Przegiałem? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 230 z 230 ]

196 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2025-01-05 20:15:43)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Czy naprawdę tak ciężko w tych czasach o choć minimalne poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka? Wiem, wiem. Zaraz ktoś wyskoczy z tekstem, że trzeba samemu o siebie zadbać, ale kurczę. Bądźmy poważni.

Bo niektorzy, z ktorymi tutaj rozmawiamy - powiedzmy sobie otwarcie - sa psychicznie chorzy.
Sugerowanie, ze zyjac w spoleczenstwie, ktore budujemy razem - w ktorym zarowno nasz nastroj jak i przetrwanie zalezy od wzajemnych relacji - "kazdy powinien dbac o siebie" jest niczym innym niz sklonnoscia do anty-spolczenego zaburzenia osobowosci (popularnie nazywanego psychopatia).

Podobnie jak maly psychopata w szkole osiaga satysfakcje z cierpienia swojego kolegi czy kolezanki, ktorzy - w przeciwienstwie do niego - maja rodzicow, ktorzy poswiecaja im uwage i dbaja,
Tak doswiadczajac tego, ze ktos im nie pomogl gdy tego potrzebowali sklonni sa usprawiedliwic nawet czlowieka, ktory zgwalcil bo ofiara nie powinna liczyc na nikogo, nie cieszyc sie zyciem, tylko zyc w ciaglej paranoi tak jak oni.

197 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-05 21:04:08)

Odp: Przegiałem?
JohnyBravo777 napisał/a:

Bo niektorzy, z ktorymi tutaj rozmawiamy - powiedzmy sobie otwarcie - sa psychicznie chorzy.
Sugerowanie, ze zyjac w spoleczenstwie, ktore budujemy razem - w ktorym zarowno nasz nastroj jak i przetrwanie zalezy od wzajemnych relacji - "kazdy powinien dbac o siebie" jest niczym innym niz sklonnoscia do anty-spolczenego zaburzenia osobowosci (popularnie nazywanego psychopatia).

Podobnie jak maly psychopata w szkole osiaga satysfakcje z cierpienia swojego kolegi czy kolezanki, ktorzy - w przeciwienstwie do niego - maja rodzicow, ktorzy poswiecaja im uwage i dbaja,
Tak doswiadczajac tego, ze ktos im nie pomogl gdy tego potrzebowali sklonni sa usprawiedliwic nawet czlowieka, ktory zgwalcil bo ofiara nie powinna liczyc na nikogo, nie cieszyc sie zyciem, tylko zyc w ciaglej paranoi tak jak oni.

No ja całkiem normalna nie jestem, a i tak nie pojmuję takiego sposobu rozumowania.
Pamiętam, jak jeszcze jako dzieciarnia bawiliśmy się w dość sporym towarzystwie. Był tam między innymi jeden chłopak, którego wcześniej nie znaliśmy. Ktoś go przyprowadził. Nieważne. Chodzi o to, że ten gość tak się upił, że ledwo mógł ustać na nogach. Najchętniej by się położył tam, gdzie stał i zaliczył zgon. Wszyscy jak jeden mąż postanowiliśmy odprowadzić go do domu i tak go wlekliśmy półprzytomnego przez pół miasta do mieszkania wujostwa, u których się zatrzymywał. Potem czekaliśmy, aż ktoś podejdzie i otworzy mu drzwi, żeby mieć pewność, że on nie wyłoży się na wycieraczce. Nigdy przedtem ani później typa nie spotkałam, a przez myśl mi nie przeszło, by go gdzieś po drodze zostawić. Nie byłam wtedy nawet dorosła. A tu, zdawałoby się, dojrzali ludzie, pytają, co niby chłop mógł zrobić z pijaną dziewczyną, poza zaprowadzeniem jej na swoją chatę, by dobrać się jej do majtek. Tragikomedia.

198

Odp: Przegiałem?

Trochę nie rozumiem dlaczego próbuje sie tej dziewczynie z góry narzucić zle intencje?
Przecież w tym temacie, nieodpowiednio zachował sie autor, a nie jego partnera.( poza tym ze sie napiła)
skoro widział ze przesadziła, to dlaczego pierwsze co mu przyszło do głowy, to ze w takim stanie by jej nie wyruchał?
Zamiast przeczekać jje pijackie humorki i odstawić bezpieczna do domu?

199 Ostatnio edytowany przez Shoggies (2025-01-05 22:48:32)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Bo niektorzy, z ktorymi tutaj rozmawiamy - powiedzmy sobie otwarcie - sa psychicznie chorzy.
Sugerowanie, ze zyjac w spoleczenstwie, ktore budujemy razem - w ktorym zarowno nasz nastroj jak i przetrwanie zalezy od wzajemnych relacji - "kazdy powinien dbac o siebie" jest niczym innym niz sklonnoscia do anty-spolczenego zaburzenia osobowosci (popularnie nazywanego psychopatia).

Podobnie jak maly psychopata w szkole osiaga satysfakcje z cierpienia swojego kolegi czy kolezanki, ktorzy - w przeciwienstwie do niego - maja rodzicow, ktorzy poswiecaja im uwage i dbaja,
Tak doswiadczajac tego, ze ktos im nie pomogl gdy tego potrzebowali sklonni sa usprawiedliwic nawet czlowieka, ktory zgwalcil bo ofiara nie powinna liczyc na nikogo, nie cieszyc sie zyciem, tylko zyc w ciaglej paranoi tak jak oni.

No ja całkiem normalna nie jestem, a i tak nie pojmuję takiego sposobu rozumowania.
Pamiętam, jak jeszcze jako dzieciarnia bawiliśmy się w dość sporym towarzystwie. Był tam między innymi jeden chłopak, którego wcześniej nie znaliśmy. Ktoś go przyprowadził. Nieważne. Chodzi o to, że ten gość tak się upił, że ledwo mógł ustać na nogach. Najchętniej by się położył tam, gdzie stał i zaliczył zgon. Wszyscy jak jeden mąż postanowiliśmy odprowadzić go do domu i tak go wlekliśmy półprzytomnego przez pół miasta do mieszkania wujostwa, u których się zatrzymywał. Potem czekaliśmy, aż ktoś podejdzie i otworzy mu drzwi, żeby mieć pewność, że on nie wyłoży się na wycieraczce. Nigdy przedtem ani później typa nie spotkałam, a przez myśl mi nie przeszło, by go gdzieś po drodze zostawić. Nie byłam wtedy nawet dorosła. A tu, zdawałoby się, dojrzali ludzie, pytają, co niby chłop mógł zrobić z pijaną dziewczyną, poza zaprowadzeniem jej na swoją chatę, by dobrać się jej do majtek. Tragikomedia.

Ale to przecież jest klasyka gatunku smile
Ludzie nie lubią myśleć, że kogoś spotyka krzywda, bo po świecie krążą chore jednostki, tylko wolą szukać wyjaśnienia i usprawiedliwienia dla tej krzywdy, żeby się samemu poczuć bezpiecznie.
O ile uważam, że każdy jest sam odpowiedzialny za swoje bezpieczeństwo, o tyle każdy powinien reagować, kiedy komuś innemu dzieje się lub może się stać krzywda (o ile to jest dla niego bezpieczne).

Szeptuch napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego próbuje sie tej dziewczynie z góry narzucić zle intencje?
Przecież w tym temacie, nieodpowiednio zachował sie autor, a nie jego partnera.( poza tym ze sie napiła)
skoro widział ze przesadziła, to dlaczego pierwsze co mu przyszło do głowy, to ze w takim stanie by jej nie wyruchał?
Zamiast przeczekać jje pijackie humorki i odstawić bezpieczna do domu?

Bo oficjalna linia partii jest taka, że kobiety idą do klubu wykorzystać jakiegoś gościa na drinki i przelecieć się beztrosko na dostępnych bolcach.
A prawda leży po środku - są dziewczyny, które szukają okazji i są takie, które chcą się pobawić, może poflirtować, może poczuć się ładne.
A autor się najpewniej wkurzył, że jego plan spuszczenia z kija się nie powiódł mimo włożonego wysiłku. A że przy okazji sprawia wrażenie osoby prostej i nieszczególnie bystrej to niefrasobliwie pochwalił się tą myślą na głos, czym odciął sobie drogę do jakiejkolwiek relacji z tą dziewczyną.

200

Odp: Przegiałem?
Szeptuch napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego próbuje sie tej dziewczynie z góry narzucić zle intencje?
Przecież w tym temacie, nieodpowiednio zachował sie autor, a nie jego partnera.( poza tym ze sie napiła)
skoro widział ze przesadziła, to dlaczego pierwsze co mu przyszło do głowy, to ze w takim stanie by jej nie wyruchał?
Zamiast przeczekać jje pijackie humorki i odstawić bezpieczna do domu?

Zarzuca się dziewczynie złe intencje bo wtedy łatwo całą winę chłopaka zrzucić na nią.

Bert wiele tutaj pisał jak to uczy córki zasad picia i pilnowania drinków. Te wszystkie nauki może sobie w buty wsadzić gdy dziewczyna ulegnie namowom partnera i opuści z nim lokal, chociażby po to, by pomóc mu bezpiecznie wrócić do domu bo on się upije. Gdy ten chłopak zorientuje się po drodze, że nie uda mu się dobrać do jej majtek i zostawi ją w nocy samą na ulicy to może już być po dziewczynie.
Gdy napatoczy się na kilku napitych, nagrzanych facetów, jak to świetnie wcześniej opisałeś Szeptuch, jej los może być przesądzony, niezależnie od tego czy będzie po czterech drinkach, po dwóch albo trzeźwa jak niemowlę.
Nawet gdyby od razu zadzwoniła po Berta i ten niemal natychmiast jechał po nią, to może na miejscu znaleźć zwłoki córki, albo co gorsze, nie znaleźć jej już wcale. I do końca życia zastanawiać się co się stało z jego dzieckiem.

Napiszę jeszcze raz - ilość wypitego alkoholu przez kobietę w takiej sytuacji może nie mieć żadnego znaczenia.

Jeśli faceci przyjmą takie zasady jak Legat, Bert i Sparrow to jedynym słusznym rozwiązaniem by zapewnić córkom bezpieczeństwo jest trzymanie ich w domach i nauczyć jednej prostej zasady :
Mężczyzna to twój wróg!

201 Ostatnio edytowany przez New Me (2025-01-05 23:54:46)

Odp: Przegiałem?
Shoggies napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Bo niektorzy, z ktorymi tutaj rozmawiamy - powiedzmy sobie otwarcie - sa psychicznie chorzy.
Sugerowanie, ze zyjac w spoleczenstwie, ktore budujemy razem - w ktorym zarowno nasz nastroj jak i przetrwanie zalezy od wzajemnych relacji - "kazdy powinien dbac o siebie" jest niczym innym niz sklonnoscia do anty-spolczenego zaburzenia osobowosci (popularnie nazywanego psychopatia).

Podobnie jak maly psychopata w szkole osiaga satysfakcje z cierpienia swojego kolegi czy kolezanki, ktorzy - w przeciwienstwie do niego - maja rodzicow, ktorzy poswiecaja im uwage i dbaja,
Tak doswiadczajac tego, ze ktos im nie pomogl gdy tego potrzebowali sklonni sa usprawiedliwic nawet czlowieka, ktory zgwalcil bo ofiara nie powinna liczyc na nikogo, nie cieszyc sie zyciem, tylko zyc w ciaglej paranoi tak jak oni.

No ja całkiem normalna nie jestem, a i tak nie pojmuję takiego sposobu rozumowania.
Pamiętam, jak jeszcze jako dzieciarnia bawiliśmy się w dość sporym towarzystwie. Był tam między innymi jeden chłopak, którego wcześniej nie znaliśmy. Ktoś go przyprowadził. Nieważne. Chodzi o to, że ten gość tak się upił, że ledwo mógł ustać na nogach. Najchętniej by się położył tam, gdzie stał i zaliczył zgon. Wszyscy jak jeden mąż postanowiliśmy odprowadzić go do domu i tak go wlekliśmy półprzytomnego przez pół miasta do mieszkania wujostwa, u których się zatrzymywał. Potem czekaliśmy, aż ktoś podejdzie i otworzy mu drzwi, żeby mieć pewność, że on nie wyłoży się na wycieraczce. Nigdy przedtem ani później typa nie spotkałam, a przez myśl mi nie przeszło, by go gdzieś po drodze zostawić. Nie byłam wtedy nawet dorosła. A tu, zdawałoby się, dojrzali ludzie, pytają, co niby chłop mógł zrobić z pijaną dziewczyną, poza zaprowadzeniem jej na swoją chatę, by dobrać się jej do majtek. Tragikomedia.

Ale to przecież jest klasyka gatunku smile
Ludzie nie lubią myśleć, że kogoś spotyka krzywda, bo po świecie krążą chore jednostki, tylko wolą szukać wyjaśnienia i usprawiedliwienia dla tej krzywdy, żeby się samemu poczuć bezpiecznie.
O ile uważam, że każdy jest sam odpowiedzialny za swoje bezpieczeństwo, o tyle każdy powinien reagować, kiedy komuś innemu dzieje się lub może się stać krzywda (o ile to jest dla niego bezpieczne).

Szeptuch napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego próbuje sie tej dziewczynie z góry narzucić zle intencje?
Przecież w tym temacie, nieodpowiednio zachował sie autor, a nie jego partnera.( poza tym ze sie napiła)
skoro widział ze przesadziła, to dlaczego pierwsze co mu przyszło do głowy, to ze w takim stanie by jej nie wyruchał?
Zamiast przeczekać jje pijackie humorki i odstawić bezpieczna do domu?

Bo oficjalna linia partii jest taka, że kobiety idą do klubu wykorzystać jakiegoś gościa na drinki i przelecieć się beztrosko na dostępnych bolcach.
A prawda leży po środku - są dziewczyny, które szukają okazji i są takie, które chcą się pobawić, może poflirtować, może poczuć się ładne.
A autor się najpewniej wkurzył, że jego plan spuszczenia z kija się nie powiódł mimo włożonego wysiłku. A że przy okazji sprawia wrażenie osoby prostej i nieszczególnie bystrej to niefrasobliwie pochwalił się tą myślą na głos, czym odciął sobie drogę do jakiejkolwiek relacji z tą dziewczyną.

big_smile dokladnie on sie wkurzyl, ze tyle kasy pewnie wydal, a nic z tego nie dostal

202

Odp: Przegiałem?
Agnes76 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Trochę nie rozumiem dlaczego próbuje sie tej dziewczynie z góry narzucić zle intencje?
Przecież w tym temacie, nieodpowiednio zachował sie autor, a nie jego partnera.( poza tym ze sie napiła)
skoro widział ze przesadziła, to dlaczego pierwsze co mu przyszło do głowy, to ze w takim stanie by jej nie wyruchał?
Zamiast przeczekać jje pijackie humorki i odstawić bezpieczna do domu?

Zarzuca się dziewczynie złe intencje bo wtedy łatwo całą winę chłopaka zrzucić na nią.

Bert wiele tutaj pisał jak to uczy córki zasad picia i pilnowania drinków. Te wszystkie nauki może sobie w buty wsadzić gdy dziewczyna ulegnie namowom partnera i opuści z nim lokal, chociażby po to, by pomóc mu bezpiecznie wrócić do domu bo on się upije. Gdy ten chłopak zorientuje się po drodze, że nie uda mu się dobrać do jej majtek i zostawi ją w nocy samą na ulicy to może już być po dziewczynie.
Gdy napatoczy się na kilku napitych, nagrzanych facetów, jak to świetnie wcześniej opisałeś Szeptuch, jej los może być przesądzony, niezależnie od tego czy będzie po czterech drinkach, po dwóch albo trzeźwa jak niemowlę.
Nawet gdyby od razu zadzwoniła po Berta i ten niemal natychmiast jechał po nią, to może na miejscu znaleźć zwłoki córki, albo co gorsze, nie znaleźć jej już wcale. I do końca życia zastanawiać się co się stało z jego dzieckiem.

Napiszę jeszcze raz - ilość wypitego alkoholu przez kobietę w takiej sytuacji może nie mieć żadnego znaczenia.

Jeśli faceci przyjmą takie zasady jak Legat, Bert i Sparrow to jedynym słusznym rozwiązaniem by zapewnić córkom bezpieczeństwo jest trzymanie ich w domach i nauczyć jednej prostej zasady :
Mężczyzna to twój wróg!

Robię co mogę.
Bodyguardem nie zostanę.
Staram się zeby też w glowie bylo

203

Odp: Przegiałem?
Agnes76 napisał/a:

Jeśli faceci przyjmą takie zasady jak Legat, Bert i Sparrow to jedynym słusznym rozwiązaniem by zapewnić córkom bezpieczeństwo jest trzymanie ich w domach i nauczyć jednej prostej zasady :
Mężczyzna to twój wróg!

Wywołałaś do tablicy to pytam. Co do mnie masz? Tylko nie srutututu tylko konkrety - chętnie podyskutuje.

204 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 02:56:40)

Odp: Przegiałem?
Shoggies napisał/a:

A prawda leży po środku - są dziewczyny, które szukają okazji i są takie, które chcą się pobawić, może poflirtować, może poczuć się ładne.

Dokładnie tak. Podobnie jak nie każdy facet, który postawi dziewczynie drinka, strzeli focha, gdy ona w zamian nie postawi mu czegoś innego. Niektórzy po prostu chcą miło spędzić czas w fajnym towarzystwie. Bez presji na zakończenie wieczoru w łóżku. Ludzie naprawdę są różni, a uprzedzeniami i cynizmem na własne życzenie odpycha się tych normalnych. Jeśli ciągle doszukujesz się u drugiego człowieka złych intencji i mierzysz wszystkich jedną miarą, to nic dziwnego, że przyciągasz wszelkiej maści dziwaków. Pozostali wyczuwają na kilometr, z kim mają do czynienia i dla własnego komfortu trzymają dystans. Zupełnie inaczej wygląda świat, gdy starasz się mieć otwarty umysł, zamiast lać kolejną partię betonu. Nie jest to łatwe, ale z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że się opłaca. Przynajmniej nie trzeba potem jęczeć na forach, jaki ten świat jest zepsuty.

Swoją drogą, to obrzydliwe, że niektórzy najpierw latami korzystają radośnie z dobrodziejstw pijanych, łatwych i niewiernych, a potem te kobiety niemal odczłowieczają.
Taki bohater zapomina wspomnieć, że z nim też musiało być coś grubo nie tak, skoro regularnie uprawiał seks z osobami, których nie darzył nawet elementarnym szacunkiem.

205 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-06 03:27:08)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Podobnie jak nie każdy facet, który postawi dziewczynie drinka, strzeli focha, gdy ona w zamian nie postawi mu czegoś innego. Niektórzy po prostu chcą miło spędzić czas w fajnym towarzystwie. Bez presji na zakończenie wieczoru w łóżku. Ludzie naprawdę są różni, a uprzedzeniami i cynizmem na własne życzenie odpycha się tych normalnych. Jeśli ciągle doszukujesz się u drugiego człowieka złych intencji i mierzysz wszystkich jedną miarą, to nic dziwnego, że przyciągasz wszelkiej maści dziwaków. Pozostali wyczuwają na kilometr, z kim mają do czynienia i dla własnego komfortu trzymają dystans. Zupełnie inaczej wygląda świat, gdy starasz się mieć otwarty umysł, zamiast lać kolejną partię betonu.

Weźmy też pod uwagę, że nawet jeśli facet uważa, że jeśli postawi dziewczynie drinka, to ona powinna mu się za to odwdzięczyć, to dopóki nie zostanie to z nią wyraźnie ustalone - są to tzw. ukryte kontrakty, czyli niewyartykułowane "ja tobie coś, ale ty mi w zamian coś innego". Rzecz w tym, że on miałby prawo strzelać fochem, a nawet się oburzać, gdyby już na wstępie zostało to czarno na białym ustalone i obydwie strony wiedziały na co się piszą i wyraziły zgodę. Jeśli nie, to on może sobie myśleć jedno, a ona coś zupełnie innego (na przykład, że trafiła na dżentelmena, który pomimo czwartej randki wciąż o nią w ten sposób zabiega) i po prostu się nie zrozumieli.

Jednym słowem, to że ktoś w swojej rzekomej uprzejmości ma jakiś ukryty cel, to jest to wyłącznie jego problem, jeśli ten cel nie zostanie osiągnięty.

206 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 03:53:58)

Odp: Przegiałem?
Priscilla napisał/a:

Weźmy też pod uwagę, że nawet jeśli facet uważa, że jeśli postawi dziewczynie drinka, to ona powinna mu się odwdzięczyć, to dopóki nie zostanie to z nią wyraźnie ustalone - są to tzw. ukryte kontrakty, czyli niewyartykułowane "ja tobie coś, ale ty mi w zamian coś innego". Rzecz w tym, że on miałby prawo strzelać fochem, czy nawet się oburzać, gdyby już na wstępie zostało to czarno na białym ustalone i obydwie strony wiedziały na co się piszą i wyraziły zgodę. Jeśli nie, to on może sobie myśleć jedno, a ona coś zupełnie innego (na przykład, że trafiła na dżentelmena, który pomimo czwartej randki wciąż o nią w ten sposób zabiega) i po prostu się nie zrozumieli.

Jednym słowem, to że ktoś w swojej rzekomej uprzejmości ma jakiś ukryty cel, to jest to wyłącznie jego problem, jeśli ten cel nie zostanie osiągnięty.

Zgadzam się w całej rozciągłości. Tak samo mnie śmieszą goście, którzy jęczą, jak to kobiety ich wykorzystują na kasę, bo nigdy nie płacą za siebie na randkach. Biedne żuczki, doprawdy. Mieliby jaja i powiedzieli wprost, że chcą podzielić rachunek na pół, albo żeby każde z nich pokryło swoją część wydatków, to problem sam by się rozwiązał. Tylko jest jeden haczyk takiego rozwiązania, o którym żaden z tych nieszczęśników głośno nie powie. Jeśli ona za siebie zapłaci, to nie będzie w żaden sposób zobligowana, by po kolacji obsłużyć swojego dobroczyńcę. Już dawno zauważyłam, że niektórzy faceci traktują spotkanie z dziewczyną, jak wizytę u damy, tylko z nieco ładniejszą otoczką i bez określania wprost, że dla nich to zwykła transakcja wiązana. Osobiście padłabym trupem ze śmiechu, jakby mi ktoś zasugerował, że skoro postawił mi drinka, to ja powinnam zakasać spódnicę i się wypiąć, bo przecież doskonale wiedziałam do czego to zmierza. Sorry za dosadność, ale tak to mniej więcej wygląda w ich głowach.

207 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-06 04:10:04)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Tak samo mnie śmieszą goście, którzy jęczą, jak to kobiety ich wykorzystują na kasę, bo nigdy nie płacą za siebie na randkach. Biedne żuczki, doprawdy. Mieliby jaja i powiedzieli wprost, że chcą podzielić rachunek, albo żeby każde z nich pokryło swoją część wydatków, to problem sam by się rozwiązał. Tylko jest jeden haczyk takiego rozwiązania, o którym żaden z tych nieszczęśników głośno nie powie. Jeśli ona za siebie zapłaci, to nie będzie w żaden sposób zobligowana, by po kolacji obsłużyć swojego dobroczyńcę. Już dawno zauważyłam, że niektórzy faceci traktują spotkanie z dziewczyną, jak wizytę u damy, tylko z nieco ładniejszą otoczką i bez określania wprost, że dla nich to zwykła transakcja wiązana. Osobiście padłabym trupem ze śmiechu, jakby mi ktoś zasugerował, że skoro postawił mi drinka, to ja powinnam zakasać spódnicę i się wypiąć, bo przecież doskonale wiedziałam do czego to zmierza. Sorry za dosadność, ale tak to mniej więcej wygląda w ich głowach.

Po trzykroć tak!
Zastanówmy się zatem, dlaczego ci "dobroczyńcy" nie potrafią wprost i otwarcie powiedzieć, że to nie jest żaden miły gest, ale forma wyrobienia sobie u kobiety długu?
Oni po prostu doskonale wiedzą, że gdyby to, co rzekomo jest tak bardzo oczywiste, zostało głośno wypowiedziane, to w ogromnej większości przypadków (bo nie twierdzę, że zawsze) zostaliby tym drinkiem po prostu oblani. Coś się zatem nie spina, prawda?

Swoją drogą niektórzy wyraźnie obracają się w towarzystwie, które uczy ich takich zachowań, dlatego potem uważają, że przedmiotowe traktowanie kobiet wszędzie jest standardem. Na szczęście nie wszędzie.

208 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-06 06:49:37)

Odp: Przegiałem?

Są najróżniejsze sytuacje. W naszym kręgu kulturowym raczej nie wypada na pierwszym spotkaniu meżczyźnie nie płacić za kobietę i to szczególnie, jeśli to on ją gdzieś zaprosił. Nikt jednak nie każe, zeby to były jakieś wielkie wydatki, bo w przeciwnym wypadku może to wyglądać, że on chce ją tym dosłownie kupić. Zresztą, co to jest te nawet kilkadziesiat złotych na jekieś lody, czy napoje ? W zasadzie całe nic. Na następne, to i tak moim zdaniem bez sensu umawiać się do knajp, skoro mozna pójść do parku, czy kina. Normalna kobieta sama powinna powiedzieć wtedy, że zapłaci za siebie i powinno się na to jej pozwolić. A tak w ogóle, to potem w tym zapraszaniu powinien być jej ruch i to ona w razie czego odstawia, no chyba, że z załóżenia bedziemy wchodzić w rolę sponsora. Problem jest tylko taki, że czym dłużej coś takiego bedziemy ciagnąć myśląc, że tak wypada, tym trudniej nam z tego bedzie wyjść. Z potencjalną koleżanką to łatwo, bo się tym nie przejmujemy, gorzej jak nam na kimś zależy i boimy się popełnić jakąś gafę.

Co do stawiania czegoś i oczekiwania czegoś w zamian, to bywa, że i kobiety tak robią, a potem pytają się o seks. Sam też tak miałem jakiś czas temu. Powiedziała, że jest mężatką, nie układa się jej w małżeństwie i nie minęło dużo czasu i wprost zapytała się mnie, czy mi jeszcze staje ... I nie - nie wybuchałem śmiechem, czy nie uważałem to za jakieś dziwne, ale rozumiem, że w odwrotnej sytuacji, może to być uznane przez kobiete za bezczelne. Chociaż są takie, raczej nieliczne, że dla nich cos takiego jak facet to sam zaproponuje, to też jest ok. Wszystko zalezy w jaki sposób to zrobi i czy wyczuje daną osobę. Miałem takich kolegów, niezłych bajerantów, że gdzie nie poszli to wychodzili potem do siebie z jakąś laską. Co prawda sam nie bawię się w takie rzeczy, bo uważam je za mocno krępujące i na cholerę mi coś takiego. Za to zdażało mi się kiedyś parę razy, że poszedłem do baru, czy na dyskotekę, posiedziałem pijąc coś obok kobiety, pogadałem z nią dłużej i one same się pytały mnie, czy nie odprowadzę ich do domu (w wiadomym celu). Ba - nawet na ulicy miałem ze dwa razy tak, że podchodziła do mnie jakaś dziewczyna i pytała się wprost o seks ze mną. Miałem tez taką jedną sytuację, że jedna napalona kumpela przymusiła mnie w zasadzie do seksu, jak byłem podpity. Potem miałem dosłownie kaca moralnego, bo czułem się jakby ktoś mnie zgwałcił. Serio. A to niby tacy faceci be i w ogóle. Kobiety jak czegoś chcą, to potrafią być bardzo, ale to bardzo bezpośrednie, łacznie z łapaniem za interes w miejscu publicznym, czy poklepywaniu po tyłku w barze, gdy ich w ogóle nie znałem. Jak policzę ile miałem takich sytuacji dosłownie usilnego nagabywania mnie, to przypominam sobie ich tak z kilkanaście. Od dziewczyn w wieku 17 lat (te były zaburzone z rozbitych rodzin bez ojca), które wprost się mnie pytały, czemu jak z nimi gdzieś poszedłem po ciemku, to nie zdejmuję im majtek np. w parku, czy samochodzie, bo ich koledzy by tak zrobili, do kobiet około 40 tki. Zazwyczaj to były samotne 30 stki, które szły same do baru się napić. Szczytem było to jak na koloniach jak byłem w podstawówce, przyszła do mnie nieletnia dziewczyna do baraku w jakim spałem na morzem, którą jak mniemam podesłali jej koledzy, którzy nie wiem czemu mieli coś do mnie i powiedziała, że ona zdejmie spodnie (w domyśle, że mi się odda, bo kręciła przede mną pośladkami), za to, ze ja wyjawię jej mój adres zamieszkania. Pamietam, że byłem tym zszkowany, by byłem dosłownie 14 letnim chłopcem i ją szybko wyprosiłem od siebie, uważajac, że ona chce mnie w coś wrobić. Odniosłem jednak wtedy wrażenie - wcześniej, że ona współżyje z jednym z tych jej kolegów, bo zachowywała się dosłownie wyuzdanie. Po tym wszystkim na drugi dzień, przyszli do mnie we trzech i próbowali mnie pobić, ale ja się obroniłem. To były czasy jeszcze socjalizmu i pamiętam rozmowę Pań wychowawczyń, że bywa właśnie, że właśnie z takich kolonii dziewczynki wracają w ciąży. Jak wrócilem z kolonii do 8 klasy, to się okazało, że jeden z naszych kolegów  "zakumplował sie" dobrze z naszą koleżanką z klasy. Potem zostali wieloletnim małżeństwem, a on mi po latach opowiadał, że na przerwie wychodził z nią do jego mieszkania obok i z nią spał. Chociaz ja się już wtedy tego domyślałem, bo w klasie obydwoje opowiadali sprośne rzeczy i w zasadzie tego nie kryl., On rysował członki w zeszycie na lekcji, jej pokazywał, a ona się głośno z tego śmiała.

Jak to opowiadałem kolegom, te moje sytuacje z kobietami, to większość mi niedowierzała, ale stwierdzali, że ja to mam farta, bo jestem raczej przystojny, a oni - nie. Tylko, że mi w przeciwieństwie do nich, jakoś mnie to wszystko nie kręciło, bo szukałem normalnych dziewczyn na stałe, a nie jakichś podejrzanych na jedną noc.

I co, jak mnie traktowało wiele kobiet jakie spotkałem ? Całkowicie przedmiotowo, tylko, że w przypadku mężczyzn, coś takiego wydaje się bardziej ciekawostką. Ani razu nie słyszałem, zeby ktokolwiek się oburzał po tym co tu opowiedziałem. Co o tym wszystkim sam myślę ? A ja wiem ? Że kobiety tak samo lubią nawet i przygodny seks jak faceci i są takie, że szukają/ły wszędzie ku temu okazji. Niektórzy doskonale o tym wiedzą, więc na takie właśnie liczą. A że trafią na inne ? Ileś tam razy spróbują i na taką właśnie "sportową" trafią.   I to nie są jakieś tam moje wymysły, czy ktoś w to chce wierzyć, czy nie.

209

Odp: Przegiałem?

Ten watek już dawno odleciał w kosmos. Dowiadujemy się z niego, że kobiety nie mogą/nie potrafią za siebie odpowiadać. Nie potrafią pić alkoholu i tu wymagana jest "ojcowska" opieka męzczyzny, który lepiej wie ile kobieta może wypić. Pieniądze dla nich nic nie znaczą. Każdy facet to potencjalny gwałciciel.
Ale z innych wątków wiemy, że jednak kobiety potrafią liczyć (swoje i jej mężczyzny) pieniądze i nie bawią sie w sposorowanie innych, bez osiągania własnych korzyści. Co oczywiście jest normalnym zachowaniem dla obu płci. No ale w tym wątku tłumaczy się, że jednak nie. Tu pieniądze nie mają znaczenia. smile   
Co dziwne, same walczą by nie oceniać ich po marginesie innych źle zachowujących sie kobiet. Ale same do woli oceniają męzczyzn przez pryzmat gwałcicieli, zboków i krętaczy. Jak nam pisze Agnes strach wyjsc gdziekolwiek, córki trzeba trzymac w domach ... bo ta straszna męska chuć ich dopadnie. smile

210 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-01-06 11:21:45)

Odp: Przegiałem?
Priscilla napisał/a:

Po trzykroć tak!
Zastanówmy się zatem, dlaczego ci "dobroczyńcy" nie potrafią wprost i otwarcie powiedzieć, że to nie jest żaden miły gest, ale forma wyrobienia sobie u kobiety długu?

Przecież to wielokrotnie wychodziło w tematach związanych z oczekiwaniem płacenia za randki. Płacisz = wymagasz. To uniwersalna zasada. Jak chcesz równego traktowania bez zaciągania jakiejś formy długu to płać za siebie. To jest uniwersalne również wśród facetów. Żaden normalny facet nie pije na krzywy ryj tylko raz stawiam ja, raz jeden kumpel, raz drugi i tak dalej. Raz pomogłem ja, raz ktoś pomógł mnie. Nikt nie chce zostawać z długiem. Jakimkolwiek. Czy to w formie przysługi, czy postawienia flaszki, czy wstaw sobie cokolwiek.



Nikt tu nikogo oblewać drinkiem nie musi, bo to tajemnica poliszynela jest, która znana jest wszystkim odkąd taki porządek społeczny funkcjonuje.


Nie bez przyczyny mówi się, że najtańsza kobieta to prostytutka. Co, tego też nigdy nie słyszałyście?


Zróbcie taki eksperyment i zapytajcie swoich facetów o to kiedy pierwszy raz fantazjowali na wasz temat. 100% pytań tego typu skończy się odpowiedzią typu "od kiedy cię pierwszy raz ujrzałem". A podrywa się tylko po to, aby mieć niezobowiązujący seks, albo żeby skończyć w związku, który i tak w 99% zaczyna się od seksu, bo nikt normalny do ślubu z tym nie czeka.



Legat ma tu akurat 100% racji. Cedujecie obowiązki na facetów za własne błędy, za brak odpowiedzialności i macie jednocześnie pretensje, że ci mają czelność mieć oczekiwania/marzenia/nadzieje.

211

Odp: Przegiałem?
Legat napisał/a:

Ten watek już dawno odleciał w kosmos. Dowiadujemy się z niego, że kobiety nie mogą/nie potrafią za siebie odpowiadać. Nie potrafią pić alkoholu i tu wymagana jest "ojcowska" opieka męzczyzny, który lepiej wie ile kobieta może wypić. Pieniądze dla nich nic nie znaczą. Każdy facet to potencjalny gwałciciel.
Ale z innych wątków wiemy, że jednak kobiety potrafią liczyć (swoje i jej mężczyzny) pieniądze i nie bawią sie w sposorowanie innych, bez osiągania własnych korzyści. Co oczywiście jest normalnym zachowaniem dla obu płci. No ale w tym wątku tłumaczy się, że jednak nie. Tu pieniądze nie mają znaczenia. smile   
Co dziwne, same walczą by nie oceniać ich po marginesie innych źle zachowujących sie kobiet. Ale same do woli oceniają męzczyzn przez pryzmat gwałcicieli, zboków i krętaczy. Jak nam pisze Agnes strach wyjsc gdziekolwiek, córki trzeba trzymac w domach ... bo ta straszna męska chuć ich dopadnie. smile

Ale dobrze, że jest Legat, który to wszystko wyłoży jak trzeba, bo przecież kobiety to samo zło cool
Agnes wspominała, że nie zostawia się kogoś pijanego na ulicy zwłaszcza jak się z tą osobą na tę imprezę poszło i proponowało mocne drinki.
Na szczęście autor wyciągnął odpowiednie wnioski i temat zakończył.

212

Odp: Przegiałem?

Jack Sparrow
Legat

A to nie jest tak, ze w takich sytuacjach jak opisana płec nie ma znaczenia?
My gdy na studiach włóczyliśmy sie po klubach/koncertach czy tego typu wydarzeniach, zawsze pilnowaliśmy siebie nawzajem, szczególnie ta część grupy która nie piła, uważała na ta która piła.
Mieliśmy zasadę, że w tylu ilu ruszyliśmy w miasto, to w tylu sie wracało.
Nie wyobrażam sobie zostawić znajomego, szczególnie który wypił za dużo, i skwitować to słowami "dorosły człowiek"
Napisałem ze płec nie ma znaczenia, ale trzeba uczciwie zwrócić uwagę na niebezpieczeństwa jakie czmychają na pijana samotna kobietę.
Szczerze nie wiem jak teraz wyglądają zabawy sylwestrowe "na mieście", bo od lat spędzamy go z żona na łonie natury, nawet jak okres świąteczno - noworoczny spędzamy za granica.
Ale gdy chodziłem na takie zabawy, absolutnie nie wyobrażałem sobie zostawić kobiety samej "bo ona chce sie bawić dalej", siedziałem z nia do końca, i zdarzało mi sie odprowadzać taka dziewczynę zarzygana i opszczana  do domu.
Oczywiście kończyłem znajomość gdy wytrzeźwiała, bo mam swoje standardy.
Ale w tedy było naprawdę niebezpiecznie, zwłaszcza w Wrocławiu, gdzie przyjeżdżała masa "turystów" zza odry na polowanie.
Moje zdanie na temat płacenia na pierwszej randce juz chyba każdy zna, ale mimo tego sie powtórzę
Nigdy nie płaciłem za kobietę, wiec nigdy nie miałem żadnych oczekiwań od niej.
A samo nie płacenie na pierwszych randkach, pozwalało mi odsiać ziarno od plew

213 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-01-06 12:16:53)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Jack, ja po prostu podaję inne możliwości, których usilnie staracie się nie dostrzegać, a jest ich mnóstwo.

Ale kto powiedział, że nie dostrzegamy? Dostrzegamy. Tylko na podstawie własnego doświadczenia z przerabiania (uczestniczenia lub bycia świadkiem) takich sytuacji, to twoje teoretyczne możliwości to może jakiś 1%, a w 99% przebiega to zgodnie z tym, jak to opisałem.


Fajnie, że przybliżyłaś widełki. Pytanie tylko czy je rozumiesz? I nie staram się być złośliwy, tylko pytam poważnie. Żeby zacząć dyskusję to odpal najpierw kalkulator upojenia i zobacz ile trzeba trzeba wypić, aby takie stężenia osiągnąć. I weź też pod uwagę, że to dane zaniżone. W takim sensie, że przyjmuje się iż bezpośrednio po spożyciu butelki piwa wydmuchuje się (!!! - jest to super ważne) ok 0,45 promila. W moim wypadku, jak dmuchałem na policyjnym alkomacie (!!!) jakieś 30min po wypiciu Namysłowa duszkiem, to wydmuchałem 0,0. Ale do brzegu.

0,2–0,5‰ – występuje odprężenie i euforia, mogą wystąpić nieznaczne zaburzenia równowagi, zmniejszenie krytycyzmu, upośledzenie koordynacji wzrokowo-ruchowej oraz zaburzenia widzenia.

Np tutaj - te zaburzenia równowagi i upośledzenie koordynacji wzrokowo-ruchowej to w praktyce nie wygląda tak, że ktoś upada, mamrocze tylko np nie jest w stanie iść stópka za stópką jak po sznurku i zdarza mu się nie trafić palcem w nos jak ma zamknięte oczy. Bo to o takie rzeczy chodzi w tych opisach. I takie zachowania statystyczne wychodzące w specjalnie ku temu zaprojektowanych testach.


A te opisy i widełki są różne w zależności od badanej populacji. Np w USA ( a głowy mają słabiuteńkie, że szok) limit do siadania za kółkiem to aż 0,8 promila.



Oczywiście, że są takie metody i fajnie dziewczyny w tej kwestii edukować.

Z kręceniem dramy się zgadzam, że jest to niedojrzałe zachowanie.
Zresztą w żadnej ze swoich wypowiedzi nie napisałam inaczej.

I to jest SEDNO tego co twierdzę co do zasady zachowania się w takich sytuacjach. Reszta to MOJE DOŚWIADCZENIE, które.....z dla siebie tylko znanych powodów starasz się zanegować.


Jack, napisałeś, cytuję: czy jakąkolwiek odpowiedzialną osobę trzeba przekonywać…

Wiem co napisałem. A teraz odpowiedz sobie na pytanie o KONTEKST. O czym mu tu rozmawiamy jak nie o odpowiedzialnym spożywaniu?


Zwykle na każdej imprezie jestem jedyną trzeźwą osobą, więc dużo się naoglądałam.

A właśnie. I tu jest twój błąd. Tz nie tyle błąd co ograniczenie percepcyjne. Są pod tym kątem dwa rodzaje 'imprez'. Jeden rodzaj, na który zabiera się osoby niepijące i drugi - na które osób niepijących się nie bierze. Sytuacje skrajne, do których się odnoszę miały miejsce w czasie tych drugich. Tych pierwszych nawet nie postrzegam w kategoriach pochlejparty. Zwykłe spotkania w towarzystwie, gdzie może, ale nie musi pojawić się alkohol i nawet jak się pojawia, to wszystko odbywa się w granicach dobrego wychowania.



To przestańcie pisać w taki sposób, jakbyśmy nimi były. Wasz odbiór świata nie jest jedynym właściwym. To próbuję przekazać.

Ale kto powiedział, że jest jedyny słuszny? Nie jest. Po prostu jesteś osobą niepijącą, a starasz mi się udowodnić, że wiesz lepiej co się dzieje na afterkach za zamkniętymi drzwiami w momencie, jak nigdy za takimi drzwiami nie byłaś. Rozumiesz tą różnicę między nami? Ty gdybasz i piszesz o teoretycznych możliwościach, a ja ci opisuję praktykę.

214

Odp: Przegiałem?
Szeptuch napisał/a:

Jack Sparrow
Legat

A to nie jest tak, ze w takich sytuacjach jak opisana płec nie ma znaczenia?
My gdy na studiach włóczyliśmy sie po klubach/koncertach czy tego typu wydarzeniach, zawsze pilnowaliśmy siebie nawzajem, szczególnie ta część grupy która nie piła, uważała na ta która piła.
Mieliśmy zasadę, że w tylu ilu ruszyliśmy w miasto, to w tylu sie wracało.
Nie wyobrażam sobie zostawić znajomego, szczególnie który wypił za dużo, i skwitować to słowami "dorosły człowiek"

Słowo klucz - znajomego.

Co do zasady u mnie zawsze też tak było. Ale też były wyjątki - dotyczące ledwo co poznanych osób, czy tych, co odpierdalali krzywe akcje za każdym razem. Jak po jednym czy dwóch zostawieniach takiego (lub takiej) delikwenta (we względnie bezpiecznej sytuacji) dalej się nie uczyli gdzie mają granicę, to ich po prostu nie zabieraliśmy więcej, bo nikt się nie chciał męczyć z ochlejusami kręcącymi dramy.


Ale gdy chodziłem na takie zabawy, absolutnie nie wyobrażałem sobie zostawić kobiety samej "bo ona chce sie bawić dalej", siedziałem z nia do końca, i zdarzało mi sie odprowadzać taka dziewczynę zarzygana i opszczana  do domu.


I to jest....śliskie. Tz. dawniej takie zachowanie było niejako naturalne. Dziś idzie z automatu podejrzenie, że jesteś creepem liczącym na pijacki seks, a w najlepszym wypadku ograniczasz kobiecą wolność, bo może ona akurat nie chcieć twojego towarzystwa w danej chwili. Nawet Policja zupełnie inaczej do tego podchodzi. Osobę najebaną do tego stopnia, dla własnego bezpieczeństwa lepiej zostawić w klubie/pubie albo zadzwonić po Policję, żeby zabrali za wytrzeźwiałke. W innym wypadku, jak ujebana do tego stanu dziewoja będzie odpierdalać dramy, to możesz skończysz z oskarżeniami o próbę gwałtu/molestowania/wstaw cokolwiek.


Nigdy nie płaciłem za kobietę, wiec nigdy nie miałem żadnych oczekiwań od niej.
A samo nie płacenie na pierwszych randkach, pozwalało mi odsiać ziarno od plew

OTÓŻ TO. I to jest sedno. Ty to rozumiesz, ja to rozumiem, Legat rozumie. Ale chyba nasze panie nie do końca kumają, że jak brakuje równowagi odpowiedzialności (za siebie samego, ekonomicznej itp) to pojawiają się oczekiwania określonych zachowań od "dłużnika" i przedmiotowe traktowanie. Oczywiście w różnej skali i nasileniu, ale do tego to prowadzi ostatecznie.

215

Odp: Przegiałem?
Priscilla napisał/a:

Oni po prostu doskonale wiedzą, że gdyby to, co rzekomo jest tak bardzo oczywiste, zostało głośno wypowiedziane, to w ogromnej większości przypadków (bo nie twierdzę, że zawsze) zostaliby tym drinkiem po prostu oblani. Coś się zatem nie spina, prawda?


Pół żartem, a pół serio - pogooglaj (zwłaszcza na you tube) 'Anthony Mackie - make daddy a sandwich'.

Tylko tej kanapki nie traktuj dosłownie, a metaforycznie i powiedz jeszcze raz jak to za powiedzenie takich rzeczy wprost, ktoś nas oblewa drinkiem.

216 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 13:24:52)

Odp: Przegiałem?
Jack Sparrow napisał/a:

Przecież to wielokrotnie wychodziło w tematach związanych z oczekiwaniem płacenia za randki. Płacisz = wymagasz. To uniwersalna zasada. Jak chcesz równego traktowania bez zaciągania jakiejś formy długu to płać za siebie. To jest uniwersalne również wśród facetów. Żaden normalny facet nie pije na krzywy ryj tylko raz stawiam ja, raz jeden kumpel, raz drugi i tak dalej. Raz pomogłem ja, raz ktoś pomógł mnie. Nikt nie chce zostawać z długiem. Jakimkolwiek. Czy to w formie przysługi, czy postawienia flaszki, czy wstaw sobie cokolwiek.

Nie wiem, dla kogo jest ona uniwersalna, bo jak już wcześniej pisałam, wielokrotnie to ja płaciłam za randkę i nie wymagałam niczego poza tym, żebyśmy miło spędzili czas. Nie mylić z seksem. Na mężczyzn widać też trafiałam jakichś z kosmosu, skoro żaden nie miał pretensji, że kupił mi herbatę i ciastko, a ja mu się w podzięce nie oddałam. Co więcej, wiele razy spotkałam się z tym, że chłopak naciskał na to, że pokryje koszty, skoro on zaprosił. Niektórzy stawiali to sobie za punkt honoru. Nikt się przecież nie będzie szarpał z drugim człowiekiem, żeby postawić na swoim, więc któraś strona musiała odpuścić. Jeśli później dochodziło do następnej randki, to wtedy z góry mówiłam, że teraz ja płacę i tyle. Nigdy nie miałam ambicji, by zostać czyjąś utrzymanką. Jak mnie nie było stać, to siedziałam na dupie w domu.

JackSparrow napisał/a:

Nie bez przyczyny mówi się, że najtańsza kobieta to prostytutka. Co, tego też nigdy nie słyszałyście?

Oczywiście, że to słyszałam. Nawet w formie śpiewanej. Co z tego?
Przecież ten tekst nie znaczy, że wszystkie kobiety można sobie kupić paroma drinkami.
A co do fantazjowania, to oczywiście, że faceci fantazjują od początku znajomości. Niektóre z nas również.
Przy czym nadal nie wyobrażam sobie pójść z kimś do łóżka, bo postawił mi kotleta z ziemniakami, albo dlatego, że wypada, bo to już trzecia randka, a każdy wie, że na trzeciej randce zabawa kończy się w łóżku. Moja sprawa, kiedy się na to zdecyduję. Nie twierdzę, żeby czekać do ślubu, ale presji żadnej nikt na mnie nigdy nie wywarł w tych sprawach i nie sądzę, by miało się to zmienić.

Jack Sparrow napisał/a:

Fajnie, że przybliżyłaś widełki. Pytanie tylko czy je rozumiesz? I nie staram się być złośliwy, tylko pytam poważnie. Żeby zacząć dyskusję to odpal najpierw kalkulator upojenia i zobacz ile trzeba trzeba wypić, aby takie stężenia osiągnąć.

Oczywiście, że rozumiem. Inaczej bym tego nie zamieściła. Pamiętaj też, że kobieta zwykle jest drobniejsza od mężczyzny, więc na jej ciało ten sam drink zadziała inaczej, niż na ciało faceta. Dlatego nie uważam, żeby osoba, która ma w sobie pół promila, czy niewiele więcej, była, cytuję, najebana jak świnia. Bo to nie są żadne ogromne ilości. A jednak pojawiają się już wtedy dostrzegalne zmiany w jej zachowaniu i postrzeganiu rzeczywistości. To nie moje zdanie, tylko dane, które można znaleźć między innymi w jakichś materiałach dydaktycznych dla szkół policyjnych.

JackSparrow napisał/a:

I to jest SEDNO tego co twierdzę co do zasady zachowania się w takich sytuacjach. Reszta to MOJE DOŚWIADCZENIE, które.....z dla siebie tylko znanych powodów starasz się zanegować.

Nie neguję, tylko biorę pod uwagę, że doświadczenie jednego człowieka to wciąż tylko doświadczenie jednego człowieka, a nie żadna obowiązująca w świecie reguła. Przytoczyłam przykłady własnego, które było mieszane, co już samo w sobie świadczy o tym, że nie każda zabawa kończy się w ten sam sposób. Szczerze mówiąc, tych doświadczeń to ja nawet w pewien sposób współczuję, bo nieodwracalnie wpłynęły na Twoje postrzeganie kobiet. Bez złośliwości.

JackSparrow napisał/a:

Wiem co napisałem. A teraz odpowiedz sobie na pytanie o KONTEKST. O czym mu tu rozmawiamy jak nie o odpowiedzialnym spożywaniu?

Okej. Gdybyś tak zadał pytanie, to jasne, powiedziałabym, że to nie jest odpowiedzialne spożywanie, bo o ile rozumiem, że oni siebie w tym towarzystwie już dobrze znają i mają zaufanie do współtowarzyszy, o tyle nigdy nie doprowadziłabym się do takiego stanu. Co więcej, często jestem taką dobrą ciocią, co przypomina ludziom na imprezach, żeby pili też wodę, bo tak naprawdę mało kto tego pilnuje. Podobnie z jedzeniem, o czym sam wspominałeś, choć tylko w kontekście kobiet. Mężczyźni też bardzo często zapominają, że na stole jest coś więcej, niż flaszka.

JackSparrow napisał/a:

A właśnie. I tu jest twój błąd. Tz nie tyle błąd co ograniczenie percepcyjne. Są pod tym kątem dwa rodzaje 'imprez'. Jeden rodzaj, na który zabiera się osoby niepijące i drugi - na które osób niepijących się nie bierze. Sytuacje skrajne, do których się odnoszę miały miejsce w czasie tych drugich. Tych pierwszych nawet nie postrzegam w kategoriach pochlejparty. Zwykłe spotkania w towarzystwie, gdzie może, ale nie musi pojawić się alkohol i nawet jak się pojawia, to wszystko odbywa się w granicach dobrego wychowania.

Jack, wierz lub nie, widziałam oba rodzaje imprez.
Co prawda, gdyby nie wiem, ludzie chcieli sobie po pijaku urządzać przy mnie jakieś orgie, to ja bym stamtąd wyszła. Nie zmienia to faktu, że świadkiem byłam. Wielu rzeczy. Kiedyś koleżanka tak się uparła w klubie, że zamiast z nami, wyjdzie z jakimś kolesiem, że nie byłyśmy w stanie jej przegadać. Dziewczyna, która wynajmowała z nią mieszkanie, niemal białej gorączki wtedy dostała. Gość aż się przestraszył. Dowód osobisty chciał nam pokazywać, żebyśmy nie myślały, że zrobi jej krzywdę. Finalnie odstawił ją po prostu do domu, ponoć nawet nie dał jej buziaka na pożegnanie. Ale my już zabawy nie miałyśmy, bo poszłyśmy za nimi, żeby w drodze na tramwaj zobaczyć, czy nie zboczą w żadną ciemną uliczkę i w którym kierunku pojadą. Shit happens. Oczywiście bywało też, że mnie nie zaproszono z wiadomych względów, jednak dumne z siebie znajome później opowiadały radośnie, jak to obmacywały się z grupką kolesi. Nawet więcej. Byliśmy kiedyś na karaoke i koleżanka zapytała nagle kumpla brata, czy pójdą razem na fajkę do pobliskiego parku. Później się okazało, że zaciągnęła go w jakieś krzaki i zrobiła mu tam loda. Tak po prostu, bo jej się od dawna podobał. Zero krępacji. Poza tym, moja matka jest alkoholiczką. Myślisz, że nie wyciągaliśmy jej z jakichś dziwnych libacji, ani nie nakryliśmy w dwuznacznych sytuacjach z gachami? Czasem sama zabierała nas na popijawy, żeby mieć podkładkę dla ojca, że tak tylko wyszła, na kawę do znajomych. Albo organizowała balangę w domu, gdy ten cały dzień siedział w pracy. Nam kupowała słodycze i manipulowała nami, byśmy siedzieli cicho. Bogu dziękować, że żadne z nas nie padło nigdy ofiarą molestowania. Także naprawdę, mi nikt takich rzeczy tłumaczyć nie musi, bo ja serio wiem, jak potrafi być, gdy w grę wchodzą duże dawki alkoholu. Mnie różni wyłącznie to, że staram się nie oceniać całego świata przez pryzmat moich doświadczeń.

217

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Nie wiem, dla kogo jest ona uniwersalna

Praktycznie dla wszystkich. Dlatego też pół żartem-pół serio przywołałem też konkretny fragment wywiadu z aktorem w jednym z ostatnich postów. Ta kanapka ma tu szersze znaczenie niż czysto spożywcze.

Na mężczyzn widać też trafiałam jakichś z kosmosu, skoro żaden nie miał pretensji, że kupił mi herbatę i ciastko, a ja mu się w podzięce nie oddałam

Zlituj się, ok?

Co więcej, wiele razy spotkałam się z tym, że chłopak naciskał na to, że pokryje koszty, skoro on zaprosił. Niektórzy stawiali to sobie za punkt honoru.

Oczywiście, że tak. I teraz powiedz to głośno i z przekonaniem, że żaden z nich nie smalił cholewek do ciebie, nie próbował flirtować, nie podrywał.....

A co do fantazjowania, to oczywiście, że faceci fantazjują od początku znajomości. Niektóre z nas również.
Przy czym nadal nie wyobrażam sobie pójść z kimś do łóżka, bo postawił mi kotleta z ziemniakami, albo dlatego, że wypada, bo to już trzecia randka, a każdy wie, że na trzeciej randce zabawa kończy się w łóżku. Moja sprawa, kiedy się na to zdecyduję. Nie twierdzę, żeby czekać do ślubu, ale presji żadnej nikt na mnie nigdy nie wywarł w tych sprawach i nie sądzę, by miało się to zmienić.

Eh....ty dalej nie rozumiesz, prawda?

To płacenie za randkę, kwiaty, budowanie nastroju to czemu miało służyć twoim zdaniem? Robili podchody, bo nie wiedzieli jak zapytać o bierki? Czy może szło to w kierunku, nazwijmy to ogólnikowo "romantycznym' ?


Pamiętaj też, że kobieta zwykle jest drobniejsza od mężczyzny, więc na jej ciało ten sam drink zadziała inaczej, niż na ciało faceta.

W naszym kręgu kulturowym bardziej ma to związek z odpowiednią zdolnością organizmu do metabolizowania alkoholu niż bezpośrednio z wagą. Niejedną znałem dziewuszkę mającą 150-160cm wzrostu i w porywach do 60kg a potrafiły przepijać bez mrugnięcia okiem 2x większych typów. Związek z masą istnieje, ale nie jest wyznacznikiem.


Dlatego nie uważam, żeby osoba, która ma w sobie pół promila, czy niewiele więcej, była, cytuję, najebana jak świnia. Bo to nie są żadne ogromne ilości. A jednak pojawiają się już wtedy dostrzegalne zmiany w jej zachowaniu i postrzeganiu rzeczywistości. To nie moje zdanie, tylko dane, które można znaleźć między innymi w jakichś materiałach dydaktycznych dla szkół policyjnych.

BRAWO. DOKŁADNIE o to chodzi. A bohaterka tej bajki tak się zachowywała. Dlatego uważam, że udawała.


Przytoczyłam przykłady własnego, które było mieszane, co już samo w sobie świadczy o tym, że nie każda zabawa kończy się w ten sam sposób.

Ale ty jesteś osobą niepijącą. A takich na afterkach po prostu nie ma.


Przytoczyłam przykłady własnego, które było mieszane, co już samo w sobie świadczy o tym, że nie każda zabawa kończy się w ten sam sposób.

Ok, ale wątpię. W ciągu ostatnich 20 lat byłem na różnych afterkach, w różnych miastach i w różnych środowiskach i osób niespożywających NIGDY tam nie widziałem.


Oczywiście bywało też, że mnie nie zaproszono z wiadomych względów, jednak dumne z siebie znajome później opowiadały radośnie, jak to obmacywały się z grupką kolesi, czy obciągały komuś na ławce w parku.

No to teraz przyjmij do wiadomości, że z mojego doświadczenie wszystkie afterki się tak kończyły. BA, jestem skłonny postawić tezę, że babki właśnie po to, celowo i z pełną premedytacją na takie afterki chodzą. Co z resztą sama zauważyłaś określając to, że opowiadały potem o wszystkim z dumą.

Dodaj dwa do dwóch. Już wiesz skąd przypuszczenie graniczące z pewnością, że randka autora wątku poszła imprezować dalej, żeby wypucować gałę innemu fagasowi?


Mnie różni wyłącznie to, że staram się nie oceniać całego świata przez pryzmat moich doświadczeń.

Nie. Starasz się za to negować, że tak się to kończy najczęściej. Bo to w tym celu ludzie (świadomie) przesadzają z używkami. Aby się odkleić od rzeczywistości nie czuć konieczności brania odpowiedzialność za własne czyny.

218

Odp: Przegiałem?

On by zrobił najlepszy numer, gdyby ją zabrał z tej imprezy i odwiózł pod dom, obudził rodziców i przekazał ją w ich ręce. Ale byłby wkurw. smile

219 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 15:07:35)

Odp: Przegiałem?
Jack Sparrow napisał/a:

Praktycznie dla wszystkich. Dlatego też pół żartem-pół serio przywołałem też konkretny fragment wywiadu z aktorem w jednym z ostatnich postów. Ta kanapka ma tu szersze znaczenie niż czysto spożywcze.

Ale wiesz, że osobom znanym, atrakcyjnym, bogatym, pozwala się na więcej? Wyobraź sobie tę samą sytuację, ale z udziałem jakiegoś miraska. Reakcja byłaby identyczna? Udawane zdziwienie i chichot? Czy raczej pełne politowania spojrzenie, albo drink zaserwowany prosto między oczy? A chyba oboje doskonale wiemy, których mężczyzn jest więcej. Przeciętnych, zarówno z wyglądu, jak i stanu majątkowego, czy bogatych chadów ze ścianek. Swoją drogą, żałosny jest ten gość, gdy próbuje robić z siebie takiego macho, przed którym każda chętnie rozłoży nogi. Nie brzmi przy tym na specjalnie lotnego. Mojego zainteresowania by nie wzbudził, ale rozumiem, że miał służyć tylko za model pokazowy.

JackSparrow napisał/a:

Oczywiście, że tak. I teraz powiedz to głośno i z przekonaniem, że żaden z nich nie smalił cholewek do ciebie, nie próbował flirtować, nie podrywał....

Przecież ja wiem, po co się chodzi na randki. Nie mam pięciu lat, Jack.
Nie uważam po prostu, by kupienie mi kwiatka, czy drinka, obligowało mnie do robienia czegokolwiek, poza grzecznym podziękowaniem oraz, jeśli będzie ku temu okazja, odwdzięczeniu się w podobny sposób.
Uwierz, że nie każdy facet liczy na szybki seks w relacji.
Niektórzy też wolą dziewczynę najpierw poznać.

JackSparrow napisał/a:

W naszym kręgu kulturowym bardziej ma to związek z odpowiednią zdolnością organizmu do metabolizowania alkoholu niż bezpośrednio z wagą. Niejedną znałem dziewuszkę mającą 150-160cm wzrostu i w porywach do 60kg a potrafiły przepijać bez mrugnięcia okiem 2x większych typów. Związek z masą istnieje, ale nie jest wyznacznikiem.

Waga to jedno. Druga rzecz to przyzwyczajenie do picia. Do tego może dojść łojenie wódy na pusty żołądek, niewyspanie, różne choroby. Jak ktoś rzadko baluje, to potrafi go ściąć po jednym piwie, czego również niejednokrotnie byłam świadkiem. Dlatego ja bym nie była taka pewna, że ona udawała. Za mało danych mamy na jej temat, by ocenić, w jaki sposób jej organizm przyswaja alkohol.

JackSparrow napisał/a:

Ok, ale wątpię. W ciągu ostatnich 20 lat byłem na różnych afterkach, w różnych miastach i w różnych środowiskach i osób niespożywających NIGDY tam nie widziałem.

Ale wiesz, że to może wynikać z faktu, że działasz jak magnes na pewne towarzystwo?
Podobnie jak GTX, który zawsze trafiał na toksyczne, pokręcone kobiety.
Zresztą, Ty chętnie z tych łatwych, pijanych i niewiernych korzystałeś.
Co do mnie, to nie jest tak, że jestem totalną abstynentką.
Tylko jak już piję, to drinka, max dwa. Po prostu nigdy się nie upijam.

JackSparrow napisał/a:

No to teraz przyjmij do wiadomości, że z mojego doświadczenie wszystkie afterki się tak kończyły. BA, jestem skłonny postawić tezę, że babki właśnie po to, celowo i z pełną premedytacją na takie afterki chodzą. Co z resztą sama zauważyłaś określając to, że opowiadały potem o wszystkim z dumą.

Dodaj dwa do dwóch. Już wiesz skąd przypuszczenie graniczące z pewnością, że randka autora wątku poszła imprezować dalej, żeby wypucować gałę innemu fagasowi?

Dobrze, może na takie afterki, o jakich wspominasz, ludzie chodzą tylko po to, by się puszczać. Nie wiem. Wolę inny typ zabawy, więc w tej kwestii możemy uznać, że masz większe doświadczenie. Tylko to, o czym my piszemy, nadal nie świadczy, że ta konkretna dziewczyna miała intencje, które jej przypisujesz. Autor pisał, że poczłapała po prostu do innego lokalu, jakiegoś baru, w którym bawili się jej znajomi. Nic więcej nie wiemy.

JackSparrow napisał/a:

Nie. Starasz się za to negować, że tak się to kończy najczęściej. Bo to w tym celu ludzie (świadomie) przesadzają z używkami. Aby się odkleić od rzeczywistości nie czuć konieczności brania odpowiedzialność za własne czyny.

Tego mi też nie musisz tłumaczyć.
Ale nie zawsze chodzi o to, by uprawiać po alkoholu przygodny seks. Często ludzie odwalają inne rzeczy, których na trzeźwo by nie zrobili. Chcą po prostu na chwilę zapomnieć, odciąć się od emocji, albo przeciwnie, nawiązać z nimi kontakt. Nie umieją nikomu się postawić bez procentów we krwi, to wlewają w siebie alko, a potem wykrzykują całemu światu, jakie krzywdy ich spotkały. Mają blokadę, przez którą nie umieją płakać. Analogiczna sytuacja. Po paru drineczkach tama puszcza i nierzadko wpadają w jakąś histerię.

220

Odp: Przegiałem?
Legat napisał/a:

On by zrobił najlepszy numer, gdyby ją zabrał z tej imprezy i odwiózł pod dom, obudził rodziców i przekazał ją w ich ręce. Ale byłby wkurw. smile

Ale po co miałby to robić, skoro miała nocować u kuzynki? Na złość? Bo nie rozumiem.
Jej zachowanie było dziecinne, więc powinien odpłacić się pięknym za nadobne?
Oceniłabym taką zagrywkę jako szczeniacką i infantylną.

Legat napisał/a:

Dowiadujemy się z niego, że kobiety nie mogą/nie potrafią za siebie odpowiadać.

Gdzie takie rewelacje przeczytałeś? Bo ja ich nie widzę.

Legat napisał/a:

Nie potrafią pić alkoholu i tu wymagana jest "ojcowska" opieka męzczyzny, który lepiej wie ile kobieta może wypić.

Ponawiam pytanie.

Legat napisał/a:

Pieniądze dla nich nic nie znaczą.

Ta zabawa zaczyna się już robić nudna, ale raz jeszcze. Kto to powiedział? Poproszę cytat.

Legat napisał/a:

Każdy facet to potencjalny gwałciciel.

Nikt nie sugerował żadnej z tych rzeczy. Wiem, wszyscy tu momentami trochę odlatujemy, bo każdy chce, by jego było na wierzchu. Nie mylić z siusiakiem, zboczuchy. Za dużo tu projekcji, zwłaszcza tych męskich, ale nie tylko, żeby taka dyskusja mogła być brana w stu procentach na poważnie. Oczywiście, że niektóre kobiety lecą głównie na kasę i na biedaka, ani przeciętnego kolesia by nawet nie splunęły. Podobnie jak niektóre upijają się, aby mieć podkładkę, że zwykle nie są takie łatwe, tylko za dużo wypiły. Po prostu to nie jest żadna reguła, więc wypadałoby przestać projektować. Autor napisał nam wprost, jakie były jego intencje wobec tej dziewczyny. Tu nie trzeba używać wyobraźni. Jeśli zaś o nią chodzi, to wszelkie motywy jej zachowania są nam w gruncie rzeczy nieznane. Równie dobrze mógł się jej naprawdę spodobać, ale przesadziła z wódą, źle się poczuła, zrobiło jej się wstyd. Nie wiemy, jak się do niej odzywał, gdy wyciągał ją z tego klubu. Zważywszy na to, jak wysublimowany repertuar tekstów posiada, mógł już wcześniej być nieprzyjemny. To wciąż tylko gdybanie, ale na jego temat mamy znacznie więcej danych, więc łatwiej o trafną analizę.

221 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-06 16:09:02)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

(...)Podobnie jak GTX, który zawsze trafiał na toksyczne, pokręcone kobiety.

A to nie jest prawda, bo wygląda jakbym okręcał się w jakimś rynsztoku, a pisałem o zwykłym życiu w którym spotyka nas i czarne i białe. To, że wydaje się nam często, zę nas, albo naszego otoczenia coś nie dotyczy, bo to niemożliwe, to są pozory. Takie pozory jak niedawno człowiek z okolic, wyszedł za kobietę - córkę batiuszki (księdza prawosławnego). W domyśle jego pewnie "świętojebliwą" (ironia). No i własnie tak wyszło, bo już się rozwodzi, jak zaczeła skakać po kuntangach kolegów.

Po prostu nie podoba mi się narracja - mężczyżni, a przynajmniej część są be i to jest wielka trwoga, a jak u kobiet coś podobnego widać, ale mało kto może o tym mówi jak o czymś tak w domyśle "ochydnym" jak u facetów, to jest "margines". Guzik prawda, bo na każdego chętnego jest swoja chętna, a że trafia to rykoszetem w innych ludzi, to już inna sprawa.

Jeżeli można tak powiedzieć, sa po prostu ludzie o zapędach bladzkich, a matkom, które się martwią, czy jej córci się coś nie stanie, bym powiedział, żeby się zastanowiły, czy przypadkiem ich królewianka sama na lewo i prawo nie daje, bo i znam dość pewnie ekstremalny przypadek, gdzie siostra znajomego z domu tzw. bardzo pobożnych ludzi w wieku 18 lat uciekla z domu i została prostytutką. Też np., że nieletnia dziewczyna z bloku znajomego nagle postanowiła, że chce być "dorosła" i zaprosiła trzech kolegów z podwórka, zeby po kolei jej w tym pomogli. Była afera, bo okazała się, ze jest nieletnia, wygadała się matce i ciągała ich policja. itd., bo się tego wszystkiego nasłuchałem i tez i naoglądałem. Skąd to wszystko wiem ? Bo znałem wiele osób i się z nimi przyjażniłem, wiec mówili jak jest, a nie androny, że wszystko jest ok. I to nie byli i nie są tylko jacyś ludzie spod budki z piwem, ale raczej ludzie na stanowiskach, czy i prowadzących swoje biznesy. Myślę, że nie ważne kim oni wszyscy się stali, ale wspólnym jest to, że wychodzili z naszej szarej przeciętności, w której jest i było dużo niefajnych rzeczy.

222 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 17:00:35)

Odp: Przegiałem?
gtx102 napisał/a:

A to nie jest prawda, bo wygląda jakbym okręcał się w jakimś rynsztoku, a pisałem o zwykłym życiu w którym spotyka nas i czarne i białe. To, że wydaje się nam często, zę nas, albo naszego otoczenia coś nie dotyczy, bo to niemożliwe, to są pozory. Takie pozory jak niedawno człowiek z okolic, wyszedł za kobietę - córkę batiuszki (księdza prawosławnego). W domyśle jego pewnie "świętojebliwą" (ironia). No i własnie tak wyszło, bo już się rozwodzi, jak zaczeła skakać po kuntangach kolegów.

Nie mam w zamiarze sprawić Ci przykrości, także nie zrozum mnie źle. Całkiem szczegółowo nam przybliżyłeś swoją związkową przeszłość, dlatego użyłam Twojej osoby jako przykładu. Nie dość, że dwie długoletnie partnerki były mega toksyczne, to jeszcze dopisałeś w nocy dużo innych sytuacji z kobietami, w których widać, że na wszelkiej maści mentalne patusiary działasz trochę jak lep na muchy. Przy czym nie wspomniałam ani razu, że zaburzone osoby znajdziemy tylko w rynsztoku. Każdy napotkany człowiek może mieć nierówno pod kopułą, kwestia nauczenia się, by odczytywać pewne sygnały, żeby nie wchodzić z nim w żadne bliższe relacje. Już w poprzedniej rozmowie mówiłam, że na poziomie podświadomym bardzo często przyciągamy pewien określony typ ludzi. Dużo osób niejako na własne życzenie robi sobie krzywdę, bo przez tkwienie latami w różnych szemranych towarzystwach zakrzywiają sobie spojrzenie na świat. Później bardzo ciężko jest to postrzeganie naprostować. Podobnie jest z ludźmi, którzy w łóżku wyczyniają jakieś pokręcone rzeczy, a potem przy normalnym stosunku nie potrafią już odczuwać przyjemności. Albo faceci, którzy za młodu lubili takie łatwe i chętne dziewczyny. Mimo że z własnej nieprzymuszonej woli korzystali z ich dobrodziejstw, to potem z tego samego powodu stają się nad wyraz podejrzliwi wobec innych przedstawicielek naszej płci. Bo przecież oni zawsze natrafiali na takie szony, które po jednym drinku rozkładały przed nimi nogi, więc porządne dziewczyny muszą być jakimiś jednorożcami. Nierzadko nie mają świadomości tego, że szanujące się kobiety, albo te bardziej nieśmiałe, które nie poszłyby z nimi do łóżka po paru głębszych, stawały się dla nich wówczas niewidzialne, ponieważ umieli już z kilometra wyczuć, że przy takiej trzeba by się bardziej postarać, aby osiągnąć swój cel, a nie byli tym zainteresowani. Instynkt łowcy przy nich nawet nie pomrukiwał, z kolei jak do pokoju weszła jakaś napalona mężatka, to wył jak syrena alarmowa.

223 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2025-01-06 17:50:54)

Odp: Przegiałem?

Dokładnie o to chodzi. Z jednej strony każdy szuka tej jedynej / tego jedynego, która/-y ma być bez skazy, bez zarysowań.
Z drugiej zaś strony takie zachowania z różnego rodzaju imprez uniemożliwiają znalezienie swojego ideału.
Faceci twierdzą, że każda kobieta jest łatwa i pusta, że to tania dziwka, a z kolei kobiety, że facetom to jedno w głowie, że pijacy i lekkoduchy.
Potem wielu jest zdziwionych, rozgoryczonych i ostatecznie zniechęconych szukaniem jakichkolwiek normalnych, poważnych relacji uważając, że to jest po prostu niemożliwe.

224 Ostatnio edytowany przez gtx102 (2025-01-06 17:49:01)

Odp: Przegiałem?
Mrs.Happiness napisał/a:

Nie mam w zamiarze sprawić Ci przykrości, także nie zrozum mnie źle. Całkiem szczegółowo nam przybliżyłeś swoją związkową przeszłość, dlatego użyłam Twojej osoby jako przykładu. Nie dość, że dwie długoletnie partnerki były mega toksyczne, to jeszcze dopisałeś w nocy dużo innych sytuacji z kobietami, w których widać, że na wszelkiej maści mentalne patusiary działasz trochę jak lep na muchy.

Nie o to mi chodzi. Sam nie przebywam raczej z takimi ludźmi, a spotkałem ich w różnych sytuacjach w życiu. U znajomych, w barze, na ulicy itd. Nie uważam, że to akurat dotyczy mnie, bo te osoby kontaktowały się głównie z innymi "zainteresowanymi", Ja byłem głównie tego obserwatorem, ale tez i bywało, że podmiotem.

Alez oczywiście, że znałem wiele normalnych dziewczyn i kobiet, wiec to nie jest tak, ze kogoś tam przyciągam tylko z jednego spektrum. Po prostu, jeżeli podstawą wielu otaczajacych rodzin, była bieda, alkochol, przemoc, zaniedbania, rozwody, czy i narkotyki, to tacy ludzie są wmieszani w nasze społeczeństwo i wcale niekoniecznie potem siedzą w przysłowiowym rynsztoku, a widzi się ich na zdjeciach np. jak otwierają jakiś zakład produkcyjny, czy z jakimiś lokalnymi oficjelami. Ona same zaś pewnie by się odżegnywały od tego jakie były (jakie może dalej są) i by mówiły, że to jakaś patologia ... Kto by chciał się przyznać, że ta np. wykwintnie wyglądajaca zadbana business kobieta przed 40-tką, w młodości chodziła po klubach i się przechwalała, że przed wszystkimi zdejmuje majtki ? Wiem, że tak było. I to nie jest jednostkowy przykład. Inni moze o tym nie wiedzą, bo nie mieli tylu różnych znajomych, czy nie chodzili po klubach tyle co ja.

A czemu się mną interesowały ? Bo wyglądałem jak grzeczny i porządny chłopak, a to je widocznie mega kręciło. A że nie jestem osobą, która na widok kogoś, kto nawet jak i grzebie się w śmieciach odwraca wzrok i udaje lepszego, tylko potrafi z nim pogadać, to nie czuły się skrępowane. Tylko, że tego nikt nie ma wypisanego na twarzy, no chyba, ze zaczyna się w podejrzany sposób zachowywać.

Wiem też, że faceci bywa, ze wprost chwalą się swoimi podbojami, czy tym jak zdradzają swoje żony. Sam mam takich kolegów i co gorsza znam ich żony. Inteligentni i bogaci ludzie. Nie wiem co mówią kobiety miedzy sobą, gdy tak robią. Przypuszczam, że pewnie podobnie. Wiem też, że w innych kulturach np. tych za wschodnią granicą, to w ogóle ludzie się z tym nie kryli. Pamietam rosjankę, która coś zdjadła i przechodząc obok powiedziała na zadowolona głośno, żeby wszyscy słyszeli: nażarłam się, a teraz chce mi się ruchać. Znajomy (zonaty), który sprzedawał im spodnie opowiadał ile z nich oddało się jemu za jedną, dwie pary spodni. Oczywiście w większosci zamęzne kobiety ...

Moje widzenie świata jest takie jakie jest. Żyję w normalnym mieście, przebywam z przecietnymi ludźmi i słucham co mówią. Sam coś widze. Wiesz, nie zauważyłem w tym patologii, tylko po prostu coś, co w jakimś tam procencie nas otacza. Dla jednego seks z kimkolwiek to coś dziwnego, dla drugiego to jak zjedzenie kebaba. Tak widocznie zostali wychowani, ale zresztą tak nas wychowuje kultura, która nas otacza.

225 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-01-06 19:01:28)

Odp: Przegiałem?
Alessandro napisał/a:

Dokładnie o to chodzi. Z jednej strony każdy szuka tej jedynej / tego jedynego, która/-y ma być bez skazy, bez zarysowań.
Z drugiej zaś strony takie zachowania z różnego rodzaju imprez uniemożliwiają znalezienie swojego ideału.
Faceci twierdzą, że każda kobieta jest łatwa i pusta, że to tania dziwka, a z kolei kobiety, że facetom to jedno w głowie, że pijacy i lekkoduchy.
Potem wielu jest zdziwionych, rozgoryczonych i ostatecznie zniechęconych szukaniem jakichkolwiek normalnych, poważnych relacji uważając, że to jest po prostu niemożliwe.

A komu robią tym krzywdę? Wyłącznie sobie. Świata to nie obchodzi, że oni zamkną się teraz w czterech ścianach i resztę życia spożytkują na złorzeczenie całej ludzkości. Nikt poza nimi na tym nie straci. Dlatego zawsze powtarzam, że jak już czujemy, że za mocno wchodzi nam cynizm oraz uprzedzenia, to powinniśmy z tym walczyć, zanim będzie za późno i zostanie po nas tylko zgorzkniała skorupka. No ale każdy decyduje sam za siebie, nikogo na siłę nie przekonasz do odmiennego punktu widzenia. Co bardzo ładnie obrazują wątki takich gości, jak raka, albo ten świr, co życzył nam śmierci, do których nie docierają żadne racjonalne argumenty. Swoich dziwacznych teorii potrafią bronić jak niepodległości. Beton zalany betonem.

gtx102 napisał/a:

Alez oczywiście, że znałem wiele normalnych dziewczyn i kobiet, wiec to nie jest tak, ze kogoś tam przyciągam tylko z jednego spektrum. Po prostu, jeżeli podstawą wielu otaczajacych rodzin, była bieda, alkochol, przemoc, zaniedbania, rozwody, czy i narkotyki, to tacy ludzie są wmieszani w nasze społeczeństwo i wcale niekoniecznie potem siedzą w przysłowiowym rynsztoku, a widzi się ich na zdjeciach np. jak otwierają jakiś zakład produkcyjny, czy z jakimiś lokalnymi oficjelami. Ona same zaś pewnie by się odżegnywały od tego jakie były (jakie może dalej są) i by mówiły, że to jakaś patologia ... Kto by chciał się przyznać, że ta np. wykwintnie wyglądajaca zadbana business kobieta przed 40-tką, w młodości chodziła po klubach i się przechwalała, że przed wszystkimi zdejmuje majtki ? Wiem, że tak było. I to nie jest jednostkowy przykład. Inni moze o tym nie wiedzą, bo nie mieli tylu różnych znajomych, czy nie chodzili po klubach tyle co ja.

Mi nie chodziło o znajome, tylko kobiety do relacji typowo damsko męskiej. Co innego koleżanki, przyjaciółki. Nie rozpatrujesz ich w kategoriach związku, więc nie muszą spełniać pewnych warunków. Na przykład być podobne z wyglądu do matki, albo uśmiechać się w preferowany sposób. Mi się też zdarzało kolegować z facetami, których za nic w świecie nie wybrałabym na partnera, na przykład z tymi amatorami łatwych lasek. Koledze można więcej wybaczyć. A również starałam się zawsze być otwarta i nie przekreślać nikogo bez wyraźnego powodu. Czy zaczepiła mnie na ulicy jakaś wytwornie ubrana osoba, czy ktoś w łachmanach, o ile zachował kulturę wypowiedzi, to w taki sam sposób odpowiadałam każdemu z nich. Zresztą, jeden brat mojej mamy był bezdomnym alkoholikiem, więc ten temat również nie jest mi obcy. Wiele lat moi rodzice próbowali mu pomóc wyjść na prostą, niestety się nie udało, ale to już historia na inną okazję.

Moja mama miała taką znajomą. Jako dorosła, zamężna kobieta, piastowała jakieś ważne stanowisko w gminie, prowadziła wiele miejscowych wydarzeń, wszędzie jej było pełno. Raczej poważana w okolicy osoba. A za młodu potrafiła bez krępacji patrzeć się chłopakom na krocze i rzucać na ich temat niewybredne komentarze. Raz ponoć narobiła im obciachu, bo gość był w jakichś bardziej obcisłych spodniach, więc szturchnęła moją mamę i jej kuzynkę, po czym wypaliła na cały głos, żeby spojrzały, jakie on ma wielkie jaja. Miała ksywę słoneczko. Jak mniemam, nie dlatego, że była taka pogodna. Także tyle warte są pozory.

Ale nawet jeśli większość ludzi zachowywałaby się w podobny sposób, to nie znaczy, że każdy jest taki sam.

226 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2025-01-07 16:11:09)

Odp: Przegiałem?

Czytam sobie dyskretnie ten wątek od chwili jego powstania.
Czytam i muszę przyznać uczciwie, że zbaraniałem widząc niektóre komentarze. Przykre jest też to, że owe komentarze pochodzą częściowo od kobiet.
Tak sobie kilka razy przewertowałem pewne wypowiedzi, po czym się zastanawiam do tej pory: gdzie społeczeństwo popełniło ten błąd? Gdzie leży granica obwiniania za wszystko jednej strony tylko dlatego, że się jest przedstawicielem danej płci? Winić kobietę za to, że jest po wpływem, skoro to FACET postawił czy raczej zrobił jej SAM tego drinka??? Mogła odmówić? Pewnie tak, tylko dlaczego ten drink tak szybko ją ściął? A może było w nim jeszcze coś, co nie było alkoholem, ale np pigułką GHB? Skąd to oburzenie autora( specjalnie z małej litery), że ta dziewczyna nie spełniła jego oczekiwań i nie zachowała się dokładnie tak, jak on sobie tego życzył/żądał? Ona ma jakiś obowiązek akurat z nim iść, bo mu się tak zachciało(zamoczyć)?
Gość strzelił focha, bo mu się "laska nie oddała"? Dobre sobie. Widać, że takie imprezy to wylęgarnia napalonych samców cierpiących na wściekliznę kut..a, którzy pragną mieć łatwe panienki do zaliczenie pod samym nosem. A już jego zachowanie, gdzie facet zwyczajnie ja olał, zostawiając samą, nawet nie skomentuję.

Nie dziwię się dziewczynie, że zlała gościa ciepłym moczem i nie chce go więcej widzieć ani się z nim zadawać. Po takim przypadku facet jest do odstrzału i zatopienia w szambie.
Dziękuję za uwagę.

227 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2025-01-07 16:19:42)

Odp: Przegiałem?
bagienni_k napisał/a:

Czytam sobie dyskretnie ten wątek od chwili jego powstania. Czytam i muszę przyznać uczciwie, że zbaranialem widząc niektóre komentarze. Przykre jest to też, że owe komentarze pochodzą częściowo od kobiet.
Tak sobie kilka razy przewertowałem pewne wypowiedzi po czym się zastanawiałem również te kilka razy: gdzie społeczeństwo popełniło ten błąd? Gdzie leży granica obwiniania za wszystko jednej strony tylko dlatego, że się jest przedstawicielem danej płci? Winić kobietę za to, że jest po wpływem, skoro to FACET postawił czy raczej zrobił jej SAMEMU tego drinka??? Mogła odmówić? Pewnie tak, tylko skąd ten drink był tak mocny? A może było w nim jeszcze coś, co nie było alkoholem, ale np pigułką GHB? Skąd to oburzenie autora( specjalnie z małej litery), że ta dziewczyna nie spełniła jego oczekiwań i nie zachowała się tak, jak on sobie tego życzył/żądał? Ona ma jakiś obowiązek akurat z nim iść, bo mu się tak zachciało(zamoczyć)?

Absurd, co nie?
Dla chlopcow, ktorzy sprowadzaja kobiete do roli pilki w grze randkowania, ktora sluzy im do zapewniania sie o swojej meskosci, upijanie, oklamywanie, manipulowanie, love bombing i szantaz emocjonalny kobiety to czesto jedyne techniki, ktore pozwalaja im zamoczyc.
A kobiety, ktore atakuja inna bo sie nie dala zgwalcic po wypiciu drinka, nienawidza innych kobiet za to, ze sa ladniejsze, mniej sztywne / snobistyczne - i w rezultacie - bardziej podobaly sie mezczyzna, ktorzy podobali sie im.

Podejrzewam, ze istnieje tez korelacja miedzy wiara w psychoterapeutyczne frazesy / zainteresowanie popularna psychologia a nienawiscia do innych kobiet.
Bo psychoterapia zacheca kobiety aby zachowywaly sie w sposob, ktory moze dawac krotko-terminowe korzysci w pracy zawodowej (bycie bardziej asertywnym), ale jednoczesnie niszczacy w romantycznej relacji opartej o milosc (gdzie kontrakty i "granice" zastepuje wspolnota, wdziecznosc i troska).
Wiec pozniej siedza same, sfrustrowane na forach w przerwach miedzy mailami czy klientami i udaja wielkie bo gdyby zajrzaly pod ta fasade poczucia sukcesu zobaczyly by jedynie pustke i samotnosc.

228 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-01-07 17:37:09)

Odp: Przegiałem?
bagienni_k napisał/a:

Czytam sobie dyskretnie ten wątek od chwili jego powstania. Czytam i muszę przyznać uczciwie, że zbaranialem widząc niektóre komentarze. Przykre jest to też, że owe komentarze pochodzą częściowo od kobiet.
Tak sobie kilka razy przewertowałem pewne wypowiedzi po czym się zastanawiałem również te kilka razy: gdzie społeczeństwo popełniło ten błąd? Gdzie leży granica obwiniania za wszystko jednej strony tylko dlatego, że się jest przedstawicielem danej płci? Winić kobietę za to, że jest po wpływem, skoro to FACET postawił czy raczej zrobił jej SAMEMU tego drinka??? Mogła odmówić? Pewnie tak, tylko skąd ten drink był tak mocny? A może było w nim jeszcze coś, co nie było alkoholem, ale np pigułką GHB? Skąd to oburzenie autora( specjalnie z małej litery), że ta dziewczyna nie spełniła jego oczekiwań i nie zachowała się tak, jak on sobie tego życzył/żądał? Ona ma jakiś obowiązek akurat z nim iść, bo mu się tak zachciało(zamoczyć)?
Gość strzelił focha, bo mu się "laska nie oddała"? Dobre sobie. Widać, że takie imprezy to wylęgarnia napalonych samców cierpiących na wściekliznę kut..a, którzy pragną mieć łatwe panienki do zaliczenie pod samym nosem. A już jego zachowanie, gdzie gość zwyczajnie ja olał, zostawiając samą nawet nie skomentuję. Nie dziwię się dziewczynie, że zlała gościa ciepłym moczem i nie chce go więcej widzieć. Po takim przypadku facet jest do odstrzału i zatopienia w szambie.
Dziękuję za uwagę.

W gąszczu niesprawiedliwie oskarżycielskich głosów przywracasz wiarę w mężczyzn, że jednak potraficie być obiektywni.

Mnie niezmiennie irytuje, kiedy przypisuje mi się jakieś opinie tylko dlatego, że jestem kobietą, więc rzekomo z zasady staję po stronie kobiety/kobiet, choć nawet na tym forum mnóstwo razy to mężczyznę brałam w obronę, jawnie krytykując postawę jego partnerki/przyjaciółki/znajomej/matki.
Sytuacje są bowiem różne i trzeba umieć spojrzeć na nie bez uprzedzeń. Oczywiście jak się nie chce, to wszystko można sobie dopowiedzieć i nawet tam, gdzie cała historia aż krzyczy, kto jest ofiarą opisanej sytuacji, na siłę zawsze znajdzie się coś, co tę ofiarę obciąży. Pozostaje pytanie, w gruncie rzeczy dosyć retoryczne, jaki ma to cel?

229

Odp: Przegiałem?

Kiedyś w zachodniej Europie panowało powszechne przekonanie, że Polacy to alkoholicy, złodzieje i kombinatorzy. Jednak nie wszyscy Polacy czuli się obrażeni z tego powodu, ponieważ uważali, że nie reprezentują takich cech i to ich nie dotyczy.
W życiu można jeszcze znaleźć jednostki, które myślą samodzielnie, niezależnie, a nie jedynie powielają utarte schematy i co gorsza powtarzają je jak mantrę. Zawsze uważałem, że bycie obiektywnym dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn. To, że czasami krytycznie odniosę do jakiejś kobiety czy grupy kobiet nie znaczy, że jestem mizoginem i odwrotnie. Oceniając negatywnie mężczyzn ma znaczyć, że gardzę męską solidarnością? Nie, zdecydowanie nie.
W tym wszystkim trzeba spojrzeć trochę dalej niż czubek własnego nosa, ale to wymaga nieco wysiłku i uczciwości. Jednak wielu woli wyznawać własny konformizm czy oportunizm, bo tak jest lepiej, łatwiej, bezpieczniej.

230

Odp: Przegiałem?

Priscilla Mam wrażenie, że te oskarżycielskie wypowiedzi wynikają głównie z chęci całkowitego odsunięcia od siebie odpowiedzialności za błędy. Działa się w ten sposób, aby uniknąć za wszelką cenę ryzyka zmierzenia się ze sobą i własnymi błędami. Najtrudniej jest stwierdzić, że można się jednak mylić. W tym, jak i wielu innych wypadkach, krytyce zostaje poddana konkretna strona, czyli płeć, nie zaś POSTAWA, jaką się ktoś wykazuje. W dalszej kolejności pewne zachowania są przypisywane wyłącznie jednej stronie, całkowicie wybielając drugą, gdzie nie ma miejsce choć na odrobinę autorefleksji.
Historia ta może sugerować z kolei, że faceci nadal czują się "panami sytuacji", mogąc w dowolnych okolicznościach kontrolować w pełni sytuację i podporządkowywać sobie kobiety. Warto zauważyć, że autora najbardziej wzburzyło to, że dziewczyna nie spełniła jego oczekiwań, czyli nie zachowała się dokładnie tak, jak przewidywał jego plan. To akurat nie jest ani domena facetów, ani kobiet - to zwykła ludzka, patologiczna wręcz chęć KONTROLI nad drugim człowiekiem, połączona z perfidną zdolnością do manipulacji. Dochodzi do tego brak jakiejkolwiek refleksji, wyobraźni czy wczucia się w sytuację drugiej osoby. Gościu miał zamiar "zaliczyć sobie panienkę", świadomie ją upijając po czym jest wielce oburzony, że ta nie skorzystała z okazji czy wręcz nie poddała się jego woli, olewając ją i jeszcze wyzywając czy szydząc z niej.
Strzelił focha, że dziewczyna ośmieliła się pokazać mu środkowy palec, udając się ostatecznie do ekipy swoich znajomych. Sam fakt, że chciał najpierw upić dziewczynę a potem się do niej dobrać skreśla gościa całkowicie. Brednie o tym, że niby każdy jest odpowiedzialny za siebie również po spożyciu wysokiej dawki alkoholu świadczą jedynie o poziomie lotności osób, które je wypowiadają. Skoro zostawienie pijanej w sztok osoby samej, będącej w naszym towarzystwie, wydaje się dla nich normalne, to pozostaje jedynie życzyć, aby nikt nie znalazł się w takowej sytuacji właśnie z nimi.
Zastanawiam się teraz jak daleko się posunie ta obsesyjna wręcz i patologiczna tendencja do obwiniania kobiety o całe zło w każdej takiej sytuacji.

Posty [ 196 do 230 z 230 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024