna - "zaraz wszystko się wyda..., chyba, że dokukam jeszcze 8 razy i nawet jak by się obudziła, będzie myślała, że wróciłem o 11:00".
Jak postanowił, tak zrobił, i zachwycony własną przebiegłością położył się spać. Rano budzi go żona.
- Kochanie, musisz dzisiaj wcześnie wstać.
- A po co? Przecież dziś sobota. - odpowiada skacowany mąż.
- Musisz wstać i oddać nasz zegar do naprawy.
- A co się stało?.
- Coś jest nie w porządku z kukułką. Wyobraź sobie, zakukała w nocy 3 razy, potem zachichotała szyderczo, parę razy beknęła, dokukała 8 razy puściła bąka, zaryczała jak wół i poszła do łazienki się wyrzygać.
***
Rakietą kosmiczną lecą na księżyc Niemiec i Polak.
Patrzą z góry na ziemię, Niemiec mówi do Polaka:
- Ale ci twoi rodacy to intelektualiści. Cały dzień przez lunety patrzą.
A Polak na to:
- To nie luneta... tylko nasi z gwinta piją.
***
Była sobie para z 60-letnim stażem małżeńskim. Nie byli bogaci, ale dawali sobie radę, ostrożnie gospodarując pieniędzmi. Mieli po 85 lat, ale byli dobrego zdrowia, głównie dzięki żonie, która przez ostatnią dekadę kładła wielki nacisk na zdrowe jedzenie i ćwiczenia. Z pewnością żyliby jeszcze długo, jednak podczas podróży rozbił się ich samolot. Tak więc trafili do nieba. Stanęli przed niebiańskimi wrotami, a św. Piotr wprowadził ich do wewnątrz. Zabrał ich do pięknego dworku, umeblowanego w złoto i jedwabie, z pięknie wyposażoną kuchnią i wodospadem w głównej łazience. Zobaczyli służącą, wieszającą ich ulubione ubrania w szafie. Westchnęli oszołomieni, gdy Piotr powiedział:
- Witamy w niebie. To będzie teraz wasz dom. Staruszek zapytał Piotra, ile to wszystko będzie kosztować.
- Ależ, nic - odpowiedział Piotr - Pamiętajcie, to nagroda, którą otrzymujecie w niebie za wasze życie na ziemi.
Staruszek wyjrzał przez okno i zobaczył wielkie pole golfowe, wspanialsze niż jakiekolwiek na ziemi.
- A jakie tam są opłaty? - mruknął.
- To jest niebo - odpowiedział św. Piotr. - Tu możesz grać codziennie, za darmo.
Potem udali się do klubu i zobaczyli obficie zastawiony stół, z każdą kuchnią, jaką sobie można wymarzyć. Staruszek patrzył na owoce morza, steki, egzotyczne desery i przeróżne rodzaje napojów.
- Nawet nie pytaj - św. Piotr uprzedził staruszka. - To jest niebo, to wszystko jest za darmo dla was, cieszcie się.
Staruszek rozejrzał się wokół i nerwowo spojrzał na żonę.
- Dobrze, a gdzie są nisko tłuszczowe, niskocholesterolowe potrawy i bezkofeinowa kawa? - zapytał.
- To jest najlepsza część. - odpowiedział św. Piotr. - Możecie jeść i pić ile chcecie i nigdy nie będziecie grubi ani chorzy. To jest niebo!
Staruszek wciąż nie dowierzał.
- Żadnej gimnastyki, aby to zgubić? - zapytał
- Nie, chyba że chcecie - odpowiedział Piotr.
- Nie ma badania poziomu cukru ani ciśnienia krwi ani...
- Już nigdy. Wszystko co tu robicie ma wam sprawiać radość. Staruszek spojrzał na żonę i powiedział:
- Ty i te twoje pierdzielone otrębowe płatki! A mogliśmy tu być już dziesięć lat temu!
***
Trzy blondynki zginęły w wypadku samochodowym. Po śmierci stają przed bramą niebios. Święty Piotr wita je słowami:
- Możecie dostać się do nieba, jeśli odpowiecie na jedno proste pytanie religijne. Pytanie brzmi: co to jest Wielkanoc?
Pierwsza blondynka odpowiada:
- Wielkanoc to takie święto, kiedy odwiedzamy groby naszych bliskich...
- Źle! Odpowiada Święty Piotr. Nie przestąpisz bram królestwa niebieskiego, bezbożna ignorantko!
Odpowiada druga blondynka:
- Ja wiem! To takie święto, kiedy stroi się choinkę, śpiewa kolędy i rozdaje prezenty!
Święty Piotr załamany wali głową we wrota do niebios, a następnie patrzy z nadzieją na trzecią blondynkę.
Ostatnia blodnie uśmiecha się spokojnie i nawija:
- Wielkanoc to święto zmartychwstania Jezusa Chrystusa, który został ukrzyżowany przez Rzymian. Po tym, jak oddał życie za wszystkich ludzi, został pochowany w pobliskiej grocie, do której wejście zostało zamknięte głazem. Trzeciego dnia Jezus zmartwychwstał...
- Świetnie! Wykrzykuje Święty Piotr, wystarczy, widzę, że znasz Pismo Święte!
Blondynka nawija śmiało dalej:
- ... zmartwychwstał i tak historia powtarza się co roku, Jezus w czasie Wielkanocy odsuwa głaz i wychodzi z groty, patrzy na swój cień i jeśli go zobaczy, to zima będzie sześć tygodni dłuższa...
***
Firma Whirlpool chciała zdobyć ukraiński rynek, a w związku z tym, ze reklama to klucz do sukcesu, amerykańscy specjaliści od reklam zaprosili do siebie - aby pokazać jak się robi reklamę - ukraińskich filmowców i puścili film.
Na pierwszym kadrze widać super nowoczesny wieżowiec dalej kamera zagląda do jakiegoś pokoju - całego białego w którym na środku stoi piękna nowa pralka Whirpool.
Kolejna scena przedstawia jak do tego pokoju wchodzi wyluzowany Amerykanin - pięknej budowy ciała - rozbiera się do naga i ubrania wkłada do pralki.
Następnie do tegoż pokoju wchodzi piękna kobieta, która również się rozbiera - nastawiają program prania i na tej pralce fiku miku sobie baraszkują.
Ostatnia klatka przedstawia napis "PRANIE Z WHIRLPOOL TO CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ".
Amerykanie zadowoleni z siebie że taka fajna reklamę mają, mówią do Ukraińców teraz Wasza kolej zróbcie reklamę na bazie tego ale z uwzględnieniem tradycji Waszego kraju.
I tak też się stało.
Za kilka miesięcy przychodzi zaproszenie dla amerykańskich specjalistów na projekcję reklamy do Lwowa:
Pierwszy kadr przedstawia z lotu ptaka Dniestr i stepy wokół rzeki. Następnie kamera zbliża się i u wód Dniestru pokazuje Maszę - która nachylona z wypiętą pupą - kijanką pierze koszule.
Następny kadr pokazuje jadącą sotnię Kozaków brzegiem rzeki.
Następne ujęcia pokazują radość Kozaków, którzy zobaczyli Masze z jej wypiętą nagą pupcią, następne kadry przedstawiają jak każdy po kolei, razem i na różne sposoby "bierze" zaskoczoną Maszę.
Ostatni kadr filmu przedstawia ogromny napis JEBALI, JEBUT I BUDU JEBAT PAKA MASZA NIE KUPIT PRALNUJU MASZINU WHIRLPOOL"
***
Kontrola drogowa:
- Tutaj jest ograniczenie prędkości do 40km/h, a wy jechaliście 80km/h!
Ciekawe gdzie się tak spieszycie?
- 100 zł panu przywieźć...
***
Wchodzi facet ze złotą rybką do onkologa. Siada. Milczy.
Onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco.
- Kicha - wydusza z siebie wreszcie facet.
- Słucham?
- Kicha.
- Jaka znowu kicha?
- Rybka kicha. Chora jest, znaczy się.
- Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę?
- Kolega pana zareklamował. Podobno raka pan wyleczył.
***
- Baco, co robita jak was suszy?
- Ano idę do pastusków na hale i robimy zrzutę na małą mocną łomże.
- A jak nie mata dudków?
- To birem ciupaski i idziem pod kościół żebrac o 2 złote na oscypka.
- Dają się na to nabrać.
- A mają jakiś wybór, gdy widzą ciupaski.
- A co robita jak mata pieniądze?
- Idziem Harnasia w morde lać.
***
Żona pokazuje mężowi magazyn mody z najnowszymi kreacjami na sezon zimowy i mówi:
- Chciałabym mieć takie futro...
Na co mąż zza gazety:
- To jedz Whiskas.
***
Facet zatrzymuje taksowke na ulicy, wsiada do taryfy. Kierowca mowi:
K: Idealnie. Akuratnie. O czasie. Zupelnie jak Brian Sullivan!
Pasazer: kto?
K: Brian Sullivan. Gosc, ktory wszystko robil w sama pore. Tak jak ja podjechalem taksowka gdy pan mnie potrzebowal. Nigdy mu si enie zdarzylo sposnic czy czegos nie zrobic na czas. Nigdy.
P: E tam, kazdy ma jakies wady...
K: Owszem, ale nie Brian Sullivan. Wspanialy sportowiec. Mogkl sie mierzyc z mistrzami swiata. Piekny baryton ktorym spiewal arie, a do tego jak wspaniale gral na fortepianie i gitarze...
P: No faktycznie, to niesamowity gosc.
K: Zebys pan wiedzial! Ale to nie wszystko - Brian Sullivan mial komputerowa pamiec, pamietal o wszystkich swietach, urodzinach, uroczystosciach. Wiedzial wszystko o trunkach, wiedzial o potrawach i jak sie je elegancko jada. Zeby tylko! Potrafil doslownie wszystko naprawic, wszystko! Ja jak zmieniam bezpiecznik czy zarowke to wywala elektrycznosc na calej ulicy - ale Brian Sullivan naprawilby komputer gdyby bylo trzeba!
P: No, co za gosc! Nie do wiary!
K: On zawsze wiedzial jak wybrac najkrotsza droge by uniknac korkow ulicznych, nigdy nie zabladzil, nie tak jak ja co raz utykam w korku. Brian Sullivan wiedzial jak sie traktuje kobiety, w zyciu by jej nie odpowiedzial niegrzecznie nawet jesli ona nie mialaby racji. Zawsze elegancko i czysto ubrany, w wypolerowanych butach. Nigdy nie popelnil bledu. Perfekcyjny mezczyzna w kazdym calu.
P: Nikt sie nie mogl z nim rownac. Faktycznie, idealny facet. Jak go pan poznal.
K: Wie pan, tak naprawde to nigdy go nie poznalem bo zmarl. Ozenilem sie z wdowa po nim...
***
? Mamo, tato, nie wiedziałam, jak wam to powiedzieć, ale od dawna źle się czuję w swoim ciele. Wiem, że zawsze pragnęliście mieć syna, a ja wiem, że powinnam urodzić się mężczyzną.
Dlatego pragnę wam oświadczyć, że jestem w trakcie terapii hormonalnej i niedługo poddam się operacji zmiany płci.
? Jaja sobie robisz?!
***
Odświeżająca maseczka do twarzy:
Bierzemy trochę kiszonej kapusty. Układamy ją na talerzu. Dodajemy odrobinę posiekanej w kostkę cebuli i ćwierć startego jabłka. Polewamy delikatnie olejem rzepakowym.
Tak przygotowaną kapustą zagryzamy dwie pięćdziesiątki wódki.
Twarz błogo się uśmiecha i odświeża.
***
Matka przyprowadzila swoja osiemnastoletnia córke do lekarza, informujac go, ze córka nieustannie cierpi na mdlosci. Lekarz po zbadaniu córki stwierdzil, ze jest ona mniej wiecej w czwartym miesiacu ciazy.
- Co tez pan mówi, panie doktorze, moja córka nigdy nie miala do czynienia z zadnym mezczyzna! Prawda, córeczko?
- Prawda, nawet sie nigdy nie calowalam - zapewnila córeczka.
Lekarz bez słowa podszedł do okna i zaczał sie intensywnie wypatrywać w dal.
- Panie doktorze, czy cos nie tak? - pyta po pieciu minutach zaniepokojona matka.
- Nie, nie! Po prostu w takich wypadkach zazwyczaj na wschodzie ukazuje sie jasna gwiazda i przybywa trzech króli. I za nic k*a nie chce tego przegapić !
***
Zimowym, mroźnym wieczorem Włodzimierz Ilicz Lenin przechadzał się po Placu Czerwonym. Pod murem Kremla dojrzał płaczącego, pięcioletniego berbecia. Wódz rewolucji podszedł do niego i zapytał dobrotliwie:
- Czemu buczysz, mały?
- Bo mama (chlip?), dała mi kopiejkę (chlip?), żebym sobie kupił bułeczkę, a ja ją zgubiłem (buuuuu?)
Złote i czułe na ludzkie nieszczęście serce Lenina zabiło mocniej. Sięgnął do kieszeni:
- Masz tu mały kopiejkę i idź sobie kup tą bułeczkę.
- (Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu?) ? rozryczał się malec.
- A ty czego? ? zapytał zdziwiony Lenin.
- Bo jakbym nie zgubił tamtej kopiejki, to kupiłbym dwie bułeczki ? odpowiedział mały.
- Oż ty, job twoju mat', zachłanny gnoju ? rozzłościł się Lenin i zabrał dzieciakowi kopiejkę...
...i walonki...
...i rękawiczki.
***
Był sobie fanatyk wędkowania. Pewnego dnia dowiedział się o fantastycznym wprost miejscu, małym jeziorku w lesie, gdzie ryby o wielkości niesamowitej same wskakują na haczyk. Nie mógł się już doczekać weekendu, zakombinował w pracy, pozamieniał się na dyżury, nastawił budzik na 4 rano, po długiej podróży odnalazł małe jeziorko w lesie, rozstawił wędki i czekał... Godzine... drugą godzinę trzecią... wreszcie spławik drgnął... wędkarz szarpnął... i wyciągnął ogromne nadziane na haczyk gówno. Zaklął szpetnie i zauważył, że z tyłu ktoś za nim stoi. Byl to miejscowy. Wędkarz z żalem powiedział:
- no patrz pan, taki kawał drogi jechałem, tyle wysiłku, kombinowania, i co? GÓWNO...
Na to gościu:
- A bo wie pan, z tym jeziorkiem związana jest pewna legenda. Otóż niech pan sobie wyobrazi, przed I wojną światową żyl tu chłopak i piękna dziewczyna, kochali się niesamowicie. Ale wzięli go do wojska. Po jakimś czasie nadeszła wiadomość że on zginął na froncie. I prosze sobie wyobrazić, że ona przyszła tu, nad to jeziorko i z wielkiego żalu się utopiła!
- Niesamowite - odparł wędkarz
- Ale to jeszcze nie koniec proszę pana! Otóż po wojnie okazało się, że chłopak przeżył, był tylko ranny. przyjechał tu, dowiedział się o wszystkim, przyszedł tu, w to miejsce na którym pan siedzi, i z żalu i wielkiej miłości również sie utopił!
- To szokująca historia- powiedział wędkarz - ale co z tym gównem?
- A to nie wiem. Widocznie ktoś nasrał.